zniszczyłam swoje małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Ruta »

Triste,
Mi bardzo trudno było i nadal jest poukładać sobie kwestię relacji z moim mężem, której mąż na dzisiaj nie chce i jasno to komunikuje. Dylemat, co w takiej sytuacji oznacza dalsze staranie się o małżeństwo jest... trudny.
Ułożyłam sobie to tak, mąż chce rozwodu, ja nie chcę. Mąż ma swoje powody, ja swoje. Nie traktuję niezgody na rozwód jako sposobu zmuszenia męża do bycia ze mną, bo tak się nie da, ale jako wyraz mojej postawy wobec tego czym jest małżeństwo.

Co do tego co robić, kiedy się odsunąć i wycofać - nie narzucam się mężowi, nie wychodzę z inicjatywą - mąż daje sygnały, że tego nie chce. Ale też nie odsuwam się. Gdy się widzimy, dbam o swoje granice, ale staram się, aby moja postawa była wobec męża otwarta. Jeśli dostaję pozytywne sygnały, to odpowiadam na nie przyjaźnie. I czasem, jeśli jest to w zgodzie za mną i czuję, że nie jest to po coś - także pozytywne sygnały wysyłam. Powstrzymuję się natomiast od wszystkiego co ma ukryty cel wpłynięcia na męża i jego decyzje. Trudne bo wciąż łapię się na obmyślaniu tajnych planów.

Co do pracy nad więzią małżeńską - robię to co jest obecnie dla mnie dostępne. Pracuję nad sobą, aby stać się jak najlepszą żoną. Modlę się za moje małżeństwo oraz za męża. Unikam wszystkiego co w małżeństwo mogłoby godzić, a więc łamania przysięgi.
Jest jeszcze kwestia wypełniania przysięgi tak jak mówi o tym Ksiądz Dziewiecki. O miłości okazywanej z bliska - mój mąż na razie jej nie chce. Szukam bardzo ostrożnie takich form jej wyrażania, które mąż będzie w stanie przyjąć w obecnym kryzysie. Uważam także aby jak najrealniej oceniać męża - i zdjąć go z pozycji bożka, ale nie zepchnąć do roli potwora. Nie jest ani jednym ani drugim. Jest człowiekiem, pogubiony, w kryzysie - ale człowiekiem i dzieckiem Boga. Tak jak ja.

Zdając sobie sprawę, że mąż może nie zmienić swojej decyzji (nie rezygnując jednak z nadziei na jego powrót to wypełniania przysięgi) przygotowuję się także do trwania w wierności małżeńskiej bez względu na okoliczności. Oraz rozwijania miłości do męża także w trudnych okolicznościach. To boli. I nie jestem jeszcze gotowa do myśli o samotnej przyszłości, w sensie przyszłości w której męża przy mnie nie ma i nie będzie. Ale jestem sobie w stanie wyobrazić kolejny miesiąc. A za miesiąc wyobrażę sobie kolejny. Myślenie w dłuższej perspektywie za bardzo boli. I być może będzie bolesne już zawsze.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Ruto Twoja postawa jest mi bliska.
Mój mąż zakomunikował mi o rozwodzie, to był tylko ten jeden sms - dalej rozmowy nie pociągnął.
Ja to zostawiam. Ani nie mam sił na to .... wewnętrznie mam ogromne sprzeczności.
Ja temu człowiekowi przysięgałam zaledwie dwa lata temu. Kocham go.
Ale czuję również w środku że gdyby stanął teraz przede mną i powiedział że kocha i chce ze mną tworzyć rodzinę na nowo - mam w sobie opór i zranienia nie do pokonania na chwilę obecną.

Na razie otaczam siebie opieką ...
Nie wiem co będzie.
Chyba naprawdę daję czasowi czas.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Witam wszystkich po dłuższej przerwie.
Od mojego ostatniego kontaktu z mężem kiedy się widzieliśmy, minęło pół roku.
Poza jednym smsem w którym napisał że należałoby uregulować sprawy między nami że może mam jakiegoś adwokata i mu podpowiem co i jak napisać w sprawie rozwodu (!) nie wydarzyło się nic.

Wiecie .... to małżeństwo było totalną pomyłką. Mój mąż - największym rozczarowaniem.
Poznałam jego prawdziwe oblicze i to co w nim drzemie.... jego braki.

Tak mnie kochał, życia sobie beze mnie nie wyobrażał a nie potrafił nawet usiąść naprzeciw mnie i powiedzieć po ludzku - chcę rozwodu, rozwiedźmy się czy rozstańmy się ... układajmy sobie życie każdy po swojemu.
Uciekł po cichu. Wymyślił sobie swój plan i realizował go od początku do końca rzucając mi od czasu ochłap nadziei .... niby dawał deklaracje że chce ratować bo bał się radykalnego odejścia, bał się opinii innych, opinii rodziców, znajomych.

