Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wyrzucona » 01 lip 2020, 9:59

Kochana firletko sledze Twoj watek gdyz dokladnie cie rozumiem , ja tez mam zal ze Pan Bog mnie nie slucha i ze maz mnie tak traktuje. Ja nie wiem skad te poklady zlosci i nienawisci. Twoj maz juz poniekad ponosi kare tzn ludzie w pracy go olali teraz ma kowalska ale jak sie ocknie z tego amoku zostanie sam taki wyrzutek. Zal mi ciebie jedyne co mozemy zrobic to olac to zachowanie i udac ze splywa po nas jak po kaczce, niewolno ci pokazac ze boisz sie jego grozb wiem ze to trudne ale poki widzi ze sie boisz to bedzie cie straszyl. Moze w koncu go z pracy wyleja za takie bimbanie a sad nie da dzieci niepracujacemu ojcu. Sa podobno kobiety ktore lubia uwodzic wlasnie po to by rozbic inne malzenstwo ale one ponoc potem nudza sie swoimi kochankami i szukaja nowych. Skoro ona buduje z mezem dom i stara sie o dziecko to mnie to raczej wyglada jakby chciala sie pobawic twoim mezem. No a zachowania meza nic nieusprawiedliwia kazdy odpowiada za swoje wystepki.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 01 lip 2020, 10:12

Wiedzmin, dziękuję - sięgnę i po ta książkę. Dziś zabieram się za czytanie granic.
Niestety wiem, że to jest takie... nakręcanie się wzajemne. W wielu kwestiach odpuszczam, ale w w wielu o słowo, zdanie za późno...
Finanse, do tej pory mieliśmy wspólne konta. Nie było żadnego problemu. Zarabiamy bardzo podobnie... W kwietniu się oddzieliliśmy... Ja mam zaoszczędzone pieniądze, maz est na dużym debecie(oba konta wspólne, więc zdaje sobie sprawę kto w razie czego ten debet będzie spłacał)...
Dzis mam naprawdę bardzo obniżony nastrój... Tak mi trudno uwierzyc, że jeszcze wigilię spędziliśmy w naszym domu z moimi i jego rodzicami, z rodziną mojego brata... Ze było dobrze, choć... On już wtedy ja miał... Wtedy teściowa tak zachwycała się nasza rodzina, dziś jestem chora psychicznie bo nie toleruje romansu męża, a ona swojego tolerowała...
Takie myśli kłębią mi się w głowie.. Mam wrażenie, że zwariuje.
Jestem na urlopie, ale idę dziś do pracy... może na chwilę się oderwę...

Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Kłapouszek » 01 lip 2020, 10:29

JolantaElżbieta, mój mąż przez 9 miesięcy działał podobnie. Jednak ja, w przeciwieństwie do Ciebie uległam temu wszystkiemu, gdyż jestem osobą bardzo wybuchową, o czym mąż doskonale wiedział. Dotychczas nigdy nie obrażał, nie krzyczał, a nagle te najlżejsze obelgi to, że jestem głupia, idiotka, inne nie nadają się do zacytowania. Do tego milczenie, przesiadywanie w gabinecie z telefonem i wieczne robienie czegoś do pracy. U mnie załączyło się ogromne poczucie winy i obwinianie siebie, że to ja do tego doprowadziłam. We wrześniu byłam w tak złym stanie, że o mało co nie byłoby mnie tutaj z Wami. Gdy odkryłam w listopadzie zdradę, przez chwilę jeszcze żyłam w ogromnym poczuciu winy, dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że zmiana mojego męża wobec mnie miała związek z inną kobietą.

Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Kłapouszek » 01 lip 2020, 10:40

Firletko, to nie jest tak, że Bóg nie chce Cię wysłuchać, przecież Twój mąż ma wolną wolę. Rzeczywiście traktuje Cię bardzo źle. Mój mąż też uciekał się do wielu przeróżnych kłamstw, które mam wrażenie, były na porządku dziennym. Te wszystkie kłamstwa wypowiadał, patrząc mi prosto w oczy. W taki sam sposób obiecuje coś dzieciom, a potem nie przyjeżdża lub coś wymyśla. Ja postawiłam twarde granice, ale dopiero po drugiej zdradzie, niestety. Agresja słowna zdarza się nawet teraz od czasu do czasu, gdy nie wpisuję się w ramy zachowań, które mój mąż znał dotychczas. Terapia i modlitwa spowodowały, że nie „wybucham”, tylko mówię spokojnie, nie dzwonię, nie piszę, ale mamy jeszcze wiele wspólnych spraw, na polu których mąż jest zaskoczony albo moja odmowa, albo inną reakcją niż się spodziewał. Do mnie tez mąż mówił, że niszczę dzieci, że mi je odbierze. Firletko, postaw granice i zajmij się sobą. Pamietam w modlitwie.

Blondi
Posty: 75
Rejestracja: 02 paź 2018, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Blondi » 01 lip 2020, 10:50

Firletko, nie daj się tak poniżać. Twój mąż nie ma do Ciebie szacunku. Skoro zrzucacie się po równo na dzieci, to może warto pomyśleć o alimentach? Dzwoniąc do Ciebie i wygadując Ci takie rzeczy jawnie Cię poniża. Nawet się z tym nie kryje. Jak dla mnie to znęcanie psychiczne. Pamiętaj, że musisz chronić nie tylko siebie, ale i dzieci. Najważniejsze przykazanie "kochaj bliźniego jak siebie samego". Godząc się na takie traktowanie pokazujesz, że siebie nie kochasz. Poza tym, gdy mąż zobaczy, że nie pozwolisz się skrzywdzić, to też jego pewność siebie nieco stopnieje.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope » 01 lip 2020, 11:38

U mnie też się zdarza do tej pory jakaś agresja słowna. Ostatnio było o bluzę w szafie, najlepsze co mogłam zrobić to powiedzieć że bluza jest czysta i może tam być, (kiedyś bym ją zabrała bez słowa) staram się najpierw pomyśleć co powiedzieć i zripostować . Mąż nie radzi sobie z sytuacją, bo zawsze fundował sobie stres który go nakręcał, dlatego teraz wszystko może być zapalnikiem. Ja jestem spokojna, stanowcza i wiem że nie musi być kowalskiej by można było szukać zaczepki słownej,wybuchnąć i powiedzieć ,że ma się dość małżeństwa. Ja ucinam to jednym zdaniem i wychodzę.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 01 lip 2020, 13:48

Blondi: jak mam postępować, aby nie godzić się na takie zachowanie? Nie mam pomysłu :(

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: elena » 01 lip 2020, 14:06

Firletko, może jak masz urlop to uda Ci się gdzieś wyjechać, choć na trochę, na działkę, do rodziny, znajomych, pod namiot itp. Bez męża, nie odbieraj wtedy telefonów od niego i poprostu odpocznij. To totalnie chamskie zachowanie dzwonić do Ciebie, żeby powiedzieć, że z koleżanką z pracy vel kowalską śmieją się z Twoich zdjęć. Brak słów.

Jak mi jest źle z powodu agresji słownej męża to sobie mówię "nie podoba mi się ten facet w takiej wersji, jaką teraz przedstawia, ja zasługuję na szacunek, zasługuję na dobrego męża, jestem super kobietą, piękną, mądrą i dobrą a mój mąż jest szczęściarzem, że mnie poznał, nie zasługuję na takie traktowanie, nie chcę takiego faceta jakim on jest teraz, jak zmądrzeje to wtedy porozmawiamy" i się odcinam, wyłączam, ucinam takie bezczelne teksty, bo im bardziej wchodzę z nim w dyskusje to bardziej cierpię i burze mój wewnętrzny spokój, który wytrwale buduje od wielu miesięcy.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: marylka » 01 lip 2020, 15:01

Droga Firletko
Z tego co czytam Twoj maż uwielbia miec nad Toba wladze.
Dlatego dzwoni że sie smieje ze zdjec, straszy, że Ci dzieci zabierze, że zabierze wszystko z domu itp
W ten sposob Twoim kosztem poprawia sobie samopoczucie że ma wladze i jest kims

