1,5 roku kryzysu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Monti »

elena pisze: 04 sty 2021, 14:04
fannyprice pisze: 02 sty 2021, 15:18
Podobno w listopadzie złożył pozew, ale jeszcze nic nie dostałam. Nie dociekam, jak przyjdzie to się zastanowię co na niego odpowiedzieć.
Ja na początku grudnia też usłyszałam o pozwie (tzn. tak naprawdę temat pozwu jest poruszany przez męża co jakiś czas od ok. 1,5 roku). Nie zadaję pytań, jak dostanę to wtedy będę myśleć. Tylko chciałam wiedzieć ile mniej więcej czasu się czeka? Bo ja stresuję się jak tylko widzę listonosza albo mam awizo w skrzynce 😳
Można w Biurze Obsługi Interesanta sądu zapytać, czy pozew został złożony i zapoznać się z aktami przed doręczeniem pozwu. Wtedy jest więcej czasu na przemyślenie odpowiedzi.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Bławatek »

Fannyprice, też zauważam że każda rozmowa z mężem kończy się stwierdzeniem że on i tak mnie nie kocha, swoją szansę miałam, ja się nie zmienię, on chce kiedyś być szczęśliwy z kimś innym dlatego mu rozwód potrzebny. W weekend postanowiłam, że już z nim nie będę rozmawiać. Bo to nie ma sensu. Niech przychodzi tylko do syna i niech jemu poświęca czas.

Mam nadzieję, że relacje z Twoim teściami zostaną poprawne na dłużej. Ja staram się utrzymywać dobre relacje z moimi teściami choć momentami jest trudno bo np. teść uważa, że z racji swojego wieku i stażu małżeńskiego jest jakby nie omylnym guru. Niestety z niektórymi poglądami na życie małżeńskie czy też relacji mąż-zona, które oni głoszą się nie zgadzam, więc zazwyczaj omijam wiele tematów.

Spokoju i pomyślności w tym trudnym czasie życzę.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Pavel »

Fannyprice nie wiem jak wyglądało błoto w poście który ci się skasował, ale ten który napisałaś bardzo fajnie się mi czytało.
Oczywiście przykro mi, że twój mąż Tak się wobec ciebie zachowuje, jednocześnie miło czytać o złocie które jest twoim udziałem. Czyli, że robisz swoje, odwieszasz się i nie warunkujesz tak swego zachowania/nastawienia tym co robi/mówi mąż.
I tego ci życzę: rób swoje, krok po kroku rośnij, wzmacniaj się.
To da dobre owoce, dla ciebie przynajmniej :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Załamana »

Tak to prawda wiele też zależy od miasta, wylosowanego sędziego. Moj mąż złożył pozew w lipcu a juz termin był na października. Na 1 rozprawie nie dostaliśmy później kolejny termin na koniec listopada,termin zostal odroczony z uwagi na covid i teraz pod koniec stycznia. W naszym miescie w 4 miesiące góra raczej sprawy są zamykane. Szybko ...niestety
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: fannyprice »

Monti pisze: 04 sty 2021, 16:49
elena pisze: 04 sty 2021, 14:04
fannyprice pisze: 02 sty 2021, 15:18
Podobno w listopadzie złożył pozew, ale jeszcze nic nie dostałam. Nie dociekam, jak przyjdzie to się zastanowię co na niego odpowiedzieć.
Ja na początku grudnia też usłyszałam o pozwie (tzn. tak naprawdę temat pozwu jest poruszany przez męża co jakiś czas od ok. 1,5 roku). Nie zadaję pytań, jak dostanę to wtedy będę myśleć. Tylko chciałam wiedzieć ile mniej więcej czasu się czeka? Bo ja stresuję się jak tylko widzę listonosza albo mam awizo w skrzynce 😳
Można w Biurze Obsługi Interesanta sądu zapytać, czy pozew został złożony i zapoznać się z aktami przed doręczeniem pozwu. Wtedy jest więcej czasu na przemyślenie odpowiedzi.
Tak też w końcu zrobiłam, ciekawość wzięła górę, okazuje się, że żadnego pozwu nie było i nie ma na chwilę obecną. Po rozmowie z prawnikiem zastanawiam się nad sprawą o alimenty. Jest to kwestia w której nie mogę się z mężem porozumieć, on nie widzi, żeby niemowlak miał jakieś potrzeby prócz pieluch i tylko tyle ile kosztuje paczka pieluch przelał mi tytułem utrzymania dziecka. To kolejne co jest totalną zmianą w zachowaniu męża, wcześniej kwestie finansów nie były aż tak istotne, a teraz koniecznie chce wszystko podzielić, a dziecko najlepiej bym utrzymywała sama, bo przecież "wyrzuciłam go z domu" i dlatego nic mi się nie należy. Miesiąc czy dwa to nie problem, ale jak pomyślę, że w dłuższej perspektywie nie otrzymam od niego nic więcej, to zacznie być to dla mnie kłopot by dać radę finansowo.
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Bławatek »

