Nirwanna pisze: ↑28 cze 2017, 22:39
W kryzysie warto też nie wybiegać za daleko w przód, to trochę jak z trzeźwiejącym alkoholikiem. Taki alkoholik stawia sobie za zadanie "tę godzinę nie piję". Potem "tego dnia nie piję". I następnego "tego dnia też nie piję". A resztę oddaję Panu Bogu. Po co myśleć już o Bożym Narodzeniu, samemu sobie dawać jakieś terminy, do tego czasu wiele może się zmienić, a trwanie na szczękościsku "do Gwiazdki" tylko frustrację i napięcie rodzi.
I tak chyba muszę zrobić...
Wczoraj jak mój mąż zadzwonił do mnie, uświadomiłam sobie że ja do niego prawie w ogóle nie dzwonię od jakiegoś czasu... to prawie zawsze on pierwszy dzwoni...
A wcześniej było inaczej, to zawsze ja dzwoniłam, przypominałam, pytałam... a teraz tego nie robię...
Chciałam wczorajszy wieczór spędzić sama w swoim pokoju... niestety nie udało się... mój mąż zapytał czy się dosiądę...
Ucinałam temat kowalskiej gdy tylko wspomniał... mówiąc że o tym nie chcę rozmawiać... i że pójdę jak ten temat się znowu pojawi...
Ale pierwszy raz od marca powiedział, że ma świadomość że może stracić mnie i dzieci, a z tamtego może nic nie wyjść...
Wiem, że byłoby lepiej zostawić go samego w te wieczory... i to jest mój kolejny mały krok do zrobienia...
Bo o ile w dzień organizuję sobie różne wyjścia i zajęcia (dziś idę na kawę do koleżanki), o tyle wieczory, kiedy dzieci już śpią, są trudne...
Nie umiem jeszcze się odizolować, choć czuję że tak byłoby lepiej. Spróbuję dziś wieczorem... zobaczymy...
A na lodach nie byłam sama tylko z Wami... i z waszymi radami dla mnie...
dziękuję
A na przeglądzie chcieli mi wcisnąć filtry za 70zl, nawet je zamontowali pomimo tego że nic nie uzgodnili wcześniej... nie chcieli dać gratis, kazałam wymienić z powrotem na te co były...