Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7716
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Lawendowa »

Cześć pobocznej dyskusji o sądowym doświadczeniu została wydzielona do nowego wątku:
viewtopic.php?f=19&t=6044
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Rawek
Posty: 79
Rejestracja: 06 sie 2023, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Rawek »

Nachodzi mnie od pewnego czasu taka refleksja.
Chyba od początku mojego małżeństwa towarzyszył mi lęk o zdradę żony. Do momentu zdrady emocjonalnej ten lęk nie odgrywał jakieś większej roli ale potem zaczął pojawiać się coraz częściej. Dopóki moja żona była blisko Boga żyłem w takim złudnym poczuciu że nie, nie zrobiła by tego. Jednak gdy zaczeła tracić wiarę, powoli odchodzić od modlitw, sakramentów, od kościoła ten lęk zaczął coraz bardziej dominować. No i stało się. Stało się z tak ogromnym wyrachowaniem i perfidią. I tu moja refleksja - czy ja przez ten swój lęk nie zmaterializowałem tego jakoś? Może otworzyłem w ten sposób jakąś furtkę złemu myśląc w ten sposób.
A skoro tak to czy nasze myślenie zarówno negatywne jak i pozytywne nie wpływa na rzeczywistość ?
Czytając nasze forum od kilku miesięcy odnoszę czasami takie wrażenie że chyba czasem brakuje nam wiary. Że przyjmujemy taką mentalność pogodzenia się z życiem w samotności, że małżonek czy małżonka może już nigdy nie wrócić. A przecież modlimy się o nawrócenie współmamłżonka. Czy jest to zgodne z wolą Bożą? No jest. Czy Pan Bóg pobłogosławił naszym małżeństwom gdy braliśmy śluby i chciał byśmy do śmierci byli razem? No chyba tak. Więc myślę że to o co się modlimy jest Wolą Bożą. Przyznam że zanim trafiłem na to forum oglądałem w internecie sporo konferencji i kazań, np. ks. Dominika Chmielewskiego czy ks. Sławomira Kostrzewy i naprawdę zacząłem wierzyć że moje małżeństwo jest do uratowania i że to się stanie. Gdy zacząłem czyrać forum, zobaczyłem jak wiele jest kryzysów, zdrad, rozwodów a jak mało świadectw uratowanych małżeństw to szybko wylądowałem na ziemi. Oczywiście, trzeba być przygotowanym na różne warianty, zająć się sobą i dążyć do szczęścia w pojedynkę mimo wszystko no ale właśnie gdzie w tym wszystkim wiara w to że Pan Bóg wysłucha nasze prośby? Pan Jezus mówił " według wiary waszej niech wam się stanie", gdybyście mieli wiarę jak ziarno gorczycy" i wiele wiele podobnych. Pan Bóg szanuje wolę każdego człowieka i nie zmieni nikogo na siłę ale przecież może postawić mu kogoś na drodze, może pokierować jakoś wydarzeniami, może dotknąć serca. Ma swoje sposoby. Paralityk został uzdrowiony przez wiarę ludzi którzy opuścili go z dachu. Więc może powinniśmy więcej starać się budować naszą wiarę, myśleć pozytywnie, ogłaszać w swoim życiu nawrócenie i powrót męża czy żony? Przede wszystkim zaufać. Nie stawiając oczywiście współmałżonków na pierwszym miejscu przed Panem Bogiem.
Zapewne w wielu przypadkach potrzebna jest nasza przemiana, nawrócenie czy też postawienie Boga na pierwszym miejscu.