Ja już nie czekam.
Moje małżeństwo trwa nadal i będzie trwać dopóki ktoś z nas nie umrze ale w moim sercu jest zakończone.
Ewuryca

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Ewuryca »

Ttiste szkoda ze twoj mąż nie podjął tej próby naprawy, faktycznie większości tu osób małżeństwo rozwala się ze względu na osoby trzecie a u ciebie zupełnie inaczej i pewnie mielibyście szanse to poukładać. Szkoda, że twoj mąż nie zdaje sobie sprawy ze tak naprawdę konsekwencje jego decyzji ponosisz ty. Dobrze natomiast że znalazłaś wewnętrzny spokój.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Ewuryca pisze: 14 kwie 2020, 10:29 Ttiste szkoda ze twoj mąż nie podjął tej próby naprawy, faktycznie większości tu osób małżeństwo rozwala się ze względu na osoby trzecie a u ciebie zupełnie inaczej i pewnie mielibyście szanse to poukładać. Szkoda, że twoj mąż nie zdaje sobie sprawy ze tak naprawdę konsekwencje jego decyzji ponosisz ty. Dobrze natomiast że znalazłaś wewnętrzny spokój.
Nie tylko ja, on w jakimś stopniu także.
Także nasze rodziny...
A czy nie było osoby trzeciej to ja bym nie była taka pewna.
Coraz bardziej jestem bliższa scenariuszowi że mój mąż chciał się wymiksować z tego związku bo poszukał sobie kogoś na boku.
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Minu »

Triste,bardzo mi przykro...U mnie też podobna sytuacja...mąż wybrał zupełnie inne zycie ...jeśli chodzi o osobę 3 to też nie mam pewności,ze jej nie ma...ale po historiach widzę,że jednak prawie w większości jest drugie dno...i za tym dnem kryje się zazwyczaj jakiś romans albo kowalski/kowalska...no niestety...często wypływa to po czasie...Przytulam Ciebie mocno i życzę Ci aby wszystko sie po prostu ułożyło...dla Ciebie jak najlepiej!
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: MaryM »

U mnie wciąż brak konkretnych dowodów ale kiwalska jest prawie pewna. Prawdopodobnie mężatka z firmy- dlatego wracał do domu. Dziś uznałam, ze to nie ma znaczenia. Mój mąż tak postanowił, nikt go nie porwał, nie nakłaniał. Zostawiam to, nie chcę tego w głowie, odliczam czas do wyprowadzki męża. Nie chcę na niego już patrzeć, na to jak mnie traktuje, jak pełnym zła człowiekiem się okazał. Tak, pełnym zła...Zamierzam to widzieć jasno bez przykrywki o zbłądzeniu. Wolna wola.... wszystko co uczynił, chciał zrobić, to jego decyzje. Wiedział, jak mnie rani. Mogę go kochać zdalnie ale powtarzam, ze w takim stanie nie chcę go obok siebie....
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: tata999 »

Minu pisze: 14 kwie 2020, 11:22 (...) mąż wybrał zupełnie inne zycie (...)
Mąż to, mąż tamto. Czy ten mąż zaznał i zaznaje miłosierdzia? Czy jest miłowany choćby zwykłą miłością do bliźniego "miłuj bliźniego swego, jak siebie samego"? Czy nie ma na świecie nikogo innego lub nic innego, co można podziwiać, docenić, szanować?
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Witajcie moi drodzy 😁
Zaczął się dla mnie piękny czas - lato. Uwielbiam tą porę roku. Jakaś taka wolność we mnie się wyzwala i lekkość.
Może zapytacie co u mnie - w temacie małżeństwa. Mianowicie nic. Absolutne nic. Odkąd w styczniu mąż wysłał tego smsa że trzeba prawnie rozwiązać nasze małżeństwo nie miałam z nim żadnego kontaktu w jakiejkolwiek formie.
Także mamy stan zawieszenia. Mąż słowem się nie odezwał. Ja również tego ani razu nie zrobilam.
Żyje mi się dobrze. Choć przeplata się to różnymi chwilami zwątpienia- szczególnie kiedy widzę szczęśliwe pary z dziećmi czuje ból w sercu że nie było mi to w życiu dane ....ale jest dobrze. Ułożyłam sobie życie. Na chwilę obecną sama dla siebie jestem najlepszym towarzystwem. Wiem że nie jestem sama. Wiem że Bóg mną kieruje i ma dla mnie jakiś plan na dalsze życie.
Smutno mi czasami że maz mnie tak zawiódł. Jednocześnie zapomniałam już to co było źle i wybaczyłam. Bo ja też go skrzywdziłam. I wolę wierzyć że on się zagubił niż w to że on jest takim złym człowiekiem.
Martwi mnie jedno ....żyjemy w nieformalnej separacji. Zastanawiam się nad konsekwencjami tego i jak to długo tak ma trwać .....
Trzymajcie się ! Jestem tu z wami niemal codziennie ❤️
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Nino »

