Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Wiem ze to " dopiero " 2 lata odkad zona wymienila mnie na " lepszy model " ale pomimo tego wszystkiego wciaz cholernie boli
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

I stało się. Dziś na zakupach spotkałem gołąbeczki. Upał na zewnątrz a zona w sukni po samą ziemię. Sądzę że w celu zamaskowania brzucha bo nigdy w takich strojach nie chodziła. Więc chyba nie jest zbyt dumna ale temu się nie dziwię bo póki co nie słyszałem ( a słyszałbym napewno ) zeby nawet slub cywilny wzięli. Czyli panna z dzieckiem. W dodatku byla godz 10 wiec dziwna sprawa. Może wyleciał z następnej roboty. Wiem zaraz napiszecie żebym się nie zajmował zoną. To była sytuacja przypadkowa.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Ruta »

Krzygo, pisząc o takich trudnych sytuacjach wentylujesz swoje emocje. To też sposób na zajęcie się sobą. Dobrze, że to robisz. Masz pełne prawo czuć żal, złość i wiele innych trudnych uczuć.
Nauczyłam się, że ważne jest by takie emocje przyjmować w sobie, nie uciekać od nich. Gdy już się je trochę zwentyluje, warto pomyśleć co dalej z nimi zrobić. Ja je oddaję Bogu. Wcale nie jest prosto. Ale powoli mi to jakoś idzie. Powoliiiiii... Ale się nie poddaję.
Pomaga mi taka rozmowa z Bogiem o tym co ja czuję. Najłatwiej mi idzie na Adoracji. Często przy tym płaczę, czasem z bólu, ale czasem też że złości i poczucia skrzywdzenia. Ale taka wypłakana jestem potem spokojniejsza.Mężczyznom łzy pewnie przychodzą trudniej. Ale może mogłyby pomóc. Nie wiem... Zawsze można spróbować...
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Oj chyba duzo dał fakt ze wreszcie spotkalem ich przypadkowo. Zeszły kolejne pokłady złych emocji. Pewnie ma to związek z tym iż Kowalski nie okazał sie jakims " Banderasem " a zwykłym ... ( moze daruje sobie komplementy ). Fakt wieku pewnie tez ma znaczenie. I opinie ludzi ktore co jakis czas słysze typu że chyba na glowe upadła wchodząc z nim w romans, związek i teraz dziecko. Mozna podsumowac starym polskim przysłowiem " zamienił stryjek siekierke na kijek ".
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Pavel »

Mam podobne doświadczenie i podobne miałem myśli odnośnie kowalskiego.
Coś podobnego: „z nim?”, „mogła wybrać chociaż kogoś kto mnie bije na głowę pod jakimkolwiek względem”.
Tu jednak wrzucę łyżkę dzięgciu do tej beczki pychy (lub nawet uzasadnionego poczucia wartości własnej). Wrzuciłem taką i sobie kiedyś ;)

Pogubienie żony to tłumaczy, amok? Jasne, w jakiejś części tak.
Tyle, że kluczowe wg mnie jest tu to, że żona wybrała takiego kowalskiego z przeceny w dyskoncie, a odrzuciła mnie. Ba, przez długi okres nie chciała choćby ze względu na dzieci niczego próbować zmienić, naprawiać.
W końcu zadałem sobie pytanie: jak mnie, przez moje dotychczasowe wypełnianie małżeńskiej przysięgi i zachowanie musiała widzieć, że zachowuje się jak desperatka?
Jak bardzo musiałem ją zranić, jak często to robiłem, jak głuchy byłem na nią i jej potrzeby.

Wg mnie, warto byś te i inne, podobne pytania uczciwie zadał sobie.
Bo poznany i uświadomiony (oraz ten z którego sobie jeszcze sprawy nie zdajemy) udział w kryzysie ma na forum każdy (lub niemal każdy).
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Rozumiem swoje winy itd ale nic a nic nie usprawiedliwia zdrady. Też byłem odtrącany, olewany zsunięty na boczny tor i nie szukałem pocieszycielki i dlatego nie rozumie dlaczego próbuje się tu usprawiedliwiac stronę która dopuściła się najgorszego. To tak jakby idąc ulicą ktoś kogoś np pobil bo chwilę wcześniej przypadkiem się otarli przechodząc obok siebie. Nie rozumiem
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Pavel »

krzygo5 pisze: 19 sie 2021, 19:39 Rozumiem swoje winy itd ale nic a nic nie usprawiedliwia zdrady. Też byłem odtrącany, olewany zsunięty na boczny tor i nie szukałem pocieszycielki i dlatego nie rozumie dlaczego próbuje się tu usprawiedliwiac stronę która dopuściła się najgorszego. To tak jakby idąc ulicą ktoś kogoś np pobil bo chwilę wcześniej przypadkiem się otarli przechodząc obok siebie. Nie rozumiem
Ja w żadnym momencie zdrady nie usprawiedliwiałem. Za zdradę odpowiada zdradzający.
To twój odbiór, wiec teraz chyba wydźwięk mego posta będzie bardziej czytelny, mam nadzieję :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ewuryca

