Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Żonę irytowała (słusznie zresztą), że mama nie respektuje naszych zasad wychowania dziecka i np. daje dziecku wbrew naszym ustaleniom prezenty czy słodycze.
Pretensje żony są uzasadnione. Mnie również jako nowo upieczonej mamy nic tak bardzo nie irytowało jak wściubianie nosa w moje obowiązki, doradzanie na siłę, nie traktowanie mnie poważnie. Każda ,,świeża'' matka chce stanąć na wysokości zadania i sprostać swojemu macierzyństwu. Także temu adopcyjnemu. Może tym bardziej Twojej żonie trudno było przyjąć narzucanie przez teściową swych metod .
Dlatego podjęłam decyzję, że sama będę zajmowała się dzieckiem (i tak było z całą czwórką, nikt mi nie pomagał, chciałam sama uczyć się odpowiadać na potrzeby swoich dzieci) i dałam jasno do zrozumienia, że gdy będę potrzebowała pomocy albo porady to sama się po nie zgłoszę.
Młodym rodzicom wystarczy otwartość ich rodziców i teściów i świadomość, że można na nich liczyć. I należy tę granicę młodych uszanować.
Nawet jeśli ma się większe doświadczenie i dobre intencje.
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Generalnie obie kobiety mają charaktery i nie są skore do kompromisu
I niech sobie mają, ważne jednak by obie umiały zająć się swoim życiem , nie czyimś. Z własnego doświadczenia pamiętam, że po naszym slubie moi teściowie bardzo skoncentrowali się na nas, na naszym życiu. Tak najłatwiej bo nie trzeba zajmować się swoim. I swoich problemów nie widać.
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Po tej sytuacji żona zaczęła naciskać, żebyśmy się wyprowadzili, więc kupiliśmy działkę i rozpoczęliśmy budowę. Dużo też w tym czasie kłóciliśmy się między sobą.
A co było tego powodem?
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Tymczasem teraz między mną a żoną jest jeszcze gorzej i nie doszło też do pojednania żony z rodzicami.
To nie jest priorytet. Priorytetem powinno być porozumienie się z żoną. Z biegiem czasu sytuacja konfliktowa z rodzicami może się ocieplić.
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Moim błędem było też to, że w problematycznych sytuacjach życiowych konsultowałem z nimi różne decyzje, przez co być może stworzyłem wrażenie, że ciągle jestem dzieckiem, które trzeba prowadzić za rękę, a nie dorosłym facetem.
Jesteś przede wszystkim mężem. Ojcem. Potem synem. Jedność masz stanowić z żoną, nie z rodzicami.
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 ja trochę wypiłem z kolegami i żona nie wpuściła mnie do domu, na co moja matka postanowiła zareagować…
Nie dziwię się, że mamie się to nie spodobało. Co takiego złego zrobiłeś, że żona nie chciała Cię wpuścić do domu?
Ja sobie nie wyobrażam, że męża zostawiam za drzwiami bo przyszedł pod wpływem alkoholu. Raz mu się to zdarzyło po spotkaniu integracyjnym ale do głowy mi nie przyszło Go nie wpuścić.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Krople rosy - żona zdenerwowała się, bo byłem wtedy z dzieckiem u kolegi. Mój syn bawił się z jego synem. Owszem, trochę za dużo wypiliśmy, ale nie tyle, żeby nie wiadomo jak sie upodlić. Spokojnie przyprowadziłęm dziecko do domu. Faktem jest, że kiedyś, gdy zdarzyło mi się nadużyć alkoholu (a jeszcze nie mieliśmy dziecka) żona zapowiadała, że jak jeszcze raz mi się to zdarzy to mnie nie wpuści. W tym przypadku jednak nie było to z mojej strony aż tak wielkie przegięcie. Mam wrażenie, że żona chciała pokazać, że ona tu rządzi.

Jeśli chodzi o nasze późniejsze konflikty, to miały one zazwyczaj większy bądź mniejszy związek z tą sytuacją. Żona miała mi też za złe, że wtajemniczam inne osoby w tę sytuację (chodziło o moich przyjaciół). Z biegiem czasu pojawiła się agresja z obu stron (choć z mojej perspektywy to ja dążyłem do porozumienia, ale czasami po postu puszczały mi nerwy).

Bolało mnie też wmanewrowywanie dziecka w ten konflikt przez żonę, przez co mój kontakt z synem (i dziadków pewnie też) ucierpiał. Żona z kolei twierdziła, że dzieko ma prawo wiedzieć, jak wygląda sytuacja. Z mojej perspektywy oczywiście było to bez sensu, bo sześcioletnie dziecko nie rozumie tego (zwłascza, że nawet dorośli nie są w stanie rozstrzygnąć, kto ma rację w tym sporze).

