Mąż zakochał się w innej...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Witajcie moi Kochani. Czytam Was od stycznia, w końcu postanowiłam napisać. Pół roku temu temu pierwszy raz w życiu usłyszałam od męża: " nie kocham Cię, już nic do Ciebie nie czuję" przy tym rzucił obrączką. Po dłuższych rozmowach stwierdził, że właściwie od 2 lat albo i więcej po prostu trwa w małżeństwie, bo tak mu było wygodnie. Wszystko posprzątane, poprane, ugotowane, zrobione zakupy, opłacone opłaty, bez jego udziału. Nie mogłam w to uwierzyć..., nie docierało to do mnie...myślałam, że mówi to pod wpływem złości i to nie jest prawda. To już był klasyczny etap chodzenia wszędzie z telefonem. Zaczęłam szperać w jego telefonie. Okazało się, że często pisze z koleżanką z pracy. Usłyszałam, że to tylko koleżanka. Nie wierzyłam, widziałam po jego zachowaniu, że coś ukrywa. Zaczęłam się o nią awanturować...padały słowa to idź do niej. Usłyszałam bardzo wiele raniących słów w moim kierunku. Wtedy nawet wspomniałam o rozwodzie, że ja tak nie potrafię, nie mogę być z kimś kto kocha inną. W przypływie złych emocji któregoś dnia nawet go szarpałam i uderzyłam w twarz po usłyszeniu raniących słów. W końcu doszło do tego, że przyznał się na spokojnie, że się zauroczył, jednak tylko raz na parę miesięcy się z nią spotyka a kontakt z nią ma tylko wirtualny. Co z nami? Usłyszałam, że już za późno, że trwało to zbyt długo, że oddalał się systematycznie, aż w końcu przestał kochać. Jak to? Dlaczego tego nie widziałam? Ratujmy małżeństwo, jeszcze nic straconego. Może ten kryzys jest po coś. Z mojej strony na tym etapie typowe zachowania walczącej nieudolnie o małżeństwo: uwieszanie się, proszenie, przepraszanie, obiecywanie. Przystało na tym, że spróbuje się odkochać, potrzebuje czasu. On nawet zgodził się wyjechać na ( rekolekcje ) spotkania małżeńskie, jednak w dzień wyjazdu zrezygnował. Ja wcześniej bardzo walczyłam o miejsce tam i już miałam jakieś pieniążki wpłacone. Dałam mu ten czas. 2 miesiące starałam się robić to co moim zdaniem zawaliłam, cały czas się starałam, organizowałam randki itp, uwodziłam jak nigdy itp. Tak częstego seksu to w naszym małżeństwie nigdy nie było. Wydawało mi się, że wszystko na dobrej drodze. Jednak tak jak zwykle to było, tylko ja się starałam, On brał. Po 2 miesiącach zapytałam czy coś się zmieniło, choć trochę. On na to, że przykro mu, ale że jest tylko z litości ale cały czas myśli o niej i jakby On go chciała to odszedłby do niej (Ona dała mu do zrozumienia, że jest tylko jej kolegą) . Ja: że tak nie potrafię, że potrzebuję aby mąż mnie kochał. Załamałam się. 2 tygodnie po tej rozmowie okazało się, że jest kolejna kobieta. On sam się nie przyznał, jakoś mi intuicja podpowiedziała a potem wyciągnęłam to od niego. Gdy to potwierdził, nagle wyszłam i wyniosłam się z domu na tydzień. Cierpiałam wtedy strasznie, zaczęłam chudnąć itp. Potem wróciłam, przestałam gotować, prać, robić zakupy, kazałam jemu spać na kanapie. Zaczęłam być niby obojętna. po paru dniach zostawiłam list, otwierając drzwi klatki i wyjechałam na 3 dni. Nigdy na ten list nie odpowiedział. On w tym czasie spotykał się z nią w kawiarniach, barach, u niej w domu, odprowadzał z pracy, kupował kwiaty ( trwało to może z miesiąc).Prawdopodobnie nie miał z nią żadnego kontaktu fizycznego. Twierdził, że chce rozwodu, bo wydaje mu się, że to ją od niego odstrasza. Na pytanie o nas : odp.,że nas już nie ma. Mam w końcu to zrozumieć, że On poszukuje miłości i chce być szczęśliwy, że szkoda mu mnie ale...Mówił, że ta dziewczyna nie jest powodem tego, że nie chce być ze mną tylko rezultatem,że między nami było źle. Byłam wtedy na etapie Sycharu i powiedziałam, że nie dam mu rozwodu i że zawsze będę jego żoną. Nie dałam rady długo być obojętna i miałam etapy, że znowu poczęstowałam go obiadem albo czymś. Znowu było mi go szkoda jak widziałam, że jest smutny, ciągle śpi itp. On potrafił mi o niej opowiadać, a ja czasem sama nawet go do tego zachęcałam ( tak to widzę po czasie, niestety). Trochę czasu upłynęło nim powiedziałam stop, nie chcę o niej słyszeć w naszym domu. Chodzę do psychologa i Ona zaleca mi rozwód albo separację, twierdzi, że On potrzebuje wstrząsu. Twierdzi, że inaczej ja się wykończę. Dziwi się na co ja jeszcze czekam. Szczerze tylko modlitwa i Sychar dają mi siłę czekać. Od 2 tygodni potrafimy normalnie ze sobą rozmawiać bez jadu. Może to dlatego, że od tego czasu nie spotyka się z nią , Ona go unika. Jednak zbliża się godzina "0" czyli termin wyprowadzki męża. 1,5 miesiąca temu jak sytuacja w domu była nie do zniesienia, On powiedział, że z kowalskiej nie zrezygnuje kazałam mu się wyprowadzić i przemyśleć wszystko. Powiedziałam tak, bo słabo potrafiłam postawić granicę. Wydaje mi się, że On i tak się nie wyprowadzi. Nie widzę żeby czegoś szukał. Teraz już wspomina, że nie ma na to siły. Czasem napomknie coś niewyraźnie: a może z Tobą zostanę. Jednak wiecie dlaczego, tylko dlatego, że Ona go nie chce i ze strachu przed poradzeniem sobie samemu. Jak się zachować skoro nadejdzie dzień wyprowadzki a On tego nie zrobi. Jak zareagować? On nadal nie widzi sensu w małżeństwie a obecna sytuacja jest chora. Mówi, że jest tylko współlokatorem. Wydaje mi się też, że tym co powiedziałam,że nie dam mu rozwodu spowodowałam jego pewność, że ja zawsze będę. Nawet kiedyś powiedział : Ty zawsze będziesz mnie kochać. Nie wiem co robić. POMÓŻCIE.
jacek-sychar

