Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...


Przebacz mężowi. Nie ulegaj mu. Bądź wierna. Bóg daje siły, jestem tego żywym dowodem.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Bardzo Wam dziekuje ze jestescie ,slowa otuchy tak wiele dla mnie znacza. W sierpniu rok temu bylismy z mezem na pieknych wakacjach nigdy bym nie pomyslala ze 2 miesiace potem maz zechce rozwodu. Ale to racja zycie jest nieprzewidywalne i pozostaje miec nadzieje ze karty moga sie rownie szybko obrocic. Nikt z nas nie zna przyszlosci. Nawiazujac jeszcze do tego co napisal Wiedzmin czesto pisze o mezu bo przynosi mi to ulge, nie musze byc wtedy z tym sama, wiem ze dla niektorych to moze byc uciazliwe. Mnie akurat to zajecie soba nie przychodzi tak latwo w natloku tych ciaglych mysli ale sie staram,moze z czasem sie naucze, od poniedzialku zaczynam terapie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Ostatnio się nie odzywałam. Czas powoli leci a ja mam się określić co do rozwodu. Z rzeczy na plus to chyba tylko to że mam naprawdę „fajnego „ adwokata ( w sensie jako człowiek). Rozpoczęłam też terapię na nfz u psychologa i terapeutka też całkiem spoko choć jak powiedziała sporo pracy nas czeka. Jej zdaniem całkowicie jestem uległa mężowi i robię wszystko to co on żada, poddaję się bez walki i mam strasznie niską samoocenę. Żałuję że nie poznałam jej wcześniej bo teraz rozwód zbliża się wielkimi krokami. A ja nadal kocham tego człowieka ,miałabym ochotę potrzepać nim i powiedzieć żeby się opamiętał. Z wstępnej oceny pani psycholog możliwe jest że jest Kowalska albo mąż ma jakieś wewnętrzne problemy ale to takie wróżenie z fusów. Wydaje mi się (choć dowodów nie mam ) że rodzina męża też nakłania go do rozwodu. Od czasu naszych problemów odcięli się ode mnie całkowicie, nawet smsa na urodziny od nich nie dostałam. Przykre to strasznie. Mam nadzieję zę ta psycholog pomoże mi się jakoś pozbierać . Modlę się nadal za męża choć chyba już nie mam nadziei , zdaniem najbliższych to nie ma racji bytu a ja nie potrafię o nim zapomnieć. Przeraża mnie myśl że po rozwodzie zniknie na zawsze z mojego życia.
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 14 maja 2020, 19:05 ja mam się określić co do rozwodu
To chyba proste, prawda? Nie chcesz rozwodu, nie wyrażasz zgody. Tu nic więcej nie trzeba. Nie ma się czym martwić.
Wyrzucona pisze: 14 maja 2020, 19:05 Przeraża mnie myśl że po rozwodzie zniknie na zawsze z mojego życia.
To świetnie, że masz dobrą psychoterapię. Wejdziesz w to głębiej i rozeznasz, co Cię naprawdę przeraża i czy są do tego podstawy. Jak patrzę na Twoją historię teraz, to widzę to tak, że mąż na chwilę obecną zupełnie Cię odrzucił. To się już stało. Póki on jest w takim a nie innym stanie, to nie ma znaczenia, czy będzie bliżej czy dalej. Spotkania tylko Cię na razie ranią. Nie przynoszą Ci radości, nie napełniają Twoich zbiorników miłości. Rozwód chwilowo nie ma większego znaczenia dla Waszej relacji. To, co się miało złego stać, masz już za sobą.
Przed Tobą jest nadzieja, że Ty w tej próbie zwyciężysz. Nie zaprzesz się Siebie ani Twojej miłości. Wyjdziesz z tego mocniejsza i piękniejsza. Byłoby wspaniale, gdyby mąż się kiedyś otrząsnął - ale sam, a nie potrzepany przez Ciebie - i chciał wrócić do tak wspaniałej żony. A Ty wtedy się zastanowisz, czy się zgodzisz.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Odpowiedź dla właścicielki wątku, ale bardzo mi się przydały te słowa Ukasza.
