Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Dzień dobry.

Tylko czytając forum znalazłem już dla siebie bardzo dużo inspiracji i wsparcia. Za co już dziękuje.

Chciałbym przedstawić swoją historie i zapytać was o zdanie czy jest jeszcze co ratować?

Jesteśmy małżeństwem blisko 10 lat mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Gdzieś w naszej historii zagubiłem się ja. Od blisko 3 lat namiawalem żonę na różne eksperymenty w łóżku oraz wpuszczenie do łóżka osoby trzeciej. Wszystko wydawało się Ok. Rzadkie spotkania, zabawa, wszystko wydawało się trzymane w ryzach. Jednak spowodowało to u mnie mimo podniecenia, pewna destrukcje z której nie zdawałem sobie sprawy. Pojawiła się spirala zazdrości, checi kontroli która kończyła się przejawami braku zaufania. Budowaliśmy dom co sprawiało ze pojawiał się również stres związany z budowa. Doprowadziło to do tego ze zbyt dużo obciążeń sprawiło ze wpadłem w stany depresyjne. Oprócz tego wszystkie wspólne wyjazdy, wakacje zawsze były pełne uczucia i radości. Ostatnie dni są dosyć dziwne i czuje się zmieszany. 5 dni temu mona żona oznajmiła ze już mnie nie kocha (mimo ze mówiła inaczej kilka dni wcześniej, czule słówka pocałunki, prawie normalnie). Było to spowodowane kolejna kłótnia na tle zazdrości i checi kontroli gdy rozmawiała z kolega z pracy a widziałem se kiedyś o nim fantazjowała. Powiedziała ze już nie chce ze mną być. Najlepiej żebym się wyniósł i dał jej przestrzeń. Kocham ja. Chce z nią być, ona nie. Obecnie wyjechałem do rodziców, mimo ze mamy wspolny dom do którego się świeżo wprowadziliśmy (miesiąc) to już nie mieszkamy razem. Dałem jej przestrzeń której potrzebowała. Zapisałem się na terapie, siłownie i ogólnie chce zadbać o siebie i mam nadzieje ze to wpłynie również na jej postrzeganie mnie. Kluczowe są tutaj dzieciaki, w żaden sposób nie chce mnie ograniczać, a ja chce być tam codziennie. Namówiłem również żonę na terapie dla par. Boje się ze zawezwanie. Żona podtrzymuje ze mnie nie kocha i nie chce ze mną być. Ja podtrzymuje ze ja kocham. Rozmawiamy bardzo spokojnie, i cierpliwie się słuchamy w tym momencie. Mówi ze zależy jej na mnie abym wyszedł z tego jakim człowiekiem się stałem przez ostatni czas. Cieszy się ze jestem na terapii. Jednak mając na uwodzę to ze bardzo stanowczo mówi o swoich uczuciach albo jej braku to boje się ze ja stracę. Chciałem was zapytać co można jeszcze zrobić? Jakich błędów uniknąć? Może komuś udało się odwrócić sytuacje?
Ostatnio zmieniony 23 lut 2024, 12:04 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono szczegółowe dane
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: Al la »

Witaj walik.
Dopytam od razu, bo zapisałeś się na forum katolickim, czy jesteście małżeństwem sakramentalnym?
Jeżeli tak, to jaka jest Twoja relacja do Boga?
Chciałem was zapytać co można jeszcze zrobić? Jakich błędów uniknąć? Może komuś udało się odwrócić sytuacje?
Dobrze, że jesteś na terapii, jednak warto mieć świadomość, że nie da się odwrócić tego, co było. Ważna jest prawda, nazwanie po imieniu tego, co się zdarzyło w Waszym małżeństwie i zweryfikowanie fundamentu, na jakim się buduje małżeństwo, bez przekraczania granic współmałżonka.

Może zajrzysz na stronę naszej wspólnoty? https://sychar.org/. Znajdziesz tam informacje nt kryzysu w małżeństwie, wzajemnej komunikacji, relacji, a także świadectwa odbudowy małżeństw.

