Zdrada i co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Ukasz »

lustro pisze: 02 maja 2020, 13:42 Ukaszu

To jak to jest - masz, czy nie masz potrzebe rozmowy? I o czym?
O aktualnych uczuciach czy o tym co bylo?
Mam potrzebę rozmowy.
Nie stawiam tego jako warunku.
Mam potrzebę rozmowy o aktualnych uczuciach.
Nie zależy mi na rozmowie o tym, co było.
lustro pisze: 02 maja 2020, 13:42 Żona rozmawiać nie chciala, więc...twoja potrzeba nie dość, ze nie wniosła nic dobrego, to raczej przyniosla wycofanie zony.
Żona nie jest jak widac gotowa ani na rozmowy, ani na odbudowę.
Nie naciskałem na takie rozmowy. Widząc, że żona ich nie chce, nawet ich nie inicjowałem. My zresztą rzadko się widywaliśmy i zwykle ona była w biegu lub zajęta czym innym. Jedynie od czasu do czasu - chyba gdzieś raz na miesiąc - pisałem emaila, w którym wyrażałem swoje. Ta forma komunikacji może wydać się dziwna, ale rozmowa nie wchodziła w grę, a ja miałem potrzebę wyrażenia siebie. Mogłem w ten sposób bardziej uważać na słowa. Ona mogła łatwo to po prostu zignorować i z tej możliwości korzystała.
Rzeczywiście chyba największą przeszkodą było to, że żona nie chciała odbudowywać relacji, tylko przywrócić pozory, które były dla niej wygodne. Odrodzenie uczuć traktowała raczej jako zagrożenie dla swojej wolności. Gasiła to, co się pojawiało. Gdy taką postawę zaczęła okazywać jednoznacznie, w dodatku demonstrując swoje bliskie relacje z kowalskimi, zażądałem wyprowadzki.
Przepraszam Rose, że znów tu u Ciebie o moich sprawach, ale robię to w przekonaniu, że jest tu istotna część wspólna, ważna też dla Ciebie.
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: udasiek »

rose pisze: 02 maja 2020, 13:56 [...] Staram się nie poruszać tematu zdrady i jego odejścia i jest nieco spokojniej.

[...] W środku we mnie jest ogromna walka, tyle we mnie emocji. Te uczucia mnie zabijają, to że myślę ciągle o tej kobiecie, porównuję się do niej. Błędne koło które mnie rujnuje.
Cześć Rose :)
Piszę, bo miałam podobne doświadczenia powrotu męża, podobną burzę emocji - wewnętrzną walkę, porównywanie się itd, a na zewnątrz trzeba było "się zachowywać". Trudny to okres dla mnie był (nieraz nadal jest - te uczucia szybko nie puszczają) ale wiesz? - "opłaciło" się ;) Tak już chyba jest że poruszanie tematu kowalskiej będzie oddalać - także próbowałam zaciskać zęby, zauważać dobro, kierować się zasadą "nic negatywnego" (rodzinna sielanka ;) ). To chyba jest tak że dla powracającego małżonka to też nie jest łatwy czas - tak było u nas zdaje się - mąż też musiał mi dać kredyt zaufania, że jednak będzie inaczej, że nie wrócimy do "starego".
Dobrze też mówią dobrzy ludzie, że trzeba szukać tego co łączy a nie dzieli. Może na rozmowy o tym co boli jeszcze przyjdzie czas gdy oboje trochę okrzepniecie?...

No ale nie o nim chciałam napisać tylko o sobie - co mi pomogło.
Emocje tak we mnie buzowały że trzeba je gdzieś wypuścić - dostałam się na początku naszego "ratowania" na 12 kroków (internetowo) - to był mój ratunek - jestem na 1000% przekonana że nie dałabym rady będąc wtedy sama. Spowiedź była (jest) nieodzowna - wielki ratunek dla emocji i trzymania obranego kierunku. Wszystkie pokuty które dostawałam (kolejno Psalmy 23, 51, 103, itd, 1Kor 13 - miałam sobie wybierać kolejno cechę nad którą będę pracować) ratowały mnie i powoli leczyły serce i poczucie własnej wartości - sprawiały że przeglądałam się w Słowie Bożym a nie w porównaniach do kowalskiej. Ciężka to droga ale widzisz korzenie mojego porównywania się nie były (nie są) nawet w kowalskiej tylko gdzieś o wiele głębiej i dlatego trzeba się zająć sobą, to przynosi długotrwałe efekty w postaci wewnętrznej radości, miłości. Oczywiście te efekty wciąż trzeba "odnawiać" - powtarzać sobie, wracać. Ile razy zaczynam za bardzo zajmować się tym co "mąż powinien" tyle razy zaczyna się sypać, dopiero zwrócenie mojego własnego reflektora na siebie samą wraca harmonię.