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Poraniona na naszym forum

Widzę, że już jakiś czas nas czytasz, bo to widać po Twoim wpisie.

Pamiętaj, że internet nie jest anonimowy. Dlatego podawaj informacje tylko takie, które nie pozwolą Ciebie zidentyfikować.
Nie podałaś, czy macie dzieci. Ze względu na ochronę danych?
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Trochę tak. Nie, nie mamy dzieci. Raz poroniłam.
jacek-sychar

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: jacek-sychar »

Każdy z nas ma swój sposób pokonywania kryzysu.
Niektórzy z nas godzą się na wiele z myślą o otrzeźwieniu współmałżonka. Ja tez przez pół roku dawałem sobą pomiatać. Teraz jestem zwolennikiem twardej miłości.
Znasz taka książkę?
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości, Vocatio, Warszawa 2015

Ale to, jak Ty masz postąpić, to jest Twój wybór.
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Tak przeczytałam tą książkę, dzięki niej właśnie przestałam wisieć na mężu, błagać itd. Napisałam też krótki list, że nie potrafię być jedną z wielu. Jednak ten mój czas niby obojętności przeplatał się z współczuciem do niego jak miał ciężkie chwile. Nie potrafiłam długo być totalnie na niego obojętna. On twierdził, że to ja go pierwsza odrzuciłam. Wyrzuty sumienia za wcześniejsze błędy powodowały, że pozwalałam się nadużywać a potem nawet były momenty, że potrafiłam go przytulać wiedząc, że cały czas ma z kowalską kontakt. I tak ciągle niby stawiałam granice ale nie do końca się ich trzymałam przez poczucie winy za kryzys.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: rak »