Tak, najgorsze już za mną, złe już się stało. Rozwód chwilowo nie ma znaczenia dla naszej relacji. To jest dla mnie odkrywcze zdanie, uwalniające.
Bardzo dziękuję.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziękuje Łukaszu. Pewnie większość z Was się ze mną nie zgodzi ale postanowiłam dać mężowi rozwód jeśli tego chce. Nie zmuszę go do miłości a przeciąganie rozprawy w czasie i darcie z nim kotów nic nie da. Kilka miesięcy temu przeszłam naprawdę ogromny kryzys psychologiczny i nie chce tego powtarzać, nie mam na to zdrowia. Zresztą mąż zadbał już o całkowity rozkład naszego pożycia i wspólnego życia wyrzucając mnie z domu więc to chyba i tak już z automatu następuje. Wiem że idę mu na rekę pomimo iż wiele osób mówiło że nie powinnam się tak łatwo poddawać, zwłaszcza że mam również inne problemy zdrowotne (choruje na chorobę rzadką, ale nie chcę tu tego rozwijać) i mąż nie powinien tak mnie wywalać i do niczego się nie poczuwać. Będę się starać o jakieś alimenty przynajmniej na czas leczenia. Do pracy oczywiście zamierzam iść ale to bardzo kosztowne leczenie i na wszystko mi nie wystarczy. Nie chcę jednak wisieć jak pasożyt na mężu ani żeby myślał że mi się pracować nie chce. Smutne to wszystko , nie tak to sobie wyobrażałam. Niby się mówi że każdy ma prawo odejść ale w moim odczuciu to nie jest do końca fair. Przecież taką decyzją rozwala się całe życie również tej drugiej stronie która w jednej chwili traci wszystko. Jeśli mój wątek czytają również mężczyźni to może napiszecie mi jak to jest u Was z tym (wypaliło się, coś pękło) no chyba że kobiety też tak mają nie znam się ale to się tak da? Jest w ogóle jakaś szansa żeby to przeszło? Czy można na nowo poczuć pożądanie do kobiety której się już kiedyś nie chciało?
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 15 maja 2020, 17:49 Pewnie większość z Was się ze mną nie zgodzi ale postanowiłam dać mężowi rozwód jeśli tego chce.
To nie ma znaczenia, czy ktoś się z Tobą zgodzi czy nie. Istotna jest zgoda w samej Tobie. O ile nie odpowiadasz za to, co robi Twój mąż, o tyle ponosisz odpowiedzialność za własne postępowanie. Bardzo ładnie i przekonująco piszesz o tym, jak źle postąpił i postępuje Twój mąż. Rozwód jest kwintesencją tego zła, które on robi. Nie rozumiem, dlaczego chcesz mieć w tym swój udział zgadzając się na rozwód. Wiele osób tutaj pyta, co można zrobić, żeby nie dopuścić do rozwodu, jak mu przeciwdziałać. Ich też nie rozumiem. Nie odczuwam żadnej potrzeby, żeby z tym walczyć, jeśli moja żona złoży pozew. Ja się tylko nie zgodzę i tyle. Nic więcej. Nie zamierzam się w żaden sposób szarpać. Wręcz przeciwnie: nie chcę się potem szarpać z moim sumieniem, że dla pozornego spokoju przyłożyłem rękę do zła.
Wyrzucona pisze: 15 maja 2020, 17:49 Jeśli mój wątek czytają również mężczyźni to może napiszecie mi jak to jest u Was z tym (wypaliło się, coś pękło) no chyba że kobiety też tak mają nie znam się ale to się tak da? Jest w ogóle jakaś szansa żeby to przeszło? Czy można na nowo poczuć pożądanie do kobiety której się już kiedyś nie chciało?
Tak, ja byłem zupełnie wypalony i gorąca miłość do mojej żony mi wróciła. W czasie, kiedy ona nie chciała mnie znać, nie mieszkaliśmy razem, a i tak stykałem się z jej agresją. Nie mam wątpliwości, że zadziałała moc sakramentu. Jednak mogła zadziałać, bo ja tego chciałem. Nie zaparłem się mojej miłości, gdy została już z niej tylko resztka woli, bez żadnych uczuć.
