Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Moderator: Moderatorzy
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
I jeszcze jedna rzecz Dwa_odcienie
W swoim profilu napisałaś, że jesteś po rozwodzie. To się zgadza. U nas jest wiele osób, które są po rozwodzie. Często odbyło się bez ich zgody. Ale mimo, że są po rozwodzie, to dalej są wierne swoim współmałżonkom.
W rzeczywistości Ty jesteś w związku niesakramentalnym.
Czemu tego nie napisałaś/
Wstydzisz się tego? A może to element dezinformacji?
Dla mnie jest to z Twojej strony nieuczciwe.
W swoim profilu napisałaś, że jesteś po rozwodzie. To się zgadza. U nas jest wiele osób, które są po rozwodzie. Często odbyło się bez ich zgody. Ale mimo, że są po rozwodzie, to dalej są wierne swoim współmałżonkom.
W rzeczywistości Ty jesteś w związku niesakramentalnym.
Czemu tego nie napisałaś/
Wstydzisz się tego? A może to element dezinformacji?
Dla mnie jest to z Twojej strony nieuczciwe.
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Kółko wzajemnej adoracji rozumiem.
Nie macie żadnych mądrych rad dla ludzi, którzy chcą zakończyć małżeństwo z różnych przyczyn, z różnych powodów, które uwłaczaja godności ludzkiej.
Waszym przekazem jest "ufaj i wybaczaj mimo wszystko".
Nie macie żadnych mądrych rad dla ludzi, którzy chcą zakończyć małżeństwo z różnych przyczyn, z różnych powodów, które uwłaczaja godności ludzkiej.
Waszym przekazem jest "ufaj i wybaczaj mimo wszystko".
Re: Moje uzależnienie a rozwód
Po kolei.
I nie, nie przystępujemy do sakramentów, Pantop. Ale sam fakt, że to założyłeś, pokazuje ile masz w sobie goryczy i jak bardzo nie potrafisz przebaczyć.
Czy według Ciebie protestanci, Krople Rosy, uznający wiarę przed uczynkami pójdą do piekła?
A ogólnie i do wszystkich: kochani, naprawdę nie ma potrzeby przedstawiać mi cytatów o cudzołóstwie (mówię o sobie, nie wiem, jak Dwa_odcienie), nierozerwalności małżeństwa i tak dalej, ponieważ Pismo Święte czytałam w całości kilkukrotnie i znam je wszystkie. Po prostu już na mnie dziś nie działają. Za długo używano Pisma Świętego do zastraszania mnie i szczucia, by osiągnąć swoje cele. Teraz już nie reaguję, uodporniłam się.
Nigdzie też nie napisałam (bodajże Amica wspomniała, że woli już ateistów niż pseudo katolików którzy żyją w związkach pozamałżeńskich), że jestem praktykującą i wierzącą katoliczką. Napisałam, że w takiej wierze wyrosłam. Aktualnie do Kościoła nie chodzę, sakramentów nie przyjmuję, nie chwalę się swoją wiarą na prawo i lewo i nie mówię "a ja, jako katoliczka, żyję w związku cywilnym". Po prostu milczę.
Pantop, nie wiem czemu nie chcesz albo nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałam, że "wszystko gra", jedynie że to nie ma ze sobą nic wspólnego - bo nie ma! Z seksem czekałam do ślubu. Teraz jestem w związku niesakramentalnym. Nigdzie nie napisałam "uprawiałam i uprawiam po dziś dzień jedynie seks małżeński".Pantop pisze: ↑07 wrz 2018, 14:44Kate81 pisze:Nie wiem, skąd taki wniosek. Czekałam z seksem DO ślubu. Stosując się do nazewnictwa regulaminowego - jedynego i prawdziwego ślubu sakramentalnego A to, że po rozwodzie cywilnym jestem w nowym związku, nie ma z tym faktem nic wspólnego. Chciałam zaakcentować, że budując swoje małżeństwo miałam do tego stosunkowo dobre fundamenty. "5 języków miłości", inne dzieła Chapmana, połowę bibliografii chrześcijańskiej dotyczącej związków i małżeństw znałam jeszcze przed ślubem.
A jasne, że nie ma z tym faktem nic wspólnego - absolutnie - jak śnieg sprzed 25 lat
Czyli wszystko gra Kate81 prawda?
Oczywiście wraz z nowym mężem przystępujecie do sakramentów.
??
I nie, nie przystępujemy do sakramentów, Pantop. Ale sam fakt, że to założyłeś, pokazuje ile masz w sobie goryczy i jak bardzo nie potrafisz przebaczyć.