Triste, a czy moglabys rozwinac, co to znaczy, ze zyje Ci sie dobrze?
Czy czujesz sie juz calkowicie odwieszona od meza? Stan zawieszenia to koszmarna sytuacja, a Ty - widze - pogodzilas sie z nim. Podziwiam Cie. Z Twego postu bije pogoda ducha. Pan zToba!
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: elena »

Ja również chciałam spytać czy odwiesiłaś się emocjonalnie od męża? Ja z mężem tez jestem w nieformalnej separacji od wielu miesięcy i nie czuję, żebym się tak całkowicie odwiesiła od niego. Może dlatego, że mamy dziecko i kontaktujemy się często.
Z Twojej wypowiedzi płynie duży spokój i taka radość ☺️
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Nino, wiem że mój wątek jest długi i może zmiany we mnie zauważa tylko Ci którzy przeczytają go cały ale tak w skrócie jak tutaj trafiłam to byłam jak taki poraniony ptak który trafił w jakieś sidła. Nie potrafiłam zrobić żadnego ruchu bez bolu. Te rany były tak wielkie że często nie potrafiłam nawet odczytać intencji ludzi tutaj piszących.
Trzeba było czasu żebym potrafiła stanąć na nogi. Wyjść z domu. Pojechać na rower. Spędzić dzień w ogrodzie. Bez tego bólu. Bez rozdrapywania ran i nawet dostrzec w tym radość. Teraz względnie moje życie nabrało rytmu. Jestem w stanie zaplanować sobie jak chciałabym spędzić czas, cieszę się wolnymi dniami od pracy.
Dopiero teraz. Od zeszłego roku mam niewykorzystany urlop. Do tego dochodzi norma urlopowa za ten rok. Odkąd się to wszystko stało nie pozwoliłam sobie na wolne .. z obawy. Że nie będę w stanie normalnie funkcjonować bez pracy. A jednak potrafię sama ze sobą spędzić dobry czas.
Nie zawsze jest tak dobrze. Tydzień temu jakbym się cofnęła w czasie. Uczucie żalu, zawodu i goryczy były tak silne jakbym była dopiero na początku drogi. Żadna siła nie jestem w stanie pokonać tych uczuć. Jest mi wtedy bardzo przykro że tyle rzeczy mnie w życiu omija. Że tylu rzeczy nie mogę planować. Że patrzę na innych ludzi jak się kłócą o wybór mebli do salonu i myślę sobie wtedy że moim marzeniem jest taka tylko kłótnia 😁
Mam 37 lat i jeszcze mnóstwo w życiu chciałabym doświadczyć a prawdopodobnie nie będzie mi to nigdy dane.
Tylko gdy o tym myślę jest smutno.
Jeśli chodzi o męża to czuje rozczarowanie. Jego postawą. Jak można tak porzucić żonę bez słowa i odejść ? To już niemal 1,5 roku. To mnie boli.
Jesteśmy dorosłymi ludzmi. To on mnie zostawił i się wyprowadził. Przestał się odzywać i kontaktować. Nie daje znaku życia. A ja nie widzę powodu aby brać to w swoje ręce. Wiele rzeczy ogarniałam za niego. Nawet tych ponad moje siły. On znowu chce cały ciężar odpowiedzialności przerzucic na mnie. Nie wiem dlaczego tak czuję ale zanim się to stało wszystko w moich oczach był człowiekiem prawym, dobrym, szczerym. Teraz nie jestem w stanie już tak o nim myśleć. Nie ma godności żeby do mnie przyjść i w jakikolwiek sposób postawić kropkę nad i.
On rowniez coś mi obiecał w tym kościele ....jak to łatwo wszystko porzucił.

Ja na codzien o tym nie myślę. To są jedynie takie chwile. Żal mi jest mojego życia. Zajęłam się sobą. Wciąż widzę ile rzeczy mnie samej jeszcze w moim charakterze nie odpowiada i ile pracy muszę w to włożyć. Godzę się także z tym że prawdopodobnie bede w życiu sama. Uczę się z tym żyć.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Jeszcze chciałam dodać konkretną odpowiedź na pytanie jak się odwiesić od męża - potrzebna jest akceptacja sytuacji w jakiej jestem.
Jestem sama. Muszę to zaakceptować. A w tej sytuacji mogę jedynie opiekować się samą sobą.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Triste, bardzo mądre słowa i obiema rękami podpisuję się pod tym co napisałaś. Opiekujmy się nami samymi.
Ja do męża też mam żal i przebaczam na zmianę z odsądzaniem go od czci i wiary. Ale przyjmuję to ze spokojem, jako właśnie proces przebaczania, który trwa.
Kiedy nachodzi mnie gniew i okropne słowa na męża modlę się do św. Michała Archanioła o pomoc. Myślę, że jestem na dobrej drodze, mimo, że często się potykam.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Nino »

Triste, twoj maz, z tego co rozumiem, pomimo deklaracji rozwodu, przez pol roku nie zrobil kroku w tym kierunku. Czy Ty masz wiedze, gdzie obecnie mieszka, pracuje? Czy ma kowalska?
ODPOWIEDZ