Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: rak »

Korciło mnie już dawniej, ale po tym już nie moglem się powstrzymać ;)
karo17 pisze: 19 maja 2018, 15:56 To tak jakby ktoś chory na raka ...
A korciło mnie, ale się powstrzymywałem, bo to forum pomocowe, ale Ty przecież ewidentnie pomocy nie potrzebujesz ... Z jakiegoś powodu jednak tu jesteś, masz już nawet własny wątek, sam mnie (nieświadomie?) wywołałeś ;) , więc czemu nie...

Postaram się w duchu wątku, czyli jak być dojrzałym mężem.

Po pierwsze gratuluję Ci zapału i życzę, żeby jak najdłużej został, to myślę naprawdę zazwyczaj pomaga (choć potrafiłbym wskazać kilka toksycznych relacji gdzie szkodzi). Osobiście chciałbym trafić na taką i podobne stronki dużo wcześniej, więc też Ci tego trochę zazdroszczę - sama świadomość problemów i potencjalnych rozwiązań moim zdaniem b. pomaga.
Fajnie jakbyś mógł się podzielić, jak potrzymujesz swój zapał i odnawiasz swoją miłość każdego dnia, to myślę, że by było bardzo fajne świadectwo.

Generalnie zgadzam się z tym co piszesz, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Przepraszam z góry ale pozwolisz więc, że wrócę do tego osławionego przykładu kierowcy, z którym b. się zgadzam, lub nie zależy z której strony spojrzeć:
karo17 pisze: 18 maja 2018, 17:52 Przykład z kierowcą bardzo trafny. Zważ jednak że są kierowcy którzy jeżdżą w formule1. Chłopaki 18 czy 19 letni jeżdżą z prędkością dochodząca do 380km/h. Są dzienne i nocne wyścigi. W słońce i deszcz. Zgodnie z tym co napisałeś i z takim tokiem, powinni oni zginąć w pierwszym zakręcie. Jak to możliwe żeby 19 sto latek jechał 350km/h i nic mu się nie stało? Jak to wytłumaczyć? Ale jako takie porównanie do kierowcy trafne Jacku. Pozdrawiam
Ja też bardzo zgadzam się z tym porównaniem.
Odnosząc się do twojej riposty. Ci 18,19 letni "nieopierzeni" kierowcy zaczynają "zabawę" w wieku 5,6 lat (niektórzy zaczynają już od 4). Ścigają się kartami z rówieśnikami, mają indywidualne sesje z byłymi kierowcami i tylko wybrani po latach treningów dostają szansę w wieku 12 latach na udział w zawodach juniorów jak Formula BMW. Później jeszcze bardziej pod górkę kolejne stopnie wtajemniczenia dla wybranych pracujących wybitnie ciężko GP3, GP2, jeśli będzie wybitny i wygrywać to dostanie szansę na kierowcę testowego F1, a później może i na stałe zagości w stajni jakiegoś zespołu.
Oprócz czystych umiejętności jeżdzenia ten chłopaczek musi zdobyć wiedzę inżynierską, mechaniczną do poprawiania bolidu i błyskawicznego reagowania na sygnały pochodzące od niego. Pracują sporo też nad kondycją fizyczną, psychiczną, a przede wszystkim nad koncentracją.
Okazuje się, że ten 18 letni chłopak nie robił w swoim świadomym życiu nic innego niż prowadzenie samochodu, nie zginie na pierwszym zakręciem, bo zanim doszedł do poziomu F1 to spędził za kółkiem 10 tysięcy godzin i pokonał setki tysięcy zakrętów.
Nie pokonuje tych zakrętów brawurą i zapałem (nikt by mu dla tego nie dał maszynki za jakies 40mln PN), tylko latami solidnego treningu, przygotowań i wyrzeczeń. Tak naprawdę to on często nic innego nie umie robić, tylko jeździć samochodem i całe jego rodzinne życie dookoła tego się kręci. Bardzo mało tutaj przypadków i nieoszliwowanych diamentów, potencjalni kandydaci są bardzo ostro oceniani, rodzina wydaje fortunę, a prawdopodobieństwo sukcesu wcale nie jest takie wysokie...
Pokonanie zakrętu w bolidzie to przy tym pikuś, mając tyle doświadczenia można to i zamkniętymi oczyma zrobić, zwłaszcza że każdy odcinek toru jest obcykany na pamięć, do najmniejszego dołka ;)

I teraz czy powyższe porównanie moim zdaniem b. trafnie odnosi sie do małżeństwa. Pytanie, czy można zdobyć stosowne podejście i doświadczenie (bo to ono, a nie wiek, ani zapał moim zdaniem charakteryzuje dobrego kierowcę) bez stażu i czy ten nieszczęsny staż poprawia, czy pogarsza kondyncję relacji.
Co do pierwszego to ciężko ćwiczyć niektóre elementy małżeństwa przed nim (jestem otwarty na dyskusje :lol: ), niektóre rzeczy muszą po prostu wyjść w praniu. Niemniej jednak jeśli z domu rodzinnego wynieśliśmy odpowiednie wzorce, to większość jesteśmy w stanie niemal automatycznie przenieść na swoje małżeństwo (do pewnego poziomu oczywiście).
A to drugie zależy od pierwszego, albo wewnętrznej motywacji, żeby nad nim pracować mimo przeciwności.

Wprawdzie nie duży mamy wpływ w jakiej rodzinie przychodzimy na świat, ale ona wywiera znaczny wpływ na relacje (szczególnie małżeńską) jakie później budujemy. Za ten bagaż doświadczeń ciężko wziąć odpowiedzialność, bo tak naprawdę dostrzegamy jego obecność jak już coś zaczyna się psuć.