Trochę się wkurzam na słowa "nie zepsuj tego" - wiem, jest w tym dużo prawdy, że po powrocie małżonka to my możemy wszystko zaprzepaścić, lecz takie słowa do mojego rozbicia emocjonalnego dodawały jeszcze lęk, strach że "zepsuję", było mi jeszcze ciężej na sercu. O wiele bardziej do mnie przemawia hasło "zajmij się sobą" - to odciąża małżonka, ale też Ciebie bo nie musisz dźwigać dodatkowego ciężaru czyjejś przemiany.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

Tak troche wywolana do odpowiedzi
Napisalam - nie zepsuj tego, bo kazda ze stron moze to popsuc.
A nie napisalam - zajmij się sobą. Za to pisalam o pracy nad soba, zajrzeniu w siebie, poszukaniu zrodla problemów wlasnych... To rownoznaczne z zajmij się sobą.
Za to samo haslo "zajmij się soba" często jest tu powtarzane haslowo i czesto przyjmowane bardzo powierzchownie.

Czas powrotu jest bardzo trudnym czasem dla obu stron.
Tak jak napisala Udasiek - kredyt zaufania, który daja sobie obie strony, to caly czas kredyt. Do zaufania, wiary, spokoju, pewnosci...trzeba czasu.
Dobrego czasu.
A nie czasu wypominkow.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: s zona »

lustro pisze: 03 maja 2020, 18:33 Tak troche wywolana do odpowiedzi
Napisalam - nie zepsuj tego, bo kazda ze stron moze to popsuc.
A nie napisalam - zajmij się sobą. Za to pisalam o pracy nad soba, zajrzeniu w siebie, poszukaniu zrodla problemów wlasnych... To rownoznaczne z zajmij się sobą.
Za to samo haslo "zajmij się soba" często jest tu powtarzane haslowo i czesto przyjmowane bardzo powierzchownie.

Czas powrotu jest bardzo trudnym czasem dla obu stron.
Tak jak napisala Udasiek - kredyt zaufania, który daja sobie obie strony, to caly czas kredyt. Do zaufania, wiary, spokoju, pewnosci...trzeba czasu.
Dobrego czasu.
A nie czasu wypominkow.
Lustro dzieki po raz kolejny :)

Wydaje mi sie, ze my potrafimy ro popsuc po powrocie ..Mnie kiedys madra Sycharka napisala " i nie schrzan tego " bo maz sie staral,to fakt .. a mnie nieraz korcilo ,zeby ....bo ... itp ..
Tylko ,czy to jest dobre dla nas, naszego malzenstwa .. czy zrzedzenie i wtpominki naprawiaja ,czy usmiercaja odradzajace sie malzenstwo ..

Lustro dzieki ,ze chce Ci sie chciec tutaj zagladac:)
Mnie kiedys to Twoje " pakowanie prezentu " pomoglo .. i to skutecznie, tylko troche " papieru i wstazek wykorzystalam .. ale poszlo i zostalo przyjete :D
Bogu Dzieki :D
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: 3letniaMężatka »

Ja od siebie dodam, że u mnie wypomianie zdrady: jak bardzo byłam skrzywdzona itd pomimo mocnych starań męża doprowadziło do kolejnego kryzysu.
Mąż zdawał sobie sprawe jak bardzo mnie zranił i robił wszystko aby to naprawić. Swoimi sposobami. A mi ciągle było mało i mało. Miałam klapki na oczach i widzialam tylko swoją krzywdę. Klapki spadły. Teraz to ja widzę, że swoim zachowaniem go skrzywdziłam. Wtedy miałam swoj plan w glowie - pokazać jak cierpiałam. Jak to mówią "piłatowe umywanie rąk". Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że teraz tego żaluję i się wstydzę.