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Ewuryca »

krzygo5 pisze: 19 sie 2021, 19:39 Rozumiem swoje winy itd ale nic a nic nie usprawiedliwia zdrady. Też byłem odtrącany, olewany zsunięty na boczny tor i nie szukałem pocieszycielki i dlatego nie rozumie dlaczego próbuje się tu usprawiedliwiac stronę która dopuściła się najgorszego. To tak jakby idąc ulicą ktoś kogoś np pobil bo chwilę wcześniej przypadkiem się otarli przechodząc obok siebie. Nie rozumiem
Krzygo juz kilka razy pytales o to czym kieruje sie osoba dopuszczajaca sie zdrady i ze nie ma na to usprawiedliwienia. Napisze ci wiec jak ja sie czulam bedac w malzenstwie i dlaczego dopuscilam sie zdrady/opuszczenia meza. Zaznaczam na poczatku, ze nie probuje tego usprawiedliwiac, ponioslam swoje konsekwencje za to i nikomu nie polecam takich rozwiazan, ale moze pomoze ci to zrozumiec co moze czuc kobieta. Swojego meza kochalam i nienawidzilam jednoczesnie. Nienawidzilam go za to ze zniszczyl mi zycie, uwazalam ze mnie oszukal, ze zaslugiwalam na cos lepszego. Przez lata prosilam meza aby przestal pic (wtedy nie wiedzialam ze to choroba i on po prostu nie byl w stanie tego zrobic), prosilam sie o jeden weekend dla mnie, bez kolegow, bez alkoholu. Nie otrzymalam nic z tego. Ale poniewaz mojego ego i ambicje wowczas byly mocno wygorowane, to zamiast przyznac sie ze maz mnie rani, i szukac powodow dlaczego pozwalam sie ranic, chcialam sie od niego uwolnic. Kowalskiego nie szukalam, znalazl sie sam. nie interesowal mnie jego wyglad, majatek - interesowalo mnie czy pije. Zostawilam wiec meza w poszukiwaniu lepszego zycia. Czy mialam wyrzuty sumienia? Nie. Uwazalam ze mi sie to szczescie nalezy, a mezowi nalezy sie kara za to ze tak mnie zle traktowal. Maz mowil do konca ze mnie kocha, nawet na sali rozwodowej, i pojawily sie wowczas mysli zeby to ratowac ale do konca to byly puste slowa. Dwa dni przed rozprawa maz spedzil u kochanki, a dzien przed wrocil do domu pijany. Ja chcialam po prostu innego meza, chcialam zeby sie zmienil, nie interesowaly mnie jego slowa bo byly puste, nie szly za tym czyny. Do refleksji nad moim zachowaniem i malzenstwem sklonila mnie dopiero laska nawrocenia. Bez niej do konca uwazalabym ze maz jest winny mojej zdrady. Psycholog powiedziala mi kiedys ze najwieksza potrzeba kobiety to bycie na pierwszym miejscu.
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: nałóg »

Pavel pisze: 19 sie 2021, 9:12 Tu jednak wrzucę łyżkę dzięgciu do tej beczki pychy (lub nawet uzasadnionego poczucia wartości własnej). Wrzuciłem taką i sobie kiedyś

Pogubienie żony to tłumaczy, amok? Jasne, w jakiejś części tak.
Tyle, że kluczowe wg mnie jest tu to, że żona wybrała takiego kowalskiego z przeceny w dyskoncie, a odrzuciła mnie. Ba, przez długi okres nie chciała choćby ze względu na dzieci niczego próbować zmienić, naprawiać.
W końcu zadałem sobie pytanie: jak mnie, przez moje dotychczasowe wypełnianie małżeńskiej przysięgi i zachowanie musiała widzieć, że zachowuje się jak desperatka?
Jak bardzo musiałem ją zranić, jak często to robiłem, jak głuchy byłem na nią i jej potrzeby.