I to są te osławione garby, ciężko się z nimi porusza, bo często nie od nas zależą, ale chodzą za nami przez większą część życia i mimo, że strasznie uwierają niezmiernie ciężko samemu je zaobserwować...


Na koniec przewrotnie zapytam: Karo17 czy Ty kłócisz się czasem z żoną? Wybuchacie na siebie czasami gniewem?
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: renta11 »

Raczku

Jesteś wielki, a wiedza Twa i zdolność logicznego wywodu fantastyczne. :D Również się powstrzymywałam, ale Ty zrobiłeś to cudownie
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: marylka »

Naszła mnie taka refleksja....
Pierwszy wpis Karo był skomentowany przez Jacka, że pisze jak dojrzały sycharek...odebrałam to jako słowa uznania dla niego i jego życiowej mądrości. Bo Jego posty są mądre i życiowe.
Co się stało?
Bo Karo napisał, że on nie miał kryzysu, że niecały rok jest po ślubie.
I co?
"Łeeeeeeeeeee
To Ty nic nie wiesz, to Ty idź do żony! Czekaj na kryzys. Nie wymądrzaj się! A my tu jeszcze napiszemy co sądzimy o tobie, bo....nie możemy wytrzymać...i MUSIMY to z siebie wyrzucić. Żeby chociaź trochę, chociaż w TYM aspekcie mieć nad Tobą przewage. Żebyś POCZUŁ jak to jest czuć się ŹLE
I nie teoretyzuj! My też teoretyzujemy przeważnie. Ale nam WOLNO. bo my mamy KRYZYS!"

Piszę o tym, bo ja też doświadczyłam tu hejtu.
Tyle że miałam tą "przewagę" nad Karo, że miałam kryzys. I dużo pisałam o sobie - starałam się nie teoretyzować.
I co czytam?
"Łeeeeee za czesto piszesz że jesteś szczęśliwa, nie jesteś wiarygodna, miałam nie pisać do ciebie ale napiszę co myślę o tobie. Bo już nie wytrzymam......Jesteś taka taka śmaka. Jak możesz człowieka, który pije alkohol nazywać alkoholikiem itp. Oceniasz!"

A Ty?
Właśnie TEŻ właśnie oceniłeś/aś mnie....na pewno jesteś lepszy/sza ode mnie?

Przepraszam Karo że w Twoim wątku, ale chyba to dobre miejsce.
Nie piszę o garbatych i samochodach tylko o nas - forumowiczach -KATOLIKACH - a jak!!!
Co Was boli? Może gdzieś macie złość że Karo ma szansę....że robi coś, co Panowie zaniedbaliście u siebie.....że żony nie macie takich mężów...że nie potrafiłyście tak męża zachęcić do takich postaw, żeby wykonywał swoje obowiązki, dbał o żonę i czuł z tego satysfakcję tak jak Karo pisze- że cieszy się jak żona się wcześniej położy a on ubrania prasuje? I nie ma miny męczennika!
Za młody? Nic nie przeźył?
Moje małżeństwo w duuuużej mierze uratował ksiądz który jak miałam kryzys był diakonem. Jakos nie pomyślałam że nie ma żony a na dodatek jeszcze się uczy.
Widziałam tylko jego mądrość i zaangażowanie i MIŁOŚĆ. Bożą. Do mnie i do męża.
Ja też tu jestem na forum z miłości. Karo na pewno też. Zostało mi jednak zarzucone, że takie długie posty pisze wiec MUSI być cos nie tak ze mna bo normalnie to bym się rodzina zajęła.
To prawda. Postanowiliśmy wspólnie z męźem pomagać ludziom tak jak kiedyś nam ktoś poświęcił swój czas i kawał życia i pomógł nam.
Ale wiecie....to zniechęca.
Ja nie jestem z kamienia. I gdzieś mi przykro jak czytam pewne osoby, które jasno piszą, że NIC ode mnie nie chcą. Ale co o mnie sądzą
- to napiszą!
Bo nie mogą wytrzymać!
Widzę że i Karo jest mniej aktywny
Pozwólcie, że jednak jedną radę dam.
Jak Ci się nie podoba pisanie kogoś - to olej, przejdź do innego autora. A pozwól KAŻDEMU się wypowiedzieć. Bo nigdy nie wiadomo jakie słowo do czyjego serca padnie. I będzie wzrastać. Jednemu potrzebne jest głaskanie po główce i przytulenie do piersi a drugiemu - silne potrzepanie i otrzeźwienie.
Efekt jest taki, źe ja teraz głównie ograniczam się do wiadomości na priv.
Trochę mi przykro, bo coraz to nowe osoby sie pojawiaja na forum. Ale ja nie po to pisze, żeby czytać kto co o mnie sądzi, bo mi to do niczego nie jest potrzebne. Mam kilkoro przyjaciół nawet tu na forum i jak potrzebuję takiej informacji zwrotnej to do nich się zwracam.
Jednak i moje i Karo słowa jak czytam tutaj znajdują odbiorców, których jakoś nie intetesuje ani wiek ani staż ani to, że w chwili obecnej NIE mamy kryzysu. Chcą poznać, popytać, coś wziąć dla siebie, może zastosować...... i proszę uszanujcie to...w imię katolickich wartości.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: ozeasz »

karo17 pisze:Czy chcę mieć lepszy związek niż rodzice? Nie. Za chwilę będą mieli 40 rocznicę ślubu. Nie są ani emocjonalnie ani cywilnie rozwiedzeni. Raczej z podziwem patrzę na takie małżeństwa.
Ja też ....jednak nie mamy możliwości wybrać rodziny w której przychodzimy na świat , dostałeś bonus ... Z Twojej perspektywy jest to proste , tak ma być ,tylko czy jest ona jedynie słuszna ?