Ale wtedy jeszcze nie znałam tego forum i nie miałam wiedzy jaką mam teraz: jak postępować w takiej sytuacji i jak sobie z tym radzić.
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Dziękuję za Wasze komentarze, bardzo mi pomagają w gorszych chwilach. U mnie znowu zjazd formy. Przestałam o męża zabiegać, zostawiłam inicjatywę po jego stronie. I wiecie co się stało? Nie odzywa się, jest obrażony. Mam taki mętlik w głowie, znowu nie chce mi się z łóżka wychodzić. Okropne uczucie, ta jego roszczeniowa postawa ze on jest zmęczony i chyba normalne że chce odpocząć. A ja mam w dalszym ciągu mlyn. Praca dzieci i brak czasu dla siebie. Pospieszyłam się z decyzją o powrocie! Ratujcie bo mam ochotę wyrzucić go z domu.
Ukasz

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Ukasz »

Himalaje!
I tak Ci trochę zazdroszczę.
A może da się to trochę wypośrodkować - między tym zabieganiem a zostawieniem inicjatywy? Nie mówiąc już o wyrzucaniu go z domu. Piszę to jako ten, który próbował wyrzucić żonę z domu i w końcu sama zniknęła...
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Ukasz zdaje sobie sprawę że część z forumowiczów jest w dużo trudniejszych sytuacjach. Mam mojego zdradzacza w domu a kowalska zniknęła. Cóż chciec więcej? A jednak jest mi jakoś źle. Zaakceptowałam fakt zdrady i nauczyłam się z tym żyć, w imię zasady że każdy kryzys niesie za sobą nowy lepszy początek. Ale nie jest lepiej! Mąż jest taki jak przed zdrada, nic z jego obietnic jak to zmienimy nasze życie nie zostało. Mieliśmy rozmawiać, mówić soboe o tym co czujemy itp - chyba nikogo nie zaskocze ze tego nie ma. I sama się sobie dziwię ale teraz zdrada to dla mnie nie jest problem. Problemem jest to jak on mnie traktuje.

Zaczęłam czytac "5 językow miłości" chociaż jeszcze się buntuje bo jak to po tym wszystkim ja mam się uczyć jego języka miłości? A co ze mną i moim zbiornikiem? Ciągle wielkie nic
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

Rose

Zadbaj dziewczyno o siebie. O swój stan psychiczny.
Sama piszesz, że jednak jest Ci zle.
Chodzisz na jakąś terapię? moze dobrze by Ci zrobiły takie rozmowy z terpeutą, albo psychologiem...

To nie jest tak, że współmałzonek wraca do domu i - żyli długo i szczesliwie.
Tak to sie kończą komedie romantyczne i inne bzdety.
Prawda jest suzo mniej atrakcyjna...po powrocie każda ze stron zadaje sobie pytanie - po co ?
Nikt do końca nie jest przekonany, że zrobił dobrze...dla siebie.
Tak,zrobił dobrze, bo Bóg, Sakrament, rodzina, dzieci...ale JA???
To jest bardzo trudny czas. I on moze trwać latami.

Więc zadbaj o siebie. Bo wiele z tego jak widzisz, odbierasz, reagujesz...na świat i otoczenie ( w tym męza) zalezy od Ciebie.
Swiat sie zmienia niezmieniając wtedy, kiedy my zmieniamy samych siebie.
krople rosy

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: krople rosy »

rose pisze: 06 maja 2020, 7:40 Ale nie jest lepiej! Mąż jest taki jak przed zdrada, nic z jego obietnic jak to zmienimy nasze życie nie zostało.
A co byś chciała by mąż robił? W jaki sposób mógłby zaspokoić Twoje potrzeby?
Może problem jest w Twoich oczekiwaniach?
rose pisze: 06 maja 2020, 7:40 Mieliśmy rozmawiać, mówić soboe o tym co czujemy itp
To jest raczej typowo kobieca potrzeba. Mężczyźni wolą działać. W ten sposób okazują swoje uczucia i stosunek do drugiego.
Życie małżeńskie też nie kręci się tylko wokół rozmów, międlenia jednego tematu....bo to może stać się męczące.
A mąż się odizolował bo może wyczuwa Twoje niezadowolenie?
Jedno patrzy na drugiego i sobie ,,wkręca'' co ten drugi myśli. I oddalenie od siebie gotowe.
Ewuryca

