Odważne stwierdzenia, jak na tak skąpą ilość informacji. Moim zdaniem za wcześnie na diagnozę i pewność.Sarah pisze: ↑25 maja 2020, 17:11 Z tego co piszesz raczej mieli rację, bo co tu może się zmienić? Twój mąż jest zaburzony, bo jak inaczej nazwać faceta, który 4 dni nie odzywa się do żony i dzieci bo... dziecko rozbiło kubek Jeśli nie będzie się leczyć to jestem pewna, że nic tu się nie zmieni. Trzymaj się kochana i przynajmniej staraj się nie uczestniczyć w tych jego żałosnych gierkach.
Gdzie błąd
Moderator: Moderatorzy
Re: Gdzie błąd
Re: Gdzie błąd
Hej
A ja sie zastanawiam - dlaczego tak kolekcjonujesz wspomnienia "o kubku" i innych sprawach.
Ty i trojka dzieci -- sadzac po stażu malżeńskim - nastolatkowie.
Jest Was czwórka.
I jeden maż potrafi taki terror siac w domu?
Ja widze że on gra a Wy tanczycie w takt tonu jaki on nadaje.
Pewnie to 20 lat trwa lub nieco krocej i każdy doskonalil sie w swojej roli - on - obrażalskiego, Ty i dzieci - ofiary jego humorkow.
I tak jak dobrowolnie weszliscie w te role tak i możecie w każdej chwili z niej wyjsć.
No...po 20 latach to trudne bedzie.
Ale możliwe
Jesli tylko chcesz to zrobisz to - dla siebie i dzieci.
Jest mnostwo grup wsparcia gdzie dowiecie sie co zrobic żeby przerwac ten chory taniec.
Ja Cie zachecam żebys to zrobila. Dla siebie i dzieci przede wszystkim.
I dla małżenstwa rownież. Mąż musi sie dowiedziec że robi źle i krzywdzi najbliższych swoim zachowaniem. I musi dojrzec. Możesz mu w tym pomoc stosujac zasady twardej miłosci. Słuchalas ks. Dziewieckiego?
Pozdrawiam
A ja sie zastanawiam - dlaczego tak kolekcjonujesz wspomnienia "o kubku" i innych sprawach.
Ty i trojka dzieci -- sadzac po stażu malżeńskim - nastolatkowie.
Jest Was czwórka.
I jeden maż potrafi taki terror siac w domu?
Ja widze że on gra a Wy tanczycie w takt tonu jaki on nadaje.
Pewnie to 20 lat trwa lub nieco krocej i każdy doskonalil sie w swojej roli - on - obrażalskiego, Ty i dzieci - ofiary jego humorkow.
I tak jak dobrowolnie weszliscie w te role tak i możecie w każdej chwili z niej wyjsć.
No...po 20 latach to trudne bedzie.
Ale możliwe
Jesli tylko chcesz to zrobisz to - dla siebie i dzieci.
Jest mnostwo grup wsparcia gdzie dowiecie sie co zrobic żeby przerwac ten chory taniec.
Ja Cie zachecam żebys to zrobila. Dla siebie i dzieci przede wszystkim.
I dla małżenstwa rownież. Mąż musi sie dowiedziec że robi źle i krzywdzi najbliższych swoim zachowaniem. I musi dojrzec. Możesz mu w tym pomoc stosujac zasady twardej miłosci. Słuchalas ks. Dziewieckiego?
Pozdrawiam
Re: Gdzie błąd
A ja bym w tym momencie zalecał daleko idącą ostrożność. Podsumowanie całych dywagacji można zamknąć w krótkim "siedzicie w tym razem, weźcie w końcu za to odpowiedzialność".
Bazując tylko i wyłącznie na słowach AnnyM mogę stwierdzić bez wątpienia tylko tyle, że obie stronu uciekają się do manipulacji, zagrań które mają znamiona przemocy psychicznej.
Żeby tym ludziom pomóc potrzeba wyczucia, osobistego kontaktu i doświadczenia. Dobry fachowiec po kilku sesjach być może wyczuje gdzie leży problem, w jakie gierki gracie (obydwoje) i co z tym zrobić.