Co z tymi którzy już na starcie są daleko w tyle ?
karo17 pisze:Staż nie ma tu znaczenia tylko dojrzałość.
Czym wg Ciebie jest dojrzałość ? Czy poczucie bycie dojrzałym i dojrzałość są tożsame ? Czy samo określenie dojrzałość nie jest skorelowane z czasem ( np. wyciąganiem wniosków m.in. z porażek ? i czy można to zastąpić teorią ?) , czy może być darem , łaską ?

Liczę na odpowiedź i pozdrawiam .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: karo17 »

Ozeasz zdaję sobie sprawę że z różnych rodzin wychodzimy.
Pytania o dojrzałość które zadales są bardzo trafne. To że bycie dojrzałym dowodowo (wiek) i dojrzałość do podjęcia określonych ról (mąż, ojciec, pracownik) nie są tożsame to raczej oczywistość.
Czy dojrzałym jest tylko ten kto wyciąga wnioski z porażek? Oczywiście że porażki uczą (powinny przynajmniej) i mają wpływ na dalsze życie. Tylko mam wątpliwości czy jest to związek nierozerwalny. Czyt. Tylko jest ten dojrzały kto przeżył wiele porażek. Raczej nie jest to trafne.
Czy dojrzałość może być darem i łaską? Może. Wszak każdy z nas otrzymał jakieś talenty. Jedne są rozwijane inne są. Bardziej bym powiedział że Bóg daje dar i czas żeby coś z tym zrobić. Wg. mnie wiele zależy od tego jakie dana osoba ma podejście do życia. Dlaczego mam taką pracę a nie inną? Czy mnie ona rozwija jakoś? Czy monotonia i codzienność tak już mnie ogarnęła że nie zadaję sobie takich pytań. Po co brałem ślub? Żeby się wyprowadzić od rodziców? Dla wygody? Wreszcie czy małżeństwo mnie i żonę jakoś rozwija? Czy raczej żyjemy z dnia na dzień i nie wiadomo kiedy czas leci...
Pozdrawiam

Raku
Kontynuującwątek kierowców. To wszystko co pisałeś to prawda. Gokarty i kolejne stopnie wtajemniczenia GP3,GP2, które mogą trwać ładne kilka lat. Uczenie się obsługi auta, jak się prowadzi, jak wchodzi w zakręty, jak się zachowuje w deszczu, w różnych okolicznościach...
To wszystko składa się na okres tzw. narzeczenstwa.
Później przychodzi czas na prawdziwy wyścig.

Co do garbow. Oczywiście że nie zależą one często od nas. Mądrość jest jednak w tym, żeby zdać sobie sprawę z tego że ten garb jest (z takiej czy innej przyczyny) oraz czy coś zamierzam z tym garbem zrobić. Czy będę czekał aż już nie będzie żadnej możliwości wyprostowania się... Oczywiście droga do tego jest bardzo ciężka

Czy kłocimy się z żoną? Naturalnie że tak. Częściej lub rzadziej ale oczywiście. Mam wrażenie że od początku zostałem mylnie przez niektórych odebrany. Jako osoba świeżo po ślubie, która wiedzie sielankowe życie i do tego ośmiela się pisać do "doświadczonych". Nie taka jest rzeczywistość. W krótkim czasie wybudowalismy z żoną dom, chwilę później ślub, zmiany pracy, narodziny dziecka. Wszystko w przeciągu 2 lat. Większość pewnie z osób na forum miało takie etapy. Każde z osobna może powodować emocje napięcia zdenerwowanie. My mieliśmy kumulacje wielu z tych sytuacji w jednym czasie :) Spokojnie można by było obdzielic tym kilka ładnych lat małżeństwa. To też nas w jakiś sposób umocniło.
I małe świadectwo na koniec. Mimo tego że się kłocimy (jak w każdym małżeństwie). Stworzyliśmy sobie dwie zasady:
1. Nie będzie cichych dni
2. Przed końcem dnia mamy się pogodzić
W znakomitej większości przypadków się Tobą sprawdza. Gdy są sprzeczki w ciągu dnia, wiem że następny dzień najlepiej zacząć z powiedzmy "czystą kartą". Tylko musi tu być wola dwóch stron aby miało to sens.
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: karo17 »

Dziękuję marylko za post.
Przyznam że trochę męczące było po raz -nasty tłumaczenie co tu robię? Aż człowiek sam by zaczął zazdrościć tym co mają kryzys bo wtedy by pisał z innego poziomu... Był też głos że oto mam swój wątek nawet. Nie prosiłem o to. Wydzielil go sam pan Jacek z wątku Symfonii. I tak już żyje wątek swoim życiem. Ale dobrze że jest. Każdy może napisać co wg. niego znaczy być dojrzałym mężem (czy żoną nawet) co robi żeby się takim stawać. Trochę neutralny wątek ale napewno pomocny. Zawsze ktoś może coś z niego wynieść.
Pozdrawiam
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: rak »