Wg mnie, warto byś te i inne, podobne pytania uczciwie zadał sobie.
Bo poznany i uświadomiony (oraz ten z którego sobie jeszcze sprawy nie zdajemy) udział w kryzysie ma na forum każdy (lub niemal każdy).
Krzygo, przeczytaj uważnie to co napisał Pavel, tak ze zrozumieniem. To naprawdę ważne.PD
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Blondynka55 »

nałóg pisze: 20 sie 2021, 14:48
Pavel pisze: 19 sie 2021, 9:12 Tu jednak wrzucę łyżkę dzięgciu do tej beczki pychy (lub nawet uzasadnionego poczucia wartości własnej). Wrzuciłem taką i sobie kiedyś

Pogubienie żony to tłumaczy, amok? Jasne, w jakiejś części tak.
Tyle, że kluczowe wg mnie jest tu to, że żona wybrała takiego kowalskiego z przeceny w dyskoncie, a odrzuciła mnie. Ba, przez długi okres nie chciała choćby ze względu na dzieci niczego próbować zmienić, naprawiać.
W końcu zadałem sobie pytanie: jak mnie, przez moje dotychczasowe wypełnianie małżeńskiej przysięgi i zachowanie musiała widzieć, że zachowuje się jak desperatka?
Jak bardzo musiałem ją zranić, jak często to robiłem, jak głuchy byłem na nią i jej potrzeby.

Wg mnie, warto byś te i inne, podobne pytania uczciwie zadał sobie.
Bo poznany i uświadomiony (oraz ten z którego sobie jeszcze sprawy nie zdajemy) udział w kryzysie ma na forum każdy (lub niemal każdy).
Krzygo, przeczytaj uważnie to co napisał Pavel, tak ze zrozumieniem. To naprawdę ważne.PD
Ja z uwagą i kilka krotnie przeczytałam wpis Pavel i dużo w tym prawdy.
Chociaż u mnie trochę sytuacja wygląda trochę inaczej to ja odeszłam od męża, ale nie dla kogoś innego ze względu na przemoc, którą mąż stosował wobec mnie i dzieci.
Mimo to nie umiejsza to mojego kryzysu jaki miał wpływ na nasze małżeństwo.
Teraz gdy pojawiła się kowalska tym bardziej dużo pracy przede mną.
I nie jest to łatwa droga, ale wiem że idąc z Bogiem jestem w 100% bezpieczna.
Jemu oddaje ster mojego życia, a mąż ma wolną wolę jak zechce to dołączy.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: sajmon123 »

Pavel pisze: 19 sie 2021, 9:12 Mam podobne doświadczenie i podobne miałem myśli odnośnie kowalskiego.
Coś podobnego: „z nim?”, „mogła wybrać chociaż kogoś kto mnie bije na głowę pod jakimkolwiek względem”.
Tu jednak wrzucę łyżkę dzięgciu do tej beczki pychy (lub nawet uzasadnionego poczucia wartości własnej). Wrzuciłem taką i sobie kiedyś ;)

Pogubienie żony to tłumaczy, amok? Jasne, w jakiejś części tak.
Tyle, że kluczowe wg mnie jest tu to, że żona wybrała takiego kowalskiego z przeceny w dyskoncie, a odrzuciła mnie. Ba, przez długi okres nie chciała choćby ze względu na dzieci niczego próbować zmienić, naprawiać.
W końcu zadałem sobie pytanie: jak mnie, przez moje dotychczasowe wypełnianie małżeńskiej przysięgi i zachowanie musiała widzieć, że zachowuje się jak desperatka?
Jak bardzo musiałem ją zranić, jak często to robiłem, jak głuchy byłem na nią i jej potrzeby.

Wg mnie, warto byś te i inne, podobne pytania uczciwie zadał sobie.
Bo poznany i uświadomiony (oraz ten z którego sobie jeszcze sprawy nie zdajemy) udział w kryzysie ma na forum każdy (lub niemal każdy).
Tak. Ja też się utozsamiam praktycznie z każdym słowem. Tylko co zrobić z tą bezsilnością, kiedy poznajemy swój wkład, pracujemy nad nim, a "efektów" małżeńskich nie widać? Rozumiem dać czas czasowi, ale co jak druga osoba tego czasu nie dała/daje? Oddać Bogu... To też niby rozumiem, ale tak po ludzku jest to mega trudne i na ten czas praktycznie niewykonalne...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Pavel »

sajmon123 pisze: 20 sie 2021, 17:23
Pavel pisze: 19 sie 2021, 9:12 Mam podobne doświadczenie i podobne miałem myśli odnośnie kowalskiego.
Coś podobnego: „z nim?”, „mogła wybrać chociaż kogoś kto mnie bije na głowę pod jakimkolwiek względem”.
Tu jednak wrzucę łyżkę dzięgciu do tej beczki pychy (lub nawet uzasadnionego poczucia wartości własnej). Wrzuciłem taką i sobie kiedyś ;)

Pogubienie żony to tłumaczy, amok? Jasne, w jakiejś części tak.
Tyle, że kluczowe wg mnie jest tu to, że żona wybrała takiego kowalskiego z przeceny w dyskoncie, a odrzuciła mnie. Ba, przez długi okres nie chciała choćby ze względu na dzieci niczego próbować zmienić, naprawiać.
W końcu zadałem sobie pytanie: jak mnie, przez moje dotychczasowe wypełnianie małżeńskiej przysięgi i zachowanie musiała widzieć, że zachowuje się jak desperatka?
Jak bardzo musiałem ją zranić, jak często to robiłem, jak głuchy byłem na nią i jej potrzeby.

