Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Ruta »

krzygo5 pisze: 22 cze 2021, 19:31 Naszlo mnie teraz takie pytanie. Zalozmy rozpada sie romans zony i chcialby naprawy, powrotu itd. Z punktu widzenia religijnego mam przyjac " zone marnotrawna " czy mam jakas alternatywe gdyby okazalo sie ze powstala jakas blokada ( pomimo checi ) wobec zony ze wzg na to wszystko co sie wydarzylo a przede wszystkim zdrady. Wiem ze zdrada jest powodem orzeczenia formalnie separacji w kosciele. Jakie sa wtedy mozliwe drogi?
Krzygo, cieszę się, że doświadczasz trochę spokoju i ulgi w tych trudnych emocjach. Sen to podstawa, dobrze jak to wszystko w końcu się puszcza i można spokojnie zasnąć i obudzić się po przespanej nocy. Cieszę się z tobą - bo wiem jaka to ulga i jaka radość może zapanowac w człowieku, gdy choć trochę uda się tego bagażu gniewu, zranienia i żalu z siebie zdjąć. I co tu kryć - wyspać się porządnie.

Podoba mi się, że nie ulegasz pokusie nawiązania relacji - i skrzywdzenia innej kobiety i siebie samego także. Tak trzymaj :) Gdy trzymamy się Bożej drogi, Bóg działa i jest przy nas.

Co do rozważań o przyszłości - ja uczę się być bardziej tu i teraz, a przyszłość w zaufaniu powierzać Bogu. Nadmierne pisanie scenariuszy, rozważanie, to z jednej strony sposób w jakim staramy się przygotować i ochronić samych siebie w poranieniach i przed kolejnymi zranieniami. Z drugiej strony, gdy zaczynamy radzić sobie z przeszłością i trudnymi emocjami, oraz teraźniejszością i trudnymi emocjami - to rozważanie co będzie to prosta ścieżka by znów wpaść w trudne emocje. Tym razem dotyczące scenariuszy dotyczących przyszłości. Której przecież nie znamy, ani nie potrafimy jej przewidywać. Tu ostrożnie.

Oczywiście rozeznanie ważności sakramentu z mądrym duchownym, jeśli w sercu masz wątpliwości, jak najbardziej ma sens, podobnie jak poznanie możliwych i dopuszczonych przez Kościół sposobów życia, gdy dochodzi do kryzysu małżeńskiego. Ale właśnie na spokojnie, dobrze, gdy w połączeniu z modlitwą o Światło Ducha Świętego, uważnie, by na nowo nie rozniecić w sobie całego tego kłebu palących emocji. Bo jak napisałam - sen spokojny to podstawa :)
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: lustro »

krzygo5 pisze: 23 cze 2021, 15:28 Generalnie tak myslalem i teraz pytanie czy musze lub powinienem uregulowac te sprawe w Kurii formalnie wystepujac o stwierdzenie separacji czy poprostu zyjemy oddzielnie w nadziei na uzdrowienie malzenstwa czyli pewnie cud
Krzygo5
Nic nie musisz. Jesteś wolnym czlowiekiem.

Zapytam po raz kolejny - dlaczego nie umówisz się w Kurii na rozmowę?
Masz jakieś obawy? Łęki?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Monti »

Separacja kościelna jest instytucją raczej martwą, ponieważ - w przeciwieństwie do separacji cywilnej - w praktyce nic nie zmienia. Osobiście nie znam chyba nikogo, kto miałby orzeczoną separację kościelną. Gwoli wyjaśnienia - separacja nie wiąże się z badaniem ważności sakramentu i nie pozwala na wejście w ponowny związek małżeński.