Dopoki ta wladze mu dajesz to bedzie tak Cie dołował a Ty bedziesz w coraz wiekszym dole psychicznym.
Mysle że czas sie otrzepac i podniesc glowę.
Czasem milczenie nawet glupca zawstydzi
Np jak dzwoni powiedziec że sie śmieje ze zdjeć....no żenada - oczywiscie z jego strony.
Co tu komentować?
Pytanie - czy Ty to widzisz że on blaźni sie?
Takie zachowania nawet mlodzież już nie wykazuje. Co najwyżej podstawowka komentujac zdjecia. I to też wyjatki sa.
Czy Ty to widzisz?
Skoro piszesz o tym to wiadomo że Cie boli.
I teraz - musisz podjac decyzje - bo maż teraz kocha sprawiac Ci ból
Żeby ten bol sprawiać musisz mu na to pozwolić
Pozwolisz?
Przecież jestes inteligentna zaradna i wiele masz w sobie życiowej madrosci i wiesz jak to zatrzymać.
Tylko czy chcesz?

Jeżeli boisz sie że odbierze Ci dzieci - zbieraj dowody - listy jakie dostajesz anonimowe ich zdjecia nie kasuj smsów z pogrożkami.
To wszystko w razie wizyty w sadzie przedstawisz i watpie żeby ktos mu dzieci przyznal.
Tylko nie zdradz przed nim tego, że zbierasz dowody, bo znam takich ludzi ktorzy potrafia nieźle grac i maskowac sie wiedzac że sa pod obserwacja

Inna sprawa - jeżeli tak lata za kowalska to myslisz że on chce dzieci?
Sam widac jeszcze nie dorosl. A dzieci to obowiazek i on o tym wie

Te dowody o ktorych pisze wcale nie musza byc wykorzystane. To poczucie bezpieczenstwa dla Ciebie - kiedy Ci powie że zabierze dzieci to żebys ze spokojem powiedziala - "nie bylabym taka pewna"
Zobaczysz - jesli bedziesz zdecydowana - on ta pewnosć straci

Ja mam wrażenie że bawi sie z kowalska a w wolnych chwilach Ciebie chce poponiżac albo popostraszyc.
Chcesz z nim sie w to bawic?
Wątpię
Wypocznij na urlopie.
I w ogole - wyjrzyj na świat zza meża a zobaczysz jaki jest piekny
Pozdrawiam

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 01 lip 2020, 16:58

Elana: czytając Twoja wiadomość rozpłakałam się... tyle w tym prawdy. Tylko tak trudni mi ją przyjąć, że mój kochany mąż tak mnie traktuje. Traktuje od momentu, w którym poznał kowalską...
Wcześniej naprawdę był czuły, opiekuńczy, kochający... musiało tak być, bo... przeciez sobie tego nie wymyśliłam. Dziś przeżywa chyva swoje apogeum znecanie sie nade mną.
Zbieram dowody, zdjęcia, smsy, nagrania... za każdym razem czuję się jak zdrajca... choć wiem po co to robię.
Naprawdę zdaje sobie sprawę, że wszystko co on mówi, nie jest prawdą... Ze w ten sposób on chce podnieść swoją samoocenę, która jest niska....Próbuję to sobie racjonalnie tłumaczyć, ale mimo wszystko.... Boli

renegate

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: renegate » 01 lip 2020, 17:59

