Do mężów : po co jest żona?

Wiedza, która może pomóc, gdy boli dusza...

Moderator: Moderatorzy

soprasia
Posty: 52
Rejestracja: 11 cze 2018, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: soprasia » 13 cze 2018, 13:16

W końcu facet wszedł w temat , nie powierzchownie. Dziękuję.

Oczywiście, że idealnie zrozumiałeś prawdziwe pytanie : po co jestem. Dziękuję.
Faktycznie jestem kłębkiem żalu i frustracji.
Oczywiście, że sama zawęziłam siebie do czegoś, co na nawet trudno nazwać poza funkcją. Poddałam się, bo torpedował moje aktywności, że przez nie zaniedbuję jego i dzieci. I że nikt normalny mając małe dzieci tak nie funkcjonuje. Odpuściłam i poczułam się jak żywy mop. Bo jestem tak samotna, tak nieszczęśliwa i tak bezwartościowa, jak nigdy. A gdy narzekałam, otrzymywałam komunikat : a czego ty się spodziewałaś? Jesteś matką!

Czyli to miało być oczywiste, że ja rezygnuję, ja się poddaję, ja się poświęcam, tylko że miałam to przyjąć z pokorą i z uśmiechem.

W obecnym stanie jedyny sposób abym odżyła, to zbudować dom.....z kimś innym, nie mam na myśli mężczyzny, tę pokusę już odrzuciłam. Ale mam na myśli, babcie. Myślę, że jak zamieszka ze mną inna dorosła osoba i mi pomoże, to ja odżyję. A on będzie mógł wracać do nas...po to by nas odwiedzić, pogłaskać dzieci, spędzić z nami trochę czasu, przelecieć żonkę, sprawdzić czy wszystko idzie jak trzeba, odpocząć i ...wrócić do swojego świata. Ja już innej opcji nie widzę.


Widzisz - chciałam być towarzyszką, jak piszesz, a pogodzić się muszę z rolą skrzynki narzędzi. I tymi narzędziami działać, byle wytrwać, byle spajać.

I tu jest żal.

mare1966 pisze:
12 cze 2018, 16:36
PO CO JEST ŻONA ?

To byłby bardzo dobry tytuł na książkę ,
pewnie bardzo obszerną .
......." a po cio ? " , "a na cio ? " , " a laczego ? "
takie "niemądre" pytania zadawaliśmy jako dzieci

Soprasiu ,
twoje pytanie jest chyba jeszcze szersze :
PO CO JA JESTEM ?
No , ale skupmy się na "roli" żony .
Małżeństwo to jest pewien układ , współzależność , relacja .
Strony są co do zasady równe .
Małżeństwo to jakby taka dwuosobowa firma .
Tu nie warto konkurować ze sobą , warto współpracować
DLA OBOPÓLNYCH KORZYŚCI .
Po prostu tak jest świat urządzony , że facet potrzebuje kobiety ,
a kobieta faceta .
ON POTRZEBUJE ( czyli wychodzi od siebie , to jest potrzeba wewnętrzna )
ONA POTRZEBUJE ( czyli wychodzi od siebie , to jest potrzeba wewnętrzna )

POTRZEBUJEMY SIEBIE NAWZAJEM

Tylko , aby ten układ miał być KORZYSTNY ( z korzyścią dla obojga )
musi być w RÓWNOWADZE .
"TAK SIĘ GRA JAK PRZECIWNIK POZWALA"
.......... tak tu nie ma przeciwnika , ale powiedzonko jest prawdziwe

Ty wyraziłaś NIEMĄ ZGODĘ na obecny stan .
I teraz uwaga - nie możesz odwrócić tej sytuacji z dnia na dzień .
Druga strona będzie się buntowała , to naturalne .
Ty sama chyba ZAWĘZIŁAŚ SIEBIE do roli żony czy mamy ,
zapomniałaś , że jesteś .......... no jakaś tam ,
ze swoimi zainteresowaniami , marzeniami
nie związanymi z rolami jakim się "poddałaś" .
Ale ktoś ci kazał rezygnować całkowicie z siebie ?
Sama w to weszłaś , dałaś to przyzwolenie .