karo17 pisze: 22 maja 2018, 17:54 Czy kłocimy się z żoną? Naturalnie że tak. Częściej lub rzadziej ale oczywiście. Mam wrażenie że od początku zostałem mylnie przez niektórych odebrany. Jako osoba świeżo po ślubie, która wiedzie sielankowe życie i do tego ośmiela się pisać do "doświadczonych". Nie taka jest rzeczywistość. W krótkim czasie wybudowalismy z żoną dom, chwilę później ślub, zmiany pracy, narodziny dziecka. Wszystko w przeciągu 2 lat. Większość pewnie z osób na forum miało takie etapy. Każde z osobna może powodować emocje napięcia zdenerwowanie. My mieliśmy kumulacje wielu z tych sytuacji w jednym czasie :) Spokojnie można by było obdzielic tym kilka ładnych lat małżeństwa. To też nas w jakiś sposób umocniło.
I małe świadectwo na koniec. Mimo tego że się kłocimy (jak w każdym małżeństwie). Stworzyliśmy sobie dwie zasady:
1. Nie będzie cichych dni
2. Przed końcem dnia mamy się pogodzić
W znakomitej większości przypadków się Tobą sprawdza. Gdy są sprzeczki w ciągu dnia, wiem że następny dzień najlepiej zacząć z powiedzmy "czystą kartą". Tylko musi tu być wola dwóch stron aby miało to sens.
zdrowe podejście i pozwól, że ponownie ocenię ;) ... i bardzo dojrzała odpowiedź.
Chciałbym też wprowadzić podobne zasady na początku mojego małżeństwa. Poważnie.
Jest to logiczne, ale nikt mi nigdy tego nie przekazał, więc nie stosowałem ...

I na koniec jeszcze taka refleksja.

Czemu niektórych (w tym mnie) Twoje wpisy mogą czasami złościć. Oczywiście może to wynikać z naszych nieprzepracowanych zranień (tu przede wszystkim złości na samego siebie, że się samemu tego wcześniej nie stosowało), bo przecież to jak sami się traktujemy, ma niemal dokładnie identyczne przełożenie na traktowanie innych. Ale też może to być skutek zdrowej niezgody na niektóre rzeczy, które mówisz, albo sposób w jaki je podajesz. To trochę jakby drogi prezent rzucić na stół i ryknąć do jubilata bierz, bo się wykosztowałem...!!.
Sposób zapakowania i podania jest często większym wyrazem miłości niż sam podarunek. Ma to szczególnie znaczenie w czasie kryzysu kiedy b. się chce dostać cokolwiek, byleby przynajmniej tymczasowo się lepiej poczuć. Myślę, że do czego co mówisz, to większość tutaj osób nie ma wątpliwości, ciężko byłoby podważyć racje, które prezentujesz (choć pewnie jeszcze nie raz spróbuję ;) ).
Brak przeżycia kryzysu, nie umniejsza też esencji tego mówisz, ale może powodować pewien brak empatii wobec ich problemów, nie czujesz pewnych rzeczy i przy tym ranisz uczucia niektórych, co wierzę, że robisz nieświadomie. Stąd też myślę ten protest, dyskusje i wycieczki. Wątpię, żeby ludzie chcieli Ciebie zjechać, ale podzielić się swoimi spojrzeniem, które może się po prostu różnić od Twojego, jako że doświadczenie każdego jest inne. Tak przynajmniej ja to widzę.

Ale zgadzam się z Marylką, że Twoje świadectwo jest b. wartościowe i fajnie jakbyś je kontynuował, bo ustawienia niektórych rzeczy od razu w słuszny sposób może tylko procentować w przyszłości, która i tak będzie to testowała...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: renta11 »

No cóż, ja raczej widzę to na innym poziomie. Kiedyś chodziłam na Al-Anon i tam obowiązywała zasada, że dzielimy się tylko swoim doświadczeniem. I raczej poza to nie powinno się wychodzić.
Bo w końcu ja nie jestem psychologiem, więc staram się nie dawać rad, by nie zaszkodzić. Ale mogę napisać, że w takiej sytuacji, czy podobnej, ja zrobiłam tak i tak, i dało to taki efekt. Więc dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą z tego wynikającą.
Więc tak również postrzegam wypowiedzi innych. A jeśli ktoś (wybacz Karo) ma taki krótki staż, i raczej nie ma doświadczeń kryzysowych, ani wieloletniego związku, to prawie każda wypowiedź nie jest dla mnie wiarygodna. Tym bardziej wygłaszana "in cathedra". Bo teoria, a praktyka, to jednak najczęściej się rozjeżdżają. :D Ale fajnie, że tutaj jesteś, bo to Ty właśnie możesz dla siebie wziąć wiele z tego forum. Dla Twojego fajnego życia, i Twojej rodziny.
Co innego Ty Marylko. Ty masz doświadczenie, własne przeżycia, i brzmisz wiarygodnie. A że nie wszystkim się podoba "c"est la vie".
Wyjątkiem jest ksiądz, nawet Szustak o tym gdzieś mówił. Bo do niego przychodzi tylu małżonków, tyle historii, tyle doświadczeń przechodzi przez niego. A my tutaj nawet widzimy, jak schematy zdrad się powtarzają, podobne zachowania, wypowiedzi itd. Więc ksiądz może być wiarygodny, ale też nie każdy ksiądz. Co innego, kiedy dzieli się swoją empatią, ciepłem, troską, to może robić każdy, i często to nawet samo wystarcza. Towarzyszenie z empatią.