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

Wyrzucona ja w marcu miałam sprawę o podział majątku i adwokat mojego męża zadał mi pytanie dlaczego nie zgadzalam się na rozwód ,a ja mogłam przy mężu odpowiedzieć bo jestem katoliczką i jest to nie zgodne z moim sumieniem.było to po pięciu latach od porzucenia. Po dziesięciu latach też tak będę mogla odpowiedziec oraz wtedy gdy mnie zapytają nasi synowie.Moze kiedyś mąż mnie o to zapyta?.Zawsze staram się postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami niekiedy jestem dla kogoś staroswiecka ale zawsze wewnętrzny głos mi podpowiada co czynić.Nie doradzam ani nie życzę łamania przysięgi danej przy ołtarzu.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: s zona »

wertor1 pisze: 17 maja 2020, 10:05 Wyrzucona ja w marcu miałam sprawę o podział majątku i adwokat mojego męża zadał mi pytanie dlaczego nie zgadzalam się na rozwód ,a ja mogłam przy mężu odpowiedzieć bo jestem katoliczką i jest to nie zgodne z moim sumieniem.było to po pięciu latach od porzucenia. Po dziesięciu latach też tak będę mogla odpowiedziec oraz wtedy gdy mnie zapytają nasi synowie.Moze kiedyś mąż mnie o to zapyta?.Zawsze staram się postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami niekiedy jestem dla kogoś staroswiecka ale zawsze wewnętrzny głos mi podpowiada co czynić.Nie doradzam ani nie życzę łamania przysięgi danej przy ołtarzu.
Bardzo madre slowa .. Wyrzucona, prosze przemysl to ...
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziekuje Wam za wasze sugestie. Pomysle jeszcze o tym. Dzis widzialam sie z mezem, chodzi o podzial majatku. Maz obecnie nie chce dac mi tego co jeszcze 2 miesiace temu sam obiecal.On wogole twierdzi ze nic do malzenstwa nie wnioslam wiec nic mi sie nie nalezy. Samo spotkanie to porazka, chlod i nienawisc w czystej postaci. Ja nie wiem za co on mnie tak nienawidzi ,pala czysta checia zemsty i oczernienia mnia w ochach wszystkich to jego cel nr 1. Ja do niego nie czuje az tak skrajnych emocji choc dzisiejsze spotkanie utwierdzilo mnie w przekonaniu ze lepiej bedzie sie juz z nim nie widziec bo on ciagle mnie zastrasza. Martwie sie tym rozwodem, co mnie czeka, boje sie tego oczerniania. Tak sobie czasem mysle ze najlepiej zostawic sprawiedliwosc panu Bogu, choc wydaje mi sie ze nie zawsze ta opatrznosc jest tak laskawa. Ja jednak nie jestem tak pyskata i przekonywujaca, nie potrafie sypac dowodami z rekawa jak moj maz, widac taka [....] ze mnie. Bede sie jednak modlic o sprawidliwego sedziego ktory i mnie wyslucha.
Ostatnio zmieniony 17 maja 2020, 15:09 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Wulgaryzmom na tym forum mówimy: nie
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Jeszcze się dobrze zastanów, nie wiem ile czasu to wszystko u Ciebie trwa. U mnie 5 miesięcy prawie ,w tym 3 z bardzo raniącym zachowaniem. Od wczoraj się zmieniło, boję się ,ale mój mąż zmienił zdanie, może pójdziemy znów tą samą drogą. Przytulam.
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

Wyrzucona pisze: 17 maja 2020, 14:18 Dziekuje Wam za wasze sugestie. Pomysle jeszcze o tym. Dzis widzialam sie z mezem, chodzi o podzial majatku. Maz obecnie nie chce dac mi tego co jeszcze 2 miesiace temu sam obiecal.On wogole twierdzi ze nic do malzenstwa nie wnioslam wiec nic mi sie nie nalezy. Samo spotkanie to porazka, chlod i nienawisc w czystej postaci. Ja nie wiem za co on mnie tak nienawidzi ,pala czysta checia zemsty i oczernienia mnia w ochach wszystkich to jego cel nr 1. Ja do niego nie czuje az tak skrajnych emocji choc dzisiejsze spotkanie utwierdzilo mnie w przekonaniu ze lepiej bedzie sie juz z nim nie widziec bo on ciagle mnie zastrasza. Martwie sie tym rozwodem, co mnie czeka, boje sie tego oczerniania. Tak sobie czasem mysle ze najlepiej zostawic sprawiedliwosc panu Bogu, choc wydaje mi sie ze nie zawsze ta opatrznosc jest tak laskawa. Ja jednak nie jestem tak pyskata i przekonywujaca, nie potrafie sypac dowodami z rekawa jak moj maz, widac taka [....] ze mnie. Bede sie jednak modlic o sprawidliwego sedziego ktory i mnie wyslucha.