Czasem się mawia ( nie cierpię tego rozumienia ) ,
że kobietę się zdobywa .
........... no ale skoro tak ,
to jaki sens zdobywać coś drugi raz ( nie wspomnę o setnym razie )
Inny obraz - facet poluje , wstał raniutko , szuka , goni za tym ,
pełne poświęcenie
........... no ale jak już ustrzeli TO JEGO
konsumuje

I od razu . Kobiety nie lepsze .
Milutkie , aż nie powie "TAK" i zrobi dziecko .
Potem odstawka .

---------------------------

Wtłoczono nam go głowy
taki "romantyczno - naiwny" model małżeństwa ,
z tw. "wielką miłością" itp. bzdurami .

Wspólne wartości i przyjaźń to są chyba najlepsze fundamenty
dobrego małżeństwa .
Ale do tego potrzeba dojrzałości obojga .
Osoba dojrzała jest świadoma także i swoich potrzeb ,
bo kocha i samą siebie .
Nie chodzi tu o jakiś egoizm , ale o minimum CZASU dla siebie ,
UWAGI poświęconej sobie , minimum ZAINTERESOWANIA sobą .
"Rezygnacja z siebie" to jak jazda bez ładowania akumulatora .
Prędzej czy później przestaje działać .

================================================================

Widać , w tym pisaniu
jak ta frustracja z ciebie krzyczy ,
pretensje już do "całego męskiego rodzaju" .

Tak daleko nie pojedziesz .

======================================================================


Żona to jest towarzyszka podróży ,
jest jak pełny zestaw narzędzi wszelakich ,
jak mapa i kompas ,
śpiwór i poduszka ,
jak namiot ,
jak lustro
i foliowy worek ,
menażka .
Jednym słowem to coś multifunkcyjnego ,
GADA , żyje i samo chodzi ( z własnym napędem ) .
Umila i ubarwia życie .
Po prostu rewelacja .

Ma jedną wadę .
Zaprogramowana w nieznanym języku ,
nie można się dobrać do tego .

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: mare1966 » 13 cze 2018, 22:18

Podam ci książkę na dziś ,
myślę , że akurat na twoją miarę , tj. aktualny stan .
Taki poradnik aby zrozumieć .

"Lepiej żyć po swojemu"
Małgorzata Liszyk-Kozłowska


==================================================
soprasia pisze :
"Na dzisiaj nie widzę innej opcji "

Tak - NA DZISIAJ i NIE WIDZĘ .

Może czas zmienić widzenie ?
Ty siedzisz w środku domu , warto WYJŚĆ NA ZEWNĄTRZ , odkurzyć siebie , uporządkować myśli ,
spojrzeć z pewnej odległości , najlepiej z góry .
np.Góry dają taką możliwość , domy stają się coraz mniejsze
a w nich maleją , maleją ludzkie problemy .

To nie rzeczywistość jest problemem ,
ale to jak ją widzimy .

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: mare1966 » 13 cze 2018, 22:42

soprasia napisała :
"Widzisz - chciałam być towarzyszką, jak piszesz, a pogodzić się muszę z rolą skrzynki narzędzi."

Dopiszę , bo źle odczytałaś .
Facetowi są bardzo potrzebne te wszystkie
narzędzia - czyli CECHY KOBIETY , ta kobiecość , często po prostu obecność ,
inność , jakieś słowo ( nie wrzask pretensji ) .
Tu jest osobny TEMAT w tym samym dziale : Kobieta atrakcyjna-kompleksowo .
Poczytaj sobie .

Tak jak ty jesteś zmęczona , zapewne zmęczony jest i twój mąż .
Znaczna większość problemów wynika
z niewiedzy i nieumiejętności
niż złej woli .

soprasia
Posty: 52
Rejestracja: 11 cze 2018, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: soprasia » 14 cze 2018, 8:57

Ale mi nie wolno - jestem matką małych dzieci. Jak nie posprzątam jest brudno, jak nie przygotuję posiłku są głodne, jak nie wypiorę są brudne. Jak nie przypilnuję lekcji - sypią się jedynki. Karmię. Nie ma miejsca na moją wolność i aktywność. Chyba, że zabiorę ze sobą dzieci. A to wiesz jaki dystans złapię.....

