Narcyzm

Wiedza, która może pomóc, gdy boli dusza...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: Nino »

Nie wiem, kiedy to pisałam. Teraz jest sierpień 2022 i od kilku miesięcy mamy silną odwilż. Spod mojego narcyza wychynął... fajny facet, który chce ze mną być, mimo że łatwo nie jest. Pospadały na nas w tym zejściu różne problemy i borykamy się z trudnościami, ale....jesteśmy razem :)
Przede wszystkim dwa lata temu mąż wprowadził się z powrotem do domu. Długo go nie było. Ponad rok. Nie zeszliśmy się wtedy, ja często i na długo wyjeżdżałam do pracy zagranicę, ale....zaczął się między nami dialog. Po chwilowej poprawie, znowu tąpnęło. To było latem zeszłego roku. Mąż ponownie się zamroził i... wyniósł z domu. Na szczęście do córki. Dojeżdżał od niej do pracy, a do mnie, do domu, przyjeżdżał na weekendy. Nie byliśmy w stanie spędzac ze soba wiecej czasu. Za duzo bylo zranien i roznych emocji.
Odradzalismy sie jako para bardzo powoli. Bardzo. Ja caly czas bylam mocno skupiona na swoich sprawach, ale minimalizowalam wyjazdy zagranice. Stopniowo zmienialam prace, powolutku, naprawde powoli odradzaly sie wiezi miedzy naszą czwórką. Suma drobnych zdarzen i decyzji, ktore na powrot zblizaly nas do siebie.
Dopiero od kilku miesiecy czuje, ze maz mentalnie jest ponownie przy mnie i chce tego.
Doradzalabym zaniechanie wyprowadzek! Wywalania sie z domu! Wytrzymac razem pod jednym dachem nawet jak jest bardzo kiepsko ( no chyba ze jest ewidentna patola i przemoc ). Mnie bardzo pomagala wtedy praca za granicą. Wentylowalam sie wtedy, nabieralam sil i dystansu, polegalam na sobie. Niesamowicie cieszylam sie, kiedy maz przytachał z powrotem swoje rzeczy do naszego garazu i zaraz wyjechałam do pracy, bo chyba bysmy zjedli sie wtedy.
A i tak dwie wielkie walizy rozpakowal dopiero po roku... Duzo by pisac ;)
Sarah
Posty: 391
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: Sarah »

Nino, a czy to nie jest po prostu taki "taniec" z narcyzem: przyciąganie i odpychanie, rozstania i słodkie powroty, wycofanie i miodowe miesiące?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: Nino »

My nie mamy słodkiego powrotu, ani miodowego miesiąca. Toczy się pewien proces, który trudno opisać w jednym poście.
Jestem w krokach. Oddalam mezowi wolnosc do samodecydowania, a jednoczesnie te trzy lata temu zdecydowalam, ze pozostane jego zoną, w czasie, kiedy mnie najboleśniej odepchnął.
Tak, realizowalismy pewien dans macabre. Niektóre układy udało mi sie odkodowac. Z niektorych wyrwac. Byc moze, ze w niektore wciąż powracam.... Małżeństwo trwające 30 lat to jednak pewna tajemnica.. Komus z boku nie uda sie go objąc i zglebic. Mnie trudno.....Bog zna prawde o nas.
Teraz ciesze sie, ze odrodzilismy sie jako rodzina. Ze jestem z mezem. Ale nie objadam się miodem ;)
s zona
Posty: 3083
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: s zona »

Nino,
Bogu dzieki za dobre wiesci . Dobrze sie czyta,ze " jednak da sie " .. Mimo trudu sklejania, to lepsze wino czeka ..
I uratowane Relacje Rodzinne .... Bezcenne ...
Chwala Panu :)

ps osobiscie mysle,ze to zasluga Krokow,ze inaczej patrzymy najpierw na swoje winy/uchybienia a dopiero potem psioczymy na wspolmalzonka...Pogody Ducha Nieustajacej :)
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: Nino »

