Pigułka "po"

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

Witam wszystkich. Tytuł może nieco przewrotny, ale za chwilę wszystko wyjaśnię. .. Forum czytam od dawna, pierwszy raz trafiłam tutaj kilka lat temu, kiedy w moim małżeństwie miał miejsce kryzys połączony z nieformalną separacją ( oboje byliśmy w tym czasie sami, widywaliśmy się i okazywaliśmy sobie intymność ale wzajemna wściekłość i pretensje uniemożliwiały wspólne życie..) Po około roku- po wyciszeniu emocji wróciliśmy do siebie ale nie przepracowaliśmy tego co było w należyty sposób. Była próba terapii, ale nieudana głównie z przyczyn organizacyjnych. Mąż uznał, że jest i „będzie dobrze”, że się „postaramy” i będzie ok.. Nawarstwiające się błędy, kłótnie, problemy i nieporozumienia a przede wszystkim ciągły brak męża w domu ( charakter pracy) sprawiły, że jednak nie było tak dobrze jak zakładaliśmy i mąż podjął decyzję o rozwodzie. Twierdzi, że nie ma nikogo trzeciego ( bo co niby ma innego powiedzieć przed orzeczeniem rozwodu..) Ja również nie mam nikogo, choć jest mężczyzna, który proponuje mi „alternatywne” rozwiązanie- na które mimo wszystko jak dotąd- nie godzę się. Mąż wyprowadził się ale jak na razie jest zaangażowany i dość dobrze realizuje się jako ojciec „na swoim trenie” ( widzenia w swoim domu a nie u nas) Nie zgodziłam się na rozwód, ale po tylu kolejnych rozprawach mam już szczerze dość i poddaję się.. Ustało już chyba 77wszystko co tworzyło nasze małżeństwo z wyjątkiem najważniejszego- łaski sakramentalnej. Dodam, że oboje jesteśmy z rodzin pełnych a nasi rodzice są szczęśliwymi małżonkami. Oboje również jesteśmy wierzący i praktykujący- co jednak nie przeszkodziło mężowi w wystąpieniu o rozwód ( nie chciał nawet słyszeć o separacji..) Ja widząc, że – po ludzku- zrobiłam wszystko co tylko mogłam- nie jestem w stanie ocalić tego małżeństwa zamierzam odpuścić i pozwolić aby sąd cywilny orzekł rozwód. Przed Bogiem to małżeństwo ciągle będzie trwało. Mąż moje próby ratowania małżeństwa odbierał jako ataki, ograniczenie wolności i działało to na niego odpychająco. Twierdzi, że przestał mnie kochać i nie był szczęśliwy a ponadto zaczął podważać ważność samego sakramentu małżeństwa ( oczywiście nie chce powiedzieć jaki paragraf prawa kanonicznego tu pasuje..)
Długo czytam forum, zapoznałam się z wieloma lekturami i konferencjami na YT. Podjęłam też terapię indywidualną, choć na razie nie widzę efektów.. Niestety jest kłopot ze spotkaniem w lokalnym najbliższym ognisku Sychar z uwagi na to, że jedną z zaangażowanych tam osób jest kobieta, która…twierdzi ( NIESŁUSZNIE!!) że jej mąż zdradzał ją ze mną wiele lat temu, zanim ją opuścił dla innej kobiety. Wiem, że to niedorzeczne ( jej mąż był wyłącznie moim znajomym z czasów studiów) ale jej zazdrość o niego i jego koleżanki mimo upływu czasu niespecjalnie zmalała. Mimo, że jestem niewinna to w tej sytuacji trochę mi niezręcznie.
Kończąc…o co chodzi z „pigułką po”??
Pigułka kojarzy się z jakimś lekiem, preparatem…czymś co się zażywa kiedy źle się dzieje albo coś nam dolega. Mi dolega ciężka postać choroby rozwodowej, lęk, obawa, żal, poczucie straty i odrzucenia, wstyd, zażenowanie, smutek, złość, nieprzebaczenie, bunt.. . Lada chwila zapadnie pierwszy w moim życiu wyrok- i już czuję się jak przestępca, którego mąż postanowił postawić przed obliczem „sprawiedliwości” aby odzyskać swoją wolność… Nigdy nie słyszałam o nagłym zatrzymaniu krążenia u pozwanej po usłyszeniu wyroku rozwodowego ale jakoś ciężko mi wyobrazić sobie co będzie dalej.
Podzielcie się proszę- jak Wy sobie poradziliście po wyjściu z sali sądowej? Co było Waszą „pigułką po” otrzymaniu wyroku rozwodowego? Gdzie skierowaliście swoje kroki, jak spędziliście pierwszą noc po tym? Jak zachowaliście się wobec- bądź co bądź- ale współmałżonka..?
jacek-sychar

Re: Pigułka "po"

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Pijawko na naszym forum.