Witaj Poraniona,

dużo rzeczy próbowałaś jeszcze więcej Ciebie to pewnie kosztowało.
Poraniona pisze: 26 kwie 2018, 14:08 Czasem napomknie coś niewyraźnie: a może z Tobą zostanę. Jednak wiecie dlaczego, tylko dlatego, że Ona go nie chce i ze strachu przed poradzeniem sobie samemu. Jak się zachować skoro nadejdzie dzień wyprowadzki a On tego nie zrobi. Jak zareagować? On nadal nie widzi sensu w małżeństwie a obecna sytuacja jest chora. Mówi, że jest tylko współlokatorem. Wydaje mi się też, że tym co powiedziałam,że nie dam mu rozwodu spowodowałam jego pewność, że ja zawsze będę. Nawet kiedyś powiedział : Ty zawsze będziesz mnie kochać. Nie wiem co robić.
może rzeczwyiście Twój mąż się trochę rozuchwalił, upewnił się, że nawet robiąc straszne świństwa dla małżeństwa, będzie miał w domu spokój i ciepełko. Z mojego doświadczenia to się bardzo długo i trudno odkręca i to przy jakiejkolwiek dobrej woli z drugiej strony, bo ta nie chce zazwyczać stracić komfortu. O tym już pewnie wiesz. Widzę, że zacząłaś ten proces, możesz go kontunuować bez wyprowadzki / separacji, w niej jest dużo trudniej, ale chyba rzeczywiście czasem taki szok b. otrzeźwia małżonka.
Z tego co piszesz to trochę mu się ostatnio zmienia w dobrą stronę (motywacja nie jest wg. mnie istotna i tak ma pewnie b. zaburzone postrzekanie pod wpływem wielomięcznego koktaila emocji / endorfin), możesz to wykorzystać. Ale do tego też będzie Ci potrzebne dużo siły, przede wszystkim w tempie przyśpieszonym musiałabyś oddzielić własne poczucie wartości od tego które potwierdzasz poprzez swojego męża, siła, albo nawet poczucie siły z drugiej strony jest dosyć ważne, bo pozwala Ci oddzyskać szacunek małżonka, który już dłużej musiał odpływać. Następnie mogłabyś stopniowo stawiać granice sobie w kontakcie z nim i starać się być przy tym wiarygodna, postępujące i konsekwentne granice są często lepszym motywatorem niż jednorazowy krzyk rozpaczy - separacja.
Wszystko to dużo pracy, zresztą wiesz co robić, więc może duużo sił życzę!
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Oczywiście mąż śmieje się ze mnie, że uważam to za zdradę. Twierdzi, że skoro nie było seksu to nie zdrada. Ja twierdzę, że to już była 2-go zdrada emocjonalna. A w tym drugim przypadku w jakimś stopniu też fizyczna, ponieważ przytulał kowalską.
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Dzięki rak za słowa wsparcia. Mnie jednak się wydaje, że może siłę i wolę walki to mam, jednak mam problem ze stawianiem granic. Poszukuję recepty.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: rak »

Poraniona pisze: 26 kwie 2018, 17:41 Dzięki rak za słowa wsparcia. Mnie jednak się wydaje, że może siłę i wolę walki to mam, jednak mam problem ze stawianiem granic. Poszukuję recepty.
na to akurat nie ma prostej recepty, ale spróbujmy ;)

Wersja light stawiasz automatyczne, bariery obronne, bez potrzeby zrozumienia ich i siebie (np. Lista Zerty), obserwujesz reakcje na nie i stopniowo je modyfikujesz tak, żeby jak najlepiej działały w Twoim przypadku.

