Dzisiaj godzinna rozmowa przez telefon z żoną. Sprawa w sądzie wstępnie na 08.01.2019 r. /to kiedyś i na to nie mam wpływu /
Spotkanie umówione na 17:00 we wtorek w miejscu żony. Ona wybrała lokalizację, będę miał jakieś dwie godzinki. Ogólnie biorę też jej rzeczy które zostały na mieszkaniu a które powiedziała, że się jej przydadzą. Poprosiła nawet o kubek że wspólnych wakacji. Powiedziała, że "będzie mieć wspomnienia i pamiątkę". Ogólnie na początku rozmowy gadaliśmy jak dawniej, trochę się posmialismy i było wszystko ok.
Powtorzylem dziś żonie, że dalej ja kocham tak samo albo i mocniej jak w dniu ślubu. Żona twierdzi, że nie ma do mnie zaufania ale pół roku będziemy żyli osobno, ja uzależnienie leczone od hazardu ale intercyzy nie będziemy podpisywać. Czyli do końca zdaje sobie sprawę, że biorę życie za rogi i głupot już robił nie będę. Czemu od razu rozwód? Ona nie wierzy, że może być lepiej a nawet już byłoby lepiej, chociaż dziś sama powiedziała "wiem, że się zmieniasz, bo to słyszę"...karo17 pisze: ↑22 sie 2018, 15:09 Czy brak kontaktu i zostawienie wszystkiego czasowi to dobre wyjście? Wg. mnie niekoniecznie.
Jeden ze szczegółów to taki że żona jest młoda 25lat i rok po ślubie, brak dzieci. Dodatkowo na szybko i usilnie chce rozwodu. Wg. mnie (i nie tylko mnie) nie są to adekwatne środki w stosunku do win Marcina. Dlaczego nie nawet nieformalna (lub formalna) separacja na teraz tylko rozwód? Tego to my nie wiemy...
Żona nie wiem czy na złość czy żeby wzbudzić we mnie zazdrość powiedziała, że nie ma nikogo stałego ale randkuje, że była już na kilku randkach z paroma facetami, więc nie wiem jak u Niej z miłością po czym zapytała czy ja poznałem jakąś fajną dziewczynę... Utwierdzilem Ją, że u mnie żona jest najważniejsza z płci pięknej.ozeasz pisze: ↑22 sie 2018, 8:26 Twoja żona jednak zaznaczyła swoje granice ,wyprowadziła się ,nie chce Cię widzieć , "ogrodziła sie na swoim terenie w którym czuje się bezpiecznie , w którym czuje wolność" ( jeśli w ten sposób nie realizuje miłości , wierności i uczciwości , to jest Jej pole odpowiedzialności ,myślę że nie możesz Jej z tego rozliczać , bo to ciągle Jej przestrzeń wolności ) , a wiesz że do miłości zmusić nie można ,zresztą to nie byłaby miłość .
Ogólnie powiedziała, że w rocznicę jedzie na weekend daleko, żeby nie myśleć o rocznicy - nie wiem z kim, niewiem gdzie. Chce sobie zrobić taką "wewnętrzna" ucieczkę od pamietania. Tzn. że poniekąd boli ja to wewnętrznie... Próba zamazania wspomnienia.