Na podstawie tego co tu przeczytałem nie sposób stwierdzić. Potraktujcie to jako ciekawe doświadczenie i perspektywę. Na początku Anna pisze o celowym karaniu milczeniem ze strony męża. I podtrzymuję to co napisałem na ten temat. Ale perspektywa zmienia się, kiedy doda się do tego zachowania Anny: np szantaż emocjonalny i straszenie rozwodem.
A ja akurat i jedno z drugie na własnej skórze odczułem swojego czasu, więc wiem co to potrafi z człowiekiem zrobić.
I nagle nie ma już pewności, czy jego postawa to celowa manipulacja, czy po postu rezygnacja, kręgosłup przetrącony np gadaniem o rozwodzie. Nie da się też wyczuć, na ile to wszytsko jest robione świadomie i z premedytacją.
I nie wiadomo też, jakie cele Annie przyświecają. Są ludzie, którzy opisują swoje historie, bo autentycznie szukaja pomocy i rozwiązań.
A są tacy, co robią to żeby utwierdzić sie w słuszności postanowień jakie już poczynili i które realizują.
Wiec raz jeszcze: zasady są bardzo proste i ogólne. Jak się nie szanuje samego siebie, to nie można oczekiwać szacunku. Jak się nie stawia granic i nie wymaga się od innych, ale też od samego siebie, to nie ma się co dziwić ze życie nie wygląda bajkowo.
Siedzicie w tym razem. Jak nie weźmiecie odpowiedzialności za to sami, to niby kto to ma zrobić?
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Bazując tylko i wyłącznie na słowach AnnyM mogę stwierdzić bez wątpienia tylko tyle, że obie stronu uciekają się do manipulacji, zagrań które mają znamiona przemocy psychicznej.
Żeby tym ludziom pomóc potrzeba wyczucia, osobistego kontaktu i doświadczenia. Dobry fachowiec po kilku sesjach być może wyczuje gdzie leży problem, w jakie gierki gracie (obydwoje) i co z tym zrobić.
Na podstawie tego co tu przeczytałem nie sposób stwierdzić. Potraktujcie to jako ciekawe doświadczenie i perspektywę. Na początku Anna pisze o celowym karaniu milczeniem ze strony męża. I podtrzymuję to co napisałem na ten temat. Ale perspektywa zmienia się, kiedy doda się do tego zachowania Anny: np szantaż emocjonalny i straszenie rozwodem.
A ja akurat i jedno z drugie na własnej skórze odczułem swojego czasu, więc wiem co to potrafi z człowiekiem zrobić.
I nagle nie ma już pewności, czy jego postawa to celowa manipulacja, czy po postu rezygnacja, kręgosłup przetrącony np gadaniem o rozwodzie. Nie da się też wyczuć, na ile to wszytsko jest robione świadomie i z premedytacją.
I nie wiadomo też, jakie cele Annie przyświecają. Są ludzie, którzy opisują swoje historie, bo autentycznie szukaja pomocy i rozwiązań.
A są tacy, co robią to żeby utwierdzić sie w słuszności postanowień jakie już poczynili i które realizują.
Wiec raz jeszcze: zasady są bardzo proste i ogólne. Jak się nie szanuje samego siebie, to nie można oczekiwać szacunku. Jak się nie stawia granic i nie wymaga się od innych, ale też od samego siebie, to nie ma się co dziwić ze życie nie wygląda bajkowo.
Siedzicie w tym razem. Jak nie weźmiecie odpowiedzialności za to sami, to niby kto to ma zrobić?