W świetle Twojego pytania warto powołać kan. 1152 Kodeksu Prawa kanonicznego:

§ 1.
Chociaż bardzo zaleca się, aby współmałżonek pobudzony chrześcijańską miłością i zatroskany o dobro rodziny, nie odmawiał stronie cudzołożnej przebaczenia oraz nie zrywał z nią życia małżeńskiego, to jednak, gdy wyraźnie lub milcząco nie darował winy, ma prawo przerwać pożycie małżeńskie, chyba że zgodził się na cudzołóstwo, albo stał się jego przyczyną lub sam także popełnił cudzołóstwo.
§ 2.
Zachodzi milczące darowanie, gdy strona niewinna upewniona już o zdradzie małżeńskiej, dobrowolnie z miłością małżeńską współżyje z tą, która zawiniła. Domniemywa się zaś je, jeśli przez okres sześciu miesięcy zachowała współżycie małżeńskie i nie odniosła się do władzy kościelnej lub państwowej.
§ 3.
Jeśli współmałżonek niewinny sam zerwał dobrowolnie współżycie małżeńskie, powinien w ciągu sześciu miesięcy wnieść sprawę o separację do kompetentnej władzy kościelnej, która, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, rozważy, czy niewinny współmałżonek mógłby być skłoniony do darowania winy i nie przedłużania separacji na stałe.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Dzieki Ruta. Po procesie cywilnym mam dosc prania brudow, dosc klamstw, dosc szarpania sobie nerwow sluchania kolejnych kłamstw bo wcale nie jestem pewny ze sytuacja klamstw sie nie powtorzy pomimo przysiegi religijnej. Nie jest to proces szybki wiec na sama mysl ze mam drugi raz przechodzic to wszystko mam dosc. Pozatym tak naprawde nie mam zadnych swiadkow obiektywnych bo mieszkaliśmy u zony wiec głównie tam wszystko sie dzialo. Mam ewentualnie to iz psycholog stwierdzila uzależnienie od członków rodziny w związku z DDA, smsy i Messenger świadczący o klamliwych zarzutach w sądzie, przyznanie sie w messangerze do tego iz jest w związku ale ze zaczęło sie po rozwodzie i w sumie najlepsze to ten wiek kochanka czyli ok 50 lat a zona 30. Wiec podejrzewam ze mam niewiele jak na taki proces. Przykre ale prawdziwe. Czas pokaze moze jeszcze ktos przelamie zmowe milczenia bardziej i dotra do mnie kolejne " jaskółki " . Moze spotkam ich gdzieś przypadkiem, moze dowiem sie kto to. Juz przestałem zaglebiac sie w temat ale tak jak mowie moze peknie jakas zmowa milczenia i ktos cos doda konkretnego
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: lustro »

Krzygo5

Ok, wolisz unikać moje pytania - twoja wola.

Nie pytam ciągle o rozeznanie spraw w Kurii, żeby zrobić Ci na złość.
Pisze, że Ty nic nie masz do stwierdzenia nieważności. A równocześnie wypytujesz się tu o wszystko. Czyli wiedzy o tym, czy są podstawy czy nie, też nie masz.
Więc skąd twierdzenie, że nic nie masz?
Przeciez tak na prawdę nie wiesz nic.

Znam 3 przypadki w bliskim otoczeniu, gdzie doszło do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa. I w zasadzie w każdym z nich, na pierwszy rzut oka, nie było dowodów.
A jednak.
Warto pottoznawiac z kimś, kto tym się profesjonalnie zajmuje. Bo może się okazać, że np zostałeś oszukany przez narzeczoną i gdybyś wiedział jaka jest (a ona to przed Tobą ukryła) to nie ożenił byś się z nią.
Może się okazać, że twojej żonie też zależy na tym stwierdzeniu nieważności.
Może się wiele okazać...
Ale każdy przypadek jest inni i trzeba każdy indywidualnie rozpatrzyć.

Nie chcesz pójść do źródła wiedzy - nie idź
Chcesz zostać resztę życia w domyslach i w patowej sytuacji - zostań
Przecież to twoje życie. Sam sobie je tworzysz takie, jakie potem masz.