Miałam swoje sprawy, miałam swój świat. Ale w obecnej chwili nawet z tym domowym się nie bardzo wyrabiam. Mąż gdyby zobaczył co ja w tej chwili wyrabiam, że zamiast pracować siedzę i sobie posty piszę na forum to by mi wytłumaczył dlaczego sobie nie radzę, nie wyrabiam się.... i miałby rację, jakbym tak się tylko i wyłącznie skupiła na dzieciach, sprzątaniu, to dom by chodził jak w zegarku.
I gdy tak funkcjonuję, nawet udaje mi się być szczęśliwą, patrzeć z zadowoleniem, na kanapę, którą w nocy wyczyściłam, na podłogę, którą umyłam i wszystko gra, dopóki nikt nie zapyta co u mnie, co ze mną. Jeśli nie pyta mnie czy dzieci zdrowe, czy co u męża, to mam problem. Bo pytanie boli. Co mam odpowiedzieć : wyszorowałam kanapę, umyłam podłogę? Udało mi się nawet własne włosy umyć? Nie ma ze mną o czym rozmawiać, bo żyję takim niczym.....


Dom tak mnie zjadł, że na moje urodziny ludzie życzą mi zdrowych dzieci, nawet nie mi zdrowia, tylko dzieciom. Bo wiadomo zdrowe dzieci to i matka zadowolona.


mare1966 pisze:
13 cze 2018, 22:18
Podam ci książkę na dziś ,
myślę , że akurat na twoją miarę , tj. aktualny stan .
Taki poradnik aby zrozumieć .

"Lepiej żyć po swojemu"
Małgorzata Liszyk-Kozłowska


==================================================
soprasia pisze :
"Na dzisiaj nie widzę innej opcji "

Tak - NA DZISIAJ i NIE WIDZĘ .

Może czas zmienić widzenie ?
Ty siedzisz w środku domu , warto WYJŚĆ NA ZEWNĄTRZ , odkurzyć siebie , uporządkować myśli ,
spojrzeć z pewnej odległości , najlepiej z góry .
np.Góry dają taką możliwość , domy stają się coraz mniejsze
a w nich maleją , maleją ludzkie problemy .

To nie rzeczywistość jest problemem ,
ale to jak ją widzimy .

soprasia
Posty: 52
Rejestracja: 11 cze 2018, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: soprasia » 14 cze 2018, 9:19

Wiem, że jest mną zmęczony, bo mi to powtarza. Marzę by dać mu potrzebne wytchnienie. Czasem marzę źle, ale pokusę odejścia odrzucam. Zatem marzę by schodzić mu z drogi, być posłuszną, niczego nie chcieć, tylko go słuchać, nie zadręczać, nie wylewać żali, nie złościć się, nie krzyczeć, ale nawet jak przez jakiś czas mi idzie, to i tak przychodzą momenty, że pękam....i on mówi, że się nie staram, że nie pracuję nad sobą, że jest tak samo...…

Myślisz, że nie czytałam tamtego wątku? Ryczę jak go czytam - bo widzę, że oczekiwania mężczyzn się nie kończą. Dopisać mogę kolejne oczekiwania do LISTY zadań niezrealizowanych.

mare1966 pisze:
13 cze 2018, 22:42
soprasia napisała :
"Widzisz - chciałam być towarzyszką, jak piszesz, a pogodzić się muszę z rolą skrzynki narzędzi."

Dopiszę , bo źle odczytałaś .
Facetowi są bardzo potrzebne te wszystkie
narzędzia - czyli CECHY KOBIETY , ta kobiecość , często po prostu obecność ,
inność , jakieś słowo ( nie wrzask pretensji ) .
Tu jest osobny TEMAT w tym samym dziale : Kobieta atrakcyjna-kompleksowo .
Poczytaj sobie .

Tak jak ty jesteś zmęczona , zapewne zmęczony jest i twój mąż .
Znaczna większość problemów wynika
z niewiedzy i nieumiejętności
niż złej woli .

jacek-sychar

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: jacek-sychar » 14 cze 2018, 9:31

soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:19
Wiem, że jest mną zmęczony, bo mi to powtarza. Marzę by dać mu potrzebne wytchnienie. Czasem marzę źle, ale pokusę odejścia odrzucam. Zatem marzę by schodzić mu z drogi, być posłuszną, niczego nie chcieć, tylko go słuchać, nie zadręczać, nie wylewać żali, nie złościć się, nie krzyczeć, ale nawet jak przez jakiś czas mi idzie, to i tak przychodzą momenty, że pękam....i on mówi, że się nie staram, że nie pracuję nad sobą, że jest tak samo...…

