To sie nazywa controlled schizophrenia, bardzo ryzykowny proces...klopot_16 pisze: ↑11 sie 2018, 11:43 Moim zdaniem w żaden sposób nie powinno się wpływać na małżonka i namawiać go do powrotu. To powinna być jego osobista decyzja. A taką decyzję można podjąć tylko będąc zanurzonym w miłości Bożej. Jeżeli człowiek chce żyć w łasce uświęcającej to wszystkie decyzje w swoim życiu poddaje temu kryterium - czy to co zrobię nie zerwie mojej więzi z Bogiem?
Dwa_odcienie jeżeli naprawdę zależy Ci na powrocie męża, to najpierw zadbaj o swój powrót do Boga i zawierz Jemu swoje życie, a Bóg Cię poprowadzi drogą najlepszą z możliwych.
Powrót po rozwodzie
Moderator: Moderatorzy
Re: Powrót po rozwodzie
Re: Powrót po rozwodzie
Który proces jest ryzykowny? Nawracania się czy życia w łasce uświęcającej, bo nie rozumiem? A słowem "schizofrenia" nie należy tak szafować, bo można kogoś bardzo zranić.acine pisze: ↑11 sie 2018, 12:35 klopot_16 pisze: ↑
11 sie 2018, 11:43
Moim zdaniem w żaden sposób nie powinno się wpływać na małżonka i namawiać go do powrotu. To powinna być jego osobista decyzja. A taką decyzję można podjąć tylko będąc zanurzonym w miłości Bożej. Jeżeli człowiek chce żyć w łasce uświęcającej to wszystkie decyzje w swoim życiu poddaje temu kryterium - czy to co zrobię nie zerwie mojej więzi z Bogiem?
Dwa_odcienie jeżeli naprawdę zależy Ci na powrocie męża, to najpierw zadbaj o swój powrót do Boga i zawierz Jemu swoje życie, a Bóg Cię poprowadzi drogą najlepszą z możliwych.
To sie nazywa controlled schizophrenia, bardzo ryzykowny proces...
Re: Powrót po rozwodzie
A chęć powrotu do męża czym jest spowodowana?Dwa_odcienie pisze: ↑10 sie 2018, 12:51 Z tego co jest mi wiadome to tak, nie ma już problemów z nalogami.
Ja nie mieszkam z partnerem, więc zakończenie mojego związku to kwestia chwili.
Ten związek jest spowodowany poczuciem samotności, zagluszeniem poczucia winy...
Kolejnym poczuciem samotności w kolejnym związku?
Zagłuszeniem poczucia winy w stosunku do męża? Rozczarowaniem obecnym mężczyzną?
Pomyśl też o tym partnerze - czy dla niego zakończenie tego związku tez będzie kwestią chwili? Czy po prostu postawisz na swoim?
Z doswiadczenia Ci napiszę jeszcze, pewnie większość żyjących w małżeństwach mi przytaknie, że nawet żyjąc z sakramentalnym mężem/zoną nie unikniesz poczucia samotności. Dla wielu z nas to życie z Bogiem wypełnia to poczucie samotności. Bo drugi człowiek nie da rady.
Moze czas zweryfikować co jest dla Ciebie ważne, Kto jest dla Ciebie ważny?
Re: Powrót po rozwodzie
W szyku logicznym zdan sa terminy zbyt wieloznaczne ( zanuzenie w milosci Bozej/laska uswiecajaca ) od ktorych w wyobrazniu wierzacego zalezy jego warunkowy kontakt z Bogiem i pod jego wplywem uruchamiane rzekomo procesy decyzyjne ( po mojemu u woli ). Konstrukcja zbyt pietrowa i niejasna. Tam gdzie nie ma jasnosci jest cemnosc. Proste? proste.klopot_16 pisze: ↑11 sie 2018, 14:17Który proces jest ryzykowny? Nawracania się czy życia w łasce uświęcającej, bo nie rozumiem? A słowem "schizofrenia" nie należy tak szafować, bo można kogoś bardzo zranić.acine pisze: ↑11 sie 2018, 12:35 klopot_16 pisze: ↑
11 sie 2018, 11:43
Moim zdaniem w żaden sposób nie powinno się wpływać na małżonka i namawiać go do powrotu. To powinna być jego osobista decyzja. A taką decyzję można podjąć tylko będąc zanurzonym w miłości Bożej. Jeżeli człowiek chce żyć w łasce uświęcającej to wszystkie decyzje w swoim życiu poddaje temu kryterium - czy to co zrobię nie zerwie mojej więzi z Bogiem?
