Ukaszu, odbieram ten akapit kończący Twój post jako opisanie bardzo dobrego kierunku, z małym "ale". "Ale" jest wyboldowane, i ono jest początkiem procesu. Dzielenie się przemyśleniami to jedna rzecz, bardzo dobra przecież. Jednak po nadawaniu warto nastawić się na odbiór i nie tylko słuchać, ale też usłyszeć, usłyszeć to sedno, które nadawca zawarł w wypowiedzi, ale też to sedno, które Duch Święty wkłada we wspólnotę. A On czasem dopuszcza, aby przemówiła oślica Baalama...Ukasz pisze: ↑24 lip 2018, 23:26 Mam przekonanie, że oddaję Bogu moje życie, w tym moje małżeństwo. Na pewno nie do końca, tego wciąż się będę uczył, ale kierunek jest ten. Bóg wszystko zrobi dla mnie, ale nic za mnie. Moim zadaniem jest rozeznać Jego wolę w konkretnej sytuacji i za nią pójść. W tym bardzo pomocna jest wspólnota, więc stojąc na rozdrożu dzielę się z Wami moimi przemyśleniami.
W praktyce oznacza to, że to, co budzi mój wewnętrzny sprzeciw ma wybrzmieć, ja mam to usłyszeć, i rozeznać, co Bóg do mnie przez tę sytuację mówi. Nie racjonalizować, tylko zatrzymać się w postawie "mów, Twój sługa słucha".
Pozdrawiam Cię serdecznie