Jako że nasz syn jest adoptowany, tym bardziej zależy mi, żeby uchronić go przed kolejną traumą, jaką byłby rozwód rodziców.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 28 mar 2018, 14:04 Krople rosy - żona zdenerwowała się, bo byłem wtedy z dzieckiem u kolegi. Mój syn bawił się z jego synem. Owszem, trochę za dużo wypiliśmy, ale nie tyle, żeby nie wiadomo jak sie upodlić. Spokojnie przyprowadziłęm dziecko do domu. Faktem jest, że kiedyś, gdy zdarzyło mi się nadużyć alkoholu (a jeszcze nie mieliśmy dziecka) żona zapowiadała, że jak jeszcze raz mi się to zdarzy to mnie nie wpuści. W tym przypadku jednak nie było to z mojej strony aż tak wielkie przegięcie. Mam wrażenie, że żona chciała pokazać, że ona tu rządzi.
A ja myślę, że źle to odebrałeś. Sądzę, że też byłabym wściekła gdybym mężowi powierzyła opiekę a on w tym czasie pozwoliłby sobie na alkohol. Wszystko się wtedy mogło stać więc nie rozgrzeszałabym się tak szybko. Dobrze, że obyło się bez tragedii ale ich jest sporo gdy w grę wchodzi alkohol.
Tu rozumiem emocje Twojej żony. Było to nie nieodpowiedzialne.
Monti pisze: 28 mar 2018, 14:04 Jeśli chodzi o nasze późniejsze konflikty, to miały one zazwyczaj większy bądź mniejszy związek z tą sytuacją. Żona miała mi też za złe, że wtajemniczam inne osoby w tę sytuację (chodziło o moich przyjaciół). Z biegiem czasu pojawiła się agresja z obu stron (choć z mojej perspektywy to ja dążyłem do porozumienia, ale czasami po postu puszczały mi nerwy).
Problemy rodzinne jeśli miałyby być rozwiązywane poza domem to warto wziąć pod uwagę wolę i zgodę oboje małżonków. Czy sam chciałbyś by żona informowała o Waszych problemach i prywatnych sprawach osoby trzecie bez Twojej zgody?
Problemy i kryzysy to czas na poznawanie się małżonków i współpracę w celu znalezienia najlepszego rozwiązania. Nikt za Was tego lepiej nie zrobi. Bo każda historia i sytuacja jest inna. Każdy ma swój światopogląd. Ty mieszkasz i żyjesz z żoną więc z nią omawiaj wasze sprawy
Bądź ciekaw co ona ma do powiedzenia. Co czuje, co myśli, jakie widzi rozwiązanie?
Może się czuć pominięta i ignorowana gdy biegniesz ze wszystkim albo do rodziców albo do znajomych.
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 28 mar 2018, 14:35 Było to nie nieodpowiedzialne.
Podwójna negacja, czyli było to odpowiedzialne.
Ach ta logika kobieca. ;)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 28 mar 2018, 14:44 Podwójna negacja, czyli było to odpowiedzialne.
Ach ta logika kobieca. ;)
Nic z tych rzeczy Jacku. Zwykły błąd. Dość szybko piszę na klawiaturze i stąd pomyłki.
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 28 mar 2018, 14:46 Zwykły błąd. Dość szybko piszę na klawiaturze i stąd pomyłki.
A potem afera, bo my faceci się nie domyśliliśmy. :mrgreen:
:lol:
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Jacku jeśli jesteś inteligentnym człowiekiem to odróżnisz zwykłą pomyłkę od celowego działania.
Ja tam afery nie robię....widzę, że Tobie to grozi ....bardzo czujny jesteś na moje pomyłki.
I to już któryś raz. Może pora się temu przyjrzeć.....zamiast tak ciagle szufladkować kobiety i wsadzać w książkowe ramki? ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Drodzy,
Sugeruję powrót do tematu Montiego, a wszelkie pozostałe wyjaśnienia na priv jednak.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti pisze: 28 mar 2018, 14:04 Krople rosy - żona zdenerwowała się, bo byłem wtedy z dzieckiem u kolegi. Mój syn bawił się z jego synem. Owszem, trochę za dużo wypiliśmy, ale nie tyle, żeby nie wiadomo jak sie upodlić. Spokojnie przyprowadziłęm dziecko do domu. Faktem jest, że kiedyś, gdy zdarzyło mi się nadużyć alkoholu (a jeszcze nie mieliśmy dziecka) żona zapowiadała, że jak jeszcze raz mi się to zdarzy to mnie nie wpuści. W tym przypadku jednak nie było to z mojej strony aż tak wielkie przegięcie. Mam wrażenie, że żona chciała pokazać, że ona tu rządzi.
Monti, mam nieodparte wrażenie, że bagatelizujesz swój współudział w kryzysie, związany z alkoholem i przemocą. To co dla Ciebie było pojedynczym wyskokiem, i nie aż tak bardzo upadlającym wypiciem, dla Twojej żony mogło być potężnym przeżyciem i utratą poczucia bezpieczeństwa. Tym bardziej dotkliwym, że związanym z dzieckiem. Dla kobiety poczucie bezpieczeństwa jest immanentną składową związku, zwłaszcza gdy ma jeszcze poczucie odpowiedzialności za dziecko. Możesz się kopać z rzeczywistością, i udowadniać że masz rację... ok. Twój wybór.
(zwłascza, że nawet dorośli nie są w stanie rozstrzygnąć, kto ma rację w tym sporze).
W tym momencie kompletnie nie ma znaczenia, na ile ona ma lub nie ma racji; na ile Ty masz lub nie masz racji. Za chwilę obudzisz się ze statusem "po rozwodzie". Odpuść rację, zadbaj o relację. Co oznacza - trzy kroki w tył, przyjrzyj się solidnie sobie, zadbaj o wiedzę na temat tego - czego potrzebuje kobieta, czego potrzebuje konkretnie Twoja żona, i zacznij o to dbać.
Jest wtedy szansa, że dołączysz do wygranych.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Nirwanna, nie było moim celem udowadnianie, że mam rację. Przedstawiłem swój punkt widzenia i to, jak odbieram ataki żony. Nie chcę bagatelizować swoich błędów.