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Re: Gdzie błąd
Zgadzam się z tym.tata999 pisze: ↑25 maja 2020, 17:35Odważne stwierdzenia, jak na tak skąpą ilość informacji. Moim zdaniem za wcześnie na diagnozę i pewność.Sarah pisze: ↑25 maja 2020, 17:11 Z tego co piszesz raczej mieli rację, bo co tu może się zmienić? Twój mąż jest zaburzony, bo jak inaczej nazwać faceta, który 4 dni nie odzywa się do żony i dzieci bo... dziecko rozbiło kubek Jeśli nie będzie się leczyć to jestem pewna, że nic tu się nie zmieni. Trzymaj się kochana i przynajmniej staraj się nie uczestniczyć w tych jego żałosnych gierkach.
Nie macie pełnego obrazu, niebezpiecznie jest szafować takimi stwierdzeniami.
Tym bardziej, że z każdym kolejnym wpisem Anny, obraz sytuacji robi się coraz mnien jednoznaczny.
Re: Gdzie błąd
Z tego co zrozumiałam, nieszczęsny kubek to nie wspomnienie, tylko przykra teraźniejszość.
Trójka to dzieci, w dodatku od początku tkwiące w takiej atmosferze. To rodzice mają im zapewnić bezpieczny dom i normalne dzieciństwo.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Gdzie błąd
A mnie to jakos nie dziwi.
Jeden przemocowiec potrafi zrujnowac zycie wielu osób, w tym najblizszych w pierwszej kolejności.
Bardzo to delikatnie ujęłaś -obrażalski, humorki...
Jeżeli faktyczni mamy do czynienia z przemoca psychiczną i agresja pasywną, to z zewnątrz tak to niby wyglada, na tym polega "prezbiegłość" takiej przemocy. Takie niby nic.
Nikt dobrowolnie w to nie wchodzi, bo nikt nie jest świadom na początku w co sie pakuje.
Gdyby ofiary miały taka świadomość, to zdecydowana wiekszośc uciekła by, nim by sie wszystko zaczeło.
Ale, nabrawszy tej świadomości, mozna z tego faktycznie wyjść.
I tez bym to szczerze polecała - terapia, grupy wsparcia...praca i stawianie granic.
Tez tak uważam. Choc to trudne i bolesne.
I wymaga sużej świadomości tego, co i dlaczego sie dzieje, samoświadomości, motywacji i wytrwałości.
Bo jednak mechanizmy współuzaleznień, racjonalizacji. usprawiedliwienia...sa bardzo silne.
Re: Gdzie błąd
Generalnie zgadzam się ze zdaniem Longines.Longines pisze: ↑25 maja 2020, 19:49
Na podstawie tego co tu przeczytałem nie sposób stwierdzić. Potraktujcie to jako ciekawe doświadczenie i perspektywę. Na początku Anna pisze o celowym karaniu milczeniem ze strony męża. I podtrzymuję to co napisałem na ten temat. Ale perspektywa zmienia się, kiedy doda się do tego zachowania Anny: np szantaż emocjonalny i straszenie rozwodem.
A ja akurat i jedno z drugie na własnej skórze odczułem swojego czasu, więc wiem co to potrafi z człowiekiem zrobić.
I nagle nie ma już pewności, czy jego postawa to celowa manipulacja, czy po postu rezygnacja, kręgosłup przetrącony np gadaniem o rozwodzie. Nie da się też wyczuć, na ile to wszytsko jest robione świadomie i z premedytacją.
I nie wiadomo też, jakie cele Annie przyświecają. Są ludzie, którzy opisują swoje historie, bo autentycznie szukaja pomocy i rozwiązań.
A są tacy, co robią to żeby utwierdzić sie w słuszności postanowień jakie już poczynili i które realizują.
Poza tym, co napisał powyżej - to krok w stronę współuzalenienia, racjonalizacji zachowań przemocowych, usprawiedliwienia, "zrozumienia", i wzięcia winy za takie zachowania na siebie.
Myślę, że niezaleznie czy to sa zachowania celowe i manipulacje, czy maz Anny "taki jest" - konsekwencje ponosi Anna i dzieci.
Ludzie dorosli powinni panowac nad swoimi zachowaniami.
Milczenie w ramach środka dyscyplinującego i kary, jakkolwiek by je nie usprawiedliwić, skoro stosujący je mąż wie, że rani ono żone - powinien nad tym zapanować i nie znęcać sie nad nią.
racjonalizacja, to kiepski kierunek.