Dopisze to, może moderacja to puści.
Strasznie mnie osobiście irytują miękcy, niezdecydowani faceci racjonalizujący winą innych to, że mają skopane życie.
Przepraszam, nie będę jak Ruta poklepywać Cie po plecach i chwalić.
Powiem jak do faceta - ogarnij się i zaczxnij coś robić a nie gadać.
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Witam. Spokojnie Lustro pojde wcześniej czy pozniej tylko narazie tak jak mówiłem mam niewiele. Kwestia czasu jest chociażby to ze kiedys padnie np kim jest kochanek a wtedy juz będzie cos bo w sytuacji faktycznie wieku 50 + ( zona 30 ) w polaczeniu z draumatycznym dziecinstwem, alkoholizmem rodzicow, przemoca ojca, brakiem dzieciństwa, przebytą depresją zony, stwierdzonym przez psychologa uzależnieniem w związku z dda od rodziny to nie trzeba byc psychologiem by wylapac ze kochanek to raczej uzupełnienie wzoru ojca lub cos w tym stylu w kazdym razie cos w tej relacji nie do konca pasuje. I mając juz to cos plus te rzeczy o ktorych pisalem moge startowac na taką rozmowe. Wiec tak jak mi powiedział okolo półtora roku temu mój niestety juz ś.p. ks. proboszcz tu potrzebny jest czas.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Al la »

Krzygo5, stwierdzenie nieważności małżeństwa to zbadanie czy małżeństwo sakramentalne było ważnie zawarte.
Sąd Biskupi bada historię danego związku do momentu zawarcia ślubu, nie zajmuje się tym, co działo się w trakcie małżeństwa.
Czyli nie będzie się zajmował Twoją żoną i kochankiem.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: lustro »

krzygo5 pisze: 25 cze 2021, 13:44 Witam. Spokojnie Lustro pojde wcześniej czy pozniej tylko narazie tak jak mówiłem mam niewiele. Kwestia czasu jest chociażby to ze kiedys padnie np kim jest kochanek a wtedy juz będzie cos bo w sytuacji faktycznie wieku 50 + ( zona 30 ) w polaczeniu z draumatycznym dziecinstwem, alkoholizmem rodzicow, przemoca ojca, brakiem dzieciństwa, przebytą depresją zony, stwierdzonym przez psychologa uzależnieniem w związku z dda od rodziny to nie trzeba byc psychologiem by wylapac ze kochanek to raczej uzupełnienie wzoru ojca lub cos w tym stylu w kazdym razie cos w tej relacji nie do konca pasuje. I mając juz to cos plus te rzeczy o ktorych pisalem moge startowac na taką rozmowe. Wiec tak jak mi powiedział okolo półtora roku temu mój niestety juz ś.p. ks. proboszcz tu potrzebny jest czas.
Wiek i tożsamość kowalskiego jest ważna dla Ciebie. Dla Sądu Biskupiego to bez znaczenia.
Tak samo jak zdrada, która nie daje podstaw do stwierdzenia nieważności.
Ważne może być, że żona zataila przed Tobą jakieś ważne choroby. Lub, że związała się z Tobą interesownie lub pod przymusem czy inaczej Cie oszukala.
Ale to tylko fragment możliwości.
Naprawdę, przestań snuć domysły i idź porozmawiać.
Tracisz tylko czas i energię
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Pavel »

Nie wiem jak to być powinno, jak wygląda teoria, ale z powyższymi postami Nie do końca się zgadzam.
Moja kuzynka niedawno zakończyła proces w sądzie biskupim wraz ze swoim juz nie-mężem.

W trakcie przesłuchań Nie koncentrowano się tylko na okresie przed ślubem i w jego dniu. „Przemaglowano” dokładnie cały okres małżeństwa.
Jest to dla mnie bardzo logiczne i świadczy o mądrości osób przesłuchujących.
W końcu czyny po ślubie z czegoś wynikają i jeśli po jego zawarciu jeden lub dwoje małżonków zachowuje się jak osoba dysfunkcyjna czy elementarnie niedojrzała do małżeństwa, trudno zakładać, że inaczej było przed ślubem.

Wspomniany przez krzygo5 fakt, że kowalski jest 20 lat starszy od jego żony jest symptomatyczny wg mnie, zwłaszcza mając na uwadze pozostałe okoliczności. I w mojej ocenie ma znaczenie.

