Kryzys po 19 latach

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Aneżka
Posty: 3
Rejestracja: 29 wrz 2024, 13:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Kryzys po 19 latach

Post autor: Aneżka »

Piszę tutaj, bo jestem zdesperowany i chciałabym ratować swoje małżeństwo. Jesteśmy 18 lat po ślubie,19 lat razem. Mamy 3 dzieci. Jedno z nich jest dorosłe, mieszka z nami, drugie w wieku nastoletnim (chłopcy), córka ma 4 lata. Odkąd się urodziła, mąż zapomniał o naszym istnieniu. Zaczęły się konflikty z synami, którzy wielokrotnie mówili mu, że go potrzebują. Ja pogodziłam się z tym, że oddaliliśmy się id siebie, bo brak czułości i uwagi ze strony męża wynagradzało mi to, że jest fantastycznym ojcem dla małej. Z drugiej strony nam żal, że tak się nie nas odseparował. Ja staram się być mamą dla całej trójki, spędzam czas z każdym dzieckiem, zaspokajam ich potrzeby, wiem co dzieje się w przedszkolu, w szkołach. Pracuję, dbam o dom. Zawsze jest obiad na stole. Ze strony męża nie mam żadnej pomocy. Jedyne, co robi, to odbiera dziecko z przedszkola. Na wszelkie próby rozmów reaguje krzykiem, obwinia mnie o najdrobniejsze rzeczy: dzieci źle odłożą buty, to moja wina, szczoteczka do zębów - moja wina. Rano wstaję o 5, robię wszystkim śniadanie, szykuję córkę, wracam o 17 z pracy, wychodzę z dzieckiem na plac zabaw, robię zakupy, sprzątam, wieczorem gotuję obiad na następny dzień. Mąż już od mojego wejścia do domu pyta kiedy podam mu obiad, ma pretensje, że byłam w pracy, codziennie przed pracą narzeka, że go głową bólu, że się nie wyspał - i tak bez końca. Ciągle negatywne emocje, zero zainteresowania mną, żadnego dobrego słowa, dziękuję za to, że mam śniadanie, obiad, kolację, że ktoś o mnie dba. W weekendy jak ja czegoś nie wymyślę, to siedzimy w domu, nie chce ze mną nigdzie iść. Jak poprosiłam byśmy poszli na koncert, powiedział, że nie czuje takiej potrzeby, chociaż na koncerty chodzi z kolegami. Ja jestem po to, by dbać o dom, liczę się jako matka, ale jako osoba jestem przezroczysta.
Przeczytałam "5 języków miłości", według mojego męża to bzdury. Jak się przytulam,to mnie odpycha, bo mu za gorąco, bo nie na czasu, itd. Czuję się jak na pustyni uczuciowej, chciałabym być kochana, bo kocham mojego męża bardzo, staram się to okazywać na wszelkie sposoby. Gdyby nie dzieci, załamałabym się totalnie. Często płaczę z bezsilności. Modlę się o to, by nasza rodzina była szczęśliwa u kochająca. Mam wrażenie, że mąż mnie nie kocha i że go drażnię.
Al la
Posty: 3077
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys po 19 latach

Post autor: Al la »

Witaj Aneżka.
Mam wrażenie, że mąż mnie nie kocha i że go drażnię.
Może mąż rzeczywiście nie potrafi okazywać miłości, bo sam jej nie dostał w dzieciństwie. Piszesz, że jest fantastycznym ojcem dla małej córeczki, a czy był takim ojcem też dla chłopców, jak byli mali? A kiedy dorośli, więź osłabła? To taki schemat, powielenie wzorca z domu rodzinnego, tak sądzę.
Rozumiem, że masz dużo zajęć z dziećmi, bez pomocy męża, ale może masz jakieś swoje zainteresowania, pasje, które pozwolą się Tobie zająć się sobą i przynajmniej emocjonalnie odseparować od męża?

Zapraszam Cię na stronę wspólnotową https://sychar.org/, znajdziesz tam różne materiały o relacjach, komunikacji w związku, stawianiu granic, obronie przed przemocą.

Pozdrawiam, mam nadzieję, że wesprą Cię nasi forumowicze.

Pamiętaj, aby nie podawać szczegółowych informacji, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Mimi
Posty: 125
Rejestracja: 31 sie 2023, 12:29
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys po 19 latach

Post autor: Mimi »

Aneżka, przytulam mocno. Przykro mi, ze przeżywasz tak trudna sytuację.
Aneżka pisze: 29 wrz 2024, 13:31 zero zainteresowania mną
Wiem, jak to boli.
Ja mam wiele pasji pozazawodowych. Kilkanaście dni temu wróciłam z kilkudniowego, bardzo inspirującego zgrupuwania związanego z jedną z nich. Wróciłam do domu pelna nowych emocji, doświadczeń, którymi chcialam sie podzielić z najbliższą osobą. Zderzylam się jednak z twardą rzeczywistością, która już całkowicie pozbawiła mnie złudzeń co do naszych relacji małżeńskich.
M nie zapytał w ogóle jak spędziłam czas.
Zaproponował, żebysmy obejrzeli jakis film...