Pozdrawiam i pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Witam jeszcze raz

Tak jesteśmy małżeństwem sakramentalnym. Bywaly chwile ze oddaliłem się od Boga Le teraz mam wrazenie ze znowu się zbliżam i to oraz miłość do żony daje mi ziele żeby trwać.

Żona cały czas mówi ze mnie już nie Kocha chociaż czasami są przebłyski. Staram się trzymać. Być człowiekiem jakiego chciała. Co dziwne nie sprawia mi to trudności. Mimo często nieprzyjemnych słów, wykonuje obowiązki domowe, robie jej obiady i śniadania. Biorę wszystko na klatę. I cierpliwie czekam. Listę zwroty czytam codziennie 10 razy. I staram się trzymać punktów które pasują do sytuacji. Czas jest krotki zaledwie 8dni od epicentrum wydarzeń. To co się udało osiągnąć to terapia par. Jednak nawet na niej tez słyszę gorzkie słowa. Nie załamuje się. Lubie się teraz przez to jakim człowiekiem jestem na codzień. Potrzebuje tylko w tym trwać.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13390
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: Nirwanna »

Walik, w ramach pracy nad sobą byłoby miło (moderacji i czytającym), jeśli przed wysłaniem posta poprawiłbyś wszystkie literówki i to co słownik Ci przeinaczył.
To też potencjalne dobro dla Ciebie - czytający nie zmęczy się czytając, i będzie mieć siłę i chęć odpisać w Twoim wątku :-)

I już merytorycznie - uważam, że te gorzkie słowa to właśnie na terapii usłyszeć najlepiej, bo to miejsce gdzie jest możliwość od razu dojść do ich sedna, terapeuta nie pozwoli na zbytnie popłynięcia emocjonalne i cała sytuacja ma szansę być zaopiekowana od razu ku rozwojowi dając konstruktywne wnioski. Gorzkie lekarstwo, ale leczy.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: Bławatek »

Witaj Walik,

Dobrze, że odkryłeś co Cię boli, jakie nieprawidłowości się u ciebie pojawiły - np. zazdrość, kontrola, bo wiesz nad czym pracować, co zmienić. W związku lepiej pielęgnować zaufanie i dialog, aniżeli zazdrość i stawianie ograniczeń na przykład. Szatan lubi małymi kroczkami zniewalać ludzi więc warto być ostrożnym w co się wchodzi, z czym eksperymentuje.

Ostatnio u nas podczas rekolekcji ksiądz mówił, że lubi słyszeć od innych o swoich słabościach, o tym, że ktoś poczuł się przez niego skrzywdzony bo wówczas może przeprosić np. za swoje słowa, ale dodatkowo ma też możliwość zmiany siebie na lepsze. Piękna zasada - warta naśladowania. Bo łatwo się przyjmuje miłe słowa na swój temat, a informacja o naszych słabościach, winach jest przez nas niechciana. A tylko dzięki temu możemy się zmieniać na lepsze.

Warto na terapii zmieniać siebie, ale nie dla żony. Dla siebie. A żona pewnie zauważy zmiany. Mój mąż bardzo chciał żebym ja się zmieniła na taką jak on sobie wymyślił, ale tak to nie działa, dodatkowo on nie chciał zobaczyć swoich wad I nad nimi pracować. Dzięki terapiom udało mi się parę moich złych obszarów zmienić - jest mi z tym lepiej, moj mąż niekoniecznie to docenił, ale to jego strata. Mi jest lepiej.

Wyprowadziłeś się z domu, który wybudowałeś i chyba tego żałujesz- może mógłbyś wrócić i mieszkać z rodziną? Wtedy na codzień byłbyś z dziećmi.
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Wprowadziłem się do do domu po jednym dniu. Ciężko było sobie wyobrażać to co dzieci czują. Trochę tupnąłem nogą. Spowodowało to wylew niesamowicie złych emocji ze strony żony. Dużo nieprzyjemnych słów codziennie od tego czasu. Ale trzymam się swojego. Praca nad sobą. Praca w domu i zabawa z dziećmi. Powiem wam ze czuje się czasem jak w liceum. Mogę wszystko!