Dziękuję, dobrze to nazwałaś: " trud sklejania". I pamiętam Twoje żarliwe modlitwy za mnie..W czasie, gdy było najgorzej, kiedy rozwód wisiał na włosku, a mój małżeński dans macabre osiągał szczyty wirtuozerii! Nic, tylko wybrać się z mężem do Mam Talent, aby zaprezentować zdumionemu jury, jak po mistrzowsku można się ranić i kąsać. I ile w tym mieć inwencji!
Tak, i " uratowane relacje rodzinne ". To też lepiej ujęłaś, bo ja napisałam, że cieszę się, iż moja rodzina się odrodziła, a ona właściwie to dopiero się odradza, zaliczając, jak to w życiu, tąpnięcia po drodze. Myślę, że pewnym przełomem dla naszej czwórki, kiedy poczułam, że każdy tam na swój sposób przełamał niechęć i złość, otworzył się, nabrał minimum zaufania: było zeszłoroczne Boże Narodzenie. Zorganizowałam je i pieczołowicie przygotowałam w mieszkaniu córki. Wiedzialam, ze dzieci nie czują sie zupelnie na silach, aby przyjezdzac do rodzicow na swieta jakby nigdy nic. Ja tez tego nie czulam. U corki bylismy tylko my: rodzice i nasze dzieci. Mozna powiedziec: na neutralnym gruncie. Przeżylismy wtedy niezwykłe chwile...pojednania....
I żeby nie schrzanić teraz tego, co zostało uratowane!! Uzmysławiam sobie, co nie działało i dlaczego i jak mogę inaczej? Kroki są w tym bardzo pomocne, ponieważ ciągle nakierowują uwagę na mnie samą. Na obszar, w którym mogę sprzątać, działać, przemeblowywać, a jestem kobietą czynu ;) Nie robić tego za drugiego i w jego imieniu. Ja jeszcze nie skonczylam Krokow, ale chetnie przeszlabym je ponownie. Moze wtedy z wiekszą uważnością, a z mniejszymi emocjami ;)
Tobie też PD :) z serca dziękuję :)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 2078
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: ozeasz »

Nino pisze: 12 sie 2022, 9:22 Dziękuję, dobrze to nazwałaś: " trud sklejania". I pamiętam Twoje żarliwe modlitwy za mnie..W czasie, gdy było najgorzej, kiedy rozwód wisiał na włosku, a mój małżeński dans macabre osiągał szczyty wirtuozerii! Nic, tylko wybrać się z mężem do Mam Talent, aby zaprezentować zdumionemu jury, jak po mistrzowsku można się ranić i kąsać. I ile w tym mieć inwencji!
Tak, i " uratowane relacje rodzinne ". To też lepiej ujęłaś, bo ja napisałam, że cieszę się, iż moja rodzina się odrodziła, a ona właściwie to dopiero się odradza, zaliczając, jak to w życiu, tąpnięcia po drodze. Myślę, że pewnym przełomem dla naszej czwórki, kiedy poczułam, że każdy tam na swój sposób przełamał niechęć i złość, otworzył się, nabrał minimum zaufania: było zeszłoroczne Boże Narodzenie. Zorganizowałam je i pieczołowicie przygotowałam w mieszkaniu córki. Wiedzialam, ze dzieci nie czują sie zupelnie na silach, aby przyjezdzac do rodzicow na swieta jakby nigdy nic. Ja tez tego nie czulam. U corki bylismy tylko my: rodzice i nasze dzieci. Mozna powiedziec: na neutralnym gruncie. Przeżylismy wtedy niezwykłe chwile...pojednania....
I żeby nie schrzanić teraz tego, co zostało uratowane!! Uzmysławiam sobie, co nie działało i dlaczego i jak mogę inaczej? Kroki są w tym bardzo pomocne, ponieważ ciągle nakierowują uwagę na mnie samą. Na obszar, w którym mogę sprzątać, działać, przemeblowywać, a jestem kobietą czynu ;) Nie robić tego za drugiego i w jego imieniu. Ja jeszcze nie skonczylam Krokow, ale chetnie przeszlabym je ponownie. Moze wtedy z wiekszą uważnością, a z mniejszymi emocjami ;)
Tobie też PD :) z serca dziękuję :)
Mając doświadczenie kilkunastu lat rozłąki i różnych jej etapów oraz będąc tu na tym forum mam świadomość (pewnie niewielką) jak łatwo kogoś wbić w jakąś etykietę.