No i jeszcze na koniec taki cukierek.
Pisząc ten wpis zrobiłem sobie przerwę i wybrałem się na spacer z psem. I wyobraźcie sobie że kiedy szedłem przez las narobił na mnie ptak 😄. Mówią że nie ma przypadków. Mówią że to na szczęście. Mówią też że Pan Bóg ma wielkie poczucie humoru. Dla mnie to taki mały znak. Mnie ten "pech" rozbawił i poprawił nastrój na cały wieczór. Więc niech te nasze kryzysy będą początkiem powrotu do radości szczęścia i wzrostu naszej wiary i aby każdy kryzys zakończył się świadectwem uratowanego małżeństwa.
To taka mojarefleksja
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Lajla »

Też o tym myślę..ja również przez całe małżeństwo najbardziej obawiałam się zdrady męża. Przez ostatni rok jakby bardziej, bo nawet w snach pojawiał się ten „motyw” i to cyklicznie…Zastanawiałam się czy to podświadomość daje sygnały, czy sama ściągnęłam to na siebie? Ponoć to czego obawiamy się najbardziej, właśnie dostajemy…Ciężko jest przestawić się na pozytywne myślenie, zwłaszcza kiedy ma się ku myśleniu o zdradzie partnera jakieś powody, kiedy intuicja podpowiada to i owo. Mimo wszystko, mimo znaków, ja wciąż nie spodziewałam się, że to się stanie..
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Zwyklaosoba »

Obawiamy się czegoś co wydaje się złe, niszczące, co nas rani, tak samo obawiamy się chorób, trudnych sytuacji. Pan Jezus też czuł trwogę w Ogrodzie Oliwnym , może trzeba nauczyć się w momentach trwogi wołać Ojcze, nie moja wola ale Twoja. I ja również bałam się o męża mając go przy sobie, że może odejdzie ( choć nie dopuszczałam tego scenariusza, nawet kiedy odszedł myślałam że to chwilowe :roll: :D ;) :D , do tego obawiałam się przedwczesnej śmierci męża, bo straciłam ojca jako jeszcze dziecko. Zawsze starałam się utrzymywać pełną niezależność w razie gdyby przyszło mi stanąć w sytuacji jaką przytłoczona została moja młodziutka i piękna mama. Widziałam jak jej było ciężko, jak nam było ciężko i znowu koło się zamyka - dzieciństwo to odpowiedź na wiele pytań i przestrzeń , którą trzeba zrozumieć , trochę jakby się z nią rozprawić i żyć mając na uwadze, że to tylko rozdział naszej książki życia. Pozdrawiam serdecznie
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Lajla »

Rozumiem, że mąż odszedł i nie wrócił? To chyba najczęstszy scenariusz, choć człowiek żył nadzieją, no bo jak to tak można z dnia na dzień rzucić wszystko co budowało się latami..Wciąż tylko zadaję sobie pytanie jaki Bóg ma w tym cel..moją zmianę, nawrócenie się to rozumiem, ale ból zranionych dzieci, rozbita rodzina? Samotnosc i cierpienie? Czemu ma służyć..Czemu jednym się udaje poskładać na nowo nawet na gruzach, inni przyjąć muszą coś co wydawało się, że nigdy nie nastąpi i cierpieć?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Ruta »

Lajla pisze: 12 gru 2023, 10:44 Rozumiem, że mąż odszedł i nie wrócił? To chyba najczęstszy scenariusz, choć człowiek żył nadzieją, no bo jak to tak można z dnia na dzień rzucić wszystko co budowało się latami..Wciąż tylko zadaję sobie pytanie jaki Bóg ma w tym cel..moją zmianę, nawrócenie się to rozumiem, ale ból zranionych dzieci, rozbita rodzina? Samotnosc i cierpienie? Czemu ma służyć..Czemu jednym się udaje poskładać na nowo nawet na gruzach, inni przyjąć muszą coś co wydawało się, że nigdy nie nastąpi i cierpieć?
Lajla, Bóg nie zsyła cierpienia. Nie powoduje cierpienia dzieci. Nie rozbija rodzin. W zrozumieniu tego pomogła mi książka księdza Marka Dziewieckiego "Bóg vs. cierpienie". Warto po nią sięgnąć.
Ksiądz wyjaśnia, że jeśli przeżywamy cierpienie, pochodzi ono od nas samych lub od innych ludzi. Nie od Boga. Bóg pragnie dla nas samego dobra, pełni, radości - i uczy nas, jak to dobro osiągnąć. Natomiast gdy cierpimy, Bóg nam tego cierpienia nie odbiera. Czasem dopiero wtedy nawracamy się, zmieniamy nasze życie, zaczynamy żyć na sposób Boży - a to daje prawdziwe szczęście. Ksiądz pokazuje to poprzez przypowieść o synu marnotrwanym.