Pewnie zabrzmi to nie najlepiej, ale często miałem wrażenie, że żona celowo wyprowadza mnie z równowagi, żeby sprowokować moją agresję i zbierać na mnie haki (wezwać policję czy nagrać) pod kątem ewentualnej rozprawy rozwodowej czy opiekuńczej. W każdym razie teraz wiem, że muszę się bardzo pilnować i że nic nie usprawiedliwia przemocy.

Tak jak pisałem wcześniej, dotychczas wiele osób radziło mi zupełnie inaczej niż wy, sugerując, że ze mną jest wszystko ok, tylko żona jest niezrównoważona i powinienem trwardo bronić swoich praw i swojej pozycji w związku.

Patrząc obiektywnie, pewnie w naszym sporze prawda leży gdzieś pośrodku. Z tym, że - tak - jak pisze Nirwanna - nie ma to większego znaczenia. W tym kontekście przypomina mi się wypowiedź chyba ks. Tischnera - „Może i masz rację, ale jakie z tego dobro?”

Niemniej jednak, jeśli uda nam się ocalić ten związek, na pewno obydwoje musimy popracować nad komunikacją i żona też musi przyjąć do wiadomości, że nie jest popełniła wiele błędów. Inaczej będzie ciężko się dogadać.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Nirwanna pisze: 28 mar 2018, 16:26 przyjrzyj się solidnie sobie, zadbaj o wiedzę na temat tego - czego potrzebuje kobieta, czego potrzebuje konkretnie Twoja żona, i zacznij o to dbać.
Jest wtedy szansa, że dołączysz do wygranych.
Monti ,znasz jezyk milosci Twojej zony
https://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/
Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

Monti pisze: 28 mar 2018, 19:34 Nirwanna, nie było moim celem udowadnianie, że mam rację. Przedstawiłem swój punkt widzenia i to, jak odbieram ataki żony. Nie chcę bagatelizować swoich błędów.

Pewnie zabrzmi to nie najlepiej, ale często miałem wrażenie, że żona celowo wyprowadza mnie z równowagi, żeby sprowokować moją agresję i zbierać na mnie haki (wezwać policję czy nagrać) pod kątem ewentualnej rozprawy rozwodowej czy opiekuńczej. W każdym razie teraz wiem, że muszę się bardzo pilnować i że nic nie usprawiedliwia przemocy.

Tak jak pisałem wcześniej, dotychczas wiele osób radziło mi zupełnie inaczej niż wy, sugerując, że ze mną jest wszystko ok, tylko żona jest niezrównoważona i powinienem trwardo bronić swoich praw i swojej pozycji w związku.

Patrząc obiektywnie, pewnie w naszym sporze prawda leży gdzieś pośrodku. Z tym, że - tak - jak pisze Nirwanna - nie ma to większego znaczenia. W tym kontekście przypomina mi się wypowiedź chyba ks. Tischnera - „Może i masz rację, ale jakie z tego dobro?”