To "klapki" które sami sobie nakładamy stawiając się jeszcze przy tym wyżej niż osoba którą się ocenia.

W dzisiejszych czasach jest moda na diagnozowanie, nazywanie i w wielu sytuacjach to może być pomocne dla nas samych, aby pojąć inność innych, ale jeśli to ma być jakaś szufladka to tak naprawdę myślę że ona opisuje naszą, moją słabość jako człowieka, ucznia Chrystusa nie tego ocenianego.

Taka moja refleksja na temat wątku.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: Nino »

Kiedy podejrzewałam męża o okazały narcyzm, faktycznie był u progu depresji (jeśli nie już).
To wielkie szczęście, żeśmy się znowu nie rozpadli...Dopomogły "szczęśliwe zbiegi okoliczności" i odciąganie uwagi od męża na mnie samą w Krokach. Kiedy miałam spadek formy zeszłego lata i znowu po prostu serdecznie dość, zaczęły ocieplać się stosunki między ojcem a dziećmi. To z ich inicjatywy urządziliśmy mu 50-tkę, a niedługo potem były moje urodziny i pojechaliśmy w czwórkę na termy...(taki prezent sobie wymyśliłam).
Potem wyjechałam, ale pozostałam z mężem w kontakcie. Nie wyjechałam na długo. Czułam, że te wyjazdy przestają mi/nam służyć, ale odegrały ważną rolę.
Piszę o tym, bo gdy oglądam się za siebie, widzę drogę, którą przechodzimy.
Jedną z rzeczy, którą odpuściłam, było stawianie się w roli psychologa męża i jego diagnostyka. Teraz, kiedy między nami jest nieźle widzę, że największe wrażenie robią na mężu zmiany, których dokonuję we własnym życiu. Że potrafiłam wyjść ze strefy komfortu i zawalczyć o siebie, otwierając nieoczekiwanie nowe perspektywy.
Niepoprawny83
Posty: 297
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: Niepoprawny83 »

Taki tam kolejny filmik o narcyzmie, niby jeden z wielu i na dodatek dosyć stary to jednak wg mnie warto się z nim zapoznać nie tylko dlatego, że sposób myślenia autorki zgadza się z moimi spostrzeżeniami ;) ; na uwagę zasługuje fakt, że "jej" narcyzowi udało się uleczyć swoje zranienia, a to już ewenement, przynajmniej nie spotkałem się z podobnym świadectwem.

https://www.youtube.com/watch?v=zGHGdi1wP6k
Zaufaliśmy miłości.
Ser
Posty: 33
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: Ser »

Ciesze się, że trafiłem na ten wątek. Paradoksalnie szukałem czegoś zupełnie innego... natomiast przypadków nie ma, wiadomo. Dziękuje Wam za Wasze wypowiedzi. Pozwoliło mi to dokładnie określić cechy mojej żony, która paradoksalnie zarzuca narcyzm mi.
Na początku wypowiedzi nie dawały nadziei, na szczęście ostatnie posty mają już w sobie inne emocje.
Dopiero ostatnio, w sumie dzięki podpowiedzi kolegi udało mi się definitywnie zerwać kontakt z żoną. I jest mi w końcu dobrze... zaczyna mi być dobrze. Przez całe małżeństwo jakbym był zamrożony. Całkowicie skoncentrowany tylko na tej relacji i zadowoleniu żony, której i tak nie dało się zadowolić. Aż w końcu wyrzuciła, mnie jak... Wiadomo nie muszę kończyć. Oczywiście jest tu dużo moich błędów i mojej odpowiedzialności. Jestem dda, więc świetny materiał dla narcyza. Prawdę mówiąc ciszę się, że to się skończyło. Ogromnie mi tylko żal dzieci i staram się o nie zadbać jak umiem najlepiej. Jest też nadzieja. Ja jestem już po 12 krokach, a żona w trakcie.
U nas dużo problemów się nakłada, ciężko to ogarnąć. Tzn dali byśmy radę z Bogiem, dopóki byliśmy razem z nim dawaliśmy radę.
Dla mnie małżeństwo skończyło się wtedy kiedy skończyły się wspólne wieczorne modlitwy. Dokładnie tak jak mówi Pulikowski.
Wiem po sobie, po tym co odkryłem i dalej odkrywam po 12 krokach, że żona musi nosić w sobie jakąś ogromną krzywdę i ranę na duszy. Wierzę, że dzięki relacji z Bogiem której na nowo się uczymy w krokach Bóg uzdrowi moją żonę z narcyzmu. Liczę na to i już po cichutku się cieszę na nową wspaniałą żonę i dom wybudowany na skale tak jak kiedyś chcieliśmy. Uśmiecham się sam do siebie, bo kiedyś pod tym zdaniem kryło się dla mnie coś zupełnie innego niż teraz.
CarpeDiem
Posty: 2
Rejestracja: 24 maja 2024, 17:28
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: CarpeDiem »