Wersja hard. Stawiasz granice, które chronią Twoje potrzeby i wartości równocześnie, w każdej sytuacji bezwiednie wiesz kiedy zostały naruszone, świadomie decydujesz co z tym zrobisz, a jakiekolwiek naruszenie nie ma wpływu na Twoje poczucie własnej wartości (masz je w sobie niezależnie od reakcji otoczenia). Granice na tym poziomie służą raczej robieniu rzeczy słusznych, niż ochrony siebie.

Wersję light już stosujesz pewnie od dłuższego czasu. Jej rozszerzona wersja wymaga dużego wglądu w siebie, samoświadomości swoich potrzeb, wartości, nałogów, automatycznie utrwalonych sposobów myślenia,... Następnie pozostaje już ćwiczenie woli, stawianie samej siebie w sytuacjach niekomfortowych, weryfikacji swoich reakcji obronnych, kontakt z własną wartością w sytuacjach trudnych, itd. Słowem dużej ilości pracy.

Gdzieś pośrodku są "Granice w relacjach małżeńskich" Towsenda, łopatologicznie wytłumaczone jak stawiać granice i jakich pułapek unikać.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Poraniona »

Rak, dziękuję Tobie bardzo. Już wiem jaką książkę powinnam w pierwszej kolejności przeczytać. Teraz jestem w trakcie ,, Kochaj siebie, ...'' ale jakoś ciężko mi ona wchodzi. Natomiast ,, Miłość potrzebuje stanowczości'' czy ,,Ile jest warta Twoja obrączka'' przeczytałam jednym tchem. Dzięki forum natomiast trwam w walce o małżeństwo. Gdyby nie to już dawno złożyłabym pewnie pozew.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: rak »

Poraniona pisze: 26 kwie 2018, 21:36 Już wiem jaką książkę powinnam w pierwszej kolejności przeczytać. Teraz jestem w trakcie ,, Kochaj siebie, ...'' ale jakoś ciężko mi ona wchodzi
ciężka jest ta Zurhorst ;) kusilo mnie nawet, żeby znaleźć ją w oryginale, żeby sprawdzić, czy to drugi Kant, czy po prostu takie tłumaczenie ... Dobra receptą z ktorą się spotkałem to zacząć czytać tą książkę ... od końca, znaczy się drugiej części (b. wartościowa), a dopiero później wrócić do początku...

Przed granicami warto by jeszcze przeczytać 5 języków, jak jeszcze tego nie zrobiłaś, stanowią one z "Miłość potrzebuje.." swoistą przeciwwagę, a granice są wtedy dobrym punktem przyłożenia...
Poraniona pisze: 26 kwie 2018, 21:36 Dzięki forum natomiast trwam w walce o małżeństwo. Gdyby nie to już dawno złożyłabym pewnie pozew.
dużo w tym prawdy, myślę, że dla wielu osób...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: lena101 »

Czytając Twoją historię, widzę prawię swoją.Czuję Twój ból... Mój mąż zakochał się w kowalskiej, zostawił nas, tzn. mnie i dwóch synów, bo chce być z nią. Pominął tylko drobny szczegół,że kowalska ma dzieci...jeszcze się z nią nie związał...Serce mi pęknie,że moi synowie będą musieli na to patrzyć.Teraz widzę,ze to brak granic doprowadził do kolejnej zdrady, tym razem emocjonalnej, ta boli jeszcze bardziej niż fizyczna.Podobnie jak Ty, dzięki forum trwam w walce o moje małżeństwo.Jak jestem na "dnie" po raz kolejny wracam do książki "Ile jest wart Twoja obrączka". Jestem w trakcie "odwyku"od męża...podziwiam wszystkie tu piszące osoby...jest to strasznie trudne, jak wytrzymuję 3 dni na czwarty pękam...nawet kartka nad łóżkiem odbluszczowywanie mało pomaga.Podobnie jak Ty mam wolę walki, ale problem ze stawianiem granic.U mnie jest lepiej, gdy go nie widzę i nie słyszę...ale go widzę i słyszę, bo są chłopcy: jeden , który tęskni za nim, a drugi-starszy nienawidzi.Powolutku się uczę...już nie spędza z nami sobót i niedziel, dosyć mamy już udawania tzn, ja i chłopcy, że wszystko jest w porządku. Nie tylko Ty wchodzisz na "Mont Everest".
jacek-sychar

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: jacek-sychar »

Lena101

Witaj na naszym forum.
Jeżeli będziesz chciała, to możesz założyć swój wątek.