Marylko, tylko, ze ja nie chcę poprosić Go o "pomoc" w tym zakresie. Ponieważ mam się dobrze i jestem szczęśliwa w nowym związku, a mąż ma się dobrze i jest szczęśliwy w swoim nowym związku. Dla mnie to temat zamknięty. Teraz układam sobie życie tak, a nie inaczej i nie zamierzam tego zmieniać. I zgadzam się z Dwa_odcienie - szkoda, że nie potraficie zrozumieć, że na szczęście nie ma tylko jednej, "prawdziwej" recepty.marylka pisze: ↑07 wrz 2018, 16:58 Myślę że teraz mąż nie odważyłby się tak Ciebie traktować. Bo sama piszesz że jesteś po 5 letniej terapii. TERAZ DOPIERO PO PIĘCIU LATACH inaczej postępujesz.
Jednak widzisz....zamknęliście sobie drogę do siebie... .
Ale dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Wystarczy poprosić GO o pomoc.
Krople rosy, znam doskonale zacytowany przez Ciebie cytat. Odniosę się do tego "protestantyzmu" - to bardzo ciekawe, co piszesz. Ja widzę skupienie na miłosierdziu Bożym w katolicyzmie, i to tylko i wyłącznie od katolików taki światopogląd przynoszę. Ale jeśli to protestancki pogląd, to już ich lubię
Czy według Ciebie protestanci, Krople Rosy, uznający wiarę przed uczynkami pójdą do piekła?
A ogólnie i do wszystkich: kochani, naprawdę nie ma potrzeby przedstawiać mi cytatów o cudzołóstwie (mówię o sobie, nie wiem, jak Dwa_odcienie), nierozerwalności małżeństwa i tak dalej, ponieważ Pismo Święte czytałam w całości kilkukrotnie i znam je wszystkie. Po prostu już na mnie dziś nie działają. Za długo używano Pisma Świętego do zastraszania mnie i szczucia, by osiągnąć swoje cele. Teraz już nie reaguję, uodporniłam się.
Nigdzie też nie napisałam (bodajże Amica wspomniała, że woli już ateistów niż pseudo katolików którzy żyją w związkach pozamałżeńskich), że jestem praktykującą i wierzącą katoliczką. Napisałam, że w takiej wierze wyrosłam. Aktualnie do Kościoła nie chodzę, sakramentów nie przyjmuję, nie chwalę się swoją wiarą na prawo i lewo i nie mówię "a ja, jako katoliczka, żyję w związku cywilnym". Po prostu milczę.
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Przecież przyznaje się do tego że jestem w związku, że mam nowego partnera.
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
To zmień swój status w profilu.Dwa_odcienie pisze: ↑08 wrz 2018, 11:28 Przecież przyznaje się do tego że jestem w związku, że mam nowego partnera.
Inaczej nie każdy takie szczegóły pamięta.
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Od razu lepiej się poczułam
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Ach jo... czyli dyskusja kończy się na tym, że podważamy w ogóle "boskość" Biblii. Szkoda. Liczyłam jednak na soczystą dyskusję na prawdziwe argumenty. A tak - szkolna przepychanka. Jeden argument obalony? To dajesz drugi. Jak drugi, to trzeci. I na koniec wychodzi na to, że cała dyskusja jest bez sensu, bo podważasz sedno sprawy, czyli to, o co od początku opieramy swoje argumenty.
Było od razu napisać, co chcesz nam przekazać, to bym sobie dała spokój z pisaniem. A tak - tylko klawiaturę starłam.
Było od razu napisać, co chcesz nam przekazać, to bym sobie dała spokój z pisaniem. A tak - tylko klawiaturę starłam.
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Skądże znowu.Dwa_odcienie pisze: I znów w myśl zasady "kto ma inne zdanie niż my ten nie ma racji".
To nie jest racja człowieka.
To jest INFORMACJA od Najwyższego (punkt nr 6 o ile się nie mylę )
ALE
Dysponujesz rozumem, doświadczeniem i wolną wolą.
Jestem osobiście mocno przekonany, że Twój przypadek jest zgoła odmienny, wyjątkowy i niepowtarzalny co sprawia, że w/w punkt nie dotyczy ni Ciebie ni Twego partnera.
Co więcej - możesz czuć pewien rodzaj nobilitacji.