Hej Wam,

bardzo długo przeglądałem te forum (około pół roku). W końcu zdecydowałem się samemu udzielić na nim. Na tyle na ile poznałem ten wątek to dotyczy on luźnej konwersacji i spostrzeżeń osób, które żyją z ludźmi o zaburzeniach narcystycznych. Nie chcę opowiadać jakieś swojej długiej historii ale chciałbym krótko przedstawić, jak to u mnie wyglądało. Relacje z moją żoną zawsze były trudne. Dużo się kłóciliśmy, było wiele awantur między nami oraz cichych dni i kryzysów. Nie do końca mogłem to zrozumieć, ponieważ (jakkolwiek subiektywnie to nie zabrzmi) jestem osobą, która potrafi zbudować dobre relacje z ludźmi, nie jestem konfliktowy i staram się rozumieć perspektywę drugiej osoby. W dodatku byłem przed moją żoną w kilku dłuższych związkach, które wprawdzie się rozpadły ale nie były okraszone aż taką burzliwością. Przez wiele lat zastanawiałem się, co robię źle i jak to naprawić. Próbowałem rozmawiać, etc. Ale za każdym razem trafiałem na ścianę. Próbowałem namówić do terapii. Z każdym rokiem żona przekraczała kolejne granicę (kompromitowała mnie, uwłaczała mi, prowokowała nagłe kłótnie z błahych powodów). Celowo nie wchodzę tutaj bardzo w szczegóły bo nie są one na tym etapie istotne chociaż wiem, że bardziej doświadczeni forumowicze mogliby na tym etapie zadać pytanie: "może to z Tobą był problem?", "może jej czegoś brakowało a Ty jej tego nie dawałeś?" etc. To co mnie przez wiele lat zastanawiało to jak dobrze i skutecznie potrafiła rozgrywać sytuacjami np. kiedy przyłapałem ją na kłamstwie to wmawiała mi, że mi to mówiła i byłem przekonany, że może faktycznie mi się wydawało. W pewnym momencie nastał poważny kryzys. Byłem przekonany, że tym razem ona ode mnie odejdzie. Walczyłem, próbowałem naprawić, zachęcić do terapii. Jak grochem o ścianę. Było już ze mną bardzo źle. Pomocną dłoń wyciągnął mi mój bardzo dobry przyjaciel, który powiedział mi, że ona ma osobowość narcystyczną. Podesłał mi książki, materiały, bardzo dużo mnie wspierał. Ja początkowo bardzo mocno się wzbraniałem przed tym (jak to: "ja mam czytać jakieś książki o relacji małżeńskiej?"). W końcu będąc w samym dołku oglądnąłem krótkie 18minutowe nagranie psychoterapeuty leczącego osoby z syndromem traumy po związku z narcyzem. W nagraniu tym opisał jak powstaje osobowość narcystyczna, czym się przejawia, jakie stosuje zachowania, etc. Te 18 minut to było jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Totalnie zmieniło to mój światopogląd. Osoba przestawiona na tym nagraniu jako książkowy przykład narcyzmu ukrytego było idealnym przedstawieniem mojej żony. Od tamtego czasu zacząłem czytać bardzo dużo materiałów, książek, podcastów, audiobooków o osobowości narcystycznej. Dowiedziałem się co to jest gaslighting, triangulacja, cyrk latających małp, dewaluacja, erystyka, shaming, projekcje. Te wszystkie metody przez całe lata doświadczałem. Zacząłem się uczyć, jak należy się zachowywać w stosunku do narcyza (m. in. osławione już stawianie granic). Nauczyłem się jak zachowywać się w trakcie kiedy narcyz prowokuje kłótnie (proponowana metoda tzw. szarego kamienia). Przede wszystkim najważniejsze na początkowym etapie uświadomiłem sobie jak wiele błędów popełniłem w relacji z nią ale nie w stosunku do niej ale w stosunku do samego siebie. Nie stawiałem granic, nie stawiałem swoich oczekiwań, nie wyciągałem konsekwencji, nie stawiałem swoich potrzeb priorytetowo, unikałem konfrontacji (co jest absurdem w kontekście wiele kłótni o których przed chwilą wspominałem). Następnie skupiłem się na sobie i dziecku i rozwoju mnie i relacji z nim. Zmiana dynamiki relacji między mną i żoną była niewyobrażalna.