No i aspekt wynikający z wchodzenia w jakieś nowe środowisko. Jedni wchodzą spokojnie, nieinwazyjnie, a inni z wielką pompą i hukiem. I to jest także ok. Pamiętam ostatnio wejście Pantopa (serdecznie pozdrawiam Pantopie :D :D ), dużo huku, sporów, a po czasie przycichło i są fajne wypowiedzi, fajne kontakty. Moje wypowiedzi też były często z fajerwerkami, bywałam blokowana. I co? I uczyłam się pokory, ochłonięcia, zatrzymania. Nadal się uczę. Życie, ot co. Więc i teraz się przetrze, za moment, za chwilę. Warto poczekać. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: nałóg »

Jest taka prawda:mądrzy ludzie uczą się na własnych błędach,głupcy i ignoranci popełniają błędy,tkwią w nich mimo bólu ,cierpienia i obwiniają innych że cierpią.A co robią geniusze?a geniusze uczą się na cudzych błędach i w związku z tym zdecydowanie mniej cierpią i są szczęśliwsi.A co robią głupcy i ignorancji? oni też mają swoją opowieść i zawistnie patrzą( czytają) co robią geniusze i starają się choć uszczypnąć ich aby polepszyć sobie nastrój.Posty Karo mogą czasami irytować bo jest w nich trochę pychy i moralizatorstwa.Lecz mnie to nie przesłania sensu dzielenia się Karo swoimi doświadczeniami.Mili forumowicze,ogromna większość chirurgów ortopedów nigdy nie miała nic złamanego a składają złamania u innych.Czy są teoretykami?w pewnym sensie tak bo sami nie doznali co to mieć połamane kończyny.Czy Karo jest teoretykiem? W pewnym sensie tak bo ma krótki staż i nie jest w kryzysie małżeńskim.Ja zazdroszczę Karo ( w pozytywnym sensie tego słowa) jego stanu i postawy.Pracuje - jak pisze- aby zapobiegać kryzysowi a nie keczyć go.A że czasami trąci to pychą? No cóż ..... prawo wieku .Karo, dbaj o swoje relacje w małżeństwie i wyciągaj wnioski z tych opisywanych tu kryzysów i popaprań abyś nie musiał cierpieć.PD
Amica

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: Amica »

Większość z nas była w sytuacji takiej, w jakiej jest teraz Karo (chodzi mi o sytuację małżeńską, a nie o forum).

Owszem, czytałam tu nie raz i nie dwa historie, gdzie ktoś skarżył się na małżonka praktycznie zaraz po ślubie, ale przecież większość z nas jednak przynajmniej te pierwszych kilka lat przeżyła zgodnie, szczęśliwie, w wierności itd. Myślę, że właśnie dlatego część forumowiczów zżyma się na "porady" Karo. Ja je czytam z lekką pobłażliwością, chociaż przyznam, że nawet w najszczęśliwszym okresie swojego małżeństwa, nie miałam takiego braku pokory. Bo postawa pt. "jest mi teraz dobrze i będzie tak nadal, bo mam to pod kontrolą, uczcie się" (bo taki niestety jest wydźwięk) to nic innego jak brak pokory. I brak świadomości, że choćby nie wiem co, nie jesteśmy w stanie w 100% kontrolować swojego życia.

A przecież - nie panujemy nad chorobami (własnymi i cudzymi), nie panujemy nad losem (wypadki, nieszczęścia), nie panujemy nad przyszłością, nie potrafimy wszystkiego przewidzieć, nie panujemy nad innymi ludźmi (np. wytrwałym kowalskim, który kilka lat będzie budował osnowę wokół czyjejś żony, aby trafić na jej słabszy okres i zaatakować), nie siedzimy w głowie naszych małżonków i musimy ufać ich słowom, działaniom, zapewnieniom praktycznie w ciemno. ;)

Jak więc w takiej sytuacji można stwierdzić, że wystarczy poczytać forum, nauczyć się na cudzych błędach i wszystko będzie dobrze na pewno? Trzy lata temu mój mąż zorganizował mi wspaniałe urodziny-niespodziankę. Zaangażował całą rodzinę, kupił wszystkim babeczkom kwiaty, mojej mamie wręczył bukiet ze słowami: dziękuję mamie za.. (i tu imię). A kiedy 2 lata później oświadczył, że chce odejść, twierdził, że od KILKU LAT chciał odejść, unikał mnie. Czy mogłam wiedzieć, co jest jego w jego głowie? Gestami i czynami krzyczał, że mnie kocha. No i klops. Nie przewidziałam tego, że kiedy przyjdzie załamanie nerwowe związane z jego pracą + kryzys wieku średniego zaneguje całe swoje dotychczasowe życie, swoje wybory, swoje uczucia - wszystko. Po prostu - w małżeństwie nie jesteśmy sami. Jest jeszcze małżonek i jego świat, który może zmienić kierunek, poddać się wpływom, wydarzeniom itd. Jaka jest na takie coś porada? Jakiej książki nie przeczytałam, że tego nie przewidziałam? ;)

Zresztą - ja różne książki o kryzysach w relacjach nawet miałam w domu od niepamiętnych czasów, ale w tych najszczęśliwszych latach w ogóle po nie nie sięgałam, nie miałam potrzeby. To jest na tej zasadzie, że np. buduję dom, to czytam poradniki o budowie domu, omijam książki o remontach, bo te dopiero mnie czekają za jakiś czas. I pewnie wiedza na temat remontów przydałaby mi się i teraz, bo remonty i tak mnie dotkną (ściany pękają, farby się brudzą, dach po 30 latach trzeba dobrze obejrzeć, czy nie przecieka itd.). Ale po co mi teraz wiedza o naprawie, skoro ja dopiero buduję? No chyba że po to, jak budować, żeby nie naprawiać potem. Ale czy istnieje dom, który może stać 100 lat i nie wymagać remontu? Ja mogę dobrze wybudować dom, ale w przyszłym roku przyjdzie wichura i mi zerwie dach. Czy miałam na to wpływ? No i raczej ściany trzeba odmalować co jakiś czas, może wymienić okna i inne elementy - to nieuniknione, tak jak... kryzysy w małżeństwie, które jest związkiem dwojga ludzi, a nie przedmiotów bez uczuć, historii, pragnień, charakterów, otoczenia, emocji itd.