Re: Gdzie błąd
Poniekad masz racjelustro pisze: ↑26 maja 2020, 10:39Nikt dobrowolnie w to nie wchodzi, bo nikt nie jest świadom na początku w co sie pakuje.
Gdyby ofiary miały taka świadomość, to zdecydowana wiekszośc uciekła by, nim by sie wszystko zaczeło.
Ale, nabrawszy tej świadomości, mozna z tego faktycznie wyjść.
I tez bym to szczerze polecała - terapia, grupy wsparcia...praca i stawianie granic.
Ale pierwszy foch kiedys był...20 lat temu
I żona to widziala i mimo niezadowolenia jednak w to weszla majac nadzieje że to ostatni raz.
Po 10 latach można sie zorientowac że na jakims rondzie sie znajdujemy i to sie nie skonczy jesli nic z tym nie zrobie JA
I coż....kiedys nałóg pisal bajke o psie co leżał na gwoździu. Leżal tak choc mu uwieral mocno.
Czy zejdzie z tego gwoździa czy nie - to jego decyzja.
Dużo tu zadecyduje jak bardzo ten gwoźdź sprawia mu bol.
Identycznie jest tutaj
Dlaczego maż nie strzela focha w pracy?
Bo wie, że wylecialby - czyli - szef pokazal mu granice jakie może miec w zachowaniu a jakie nie.
Tutaj w zwiazku te granice nie byly konsekwentnie przestrzegane...więc...jakas zgoda byla w imie innych "pozytywow" np. Świety spokoj
Do czasu jednak niestety...
Fajne jednak jest to, że poki żyjemy zawsze mamy szanse naprawiac w naszym życiu - jesli tylko chcemy
Pozdrawiam
Re: Gdzie błąd
marylka pisze: ↑26 maja 2020, 10:59Poniekad masz racjelustro pisze: ↑26 maja 2020, 10:39Nikt dobrowolnie w to nie wchodzi, bo nikt nie jest świadom na początku w co sie pakuje.
Gdyby ofiary miały taka świadomość, to zdecydowana wiekszośc uciekła by, nim by sie wszystko zaczeło.
Ale, nabrawszy tej świadomości, mozna z tego faktycznie wyjść.
I tez bym to szczerze polecała - terapia, grupy wsparcia...praca i stawianie granic.
Ale pierwszy foch kiedys był...20 lat temu
I żona to widziala i mimo niezadowolenia jednak w to weszla majac nadzieje że to ostatni raz.
Po 10 latach można sie zorientowac że na jakims rondzie sie znajdujemy i to sie nie skonczy jesli nic z tym nie zrobie JA
I coż....kiedys nałóg pisal bajke o psie co leżał na gwoździu. Leżal tak choc mu uwieral mocno.
Czy zejdzie z tego gwoździa czy nie - to jego decyzja.
Dużo tu zadecyduje jak bardzo ten gwoźdź sprawia mu bol.
Identycznie jest tutaj
Dlaczego maż nie strzela focha w pracy?
Bo wie, że wylecialby - czyli - szef pokazal mu granice jakie może miec w zachowaniu a jakie nie.
Tutaj w zwiazku te granice nie byly konsekwentnie przestrzegane...więc...jakas zgoda byla w imie innych "pozytywow" np. Świety spokoj
Do czasu jednak niestety...
Fajne jednak jest to, że poki żyjemy zawsze mamy szanse naprawiac w naszym życiu - jesli tylko chcemy
Pozdrawiam
Marylka
Znasz teorie syndromu gotującej się żaby?
Nikt nie mówi, że jest dobrze i tam ma zostac.
Anna juz od jakiegoś czasu wie, że trzeba cos z tym żrobić.
I to sie da - tylko to jest cholernie trudne tym bardziej, jak dotyczy relacji z kimś, kogo sie kocha, a nie rozgrywa.