Jesteśmy wzorcowym przykładem ofiary i narcyz. Gdyby istniał poradnik dla narcyza jak polować na swoje ofiary to ja byłbym podany jako przykład :) : jestem DDA, DDD i DDR o zaniżonym poczuciu własnej wartości, ogromnej traumie związanej z porzuceniem przez rodzica i nieobecności drugiego spowodowanego alkoholizmem.

Nasze małżeństwo obecnie funkcjonuje dobrze ale wymagało to ode mnie ogromnego wysiłku. I uważam to za największy sukces którego nikt nie zauważy. Oczywiście - przyszłość przed nami i wiele fal jeszcze wpadnie na ten okręt :)

Osobom żyjącym w związkach małżeńskich z narcyzami sugeruję:

1) WIEDZA TO POTĘGA. Czytaj, ucz się, dokształcaj, słuchaj podcastów, materiałów. Zrozum, czym jest narcyzm i jak działa.
2) NIGDY NIE DZIEL SIĘ SWOJĄ WIEDZĄ O NARCYZMIE.
3) NIE PRÓBUJ GO NAPRAWIAĆ. Skup się na sobie.
4) NARCYZ KARMI SIĘ SŁABOŚCIĄ. W przypadku kiedy jest "w gazie" i stosuje na Tobie swoje narcystyczne zabiegi - korzystaj z metod podanych przez specjalistów (stawianie granic, metoda szarego kamienia). Jeśli nie wiesz jak zareagować, co powiedzieć - ZACHOWAJ SPOKÓJ i nie rób NIC. Uśmiechnij się i odsuń na jakiś czas.
5) Za każdym razem jak Narcyz Cię dewaluuje i wywyższa się - uświadom sobie jedno. TO POZERSTWO. Narcyz nie ma nic prawdziwego: poczucia własnej wartości, przyjaciół, przekonań, celów w życiu. Jest małą zagubioną owieczką.
6) Możesz się podzielić swoimi spostrzeżeniami ale tylko z zaufanymi przyjaciółmi
7) Buduj swoją niezależność: miej swoje konto w banku, dochody, oszczędności, nie pozwalaj narcyzowi dotykać Twojego telefonu.
8) Miej swoich przyjaciół, którzy zostaną przy Tobie w przypadku rozstania
9) Pamiętaj, że Narcyz działa podstępnie, długoterminowo, niepostrzeżenie. Nie przyzwalaj narcyzowi na chociaż najmniejsze ustępstwa z Twojej strony (dla Ciebie to, że korzysta z Twojego telefonu, żeby do kogoś zadzwonić to zwykła przysługa małżeńska - dla Narcyza to element wchodzenia na Twoje podwórko). UŻYWAJ BARDZO CZĘSTO SŁOWA "NIE". Zwróć uwagę jak często Wasz czas spędzony jest wg propozycji Narcyza. Jak często jecie posiłki zaproponowane przez Narcyza? Jak często jedziecie na wakacje tam gdzie zaproponował Narcyz? MÓW "NIE". Mówiąc "NIE" - nie podawaj uzasadnienia!
10) ostatnie i najważniejsze: NIGDY NIE ZAPOMINAJ Z KIM ŻYJESZ.