Na szczęście swoje pasje realizuję dla SIEBIE, nie dla niego, żeby mu o nich opowiadać.
Żyję dla Boga, a On dba o to, zebym miała ciekawe satysfakcjonujące życie mimo trudnego małżeństwa.

Ty też nie masz wpływu na męża, który na moje oko przechodzi jakiś kryzys który go uwiera.

Za to masz wplyw na siebie😍

Z tego co piszesz wnioskuję, ze jesteś ciepłą, relacyjną osobą. Pielęgnuj to co masz wartościowego w sobie. Ciesz się byciem sam na sam ze sobą, ciesz się dziećmi, to zawsze jest skarb.
Aneżka pisze: 29 wrz 2024, 13:31 Przeczytałam "5 języków miłości", według mojego męża to bzdury.
U mnie to samo. M neguje wszystko, co mogloby nam pomóc: terapie indywidualne, małżeńskie, psychologów, spowiedników.
Twierdzi, ze szkoda mu czasu na na takie bzdety ( poza spowiedzią).
Twierdzi, ze jesteśmy super małżeństwem.

Zostawiam go w tej jego Krainie Czarów i robię swoje.
Na ten moment nie widze innego rozwiązania.

P.S.
Aneżka pisze: 29 wrz 2024, 13:31 jest fantastycznym ojcem
M też i tez w ostrej fazie kryzyzu drażnil go nasz najstarszy dorastajacy syn. Często miałam wrażenie, że zazdrości mu młodości, bo sam ma problem z upływającym czasem.
Bławatek
Posty: 1904
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys po 19 latach

Post autor: Bławatek »

Witaj,

Bardzo mi przykro czytać przez co przechodzisz.

Ja praktycznie zaraz po ślubie odczułam co to znaczy być niedostrzegana przez męża. Owszem do spełniania jego zachcianek to byłam miłe widziana, ale pochwały żadnej nie usłyszałam. Jemu należały się wielkie podziękowania np. za to, że on śmieci wyniósł, ale ja z jego ust nigdy podziękowań nie słyszałam. Mój mąż też myślał, że będę mu usługiwać bo przecież żona jest od tego. Ale w moim rodzinnym domu była zasada, że każdy obsługuje się sam, jeśli nikomu nie chce się czynić wzajemności, więc usilnie to wprowadzałam u nas bo będąc u nich drażniło mnie jak teściowa skakała koło teścia i mojego męża i koło reszty gości i teść zaczynał jeść nie czekając aż wszystko będzie na stole i żona zasiądzie. To było dla mnie takie otrzeźwienie, że ja taką służącą nie chcę być.

Czy ty masz czas dla siebie? Wychodzisz gdzieś bez rodziny? Jak mąż nie chce iść na koncert to czy idziesz sama lub z koleżanką? Bo piszesz, że mąż z kolegami chodzi.

Co by sie stało gdybyś później wróciła z pracy? Mąż podałby sobie obiad wcześniej przez Ciebie zrobiony?

Polecam Ci 2 książki "Miłość potrzebuje stanowczości" i "Granice w relacjach małżeńskich".

Byłam teraz na rekolekcjach związanych z rodzicielstwem i tam słyszeliśmy od prowadzącej, że nie trzeba się spalać dla rodziny i zapominać o sobie, że nasze potrzeby są równie ważne jak innych, a niestety często jest tak, że szczególnie kobiety zapominają o sobie bo muszą wszystkich zaopatrzyć, nakarmić, wszystko załatwić, posprzątać.

Warto się temu wszystkiemu przyjrzeć na spokojnie

Przytulam Cię mocno.
Aneżka
Posty: 3
Rejestracja: 29 wrz 2024, 13:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys po 19 latach

Post autor: Aneżka »