Fannyprice miło słyszeć, że mąż mówiąc o pozwie kłamał.

Dobrze jest zadbać o finanse dla dziecka - bo są dla dziecka, które ma dużo potrzeb, niestety współmałżonkowie o tym zapominają. Ja byłam w szoku gdy ledwo po odejściu męża na swoim koncie po niespełna 2 tygodniach zobaczyłam informację o alimentach. Dla mnie to był szok, bo znaczyło, że mąż miał już wszystko wcześniej zaplanowane. Szokiem też była niska kwota, na dodatek nic poza tą kwotą mąż dziecku nie daje. Bo np. jedno jajko niespodzianka lub czekolada w miesiącu to dla mnie jest nic. Latem były lody od czasu do czasu, a tak to prawie nic.

Musisz też być świadoma tego, że zabezpieczenie alimentów dla dziecka może popchnąć Twojego męża do złożenia pozwu. Niestety takie osoby działają w przedziwny sposób i możesz usłyszeć, że nie tylko "go wyrzuciłas sama" ale przez te alimenty "pokazujesz mu że Ci nie zależy" - oni mają dziwną logikę. Mój mąż na pewno.
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Melisa »

Kochana Fannyprice przeczytałam Twój wątek i najchętniej przytuliłabym Cię mocno, tak po maminemu. Mam córkę, pewnie w Twoim wieku i maleńkiego wnuka więc całym sercem współodczuwam to co przeżywasz. Musiałaś radzić sobie sama w ciąży i teraz z maleństwem nie dlatego, że zdarzyło się jakieś nieprzewidziane nieszczęście, wypadek i tym podobne sytuacje, ale dlatego, że mąż okazał się człowiekiem zupełnie niedojrzałym. Bardzo Ci współczuję, ale piszę to nie po to, żeby Cię dołować, ale żeby wyrazić podziw jak świetnie sobie radzisz. Jak w krótkim i tak trudnym dla siebie czasie wykonałaś wielką pracę nad sobą.

Pisałaś, że mieszkasz z rodzicami w jednym domu. Mam nadzieję, że masz wsparcie swojej rodziny.

Teraz czerp ile możesz z obecności maleństwa. Tul, głaskaj, całuj, wpatruj się w każdą minkę i grymas, obserwuj i towarzysz w każdym etapie rozwoju. Dziecko jest cudem, darem, a miłość do niego rośnie z każdym dniem. To da Ci siłę, ale też taką codzienną porcję radości.
Przytulam jak druga mama i otulam modlitwą i Ciebie i Malutką.
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: fannyprice »