Wchodząc na to forum możesz poczuć to co Leonidas w nierównej walce z Kserksesem.
ps a jako, że raczej nie znajdziesz tu potwierdzenia dla Swej filozofii, proponuję wobec ,,opornych,, (w poczet których racz zaliczyć i mą osobę) zastosować dyplomację z cyklu ,, This is Sparta!!! (To jest Sparta https://youtu.be/eZeYVIWz99I)
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Czytając to słowo zdałem sobie sprawę z tego , że nie tylko grzeszy ten kto dąży do rozwodu , słusznie czy nie , winny cudzołóstwa jest też ten , kto wiąże się z "ofiarą " rozwodu ,czyli osobą która może nawet była temu przeciwna , "została rozwiedziona" .Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.Łk 16,18
Słowa Jezusa są jednoznaczne ,związek z taką "poszkodowaną rozwodem" osobą ,również jest cudzołóstwem .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Moje uzależnienie a rozwód
Droga Dwa odcienie
Przeczytałam to, co do mnie skierowałaś i rozumiem, że rozmowa na argumenty Cię nie interesuje. Masz ochotę tylko wyrzucić z siebie jakąś złość - na co? do wszystkich - a po co Ci to? chcesz coś udowodnić - po co Ci to? będziesz się wtedy czuła?
Ja jednak odniosę się do tego co mi konkretnie zarzucasz
1.
Dodam tylko, że ja też używałam słów ZAWSZE i NIGDY. i kiedyś pewien ksiądz mi tak powiedział.
czy naprawdę Twój mąż NIGDY Cię nie wysłuchał? Nie zrobił kawy?/herbaty?
A TY/ ZAWSZE byłaś z sercem na dłoni? nie odwróciłaś się NIGDY? nie strzeliłaś focha?
ja w uczciwości swojej przypomniałam sobie parę takich u mnie chwil....
Jak było u Ciebie....odpowiedz sobie sama
Natomiast jeśli już to jakieś szatańskie wizje skojarzone ze sobą to to są Twoje słowa i Twoje rozumienie. Ja bym nigdy nie ośmieliła się tak Ciebie nazwać i nie życzę sobie takich oskarżeń w moim kierunku
2.
Co do Twojej winy / my tu mówimy - UDZIAŁU W KRYZYSIE/ .....myślę, że nie jesteś gotowa na słuchanie o sobie samej. Ja tylko zasygnalizuję, że w związku byliście WE DWOJE. i WSPÓLNIE wypracowywaliście wspólne reguły. Często przymykanie oczu, zamiatanie pod dywan, ukrywane żale prowadzą do destruktywnych zachowań, nałogów, przemocy, pozwalanie na przekraczanie ustalonych granic....no i musi się ulać. Ale to nie temat na dziś. Myślę, że nie jesteś gotowa mówić o swoim udziale w tym kryzysie. Więc to zostawmy
To chyba dwie główne sprawy do których chciałam się odnieść, bo nie pozwolę sobie, żebyś swoimi frustracjami jakieś urojone obrazy na mój temat przedstawiała.
Słuchaj Kate, Dwa odcienie...jeżeli chcecie to ja mogę z Wami pisać. Możemy podawać tutaj sobie argumenty i kontrargumenty.
W imię szukania prawdy.
Natomiast - musimy szanować siebie nawzajem i nie OBRAŻAĆ. Ani na siebie ani na innych.
KAŻDE SAKRAMENTALNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA.
A Ty masz pretensje, że my mamy swoje zdanie? My dlatego tu jesteśmy, bo z powyższym zdaniem się zgadzamy
I takie tutaj jest środowisko - czy Wam się to podoba czy nie.
Zobaczcie - domagacie się tolerancji dla siebie, a jednocześnie złości Was, jak ja przedstawiam swoje stanowisko, które nie jest pochwałą Waszych powtórnych związków
W Sycharze - żyjemy zgodnie z Ewangelią, interpretujemy WPROST, zgadzamy się z nauką KOŚCIOŁA i w niej TRWAMY i UMACNIAMY się nawzajem, bo łatwo nie jest.
Czy masz/cie pretensje, że nie uznajemy konkubinatu?
Czy chcesz/cie udowodnić, że tak jest lepiej?
Czy chcesz/cie pokazać nam/sobie że dobrze robisz/cie?
Ja już napisałam
na koniec...chciałam jednak na jedno zwrócić uwagę
Jeżeli szukacie i naprawdę się tym interesujecie - polecam kazania ks. Pawlukiewicza. On jasno o tym mówi. Jak ludzie związani z kościołem i żyjący wiarą........nagle zmieniając żonę........przypominają sobie nagle o aferach w kościele, że księża tylko kasę biorą, że ta nauka to przez ludzi jest kierowana, żeby z ludzi bezmózgowia zrobić....Wy eureki nie odkryłyście Dziewczyny, te mechanizmy są znane od lat w Kościele. My je już znamy. Jak ewangelia nie jest nam po drodze - no to NAGLE robi się nielogiczna, niewiarygodna...śmieszna......