Powiedzieć, że jest się w stanie kontrolować małżeństwo, aby obyło się bez kryzysów, to tak, jak powiedzieć, że można dotknąć tęczy. ;)


Nałóg ma rację - najlepiej jest się uczyć na cudzych błędach, ale rzadko kto to potrafi - zresztą to fakt, geniusze w przyrodzie występują rzadko. Jeśli Karo wyniesie z tego forum np. wiedzę o kobietach, wiedzę o mechanizmie zdrady, kryzysów małżeńskich i potem ZAPOBIEGNIE jednemu czy kilku wydarzeniom, to już jest ok i ma szansę zminimalizować przyszłe kryzysy, które... nastąpią. Bo nastąpią i wie to każdy rozsądnie myślący człowiek. Nawet szczęśliwe małżeństwa przeżywają kryzysy - śmiem twierdzić, że najszczęśliwsze to te, które poprzez kryzysy doceniły wartość swojej relacji, gdzie małżonkowie zrozumieli czym jest miłość i nauczyli się działać wspólnie w obliczu zagrożenia.

Na koniec dodam, że pomimo niewątpliwych korzyści, jakie niesie ze sobą korzystanie z wiedzy i doświadczenia innych, to mnie jako młodą żonę ogromnie zaniepokoiłby fakt, że mój mąż przebywa na takim forum. O ile mogę zrozumieć kogoś, kto przeszedł jakiś kryzys, czerpał z forum, nawiązał relacje i potem oddaje swoją wiedzę, pocieszenie i wskazówki (bo WIE, co jest w danej chwili najpotrzebniejsze), to zupełnie nie rozumiem, jak ktoś - będąc na początku swojego małżeństwa - może trafić na forum dotyczące kryzysów małżeństw i nie wystarczyłaby mu lektura przeróżnych artykułów, które są umieszczone na stronie, ale zadaje sobie trud (bo rejestracja nie jest prosta) rejestracji na forum, gdzie nie tylko sobie podczytuje, ale udziela się, czynnie dyskutuje. Drugi raz zadaję na tym forum to pytanie, bo szczerze mówiąc, bardzo zazdroszczę ludziom, że mają tyle czasu wolnego. Jak oni to robią? Że mają czas dla rodziny na tyle, by była ona szczęśliwa, a mimo to spędzają na forum godziny swojego życia. Dlatego czasami mam ogromne wątpliwości, kiedy czytam daną osobę i biorę niektóre wypowiedzi w szeroki nawias. W przypadku Karo np. przez długi czas myślałam, że to kobieta (nawet nick wydał mi się kobiecy, bo skrót od Karolina), dopiero po jakimś czasie widząc czasowniki w formie męskiej, ze zdziwieniem zrozumiałam, że to mężczyzna - jakiś taki silny pierwiastek kobiecości znalazłam w jego wypowiedziach. ;) Często też widzę pewne niespójności, np. mylenie faktów, charakterystyczne dla osób, które tworzą fałszywą tożsamość i nie są tą osobą, za którą się podają. A ja jestem spostrzegawcza i wyłapuję takie rzeczy. I akurat rozumiem wszystkich tych, których poirytowały wypowiedzi Karo.

Na koniec moich wypocin dodam, że chyba warto w ogóle na wszystko patrzeć z lekkim dystansem. Nigdy nie wiemy, kto siedzi po drugiej stronie komputera. Moderatorzy robią, co mogą, ale i tak niejednokrotnie czytałam tutaj bardzo mocno szkodliwe wypowiedzi (szkodliwe pod kątem psychologicznym, nie religijnym). I zawsze mam nadzieję, że osoba w strapieniu, która poszukuje pomocy i nie jest w najlepszej kondycji psychicznej, nie trafi na właśnie taką wypowiedź, która jej wyrządzi więcej krzywdy, niż pożytku...

Życzę wszystkim młodym szczęśliwym małżonkom, żeby po prostu szukali wiedzy na temat: jak prawdziwie kochać żonę/męża.

A jest szansa, że kryzysy, które przyjdą, jedynie wzmocnią związek, a nie rozwalą go. Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: Nirwanna »

Amica, dzięki Ci za ten post, moje osobiste myślenie w wielu miejscach pokrywa się z Twoim.

Natomiast jeśli chodzi o ten akapit:
Na koniec moich wypocin dodam, że chyba warto w ogóle na wszystko patrzeć z lekkim dystansem. Nigdy nie wiemy, kto siedzi po drugiej stronie komputera. Moderatorzy robią, co mogą, ale i tak niejednokrotnie czytałam tutaj bardzo mocno szkodliwe wypowiedzi (szkodliwe pod kątem psychologicznym, nie religijnym). I zawsze mam nadzieję, że osoba w strapieniu, która poszukuje pomocy i nie jest w najlepszej kondycji psychicznej, nie trafi na właśnie taką wypowiedź, która jej wyrządzi więcej krzywdy, niż pożytku...
myślę, że warto o takich swoich przemyśleniach/uwagach informować - albo przez priva do któregoś z moderatorów, albo opcją Zgłoś post (ikonka z wykrzyknikiem). Moderatorzy nie są zawodowymi psychologami, wielu rzeczy po prostu nie zauważymy. Jednak chętnie się uczymy. :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: Pavel »

Ja również dodam coś od siebie.
Amica- zwłaszcza Twój wpis pokrywa się z moimi przemyśleniami, podpisuję się pod nim zwłaszcza w obszarze kontrowersji w związku z karo17.