Myślisz, że nie czytałam tamtego wątku? Ryczę jak go czytam - bo widzę, że oczekiwania mężczyzn się nie kończą. Dopisać mogę kolejne oczekiwania do LISTY zadań niezrealizowanych.
:shock: :o :shock:

Soprasia
Czytam Twoje posty (nie tylko ten, ale i inne w innych watkach) i zastanawiam się, po co Ty wychodziłaś za mąż.
Obecne moje wrażenie jest takie, że Ty czujesz się emancypantką (ale w najgorszym tego słowa znaczeniu), która nagle, wbrew swojej woli (?) została obarczona mężem i dziećmi. Ty chciałabyś się realizować, dbać o swoje szczęście, a tutaj musisz się starać o dom, męża i dzieci. Z Twoich postów przebija wielki żal i smutek.

Gdy ja zostałem ojcem, rozumiałem że muszę zadbać o rodzinę. Gdy urodziło się nam drugie dziecko a żona w domu się nimi opiekowała, podjąłem się drugiej pracy, żeby tą rodzinę utrzymać. Czasami pracowałem po 20 godzin na dobę. Nie narzekałem jednak, bo żeniąc się, sam taki los wybrałem. Ale mi taka ciężka praca dawało wielką satysfakcję, bo czułem się zrealizowany jako mąż i ojciec. Owszem, było mnie w domu za mało, ale do czasu pójścia żony do pracy nie było innego wyboru. Nie utrzymalibyśmy się za jedną moją pensję. I tak trwało to kilka lat, tym bardziej że jeszcze urodziło się trzecie dziecko.
Teraz dzieci są dorosłe (w sensie pełnoletnie) i ja mogę odpocząć. No, przy okazji odpocząć i od żony, bo ona wybrała wolność. :P

soprasia
Posty: 52
Rejestracja: 11 cze 2018, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: soprasia » 14 cze 2018, 9:49

Mąż myśli podobnie jak Ty.

A pewnie, że żal i smutek. Nie wiem jak ich nie odczuwać. Nawet chciałabym.

Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko co piszę to tylko efekt sprania mózgu przez ideę samorealizacji? Że absolutną normą jest służenie aż zatracenia i tym właśnie jest życie matki i żony? Ok. to miałam nierealnie wyobrażenia i z tego powodu cierpię.

Jak to odpoczywasz od żony? To co skupiliście się każdy na zadaniu służenia rodzinie, a teraz wolność i w końcu szczęście?

Boli co piszesz.

Ale dziękuję.

Wiele tu zrozumiałam.
Wchodzą tu ludzie zagubieni. Z dziurą w sercu. Każdy kulawy i żaden na przewodnika się nie nadaje. I chyba o to mi chodziło. Wykrzyczeć się TU, wyżalić TU. Istnieje szansa, że dzięki temu w najbliższy weekend nie wykrzyczę tego samego mężowi i tak wygram jeden weekend bez kłótni dla niego. I to jest moja walka :)
jacek-sychar pisze:
14 cze 2018, 9:31
soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:19
Wiem, że jest mną zmęczony, bo mi to powtarza. Marzę by dać mu potrzebne wytchnienie. Czasem marzę źle, ale pokusę odejścia odrzucam. Zatem marzę by schodzić mu z drogi, być posłuszną, niczego nie chcieć, tylko go słuchać, nie zadręczać, nie wylewać żali, nie złościć się, nie krzyczeć, ale nawet jak przez jakiś czas mi idzie, to i tak przychodzą momenty, że pękam....i on mówi, że się nie staram, że nie pracuję nad sobą, że jest tak samo...…

Myślisz, że nie czytałam tamtego wątku? Ryczę jak go czytam - bo widzę, że oczekiwania mężczyzn się nie kończą. Dopisać mogę kolejne oczekiwania do LISTY zadań niezrealizowanych.
:shock: :o :shock:

Soprasia
Czytam Twoje posty (nie tylko ten, ale i inne w innych watkach) i zastanawiam się, po co Ty wychodziłaś za mąż.
Obecne moje wrażenie jest takie, że Ty czujesz się emancypantką (ale w najgorszym tego słowa znaczeniu), która nagle, wbrew swojej woli (?) została obarczona mężem i dziećmi. Ty chciałabyś się realizować, dbać o swoje szczęście, a tutaj musisz się starać o dom, męża i dzieci. Z Twoich postów przebija wielki żal i smutek.

