Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: s zona »

http://tydzienmalzenstwa.pl/warszawa/
ale w innych miastach rowniez
http://tydzienmalzenstwa.pl/

moze sie komus przyda / znajdzie cos dla siebie....
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Kawka »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 15:48 Kawko więc jak pokonaliscie ten problem? I to w tak skuteczny sposób ?
Co pomogło? Możesz się podzielić swoim świadectwem?
Podjęliśmy decyzję, że całą naszą seksualność podporządkujemy Bogu. I pomimo iluś tam upadków cały czas walczyliśmy, ale najważniejsze: nie było w nas przyzwolenia na półśrodki. Wyrzekaliśmy się ich. Nie było zgody na "mniejsze zło". Zrobiliśmy też totalną czystkę w domu, w komputerach. Otworzyliśmy sie na dzieci, co nas w ogóle bardzo zmieniło. Czytaliśmy, słuchaliśmy bardzo duzo: przede wszystkim p.Pulikowskiego. Nasycaliśmy się, pobieraliśmy wskazówki. W zasadzie to ja chłonęłam i czytałam fragmenty mężowi. Pojechaliśmy też na rekolekcje: Dialogi Małżeńskie (mąż bardzo nie chciał jechać) W naszym łożu małżeńskim podjęłam sie roli przewodnika, mówiłam wprost, stawiałam granice tak by nasze spotkania ewoluowały: z etapu zaspokajania pożądania (skutek porno) na etap wzajemnego spotkania (etap czystości małżeńskiej). Wszystko to trwało z 5lat. Ja bylam zdeterminowana. Byłabym gotowa przejechać pół Polski i pojawić sie wszędzie byle nasze małżeństwo było piękne. Nie interesowało mnie "jakiekolwiek". Z modlitwa wtedy jeszcze było krucho, to były początki naszego nawracania i odkrywania Boga. Ale szybko odkryliśmy wartość spowiedzi. Moj mąż nie bardzo mnie rozumiał, ale wiedział, że to dla mnie ważne. Wartość tych naszych zmian odkrywał i doceniał "po czasie". To tak z grubsza.

Uważam, że pierwszym krokiem jest decyzja "Bog na tronie bez względu na wszystko i we wszystkim".
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Kawko dziękuję .
Rozumiem, że mąż Twój podobnie jak Ty jest zadowolony z intymnych zbliżeń?
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Kawka »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 16:44 Kawko dziękuję .
Rozumiem, że mąż Twój podobnie jak Ty jest zadowolony z intymnych zbliżeń?
He, he! :lol: Tak, jest bardzo zadowolony o czym mówi mi wprost. Zresztą, to po nim widać :D
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: zenia1780 »

Droga KR, praktycznie wszystko co chciałabym Ci powiedzieć zostało już tutaj wyartykuowane.
Chciałabym więc zapytać Cię czy i ewentualnie co zamierzasz z tym zrobić?.
Swoim obecnym zachowaniem nie tylko ranisz samą siebie (a jak sama gdzieś zauważyłaś, być może również i swoje dzieci), ale także w jakiś sposób ułatwiasz mężowi trwanie we własnej słabości.
krople rosy pisze: 04 lut 2018, 10:23 przekona się że to syf, będzie chciał mnie do siebie zwabić przeprosinami ....które nic dla mnie nie znaczą i przekinywaniem mnie, że mu beze mnie źle, że cierpi, że prosi bym wróciła, że kicha nad życie.
A ja? Muszę schować w kieszeń swoje uczucia ,pozakrywać rany i po chrześcijańsku otworzyć ramiona i serce.
I znów powielić ten cały schemat i cyrk który trwa od lat.
Czy powyżej zacytowany fragment jest wynikiem Twoich własnych przemyśleń, czy może czyjąś radą, sugestią?
Czy gdyby Twój mąż był przemocowcem, również trzymałabyś się tego zdania?

KR, ktoś już tu pisał o zwróceniu się do osoby duchownej znającej się na podobnym problemie.
Co o tym myślisz?
Czy Twój mąż, Ty macie kierownika duchowego lub przynajmniej stałego spowiednika?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

zenia1780 pisze: 05 lut 2018, 18:06 Chciałabym więc zapytać Cię czy i ewentualnie co zamierzasz z tym zrobić?.
Swoim obecnym zachowaniem nie tylko ranisz samą siebie (a jak sama gdzieś zauważyłaś, być może również i swoje dzieci), ale także w jakiś sposób ułatwiasz mężowi trwanie we własnej słabości.
Jakie konkretnie moje zachowania ułatwiają mężowi trwanie w jego słabości Twoim zdaniem Zeniu? Inni również mogą się dołączyć do pokazania mi tych zachowań.

Do reszty odniosę się jutro.

Kawko....zazdroszczę tego o czym napisałaś. Masz może jakąś ciekawą lekturę w tym temacie?
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: zenia1780 »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 19:40 Jakie konkretnie moje zachowania ułatwiają mężowi trwanie w jego słabości Twoim zdaniem Zeniu?
Właśnie konkretnie to:
krople rosy pisze: 04 lut 2018, 10:23 Muszę schować w kieszeń swoje uczucia ,pozakrywać rany i po chrześcijańsku otworzyć ramiona i serce.
I znów powielić ten cały schemat i cyrk który trwa od lat.
Dlaczego chowasz soje uczucia, zakrywasz rany?
Mówisz o nich mężowi?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Mówiłam i przekonywalam co się we mnie dzieje gdy mąż wybiera inne kobiety do oglądania, podziwiania i do spędzania z nimi czasu szukając u nich przyjemności dla siebie. Latami tłumaczyłam. Nie dociera. Więc już nic nie mówię. Bo po co?
Mąż twierdzi że zna to na pamięć. Nie ma sensu powtarzać bo on to wszystko wie. Czy rozumie? Tak sercem? Nie wiem, może bardziej przyjmuje do wiadomości. Nie raz mówił,że gdybym to ja oglądała innych mężczyzn nocą nie zrobiłby mi wyrzutów. Ani nie wszczynal kłótni. Może by się to jeszcze na dobre w łóżku przełożyło.