Ale nade wszystko zgadzam się z lustro - uprawianie gdybologii jest stratą czasu i energii, dodawaniem sobie frustracji.
Warto iść porozmawiać w sądzie biskupim.
No i mega zgadzam się, że warto w pierwszej kolejności ogarnąć siebie samego.
Bo żony tu nie ma, a ty jesteś.
Pracy nad sobą masz tyle, że życia nie starczy.

To zdecydowanie nie jest przypadek, że wybrałeś sobie akurat tę żonę.
Zupełnie jak ja gdy wybierałem swoją. Pogubieni szukają (instynktownie) pogubionych.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Ruta »

krzygo5 pisze: 24 cze 2021, 14:51 Dzieki Ruta. Po procesie cywilnym mam dosc prania brudow, dosc klamstw, dosc szarpania sobie nerwow...
Proces kanoniczny ma trochę inne cele, niż cywilny. Sąd rozeznaje tu, czy małżeństwo istnieje. Natomiast pójście na rozmowę, na takie wstępne rozeznanie, czy w przypadku twojego małżeństwa (do chwili stwierdzenia nieważności sakramentu każde małżeństwo sakramentalne uważamy za ważne) sakrament został zawarty w sposób ważny czy też nie, nie wiąze się z żadnym szarpaniem. Dowiesz się i jak wiele osób słusznie pisze - skończysz snuć domysły. Zaoszczędzisz sobie nerwów i szarpaniny.

Natomiast nawet w sytuacji w której okaże się, że sakrament nie został przez was zawarty ważnie, to i tak pozostaną do rozwiązania przez ciebie różne kwestie - na przykład dlaczego wszedłeś w tak trudną relację. Nawet zakładając, że zostałeś oszukany - dlaczego zatem dałeś się oszukać. I wiele innych spraw, które doprowadziły cię do punktu w którym jesteś... Nie przepracowane wyjdą w każdej innej relacji, nie tylko damsko-męskiej, ale każdej. Więc niezaleznie od wszystkiego i niezależnie od tego jak tam i co i kiedy będzie stwierdzone, to jedno jest pewne. Skoro doszło do kryzysu małżeńskiego - to masz sporo do przepracowania ze sobą. Nic wyjątkowego - każdy kryzysowicz tak ma. Ja też. Całe góry do poprzenoszenia mam :) No to czemu miałbyś nie zacząć już teraz? Na co czekać.

Gdy czytam jak piszesz, to widzę, że masz skłonność do nakręcania sobie emocji. Jakaś tam myśl ci się pojawia, która je podbija, i wtedy się jej łapiesz i ją miętosisz, do ostatniej kropli wyciskasz, aż ci emocje zaczynają się kłębić jak chmura burzowa. Jak się czujesz ze sobą, gdy jest spokojnie? Nie musisz odpisywać - ale sobie na to pytanie odpowiedz. Czasem takie odpowiedzi pomagają zobaczyć, czy ja mam w tym obszarze coś do roboty...

Piszę o tym, bo ja tak się przyzwyczaiłam do stanu napięcia, jeszcze zanim poznałam męża, że gdy nie miałam napięcia, czułam panikę. Ja sobie trochę inaczej załatwiałam to napięcie, niż przez dokręcanie emocji, ale miałam swoje sposoby, by takie napięcie stale w życiu mieć. Czego kompletnie nie byłam świadoma. A gdy w moim życiu pojawił się mój mąż - no to już nic nie musiałam robić, wszystkie skoki i odpowiedni poziom tego, by "się działo", zapewniał mi mój mąż. Oczywiście zapytana wtedy mówiłabym, że szukam bezpieczeństwa, współpracy i odpowiedzialności, hehehe... Od niedawna uczę się dopiero, jak dobrym stanem jest spokój. I gdy jest spokój, to umiem się nim cieszyć i nie budzi już ten stan mojego niepokoju i paniki.

Czasem takie dokręcanie emocji pomaga też coś w sobie zagłuszać. Posłuchaj siebie, zobacz, czy coś tam wewnątrz ci nie krzyczy.