Gdy ja zostałem ojcem, rozumiałem że muszę zadbać o rodzinę. Gdy urodziło się nam drugie dziecko a żona w domu się nimi opiekowała, podjąłem się drugiej pracy, żeby tą rodzinę utrzymać. Czasami pracowałem po 20 godzin na dobę. Nie narzekałem jednak, bo żeniąc się, sam taki los wybrałem. Ale mi taka ciężka praca dawało wielką satysfakcję, bo czułem się zrealizowany jako mąż i ojciec. Owszem, było mnie w domu za mało, ale do czasu pójścia żony do pracy nie było innego wyboru. Nie utrzymalibyśmy się za jedną moją pensję. I tak trwało to kilka lat, tym bardziej że jeszcze urodziło się trzecie dziecko.
Teraz dzieci są dorosłe (w sensie pełnoletnie) i ja mogę odpocząć. No, przy okazji odpocząć i od żony, bo ona wybrała wolność. :P

jacek-sychar

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: jacek-sychar » 14 cze 2018, 10:07

soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko co piszę to tylko efekt sprania mózgu przez ideę samorealizacji? Że absolutną normą jest służenie aż zatracenia i tym właśnie jest życie matki i żony? Ok. to miałam nierealnie wyobrażenia i z tego powodu cierpię.
Nie wiem, czego to efekt, ale wiem, że droga do Twojego szczęścia jest w Twoich priorytetach, w Twojej głowie.
Dla jednego wakacje (gdziekolwiek) są szczęściem, Dla drugiego muszą to być np. Hawaje albo inne atrakcyjne miejsce.
soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko co piszę to tylko efekt sprania mózgu przez ideę samorealizacji? Że absolutną normą jest służenie aż zatracenia i tym właśnie jest życie matki i żony?
Nie piszę o efekcie sprania mózgu. Piszę o nastawieniu.
Jak czegoś nie lubisz, to nie sprawia Ci to przyjemności.
Przykład
Jeżeli nie lubisz lodów, to męczysz się je jedząc. A inni byliby szczęśliwi mogąc ich skosztować.
Ile na naszym forum jest pan, które marzą o Twoim losie. O możliwości opieki nad dziećmi, mężem i domem. Ale nie zostało im to dane. Zanim pojawiły się dzieci, to ich mężowie "wyemigrowali" z małżeństwa. Bo nie czuli się szczęśliwi.

Szczęście jest w nas. Można się cieszyć wieloma rzeczami. Tylko my decydujemy, co dla nas jest ważne.
soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Ok. to miałam nierealnie wyobrażenia i z tego powodu cierpię.
Tak.
I albo dalej będziesz cierpiała, albo polubisz to, co masz i się do tego przystosujesz.
soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Jak to odpoczywasz od żony? To co skupiliście się każdy na zadaniu służenia rodzinie, a teraz wolność i w końcu szczęście?
Soprasia
Nie zauważyłaś, na jakim Ty jesteś forum? :shock:
Nie wyczułaś ironii? :lol:
Moja żona podobnie jak Ty nagle poczuła się nieszczęśliwa tym, co ma. I poszła szukać swojego szczęścia. Bardzo mi to przypomina słowa piosenki:
W Pacanowie kozy kują
więc Koziołek, mądra głowa,
błąka się po całym świecie,
aby dojść do Pacanowa.

Westchnął cicho nasz koziołek
i znów poszedł biedaczysko
po szerokim szukać świecie
tego co jest bardzo blisko.
Muzyka:
https://www.youtube.com/watch?v=anGxEuxDxag

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: Pavel » 14 cze 2018, 10:18

Soprasiu,
Kilka spraw, które rzuciły mi się w oczy tak samo jak Twój ból, żal, frustracja i rozczarowanie małżeństwem.

1) masz prawo do przeżywania wszystkich emocji, również tych trudnych. Od tego jednak jak je w sobie przerabiasz i okazujesz zależy czy będą dla Ciebie i Twego otoczenia budujące czy też niszczące.