Firletko, Marylka sporo wartych uwagi rzeczy Ci napisała.
Twój mąż robi to wszystko, co robi, bo wie, jak zareagujesz. I o tę reakcję mu chodzi.
Spójrz, co się dzieje... Jesteś wręcz przerażona, poczucie własnej wartości poleciało Ci drastycznie w dół.
Oczywiście, że kochasz męża, chciałaś z nim spędzić całe życie i teraz to, co się dzieje oddziałuje na Ciebie na kilka sposobów.
Generalnie, widzisz, zło tego wszystkiego, ale równocześnie nadal są uczucia i chęć, by to się dobrze zakończyło. I ogromny ból, dlaczego ktoś, kogo kochasz tak źle Cię traktuje, odrzuca. Trudno się z czymś takim pogodzić.
Gdybyś trochę okrzepła, sama zauważyłabyś, że tekst o oglądaniu Twoich zdjęć jest od czapy. I przede wszystkim nie przejęłoby Cię takie stwierdzenie. Średnio też byś w to uwierzyła, a jeśli wzięła taką ewentualność pod uwagę, to uznałabyś, że nie świadczy to o dojrzałości czy najlepszej kondycji psychicznej Twojego męża i jego koleżanki/kochanki.
Oczywiście, że Ty dziś poczułaś się zdradzona przez to, że on może to robi. Tylko, że w tym miejscu warto zadbać o poczucie własnej wartości. Ktoś inny, okrzepnięty, powiedziałby spokojnie: "Nie dziwię się, że moja osoba wzbudza tyle emocji w Twojej koleżance/kochance. Widocznie próbuje rozgryźć, co takiego mam w sobie, upodobnić się do kobiety, z którą wziąłeś ślub, zdecydowałeś się na dzieci i spędzenie razem całego życia". Krótka wypowiedź, bez nerwów, bez sarkazmu, pełen spokój i rozłącznie się, zero dalszych dyskusji.
Natomiast Twój mąż najprawdopodobniej nie oglądał z nią żadnych Twoich zdjęć. Powiedział Ci o tym, by Cię zdenerwować, zbić z tropu, wystraszyć. Poza tym, może to było tylko sarkastyczne, by wykazać Ci, że wcale nie ma z nią romansu..., bo kto normalny oglądałby zdjęcia żony z kochanką.
Musisz się od tego odciąć.
Nie zapominaj też, że wzbudzanie niepewności, lęku czy wręcz strachu daje przewagę nad Tobą. Ty przecież nie chcesz rozpadu swojego małżeństwa. Takie działania oraz wiedza o Twoich uczuciach mogą dawać przewagę Twojemu mężowi w tej sytuacji.
On atakuje, straszy, a Ty dostosowujesz się wtedy do tego, co on chce, byle tylko nie stało się coś gorszego. Poza tym, puszczają Ci nerwy, a on może spokojnie twierdzić, że, np. jesteś niezrównoważona psychicznie.
Dlatego też straszy odebraniem Ci dzieci. Gdyby nie było w Tobie lęku, nie zastanawiałabyś się nawet nad taką ewentualnością.
Przecież nie ma ku temu podstaw. Po drugie, tak, jak napisała Marylka, kochance nie są potrzebne obce dzieci. Tak, jak w momencie romansu czy nawet po rozwodzie te dzieci czy jakiekolwiek obowiązki nie są potrzebne zdradzającemu mężowi.
I znowu inna kobieta powiedziałaby: "Mężu rzeczywiście, trzeba przemyśleć tę kwestię. Jeśli się rozstaniemy, będziemy musieli ustalić zasady zajmowania się i wychowywania dzieci. Myślisz, że opieka naprzemienna będzie najlepsza, tydzień u mnie, tydzień u Ciebie? A może na razie Ty weźmiesz dzieci do siebie na jakiś czas..." Pełen spokój, zero dalszych dyskusji.
Niech myśli, razem z koleżanką/kochanką... ;-)
Jeśli pojawiłyby się w związku z tym uwagi, że jesteś wyrodną matką, która chce się pozbyć dzieci lub uwolnić od 100% obowiązków codziennych, należy co najwyżej odpowiedzieć: "Ależ nie, dbam tylko o to, by dzieci miały dobry kontakt ze swoim ojcem, jak najnormalniejsze dzieciństwo, jak najbardziej przypominające to, które miały do tej pory. Nie zamierzam im z powodu naszego rozstania, urazy do kochanki, ograniczać kontaktów z ich tatą".
To nie są oczywiście rady, które masz zastosować. Ale pomyśl nad tym, jak taka zupełnie odmienna postawa, zamieszałaby z kolei w pewności siebie Twojego męża.
A tak w ogóle, sporo romansów szybko zostałoby uciętych, gdyby zdradzane osoby tak kurczowo nie trzymały dzieci przy sobie.
To jest naturalny odruch,jednak wizja życia z dziećmi żonatego kochanka lub spędzania z nimi wiele czasu, nie działa zachęcająco na kochanki, realne lub potencjalne.