A jak stoisz z relacją z Bogiem? Gadacie sobie czasem? Jakieś osobiste kontakty ze Świętymi, z Matką Bożą? Polecam każda taką relację. Bardzo wspierające w pracy nad sobą. Nawet jak brzmi absurdalnie - to i tak jest to prawda. No i jak stoisz z modlitwą? Codziennie? Odklepana? Zaangażowana? Też nie odpisuj - tylko tak dla siebie zobacz, jak z tym u ciebie.

Jakbyś z tymi "świętymi" relacjami nie był zbyt zaawanasowany - to znajdź sobie na początek na przykład Świętego lub Świętą do rozmów, i jedną stałą modlitwę do codziennego odmawiania. Efekty zobaczysz szybciutko. I sam już nie będziesz chciał przestać. Jak lubisz emocje i duże wyzwania - to od razu zacznij Nowennę Pompejańską. Ale to jeśli nie masz słomianego zapału i jeśli masz wytrwałość i systematyczność wpisaną w obwody - bo to jednak 54 dni i codziennie cały różaniec. Za to emocji sporo, ale one się po drodze układają - i o to chodzi. No i nie ma szansy, by podczas tej Nowenny nie zawiązać bliższej relacji z Maryją. Gdy zapał, możliwości czasowe lub systematyka są mniejsze - to sobie dobierz coś stałego, ale krótszego do modlenia. W razie braku przekonania przyjmij zasadę "nie pomoże nie zaszkodzi". Ja zaczęłam Nowennę Pompejańską na próbę. Wcześniej się modliłam i bywało też, że sobie z Bogiem rozmawiałam, ale nie miałam nawyku stałej codziennej modlitwy. Teraz mam - bo zobaczyłam jak to owocuje i jaką jest dla mnie pomocą, ulgą i radością :) Choć bywają dni, że jest ciężko się modlić - ale tym zniechęcać się nie trzeba. Czasem tak jest. takie okresy trzeba przetrwać. Ćwiczy to wytrwałość - czyli coś co w życiu pomaga i procentuje :)
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Co sie dzieje w glowie osoby zdradzajacej?

Post autor: krzygo5 »

Witam. Nie daje mi spokoju jedna kwestia. Co ma w glowie osoba zdradzajaca? Byc moze dziwne pytanie z kosmosu ale mi sie w glowie nie miesci jak mozna zdradzic zwlaszcza wspolmalzonka koscielnego. I nie trafiaja do mnie rzeczy typu ze ktos sie czul chwilowo samotny, zaniedbywany itd itd jesli nawet by tak bylo. Jak mozna zrobic komus takie swinstwo?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co sie dzieje w glowie osoby zdradzajacej?

Post autor: Pavel »

krzygo5 pisze: 09 lip 2021, 4:02 Witam. Nie daje mi spokoju jedna kwestia. Co ma w glowie osoba zdradzajaca? Byc moze dziwne pytanie z kosmosu ale mi sie w glowie nie miesci jak mozna zdradzic zwlaszcza wspolmalzonka koscielnego. I nie trafiaja do mnie rzeczy typu ze ktos sie czul chwilowo samotny, zaniedbywany itd itd jesli nawet by tak bylo. Jak mozna zrobic komus takie swinstwo?
Nie wiem co ma w głowie taka osoba. Nie mam bowiem zdolności by wchodzić w głowy innych.
Na pewno bałagan.
Natomiast o ile zdecydowanie nie pochwalam zdrady, nie usprawiedliwiam jej (bo za zdradę odpowiada zdradzający, a za kryzys jego współudziałowcy), o ile sam zadawałem sobie takie pytania, o tyle czytając twój post przychodzi mi na myśl jedna osoba.
Ja.
Przychodzą mi na myśl słowa Jezusa: „Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień”.
Bo widzisz, ja podobnie pytałem siebie i innych. Jak mogła (żona) mi to zrobić?
A w trakcie pracy nad sobą, obserwacji swego udziału w kryzysie, zacząłem sobie zadawać pytania.
Jak ja mogłem zrobić żonie to, tamto i siamto.
I odpowiedź na oba pytania jest pewnie podobna.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co sie dzieje w glowie osoby zdradzajacej?