2) Warto moim zdaniem byś na początek poznała siebie oraz swoją rolę w bożym planie na Twoje życie. Nie mam wątpliwości, że to co się dzieje obecnie, nie jest z tym planem zgodne.

3) dostałaś już sporo cennych informacji zwrotnych, warto się im moim zdaniem dokładnie przyjrzeć, w spokoju, bez emocji, starając się spojrzeć na to z innej perspektywy.

4) praca męża powinna służyć dobru rodziny. Mam wątpliwości, czy ta obecna na pewno spełnia swoją rolę, pieniądze bowiem o ile są bardzo ważne, o tyle zdecydowanie nie najważniejsze.

5) Czytając Twoje posty powraca do mnie książka Evy Marii Zuhorst „Kochaj siebie, a nieważne z kim się zwiążesz”. Niełatwo ją się czyta, ale gorąco polecam.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: Angela » 14 cze 2018, 10:24

3Has pisze:
13 cze 2018, 9:20
mare1966 pisze:
12 cze 2018, 16:36
Ma jedną wadę .
Zaprogramowana w nieznanym języku ,
nie można się dobrać do tego .
Można można:)
Język jest bardzo prosty, jak poznasz zasady.
Kłopot w tym, że z pewnych przyczyn my faceci bardzo się bronimy przed poznaniem zasad. Ale jak już poznamy - to wszystko jest zrozumiałe:)
I w drugą stronę jest tak samo. Trzeba poznać instrukcję obsługi mężczyzny, bo jest inny niż kobieta. I tu potrzeba wiedzy, nie wystarcza intuicja. Dużo tu lektury polecanej na forum o różnicach płci:
1. Jacek Pulikowski, Mężczyzna od A do Z, Wydawnictwo Fides, Kraków 2014
2. Jacek Pulikowski, Gdzie ci mężczyźni? O męskości dla kobiet i mężczyzn, Wydawnictwo Fides, Kraków 2012
3. John Eldredge, Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2012.
4. o. Leon Knabit, Instrukcja obsługi mężczyzny, Kraków 2010
5. Jacek Pulikowski, O męskości nie tylko dla mężczyzn, Wydawnictwo Jerozolima, Poznań 2014
6. Jacek Pulikowski, Szczęście mężczyzny, Wydawnictwo Jerozolima, Poznań 2010
7. Gary Smalley, Na dobre i na lepsze : jak rozumieć, poznawać i kochać męża? poradnik dla żon, Wydawnictwo Pojednanie, Lublin 2005

Dużo pracy do nadrobienia.
Ja podobnie jak Ty mam grzech zaniedbania, że od początku małżeństwa nie wymagałam od męża. A mężczyźni może nie lubią, aby im pokazywać palcem co zrobić, ale gdy się to przedstawi jako wyzwanie, które tylko silny mężczyzna może wykonać, to w tym się realizuje. Potem trudno wyjść z przyzwyczajeń. Do służalczości żony przyzwyczajają się obie strony, bo jest początkowo wygodna. Dla męża z oczywistych powodów, podobno mężczyźni nie lubią niepotrzebnego wysiłku. Dla ,,zarobionych po łokcie żon" daje poczucie, że robią dla męża już wszystko i nie muszą wysilać się, wykazywać inwencją do innych sposobów okazywania miłości. Ty trochę próbujesz: wyjście na spacer, restauracja, ale szybko odpuszczasz, bo masz męża malkontenta. Mi też przez lata wydawało się, że prasowanie koszul, to szczyt mojego wyrażania miłości. Wygodne jest takie poddanie, taka rola ofiary, bo unika się konfliktów i ma się złudne wrażenie, że daje się z siebie wszystko i jest się tym lepszym. I mój mąż z takiej mojej postawy chętnie korzystał. Na szczęście u mnie mąż sam dostrzega ten mechanizm, może Twój nie i tu będzie trudność. Mój mąż to widzi i sam mówi: nie ważne, żeby było zrobione, ważne, żeby w małżeństwie robić to razem. Ja tymczasem wyrzucałam męża z kuchni, bo wydawało mi się, że robi zamieszanie i mam dwa razy więcej roboty. Ten sam błąd robię często w stosunku do dzieci. Wolę uniknąć wysiłku namawiania ich do czegoś a potem podwójnej pracy, gdy zrobią coś nieumiejętnie. Mój mąż to trafnie komentuje, że robię krzywdę dzieciom utrwalając w nich postawę roszczeniową.
Mężczyźni nie lubią skupiać się na drobiazgach, za to lubią duże wyzwania. Warto wykazać się trochę sprytem i to wykorzystać. Będzie trudniej, jeżeli nie było tego od początku małżeństwa, ale warto próbować:
Jacek Pulikowski, Krokodyl dla ukochanej, Wydawnictwo Jerozolima, Poznań 2000