Bławatek pisze: 13 sty 2021, 7:29 Musisz też być świadoma tego, że zabezpieczenie alimentów dla dziecka może popchnąć Twojego męża do złożenia pozwu. Niestety takie osoby działają w przedziwny sposób i możesz usłyszeć, że nie tylko "go wyrzuciłas sama" ale przez te alimenty "pokazujesz mu że Ci nie zależy" - oni mają dziwną logikę. Mój mąż na pewno.
Uwrażliwiła mnie już na to prawnik (swoją drogą, znalazłam świetną, Bożą kobietę). Bardzo prawdopodobne, że odpowiedzią na pozew o alimenty będzie pozew rozwodowy. Ale to decyzja męża, ja nie mogę pozwolić na to, by nasza córka miała gorzej tylko przez jego decyzje. Poinformowałam męża, że zastanawiam się nad sprawą o alimenty, skoro nie możemy się w tej sprawie porozumieć, a on nie widzi potrzeb finansowych córki, bo uważa że taki maluszek potrzebuje tylko mleka, a ja przecież karmię piersią. Oczywiście wściekł się, wylał znów wszystkie swoje żale i oskarżenia względem mnie. Stwierdził, że już myślał, że coś między nami może się poprawić, ale znowu wszystko zniszczyłam i ze mną się nie da. Jedynym rozwiązaniem według niego jest rozwód. Dodał jeszcze argument, że to dla dobra córeczki... :roll:

Teraz dla odmiany podczas odwiedzin u córki zaczął być opryskliwy, niemiły, wypominać przeszłość. Jest to bardzo dla mnie przykre i miałam moment załamania, gdy myślałam że każe mu już nigdy nie przychodzić, ale dzięki modlitwie opanowałam się. Myślę, że bardzo chce mnie sprowokować właśnie do jakiegoś wybuchu emocji, wykrzyczenia mu mojego bólu, płaczu i wtedy stwierdzi "widzisz, z tobą się nie da". A ja idę w drugą stronę. Staram się ze wszystkich sił by być jednak opanowaną i pogodną. Gdyby nie modlitwa to z pewnością nie dałabym rady. Bardzo polecam Nowennę Pompejańską.

Relacje z teściami zrobiły się całkiem miłe. Do tego stopnia, że nawet sama ich odwiedziłam z córką i spędziliśmy sympatycznie dzień. Mąż zerwał z nimi kontakt, uznał że ich zmanipulowałam i przez to odwrócili się od niego. Przykre.
Melisa pisze: 15 sty 2021, 18:03 Kochana Fannyprice przeczytałam Twój wątek i najchętniej przytuliłabym Cię mocno, tak po maminemu. Mam córkę, pewnie w Twoim wieku i maleńkiego wnuka więc całym sercem współodczuwam to co przeżywasz. Musiałaś radzić sobie sama w ciąży i teraz z maleństwem nie dlatego, że zdarzyło się jakieś nieprzewidziane nieszczęście, wypadek i tym podobne sytuacje, ale dlatego, że mąż okazał się człowiekiem zupełnie niedojrzałym. Bardzo Ci współczuję, ale piszę to nie po to, żeby Cię dołować, ale żeby wyrazić podziw jak świetnie sobie radzisz. Jak w krótkim i tak trudnym dla siebie czasie wykonałaś wielką pracę nad sobą.

Pisałaś, że mieszkasz z rodzicami w jednym domu. Mam nadzieję, że masz wsparcie swojej rodziny.

Teraz czerp ile możesz z obecności maleństwa. Tul, głaskaj, całuj, wpatruj się w każdą minkę i grymas, obserwuj i towarzysz w każdym etapie rozwoju. Dziecko jest cudem, darem, a miłość do niego rośnie z każdym dniem. To da Ci siłę, ale też taką codzienną porcję radości.
Przytulam jak druga mama i otulam modlitwą i Ciebie i Malutką.
Dziękuję Meliso za dobre słowa i modlitwę. Rodzice pomagają mi na ile mogą, całkiem samej byłoby naprawdę trudno. Cieszę się córeczką i wspólnie spędzanym czasem, dziecko to naprawdę wielki dar, bardzo dużo się przy niej uczę i uświadamiam sobie. Lubię też myśleć, że córeczka to owoc miłości mojej i męża, nawet jeśli on teraz twierdzi, że nigdy mnie nie kochał i nie kocha. I choć nie ma go przy mnie, to jest nasza córeczka, to jeszcze maluszek, ale zawsze cieszę się, gdy dostrzegę w niej coś "mężowego" - jakąś minkę, uśmiech, spojrzenie. Bardzo mnie to cieszy.
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Bławatek »