Myslę, że jeśli mąż czy żona jeszcze nie wraca, nie jesteśmy na ten czas zaproszeni do życia na gruzach i w bólu. Ale do odbudowy - siebie, we współpracy z Bogiem.
Ze świadectw odbudowanych małżonków i z rozmów z małżonkami, którzy swoje małżenstwa odbudowali, mam taką refleksję, że odbudowa na pierwszych etapach kryzysu jest odbudową osobistą. Wspólna odbudowa to znacznie późniejszy etap. Najpierw fundamenty, potem dach :)
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Ostateczna decyzja zawsze należy do człowieka, tego, który sprowadził cierpienie. Bóg pomaga nam przez nie przejść :-) Nie porazi piorunem grzesznika, tylko cierpliwie czeka aż sam się nawróci :-)
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Lajla »

JolantaElżbieta pisze: 12 gru 2023, 13:20 Ostateczna decyzja zawsze należy do człowieka, tego, który sprowadził cierpienie. Bóg pomaga nam przez nie przejść :-) Nie porazi piorunem grzesznika, tylko cierpliwie czeka aż sam się nawróci :-)
Jeśli tak jest, to w mojej sytuacji mogę już krzyżyk postawić na moim małżeństwie i rodzinie. Nie sądzę by mąż kiedykolwiek się zwrócił/nawrócił do Boga. A już napewno nie momencie, w którym jest teraz..
Niestety, czytam forum i żałuję, że nie trafiłam tutaj choć pół roku temu..
Mimi
Posty: 104
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Mimi »

Lajla pisze: 12 gru 2023, 14:32 Jeśli tak jest, to w mojej sytuacji mogę już krzyżyk postawić na moim małżeństwie i rodzinie. Nie sądzę by mąż kiedykolwiek się zwrócił/nawrócił do Boga. A już napewno nie momencie, w którym jest teraz..
Niestety, czytam forum i żałuję, że nie trafiłam tutaj choć pół roku temu..
Lajla, Bóg jest Panem czasu.
Nie trać nadziei.
Często niemożliwe staje się możliwym!
Ufne serce to brama dla łask
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Lajla pisze: 12 gru 2023, 14:32
JolantaElżbieta pisze: 12 gru 2023, 13:20 Ostateczna decyzja zawsze należy do człowieka, tego, który sprowadził cierpienie. Bóg pomaga nam przez nie przejść :-) Nie porazi piorunem grzesznika, tylko cierpliwie czeka aż sam się nawróci :-)
Jeśli tak jest, to w mojej sytuacji mogę już krzyżyk postawić na moim małżeństwie i rodzinie. Nie sądzę by mąż kiedykolwiek się zwrócił/nawrócił do Boga. A już napewno nie momencie, w którym jest teraz..
Niestety, czytam forum i żałuję, że nie trafiłam tutaj choć pół roku temu..
No i nie ma co zajmować się sprawami, na które nie mamy wpływu :-) Celem Pana Boga jest, żeby wszystkie Jego dzieci były zbawione, a jak to się stanie, tego nie wiemy. Dlatego najlepiej zająć się tym, na co mamy realny wpływ - sobą :-) Zobaczyć co trzeba zrozumieć z tego wydarzenia, nie zmarnować kryzysu, jak ktoś tam powiedział :-) Ja sama długo siedziałam na stołeczku przy drzwiach, czekając aż Pan Bóg przyprowadzi mojego męża z powrotem. A potem, zrozumiałam, że tracę czas, którego nie będzie można już wykorzystać na pójscie do przodu i że Pan Bóg kocha mojego męża bardziej niż ja i bardziej niż mnie zależy Mu na jego nawróceniu, bo mnie zależało tylko na jego powrocie. Teraz tez chcę, żeby był zbawiony i o to się modlę :-)
A czy Twój mą| się nawróci czy nie, tego nie wiesz. Trzeba wierzyć w to co niewidzialne, bo to co widzimy, nie zawsze jest prawdziwe. Ja wierzę, że Pan Bóg działa, chociaż nie widzę i inaczej niż ja to sobie ułożyłam :-) Nie martw się Lailo, Pan Bóg chce, żeby Jego dzieci były radosne i szczęśliwe, z Nim i pomimo trudności :-)
Rawek
Posty: 79
Rejestracja: 06 sie 2023, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Rawek »