Teraz pękasz czwartego dnia, za kilka miesięcy będzie to po tygodniu, a za rok powoli przestaniesz pękać. Może zajmie Ci to mniej a może więcej czasu, ale w końcu jakoś dasz sobie radę.
Nie mów tylko nic złego o mężu do chłopców, bo mimo wszystkiego oni go kochają. Ten starszy go nienawidzi (jak piszesz), ale to jest raczej jego zraniona miłość. Gdyby mąż chciał wrócić, możliwe, że on pierwszy byłby za tym, żeby mężowi na to pozwolić.
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: lena101 »

Nie mówię źle o mężu do chłopców. Starszy się na mnie złości,że jeszcze po tym wszystkim, co nam zrobił, go bronię...a ta obrona wygląda tak,że proszę go,żeby w mojej obecności nie mówił źle o ojcu.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż zakochał się w innej...

Post autor: Dotka »

Poraniona mojego męża też rzuciła kowalska z która już miał ułożone w głowie wspólne życie. Nie zdążył się jednak wyprowadzić a ona zrezygnowała. Oczywiście w oczach mojego męża to swiadczy o jej dobrym sercu. Gdy był z kowalska usłyszałam wiele raniacych słów.
Został ze mną bo nie miał innej alternatywy. Nie poszedł do żadnego psychologa. Nie szuka przyczyny tego co się złego stało. Też usłyszałam że to nie była zdrada bo seksu nie było ale sie spotykali codziennie , całowali i spędził z nią noc. Więc dla mnie to zdrada. Nie przeprosił, ale wie że mnie skrzywdził i z tym nie czuje się dobrze. Choc przyznaje że gdyby ona się nie wycofała to wtedy by odszedł. Na tamten moment tak czuł.
Teraz jestesmy corax bliżej siebie choc on dalej nie wie czy mnie kocha. Nie potrafi i nie chce tego powiedziec.
Mi jest bardzo ciężko przez moje myśli ktore mnie dręczą.
Ale chce z nim być mimo wszystko. Dalej walcze o nasze wzajemne relacje o nasze małżeństwo. Z jednej strony jest we mnie dużo złości na niego że to zrobił. Ale wiem że to do niczego dobrego nie prowadzi. Chce mu przebaczyć dla siebie. Aby mi było lżej. Z drugiej strony wiem że i po mojej stronie były złe zachowania przed kowalska wiec zmieniam siebie, swoje złe przyzwyczajenia. Dużo inaczej reaguje na jego krytyke. Teraz niejednokrotnie przyznaje mu rację, mówiąc jednocześnie ze czasami lepiej sie zastanowic czy chce sie miec racje czy relacje.
Moja zmiana po malutku wplywa na mojego męża. Na nowo mamy wspólne plany, wiecej rzeczy robimy razem i staramy sie aby monotonia dnia codziennego nas nie przytłaczala tak bardzo.
Nie wiem jak to ubrać w słowa ale to tak jakbym schowala swoja dumę, ale i swoje cierpienie gdzieś głęboko aby ratować małżeństwo. Co nie znaczy ze nie zdarzają się rozmowy między nami o tym co sie stało. To przez mój żal. Ale są one spokojne. W złości nie wypominam. Mój mąż stwierdził że jeśli mi to pomaga to będzie ze mną o tym rozmawiał, może wtedy znajdzie przyczynę,
ale to powoduje że mu przypominam o kowalskiej.
Nie chce ci radzic co masz zrobic ale próbowałam ci przedstawic jak to u mnie wyglada. Każda sytuacja jest inna i każdy człowiek jest inny. Ale może ci to w jakiś sposób pomoże.
ODPOWIEDZ