Smutne, że niektórzy mężczyźni nie potrafią myśleć o potrzebach dziecka. Mój płaci alimenty, ale nic ponadto syn od niego nie otrzymuje, a na dodatek mam wrażenie, że męża boli to, że nagle daję sobie świetnie radę, kupuję nowe rzeczy, remontuję itd. Zauważyłam, że jak męża nie ma to łatwiej mi finansowo na codzien, a dużych alimentów na syna mąż nie płaci. Teraz widzę ile z moich pieniędzy na codzien kiedyś mąż korzystał. A poza tym dziecko potrzebuje mieć kontakt z obojgiem rodziców, a Tobie należy się wytchnienie od codzienności i samodzielnego rodzicielstwa.

Mój mąż też ma żal do swojej rodziny, że są bardziej za mną niż za nim. Pewnie sobie to tłumaczy tym, że go może oczerniam. Tego, że robi źle i zresztą sam się od nich odsunął to nie widzi i nie pamięta.

Mam nadzieję, że Twoi teściowie będą Ci służyli wsparciem bi pomocą jeśli na ich syna liczyć nie możesz. Córka będzie rosła i przyda Ci się czasami pomoc.

Niech Malutka rośnie zdrowo a Ty wykorzystuj piękne wspólne chwile i urlop macierzyński.
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: fannyprice »

Na koniec stycznia dostałam pozew rozwodowy. To był najgorszy dzień mojego życia. Jednak przeżyłam. 2 lata małżeństwa mąż przekreślił różnicą charakterów i tym, że mnie już nie kocha - uczucia wygasły. Rozwód bez orzekania o winie, koszty na pół, nie ustala kontaktów z córką, alimenty podtrzymuje w tej śmiesznej kwocie. I tyle. Odpowiedziałam wnosząc o oddalenie pozwu, napisałam, że kocham męża, miłość to decyzja a nie uczucia, widzę szanse odbudowania naszej relacji i jestem gotowa w tym współpracować. Wniosłam o alimenty w uzasadnionej kwocie. Cóż, od pozwu mąż mocno ograniczył przyjeżdżanie do córki, był dwa razy na chwilę, już o nią nawet nie pyta. Po prostu się odciął. Teściowie raz dobrze, raz gorzej... Znów mają kontakt z synem więc nie chcą się już mieszać by tego kontaktu nie stracić. Ja modlę się i czekam co dalej. Nie mamy jeszcze terminu rozprawy. Czasem sama nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę, tyle co braliśmy ślub...
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Bławatek »

Czyli, standard - niezgodność charakterów, temperamentu, wygaśnięcie uczuć. Przykro mi. Szczególnie po tak krótkim stażu małżeńskim musi boleć. U mnie też tak było. Jak dla mnie to jest tylko i wyłącznie oznaka niedojrzałości, ale do tego nikt się nie przyzna.

Mnie najbardziej zabolało, że mój mąż nie wniósł o nie regulowanie kontaktów z dzieckiem. Niestety mimo upływu czasu i mojej "przychylności" mąż dalej wpada jak mu pasuje, nawet przestał dzwonić, że będzie w jakimś dniu. Więc powoli traktuję go podobnie, jak mamy z synem swoje plany a akurat mężowi pasuje to naszych planów nie zmieniamy. Żyjemy swoim życiem i planami. Na pewno nie będę się dostosowywać do jego chciejstwa.

Moi teściowie też jak wahadełko raz trzymają moją stronę, raz męża (teściowa nawet bardziej syna - może liczy, że gdyby została sama to on jako wolny się nią zajmie, nie wiem).