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Ewuryca »

rose pisze: 05 maja 2020, 18:15 Dziękuję za Wasze komentarze, bardzo mi pomagają w gorszych chwilach. U mnie znowu zjazd formy. Przestałam o męża zabiegać, zostawiłam inicjatywę po jego stronie. I wiecie co się stało? Nie odzywa się, jest obrażony. Mam taki mętlik w głowie, znowu nie chce mi się z łóżka wychodzić. Okropne uczucie, ta jego roszczeniowa postawa ze on jest zmęczony i chyba normalne że chce odpocząć. A ja mam w dalszym ciągu mlyn. Praca dzieci i brak czasu dla siebie. Pospieszyłam się z decyzją o powrocie! Ratujcie bo mam ochotę wyrzucić go z domu.
Rose a czy ty czasem za dużo na siebie nie nakładasz? Masz prawo być zmęczona, masz prawo odpocząć, i masz prawo mieć czas dla siebie. Zawsze możesz powiedzieć do męża: kochanie dziś postanowiłam mieć dzień dla siebie, chce leżeć w łóżku i czytać książkę, zajmij się domem i dziećmi a za to ty jutro będziesz mógł leżeć a ja jutro tez się zajmę wszystkim.
Mówisz, że się pośpieszyłas z powrotem, a może tak właśnie miało być bo gdybys się nie pospieszyła to za miesiąc czy trzy nie miałabyś już do kogo wracać...
Masz ochotę wyrzucić go z domu- za co? Bo ci nie pomaga? Bo nie spełnia twoich oczekiwań? Jak chcesz ratować to małżeństwo to dopóki mąż nie zagraża ci fizycznie lub psychicznie zapomnij o słowach rozstanie, wyrzucanie z domu... jesteście małżeństwem
Napisałaś jeszcze mąż jest taki jak przed zdradą... i tu wydaje mi się że jest sedno waszego kryzysu, coś było nie tak przed zdradą, coś doprowadziło do waszego rozstania i nie była to zdrada, i myśle że to nad czym powinniście popracować.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: s zona »

rose pisze: 06 maja 2020, 7:40 Ukasz zdaje sobie sprawę że część z forumowiczów jest w dużo trudniejszych sytuacjach. Mam mojego zdradzacza w domu a kowalska zniknęła. Cóż chciec więcej? A jednak jest mi jakoś źle. Zaakceptowałam fakt zdrady i nauczyłam się z tym żyć, w imię zasady że każdy kryzys niesie za sobą nowy lepszy początek. Ale nie jest lepiej! Mąż jest taki jak przed zdrada, nic z jego obietnic jak to zmienimy nasze życie nie zostało. Mieliśmy rozmawiać, mówić soboe o tym co czujemy itp - chyba nikogo nie zaskocze ze tego nie ma. I sama się sobie dziwię ale teraz zdrada to dla mnie nie jest problem. Problemem jest to jak on mnie traktuje.

Zaczęłam czytac "5 językow miłości" chociaż jeszcze się buntuje bo jak to po tym wszystkim ja mam się uczyć jego języka miłości? A co ze mną i moim zbiornikiem? Ciągle wielkie nic
Rose wydaje mi sie ,ze wiem ,jak zachowanie meza potrafi wkurzac .. ale czy to jest dobre wkurzenie.. czy " dolujac meza poprawiamy malzenstwo .. moze ulzy na chwile a potem ..
Wybacz ,ze sie medrkuje u Ciebie a sama ost mialam slabszy czas .. 10 dni zafiksowalam sie na " powrocie do oszustwa ze strony meza" .. nakrecilam sie na maxa .. prosilam o modlitwe, kogo dalo ..
Mialam racje, a jednoczesnie jej nie mialam ...