Dwa_odcienie jeżeli naprawdę zależy Ci na powrocie męża, to najpierw zadbaj o swój powrót do Boga i zawierz Jemu swoje życie, a Bóg Cię poprowadzi drogą najlepszą z możliwych.
To sie nazywa controlled schizophrenia, bardzo ryzykowny proces...
Re: Powrót po rozwodzie
Dla prawdziwie nawróconego człowieka to będzie właśnie jasność. Wreszcie widać na tym zapętlonym świecie prostą drogę i wiadomo, co robić, którędy podążać. Z tym, że to się na ogół nie podoba reszcie, bo choć droga ma w zasadzie tylko 10 drogowskazów, a czymże to jest przy dzisiejszej różnorodności, to jakoś tak archaicznie brzmią, "takie średniowiecze", albo jesteś po prostu" moher " i Ci odbiło...
Ja na swojej drodze poznania Boga i życia w stanie łaski uswiecajacej zostałam całkowicie sama. To jest dla mnie największy szok, chyba nawet większy niż rozpad mojego małżeństwa. W praktyce to wygląda mniej więcej tak, jakbym nagle zaczęła kolaborowac z kosmitami. A najwięcej krzywdy doświadczam od tych osób, które uważałam za żyjące blisko Boga i Kościoła. Ot, taka próba siły na zachętę
Re: Powrót po rozwodzie
Co dla Ciebie KasiaW jest stanem laski uswiecajacej? Nie bede szukal na netach bo jest pewnie wiele sprzecznych ze soba znaczen wiec Ciebie sie spytam. Wtedy bede mogl sensownie odpowiedziec.
Re: Powrót po rozwodzie
To stan gdy brak jest przywiązania do grzechu i przyjmuję Ciało Chrystusa. Dopiero dbając o Ten Stan mam możliwość "usłyszeć" głos Boga i próbuję odczytywać Jego wolę. Wcześniej moje serce było na to kompletnie zamknięte.
Re: Powrót po rozwodzie
Wiesz, to jest znacznie bardziej przystepnie napisane i cholernie madrze ( to jest pisane zgodnie z zasada brzytwy Ockhama - tzn nie mnozyc bytow ) i po paru godzinach dotarlo do mnie
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Powrót po rozwodzie
"Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania"
"Żyjąc nawet z sakramentalnym mężem nie unikniesz samotności"
Czyli rozumiem, że gdybyśmy z mężem wrócili do siebie, wrócili do Boga to i tak istnieje ryzyko że szczęśliwi nie będziemy, że będziemy ze sobą samotni.
Hmm... No tak... Ale dla Boga ważne jest żeby żyć razem, w małżeństwie... Nawet jeśli jest ono dla małżonków albo chociażby dla jednej ze stron niesaysfakcjonujace.
Nawet jeśli jedna ze stron nie kocha, przestała i już nie pokocha, to dla Boga trzeba.
Więc po co związek bez miłości?
"Żyjąc nawet z sakramentalnym mężem nie unikniesz samotności"
Czyli rozumiem, że gdybyśmy z mężem wrócili do siebie, wrócili do Boga to i tak istnieje ryzyko że szczęśliwi nie będziemy, że będziemy ze sobą samotni.
Hmm... No tak... Ale dla Boga ważne jest żeby żyć razem, w małżeństwie... Nawet jeśli jest ono dla małżonków albo chociażby dla jednej ze stron niesaysfakcjonujace.