Bardzo skuteczne jest, gdy pewne rzeczy mężczyzna usłyszy od innego mężczyzny (kobieta nie będzie mnie pouczać). Mój mąż usłyszał, kiedyś na wykładzie dla ojców, że najlepsze co można zrobić dla swoich dzieci, to kochać i szanować ich matkę. A prelegent to realizował miedzy innymi tak, że jako mężczyzna, żadnej pracy się nie boi. Zatem on pomaga żonie, w każdą sobotę sprząta toaletę, a w niedzielę gotuje obiad swojego pomysłu. Mojemu mężowi to zaimponowało i od tego czasu robi to samo, choć z szacunkiem do mnie z racji kryzysu ma większy problem.
Soprasia, widać też wyraźnie, że zwyczajnie potrzeba Ci odpoczynku. Może chwila relaksu i śmiechu?
Książka ,,Matecznik" Agnieszki Grzelak pokazuje w dowcipny sposób, jak radzić sobie z codziennymi flustracjami ,, kury domowej".
Dużo podałam pozycji do przeczytania, więc miłej lektury. A wątpliwościami, po jej przeczytaniu, zapraszam dziel się tu na forum.
Z modlitwą

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: mare1966 » 14 cze 2018, 11:47

a podobnie jak Ty mam grzech zaniedbania, że od początku małżeństwa nie wymagałam od męża. A mężczyźni może nie lubią, aby im pokazywać palcem co zrobić, ale gdy się to przedstawi jako wyzwanie, które tylko silny mężczyzna może wykonać, to w tym się realizuje. Potem trudno wyjść z przyzwyczajeń. Do służalczości żony przyzwyczajają się obie strony, bo jest początkowo wygodna. Dla męża z oczywistych powodów, podobno mężczyźni nie lubią niepotrzebnego wysiłku. Dla ,,zarobionych po łokcie żon" daje poczucie, że robią dla męża już wszystko i nie muszą wysilać się, wykazywać inwencją do innych sposobów okazywania miłości. Ty trochę próbujesz: wyjście na spacer, restauracja, ale szybko odpuszczasz, bo masz męża malkontenta. Mi też przez lata wydawało się, że prasowanie koszul, to szczyt mojego wyrażania miłości.

Nie wiem kto to jest Ty ,
ale to "ty" to nie ja .

Angela ,
określenie "nie wymagałam" jest fatalne
bo kojarzy się z podległością męża .
U mnie zaraz dostała byś kontrę .
Nic bym nie zrobił .

Podobnie to "pokazywanie palcem" .
Czy ty jesteś jakimś zarządcą na plantacji trzciny ? :lol:

A jaki sens jest w niepotrzebnym wysiłku ?
........... "podobno"
To jest oczywistość .
Tak robić aby zrobić jak najlepiej
najlepiej nic nie robiąc .

Na spacer to można wyjść z psem .
Z mężem się jedzie na wyprawę .

Restauracje są drogie lub bardzo drogie , jedzenie wątpliwe .
Ty ugotujesz taniej i lepiej .
( Fakt , ostatnio się to zmienia , i w sklepach lepsze jedzenie )

Koszule mają się nie miąć ,
prasowanie jest w zasadzie bezsensowne ,
ekonomicznie bezcelowe .
......... no chyba , że mąż jest premierem
albo musi wyglądać na kant
( ale wtedy gdzieś to oddaje albo ma jednorazówki )

jacek-sychar

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: jacek-sychar » 14 cze 2018, 11:50

mare1966 pisze:
14 cze 2018, 11:47
Koszule mają się nie miąć ,
prasowanie jest w zasadzie bezsensowne ,
ekonomicznie bezcelowe .
......... no chyba , że mąż jest premierem
albo musi wyglądać na kant
( ale wtedy gdzieś to oddaje albo ma jednorazówki )
:shock: :shock: :shock:

Mare
Ale pojechałeś.
Koszule jednorazówki. :lol:
Ja o takich nawet nie słyszałem. :?