Rose wiem,jak trudno chwilami zniesc to ,co opisujesz .. mnie pomaga codz modlitwa , ranna msza radiowa , zanurzenie w Najswietszej Krwii Pana Jezusa .. modlilam sie egzorcyzmem malzenskim czesto po trzykroc...i NP
W sasiednim watku Nino wspomina o blogoslawieniu mezowi , wlasnie w tych trudnych momentach uwazam ,ze ma swoja wartosc ..
Mam w pamieci slowa z evangelii " niektore zle duchy mozna wypedzic tylko modlitwa ,postem i jalumuzna ..
Zly tego nie lubi ,ale moze o to chodzi , zeby nie pozwalac mu podejsc za blisko ..
Jestem nadal z modlitwa :)

ps Marylka czesto sugeruje Gundora . mnie pomogl zrozumiec wiele spraw z meskiej psychiki , ktore byly dla mnie conajmniej dziwne . no bo jak mozna o niczym nie myslec , czy isc do jasdkini, czy patent ze sprezyna ..
A mowi sie, ze to kobiety sa skomplikowane ;) 8-) Wydaje mi sie , ze my po powrocie, albo zrzedzimy , zeby nam ulzylo, albo chcemy zaglaskac ..moze jakis zloty srodek :)
Mezczyzni nie maja takiej potrzeby wylewania swoich emocji, moze warto poczekac ....
Rose mnie 5 jezykow pomoglo ale i inna " Cenniejsza niz perly" https://www.tolle.pl/pozycja/cenniejsza-niz-perly
i Modlitwa o Pogode Ducha pomogla mnie wyjsc .. i nadal wznosic sie ponad ...
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

Rose

Dziewczyny maja bardzo duzo racji.
Poczytaj co piszą kilka razy.

To jest wszystko bardzo trudne.
Jak zrozumieć i przyjąć, ze u mezczyzn rozmowa o problemach podnosi hormon stresu i pogarsza sprawe? Skoro u kobiet poziom stresu w wyniku takiej rozmowy spada i jest nam lepiej...?
Ty czujesz potrzebę rozmowy tam, gdzie on chce uciekac. I nie dlatego, ze jest tchórzem

Porozmawiaj z przyjaciółką - masz?
Porozmawiaj z terapeutą.
Porozmawiaj tu na forum z kims.
Poszukaj upustu ciśnienia nie w mezu.

On dziala. Pokazuje Ci swoim zachowaniem, ze sie stara, przyklada, zalezy mu... A jak emanuje od Ciebie to ciśnienie, to on dochodzi do wniosku, ze masz te starania gdzieś, to po co ma sie starac?

Męża trzeba :
Chwalić
Dobrze karmic
Z oka nie spuszczać
(to moja babcia)

Moj mąż cennijszy niz zloto (bo jakos perly do faceta nie pasuja)- powtarzalam to uparcie, wbrew sobie, szczegolnie jak mnie wkurzal.
Pomagalo.

Zadbaj o siebie. Podziel sie obowiązkami.
I zastanów się...skoro jest tak jak przed zdrada, i to budzi twoj niepokój, to o co chodzi?
Moze trzeba pogrzebac w przeszlosci i dokopac się zrodla problemów?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Pavel »

To co opisujesz Rose w jakiś sposób jest zbieżne z powrotem mojej żony i uczuciami które i mi towarzyszyły.
Rozumiem w związku z tym zarówno rozczarowanie i gniew które wybrzmiewają mi z twoich postów. Rozumiem rownież niecierpliwość ci towarzyszącą oraz to, że zapewne powrót i deklaracje mogłaś sobie wyobrażać inaczej.
Mirakulum porównała powrót do wyprawy w Himalaje. To bardzo trafne porównanie, nie dlatego, że fajnie brzmi, ale dlatego, że jest sporo punktów stycznych, chociażby właśnie krew, pot i łzy (czyli nadludzki trud), potrzeba cierpliwości, przygotowań, wiedzy i umiejętności reagowania na nieprzewidziane i niesprzyjające okoliczności.