Ponieważ czytasz nas już od dawna, to nie przypominam Ci naszych zasad.

Ja nie jestem po rozwodzie, więc odpowiedź na Twoje główne pytanie pozostawię innym.
Chciałem Ci tylko przypomnieć, że wyrok rozwodowy uzyskuje się w sądzie cywilnym a nie karnym. Czucie się więc przestępcom, to trochę chyba jednak pewne przerysowanie. ;)

Jednak ze swojego doświadczenia mogę porównać to do sytuacji, gdy zostałem sam. Było to 8 lat temu. Na początku było bardzo źle. Na szczęście zostałem z najmłodszym synem, więc miałem sporo zajęcia. Chyba tylko to mnie uratowało.
A co dalej? Czas zrobił swoje. Niestety pierwszy okres jest trudny. Zwykle polecamy wtedy zajęcie się sobą. Jakieś ulubione zajęcia: kino, dobra lektura, wycieczki, ... Mnie osobiście bardzo dobrze robiły spacery.
I oczywiście przyjaciele. Warto mieć takich, którzy przeżyją pierwszy okres Twojego użalania się nad sobą i ciągłego omawiania swojej sytuacji.

Trzymaj się!
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pigułka "po"

Post autor: Zepsuty13 »

Pijawko,

Powiem Ci tak - jutro zawożę odpowiedź na pozew rozwodowy. Oczywiście się nie zgadzam, bo dla mnie to nie jest zabawa chociaż to ja więcej namieszałem w życiu. Z drugiej strony powoli wychodzi drugie dno mojej historii... ale do sedna - dla mnie samo wejście do sądu było czymś strasznym chociaż mam 29 lat i pokaźny chłopek jestem. Te sądy chyba specjalnie budują takie wysokie, z tyloma schodami, żeby po drodze przemyśleć całą sprawę jeszcze raz. Dużo stresu a poszedłem tylko przeczytać akta. Gdzie tam do sprawy rozwodowej i w ogóle bycia na sali sądowej a jeszcze przerwa, wyrok no i zależy co sąd orzeknie. Wiem, że jeżeli skończy się na rozwodzie to żona będzie ucieszona jak cholera i raczej nie będzie miała oporów przed okazaniem tego.

Musisz do momentu sprawy stać się ( jak ładnie tutaj mi pisali na forum) skałą - mentalnie i zdrowotnie. Postarać się nie dać emocjom i całemu temu wydarzeniu - łatwo się mówi, ciężej robi.

Bóg i czas - to dobre połączenie.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

Bóg i czas - to dobre połączenie.

Święta prawda... tylko jakoś mi ciężko dzisiaj. :( Pozdrawiam Was wszystkich i pamiętam w mojej smętnej, pełnej bólu i niepewności- modlitwie..
Utka2
Posty: 222
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:47
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Utka2 »

Na dzisiejsze smutki i ciężkości
https://youtu.be/8kmW91UH3-s
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

Dziękuję...bardzo lubię O.Jędrzejewskiego i z całego serca dziękuję za link :) Mądrego to i miło posłuchać... wprawdzie moje serce aktualnie porównać mogę do dziurawego sita, ale przelewające się przez nie informacje i Słowo Boże...w swoim czasie zadziała. Dziękuję raz jeszcze.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pigułka "po"

Post autor: ozeasz »

Witam ,a skąd u Ciebie taki nick ? Tu (w Sycharze) dowiedziałem się o czymś , co dla mnie jako chrześcijanina powinno być czymś naturalnym ,normalnym ,że :
słowa mają moc
, warto zadbać by te które rodzą się w Twojej głowie , są wypowiadane , pisane ,były na ile to możliwe pozytywne , dobre ,bo też kreują rzeczywistość w której funkcjonujesz .

Co do tematu ,podobnie jak i Jacek ,w listopadzie mija moja 7 rocznica separacji nieformalnej ,co prawda to nie rozwód , i sam "uciekłem" z domu po kolejnej zdradzie , ale dla mnie tamten okres życia to był koszmar .

Myślę że do dzisiaj mam problem zaakceptować to , że w moim życiu następują różne okoliczności na które nie mam wpływu w ogóle ,a na niektóre w małym stopniu ,brak akceptacji powoduje pewnego rodzaju presję ,uczę się w tym wszystkim ufać panu Bogu ,jednak zdarza się że ta moja nieumiejętność powoduje smutek , poczucie bezsensu , na szczęście , na dzień dzisiejszy są to marginalne emocje .