Dziękuję wam za wasze dzielenie się przemyśleniami.
Mam jeszcze takie pytanie do pań którym być może zdarzyło się nienawidzić męża i chcieć odejść od niego. Wiem że nie mam żadnego wpływu na moją żonę ale czy jakieś zachowanie was szczególnie drażniło a inne powodowało waszą zmianę nastawienia. Inaczej - czy mogę swoim zachowaniem w jaki kolwiek sposób powolutku sprawiać że moja żona zacznie zmieniać postrzeganie mnie?
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: niedoceniajacy »

Hej,

ja co prawda nie jestem panią, tylko panem - ale za to mnie żona nienawidziła nagle. Mogę podzielić się spostrzeżeniami i wnioskami jak to oceniam u siebie. U nas było tak, że żona miała bardzo trudny okres prywatnie, połączony z poważnym zachorowaniem. Wtedy obwiniała o swój ciężki los m.in. mnie. Na taki grunt pojawił się kowalski, który wiadomo był ideałem bez wad. No i wtedy jak był ten kowalski, to (wtedy nie wiedziałem) zaczęło się w jej głowie mocne oskarżanie mnie o wszystko, łącznie z tym, że źle myję podłogę - totalna nienawiść, o której wstyd pisać i smutno nawet pomyśleć.

W moim przypadku nie ma nic co by spowodowało, żeby jej nastawienie się zmieniło. Musiała się odkochać. Jeszcze się całkiem nie odkochała. Nadal w złości uruchamia tą swoją nienawiść. Jedyne co przynosiło tymczasową ulgę, to odsunięcie się od żony. Np. wieczorem zamiast próbować rozmawiać, lepiej było jak uciekałem do piwnicy godzinę się pomodlić i potem spać, zamiast siedzieć koło niej (no bo biedna nie mogła wtedy odpisać kowalskiemu na ważne pytanie). I ogólnie unikanie jej. Najbardziej pomogło zostawienie telefonu na wierzchu, gdy pisał agent nieruchomości do mnie oferty różnych mieszkań bo chciałem się wyprowadzić. Więc zobaczyła, że żarty się skończyły i zaczęła się starać - ale i tak nie wiem co z tego wyjdzie :)

Więc rawek ja bym Ci zaproponował danie żonie przestrzeni bez Ciebie. Najlepiej jakbyś w tym czasie zajął się sobą. Ja nie umiałem, jestem i byłem na dnie jakiejkolwiek energii życiowej, ale starałem się odsunąć od niej nawet nie robiąc wtedy nic dla siebie.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Lajla »