W mojej ocenie mamy obecnie na forum u osób króre zaraz wymienię retorykę popularną w dzisiejszym świecie, związaną z tzw. poprawnością polityczną, "mową nienawiści" i manipulowaniem faktami, co powoduje mój silny sprzeciw.

Robi to w odpowiedzi na nieprzychylne mu posty karo17, robi to również Marylka, której post po raz kolejny tak mnie uderzył (i nie dlatego, że mnie w jakiś sposób dotyczy, tylko uważam pewne wypowiedzi za zwyczajnie nieuczciwe i kompletnie nieuprawnione), że czuję się w obowiązku odpisać. Nie tylko jako moderator, ale jako zwykły forumowicz i członek Sycharu.
Do rzeczy:
marylka pisze: 22 maja 2018, 11:25 Co się stało?
Bo Karo napisał, że on nie miał kryzysu, że niecały rok jest po ślubie.
I co?
"Łeeeeeeeeeee
To Ty nic nie wiesz, to Ty idź do żony! Czekaj na kryzys. Nie wymądrzaj się! A my tu jeszcze napiszemy co sądzimy o tobie, bo....nie możemy wytrzymać...i MUSIMY to z siebie wyrzucić. Żeby chociaź trochę, chociaż w TYM aspekcie mieć nad Tobą przewage. Żebyś POCZUŁ jak to jest czuć się ŹLE
I nie teoretyzuj! My też teoretyzujemy przeważnie. Ale nam WOLNO. bo my mamy KRYZYS!"
Jakim prawem przypisujesz takie myślenie komukolwiek na forum Marylko? Na forum takich stwierdzeń nie widziałem. To są Twoje insynuacje, bardzo niefajne w mojej ocenie, krzywdzące. Może Ty w taki sposób myślisz, działasz...nie wiem. Nie życzę sobie natomiast, byś przypisywała takie myślenie mi i innym.
Ja pisząc do karo17 nawet nie pomyślałbym (taka jest jego retoryka), że boli mnie, że ma szczęśliwe małżęństwo. To dla mnie radość!
Po to jesteśmy na tym forum - by ratować małżeństwa. Po to na forum po uratowaniu swojego wciąż jestem - by pomagać ratować inne małżeństwa. Z jakiego powodu miałoby mnie boleć to, że ktoś nie cierpi???
Totalny absurd!
Nie wyczułem tego również od żadnego użytkownika.
W mojej ocenie CI którzy z karo17 polemizowali (w tym ja), mieli uwagi do konkretnych jego wpisów i zachowań, do formy.
Odwracanie kota ogonem i stwierdzanie takich rzeczy - że nas boli, że zazdrościmy, przypisywanie mowy nienawiści (hejt w stronę Twoją Marylko i karo17) to w mojej ocenie problem z przyjmowaniem krytyki, pycha właśnie i brak pokory.

Chciałbym Cię prosić, a włąściwie nawet wezwać (z pełną świadomością tego co piszę) Marylko do brania odpowiedzialności za swoje słowa tu na forum napisane. Wrócę do wątku użytkowniczki cukierek, w którym 8 maja napisałaś to:
(niestety wcięło mi odpowiedź wtedy i nie miałem czasu napisać ponownie):
Marylka pisze: Czyli - wszystkie zalecane tutaj przez niektórych z Was oraz tysiące innych już zastosowałam. Mam wrażenie, że tutaj panuje takie przekonanie - nie ma bata - jak będziesz tak i tak robić to MUSI się udać.
To Twoje wrażenie, jeśli ktoś inny takie odnosi, popełnia błąd. Z pewnością jednak to forum takiego przesłania nie niesie
Marylka pisze: A tu czytam - korona z głowy ci nie spadnie jak zrobisz to czy to jeszcze koło męża. Potem czytamy - jednak odszedł...jednak była kowalska....nieważne co się z tym niedojrzałkiem dzieje - niech kowalska się martwi.
Osoba, która zostaje - jest zdezorientowana i...zła na siebie, bo w końcu przejrzała na oczy.
Ale za późno już bo nie ma komu granic postawić. A ona była tutaj i prosiła o pomoc. I doczytała, że ma robić to co do tej pory robiła, tylko dokładniej, powinna się bardziej przyłożyć a będzie dobrze.
Granice mamy stawiać przede wszystkim sobie. Z Twoich wpisów Marylko (bo nie tylko z tego) odczytuję, że są one wg Ciebie narzędziem do zmiany innych ludzi.
Nade wszystko jednak - to co pogrubiłem, to w mojej ocenie SKANDAL. Nie takie przesłanie niesie forum, nie przypominam sobie na forum takich porad. Mogłabyś tę wypowiedź merytorycznie poprzeć argumentami, wpisami?

Czy mogłabyś również Marylko przytoczyć wpisy, które Twoim zdaniem świadczą o wylaniu się na Ciebie hejtu?

Twoje oskarżenia są poważne, warto byłoby jednak moim zdaniem uzasadnić.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
krople rosy