Niemniej jednak, jeśli uda nam się ocalić ten związek, na pewno obydwoje musimy popracować nad komunikacją i żona też musi przyjąć do wiadomości, że nie jest popełniła wiele błędów. Inaczej będzie ciężko się dogadać.
Zatem przestań radzić się obcych i tych którzy radzą zle, bo nie mają np odpowiedniego kręgosłupa moralnego czy też nie zyją wg wartości chrześcijańskich to możne tylko namieszać w głowie, a poza tym spraw małżeńskich nie powinno sie wynosić poza małżeństwo bo to jest jakaś nieuczciwość.
Może pokaż zonie ten post i to co tu piszesz? I niech ona Ci wskaże odpowiedz których z forumowiczów jest jej najbliższa. Wtedy latwiej będzie CI ją zrozumieć.
Zamienic możesz tylko siebie, wiec nie zastanawiaj się co musi zona ale zastanawiaj się tylko i wyłącznie nad tym co możesz zrobić Ty.
Tak jak mowie, kobieta działa na zasadzie wdzięczności. Jasie gesty miłości poczyniłeś?
Jakieś mile słowo każdego dnia typu "pięknie dziś wyglądasz" lobie w tobie to i to", zrobienie kawy herbaty, jakieś śniadanie do łózka, możne jakiś kwiatek, wyręczenie w czymś jest naprawdę sporo rzeczy. Rezygnacja z alkoholu i wyjść z kumplami.
To wszytko potrzebne aby zona u Ciebie zobaczyła że to co deklarujesz wprowadzasz w czyn.
naprawicie relacje to można pomyśleć o warsztatach komunikacji a w tym zakresie np kursy weekendowe. , czy tez naprawieniu relacji z teściami, póki co powinieneś nie chodzić do teściów w ogolę i nie ciągnąc tam dziecka. Jak żona zobaczy że stawiasz ja na 1 miejscu wasza relacje a nie rodzinę to będzie możliwość bardzo pomalutku te bariery przełamać które miedzy nią a teściowa się wytworzyły.
Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

Monti pisze: 27 mar 2018, 10:44 Właśnie w tym jest problem - syn już trochę rozumie i zna podłoże naszego konfliktu. Mam wrażenie, że on traz wręcz unika kontaktu z dziadkami z obawy przed gniewewm żony. Sytuacja się mocno pogmatwała. Oczywiście, zależy mi na uczuciach żony i relacja małżeńska jest dla mnie priorytetem, ale mam wrażenie, że ona teraz jest mocno zafiskowana przeciwko teściom i każde ich działanie odbiera jako wymierzone przeciwko niej (czy też szerzej - przeciwko naszej rodzinie). Problemem jest więc też to, że żona nie potrafi wybaczyć. Z tego, co wiem, rodzice próbowali wyciągać do niej rękę na zgodę, ale bezskutecznie (a wręcz odberała ich działania jako kolejny atak). Ja, cokolwiek bym nie powiedział, jestem oskarżany przez żonę o bycie maminsynkiem. Wydaje mi się, że decyzja o budowie domu to duży krok, by pokazać, że potrafię się odciąć. Tymczasem traz żona mi zarzuca, że budujemy się tylko kilka kilometrów od nich, bo dalej nie chciałem (mamy tu pracę, syn chodzi do przedszkola, więc nie widziałem sensu przeprowadzki dalej). Wziałem kredyt, by żona mogła mieszkać na swoim (obecnie mieszkamy w dużym, niedawno odremontowanym domu po moich dziadkach, na jednym podwórku z rodziami, ale oddzielnie). Co jeszcze mogę zrobić? Boję się, że uraza żony będzie trwała latami, a ja całe życie będę starał się bezskutecznie zadowolić, idąc na coraz dalsze ustępstwa. A w końcu zostanę sam - bez żony, bez dalszej rodziny i z długami.
Jesli dobro zony i wasza relacja jest rzeczywiście dla Ciebie priorytetem to zacznij to wprowadzać w czyn.
Dom z kredytem nawet, zawsze mozna sprzedać, prace i przedszkole zmienić.
Relacja małżeńska jest wg mnie wiecej warta anizeli to wszystko.
Tak jak Pan Jezus powiedział "Kto przykłada rece do pluga a wstecz sie oglada nie jest Mnie godzien"
Rozeznawaj to na kolanach i w modlitwie.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Unicorn2 »

Monti uważaj z tymi wyznaniami o przemocy forum nie jest anonimowe. Moja żona naprzykład czyta to forum i złoźyła do sądu fragmenty postów , chciała udowodnić jak to jej nie chce .
Poszło chyba 15 stron A4 , zwłaszcza Lustro jest teraz sławna .Pozdrawiam żone jeśli to czyta.
ODPOWIEDZ