Post
autor: Dream » 14 lis 2019, 6:48
Kochani,
Mielismy z mezem rozmowe, podczas ktorej mnie powiadomil, ze on zamierza podazac za swoim szczesciem z kochanka, ale pomoze mi w zalatwieniu moich spraw, abym nie musiala wyjezdzac z kraju (mam tylko nadzieje, ze bedzie to mozliwe z powodow formalnych!). Duch Swiety mnie prowadzil podczas tej rozmowy, ale oczywiscie nie moglam uslyszec nic innego, jak tylko te wszystkie raniace slowa, bo maz usilowal zalatwic ze mna, zanim jego kochanka wyjedzie, a wyjezdza w sobote.
Teraz jest zly i uszczypliwy, z tego powodu. Powiedzial mi, ze powinnam go zrozumiec, bo mu teraz ciezko. LOL. Skad ci nasi mezowie biora takie teksty? Powiedzialam mu, ze mnie tym bardziej jest ciezko, jak on do niej co noc wychodzi i jak mysle ile mi klamal i oszukiwal.
Teraz duzo sie dowiaduje o tej kochance od krewnych i znajomych krolika i okazuje sie, ze ona bardzo emanuje swoja seksualnoscia, a dodatkowo gra biedna kobietke, ktora trzeba sie opiekowac. W tym polaczeniu moj maz oczywiscie leci jak cma do ognia. Nie patrzac na to, ze powinien raczej sobie zrobic badania, bo jest po prostu jednym w wielu. W kontrascie do tej wysoko seksualnej bogini jestem ja: zona od lat 10, wszystko znane. Maz juz nie protestuje, ze mnie kocha, a w niej jest zakochany. Ale zakochanie/amok jest tak silny, ze chce dla tego wszystko poswiecic. I dodatkowo wmawia mi, ze nasze malzenstwo nie bylo szczesliwe, przez ten kontrast dla obecnie szalejacych uczuc do kochanki chyba.
Czy myslicie, ze przez ten miesiac z kawalkiem do swiat, jesli ona fizycznie sie usunie to on dojdzie do zmyslow? Na dwoje babka wrozyla. :/ Nadal musimy mieszkac pod jednym dachem, ale planuje go kulturalnie odciac ode mnie. Co sadzicie?
Prosze Was o modlitwe, zeby moj maz znalazl siebie na nowo, poznal Boga, a ja zebym miala sile, cierpliwosc i wytrwalosc.