Pozdrawiam
Pantop
Posty: 3770
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: Pantop »

Jak to jest z tymi narcyzami i innymi [...] :)

Obiecałem dziś się wypowiedzieć (zgodnie ze starą zasadą: nie znam się, ale się wypowiem).

Pomijając oczywiste oczywistości rzucę snopek w inne miejsce.
Pozornie w inne, bo zostajemy przy tym samym.

Dlatego przypomnijmy sobie teraz ,,Gwiezdne wojny,,.
Co ma piernik?
No ma.
Luk Skajłoker bije się z obmierzłym Waderem, frunie takim samolocikiem z laserami i wysadza całą planetę śmierci za pomocą celnego strzału. Moc jest z nim a my z wypiekami dwunastolatka wyłazimy z kina.
No.
I teraz dlaczego ten Luk Skajłoker był taki fajny?
Bo ten Wader był tak strasznie zły.
A co ich połączyło?
Oczywiście prawo przyczyny i skutku.

Tym sposobem przechodzę do sedna.
Podobno w naszym życiu nie dzieje się nic czego byśmy do niego nie zaprosili.
Nawet jeśli nieświadomie, to jednak pewne rzeczy emitujemy (choćby z poziomu nieświadomości) i one się potem materializują w postaci np doświadczenia z narcyzem.
Albo rozwodu cywilnego.

Nie są to miłe doświadczenia, ale ostatecznie kto tu (w moim własnym wnętrzu) rządzi?



Tyle mych spostrzeżeń nieuczesanych.
Ostatnio zmieniony 05 cze 2024, 11:50 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Wyedytowano co trzeba
Niepoprawny83
Posty: 297
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: Niepoprawny83 »

Pantop pisze: 03 cze 2024, 21:43

Nie są to miłe doświadczenia, ale ostatecznie kto tu (w moim własnym wnętrzu) rządzi?

Powinniśmy sami sobą rządzić, bo do wolności wyswobodził nas Chrystus, pytanie tylko czy podołamy temu darowi. Uciekasz przed wolna wolą czy tylko mi się wydaje?
Zaufaliśmy miłości.
Pantop
Posty: 3770
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: Pantop »

Niepoprawny83 pisze:Powinniśmy sami sobą rządzić, bo do wolności wyswobodził nas Chrystus, pytanie tylko czy podołamy temu darowi. Uciekasz przed wolna wolą czy tylko mi się wydaje?
Nie podołamy Niepoprawny83. Nie podołamy.

Powołuję się w tym momencie na oświadczenie o. Pio, który powiedział mniej więcej coś takiego, że gdyby Chrystus nie przybił go do krzyża, to on by bardzo szybko od niego uciekł.
Warto nadmienić, że mówi to człowiek który posiadał dary mistyczne, był stygmatykiem, spał 20 minut na dobę, w dzień spowiadał, nocą walczył z gamoniami, a przy tym wszystkim codziennie odmawiał jeszcze 7 różańców.(7x150=1050 zdrowasiek)
Ja - nie mam pytań, tym bardziej - wątpliwości.

Uciekasz przed wolna wolą czy tylko mi się wydaje?
Wydaje Ci się..
..że wiesz co to jest wolna wola :D

Teoretycznie wszyscy oczywiście znają termin i wiedzą o co chodzi.

W rzeczy samej NIE MAMY POJĘCIA o co chodzi z tą wolną wolą.

Wystarczy pobieżnie przyłożyć szkiełko powiększające i już dostrzegamy moc ograniczeń, niejasności i niesprawiedliwości. Pisząc to rozumuję oczywiście z poziomu ograniczonego rozumu, jako że nie mam wglądu w to JAK JEST, dlatego piszę to co piszę.