Gdy wraca na ewangeliczne tory wszystko widzi jasno i wyraźnie.

Ja nie robię cichych dni....staram się o sobie nie myśleć, nie rozstrzasac co zrobił....dlaczego...jak mógł. Co z tego wyniknie pożytecznego?
Chowam ból i idziemy dalej.
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Kawka »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 20:05 Gdy wraca na ewangeliczne tory wszystko widzi jasno i wyraźnie.
Może właśnie wtedy trzeba podjąć decyzje o rozmowie z kimś, o rekolekcjach? Wtedy gdy widzi jasno? Wtedy się zapisać?

Albo zwyczajnie, poprosić by zgodził sie na rekolekcje dla Ciebie. Taki prezent od niego dla Ciebie. Hm?
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: zenia1780 »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 20:05 Ja nie robię cichych dni....staram się o sobie nie myśleć, nie rozstrzasac co zrobił....dlaczego...jak mógł. Co z tego wyniknie pożytecznego?
Chowam ból i idziemy dalej.
A czy wyartykuowałaś mu, że Twój ból jest dla Ciebie tak duży i niszczący (no chyba, że nie jest), że chciałabyś aby jednak poszukał pomocy w tym zakresie?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: zenia1780 »

Może warto porozmawiać z kimś mądrym i bożym, czy godzenie się na trwanie w obecnej sytuacji jest napewno dobrą i zdrową miłością z Twojej strony?
Poruszasz te tematy przy spowiedzi?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Kawka »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 19:40 Kawko....zazdroszczę tego o czym napisałaś. Masz może jakąś ciekawą lekturę w tym temacie?
O pornografii w małżeństwie? Niestety nie mam. Ja się posiłkowałam konferencjami Pulikowskiego, to była podstawa. Jedynie obowiązkowego npr-u od niego nie łyknęłam. ;-) W resztę uwierzyłam na ślepo i dobrze nam to zrobiło.

Wiedz, że z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych. :-)
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Inna »

krople rosy pisze: 05 lut 2018, 19:40
zenia1780 pisze: 05 lut 2018, 18:06 Chciałabym więc zapytać Cię czy i ewentualnie co zamierzasz z tym zrobić?.
Swoim obecnym zachowaniem nie tylko ranisz samą siebie (a jak sama gdzieś zauważyłaś, być może również i swoje dzieci), ale także w jakiś sposób ułatwiasz mężowi trwanie we własnej słabości.
Jakie konkretnie moje zachowania ułatwiają mężowi trwanie w jego słabości Twoim zdaniem Zeniu? Inni również mogą się dołączyć do pokazania mi tych zachowań.
Ja napiszę co mnie pomogło wyjść z nałogu.
Postawiono mnie przed wyborem : ja albo alkohol...
To ta tzw. "twarda miłość" mnie uleczyła.
Szkoda, że nie małżeńska....
Mój mąż był "ślepy" na moje "słabości".
Ty nie jesteś.
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Atalia
Posty: 25
Rejestracja: 03 maja 2017, 11:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Atalia »

Kawka pisze: 05 lut 2018, 12:53 To, że nie masz dzieci to duży ból, ale że nic nie zostanie - to nadużycie mój drogi Simonie. Możesz mnożyć dobro, możesz wiele pięknych rzeczy robić. Bóg na pewno Cię do czegoś zaprasza, bo Bóg zawsze ma dla nas wariant B, C, D... gdy wariant A nie wyjdzie nam... Pytaj Go co chce z Tobą zrobić, gdzie Cię wykorzystać, a OGROM po Tobie zostanie gdy odejdziesz. :-)
Na przykład duchowa adopcja dziecka nienarodzonego, zagrożonego aborcją?
"Oto nadeszły chwalebne gody Baranka, Małżonka czeka już: Alleluja!
Błogosławieni, którzy wezwani są na ucztę Baranka!!"
https://www.youtube.com/watch?v=eA1bF0vZcWk
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Poruszalam swój problem wielokrotnie podczas spowiedzi i zwykłych rozmów z kapłanami. Wszyscy mieli jedną radę: mąż powinien poważnie potraktować swój nałóg i skonsultować go ze specjalistą. Ewentualnie wspólne rekolekcje. O stosunku męża do psychologów już wspomniałam. Temat jakichś rekolekcji mogę jeszcze podrążyc choć jego realizacja nie zależy jedynie od zgody męża ale też od pieniędzy i opieki nad dziećmi.

Do Inna
Co do wyboru: ja czy pornografia. I co dalej? Jakie mam narzędzia wpływu na męża? Jakie konsekwencje mają za tym iść? No bo chyba nie odejście od męża i rozwalenie rodziny?
Cóż tym straszeniem zyskam?

Kawko chodziło mi o materiały jak uduchowić seks małżeński? Jak go wznieść ponad cielesne doświadczenia? Bo póki co to dla mnie jakaś abstrakcja.

Zeniu pytalas co zamierzam zrobić. Na początek znaleźć jakiegoś specjalistę w moim problemie. I zacząć głośno rozmawiać.
Zablokowany