O Opatrzności Bożej mówił ładnie ojciec Szustak ,Że Bóg dopuszcza czasami zło ale Jego opatrzność polega na tym ,że z każdego zła może wyprowadzić dobro.O spotkaniach z mężem już kiedyś pisałam ,że mój mąż doniósł na mnie na policję,że go nękam a ja tylko prosiłam o zasądzone alimenty bo nie chciałam od razu iść do komornika ,a policjant mnie uświadomił,że wszystkie sprawy mam załatwiać przez sąd.Wyrzucona ja naprawdę dużo przeszłam i dalej przechodzę bo obecna sprawa o podział majątku to druga sprawa rozwodowa ale przez to nabywam nowych doświadczeń.Wiele pism sama sobie piszę ,możesz wnosić o adwokata z urzędu .W mojej sprawie rozwodowej miałam nie dobrą sędzinę ale juz w alimentacyjnych syna i o podział,dobre ,mogłam się wypowiedzieć.Jeśli chodzi o podział majątku to sąd dzieli zazwyczaj po równo chyba ,że są wyjątkowe przypadki,Ale jedno co możesz już teraz to wnosić o alimenty i zabezpieczenie alimentów dla siebie .Zabezpieczenie rozpatrywane jest w ciągu dwóch tygodni.Co do modlitwy to polecam modlitwę do Anioła stróża ,prosiłam ,żeby mój Anioł stróż poszedł do Anioła stróża sędziny i pomógł mi.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Wertor tak to fajnie napisalas z tym Aniolem Strozem zem sie dzisiaj pierwszy raz usmiechnela :D
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Martwie sie tym rozwodem. Nie wyobrazam sobie spotkac sie w sadzie z czlowiekiem ktorego w pewnym sensie nadal kocham. Adwokat chcialby wspolwiny meza zeby zabezpieczyc mi alimenty ale ja nie umiem sie jakos na to zdecydowac . Po pierwsze proces wtedy moglby trwac nawet 3 lata a po drugie nie chce wyjsc na jakiegos pasozyta finansowego. Z jednej strony nie mam pracy i mam problemy zdrowotne z drugiej maz juz teraz ciagle mi suszy glowe ze mam roszczeniowa postawe i ze lape po nieswoje nastawiam To ponizej mojej godnosci gdybym miala prace mialabym w nosie jego kase. Nie wyszlam za niego dla pieniedzy ale on jest chyba nagabywany przez kogos ze ja go niby oskubac chce. Wkurzyl sie ze mam mieszkanie tzn osoba z rodziny kupila a ja tu tylko goscinnie jestem. To chyba normalne ze potrzebuje miejsca dla siebie i nie chce mieszkac katem u rodziny.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Wyrzucona pisze: 19 maja 2020, 14:45 Adwokat chcialby wspolwiny meza zeby zabezpieczyc mi alimenty ale ja nie umiem sie jakos na to zdecydowac .
Czyli adwokat namawia Ciebie, żebyś w odpowiedzi na pozew wniosła o rozwód z winy męża?
Nie rozumiem Wyrzucona Twojej postawy.
Skoro, jak ostatnio napisałaś, chcesz zgodzić się na rozwód to po co Ci adwokat? Wtedy jest za porozumieniem stron, sąd nie rozpatruje winy.
Myślałam, że wzięłaś adwokata po to, żeby pomógł Ci przejść przez sprawę rozwodową, w której nie zgadzasz się na rozwód.

Mąż wniósł o rozwód z Twojej winy?
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
ODPOWIEDZ