No to popuszczę na moment wodze owej wolnej woli.
Moją wolą jest np żyć 2000 lat na ziemi w zdrowiu na wszystkich poziomach :D
Dalej mieć mądrość i bogactwo o 1% mniejsze od króla Salomona :P
Także o kilka żon mniej niż miał on (co czyni i tak imponującą cyfrę oscylującą wokół 1000 :o :o :o )
Aha - i tylko jedną teściową - tą moją własną (starczy :lol: )
Czas oderwać się od Ziemi i eksplorować wszechświat z przyległymi okolicami, kolonizując niezamieszkałe planety i nawiązując lukratywne kontakta z innymi ufoczkami.
Mam wolę na materię przeznaczyć do 500 lat.
Reszta - medytacja, coby strząsnąć z siebie ostatnie pyły materialnego tałatajstwa i pójść do nieba.

A tam to samo, tylko do setnej potęgi.
Dość.

Schodzę na ziemię.

Nic z tego chopecku.
Nie dość że nie będę miał 1000 żon, to nawet tutaj nie będę miał już tej swojej/własnej :|
O życiu powyżej setki nawet nie ma co rozmyślać.
Lot na Jowisza też trza będzie odwołać, o innych cywilizacjach zapomnieć.
Odnośnie bogactwa nieprzemierzonego, to chodzą słuchy, ze... ups.. bym powielił spiskową teorię; to tylko napiszę że w niektórych prowincjach bada się eksperymentalnie gotówkę z czasowym terminem jej przydatności (coś ala kartki w stanie wprowadzonym przez Wojciecha)

Jak tam Niepoprawny83 - rozśmieszyłem Cię choć trochę?
A pisałem tylko o tym co mogłoby być mą wolna wolą, gdybym mógł ją realizować.
I co?
I ... (dokończ jak Ci pasuje :mrgreen: ) - w rozumieniu - I NIC.

Wydaje mi się, że trochę przerysowując, pokazałem przykładowy zasięg potencjału mej wolnej woli.
Zestawiłem go także ze stanem faktycznym.

Wnioski, czy też pytanie - jak to jest z tą wolną wolą, pozostawiam teraz Tobie.
Niepoprawny83
Posty: 297
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm

Post autor: Niepoprawny83 »

Po kolei.
To czy podołamy ocenia Bóg, nie ty czy ja, Bóg tylko może sądzić jak wykorzystaliśmy nasza wolna wolę. Tyle wiemy o sobie na ile zaufaliśmy Bogu, a ten oceni nasze starania a niekoniecznie wyniki. Tylko nie mylmy starań z chęciami, którymi wiadomo co jest wybrukowane
Przykład o. Pio potwierdza to, że nasza godność Dzieci Bożych jest nadprzyrodzoną, potrzebujemy wszczepienia w Chrystusa, aby móc z niej korzystać, tak uczy tradycja katolicka. I tak rozumiem wypowiedź świętego, któremu wolna wola pozwoliła wybrać Jezusa, który z kolei później wspomógł ojca Pio, ale to wybór zakonnika był kluczowy.

To co piszesz o wycieczce na Jowisza, bądź o 1 tysiącu żon podpada pod wszechmocność, a to przymiot Boga, ja pytałem o wolna wolę.

Przez wolna wolę w ogromnym skrocie rozumiem możliwość wyboru dobra, a nie samowolę czyli, robienie co się chce.

I o to mi chodziło gdy pytałem o Twoją ucieczkę przed wolna wola, gdyż początkiem naszej rozmowy było twoje pytanie kto nami w środku rządzi, które sugerowało, że nie rządzisz sobą sam, a i innym odbierasz ku temu prawo.
Zaufaliśmy miłości.
cor
Posty: 9
Rejestracja: 26 sty 2024, 12:23
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm

Post autor: cor »

Witajcie,

ten temat to rzeka. Ten naczytalam sie i nasluchalam i jestem pewna, ze maz jest narcyzem, ucze sie stawiania granic, ale czy wszystko mozna usprawiedliwic narcyzmem?
Czy rzeczywiscie jako chrzescijanie mozemy powiedziec, ze tu sie nie da nic zrobic.
Oczywiscie modle sie za meza, bola mnie wszystkie zadane mir rany, pracuje nad soba i powoli zaczynam zyc i cieszyc sie zyciem z nim albo bez niego
ODPOWIEDZ