Przekręcanie Biblii i podporządkowywanie Ją pod siebie, gdy jest NIEWYGODNA.
Miałam też pisać o różnicy między synem marnotrawnym a faryzeuszem, ale nie jestem pewna, czy jesteście zainteresowane.
Bo co innego jest żyć w grzechu-zdać sobie z niego sprawę-zerwać z nim -przeprosić i uzyskać przebaczenie i łaskę Miłosierdzia
a co innego - żyć w świadomości grzechu i zuchwale liczyć na miłosierdzie Boże
dodam tylko jedno
Ale przecież Wy o tym wiecie, obydwie deklarujecie, że pochodzicie z rodzin katolickich.
Chciałam jeszcze się upewnić, czy zainteresowane jesteście konkretnymi zagadnieniami, na które można popisać, czy tylko chcecie napisać, że macie rację. Bo od tego zależy moje dalsze uczestnictwo w tej dyskusji.
Ze swojej strony zachęcam lekturę KS Pawlukiewicza, ks. Dziewieckiego o. Szustaka.
Można wysłuchać i zrozumieć - że kościół broni słabych, skrzywdzonych i bezbronnych. I NIGDZIE nie każe trwać w patologicznych związkach.
Natomiast o nierozerwalności trwania JEDYNEGO sakramentalnego małżeństwa też mówią....
no ale.....to już inny temat....
z doświadczenia wiem, że na priv pisze się bardziej spokojnie i indywidualnie, nie ma potrzeby "błyszczeć' na publicznym forum, bo nie o to chodzi w pisaniu tutaj. Więc - jeśli taka forma jest bardziej odpowiednia - to zapraszam. Chociaż na ogólnym więcej osób dorzuca swoje cenne spostrzeżenie i wtedy większą wartość mają rozmowy.
Pozdrawiam
Przeczytałam to, co do mnie skierowałaś i rozumiem, że rozmowa na argumenty Cię nie interesuje. Masz ochotę tylko wyrzucić z siebie jakąś złość - na co? do wszystkich - a po co Ci to? chcesz coś udowodnić - po co Ci to? będziesz się wtedy czuła?
Ja jednak odniosę się do tego co mi konkretnie zarzucasz
1.
Dwa_odcienie pisze: ↑07 wrz 2018, 13:04 Nie pisz mi tu i słowach szatana.
............
Ale nie wmowisz mi że rządzi mną szatan.
Zobacz co ja napisałam o sztanieDwa_odcienie pisze: ↑07 wrz 2018, 16:35 Ja rozumiem, że Marylka chce ze mnie zrobić Szatana. No w końcu należy mi się.
jeżeli jeszcze coś napisałam o szatanie - jak wmawiasz i dopowiadasz sobie - to UDOWODNIJ TO I ZACYTUJ MNIE GDZIE Z CIEBIE ROBIE SZATANA.
Dodam tylko, że ja też używałam słów ZAWSZE i NIGDY. i kiedyś pewien ksiądz mi tak powiedział.
czy naprawdę Twój mąż NIGDY Cię nie wysłuchał? Nie zrobił kawy?/herbaty?
A TY/ ZAWSZE byłaś z sercem na dłoni? nie odwróciłaś się NIGDY? nie strzeliłaś focha?
ja w uczciwości swojej przypomniałam sobie parę takich u mnie chwil....
Jak było u Ciebie....odpowiedz sobie sama
Natomiast jeśli już to jakieś szatańskie wizje skojarzone ze sobą to to są Twoje słowa i Twoje rozumienie. Ja bym nigdy nie ośmieliła się tak Ciebie nazwać i nie życzę sobie takich oskarżeń w moim kierunku
2.
Dwa_odcienie pisze: ↑07 wrz 2018, 16:35
Ja rozumiem, że Marylka chce ze mnie zrobić Szatana. No w końcu należy mi się. Odeszłam od męża, który jednak coś tam rozumiał i przepraszal (do tej pory żałuję że nie zapisywalam nigdzie jego przeprosin, ich ilości).
Tylko czy można żyć z człowiekiem, który po uderzeniu swojej żony, twierdzi że wszyscy jego koledzy tak robią, a jak słyszy od żony słowa "chce rozwodu" to zasłania się tekstami w stylu "przecież wzięliśmy ślub kościelny"?