Masz córeczkę i choć nie raz będzie trudno to masz kogo kochać i ktoś bezgranicznie będzie Cię kochał, a Twój mąż może kiedyś żałować, że nie nawiąże relacji z własnym dzieckiem. Widzę po moim synu, że bardziej cieszy się z odwiedzin dalszej rodziny niż ojca. Takiego wyboru dokonał mój mąż.
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: fannyprice »

Bławatek pisze: 24 lut 2021, 10:23 Masz córeczkę i choć nie raz będzie trudno to masz kogo kochać i ktoś bezgranicznie będzie Cię kochał, a Twój mąż może kiedyś żałować, że nie nawiąże relacji z własnym dzieckiem. Widzę po moim synu, że bardziej cieszy się z odwiedzin dalszej rodziny niż ojca. Takiego wyboru dokonał mój mąż.
Córeczka ma ledwie parę miesięcy i to najbardziej rozrywa mi serce, że taty po prostu nie zna, nie ma go, jakby dla niego nie istniała. Nawet nie mają wspólnych zdjęć, nic... Nie występowałam o uregulowanie kontaktów, bo uznałam że nie zmuszę męża do bycia tatą. Mogę tylko pociągnąć go do finansowej odpowiedzialności poprzez alimenty, niestety to konieczne bo sama nie dam rady finansowo. Powiedziałam jasno, że może przychodzić do córki nawet codziennie jeśli chce, to przestał przychodzić w ogóle, nie dzwoni, nie pisze, zupełny brak zainteresowania :(
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: Pavel »

Przykro mi, z pewnością jest ci ciężko :(
Mi to co opisujesz się nie mieści w głowie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: elena »

Tak mi przykro, ze przez to przechodzisz, zwłaszcza, ze dziecko nie ma kontaktu z tatą. Ja tez w ostatnim czasie otrzymałam pozew, mam termin pierwszej rozprawy. Tylko, ze jestem w lepszej sytuacji, bo mąż zabiega o kontakty z dzieckiem a nawet chciałby, zeby syn mieszkał u niego a ze mną widywał się w weekendy 😳 wymyślił sobie, ze wynajmie opiekunkę, która będzie mu pomagać gdy on jest w pracy; do tego dochodzą bardzo niskie alimenty. Modlitwa daje mi spokój w tym trudnym czasie. Teraz mam więcej obowiązków i nie myślę tak często o mężu.

Ty obecnie pewnie skupiasz się wyłącznie na dziecku, nie masz czasu na życie prywatne, ale gdy mała podrośnie to będziesz mogła wyjść, spotkać się ze znajomymi, pójść do kina, teatru, będziesz rozwijać się zawodowo, rozwijać swoje pasje, wspólnie z córką będziecie wyjeżdżać, poznawać nowe miejsca i ludzi i głęboko wierzę w to, ze będziecie mieć piękne i dobre życie, bez względu na postępowanie męża.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 1,5 roku kryzysu

Post autor: fannyprice »

Pavel pisze: 24 lut 2021, 22:11 Przykro mi, z pewnością jest ci ciężko :(
Mi to co opisujesz się nie mieści w głowie.
Pavel, nie tylko Tobie się nie mieści. Odrzucenie niczemu niewinnego dziecka jest zwyczajnie nie do pojęcia :( Nie wiem co musi się dziać w sercu człowieka, że postanawia pozbawić się ojcostwa, zrezygnować z tych pięknych dziecięcych chwil. Wiem, że mąż wszedł w środowisko prorozwodowe. Znalazł znajomych i "koleżanki" bez szczególnych zasad moralnych. Myślałam jednak że bycie tatą to coś ponad wszystko, czego nic nie ruszy. Okazuje się inaczej...
elena pisze: 24 lut 2021, 22:13 Ty obecnie pewnie skupiasz się wyłącznie na dziecku, nie masz czasu na życie prywatne, ale gdy mała podrośnie to będziesz mogła wyjść, spotkać się ze znajomymi, pójść do kina, teatru, będziesz rozwijać się zawodowo, rozwijać swoje pasje, wspólnie z córką będziecie wyjeżdżać, poznawać nowe miejsca i ludzi i głęboko wierzę w to, ze będziecie mieć piękne i dobre życie, bez względu na postępowanie męża.
Na razie trudno mi jeszcze snuć takie scenariusze... To wszystko świeże, tak jak i nasze małżeństwo. Jeszcze dobrze nie oswoiłam się, że jestem żoną, a tu już zostałam sama. Próbuje się w tej rzeczywistości jakoś odnaleźć.
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
ODPOWIEDZ