Jedno jest dla mnie jasne , że życie w tamtym okresie , obecnie , byłoby dla mnie nie do wytrzymania jeśli nie miałbym tak bliskiej relacji z Bogiem i nie miałbym wsparcia we wspólnocie , charakterystyczne dla takich sytuacji jest z to , co u mnie zauważyłem i w innych wyczytanych historiach: poczucie wyizolowania , samotności w problemie , bezradność .
Na te i inne dolegliwości pogłębienie relacji z Bogiem i z bliźnim ,najlepiej chyba takim , który sam przeszedł podobną drogę , poczucie wspólnoty jest myślę niezbędne .Pozdrawiam serdecznie. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

"Pijawka" Hirudo medicinalis ;)- wbrew obiegowym opiniom- to miłe i sympatyczne stworzenie ;) Może na pierwszy rzut oka nie wzbudza zachwytu i porywu serca, ale bywała stosowana w celach leczniczych ( produkuje hirudynę, która ma działanie lecznicze, przeciwkrzepliwe i przeciwzatorowe). Pobiera od żywiciela niewielką ilość krwi ( aby nie zaszkodzić swojemu gospodarzowi ;) ktorego w dodatku przed tym faktem uprzejmie znieczula) Nie wspomnę o dawnych sposobach w medycynie ludowej, gdzie pijawki stosowane do upustu krwi były skuteczne w leczeniu nadciśnienia tętniczego i kilku innych dolegliwości. Dziś medycyna doskonale te fakty umie wyjaśnić naukowo i zastosować odpowiednie leki...ale pijawki nadal pozostaną - przynajmniej dal mnie- miłym obiektem zainteresowania i pewnej sympatii. Mogę jeszcze bardziej rozwinąć temat jaki pijawki mają związek ze mną, ale trochę wątpię czy kogokolwiek to by bardziej zainteresowało..
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pigułka "po"

Post autor: ozeasz »

Hmm mnie jednak narzuca się pejoratywne znaczenie tego słowa w pierwszym rzędzie , poza tym mam jakąś odrazę do widoku tych mimo wszystko pożytecznych zwierzątek ,ale rozumiem i przyjmuję to co opisałaś … Czyli to te dobre cechy były pierwszorzędne w doborze nicku ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: s zona »

Pijawko ,
nwm czy sluchalas ,ale w 6 min ks Pawlukiewicz podaje taka pigulke "po "...

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz - Życie po rozwodzie
https://www.youtube.com/watch?v=x3F197xu4go
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

:D Drogi Ozeaszu- przyznam, że na tym forum jestem od lat i zawsze mnie zastanawiały niektóre nicki...a często mimowolnie próbowałam nadawać im większe znaczenie, niż te osoby śmiałyby chcieć. Może nie będę podawała przykładów, ale zastanawiałam się dlaczego tak wiele z nich jest "dramatycznych", pełnych bólu, rozgoryczenia, poczucia niskiej wartości...albo zawile- skomplikowanych,..albo wręcz odwrotnie- jakieś "niby przypadkowe" słowotwórstwo, jakby na szybko, bez zastanowienia ( nieraz nawet ciężko przeliterować taki nick) Wiem, że wiele osób rejestrowało się tutaj w pośpiechu, we łzach i rozpaczy i wtedy nie w głowie było im wymyślanie odpowiedniego nicku.. Ja miałam ten "komfort", że oficjalnie zarejestrowałam się tutaj niedawno i było dużo czasu na przemyślenia związane z nickiem.
Nie chciałam żeby był smutny, "dramatyczny", patetyczny, bezpłciowy albo jakiś skomplikowany czy "zagramaniczny" ;)
Zawodowo mam częsty i obfity kontakt z ludzką krwią ( i nietylko) stąd kolejne nawiązanie do poczciwej Hirudo medicinalis ;) Nie wspomnę,że lubię te żyjątka, choć powszechnie wzbudzają odrazę. Z pewnością czynią mniej bólu swoim żywicielom niż ja moim pacjentom...choć działąmy w nieco "odmiennych celach". Poza tym chciałam wnieść tu choćby małą odrobinę uśmiechu...zapewne niejedna osoba rozbawi się widząc piękne zdjęcie w moim profilu ( zachęcam) ;)
Może i nazywanie kogoś pijawką brzmi pejoratywnie, ale dla mnie tak nie jest :D I love pijawki ever :lol: (moderacja tłumaczenie: kocham pijawki, choć po angielsku pijawka brzmi inaczej ;) )
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2018, 10:15 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: dodano tłumaczenie
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

