Kryzys przyszedł podstępnie
Moderator: Moderatorzy
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
r0ck jeśli postanowiłeś się przygotować do wyprawy w Himalaje bo już wiesz, że nie da się szybko naprawiać to zostaw żonę, skup się na sobie. Stawaj się mocniejszy, lepszy. Dla siebie, bo to dobry fundament by w przyszłości żona mogła na tobie się oprzeć, z ciebie brać wzór.
A tak na marginesie - nie ważne czy to żona, czy mąż - zawsze działają wg podobnych schematów. Ile to ja razy zostałam tak zdeptana, odtrącona... oj, bolało, niekoniecznie z każdym kolejnym razem mniej.
Radości życzę. Weekend jest - zrób coś dla siebie .
A tak na marginesie - nie ważne czy to żona, czy mąż - zawsze działają wg podobnych schematów. Ile to ja razy zostałam tak zdeptana, odtrącona... oj, bolało, niekoniecznie z każdym kolejnym razem mniej.
Radości życzę. Weekend jest - zrób coś dla siebie .
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Do tego jeszcze komplikuje się sytuacja z synem 16 lat, słabnie mi z nim kontakt. Słabo to wszystko wygląda. Dziś znowu żona twierdziła iż ze mną już nic nie będzie, układaj sobie z kimś innym życie. Powiedziałem, że będę trwał przy niej ile mi sil wystarczy. Potem pojechałem na myjnie bo lubiłem to kiedyś takie moje hobby.
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Rock, może spróbuj spędzić czas z synem, zrobić coś razem co lubicie, porozmawiaj, żeby miec z synem kontakt.Do tego jeszcze komplikuje się sytuacja z synem 16 lat, słabnie mi z nim kontakt. Słabo to wszystko wygląda.
Współczuję to musiało być trudne, co żona odpowiedziała na to, że będziesz przy niej trwać?Dziś znowu żona twierdziła iż ze mną już nic nie będzie, układaj sobie z kimś innym życie.
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Z synem jakoś myślę że się ułoży, za bardzo chciałem nadrabiać zaległości z lat ubiegłych i się trochę zapędziłem. A co do żony to jak mówię że będę przy rodzinie trwać i przy niej ona na to - to trwaj i mnie do tego nie mieszaj. Jak grochem o ścianę. Mur, beton. Emocjonalnie pustynia. Trzeba dźwigać ten krzyż. Coś czuję, że jeszcze dużo się wydarzy...
Mówi, że i tak ze mną nie będzie i się przemęczy jeszcze kilka lat i odejdzie ode mnie. A o rozwodzie to mówi, że to ja wszystko rozgadałem a ona nie chciała. Nie ogarniam jej. Może jakbym nie powiedział rodzinie to by było jak dawniej czyli byle jak ale by bylo. Teraz wiem, że dobrze się stało. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana
Mówi, że i tak ze mną nie będzie i się przemęczy jeszcze kilka lat i odejdzie ode mnie. A o rozwodzie to mówi, że to ja wszystko rozgadałem a ona nie chciała. Nie ogarniam jej. Może jakbym nie powiedział rodzinie to by było jak dawniej czyli byle jak ale by bylo. Teraz wiem, że dobrze się stało. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
.Z synem jakoś myślę że się ułoży, za bardzo chciałem nadrabiać zaległości z lat ubiegłych i się trochę zapędziłem
Daj sobie i synowi czas, ja się dopiero uczę tego, że relacji nie da się odbudować to ooo, trzeba czasu.
A proponowałeś żonie np. Terapię? Skoro w niej jest tyle złości i jadu to też nie bierze się z niczego..A co do żony to jak mówię że będę przy rodzinie trwać i przy niej ona na to - to trwaj i mnie do tego nie mieszaj.
Spróbuj zająć się sobą, zadbać o siebie dać żonie przestrzeń. Tak jak piszą na tym forum zmianę zaczynamy od siebie, możliwe, że żona ją zauważy i dołączy do Ciebie, czego Ci życzęMówi, że i tak ze mną nie będzie i się przemęczy jeszcze kilka lat i odejdzie ode mnie.