Rawek pisze: 18 gru 2023, 19:56 Dziękuję wam za wasze dzielenie się przemyśleniami.
Mam jeszcze takie pytanie do pań którym być może zdarzyło się nienawidzić męża i chcieć odejść od niego. Wiem że nie mam żadnego wpływu na moją żonę ale czy jakieś zachowanie was szczególnie drażniło a inne powodowało waszą zmianę nastawienia. Inaczej - czy mogę swoim zachowaniem w jaki kolwiek sposób powolutku sprawiać że moja żona zacznie zmieniać postrzeganie mnie?
No ja tak miałam…zacięłam się jak zdarta płyta mówiąc „to już koniec, chcę rozwodu”. Teraz kiedy faktycznie jestem o krok..chciałabym cofnąć czas.
Co mnie drażniło w mężu? Wiele rzeczy. Przede wszystkim jego kłamstwa, mur który budował wokół siebie, nie rozmawiał tylko się obrażał, po każdej kłótni ciche dni albo zamiatanie pod dywan i jakoś leciało dalej. Nie wiem jakie są Twoje błędy, ale pewnie zona nie raz o tym mówiła, sugerowała, może w kłótni wykrzyczała.
Mnie na pewno uspokoiło by nie raz, gdyby mąż spróbował obrócić jakaś sytuacje w żart, podszedłby łagodnie, przeprosił np za to, ze nie odebrał telefonu,’nie napisał czy nie przyjechał na czas. Nawet nie musiałby przepraszać, ale wyjaśnił „zeszło mi w pracy dłużej, nie mogłem zadzwonić”. Takie proste rzeczy. Albo by sam czasem zaproponował od siebie lub zapytał co chcę robić w weekend.
No ciężko tu coś doradzać, bo ja o mężu moim. A Ty może robiłeś to wszystko, a w innych kwestiach się z żoną nie dogadywaliscie? Ja znam siebie i wiem, ze gdyby mąż choć raz po mojej burzy wyciągnął rękę a nie obrażał się na tydzień. Dałoby mi do myślenia, ze może jemu jednak zależy, a nie olewa mnie.
Lajla
Posty: 99
Rejestracja: 11 lis 2023, 18:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Lajla »

I jeszcze jedno..każdy ma inny charakter, temperament i tolerancję na różne rzeczy. Nie będę tu pisać o grubszych sprawach po stronie męża, bo to nie miejsce. Ale prawda jest taka, że nawet te zwykle błahe i proste rzeczy, powtarzane cyklicznie w ten sam wkurzający czy raniący mnie sposób urastały przez lata do tego, że miałam dość, bo ileż można? Zwłaszcza, ze mówiłam, prosiłam, następnym razem zrób tak czy tak, pamiętaj, postaraj się..gdyby mu na mnie zależało nie robiłby wciąż tego samego co mnie tak w nim irytowało. Niestety nie mogłam w wielu sprawach na niego liczyć, taki typ.
Rawek
Posty: 79
Rejestracja: 06 sie 2023, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i rozwalenie małżeństwa

Post autor: Rawek »

niedoceniajacy pisze: 19 gru 2023, 13:43
Więc rawek ja bym Ci zaproponował danie żonie przestrzeni bez Ciebie. Najlepiej jakbyś w tym czasie zajął się sobą. Ja nie umiałem, jestem i byłem na dnie jakiejkolwiek energii życiowej, ale starałem się odsunąć od niej nawet nie robiąc wtedy nic dla siebie.
Generalnie to się do żony nie odzywam za wyjątkiem spraw domowych ale i o nich ona nie chce rozmawiać.
Ostatnio jak się odstawiła na jakąś imprezę to zaszwankowałem i się przyczepiłem do niej że sobie wychodzi na imprezę nie wiadomo z kim nie wiadomo gdzie. Głupota moja i tyle. Jest mi mega ciężko w takich sytuacjach bo wszystko wraca tak jak bym się cofnął do dnia zdrady. I tak jak ty niedoceniający jestem na dnie emocjonalnym. Najgorsze w tym wszystkim wycofanie dzieci. Wiem że żona mnie od jakiegoś czasu obgaduje do nich i pierze przy nich moje brudy z przeszłości. Przestała się dokładać do zakupów i opłat i rozważam już czy nie iść z tym do sądu. Ale z drugiej strony boje się że to uruchomi wojne między nami i żona za impulsem pójdzie w rozwód a tego bym nie chciał. Jeżeli tego nie zrobie to odłoży sobie w końcu na dobrych prawników i też w końcu pójdzie w rozwód. Każdy kolejny tydzień przynosi tylko złe wieści 😔
ODPOWIEDZ