Firletko, a kto postanowił oddzielić te codzienne finanse? To był Twój pomysł czy męża?
Debet u niego, to normalna sytuacja czy dopiero od jakiegoś czasu?
Zastanowiło mnie to, co napisałaś, że Twoja teściowa zarzuca Ci, że nie akceptujesz romansu Twojego męża. Oczywiście kuriozalna sytuacja. Jednak druga kwestia, czyli ona wierzy, bądź wie, że ten romans jest prawdą?

Firletko, piszesz, że nie wiesz, co robić... W tej chwili, widzisz, jak wygląda sytuacja. Dalej w to brnąc, możesz tylko liczyć, że Twój mąż coś zdecyduje. Czyli jakieś nastawienie na czekanie. I wiara, że wybierze Ciebie. Pytanie, czy tego chcesz, tego czekania. Inna możliwość, to podjęcie swoich kroków prawnych. Musisz dobrze się zastanowić, co lepsze.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 01 lip 2020, 22:15

Bardzo dziękuję Wam wszystkim za zaangażowanie

Renegate:bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
Z tymi zdjęciami to faktycznie przez telefon parsknęłam smiechem i spytałam męża czy podziwiają moje nogi czy inne walory, ale w głębi duszy mną zatrzęsło i zabolało.
Ostatnio od koleżanki terapeutki, która wie o wszystkim usłyszałam, że samoocene mam wysoka, gorzej z samoakceptacja...
Co do finansowym. Podział to był mój pomysł. Do tej pory mieliśmy wspólne konto i jakiś tak problem.
z oszczędzaniem... Teraz widzę ile pieniędzy szło na alkohol mojego męża czy inne codzienne rzeczy, które mi do szczęścia nie są potrzebne coca cola, napoje energetyczne, odżywki na siłownię (to wszystko kupuje moj maz)
Tak, kocham go i... i widzę marne szanse na dalszy związek. On twierdzi, że on nic złego nie robi i nie zrobił... przeciez mnie nie kocha... Ja nie wiem czy on w to wierzy (że to nic złego). On naprawdę chce chyba żyć że mną jak ze wdpolokatorem pod jednym dachem (niestety jego rodzice tak żyli przez lata).
Pozwu póki co też nie złożę (on do tego też się nie kwapi), zbieram dowody... Ale separacja kłania mi się chyba po sam pas.

Tak bardzo chciałabym aby on zrozumiał, że krzywdzi dzieci, mnie... Ale mam wrażenie, że on żyje w jakimś urojonym świecie....

Teściowa... Wierzy, że on mnie zdradził. Wypisywała mi smsy:-
-On nie jest niczemu winien - gdyby suka nie dala, pies by nie wzial..
-Powiedział, że zerwał a nią znajomość, a ty mu nie wierzysz (a ja w ręku trzymam bilingi z setka smsow jego do niej w dzień i w nocy)
-wszyscy zdradzają, wyjątkiem są twoi rodzice, ale ty pewnie nic nie wiesz... I tu wymienione wszystkie zdradzone sąsiadki w tum ona zaciskającą żeby, jak mąż latał po babach
Teściowa w ogóle zaopatrza mojego męża (od czasu kłótni) raz w tygodniu w tony jedzenia (bo ja mu nie gotuję) - kotleciki, kiełbaski...Najśmieszniejsze jest to, że on bierze i... splesniale wyrzuca, bo kupuje sobie gotowe...
Jak powiedziałam tesciowej, że jej syn ma problem z alkoholem to uslyszalam: nie gotujesz, to on pije przez ciebie...