Dzisiaj coś dziwnego się wydarzyło. Po ciężkich nieprzyjemnych całodniowych rozmowach. Żona zrobiła mi wieczorem herbatę, razem oglądaliśmy film ale szczerze ze sobą rozmawialiśmy. I czuje się jakbym zauważył że ona tez widzi jakieś światełko w tunelu. Staram się nie brać tego do siebie i dalej być najlepsza możliwa wersja siebie.

Dziękuje za to forum. Nie sądziłem ze są takie miejsca gdzie można znaleźć tyle wsparcia w internecie. Historie tutaj opisywane są niesamowicie inspirujące.
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Kolejny dzień…

Może ktoś doświadczył takiej zmiany?

Żona zmieniła diametralnie podejście do mnie. Rozmawia, śmieje się, żartuje i opowiada sama jak jej minął dzień. Wszystko po wczorajszej szczerej rozmowie. Na pytanie skąd ta zmiana, mówi ze nie ma żadnej zmiany. Jestem strasznie skołowany bo zaczęła się zachowywać strasznie naturalnie. Nie tylko przy dzieciach ale tez w wiadomościach na whatsupie. Na pewni ma też ogromny wir emocjonalny.

Czy ktoś doświadczył podobnej rzeczy?

Trzymam się, korzystam z listy zerty.
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Cześć

Huśtawka nastrojów. Muszę przyznać ze jest trochę lepiej w domu. Stan rzeczy nie kochania się utrzymuje cały czas. Ale wczoraj sama zapropnowała wspolny długi spacer po mieście z dziećmi i psem. Ciężki spacer bo mimo że spacerowaliśmy razem to nie byliśmy blisko. Wieczorem, przy tv zapytała jak się czuje, bo ma wrażenie że dzisiaj gorzej. Pogadaliśmy o uczuciach i wyszła lekka kłótnia po której mocno przepraszałem. Dla kontekstu - mój syn powiedział ze dobrze że mama mnie nie Kocha bo jak się wyprowadzi to będę miał mnóstwo czasu dla niego. (Mam bardzo dobry kontakt z dziećmi). Chyba nie powinienem był tego mówić żonie. Jednak w stresie i kłótni dałem się sprowokować :/

Po naprawdę szczerych przeprosinach, piszemy smsy. Jest na szkoleniu w innym mieście. Smsy czysto „służbowe”.
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: Bławatek »

Przed odejściem mój mąż miał raczej stany depresyjne i wycofania, bywał częściej zły. Czasami jak chciał naprawiać to był bardzo miły, zaangażowany, ale wystarczyło, że krzywo na niego spojrzałam, że powiedziałam coś co odczytał inaczej tj krzywdząco dla siebie i zmieniał się o 180 stopni - znów był zły, wycofany.

Póki co możesz pielęgnować te miłe chwile, może nie wróci już u was do żadnych zawirowań.

Często się mówi, że kobieta zmienną jest, ale do niektórych mężczyzn (np. mojego męża) też to można przypisać.

Może warto przyjrzeć się słowom syna - może brakuje, lub bardziej, kiedyś brakowało mu kontaku z tobą, a teraz jak ma więcej twojej uwagi to się cieszy z tego, ale jednocześnie są w nim jakieś obawy, że ta twoja uwaga może się skończyć.
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Zastanawiam się tez na ile używać w domu takich zwrotów do żony jak „Kochanie”, „Kochana”. Czy w ogóle wchodzić z nią w rozmowy o uczuciach? One zazwyczaj zaogniają sytuacje.