Re: Gdzie błąd
Mąż Anny to dobry i spokojny człowiek. Ma swoje wady i słabsze chwile, jak wszyscy. Odpowiedzialny, przykładny ojciec, wysoki, przystojny, czuły mężczyzna.lustro pisze: ↑26 maja 2020, 10:46
Myślę, że niezaleznie czy to sa zachowania celowe i manipulacje, czy maz Anny "taki jest" - konsekwencje ponosi Anna i dzieci.
Ludzie dorosli powinni panowac nad swoimi zachowaniami.
Milczenie w ramach środka dyscyplinującego i kary, jakkolwiek by je nie usprawiedliwić, skoro stosujący je mąż wie, że rani ono żone - powinien nad tym zapanować i nie znęcać sie nad nią.
racjonalizacja, to kiepski kierunek.
Albo i nie. Myślę, że pokazałem, że dywagacje o mężu niewiele wnoszą. Dużo bardzie przydatne będzie skupienie się na osobie Ani, która tu jest i może otrzymać znacznie więcej niż wylewanie żali na jej męża. Tak, jak forumowiczka Lustro również polecam następujący zestaw: "terapia, grupy wsparcia...praca i stawianie granic".
Re: Gdzie błąd
A może po prostu zajmijcie się sobą? Idźcie do kina czy kawiarni w czwórkę-bez niego. Rozmawiajcie w domu i spędzacie czas w czwórkę. Zajmijcie się sobą, nie chce się odzywać to nie. Nic z tym nie zrobicie.
Zapraszajcie gości normalnie, zwykłym rytmem. Co powiedzieć jak będą pytać-prawdę. I tyle
Zapraszajcie gości normalnie, zwykłym rytmem. Co powiedzieć jak będą pytać-prawdę. I tyle
Re: Gdzie błąd
Nikt nie wylewa zali na nikogo.tata999 pisze: ↑26 maja 2020, 12:46Mąż Anny to dobry i spokojny człowiek. Ma swoje wady i słabsze chwile, jak wszyscy. Odpowiedzialny, przykładny ojciec, wysoki, przystojny, czuły mężczyzna.lustro pisze: ↑26 maja 2020, 10:46
Myślę, że niezaleznie czy to sa zachowania celowe i manipulacje, czy maz Anny "taki jest" - konsekwencje ponosi Anna i dzieci.
Ludzie dorosli powinni panowac nad swoimi zachowaniami.
Milczenie w ramach środka dyscyplinującego i kary, jakkolwiek by je nie usprawiedliwić, skoro stosujący je mąż wie, że rani ono żone - powinien nad tym zapanować i nie znęcać sie nad nią.
racjonalizacja, to kiepski kierunek.
Albo i nie. Myślę, że pokazałem, że dywagacje o mężu niewiele wnoszą. Dużo bardzie przydatne będzie skupienie się na osobie Ani, która tu jest i może otrzymać znacznie więcej niż wylewanie żali na jej męża. Tak, jak forumowiczka Lustro również polecam następujący zestaw: "terapia, grupy wsparcia...praca i stawianie granic".
Uczulam tylko na racjonalizowanie. Bo w przypadlu ofiar przemocy to nie jest droga do uniezależnienia... Wręcz przeciwnie
A wiadomo, ze tu z nami jest Anna. I to niej i jej pracy nad soba i sytuacja można rozmawiać.
Gorzej, jak wytlumaczymy jej, ze jest winna zachowaniu męża.
Re: Gdzie błąd
Rodzinie oczywiście tak, jej wsparcie będzie Annie bardzo potrzebne. Natomiast jeśli chodzi o kolegów dzieci, to bardzo dobrze rozumiem, że dzieciom jest po prostu wstyd za ojca i ostatnie czego chcą, to żeby znajomi wiedzieli o jego jazdach.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Gdzie błąd
Tak naprawdę nic nie wiadomo. Czy problemy Anny i jej męża wynikają że starych relacji w rodzinach pierwotnych, czy może jest uzależnienie od czegoś. Mi ten rozbity kubek przypomina moje doświadczenia DDA. Oczywiście to moje zdanie.