Powinnam.zabrac dzieci i wyjechać... tylko...boje się, że będzie w moim domu urządzał schadzki...

I

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: marylka » 01 lip 2020, 22:24

A ja jeszcze dodam do tego wszystkiego co napisala renegate, że z drugiej strony...to Ty ważna dla meża jesteś.
No wyobraz sobie że z kochankiem ogladacie zdjecia jego żony.
A on potem dzwoni do niej i twierdzi że sie smieją. Jakbys sie czuła?
No chyba przyznasz że denna sytuacja :lol:
No ja bym odpowiedziala na taki telefon że ciekawie spedzaja swoj romantyczny czas....i sorki ale jego komentarze sa zablokowane wiec tylko kowalska mu została do radosci z moich zdjeć

A poważniejsza sprawa - zadbalas o rozdzielnosć majatkową?
Bo nie doczytałam
O obowiazek alimentacyjny?
W sumie to Ty powinnas sie wczesniej wybrac do sadu niż on myślę.

Piszesz jaki on był. I rozumiem że to boli że go tak pozmieniało w życiu.

Ja na wlasnym doswiadczeniu powiem Ci że dopiero jak podnioslam swoja głowę to najpierw nie dowierzal mąż. A jak zabralam samochod ktorym jeździł uuuuu zabolało.
I tak krok po kroku. Niby w teorii wiedzialam co powinnam zrobic żeby zadbac o siebie ale nie potrafilam jasno pokazac przez 14 wtedy lat małżenstwa.
A dwa ostatnie były mega upokarzajace dla mnie gdzie wrecz żebralam o miłosć i stawalam w konkursie z kowalskimi

W koncu - no w sumie to on przegiął tak że cos mi przeskoczyło. Zobaczylam jak żałosna jestem. Nawet nie on - tylko ja
I powiedzialam STOP

I to nie znaczy że już nie wylam w poduszke - wylam ale on nie zobaczyl już ani jednej mojej łzy. A powiedzialam że tylko w sprawie dzieci ma do mnie pisac - dzwonić nie może i to koniec naiwnej marylki
A to byl poczatek przemiany :)
Myslałaś o 12 krokach?
Szczerze polecam
Tobie też sie uda
Czasem nie moge sie nadziwić - ile tu madrych dziewczyn. Kurcze - pracujemy wychowujemy dzieci wykonujemy milion innych spraw i jeszcze dbamy o relacje z innymi a tu nagle - wszystko leci w doł i dajemy sobie wmowić meżowi że jestesmy zerem. I nagle tak jak podyktowal mąż - zaczynamy sie zachowywać sie i czuć jak zero!
No ale......ja też taka byłam.

Fajnie jest przerobic swoje dziecinstwo, młodosć, zrozumieć dlaczego coś mnie paraliżuje podczas kiedy inni sobie z tym radzą. Znaleźć klucz do takich postaw.
No i odkrycie Boga - KIM jestem w JEGO oczach.
Wtedy oczy męża maleją - już nie jest tak ważne co on o mnie mysli. Ja mam świadomosć KIM jestem i PO CO jestem na tym świecie i KTO za mna stoi.
A z TAKIMI plecami jak WSZECHMOGACY już nic nie jest takie trudne. Nawet kryzys, nawet rozstanie.
Owszem boli...ale inaczej
No i nie wspomne o przyjaciołach których nosi sie w sercu do konca życia.
Tego wszystkiego ja doświadczyłam na 12 krokach.
Dlatego i Tobie i każdemu polecam.
Pozdrawiam

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: burza » 01 lip 2020, 23:23