Twój mąż wrócił, ale wydaje się nie zdawać sobie sprawy z powagi sytuacji. Tak naprawdę aby poczuć jakie spustoszenie czyni zdrada, trzeba to przeżyć.
Mechanizm ucieczki jako sposobu rozwiązywania problemu wciąż wydaje się być aktualny.
Nie wydaje się, aby dojrzał, zrozumiał i był wbrew deklaracjom podjąć trud pracy nad odbudową. Nie dość że odrzuca twoje propozycje, to czując się pewniej zaczyna wycofywać z tego co sam opisywał jako jego wizję drogi do naprawy sytuacji. To bardzo zbieżne z moimi doświadczeniami.
Stara się to robić po swojemu i „po staremu”. Warto jednocześnie docenić zarówno to jak i to, że wrócił. Nie każdemu dana jest taka szansa. Nie każdy powrotem potrafi się przyznać do błędu.

Wydaje się, że najlepiej byłoby gdyby zadziałać „po Marylkowemu”. Czyli - wróć jak dojrzejesz, gdy będziesz w stanie naprawiać, zadośćuczynić i budować tak jak Pan Bóg przykazał. Tyle, że do tego potrzeba osoby, która podejdzie do tematu jak mąż Marylki.
Nawrócenia i pokory, zrozumienia, że posypało się dlatego, że masę rzeczy robiło się źle.

Zdawałem sobie sprawę, że stawiając tak twarde wymagania z dużym prawdopodobieństwem mógłbym spowodować kolejną ucieczkę i pogrzebanie szans na przetrwanie pełnej rodziny.

Ja, zdając sobie sprawę ze swego udziału w kryzysie, z tego, że sam sobie taką żonę wybrałem (co świadczy i o mojej dojrzałości), że powołaliśmy dwójkę dzieci, uznałem że moją odpowiedzialnością jest to naprawić.
Zrobić maksa ze swojej strony i zobaczyć jak to będzie wyglądało, gdy ja będę funkcjonował tak, jak powinien funkcjonować mąż i ojciec.
Nie dotarłem jeszcze do tego momentu, ale droga którą kroczę pozwala potwierdzić jej słuszność i skuteczność.

Moja żona wracała powoli, było początkowo sztucznie i sztywno. Nie było żadnych warunków, wielkich obietnic, zaangażowania, nie było przepraszam z jej strony, a prawdy co konkretnie nawyprawiała dowiedziałem się po 2 latach.

Nie narzucałem sposobu naprawiania.
Zajmowałem się pracą nad sobą i relacją starając się powoli, subtelnie i z poszanowaniem wolności wprowadzać nowe rozwiązania, żonie zostawiając prawo (które przecież ma, od Boga) do własnego tempa i wolności wyboru drogi.
Wziąłem do siebie wspomniane „przykład, nie wykład”, „szukaj złota, nie błota” czy „nie da się kłócić w pojedynkę”.
Po niemal 4 latach od powrotu widzę wiele tego dobrych owoców.
Moje zmiany spowodowały, że i żona zaczęła nad sobą pracować.
Tempo i sposób nie były wg mnie optymalne (delikatnie ujmując), ale to o tyle dobre, że pozwalało rozprawiać się ze swoimi chciejstwami, oczekiwaniami i uczyć cierpliwosci oraz miłości niedoskonałej żony. Ja przecież też daleki jestem doskonałości.

Jest coraz lepiej, ciągle jesteśmy na krzywej wznoszącej, choć masa pracy jeszcze przed nami. Życia nie starczy.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ukasz

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Ukasz »

lustro pisze: 06 maja 2020, 13:28 Jak zrozumieć i przyjąć, ze u mezczyzn rozmowa o problemach podnosi hormon stresu i pogarsza sprawe?
U mnie to akurat było tak, rozmowa o problemach działała w ten sposób na moją żonę, a ja tej rozmowy bardzo potrzebowałem. Ten schemat nie sprawdza się w każdym przypadku. Zastanawiam się, czy to jego wycofanie się planów mówienia sobie nawzajem o swoich potrzebach nie polega na tym, że on miał co innego na myśli, niż Ty zrozumiałaś. Może go o to spytać? Nie z pretensją, że obiecywał i nie dotrzymuje, tylko raczej z prośbą o pomoc w zrozumieniu, co miał na myśli, bo chcesz to zrealizować.
ODPOWIEDZ