Czasu nie cofniesz, nie ma sensu gdybać to nic nie da, moim zdaniem.Może jakbym nie powiedział rodzinie to by było jak dawniej czyli byle jak ale by bylo.
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
W kryzysie z reguły dużo się dzieje. Warto być czujnym.
W moim pierwszym kryzysie jak jeszcze funkcjonowałem na ćwierć gwizdka żona również mówiła, że za kilka lat odejdzie. Jak się przekonałem, w kryzysie czas płynie inaczej i te kilka lat zamieniło się w kilka tygodni
Po prostu nic nie zmieniałem u siebie bo słysząc taki komunikat niespecjalnie chciało mi się coś zmieniać. A kopniak jaki zasadziła mi małżonka pozwem zmienil dużo. Po prostu byłem w letargu i takiego strzała widać potrzebowałem.
Więc jeśli takie komunikaty słyszysz, warto spiąć pośladki i wziąć się do roboty za siebie nie oglądając się na to co mówi żona
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Otóż to, tu już nie ma na co czekać, zadziało się i muszę temu stawić czoło. Będę jeszcze pewnie nie raz na deski posłany, ale ufam ze się uda.aby tylko sił starczyło.
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Witajcie kochani, powolutku oswajam się z myślą, że to ja muszę się się zająć sobą, domem i relacjami z dziećmi a nie wisieć na niej. Czym usilniej to robię tym gorszy efekt bo przychodzi kontra z jej strony, mówi, że psychicznie się wykańcza i nie sądziła, że tak ciężko będzie. Wtedy mówi, że stanie na głowie i rozwód dostanie i zabierze dzieci i się wyprowadzi. Po kilku godzinach stwierdza, że nie opuści tego domu. Jak temat przycicha to jest wszystko ok. Rozmawiamy itd. Mówi, że brakuje jej przestrzeni (ktoś kiedyś powiedział, że najczęściej przestrzeń ma imię i nosi spodnie ). Mówi, że z niczego nie musi się tłumaczyć, nie musi mówić o której wróci - gdzie jest lub będzie. Na nic moje słowa, że to po prostu przez uczciwość wymagam tego aby wiedzieć, gdzie jest. Ona to postrzega jak inwigilację, ja jej mówię, że sama się do tego przyczyniła i wtedy się wkurza. Jak jej podsyłam różne filmy, które wg mnie wypisz wymaluj pasują do naszej sytuacji - to mówi, abym jej nie zamęczał bo i tak nie będzie czytać. Mur, beton, kamień. Tak jakby ktoś ją zahipnotyzował.
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Cześć, Rock według mnie jeśli zajmujesz się sobą dziećmi itd. I żona to dostrzega to bardzo możliwe, że ją to denerwuje, że nie chodzisz za nią, nie prosisz itd.Witajcie kochani, powolutku oswajam się z myślą, że to ja muszę się się zająć sobą, domem i relacjami z dziećmi a nie wisieć na niej. Czym usilniej to robię tym gorszy efekt bo przychodzi kontra z jej strony, mówi, że psychicznie się wykańcza i nie sądziła, że tak ciężko będzie.
Ja bym dalej trzymała się się naprawieniu relacji z dziećmi, na sobie i rzeczach które sprawiają Ci przyjemność.
Wtedy mówi, że stanie na głowie i rozwód dostanie i zabierze dzieci i się wyprowadzi. Po kilku godzinach stwierdza, że nie opuści tego domu. Jak temat przycicha to jest wszystko ok.
Żona zachowuje się tak jakby sama nie wiedziała czego chce jakby się miotała, była zagubiona.. Proponowałeś np. Terapię?
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Oj r0ck, to NIE MÓW.
Ja też się koncentrowałem na deklaracjach... "jaki to ja nie będę"...
... albo "jakie to nie cudny będzie nasz związek".
Nie nie mów już o tym, co będzie - robota czeka i to głównie nad samym sobą, a nie nad relacją.
Bardzo dobrze - im szybciej, tym lepiej
Bo nie musi - jest pełnoletnia. A Ty też nie musisz "wiedzieć gdzie jest". Chcesz wiedzieć i jest to forma kontroli... byś czuł się pewniej/bezpieczniej.