Cóż mam Wam powiedzieć. Dziękuję za Wasze odpowiedzi i wsparcie. Z jednej strony jest to pocieszające, że nie tylko nasze małżeństwo przeżywa kryzys, z drugiej - bardzo smutne, że tak wiele osób go doświadcza.
Na razie nie jestem w stanie jakoś ustosunkować się do tego, co piszecie, bo zdarzyło się coś tak okropnego, co nie mieści mi się w głowie. Czuję się jak bohaterka fatalnego filmu i mam wrażenie, że jestem gdzieś obok, bo nie płaczę, twardo śpię, jestem bardzo spokojna. Otóż dwa dni temu mąż rozpętał awanturę. Taką, że trząsł się blok. Uderzył naszego młodszego syna. Zdążyłam wziąć małą, dzieciaki i pobiegliśmy na policję. Na szczęście komisariat jest obok. Nie będę się tu rozpisywać, żeby nikt mnie nie zidentyfikował, ale policjanci potraktowali bas bardzo poważnie, obrażenia syna były widoczne. Męża odwieźli do szpitala psychiatrycznego, mnie policjanci odwiedli od założenia niebieskiej karty, bo pełna rodzina, bo to, bo tamto... Wróciłam do domu i byli już w nim teściowie, bo mąż zdążył do nich zadzwonić. Oczywiście usłyszałam, że chcę rozbić rodzinę, że męża trzeba uspakajać i że na pewno to my go sprowokowaliśmy. Nie zdążyłam się spakować i wyjechać do mamy. Mąż wrócił po dwóch godzinach, nie chciał iść do teściów na noc, żebyśmy ochłonęli. Od dwóch dni żyjemy jak obcy ludzie. On po raz kolejny powiedział, że chce być tylko z córką, a my mamy się wynosić (użył innych słów). Zero skruchy, zero przeprosin. Raczej nie ma już wątpliwości, że nas po prostu nie kocha.
Z tego wszystkiego się rozchorowałam. Jestem na zwolnieniu i muszę znosić jego obecność, bo pracuje z domu. Mam taką pustkę w głowie, że nie jestem w stanie, by cokolwiek zrobić. Dzieciaki są załamane. Chciały zostać w domu, teraz żałują, że nie wyszliśmy tak jak staliśmy.
Bławatek
Posty: 1904
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys po 19 latach

Post autor: Bławatek »

Aneżka bardzo trudne i smutne to wszystko co się u Was dzieje. Dobrze, że zawiadomiłas służby. Może to trochę mężem wstrząsnęło i już nie dopuści się takiego czynu.

Często tak jest, że się pragnie np. córki i wówczas gdy taka się narodzi to synowie idą w odstawkę. To bardzo krzywdzące i trudne dla chłopców dla których ojciec powinien być autorytetem i wprowadzić w męski świat. Może na terapii z kompetentną osobą byś przepracowała ten temat. Bo widać, że może być u was problem - słowa męża mówiące, że chce być tylko z córką, a wy możecie odejść.

Nie słuchaj teściów - dobrze zrobiłaś sprzeciwiając się przemocy. I nie pozwól sobie wmówić, że to Twoja i dzieci wina. Nie, problem ma twój mąż, ale może być trudno by on tą prawdę przyjął.

Ja sobie długo dawałam wmawiać, że jestem na wielu polach beznadziejna aż stałam się nijaka. Długo trwało zanim w siebie uwierzyłam i wzrosła moja pewność i wartość więc wiem jakie różne zachowania mogą być krzywdzące.

Wzmocnij się, zajmij sobą i dziećmi - na męża nie patrz. Jeśli mąż nie lubi z wami spędzać czasu to zaplanuj najbliższy weekend z dziećmi poza domem, niekoniecznie gdzieś wyjeżdżając - bez gotowania - mąż niech zadba sam o siebie a ty spędź czas z dziećmi I zjedzcie coś sami albo na mieście.

Opieki Boga w tym trudnym czasie szczególnie Wam życzę. Z modlitwą.
Aneżka
Posty: 3
Rejestracja: 29 wrz 2024, 13:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys po 19 latach

Post autor: Aneżka »

Bławatku,
bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia. Wiem, że dobrze zrobiłam. Mamy teraz bardzo ciężki czas. Jest tak jak piszesz, nie ma rozmów. Rozmawiam z dziećmi. Mąż gra przed 4-letnią córką i odzywa się do mnie w jej obecności. Teraz mała śpi, on w pokoju, ja w kuchni. Coś tam do mnie fuknął.
Ciężko mi, ale trzymam się dla dzieci. Chłopaki z trudem wstają do szkoły. Dla mnie jest to nierzeczywiste. Gdy wrócę do pracy, na pewno dostanę zimny prysznic, bo teraz nad wszystkim czuwam.
Wcześniej pytaliście, czy mam swoje pasje. Mam, realizuję się. Na dodatek mam świetną pracę, bardzo rozwojową, sprzyjającą kontaktom, gdzie muszę się wykazać cierpliwością i empatią. Nigdy nie miałam problemów z ludźmi, a ze "swoim" człowiekiem mam.
Co do modlitwy, mam wrażenie, że modlę się cały czas, byśmy przetrwali każdy kolejny dzień. By dzieciaki wyszły z tego wszystkiego obronną ręką, by ktoś/coś/może jakiś cud sprawił, że znajdzie się najmniej krzywdzące rozwiązanie.
I jak już wcześniej pisałam, mam uczucie odrealnienia, jakby wszystko działo się obok.
ODPOWIEDZ