Firletka, twój mąż stosuje manipulacje i wie czego się obawiasz po prostu tyle lat małżeństwa więc, zna twoje słabe strony np to że odbierze ci dzieci. To bardzo boli matkę, która wiadomo, że kocha swoje dzieci.Co do teściowej to bym się nieprzejmowala jak czytałam twoje wcześniejsze posty, mówiła coś ze jesteś chora psychicznie oczywiście to bzdura. Tylko teściowa broni swojego syna i dla niej liczy się jego dobro. A napewno twoja złość w stosunku do męża nie pomaga on ma z tego satysfakcję. Wiem co pisze ponieważ, też tak robilam wściekłam się na męża. Jesli czytałas mój wątek, to wiesz jak mój mąż wie jak bardzo zależy mi na córce i on to wykorzystuje zna mnie dobrze wie czego się boję. A kiedyś była wielka miłość. Najpierw straszył mnie kredytem, później inne rzeczy. Teściowa wymyśliła że powinnam się leczyć to było 5lat temu i że ślubu nie było w kosciele to mnie najbardziej zabolało bo jak można takie głupoty gadać. Tylko to ona coś ma z pamięcią nie ja. Ja z mężem mieszkam razem cały czas z przerwą prawie roczna i teraz wolałabym aby nie mieszkał. A kiedy go zapytalam w czasie pandemii(marzec ) czy może jest szansa jeszcze , on do mnie (Ja ciebie, już nie chce! )I te słowa wracają w mojej głowie jak bumerang, to bardzo boli i wtedy sobie myślę potraktował mnie jak śmiecia, po co ja jeszcze walczę przecież, dostałam jasny komunikat, a kochanka ta sama od 4lat.Nawet dziś rano wstawił sobie wodę na kawę a ja też wyspałam do kubka sobie kawę i wyszłam z kuchni, zagotowala się woda zalał swoją kawę mojej nie. A ja proszę o cud, przecież to nierealne myślenie moje. Widząc takie gesty a raczej ich brak on mnie nie znosi. A ja zmieniłam decyzję że nie chce rozwodu ale robię tak bo tak czuję. Wiem napewno, że złość nie pomaga i tobie to pisze mi zajęło bardzo dużo czasu za dużo . Pozdrawiam.

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys » 02 lip 2020, 8:18

Firletka,
Wszyscy tutaj chcą Cię bardzo wesprzeć. Tyle mądrych rzeczy, że ciężko coś dodać. Bardzo wydaje mi się rzeczowo napisała Ci kilka rzeczy Marylka. Gdyby udało się zastosować te wszystkie rady to z pewnością mniej byś teraz się męczyła. Mi się niestety na początku mało udawało. Pamiętam jaki okropny był ten ból z którym zasypiałam i się budziłam. Nie umiałam też tego oddać całkowicie Bogu. Nie wiem jak Cię pocieszyć tak na teraz na już. Dla mnie w trudnych chwilach oprócz Boga pocieszeniem jest to, że sytuacja się zmienia i dzisiaj np. płaczę i nie chce mi się żyć a za kilka dni przychodzi czas kiedy jest dużo lepiej. Cierpienie jak najbliższy nam przyjaciel-mąż nas nie kocha zawsze jest ale z czasem jak zaczynamy się zmieniać to cierpienie jest w nas w inny sposób- taki do uniesienia i zaczynamy pomimo tego być szczęśliwi bo nasze szczęście nie jest w małżonku ale w nas samych dzięki Bogu. Ten proces odkrywania tego u jednych jest krótszy a u innych dłuższy.
Co do takich praktycznych pomysłów- mi przyszło do głowy żebyś zaprosiła może na jakiś czas rodziców do siebie żeby Cię wsparli, żebyś nie czuła się taka bardzo opuszczona. Strefa komfortu Męża -jego bezkarność i bezczelność na zasadzie mam żonę i kochankę i tak mi wygodnie zostałaby trochę zweryfikowana. Mówienie głośno prawdy w domu przez 3 osoby dorosłe już miałoby inny wydźwięk - nie byłoby Mu już tak łatwo wyzwać wszystkich od psychicznych, a nawet jakby to zrobił to łatwiej się w 3 z tego pośmiać i to olać. Nie wiem, może to w Twoim przypadku zły pomysł ale w razie czego piszę.
A nie napisałaś kto płaci ten kredyt który macie, Ty czy Mąż czy składacie się po połowie?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości