Od czego zacząć

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 26 sie 2021, 18:02 Jak odróżnić ofiarność od poświęcania się kosztem innych? Mam wrażenie że całe małżeństwo w swojej ocenie byłam ofiarna w miłości bez wzajemności a wyszło na to że jednak naiwnie dawałam się wykorzystywać a mąż korzystał z tego pielęgnując swój egoizm. Do tej pory nie mam pojęcia jak to odróżnić. Jeśli widzę, że dzieciom brakuje to odmówię sobie żeby one miały, czy to w związku z tym zaburza hierarchię wartości bo mam siebie najpierw kochać a później jeszcze męża a na końcu dzieci? To jak? Mąż zarzucał mi wiele razy że przedkładam dzieci dobro ponad niego że nigdy nie próbowałam być dla niego przyjaciółką. Nieraz podpierałam się nosem a on nie pomagał a później pretensje. Targają mną straszne wątpliwości o ważność tego małżeństwa - to chyba jakaś podróbka atrapa itp. Nawet nie wiem jak i czy w ogóle da się kochać z bliska tego człowieka. Może jak Irlandię to tak ale nie z bliska. Oglądałam ostatnio płytę ze ślubu czego nie robiłam od lat. Strasznie rzuciły mi się na oczy ta napompowana sztuczność te teatralne ruchy męża buziaczki na pokaz aż mnie mdłości dopadły. I ja wymęczona smutna panna młoda kamerzysta chwytał resztki uśmiechu. Dramat.
Mi w zrozumieniu swoich intencji, oraz ogólnie funkcjonowania w obszarze dawania/brania, poza generalną pracą nad sobą, załapaniu właściwej hierarchii ważności, dużo zrozumieć pomogła książka „Granice w relacjach małżeńskich”.
Odsłoniła prawdziwe motywacje mojej ofiarności, bycia dobrym i pomocnym.

Inna sprawa, że warto nauczyć się pomagać mądrze, dawać mądrze (bo nierzadko wbrew pozorom i intencjom, poprzez pomoc czy dawanie szkodzimy sobie i/lub obdarowywanym).
Naiwność, pomijając intencje, też jest działaniem na szkodę własną i bliźniego.
Aby być wykorzystywanym, trzeba pozwolić dać się wykorzystać (czyli nasz udział w tym jest).
Aby ktoś nas oszukał, nierzadko jest tak (o czym się osobiście niedawno na własnej skórze przekonałem), że swoją dobrocią, naiwnością czy zwykłym niezabezpieczeniu własnych interesów dajemy nieuczciwie postępującemu przestrzeń by mógł to oszustwo zrealizować.

Czyli wszystko sprowadza się do pracy nad SOBĄ.
Gdy zauważy się i przepracuje swoje nieprawidłowo funkcjonujące mechanizmy, zadba o miłość własną, własne bezpieczeństwo, ogarnie temat granic (wewnętrznych i zewnętrznych) - mniejsze jest ryzyko kolejnych „Niespodziewanych” zranień, inaczej funkcjonując można inaczej - mądrzej i zdrowiej reagować.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 27 sie 2021, 9:34
Bławatek pisze: 26 sie 2021, 19:51
Mogłabym się podpisać pod wszystkimi Twoimi słowami. Nawet wesele niemiło wspominam - bo mój mąż za bardzo nie chciał się bawić na własnym weselu🙁... Niestety nie jest dobrze gdy jedna strona ofiaruje ciągle wszystko drugiej nic w zamian nie otrzymując, bo w końcu zbiornik dobra i miłości się wyczerpie. Tylko niestety ta druga strona nie zawsze chce lub potrafi oddać otrzymane dobro.
Bławatku jak Ty sobie teraz radzisz z tą samotnością z tym opuszczeniem? Jakie mąż ma do Ciebie teraz podejście? Czy myślałaś o unieważnieniu małżeństwa?
Ja tylko wtrącę: w KK jest możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa, nie jego unieważniania.
Różnica jest kolosalna, mimo, że wydaje się to pozornie tym samym. Taki powszechnie powtarzający się błąd, który jednak - zwłaszcza tutaj - warto na bieżąco prostować.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 27 sie 2021, 12:32
Ja tylko wtrącę: w KK jest możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa, nie jego unieważniania.
Różnica jest kolosalna, mimo, że wydaje się to pozornie tym samym. Taki powszechnie powtarzający się błąd, który jednak - zwłaszcza tutaj - warto na bieżąco prostować.
Pavel, myślałam że to synonimy, unieważnienie dla mnie do tej pory oznaczało to samo co stwierdzenie nieważności tylko krócej ale pewnie w terminologii KK nie? Nie siedzę w temacie - jeszcze. Przepraszam. Co lepsze niektórzy używają takiego terminu jak "rozwód kościelny". Co Ty na to? ;)
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 27 sie 2021, 12:28
Abigail pisze: 26 sie 2021, 18:02 Jak odróżnić ofiarność od poświęcania się kosztem innych? Mam wrażenie że całe małżeństwo w swojej ocenie byłam ofiarna w miłości bez wzajemności a wyszło na to że jednak naiwnie dawałam się wykorzystywać a mąż korzystał z tego pielęgnując swój egoizm. Do tej pory nie mam pojęcia jak to odróżnić. Jeśli widzę, że dzieciom brakuje to odmówię sobie żeby one miały, czy to w związku z tym zaburza hierarchię wartości bo mam siebie najpierw kochać a później jeszcze męża a na końcu dzieci? To jak? Mąż zarzucał mi wiele razy że przedkładam dzieci dobro ponad niego że nigdy nie próbowałam być dla niego przyjaciółką. Nieraz podpierałam się nosem a on nie pomagał a później pretensje. Targają mną straszne wątpliwości o ważność tego małżeństwa - to chyba jakaś podróbka atrapa itp. Nawet nie wiem jak i czy w ogóle da się kochać z bliska tego człowieka. Może jak Irlandię to tak ale nie z bliska. Oglądałam ostatnio płytę ze ślubu czego nie robiłam od lat. Strasznie rzuciły mi się na oczy ta napompowana sztuczność te teatralne ruchy męża buziaczki na pokaz aż mnie mdłości dopadły. I ja wymęczona smutna panna młoda kamerzysta chwytał resztki uśmiechu. Dramat.
Mi w zrozumieniu swoich intencji, oraz ogólnie funkcjonowania w obszarze dawania/brania, poza generalną pracą nad sobą, załapaniu właściwej hierarchii ważności, dużo zrozumieć pomogła książka „Granice w relacjach małżeńskich”.
Odsłoniła prawdziwe motywacje mojej ofiarności, bycia dobrym i pomocnym.

Inna sprawa, że warto nauczyć się pomagać mądrze, dawać mądrze (bo nierzadko wbrew pozorom i intencjom, poprzez pomoc czy dawanie szkodzimy sobie i/lub obdarowywanym).
Naiwność, pomijając intencje, też jest działaniem na szkodę własną i bliźniego.
Aby być wykorzystywanym, trzeba pozwolić dać się wykorzystać (czyli nasz udział w tym jest).
Aby ktoś nas oszukał, nierzadko jest tak (o czym się osobiście niedawno na własnej skórze przekonałem), że swoją dobrocią, naiwnością czy zwykłym niezabezpieczeniu własnych interesów dajemy nieuczciwie postępującemu przestrzeń by mógł to oszustwo zrealizować.

Czyli wszystko sprowadza się do pracy nad SOBĄ.
Gdy zauważy się i przepracuje swoje nieprawidłowo funkcjonujące mechanizmy, zadba o miłość własną, własne bezpieczeństwo, ogarnie temat granic (wewnętrznych i zewnętrznych) - mniejsze jest ryzyko kolejnych „Niespodziewanych” zranień, inaczej funkcjonując można inaczej - mądrzej i zdrowiej reagować.
Tak to wszystko co piszesz jest bardzo mądre, dojrzałe, wartościowe.

Tak zamierzam przeczytać tą książkę. Tylko kiedy teraz myślę o tym że ofiara pozwoliła się skrzywdzić i tu jest jej udział a gdyby nie pozwoliła to nie zostałaby skrzywdzona... budzi się we mnie sprzeciw bunt jakiś, że jak to? Trafiasz na gada i jeszcze Twoja wina? Może mi przejdzie, emocje opadną i na pewno spojrzę na to inaczej ale na razie mogłabym swój żal i rozgoryczenie zakisić w 100 słoikach z ogórkami i jeszcze by było mało.

Przychodzi mi na myśl taki frazes często powtarzany skądinąd przez mężczyzn - "masz co chciałaś" albo "sama się tak traktujesz" itp.

On się wypasł wykarmił, konto wyczyszczone, już może u innej zadowalaczki a Ty kobito zostałaś jak wydmuszka wypalona wyssana i na końcu kopnięta w 4 litery. Wyć się chce bo panu się znudziło. Gdybym wiedziała nie dałabym z siebie nic ani 1 grama poświęcenia. Za późno.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Przepraszam Was, chyba się za bardzo nad sobą użalam, muszę się wziąć w garść. Tak naprawdę nie chcę stwierdzać nieważności. Było co było ale może to wszystko było po coś i znalazłam się w tym punkcie bo Bóg chce mi coś przez to powiedzieć. Nie, nie jestem bez winy. Dołożyłam swoje 5 groszy tylko na razie próbuję rozeznać jak, co i gdzie dołożyłam i co zrobić żeby to zmienić. Chyba błądzę w ciemnościach. Najpierw się wyśpię, później zacznę od czytania a nie od gadania. Może i nawet życie bez męża wcale nie oznacza samotności a może to nowy początek. On wie że drzwi do naszego domu są dla niego otwarte i że nie chcę rozwodu tylko pogodzenia. Czas pokaże co będzie.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 27 sie 2021, 14:53
Pavel pisze: 27 sie 2021, 12:32
Ja tylko wtrącę: w KK jest możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa, nie jego unieważniania.
Różnica jest kolosalna, mimo, że wydaje się to pozornie tym samym. Taki powszechnie powtarzający się błąd, który jednak - zwłaszcza tutaj - warto na bieżąco prostować.
Pavel, myślałam że to synonimy, unieważnienie dla mnie do tej pory oznaczało to samo co stwierdzenie nieważności tylko krócej ale pewnie w terminologii KK nie? Nie siedzę w temacie - jeszcze. Przepraszam. Co lepsze niektórzy używają takiego terminu jak "rozwód kościelny". Co Ty na to? ;)
Dokładnie to samo ja na to ;). Błędne nazewnictwo wynikające z braku wiedzy, świadomości.
To z kolei nierzadko wynika z chciejstw i intencji.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 27 sie 2021, 15:04
Pavel pisze: 27 sie 2021, 12:28
Abigail pisze: 26 sie 2021, 18:02 Jak odróżnić ofiarność od poświęcania się kosztem innych? Mam wrażenie że całe małżeństwo w swojej ocenie byłam ofiarna w miłości bez wzajemności a wyszło na to że jednak naiwnie dawałam się wykorzystywać a mąż korzystał z tego pielęgnując swój egoizm. Do tej pory nie mam pojęcia jak to odróżnić. Jeśli widzę, że dzieciom brakuje to odmówię sobie żeby one miały, czy to w związku z tym zaburza hierarchię wartości bo mam siebie najpierw kochać a później jeszcze męża a na końcu dzieci? To jak? Mąż zarzucał mi wiele razy że przedkładam dzieci dobro ponad niego że nigdy nie próbowałam być dla niego przyjaciółką. Nieraz podpierałam się nosem a on nie pomagał a później pretensje. Targają mną straszne wątpliwości o ważność tego małżeństwa - to chyba jakaś podróbka atrapa itp. Nawet nie wiem jak i czy w ogóle da się kochać z bliska tego człowieka. Może jak Irlandię to tak ale nie z bliska. Oglądałam ostatnio płytę ze ślubu czego nie robiłam od lat. Strasznie rzuciły mi się na oczy ta napompowana sztuczność te teatralne ruchy męża buziaczki na pokaz aż mnie mdłości dopadły. I ja wymęczona smutna panna młoda kamerzysta chwytał resztki uśmiechu. Dramat.
Mi w zrozumieniu swoich intencji, oraz ogólnie funkcjonowania w obszarze dawania/brania, poza generalną pracą nad sobą, załapaniu właściwej hierarchii ważności, dużo zrozumieć pomogła książka „Granice w relacjach małżeńskich”.
Odsłoniła prawdziwe motywacje mojej ofiarności, bycia dobrym i pomocnym.

Inna sprawa, że warto nauczyć się pomagać mądrze, dawać mądrze (bo nierzadko wbrew pozorom i intencjom, poprzez pomoc czy dawanie szkodzimy sobie i/lub obdarowywanym).
Naiwność, pomijając intencje, też jest działaniem na szkodę własną i bliźniego.
Aby być wykorzystywanym, trzeba pozwolić dać się wykorzystać (czyli nasz udział w tym jest).
Aby ktoś nas oszukał, nierzadko jest tak (o czym się osobiście niedawno na własnej skórze przekonałem), że swoją dobrocią, naiwnością czy zwykłym niezabezpieczeniu własnych interesów dajemy nieuczciwie postępującemu przestrzeń by mógł to oszustwo zrealizować.

Czyli wszystko sprowadza się do pracy nad SOBĄ.
Gdy zauważy się i przepracuje swoje nieprawidłowo funkcjonujące mechanizmy, zadba o miłość własną, własne bezpieczeństwo, ogarnie temat granic (wewnętrznych i zewnętrznych) - mniejsze jest ryzyko kolejnych „Niespodziewanych” zranień, inaczej funkcjonując można inaczej - mądrzej i zdrowiej reagować.
Tak to wszystko co piszesz jest bardzo mądre, dojrzałe, wartościowe.

Tak zamierzam przeczytać tą książkę. Tylko kiedy teraz myślę o tym że ofiara pozwoliła się skrzywdzić i tu jest jej udział a gdyby nie pozwoliła to nie zostałaby skrzywdzona... budzi się we mnie sprzeciw bunt jakiś, że jak to? Trafiasz na gada i jeszcze Twoja wina? Może mi przejdzie, emocje opadną i na pewno spojrzę na to inaczej ale na razie mogłabym swój żal i rozgoryczenie zakisić w 100 słoikach z ogórkami i jeszcze by było mało.

Przychodzi mi na myśl taki frazes często powtarzany skądinąd przez mężczyzn - "masz co chciałaś" albo "sama się tak traktujesz" itp.

On się wypasł wykarmił, konto wyczyszczone, już może u innej zadowalaczki a Ty kobito zostałaś jak wydmuszka wypalona wyssana i na końcu kopnięta w 4 litery. Wyć się chce bo panu się znudziło. Gdybym wiedziała nie dałabym z siebie nic ani 1 grama poświęcenia. Za późno.
Nie wina, a udział. To jednak różnica. Pozwalając się oszukać czy wykorzystać, najcześciej mamy w tym większy lub mniejszy udział. Oczywiście odpowiedzialność za wykorzystanie/oszukanie leży po stronie tego kto wykorzystuje/oszukuje.
To jak ze zdradą/kryzysem - mamy w kryzysie większy lub mniejszy udział, natomiast za zdradę (czyli swoją reakcję na kryzys) odpowiada wyłącznie zdradzający.

Lustro pisała na forum, że mamy to na co się godzimy. To zdanie może początkowo wzburzyć wręcz, ale przyglądając się naszym sytuacjom wychodzi na to, że jest bardzo trafne.

Aha, nie warto żałować dobra :)

Użalanie się nad sobą jest w sumie normalne/typowe. Warto jednak na tym etapie za długo się nie zatrzymywać ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

„Opierając swoje nadzieje, swoje szczęście, pragnienie miłości i poczucie własnej wartości na drugim człowieku – popełniasz wielki błąd. To tak, jakbyś wyskoczył z samolotu z parasolem zamiast ze spadochronem”. -to cytat z książki Beaty Kołodziej „Czas na relacje, czyli droga od serca do serca”.

Właśnie, chyba zapomniałam spadochronu.

Miłego weekendu :)
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Astro »

Abigail pisze: 26 sie 2021, 16:33
Astro pisze: 25 sie 2021, 23:35

Mógłbym sie zgodzić gdyby nie jeden znamienny fakt .To twierdza same kobiety. Coś jest na rzeczy skoro same to dostrzegają .
Nie sądzę aby "męska solidarność" pozwoliła na krytykę mężczyzn przez samych mężczyzn. Ale tak jak Pavel słusznie zauważył kryzys dotyczy ludzi bez podziału na płeć. Niestety statystyki mówią same za siebie jeśli chodzi o liczbę rozwodów. Nas kobiet po prostu dotyka kryzys po drugiej stronie dlatego o tym rozmawiamy bo to nas boli i bezpośrednio dotyczy. O syndromie Piotrusia Pana mówi szeroko ks Dominik Chmielewski, ś.p.ks. Pawlukiewicz, Augustyn Pelanowski i wielu innych. Chłopcy w krótkich spodenkach dla których rodzina nic nie znaczy są niestety i zarażają swoją postawą innych. Też drżę na myśl że mój syn będzie zachowywał się podobnie a mój mąż i jego rodzina robią wszystko żeby mu taki wzorzec przekazać. Tez jak Bławatek znam szlachetnych i wspaniałych ojców i mężów i nie wątpię że Astro też do nich należysz ale niestety fala 12 letnich chłopców w ciele dorosłych mężczyzn rośnie i choćbyśmy na uszach stawały, na rzęsach skakały to są i będą i będzie ich coraz więcej. P.S. Szkoda że przed ślubem się nie ujawnili! Szerokim łukiem ominęłabym.

Propo niedojrzałych kobiet, sama kiedyś taka byłam kończąc studia myślałam o niebieskich migdałach imprezach i kosmetykach. Całą wypłatę przepuszczałam na ciuchy i imprezy, używki nieodpowiedzialne towarzystwo nieodpowiedzialne decyzje były na porządku dziennym, może dlatego związałam się z nieodpowiedzialnym człowiekiem a teraz kiedy mnie życie nauczyło odpowiedzialności i się zmieniłam mąż nadal pozostał w swoim świecie imprezek, zachcianek i lunaparków. No i co i nic. Dom zbudowałam, drzewo zasadziłam, syna urodziłam. Tego trzeciego tylko nie dałabym rady bez męża, resztę trzeba było samemu bo nie było komu.
Myślę ,że "kobieca solidarność " jest jeszcze większa niż mężczyzn. Dlatego są fora gdzie panie podpowiadają sobie jak ukisic delikwenta w rozwodzie , jak zwiększyć alimenty , jak manipulować aby facet wyglądał na przemocowca o co przy ogromnym stresie i emocjach , kiedy dowiaduje się ,że jest ktoś inny i wali mu się cały świat nie trudno.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Lawendowa »

Astro pisze: 27 sie 2021, 17:33 Myślę ,że "kobieca solidarność " jest jeszcze większa niż mężczyzn. Dlatego są fora gdzie panie podpowiadają sobie jak ukisic delikwenta w rozwodzie , jak zwiększyć alimenty , jak manipulować aby facet wyglądał na przemocowca o co przy ogromnym stresie i emocjach , kiedy dowiaduje się ,że jest ktoś inny i wali mu się cały świat nie trudno.
Astro, a może jednak warto odejść od tego: "bo one..."
Tak jak są takie fora dla pań, są analogiczne dla panów pt, jak nie płacić alimentów, jak ukryć dochody, jak nie realizować kontaktów i jeszcze na tym kasę zarobić itd. itp.
Tylko czemu ma to licytowanie służyć ? Czy wyniknie z tego jakieś dobro?
Jeśli nie, to sugeruję jednak wrócić do tematu wątku.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Caliope »

Astro pisze: 27 sie 2021, 17:33
Abigail pisze: 26 sie 2021, 16:33
Astro pisze: 25 sie 2021, 23:35

Mógłbym sie zgodzić gdyby nie jeden znamienny fakt .To twierdza same kobiety. Coś jest na rzeczy skoro same to dostrzegają .
Nie sądzę aby "męska solidarność" pozwoliła na krytykę mężczyzn przez samych mężczyzn. Ale tak jak Pavel słusznie zauważył kryzys dotyczy ludzi bez podziału na płeć. Niestety statystyki mówią same za siebie jeśli chodzi o liczbę rozwodów. Nas kobiet po prostu dotyka kryzys po drugiej stronie dlatego o tym rozmawiamy bo to nas boli i bezpośrednio dotyczy. O syndromie Piotrusia Pana mówi szeroko ks Dominik Chmielewski, ś.p.ks. Pawlukiewicz, Augustyn Pelanowski i wielu innych. Chłopcy w krótkich spodenkach dla których rodzina nic nie znaczy są niestety i zarażają swoją postawą innych. Też drżę na myśl że mój syn będzie zachowywał się podobnie a mój mąż i jego rodzina robią wszystko żeby mu taki wzorzec przekazać. Tez jak Bławatek znam szlachetnych i wspaniałych ojców i mężów i nie wątpię że Astro też do nich należysz ale niestety fala 12 letnich chłopców w ciele dorosłych mężczyzn rośnie i choćbyśmy na uszach stawały, na rzęsach skakały to są i będą i będzie ich coraz więcej. P.S. Szkoda że przed ślubem się nie ujawnili! Szerokim łukiem ominęłabym.

Propo niedojrzałych kobiet, sama kiedyś taka byłam kończąc studia myślałam o niebieskich migdałach imprezach i kosmetykach. Całą wypłatę przepuszczałam na ciuchy i imprezy, używki nieodpowiedzialne towarzystwo nieodpowiedzialne decyzje były na porządku dziennym, może dlatego związałam się z nieodpowiedzialnym człowiekiem a teraz kiedy mnie życie nauczyło odpowiedzialności i się zmieniłam mąż nadal pozostał w swoim świecie imprezek, zachcianek i lunaparków. No i co i nic. Dom zbudowałam, drzewo zasadziłam, syna urodziłam. Tego trzeciego tylko nie dałabym rady bez męża, resztę trzeba było samemu bo nie było komu.
Myślę ,że "kobieca solidarność " jest jeszcze większa niż mężczyzn. Dlatego są fora gdzie panie podpowiadają sobie jak ukisic delikwenta w rozwodzie , jak zwiększyć alimenty , jak manipulować aby facet wyglądał na przemocowca o co przy ogromnym stresie i emocjach , kiedy dowiaduje się ,że jest ktoś inny i wali mu się cały świat nie trudno.
Dlatego kobiety z zasadami, dojrzałe nie wchodzą na takie fora. Ja nawet nie lubię plotkowania i nie lubię spotkań z koleżankami by słuchać o tych złych mężach lub rozwodach. To samo tyczy się mężczyzn, a więc jest zasadnie po równo.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Bławatek »

Abigail pisze: 27 sie 2021, 9:34
Bławatek pisze: 26 sie 2021, 19:51
Mogłabym się podpisać pod wszystkimi Twoimi słowami. Nawet wesele niemiło wspominam - bo mój mąż za bardzo nie chciał się bawić na własnym weselu🙁... Niestety nie jest dobrze gdy jedna strona ofiaruje ciągle wszystko drugiej nic w zamian nie otrzymując, bo w końcu zbiornik dobra i miłości się wyczerpie. Tylko niestety ta druga strona nie zawsze chce lub potrafi oddać otrzymane dobro.
Bławatku jak Ty sobie teraz radzisz z tą samotnością z tym opuszczeniem? Jakie mąż ma do Ciebie teraz podejście? Czy myślałaś o unieważnieniu małżeństwa?
Bywa ciężko, szczególnie gdy w kościele widzę szczęśliwe małżeństwa, rodziny. Bywa mi smutno jak mam do czynienia ze znajomymi odpowiedzialnymi, zaangażowanymi mężami i ojcami - pojawia się żal że ja i syn tego nie mamy. Trudno, nie każdy może żyć w pełnej szczęśliwej rodzinie. Może kiedyś jak mąż się opamięta.

