
Tak troszkę o sobie - jesteśmy małżeństwem sakramentalnym od 15 lat, 19 miesięcy temu mąż odszedł porzucając mnie i dwójkę dzieci.Wyprowadził się nagle ,bez jakiejkolwiek rozmowy, zabierając wcześniej swoje rzeczy. Właściwie to raczej uciekł bez słowa.Po prostu wyjechał niby do pracy i zniknął.Nie podejrzewałam niczego , pisałam mu sms-y co słychać w w domu, dzieci składały mu życzenia na urodziny itp On przestał się do nas odzywać , nie odbierał telefonu. W tym czasie miał już wynajęte mieszkanie w innym mieście.Dopiero później zaczęłam kojarzyć to z jego romansem w poprzedniej pracy, którego się wyparł (w sumie i mnie przekonał ,że to tylko plotki).Teraz przypuszczam ,że prowadził podwójne życie Ta osoba to rozwódka z dzieckiem , moja koleżanka nawet.Wydawało mi się niemożliwe, że mój mąż mógłby zrobić coś takiego.Ufałam mu w 100 procentach.
Po wyprowadzce urwał ze mną kontakt (i z dziećmi również)prawie na pół roku.
Po tym czasie odezwał się , spotkaliśmy się na rozmowie, ustaliliśmy,że on chce widywać się z synami.Było kilka spotkań w wakacje (park linowy. MCdonalds itp) Mnie traktuje jak obcą osobę , zero miłych gestów, cały czas dystans
Na chwilę obecną nie wiem czy jest sam czy z kimś , nie pytam bo i tak nie powie mi prawdy.
Nie wiem co mam robić, mąż o rozwodzie nie wspomina.Jesteśmy w takim zawieszeniu cały czas
Trochę chaotyczna ta moja wypowiedź ale ciężko tak streścić swoje życie w kilku zdaniach.Bardzo liczę na Wasze rady i dobre słowo