Helllloooooł! Rozmawiałam z nim nie raz i nie dwa, i przed moją decyzją i po niej. I za każdym razem jak dochodziło do tematu uderzenia mnie, odpowiadał "no przecież nic wielkiego się nie stało. Nie pobilem Cię tylko uderzylem".
PRZEPRASZAM - ale czy Wy naprawdę uważacie że można z kimś takim żyć? Wybaczyć mu? Zaufać znowu?
Zobacz co ja napisałam - wprawdzie do Kate, ale tam jest moje zdanieDwa_odcienie pisze: ↑07 wrz 2018, 13:04
P. S. Nie próbuj mi wmówić że mój rozwód to moja wina, porażka. Dla mnie to zwycięstwo, bo miałam na tyle siły w sobie i odwagi żeby damskiemu bokserowi powiedzieć "dość". I wiesz co?
Cieszę się, że się rozwiodlam. Bardzo.
więc - jeszcze raz powtórzę - masz OBOWIĄZEK bronić się przed przemocowcem. Ale powtórny związek - to jest coś innego. I chyba nie muszę tego rozwijać. Na pewno nigdzie nie napisałam, że powinnaś trwać w takim związku. i kolejny raz powtórzę - nie życzę sobie takich pomówień.marylka pisze: ↑07 wrz 2018, 13:27
Rozumiem Twoja historie i też przyjmuje do wiadomości że się PO LUDZKU CZASEM SIĘ NIE DA.
powiem więcej - ludzie z Sycharu też tak twierdzą.
Ale to NIE OZNACZA że antidotum na to NIE DA SIĘ są ramiona drugiego faceta. Dlatego niejeden tu małżonek jest w separacji lub nawet po rozwodzie cywilnym.
Traktuje jednak poważnie BOGA i słowa swojej przysięgi małżeńskiej - tym samym okazuje szacunek i wartość samemu sobie a i małżonkowi.
Natomiast - dla Boga WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
Dlatego dajemy MU przestrzeń do działania w pomocy powrotu do małżonka sakramentalnego.
BÓG i prawo Boże jest na pierwszym miejscu.
I dzieja się cuda. Sama o swoim pisałam post wyżej..
Dzieki temu zachowujemy to co najcenniejsze - SAKRAMENTY I WIĘŹ Z BOGIEM
Co do Twojej winy / my tu mówimy - UDZIAŁU W KRYZYSIE/ .....myślę, że nie jesteś gotowa na słuchanie o sobie samej. Ja tylko zasygnalizuję, że w związku byliście WE DWOJE. i WSPÓLNIE wypracowywaliście wspólne reguły. Często przymykanie oczu, zamiatanie pod dywan, ukrywane żale prowadzą do destruktywnych zachowań, nałogów, przemocy, pozwalanie na przekraczanie ustalonych granic....no i musi się ulać. Ale to nie temat na dziś. Myślę, że nie jesteś gotowa mówić o swoim udziale w tym kryzysie. Więc to zostawmy
To chyba dwie główne sprawy do których chciałam się odnieść, bo nie pozwolę sobie, żebyś swoimi frustracjami jakieś urojone obrazy na mój temat przedstawiała.
Słuchaj Kate, Dwa odcienie...jeżeli chcecie to ja mogę z Wami pisać. Możemy podawać tutaj sobie argumenty i kontrargumenty.
W imię szukania prawdy.
Natomiast - musimy szanować siebie nawzajem i nie OBRAŻAĆ. Ani na siebie ani na innych.
Dwa_odcienie pisze: ↑07 wrz 2018, 16:35 Szkoda, że Wy Sycharycy nie potraficie uwierzyć, że można być szczęśliwym w związku nie sakramentalnym.
zobacz - trafiłaś na forum katolickie. Widzisz jaka jest przewodnia myśl Sycharu?Dwa_odcienie pisze: ↑08 wrz 2018, 10:11 I znów w myśl zasady "kto ma inne zdanie niż my ten nie ma racji".
KAŻDE SAKRAMENTALNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA.
A Ty masz pretensje, że my mamy swoje zdanie? My dlatego tu jesteśmy, bo z powyższym zdaniem się zgadzamy
I takie tutaj jest środowisko - czy Wam się to podoba czy nie.
Zobaczcie - domagacie się tolerancji dla siebie, a jednocześnie złości Was, jak ja przedstawiam swoje stanowisko, które nie jest pochwałą Waszych powtórnych związków
W Sycharze - żyjemy zgodnie z Ewangelią, interpretujemy WPROST, zgadzamy się z nauką KOŚCIOŁA i w niej TRWAMY i UMACNIAMY się nawzajem, bo łatwo nie jest.
