O tym, że za nią coraz bardziej tęsknię, usłyszała. Żeby rozeznać, czy mogę szczerze powiedzieć, że ją kocham potrzebowałem jeszcze paru godzin rozważania i modlitwy. A potem nie dała mi już szansy.
zenia1780 pisze: ↑17 kwie 2018, 21:26
Ukasz pisze: ↑
17 kwie 2018, 20:16
Zastanawiam się nawet, czy za kilka dni nie zawieść jej tam, do jej mieszkania, wszystkich jej rzeczy.
A niby dlaczego?
Bo jeżeli chce być ze mną jak żona z mężem, to wszystko, co moje, jest także jej. Jeżeli tego kategoryczne odmawia, a mnie czasem używa, jak jest to dla niej wygodne, to nie powinienem jej tego ułatwiać. Gdy przestała uznawać coś takiego, jak wspólne życie, uznałem, że powinna zamieszkać osobno. A że ona ma inne mieszkanie i od lat odmawia starań od dom, w którym mieszkamy, to ona powinna się wyprowadzić, a nie ja. Tak się nie stało tylko dlatego, że mi powiedziała, że nie ma się dokąd wyprowadzić. Nie mogłem tego zweryfikować i uznałem, że nie mogę zaryzykować, żebym ją skrzywdził. Poza tym ona wtedy twierdziła, że chce być ze mną, ale na jej warunkach.
Opuściłem więc własne mieszkanie i żyłem kątem u rodziców. Prosiłem ją tylko o to, żeby w tym czasie uszanowała moją prywatność, bo jej potrzebuję, żeby stanąć na nogi i móc znowu być dla niej oparciem. Na miarę swoich możliwości, na szczęście ograniczonych, starała się mi to utrudnić. Wróciłem, gdy dowiedziałem się, że potrzebuje pomocy. Usłyszałem, że jestem bezczelny wprowadzając się do własnego mieszkania. Przez ostatnie tygodnie traktowała mnie na przemian jak intruza i jak darmową pomoc domową.
Teraz sama się wyprowadziła i jednocześnie dała mi jednoznacznie do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Sądzę, że mam prawo jej powiedzieć: albo razem ratujemy nasze małżeństwo i mój dom jest jej domem, albo ja czekam w wierności i gotowości na taką jej decyzję, pracując nad sobą i moją miłością do niej, ale na razie osobno, każde w swoim mieszkaniu. Aby wspólne mieszkanie zbliżało, a nie oddalało, konieczna jest dobra wola nie tylko jednej strony. Chcę być z nią, jeżeli tylko ona chce być ze mną. Jeżeli nie chce, niech zostanie u siebie, a mi pozwoli spokojnie mieszkać u siebie.
To, że w moim przekonaniu mam prawo tak postąpić, nie oznacza, że tak zrobię czy zdecydowałem się na to rozwiązanie.