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: krople rosy »

rak pisze: 22 maja 2018, 19:31 Czemu niektórych (w tym mnie) Twoje wpisy mogą czasami złościć. Oczywiście może to wynikać z naszych nieprzepracowanych zranień (tu przede wszystkim złości na samego siebie, że się samemu tego wcześniej nie stosowało), bo przecież to jak sami się traktujemy, ma niemal dokładnie identyczne przełożenie na traktowanie innych. Ale też może to być skutek zdrowej niezgody na niektóre rzeczy, które mówisz, albo sposób w jaki je podajesz. To trochę jakby drogi prezent rzucić na stół i ryknąć do jubilata bierz, bo się wykosztowałem...!!.
Ja wypowiem się za siebie bo widzę, że cała ta sytuacja stanęła na głowie albo inaczej mówiąc kot został ogonem odwrócony. Karo w tej chwili kreuje się na osobę pokrzywdzoną , niewinną, która tylko tu przyszła dzielić się swym dobrym doświadczeniem i chce pomóc a banda nienawistników i zazdrośników wskoczyła na niego i go gnębi gdyż jest teoretykiem.
Ależ to nie tak. Ale całkiem odwrotnie. To wpisy i odpowiedzi niektórych użytkowników są reakcją na kąśliwe, nasączone subiektywną oceną i osądem osób posty Karo17. Jeden z jego wpisów nazwałam nawet bezczelnym gdyż insynuował mi że jestem zastraszoną żoną, przygotowującą swemu mężowi posiłki i podającą mu je pod nos gdyż kieruję się lękiem przed utratą męża, który w każdej chwili może sobie znaleźć kowalską, która zrobi to lepiej ode mnie. O ile nie widzę problemu w tym by moje posty były odbierane i przyjmowane w pełnej wolności przez użytkowników forum (ktoś może je czytać i kompletnie zignorować nie zgadzając się z ich treścią) to nie wyrażam zgody na obrażanie mnie i mojej rodziny: taka jest moja granica przy przekroczeniu której nie zamierzam milczeć i udawać, ze nic się nie stało.
Z jednej strony karo17 wszedł z pełną kulturą i słodyczą (nazywając Jacka Sychar panem choć na forum zwracamy się do siebie poprzez nick) z drugiej bez żadnych ceregieli ,,wali z grubej rury'' użytkownikom o których życiu pojęcia nie ma i gdy mu się zwraca uwagę, tym bardziej sugeruje wewnętrzny problem konkretnego forumowicza nad którym ten ma się pochylić. Kompletna ignorancja treści które mu się przekazuje i prośby by zmienił taktykę komentowania. Karo17 wie lepiej, że to inni mają problem i dodatkowo insynuuje coś czego nie ma.
Ciężko przy takiej postawie zachować cierpliwość i pozwolić sobie na więcej bo tak myślę, że by się stało gdyby nie reakcje niektórych forumowiczów .

Dlatego też proszę u nie uciszanie tych którzy poczuli się dotknięci wpisami Karo17 i nie wypowiadanie się za nich bo każdy ma swoją wrażliwość i swoje granice o których przecież tak często się podkreśla na tym forum.
Każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania. Jeden moze być zafascynowany treściami któregoś z użytkowników, drugi niekoniecznie, trzeci będzie je omijał szerokim łukiem.
Wpisy kierowane personalnie przez Karo (niektóre) uważam za niekulturalne, aroganckie, i w tym jednym przypadku który opisałam, bezczelne. I stąd moja reakcja na jego zachowanie.
Przy wielu czytanych tu wpisach starałam się zachować dystans i nie komentować wszystkiego ale nie sądzę by takie publiczne rozgrzeszanie jednych a uciszanie drugich było uczciwe. Jesli już jesteśmy na katolickim forum to chyba możemy się z życzliwoscia i kulturą upomnieć gdy ktoś z nas kąsa czy dotyka słowem....gorzej jeszcze gdy to robi celowo.

Przy okazji jeszcze przypomnę że równie mocno dotknęły mnie słowa marylki, która w jednym z postów napisała, że wpisy ludzi tu się udzielających to lanie wody czyli wodolejstwo. Post z taką treścią uderza nie tylko w to co ja piszę czy czym dzielę się z innymi ale również w innych użytkowników bo chyba nikt tu na tym forum dla żartów i z nudów nie przebywa. Każdy dzieli się tym, co uważa za ważne czy pomocne i wcale nie trzeba dawać gotowych recept (to uważam za nadużycie) by przekazywane przez nas treści przyniosły komuś jakąś korzyść.
krople rosy

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: krople rosy »

Pavel pisze: 23 maja 2018, 8:04 W mojej ocenie CI którzy z karo17 polemizowali (w tym ja), mieli uwagi do konkretnych jego wpisów i zachowań, do formy.
Odwracanie kota ogonem i stwierdzanie takich rzeczy - że nas boli, że zazdrościmy, przypisywanie mowy nienawiści (hejt w stronę Twoją Marylko i karo17) to w mojej ocenie problem z przyjmowaniem krytyki, pycha właśnie i brak pokory.
Pisałam swój post nie widząc Twojego Pavle i jak widać, są one bardzo zbieżne w treści.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Karo17: jak być dojrzałym mężem

Post autor: nałóg »

Jest pewna prawidłowość: najbardziej drażni mnie w innych to z czym sam mam problem. Nie pasuje Wam karo? marylka ? zostawcie ich nie wchodząc w polemiki. Nie ze wszystkim się zgadzam co pisze Karo........ czasami wydaje mi się to naiwne . Czy ma do tego prawo? MA.
Droga Marylki jest jej drogą ....drogą która przeszła w swoich butach. W butach które nieźle jej poobcierały stopy aż do "krwi". W jej przypadku pomogły "jej wkładki" jakie sobie i mężowi zaordynowała. Czy to może zadziałać u innych? A to trzeba spróbować.
Człowiek ma w swojej naturze wygodnictwo i hedonistyczne nastawienie do życia , nastawienie na przyjemności. Zasady współżycia w rodzinie, międzyludzkie, Dekalog są wyznacznikami jak postępować aby życie nie było usłany kryzysami i bólem własnym lub otoczenia(współmałżonka).
Sugeruję nie skupianie się na krytyce tego co piszą inni, a dzielenie się swoimi doświadczeniami w sytuacjach podobnych do opisywanych przez innego uczestnika. PD
ODPOWIEDZ