Czy masz/cie pretensje, że nie uznajemy konkubinatu?
Czy chcesz/cie udowodnić, że tak jest lepiej?
Czy chcesz/cie pokazać nam/sobie że dobrze robisz/cie?
Ja już napisałam
I zdania nie zmieniam. Nie uważam jednocześnie, że Cie/Was obrażam czy oceniam. A tak jak TY/WY macie swoje zadanie tak i ja mam prawo swoje zdanie mieć.
na koniec...chciałam jednak na jedno zwrócić uwagę
Tak powstają sekty - zlepek półprawd z Pisma Świętego i dointerpretowanie według swojego widzimisię.Kate81 pisze: ↑07 wrz 2018, 12:07Nie wiem, skąd taki wniosek. Czekałam z seksem DO ślubu. Stosując się do nazewnictwa regulaminowego - jedynego i prawdziwego ślubu sakramentalnego A to, że po rozwodzie cywilnym jestem w nowym związku, nie ma z tym faktem nic wspólnego. Chciałam zaakcentować, że budując swoje małżeństwo miałam do tego stosunkowo dobre fundamenty. "5 języków miłości", inne dzieła Chapmana, połowę bibliografii chrześcijańskiej dotyczącej związków i małżeństw znałam jeszcze przed ślubem.
Jeżeli szukacie i naprawdę się tym interesujecie - polecam kazania ks. Pawlukiewicza. On jasno o tym mówi. Jak ludzie związani z kościołem i żyjący wiarą........nagle zmieniając żonę........przypominają sobie nagle o aferach w kościele, że księża tylko kasę biorą, że ta nauka to przez ludzi jest kierowana, żeby z ludzi bezmózgowia zrobić....Wy eureki nie odkryłyście Dziewczyny, te mechanizmy są znane od lat w Kościele. My je już znamy. Jak ewangelia nie jest nam po drodze - no to NAGLE robi się nielogiczna, niewiarygodna...śmieszna......
Przekręcanie Biblii i podporządkowywanie Ją pod siebie, gdy jest NIEWYGODNA.
Miałam też pisać o różnicy między synem marnotrawnym a faryzeuszem, ale nie jestem pewna, czy jesteście zainteresowane.
Bo co innego jest żyć w grzechu-zdać sobie z niego sprawę-zerwać z nim -przeprosić i uzyskać przebaczenie i łaskę Miłosierdzia
a co innego - żyć w świadomości grzechu i zuchwale liczyć na miłosierdzie Boże
dodam tylko jedno
To też żadna eureka. Wiedział o tym już SAM Pan Jezus. Dlatego władzę przekazał PIOTROWI czyli duchowieństwu, żeby stali na straży Słowa Bożego. I COKOLWIEK ZWIĄŻĄ NA ZIEMI BĘDZIE ZWIĄZANE W NIEBIE. A CO ROZWIĄŻĄ NA ZIEMI - BĘDZIE ROZWIĄZANE W NIEBIE.Dwa_odcienie pisze: ↑08 wrz 2018, 9:33
Kiedyś w szkole średniej miałam bardzo fajną Panią od religii. A właściwie uczyła nas religioznawstwa. Opowiadała nam o różnych religiach, o zwyczajach, modlitwach. Kiedyś powiedziała nam jedną, bardzo mądrą rzecz - "Biblia bądź co bądź jest napisana przez człowieka. I każdy człowiek może jej słowa zinterpretować na swój sposób. Skąd zatem mamy pewność, że ów człowiek który ją napisał nie zinterpretowal błędnie słów Boga? I np stawiając przecinek, kropkę lub inny znak w tym a nie innym miejscu nie zmienił sensu słów i myśli Boga? "
Ale przecież Wy o tym wiecie, obydwie deklarujecie, że pochodzicie z rodzin katolickich.
Chciałam jeszcze się upewnić, czy zainteresowane jesteście konkretnymi zagadnieniami, na które można popisać, czy tylko chcecie napisać, że macie rację. Bo od tego zależy moje dalsze uczestnictwo w tej dyskusji.
Ze swojej strony zachęcam lekturę KS Pawlukiewicza, ks. Dziewieckiego o. Szustaka.
Można wysłuchać i zrozumieć - że kościół broni słabych, skrzywdzonych i bezbronnych. I NIGDZIE nie każe trwać w patologicznych związkach.
