Po wyjściu z domu przywitał mnie mały kowalik. Skakał sobie po rozpalonej jezdni i ciekawie mi się przyglądał lewą stroną ptasiej główki. Ja jemu też.
-Cyiik, cyiik - przywitał się
-Dzień dobry sympatyczny lataczu. Co porabiasz?
-Cyiik.
-Acha. A ja idę do parku. No to siema.
-Cyiik.
,,Cyiik,, - dźwięk jakby ktoś bawił się małą wieżyczką ustawioną z dużych monet, szybko je podnosząc i opuszczając tak jak robią to pokerzyści bawiąc się odruchowo żetonami. Ufny w udany opis onomatopei zmierzam ku przeznaczeniu.
W parku susza.
Woda stawu opadła do niespotykanego wcześniej poziomu. Ja tam nie żałuję ale rybek szkoda bidulek. Gdyby tak sążnisty opad przez całą noc od 22 do 4.30. A tak to nic.
Plac zabaw.
Mali Polacy ujeżdżają na maksa zjeżdżalnie. huśtawki, mini karuzele i inne. Duzi Polacy siedzą najczęściej na ławkach, gapią się zapamiętale w ekraniki komórek, gadają do siebie, sporadycznie rzucają słowo otuchy, zachęty, reprymendy pod adresem swoich dzieciaczków.
Idzie seniorka z wnusiem. O - ta to ma 100% uwagi skupionej na wnusiu.
Piękna scena.
Wracając do domu znów spotykam pana kowalika przy wiadomym drzewku głogu.
Widać polubił to miejsce a i ja jego już trochę.
Może gdyby kowaliki latały w stadach tak jak wróble czy gołębie to nie zwróciłbym uwagi.
A tak zwróciłem.
O - na kowalikowym głogu ktoś nalepił ogłoszenie o zaginionym kocie domowym.
Koty lubią swoje ścieżki badać i czasem same wracają po paru dniach.
Oby ogłoszenie znikło czym prędzej - ku uciesze ogłaszacza rzecz oczywista.
Niedziela.
Wesoły sąsiad karmi chmarę cudownych gołąbków. Gołąbki radośnie furkoczą skrzydełkami, chrumkają i nie tylko. Kochane sąsiadzisko
A my posłuchajmy - czego?
No właśnie.
To może germańskiego teledysku z przesłaniem że pieniądz rządzi światem ale kreatywność i spryt też są w cenie:
https://youtu.be/5i4KJrkUDA0