Nawet jeśli jedna ze stron nie kocha, przestała i już nie pokocha, to dla Boga trzeba.
Więc po co związek bez miłości?
Re: Powrót po rozwodzie
Pytanie, czym dla Ciebie jest miłość?Dwa_odcienie pisze: ↑12 sie 2018, 20:56 Nawet jeśli jest ono dla małżonków albo chociażby dla jednej ze stron niesaysfakcjonujace.
Nawet jeśli jedna ze stron nie kocha, przestała i już nie pokocha, to dla Boga trzeba.
Więc po co związek bez miłości?
Re: Powrót po rozwodzie
Nie wiem czemu ale mam nieodparte wrazenie ze pod slowo milosc podstawiasz tylko porzadanie. no jesli tak to sie swiat by nie utrzymal i byl by chaos. Chcesz tego ?Dwa_odcienie pisze: ↑12 sie 2018, 20:56
Hmm... No tak... Ale dla Boga ważne jest żeby żyć razem, w małżeństwie... Nawet jeśli jest ono dla małżonków albo chociażby dla jednej ze stron niesaysfakcjonujace.
Nawet jeśli jedna ze stron nie kocha, przestała i już nie pokocha, to dla Boga trzeba.
Więc po co związek bez miłości?
Re: Powrót po rozwodzie
"Każde sakramentalne małżeństwo jest możliwe do uratowania"Dwa_odcienie pisze: ↑12 sie 2018, 20:56 "Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania"
"Żyjąc nawet z sakramentalnym mężem nie unikniesz samotności"
Czyli rozumiem, że gdybyśmy z mężem wrócili do siebie, wrócili do Boga to i tak istnieje ryzyko że szczęśliwi nie będziemy, że będziemy ze sobą samotni.
Hmm... No tak... Ale dla Boga ważne jest żeby żyć razem, w małżeństwie... Nawet jeśli jest ono dla małżonków albo chociażby dla jednej ze stron niesaysfakcjonujace.
Nawet jeśli jedna ze stron nie kocha, przestała i już nie pokocha, to dla Boga trzeba.
Więc po co związek bez miłości?
"Żyjąc nawet z sakramentalnym mężem nie unikniesz poczucia samotności"
w obu zdaniach urwałaś te słowa, które nieco zmieniają sens całego zdania.
A co do dalszej części posta to nie rozumiem, czego oczekujesz.
Re: Powrót po rozwodzie
Dokładnie.Czyli rozumiem, że gdybyśmy z mężem wrócili do siebie, wrócili do Boga to i tak istnieje ryzyko że szczęśliwi nie będziemy, że będziemy ze sobą samotni.
Bóg i owszem pomaga, ale nie załatwi niczego za nas.
Dwa odcienie..... za bardzo kombinujesz....niestety.
Re: Powrót po rozwodzie
Wiecie co, to jest istny Salomonowy problem. Po czym poznac ktora jest matka dziecka jak jedna chce by je podzielic po polowie a druga odda je by nie zostalo skrzywdzone? Ktora nie chce go skrzywdzic?. Tutaj w opisanej w watku sytuacji jest troszke podobnie
-
- Posty: 105
- Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
- Jestem: w związku niesakramentalnym
- Płeć: Kobieta
Re: Powrót po rozwodzie
"Każde sakramentalne małżeństwo jest możliwe do uratowania"
"Żyjąc nawet z sakramentalnym mężem nie unikniesz poczucia samotności"
w obu zdaniach urwałaś te słowa, które nieco zmieniają sens całego zdania.
Czyli jest możliwe, ale nie zawsze może się to udać?
"Żyjąc nawet z sakramentalnym mężem nie unikniesz poczucia samotności"
w obu zdaniach urwałaś te słowa, które nieco zmieniają sens całego zdania.
Czyli jest możliwe, ale nie zawsze może się to udać?