s zono- dziękuję za link, przesłuchałam sobie go na spokojnie. Bardzo lubię kazania ks.Pawlukiewicza i od lat jestem zachwycona darem ewangelizacji, jaki ma ten kapłan. Módlmy się codziennie za kapłanów i osoby duchowne. Osobiście polecam Nowennę Pompejańska w intencji wszystkich osób konsekrowanych- tych dopiero poczętych ( oni już mają swoje powołanie choć są dopiero w łonach swych matek- nierzadko zagrożeni..), tych w dzieciństwie i młodości- którzy rozeznają powołanie i czasem się go obawiają, tych którzy już wybrali i mają trudności, kryzysy...tych którzy odeszli- siejąc zgorszenie ( albo nie odeszli i sieją zgorszenie " na stanowisku") oraz tych, którzy już przeszli do wieczności i cierpią w czyśćcu. Podobno dla dusz wybranych czyściec jest szczególnie dotkliwy, bo cierpią za swoje grzechy i za te, które dusze im powierzone popełniły przez ich błędne decyzje, nauki,kierownictwo itd.. Módlmy się za osoby konsekrowane- za kapłanów którzy kiedykolwiek udzielali nam jakiegokolwiek sakramentu świętego...za wszystkich napotkanych księży, siostry zakonne, braci zakonnych..tych znanych i wielkich i tych ukrytych za klasztorym murem albo w wiejskiej parafii na końcu świata.. Za tych ,którzy potężnie działają i tych, którzy z sercem zajęczym chowają się przed rozpoczynającym sie dniem...
Z własnego doświadczenia odmówienia dwóch NP za kapłanów i osoby konsekrowane mogę powiedzieć tyle- dobro wraca :)
Chociaż przyznam, że podjęłąm się tej modlitwy po raz pierwszy zupełnie bezinteresownie prosząc, żeby Bóg jednocześnie zachował mnie od pychy i "samouwielbienia" oraz oczekiwania czegokolwiek dla siebie. Otrzymałam dar modlitwy wstawienniczej całym sercem za nich i to był dla mnie najbardziej zdumiewający owoc. Inne- te bardziej przyziemne ( choć też dobre, piękne i potrzebne) są blade w porównaniu z tym. Chcesz się pomodlić i nie wiesz jak, nie wiesz o co i czy warto- nie czekaj, zrób to jeszcze dziś! ;)
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

I love pijawki ever :lol: (moderacja tłumaczenie: kocham pijawki, choć po angielsku pijawka brzmi inaczej ;) )
wiem, wiem ;) ale mi jakoś łacina bliżej serca leży niż angielski.. ale moja przyznam, że jednak moja polska krew wymusza posługiwanie się polszczyzną- co niniejszym zamierzam od teraz robić bez zagranicznych wstawek 8-)
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2018, 10:58 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
M13
Posty: 177
Rejestracja: 31 sty 2017, 0:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Pigułka "po"

Post autor: M13 »

Pigułka "po" = Miserikordyn (Misericordium) - i "przed" i "zamiast" :)
https://www.religijna.pl/miserikordyna- ... ek-duchowy
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pigułka "po"

Post autor: Pijawka »

M13- dziękuję, znam i stosuję, ale z umiarem i chyba nie do końca mam świadomośc siły tego "leku".. Od pewnego czasu jesteśmy już po rozwodzie i chyba jako jakiś mechanizm obronny pojawiła się we mnie niechęć do myślenia o nas jako nadal-małżonkach. Taki mam ostatnio kryzys postrzegania nas razem. Nie mieszkamy razem, widujemy się tylko przy okazji przekazywania sobie naszego potomstwa i nie łączą nas żadne inne wspólne przyziemne sprawy a każde z nas broni swojej prywatności (czasem aż komicznie). Jednocześnie każde z nas unika wypytywania " co u Ciebie" i czy już pojawili się kolejni kandydaci i kandydatki na zajęcie "zwolnionego miejsca" ( a może byli wcześniej??). Zero rozmów. Chyba jeszcze nie jesteśmy gotowi ale i ja jakoś nie mam na to teraz ochoty.
Z sądu po ogłoszeniu wyroku rozwodowego wyszłam i poszłam na spacer. Prawie nic z niego nie pamiętam. Myślałam, że będzie "gorzej", że będę płakać albo coś...a tymczasem nic...pustynia. Miałam dużo czasu przygotować się do takiego obrotu sprawy i widocznie wypłakałam już wszystkie łzy. Teraz trwam w jakimś spokoju i czuję, że czyjaś potężna modlitwa mnie znieczuliła. Nie wiem na jak długo, ale na razie "po amputacji" czuję się całkiem...dobrze.
ODPOWIEDZ