Czuje się mocno pogubiony. Byłem wczoraj w kościele. W zasadzie siedziałem tylko i nawet nie umiałem się pomodlił, nie mówiąc już o jakiejś prośbie. Wyciągnąłem stary różaniec i włożyłem go Di kieszenie kurtki. Myśle ze tam w górze maja naprawdę niezły ubaw ze mnie.
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: Zwyklaosoba »

walik pisze: 26 lut 2024, 18:27 Cześć

Huśtawka nastrojów. Muszę przyznać ze jest trochę lepiej w domu. Stan rzeczy nie kochania się utrzymuje cały czas. Ale wczoraj sama zapropnowała wspolny długi spacer po mieście z dziećmi i psem. Ciężki spacer bo mimo że spacerowaliśmy razem to nie byliśmy blisko. Wieczorem, przy tv zapytała jak się czuje, bo ma wrażenie że dzisiaj gorzej. Pogadaliśmy o uczuciach i wyszła lekka kłótnia po której mocno przepraszałem. Dla kontekstu - mój syn powiedział ze dobrze że mama mnie nie Kocha bo jak się wyprowadzi to będę miał mnóstwo czasu dla niego. (Mam bardzo dobry kontakt z dziećmi). Chyba nie powinienem był tego mówić żonie. Jednak w stresie i kłótni dałem się sprowokować :/

Po naprawdę szczerych przeprosinach, piszemy smsy. Jest na szkoleniu w innym mieście. Smsy czysto „służbowe”.
To brzmi raniąco, pytanie skąd u syna takie myślenie. Wygląda jakby synowi brakowało twojego czasu i uwagi .
Kiedy byłam dzieckiem zawsze preferowałam żeby rodzice byli zgodni i czułam, ze jestem szczęśliwa kiedy oni się razem dogadują, jakieś sprzeczki małżeńskie odbierałam w ten sposób , że to chwilowe i chciałam żeby szybko rodzicom minęły , kiedy mijały czułam ulgę. Wyraźnie to pamiętam.
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

To chyba inna kwestia. Ja z Synem zawsze miałem świetny kontakt i świetnie się dogadywaliśmy. Nigdy nie było problemu mojej uwagi w stosunku do dzieci. Żona była raczej ta strona która zdecydowanie mniej bawiła się z dzieciakami.

Sadze ze słowa syna są raczej i tym ze jeszcze więcej czasu będziemy mieli razem.

I masz racje. Rani bardzo mocno.
nałóg
Posty: 3374
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: nałóg »

walik pisze: 20 lut 2024, 13:40 Od blisko 3 lat namiawalem żonę na różne eksperymenty w łóżku oraz wpuszczenie do łóżka osoby trzeciej. Wszystko wydawało się Ok.
Walik? a ja zapytam Cię PO CO wpuściliście do łóżka osobę 3-cią? tak wymiennie? tzn raz w wydaniu męskim a raz żeńskim?

Kumasz ,że masz teraz konsekwencje ? czy przyjmujesz te konsekwencje?
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Oczywiście ze wiem jakie są tego konsekwencje. Akceptuje je. Wiem gdzie popełniłem błędy.

Ale jest już fakt.

Teraz kwestia przetrwania tego.
walik
Posty: 14
Rejestracja: 20 lut 2024, 1:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Głęboki kryzys małżeński - czy da się uratować?

Post autor: walik »

Kolejna aktualizacja. Mam wrażenie jakby to forum stało się moim mini pamiętnikiem.

Dzień jak codzień. Mieszkamy razem. Opiekujemy się dzieciakami razem. Od 3 dni żadnej większej sprzeczki między nami nie było. Co jakiś czas rzucę że mi zależy na całej rodzinie i zrobie wszystko żeby scalić ją na nowo. Poranki raczej chłodne, wiedzy również. Nie ma mowy o żadnej bliskości. Rozmawiamy, czasem coś zażartujemy. Dzieciakami, śniadaniami zajmuje się ja wiec żona tez rozpoczyna dzień z ciepła herbata i śniadaniem. U mnie pojawiła się już stały rytuał poranka.

Ja, i żona psychoterapeuta. + rozpoczynamy terapie dla par. Ja zająłem się teoche sobą. Siłka plus trener.

Czuje ze dostałem kopa od żony bardzo mocnego. Nie sądziłem wcześniej że można mieć tyle energii do różnych rzeczy.
ODPOWIEDZ