Natomiast o nierozerwalności trwania JEDYNEGO sakramentalnego małżeństwa też mówią....
no ale.....to już inny temat....
z doświadczenia wiem, że na priv pisze się bardziej spokojnie i indywidualnie, nie ma potrzeby "błyszczeć' na publicznym forum, bo nie o to chodzi w pisaniu tutaj. Więc - jeśli taka forma jest bardziej odpowiednia - to zapraszam. Chociaż na ogólnym więcej osób dorzuca swoje cenne spostrzeżenie i wtedy większą wartość mają rozmowy.
Pozdrawiam
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Amica pisze: Ach jo... czyli dyskusja kończy się na tym, że podważamy w ogóle "boskość" Biblii. Szkoda. Liczyłam jednak na soczystą dyskusję na prawdziwe argumenty. A tak - szkolna przepychanka.
Prawdziwe argumenty VS Słowo
Dobre
Mocne
Napiszę więcej - PODCHWYTLIWE
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Wydaje mi się, że ta dyskusja jest trochę bezcelowa. Przypomina trochę dość ostrą wymianę zdań, jaka miała miejsce jakiś czas temu w wątku Aleksandra. Ani Dwa_odcienie, ani Kate nie przekonają forumowiczów, że kolejny związek po rozwodzie jest ok. Ewangelia i nauka Kościoła jest w tym zakresie jednoznaczna.
Z drugiej strony, my musimy przyjąć do wiadomości, że Dwa_odcienie i Kate czują się w obecnych związkach lepiej niż we wcześniejszych małżeństwach sakramentalnych. Być może wyciągnęły wnioski ze swoich wcześniejszych błędów albo trafiły na łatwiejszych we współżyciu partnerów.
Kościół od lat prowadzi duszpasterstwo osób niesakramentalnych, podkreślając, że dla takich osób jest miejsce w Kościele, że nie powinni czuć się odtrąceni. O to chodziło mi też we wcześniejszym poście. Powinniśmy unikać patrzenia na takie osoby z wyższością i niebezpiecznym faryzeizmem. Losy ludzkie są nieraz bardzo skomplikowane, ale na szczęście Bóg zna serce człowieka i patrzy szerzej niż my. Ja osobiście ufam, że Bóg w swoim Miłosierdziu poradzi sobie i z takimi sytuacjami.
Z drugiej strony, my musimy przyjąć do wiadomości, że Dwa_odcienie i Kate czują się w obecnych związkach lepiej niż we wcześniejszych małżeństwach sakramentalnych. Być może wyciągnęły wnioski ze swoich wcześniejszych błędów albo trafiły na łatwiejszych we współżyciu partnerów.
Kościół od lat prowadzi duszpasterstwo osób niesakramentalnych, podkreślając, że dla takich osób jest miejsce w Kościele, że nie powinni czuć się odtrąceni. O to chodziło mi też we wcześniejszym poście. Powinniśmy unikać patrzenia na takie osoby z wyższością i niebezpiecznym faryzeizmem. Losy ludzkie są nieraz bardzo skomplikowane, ale na szczęście Bóg zna serce człowieka i patrzy szerzej niż my. Ja osobiście ufam, że Bóg w swoim Miłosierdziu poradzi sobie i z takimi sytuacjami.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Moje uzależnienie a rozwód
Ot i sedno podkreślone
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
(Flp 3,14)
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Ponieważ moje posty albo nie są przepuszczane przez moderację, albo na ich publikację czekam po kilka dni, stwierdzam, że wypowiadanie się tutaj nie ma sensu. Najwyraźniej nie ma tu miejsca na poglądy inne niż "jedyne prawdziwe". Nie chcecie polemiki, wolicie utwierdzać się w tym, co i tak już wiecie. Szkoda.
Powiem szczerze, że nigdzie - a mam częsty kontakt z osobami religijnymi, duchownymi, w tym biskupem - nie usłyszałam słów krytyki takiej, jak tutaj. Ciskania cytatami z Pisma niczym piorunami, tekstów o szatanie, sektach i tym podobne. Pewnie ma to związek z tym, że są tu praktycznie same osoby opuszczone, przez które przemawia duży ból. Ja to rozumiem i dlatego nie mam do Was żalu.
Na koniec jeszcze do Marylki.
Co do "żyć w świadomości grzechu i zuchwale liczyć na miłosierdzie Boże" - ja nie liczę na nie zuchwale. Liczę pokornie. Gdybyście mnie znali osobiście, takie słowo nigdy by tutaj nie padło. Ale takie uroki internetu, że człowiek się wystawia na ostre oceny, bo nie ma możliwości porozmawiać z kimś twarzą w twarz.
Cóż, wszystkiego dobrego Wam!