Wg mnie, warto byś te i inne, podobne pytania uczciwie zadał sobie.
Bo poznany i uświadomiony (oraz ten z którego sobie jeszcze sprawy nie zdajemy) udział w kryzysie ma na forum każdy (lub niemal każdy).
Tak. Ja też się utozsamiam praktycznie z każdym słowem. Tylko co zrobić z tą bezsilnością, kiedy poznajemy swój wkład, pracujemy nad nim, a "efektów" małżeńskich nie widać? Rozumiem dać czas czasowi, ale co jak druga osoba tego czasu nie dała/daje? Oddać Bogu... To też niby rozumiem, ale tak po ludzku jest to mega trudne i na ten czas praktycznie niewykonalne...
Niestety, nawet po wykonaniu najlepszej możliwej pracy nad sobą nie ma gwarancji, że w relacji małżeńskiej będą „efekty”. Zakładam, że piszesz po prostu o powrocie do czynnej relacji, powrotu małżonka/małżonki. Do tego potrzebna jest wola drugiej strony.

Efekty jednakże siłą rzeczy są i wtedy - inna komunikacja (przynajmniej z jednej strony), inne reakcje (przynajmniej z jednej strony).

Motto naszej wspólnoty brzmi: „każde sakramentalne małżeństwo da się uratować”.
Nie oznacza to, że każde zostanie uratowane. Poznałem w Sycharze wspaniałych ludzi, przepracowanych tak, że wzbudzają podziw. Niektórym udało się poskładać małżeństwa, innym nie. Bo nie tylko od nich taka decyzja zależała. Oczywiście w każdym z tych przypadków może się to zmienić - są w Sycharze świadectwa powrotów po wieeeelu latach i perturbacjach, po ludzku - nie do poskładania, z Bogiem zaś - wykonalne :)

To trudne?
Jasne, to doskonale rozumiem. Nie po to braliśmy ślub, by żyć w pojedynkę.
W Sycharze natomiast można spotkać ludzi, którzy żyją w pojedynkę pełnią życia. Oczywiscie nie z tego powodu, że współmałżonek nie wrócił, a pomimo tego.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: burza »

Tu każdy z nas, ma taką nadzieję i trwamy że, łaska Boża pomoże, by ten współmałżonek /ka chciał / ła wrócić ale... nasi małżonkowie maja wolna wolę...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Caliope »

krzygo5 pisze: 19 sie 2021, 19:39 Rozumiem swoje winy itd ale nic a nic nie usprawiedliwia zdrady. Też byłem odtrącany, olewany zsunięty na boczny tor i nie szukałem pocieszycielki i dlatego nie rozumie dlaczego próbuje się tu usprawiedliwiac stronę która dopuściła się najgorszego. To tak jakby idąc ulicą ktoś kogoś np pobil bo chwilę wcześniej przypadkiem się otarli przechodząc obok siebie. Nie rozumiem
Krzygo5, byłeś odtrącany też w sypialni? czy ogólnie, bo próbuję zrozumieć postępowanie męża tak podobne do Ciebie, choć ja nigdy go nie odtrącilam, nie zdradziłam. Czy przypadkiem nie jest tak, że to odtrącenie żony to tak naprawdę zrobienie jej na złość? Mój mąż przypuszczam tak funkcjonuje i myśli, że ja do niego przyjdę się pojednać, a ja mam blokadę, podobną ma twoja żona. Odtrącając mnie strzelił sobie w stopę i mamy celibat prawie 2 lata, tylko ja po doświadczeniach nie szukam szczęścia gdzie indziej, ale jak ktoś mnie nie chce, to się nie narzucam.
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Ogromne dzięki wszystkim za odpowiedzi. Tyle tego że ciężko odnieść się do wszystkiego ale każda odpowiedz ważna. Może odpowiem na ostatni wpis Caliope. Bywało że też w sypialni. Generalnie zaczęło się walić z 2 powodów. Mojej pozycji po jej ojcu, siostrze i dwóch siostrzenicach. Oni okazało się byli priorytetem. Ja na końcu. A drugi powod ich wpływ na żonę i sterowanie nią w małżeństwie. Co ma robić, czego nie itd. Dokładnie jak piszesz. Zrobienie na złość a właściwie chciałem żeby poczuła to co ja zepchniety, najmniej istotny z wymyślonymi poglądami nie zgodnymi z wizją jej ojca i siostry.
ODPOWIEDZ