Zaraz po odejściu męża przypominając sobie jak mnie traktował, jaki był nieodpowiedzialny, jak mnie okłamywał (wychodzi na to że przed ślubem mówił wiele rzeczy do których teraz się nie przyznaje lub mówi, że robił coś choć nie chciał - jak np. kurs przedmałżeński metodą dialogową poszedł bo ja chciałam ale i tak tam nie uważał) chciałam sprawdzać czy nasze małżeństwo było ważnie zawarte, ale potem pomyślałam - jak ja to wytłumaczę kilkuletniemu synowi. Więc porzuciłam te myśli.

A mój mąż teraz jest przyjacielski, miły, zaangażowany w opiekę i pomoc. Ale tylko przez jakiś czas, bo często są dni kiedy nie mamy z nim kontaktu bo się sam izoluje. No i dalej ma problem z tym że często bierze do siebie moje słowa lub żarty i wtedy się obraża - ale to przestrzeń do pracy przez niego. Liczyłam, że I Komunia syna nas zbliży, ale znów mnie zostawił z całą robotą i pokazał, że jego dobro jest ponad wszystko. A ja już nie mam ochoty wszystkiego robić za niego. Chcę być delikatną kobiecą żoną - a nie robotem za wszystko odpowiedzialnym.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Witajcie, chciałabym Wam opowiedzieć jak było w sądzie. Mąż przyszedł ze swoją mamą, oboje kłamali razem z ich mecenasem uknuli sobie swoją wersję. Sędzia od początku trzymał ich stronę. Nawet nie miałam możliwości odnieść się do tych kłamstw. Rozprawa była o utrzymanie rodziny i sąd uznał że mąż mając wysokie dochody nie musi ponosić wyższych kosztów utrzymania jeśli wyprowadził się od nas i korzysta tylko w małym stopniu to ja mam zarabiać więcej. Nie interesował go nawet stan syna ani to że często choruje ani zdalne i fakt że jestem sama z dziećmi i z domem tak naprawdę. Czuję potworną niesprawiedliwość. Będziemy więc w dalszym ciągu klepać biedę a mąż z mamusią triumfalnie czują się prawymi nieskazitelnymi uczciwymi ludźmi podczas gdy ja zostałam ze swoją biedą z dziećmi z niesprawiedliwością sama! Taki jest świat. Ostatnio spotykają mnie same przykrości. Tak wiem że mam iść do psychiatry ale ta rada jeszcze bardziej mnie dobija i wpędza do dołka. Tak więc pozdrawiam wszystkich z mojego biednego nędznego opuszczonego dołka. Wracam do kąta gdzie moje miejsce.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: elena »

Abigail pisze: 10 wrz 2021, 19:32 Tak więc pozdrawiam wszystkich z mojego biednego nędznego opuszczonego dołka. Wracam do kąta gdzie moje miejsce.
Abigail, nie jesteś sama w tym „dołku”, pamiętaj, że możesz zwrócić się do Boga, modlitwa „Jezu Ty się tym zajmij” bardzo mi pomagała w tych trudnych chwilach, rożaniec oraz modlitwa do św. Józefa.
Nie wracaj do żadnego kąta, chyba są jakieś procedury odwoławcze?
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Bławatek »

Abigail, ja się wzbraniałam przed psychiatrą, myślałam że wygadanie się na terapii mi wystarczy. Ale stresy, ból po słowach męża, strach czy dam sobie radę z synem, który przecież potrzebuje ojca, tak mnie wykańczały, że byłam kłębkiem nerwów a dodatkowo spać nie mogłam. Wyglądałam się, dostałam od psychiatry łagodne tabletki i nareszcie zaczęłam żyć. A teraz już funkcjonuję normalnie. Więc nie ma się co bać psychiatry.

I tak jak napisała Ci Elena - Bóg, święty Józef da bardzo pomocni, może nie od razu, ale jak się do nich zwracam z prośbami to mnie wysłuchują i różnymi drogami pomagają.

Niestety sądy bywają bezduszne. Bądź dzielna i nie poddawaj się. I pamiętaj - szczęśliwa i radosny mama = szczęśliwe i radosne dzieci. Na tą chwilę mąż wybiera inaczej - jego strata. Ty masz szansę z dziećmi nawiązać dobrą, mocną relację. I to jest największa wartość.
ODPOWIEDZ