To akurat normalne. Im bardziej naciskasz, tym większy jest opór.
Im bardziej gonisz, tym bardziej ucieka.
Powiedz sobie STOP.
Po czorta? Ona może mieć naprawdę już przesyt tego.
Nie popełniaj moich (i wielu innych forumowiczów) błędów - nie nawracaj, nie rozmawiaj, nie tłumacz... a i listów nie pisz (ja napisałem i też były zupełnie niepotrzebne) - wiem, że to na początku niezrozumiale brzmi, ale naprawdę, jedyne co może być skuteczne, to zajęcie się SOBĄ. Oczywiście, to też nie zagwarantuje sukcesu, ale przynajmniej stopując własne narzucanie się - przestajemy ZRAŻAĆ do siebie swoją żonę (czy męża).
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
witajcie, ależ jad się z żony wylewa. Wszystko ją drażni, jest jak wulkan, mimo tego, że nic nie robię i usuwam się na bok. Nie reaguję na jej zaczepki. Przed chwilą też zadzwoniła zapytać o coś, ja zapytałem do czego to potrzebne tak po prostu - a ona że potrzebuje tylko konkretnej odpowiedzi i prawie rzuciła słuchawką. Dzieje się...
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
r0ck
Taka drobna podpowiedź.
Kiedy żona mnie obraża, zaczepia, podnosi głos, ewidentnie dąży do eskalacji. Odpowiadam, że taka forma rozmowy jest dla mnie krzywdząca i że nie chcę w taki sposób rozmawiać.
Czemu u mnie to takie ważne?
Zamknięcie się w sobie, spuszczenie głowy lub wyjście bez komunikatu zwrotnego, traktowane jest jako przejaw lekceważenia, arogancji i zaproszenia do dalej eskalacji.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
tak, wiem o tym, staram się, ale czasem żonka mnie zaskoczy. Teraz widzę wyraźnie, że tak było przez cały nasz związek, nie potrafiłem się postawić.
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
witajcie, u mnie bez zmian tzn. żona już się nie hamuje "kłócić" się przy dzieciach a ja niestety ale kilka razy dałem się wpuścić. Nawet powiedziała dla córki, że jej koleżanka z klasy ma lepiej, że ma rozwiedzionych rodziców bo nie musi tego słuchać. Bardzo staram się nie reagować na zaczepki itd. W sobotę to już wprost powiedziała, że robi to abym wyszedł. Potem już było lepiej. Taka sinusoida. Dziś natomiast znów mówiła, że niszczę ją psychicznie, że mam dwubiegunówkę i że kościół mi nie pomoże i że jestem hipokrytą i że dzieci to też widzą. Urywa mi się kontakt z synem, staram się ale się urywa. Generalnie w jej oczach czasami widzę obcą osobę, zdolną do wszystkiego.
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Kryzys przyszedł podstępnie
Tak, też to podobnie odbierałem w tamtym czasie.r0ck pisze: ↑25 mar 2024, 11:44 (...) W sobotę to już wprost powiedziała, że robi to abym wyszedł. Potem już było lepiej. Taka sinusoida. Dziś natomiast znów mówiła, że niszczę ją psychicznie, że mam dwubiegunówkę i że kościół mi nie pomoże i że jestem hipokrytą i że dzieci to też widzą. Urywa mi się kontakt z synem, staram się ale się urywa. Generalnie w jej oczach czasami widzę obcą osobę, zdolną do wszystkiego.
Jak obca osoba, zimna, ironiczna i sarkastyczna.
Więc powtórzę: nie ma co się żonie (mężowi) w amoku kryzysowym przyglądać, bo zobaczymy wiele trudnych w odbiorze rzeczy.
Więc uwagę z żony przekierować warto na siebie i dzieci.
Trzymaj się dzielnie, wiosna idzie słonko wyjrzy i zrobi się pogodniej! Może pojedź z synem na ryby? Jak się cieplej zrobi? Ja byłem ze swoim parę razy, to było fajne doświadczenie... w tym roku też postaram się powtórzyć.