Dziękuję Ci za to, co napisałeś, Monti. Poczułam się trochę pokrzepionaMonti pisze: ↑08 wrz 2018, 15:51 Kościół od lat prowadzi duszpasterstwo osób niesakramentalnych, podkreślając, że dla takich osób jest miejsce w Kościele, że nie powinni czuć się odtrąceni. O to chodziło mi też we wcześniejszym poście. Powinniśmy unikać patrzenia na takie osoby z wyższością i niebezpiecznym faryzeizmem. Losy ludzkie są nieraz bardzo skomplikowane, ale na szczęście Bóg zna serce człowieka i patrzy szerzej niż my. Ja osobiście ufam, że Bóg w swoim Miłosierdziu poradzi sobie i z takimi sytuacjami.
Powiem szczerze, że nigdzie - a mam częsty kontakt z osobami religijnymi, duchownymi, w tym biskupem - nie usłyszałam słów krytyki takiej, jak tutaj. Ciskania cytatami z Pisma niczym piorunami, tekstów o szatanie, sektach i tym podobne. Pewnie ma to związek z tym, że są tu praktycznie same osoby opuszczone, przez które przemawia duży ból. Ja to rozumiem i dlatego nie mam do Was żalu.
Na koniec jeszcze do Marylki.
Co do "żyć w świadomości grzechu i zuchwale liczyć na miłosierdzie Boże" - ja nie liczę na nie zuchwale. Liczę pokornie. Gdybyście mnie znali osobiście, takie słowo nigdy by tutaj nie padło. Ale takie uroki internetu, że człowiek się wystawia na ostre oceny, bo nie ma możliwości porozmawiać z kimś twarzą w twarz.
Cóż, wszystkiego dobrego Wam!
Re: Dyskusja o byciu w związku niesakramentalnym
Monti nie powinniśmy może też relatywizować ,skoro ktoś świadomie deklaruje się jako osoba wierząca ,to i rozumie nomenklaturę używaną w kościele .Monti pisze:Powinniśmy unikać patrzenia na takie osoby z wyższością i niebezpiecznym faryzeizmem. Losy ludzkie są nieraz bardzo skomplikowane, ale na szczęście Bóg zna serce człowieka i patrzy szerzej niż my. Ja osobiście ufam, że Bóg w swoim Miłosierdziu poradzi sobie i z takimi sytuacjami.
Skoro ktoś chce żyć w grzechu ,to to robi ,ale nie próbujmy naginać zasad i uważać że w szczególnych wypadkach to już nie grzech ???
W tym wątku wkleiłem coś na ten temat.
Jeśli kogoś mierzi samo to , że tak nazywa się pewnego rodzaju postawy ,zachowania wyjściem nie jest zaciemnianie rzeczywistości.
Jeśli się nie mylę to m.in. w AA jest stwierdzenie że przyznanie się do uzależnienia do tego że jest się alkoholikiem jest pierwszym krokiem do uzdrowienia .
Więc powiedzenie komuś , że żyje w grzechu jest w duchu miłości uczynkiem miłości , próba zaś tuszowania że to nie grzech ,jest w moim mniemaniu nie tylko skazaniem go na życie w obłudzie ,bo znalazł kogoś kto mu przytakuje i utwierdza w tym ,ale grzechem cudzym dla tego kto go w tym utwierdza .
Grzechy cudze :Jeśli do występnego powiem: "Występny musi umrzeć" - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę. Ez 33,8-9
1. Radzić do grzechu.
2. Rozkazywać drugiemu grzeszyć.
3. Zezwalać na grzech drugiego.
4. Pobudzać do grzechu.
5. Pochwalać grzech drugiego.
6. Milczeć na grzech cudzy.
7. Nie karać grzechu.
8. Pomagać do grzechu.
9. Uniewinniać grzech cudzy.
A mnie się wydaje że wręcz powinniśmy tak robić ,powinniśmy pokazywać zło grzechu cudzołóstwa ,bo jak widać zamazywanie różnic między sakramentem a związkiem cudzołożnym idzie coraz lepiej , testament Jezusa jest taki ,że On nie chce śmierci grzesznika ,lecz żeby się grzesznik nawrócił ,ale jeśli grzesznik uzna że grzech zniknął ,bo się rozmył ,więc nie ma się z czego nawracać ,to jest to iluzja ,prawda jest taka że to dalej jest grzech .Monti pisze:Wydaje mi się, że nie powinniśmy deprecjonować doświadczeń osób, które zawarły powtórne związki.
I dalejTak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.J 3,16-17
Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. J 3 , 18-20
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II