Post autor: Nirwanna »

krzygo5 pisze: 09 lip 2021, 4:02 Witam. Nie daje mi spokoju jedna kwestia. Co ma w glowie osoba zdradzajaca? Byc moze dziwne pytanie z kosmosu ale mi sie w glowie nie miesci jak mozna zdradzic zwlaszcza wspolmalzonka koscielnego. I nie trafiaja do mnie rzeczy typu ze ktos sie czul chwilowo samotny, zaniedbywany itd itd jesli nawet by tak bylo. Jak mozna zrobic komus takie swinstwo?
Krzygo, dokleiliśmy Twoje pytania do Twojego wątku. Warto, aby to było wszystko w jednym, Twoim osobistym miejscu.

I w tym kontekście warto, abyś abyś zrobił to, o czym pisze Pavel, tj. zajął się sobą, swoim "ja", swoim "mnie". Gdy w tym obszarze odrobisz solidnie lekcję, gwarantuję, że odpowiedzi na Twoje pytania albo znajdą się same, albo pytania przestaną być istotne.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krzygo5
Posty: 82
Rejestracja: 23 kwie 2021, 3:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: krzygo5 »

Oczywiscie nie jestem bez winy nawet moze po czesci sam popchnalem zone w tamtym kierunku gdy sam bedac zaniedbywany, ignorowany, spychany na boczny tor, nie wazny przez dluzszy czas zaczalem byc oziebly w stosunku do zony. Tylko ze ja nie szukalem sobie zastepczyni zony gdy tak bylem traktowany a tu bardzo szybko wyszlo prawdziwe oblicze zony. Oczywiscie biore to na klate tylko w glowie mi sie nie miesci jak mozna bylo tak postapic. Kosmos mam wrazenie ze slub wzialem zaraz po " randce w ciemno " a nie po 4 latach zwiazku. Straszne
Kość123
Posty: 34
Rejestracja: 19 gru 2019, 20:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Możliwość opini psychologa w procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Post autor: Kość123 »

krzygo5 pisze: 09 lip 2021, 13:17 Oczywiscie nie jestem bez winy nawet moze po czesci sam popchnalem zone w tamtym kierunku gdy sam bedac zaniedbywany, ignorowany, spychany na boczny tor, nie wazny przez dluzszy czas zaczalem byc oziebly w stosunku do zony. Tylko ze ja nie szukalem sobie zastepczyni zony gdy tak bylem traktowany a tu bardzo szybko wyszlo prawdziwe oblicze zony. Oczywiscie biore to na klate tylko w glowie mi sie nie miesci jak mozna bylo tak postapic. Kosmos mam wrazenie ze slub wzialem zaraz po " randce w ciemno " a nie po 4 latach zwiazku. Straszne
Mam takie same odczucia.Mój mąż gardził zdradzaczami ,jak kiedyś kolega się rozwodził to jeszcze mu podpowiadał jak powinien niewierną żonę zgnoić,jak jej dopiec. A jak sam zdradzał to już było Ok. Bo mu się należało ,bo był nieszczęśliwy,bo cierpiał ..
Ja tez nie raz mogłabym męża zdradzić ,nawiązać romans ,bo tez byłam w tym samym” beznadziejnym układzie”,ale tego nie zrobiłam .Czemu? Bo mam inne wartości ,bo by mnie sumienie zjadło ,bo bym czuła ,że zawiodłam rodziców ,dzieci,i siebie. Nawet z psychologiem rozmawiałam na ten temat ,że tez bym chciała czuc się szczęśliwa,biegać na randki ,patrzeć na nową „miłosc”,snuć plany jak to z nowym onym mogłoby być..Ale mam inny charakter ,wiem co jest dla mnie ważne ,wiem co jest dobre,a co złe,i wartości są stałe .Mąż myślał inaczej -trudno. Ja mogę codziennie spokojnie patrzeć na siebie w lustro-nie zrobiłam nikomu świństwa, nie zrujnowałam komuś życia.
ODPOWIEDZ