Dobrze piszesz.
Dotknie?orzech pisze: Mam jeszcze jedną uwagę, sądzę że również do tych największych mędrców, co niemalże recytowali by tu fragmentu PŚ po tym jak bezpowrotnie skrzywdzili/zniszczyli swoich małżonków/rodziny.
Tworzycie kółko wzajemnej adoracji utwierdzające się w przekonaniu, że wy przepracowaliście zdradzę i teraz niech zdradzony da wam wybaczenie bo to teraz jego problem a wam się to należy w imię naszej wiary. Raczej waszej źle rozumianej wiary. To tylko świadczy i jest kolejnym dowodem jakimi jesteście egoistami i tchórzami, takimi jakimi byliście w dniu zdrady. Nie pisze osobowo ale dotknie tego co przyjął taką postawę, chyba że go pycha i wspomniany egoizm trzyma na piedestale.
Możesz o tym zapomnieć.
Aby dotknęło wymagana jest odrobina empatii. Na to nie ma co liczyć.
Ale
Brakuje z Twojej strony uszanowania dla tych, którzy zrozumieli błąd i chcą naprawiać.
Bo
Równie dobrze ty mogłeś zostać zdradzaczem.
Jeśli zaprzesz się, że Ciebie to nie dotyczy - ubawisz wielu do łez.
Tak więc
Cierp sobie cierp. Tyle ile trzeba. Też tak robię. Litości tutaj raczej nie uświadczysz - ale sama idea cierpienia jakże pociągająca, nimb cierpiętnika i jeszcze to uszlachetnianie jako gratis.
Chciałoby się rzec: Cierpieć - nie umierać (parafraza żyć - nie umierać)
Rozwinę
Właśnie. Cierpieć? - tak; umierać? - to już niekoniecznie.
Przecież tak dobrze jest zamknąć się w swoim świecie, opanować kilka forów i mieć tam pole do wylewania swoich żalów, frustracji i bólu - antidotum marne ale na bezrybiu.
Misja szerzenia przestrogi? Także zapomnij.orzech pisze:To mój pierwszy i ostatni wpis by rzucić nieco inne światło na tą zdradę ku przestrodze przyszłych zdrajców choć oni niestety trafiają tu po fakcie.
No - ale skoro więcej tu nie zawitasz - tom tuman, że to wysyłam ale to na karb tego, że my ludkowie tak bardzo lubimy być nielogiczni a emocjonalni.
3m się orzech!