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: Pavel » 14 cze 2018, 11:58

jacek-sychar pisze:
14 cze 2018, 11:50
mare1966 pisze:
14 cze 2018, 11:47
Koszule mają się nie miąć ,
prasowanie jest w zasadzie bezsensowne ,
ekonomicznie bezcelowe .
......... no chyba , że mąż jest premierem
albo musi wyglądać na kant
( ale wtedy gdzieś to oddaje albo ma jednorazówki )
:shock: :shock: :shock:

Mare
Ale pojechałeś.
Koszule jednorazówki. :lol:
Ja o takich nawet nie słyszałem. :?
To wersja dla bogaczy Jacku ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

krople rosy

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: krople rosy » 14 cze 2018, 14:35

soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Istnieje szansa, że dzięki temu w najbliższy weekend nie wykrzyczę tego samego mężowi i tak wygram jeden weekend bez kłótni dla niego
A nie da się pewnych trudnych kwestii zakomunikować w spokoju? Brak kłótni i awantur to przecież dobry czas także dla Ciebie i dla dzieci, nie tylko dla męża. Nie sądzę, by jego marzeniem był powrót do domu w którym można się tylko kłócić i na siebie warczeć.
W którymś momencie przestaliście ze sobą rozmawiać a każde z Was skupiło się na swojej krzywdzie, wysiłku i potrzebach. A ponieważ nie zostały one wzajemnie dostrzrezone, przyjęte i ,,przegadane'' to wszystko się w was tak kotłuje, że w pewnych momentach wybucha ze wzmożoną siłą. Nikt już nikogo nie słucha a tylko wypowiada swe żale i oczekiwania.
soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Że absolutną normą jest służenie aż zatracenia i tym właśnie jest życie matki i żony? Ok. to miałam nierealnie wyobrażenia i z tego powodu cierpię.
Rozumiem, że to prowokacyjne pytanie....bo myślę, że sama dobrze wiesz, że nie o to chodzi w małżeństwie. Ja jestem mamą czwórki dzieci i absolutnie nie czuję się wykończona i zatracona swoimi obowiązkami czy służbą rodzinie. Moja sytuacja jest o tyle różna od Twojej, że zawsze mogę liczyć na mojego męża i nie muszę mu nawet przypominać kim jest. Faktem natomiast ku temu sprzyjającym jest ten, że mąż mój ma zupełnie inny charakter pracy dlatego codziennie jest w domu i aktywnie bierze udział w naszym rodzinnym życiu.

Powiedz, jak powinien według Ciebie wyglądać udany i przyjemny dla Ciebie czas, gdy mąż jest w domu?

soprasia
Posty: 52
Rejestracja: 11 cze 2018, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Do mężów : po co jest żona?

Post autor: soprasia » 14 cze 2018, 16:21

krople rosy pisze:
soprasia pisze:
14 cze 2018, 9:49
Że absolutną normą jest służenie aż zatracenia i tym właśnie jest życie matki i żony? Ok. to miałam nierealnie wyobrażenia i z tego powodu cierpię.
Rozumiem, że to prowokacyjne pytanie....bo myślę, że sama dobrze wiesz, że nie o to chodzi w małżeństwie. Ja jestem mamą czwórki dzieci i absolutnie nie czuję się wykończona i zatracona swoimi obowiązkami czy służbą rodzinie. Moja sytuacja jest o tyle różna od Twojej, że zawsze mogę liczyć na mojego męża i nie muszę mu nawet przypominać kim jest. Faktem natomiast ku temu sprzyjającym jest ten, że mąż mój ma zupełnie inny charakter pracy dlatego codziennie jest w domu i aktywnie bierze udział w naszym rodzinnym życiu.

Powiedz, jak powinien według Ciebie wyglądać udany i przyjemny dla Ciebie czas, gdy mąż jest w domu?
Wyobrażalam sobie sytuację jaką masz Ty, ( i kiedyś miałam) a teraz mam jak żona marynarza. Ot co.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2018, 17:09 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości