Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Minu »

Małgosiu Malgorzato...mądra kobieta z Ciebie! Dziękuję za Twoje posty.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziękuję Wam Malgosiu i Ukaszu. Doświadczenie życiowe na pewno jest cenne, zwłaszcza iż człowiek po przejściach inaczej patrzy na życie i wie których błędów by już drugi raz nie popełnił. Gdyby ludzie po kryzysach Ci ,którym się udało doradzali tym którzy są w kryzysie to może nie byłoby tak dużo rozwodów. Czasem już nawet patrząc z boku widzi się to czy owo inaczej. U mnie kolejny dzień ciszy, samotności. Ostatnio czuję wręcz złość na męża gdyż przeprowadzam się i muszę sama wszystko ogarnąć , bagaże, ciężkie meble i inne (mało kobiece) rzeczy. On w ogóle nie kwapi się by mi pomóc, raz tylko pomógł mi z drobnymi pracami ale już nie proponował więcej pomocy a ja też już go nie proszę bo zawsze pyta czy nikt z rodziny mi nie może pomóc. Nie wiem co przyniesie przyszłość choć ciągle zastanawiam się nad tym czy jego propozycja jest normalna. On ciągle chce rozwodu bo musi mieć twardy reset a potem zobaczy czy warto się ze mną zadawać. Może zaczniemy coś budować od nowa a może nie, czas pokaże. Tylko że ta jego propozycja dla osób z mojego otoczenia brzmi niedorzecznie a ja sama nie wiem czy powinnam się godzić na wszystko. Niby rozwód cywilny to tylko formalnie ale z drugiej strony on nie miałby już wobec mnie żadnych zobowiązań, to byłoby zwykłe randkowanie a nie naprawa związku. Ja oczekiwałabym wstrzymania pozwu rozwodowego choć wiem że on tego nie zrobi. Z drugiej strony wszyscy powtarzają mi że budowanie związku na „jego” warunkach nie będzie dla mnie dobre.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: tata999 »

Wyrzucona pisze: 01 maja 2020, 12:33 Niby rozwód cywilny to tylko formalnie ale z drugiej strony on nie miałby już wobec mnie żadnych zobowiązań, to byłoby zwykłe randkowanie a nie naprawa związku. Ja oczekiwałabym wstrzymania pozwu rozwodowego choć wiem że on tego nie zrobi.
Jakich zobowiązań by nie miał? Jak widzisz naprawdę związku w odróżnieniu od randkowania?
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

Jeśli dojdzie do rozwodu nie zgadzaj sie mój mąż do rozwodu ukrywał Kowalska ciągle mówił ,że chce być sam a ja wierzyłam aż go zobaczyłam z koleżanką z którą obecnie mieszka .Ciągle jeszcze podaje w różnych sprawach sądowych, że to koleżanka .Logiczne jest ,że nikt nie chce rozwodu aby życ w celibacie, moze twój mąż ma kogoś kto mu stawia warunki że związe się z nim jesli się rozwiedzie?
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Wiem wertor, mnie się właśnie wydaje że mąż ma jakąś Kowalską (która go pociesza) i tylko chce żebym mu problemów przy rozwodzie nie robiła dlatego mówi że mnie dopiero po rozwodzie będzie mógł na kawę zaprosić, teraz niby nie może i pewne przez kolejne 2 3 miesiące tez, ja tego nie rozumiem. Obawiam się że chce mi zrobić nadzieję tylko.
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: krzychforum »

Wyrzucona,

mi tu pachnie manipulacją. Twój mąż jak dostanie rozwód to więcej go możesz już nie zobaczyć, o ile już się z kimś nie spotyka to może w każdej chwili zacząć. Kto Ci zagwarantuje, że tylko z Tobą będzie chodził na randki? W ogóle z Tobą na kawę jak pójdzie to będę mocno zaskoczony.

Na rozprawie będziesz musiała powiedzieć, że męża nie kochasz, z tego co tu czytam to jest inaczej. Będziesz dla niego kłamać? Jesteś córką Króla czy kim?
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: 3letniaMężatka »

U mnie było podobnie. Hasla "nikogo nie mam".
Gdy odkryłam, że jednak blefuje to bylo "zaczeliśmy sie spotykać po tym jak sie rozstalismy".
Jakie rozstalismy ? Przecież ja sie nie rozstalam ale czekałam, aż przeanalizuje czy warto ratować nasze małżeństwo.
W większości przypadków za szybkim rozwodwm stoi kowalska albo kowalski.
Czy sama spotykając sie z żonatym facetem (zakładając, że jesteś niewierząca itd) nie nalegałabys na jego rozwód ? I to szybko aby "wrzątek nie ostygł" ?
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

Wyrzucona bo do rozwodu może dojść gdy ustały wszelkie więzi mój mąż uciekł bez słowa pożegnania i po pół roku złożył pozew rozwodowy a po trzech rozprawach sąd udzielił rozwodu.Chociaz mowilam że kocham męża to sędzia mówiła że co ja chcę przeciez mąż nie kocha mnie ,a ja dopiero w sądzie uslyszalam ,nie kocham żony "Bo w oczy mi nigdy nie powiedzial Jest to bardzo trudne i ciężko tak zostawić "męża i się odwiesic ale pozostaw to Bogu ,Ja popelnialam błędy, że wydzwanialam do męża potem posadził mnie o nękanie.Jak mogłam mu przeszkadzać w pracy.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Napisałam wczoraj do męża krótki e mail. Jego odpowiedz jak zwykle odpychająca. Ani nawet cień tęsknoty czy coś. Twardo twierdzi że chce rozwodu i że mam sobie układać swoje życie, po swojemu się wykaraskać. Szanse na to że się ponownie zejdziemy są jego zdaniem nikłe bo ludzie aż tak się nie zmieniają (a ja mam się zmienić tak by mu imponować. Wiecie co boli najbardziej? Tu na forum jest sporo ludzi którzy czekają czy druga strona zechce zmienić postepowanie, dają szansę. Ja tej szansy nie dostałam. Stoję cały czas gotowa, otwarta, chętna że gdybyśmy się zeszli dużo dałabym z siebie , starałabym się bardzo ale on mi tej szansy nie dał a teraz perfidnie mi wmawia że jej nie wykorzystałam. Dla niego nasz związek 8 lat razem jest po prostu bez znaczenia. Mam sobie ułożyć życie jakby nic się nie stało. O ślubie kościelnym mówi że to ideologia, człowiek tak myślący nie powinien brać ślubu kościelnego i udawać że jest wierzący to czysta ściema.
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Mam wrażenie, że większość z nas takiej szansy nie dostała.
Może warto trochę odwrócić myślenie.
Ja jestem wierny, kocham moją żonę, pracuję nad sobą. Również po to, żeby być jak najlepszym mężem, jeśli znów będziemy razem. Nie jestem petentem ani żebrakiem. Nie zastanawiam się, czy żona da mi szansę. Jeżeli już, to raczej nad tym, jak rozeznać, czy ja mam dać jej szansę. Nie będę się więcej wykładał na talerzu - zrobię wszystko, żeby Cię zadowolić, tylko popatrz jak się staram, daj mi znać choćby swoją minką, że jesteś gotowa na mnie spojrzeć - nie, nic z tych rzeczy. To ja dam jej szansę, jeżeli ona naprawdę będzie chciała odbudowywać. Nie wiem, jak to rozeznać, ale też nie jest mi to teraz potrzebne. Raczej uczę się kochać i być pokornym, bo to mi na pewno będzie potrzebne i w razie powrotu i bez niego.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Chciałabym wiedzieć jednak co się z tym człowiekiem stało. Modlę się o to, to jest mi tez potrzebne do spojrzenia na siebie. 8 lat to za dużo żeby non stop udawać osobę którą się nie jest (tak mi się wydaje) . To teraz nie ten sam człowiek, zachowuje sie jakby był w amoku czegoś, złości, zauroczenia kimś, nie wiem ale to ogromna zmiana. Zauroczenie psychologią, kowalska, kryzys wieku średniego? Jedynie KOwalska może tak cisnąć na rozwód. Gdybym wiedziała że mnie zdradza nie robiłabym z niego takiego "ideału" i chyba mnie samej byłoby prościej.
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

Wyrzucona jak mój mąż zaczął się dziwnie zachowywać to szukałam w Internecie pod hasłem jak poznać że mąż zdradza.I ja to mówiłam mężowi, zachowujesz się jakbyś miał romans a on na to phi ,tak? i się śmiał .Potem radzilam się psychologa i ona też mnie nie utwardzila w przekonaniu że mąż ma kogoś.Nikt mi nie doniósł z jego pracy .Dopiero po rozwodzie mąż się ujawnił.Jego Kowalska jest po rozwodzie i dobrze go pokierowala .chyba nawet adwokata mu znalazla .Nikt z naszych znajomych nie mógł zrozumieć co się stało mojemu mężowi.Jeszcze pięć lat temu nie uwierzylabym że mój mąż będzie dla mnie obcy że na ulicy przejdzie bez słowa a ja mogę tylko popatrzeć na auto obok domu kochanki.A przeżyliśmy 28lat razem.Ale nauczyłam się żyć bez niego chociaż rany goja się powoli ale mi jest lżej jeśli nie spotykam męża nawet z daleka jak jedzie samochodem to zwieszam głowę żeby nie patrzeć wtedy nie rozmyślam jak wyglądał z kim jechał i nie mam straconego dnia .
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Al la »

Wyrzucona pisze: 02 maja 2020, 10:56 Tu na forum jest sporo ludzi którzy czekają czy druga strona zechce zmienić postepowanie, dają szansę. Ja tej szansy nie dostałam. Stoję cały czas gotowa, otwarta, chętna że gdybyśmy się zeszli dużo dałabym z siebie , starałabym się bardzo ale on mi tej szansy nie dał a teraz perfidnie mi wmawia że jej nie wykorzystałam.
Wyrzucona, czekasz, aż mąż da Ci szansę? Czytasz wpisy na forum?
Co czytasz? A co słyszysz?
Żeby się odwiesić od męża. Żeby dać sobie szansę.
Kto ma Ci dać szansę? Sama ją sobie daj.
Nie mąż, który nie jest w tej chwili zainteresowany.
W Sycharze czekamy -nie czekając, czyli czekam na powrót współmałżonka, jestem mu wierna, ale myślenie o tym nie zabiera mi życia, które przeżywam w samotności, lecz nie samotnie.
Proszę Cię, przeczytaj nasz charyzmat http://sychar.org/charyzmat/
Zajmij się sobą, zainwestuj w swój rozwój, odgrzeb zapomniane pasje, czytaj, słuchaj konferencji.
Nie chodzi o to, żeby czekać, aż druga strona się zmieni i łaskawie Tobą się zainteresuje, ale żeby samemu zadbać o siebie.
Wyrzucona pisze: 02 maja 2020, 13:40 Chciałabym wiedzieć jednak co się z tym człowiekiem stało. Modlę się o to, to jest mi tez potrzebne do spojrzenia na siebie. 8 lat to za dużo żeby non stop udawać osobę którą się nie jest (tak mi się wydaje) . To teraz nie ten sam człowiek, zachowuje sie jakby był w amoku czegoś, złości, zauroczenia kimś, nie wiem ale to ogromna zmiana. Zauroczenie psychologią, kowalska, kryzys wieku średniego? Jedynie KOwalska może tak cisnąć na rozwód. Gdybym wiedziała że mnie zdradza nie robiłabym z niego takiego "ideału" i chyba mnie samej byłoby prościej.
Do czego Ci ta wiedza potrzebna?
Zacznij żyć swoim życiem, zacznij się realizować.
Mąż jest w tej chwili poza Twoim zasięgiem, nie ma go w Twoim życiu.
Samym myśleniem, czego byś chciała niczego nie zmienisz.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Ja też koniecznie chciałam zrozumieć co się stało z człowiekiem, którego pokochałam i z którym spędziłam prawie 10 lat, wszystko zainwestowałam w nasz związek.
I głowiłam się nad tym, męczyłam, cierpiałam, szukałam swojej winy (jakbym była taka czy inna to zostałby ze mną), szukałam choroby u męża.
Zaczęłam terapię, 12 kroków i nagle uświadomiłam sobie, że mam zupełnie w nosie co się z nim, czy w nim stało.
To jego sprawa, jego wybór, skądkolwiek by się nie brał, jakiekolwiek nie byłyby powody. Fakty są takie, a nie inne. Koniec z kojącą fantazją pt. jak dowiem się jaka była przyczyna to dotrę do niego, wypowiem magiczne zdanie i nareszcie będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Od teraz obchodzi mnie wyłącznie to co ze mną się dzieje, dlaczego w taki sposób fukncjonowałam w małżeństwie, co musi zmienić się w moim myśleniu, odbiorze rzeczywistości, żebym była mocniejsza i świadoma siebie, swoich potrzeb, zalet i wad. Za męża tylko się modlę codziennie, o błogosławieństwo dla niego.
To wszystko co teraz robię dla poznania samej siebie ma prowadzić do akceptacji tego jaka jestem ze wszystkimi moimi popapraniami, których Bóg się nie brzydzi, żebym była w końcu sobą prawdziwą, taką jaką widzi mnie Bóg, jaką mnie stworzył.
Ostatecznie ma to prowadzić mnie do pokochania siebie samej, tak jak kocha mnie Bóg. Do patrzenia na siebie Jego oczami.

Jeżeli nie kochasz siebie to jak przekonasz męża, że warto Cię kochać?
A kiedy już będzie Ci dobrze z samą sobą, to wtedy będziesz miała w sobie taki spokój jak o tym mówimy w Sycharze: będziesz umiała czekać nie czekając, czyli zgadzając się na to, że Twój mąż może podjąć zupełnie inną decyzję niż Ty i wcale nie będzie to uderzało w Twoje poczucie własnej wartości, bo będziesz oddzielona od niego. Twoje uczucia i decyzje są Twoje, jego należą do niego.
Jego decyzje Ciebie nie określają.
Tylko Twoje decyzje określają Ciebie.

Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe...
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Małgorzata Małgosia pisze: 02 maja 2020, 22:37 Fakty są takie, a nie inne. Koniec z kojącą fantazją pt. jak dowiem się jaka była przyczyna to dotrę do niego, wypowiem magiczne zdanie i nareszcie będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Małgosiu, dziękuję Ci za te słowa. Długo i bezskutecznie próbowałem wytłumaczyć w moim wątku, dlaczego nie dążę gorączkowo do poznania przyczyn kryzysu, a nie umiałem wyrazić tego tak dosadnie i mocno, jak Ty.
Małgorzata Małgosia pisze: 02 maja 2020, 22:37 Od teraz obchodzi mnie wyłącznie to co ze mną się dzieje, dlaczego w taki sposób funkcjonowałam w małżeństwie, co musi zmienić się w moim myśleniu, odbiorze rzeczywistości, żebym była mocniejsza i świadoma siebie, swoich potrzeb, zalet i wad.
Ja bym jednak dodał chęć zobaczenia we mnie tego, co wpływało niekorzystnie na drugą stronę, ale tylko w tym kontekście i jako jedno wielu zagadnień. I z pełną zgodą na to, że uzyskana tu wiedza będzie zawsze niepewna, niepełna (a właściwie będzie przeciwieństwem pełni, zaledwie okruchem), że nie musi otwierać żadnych dróg do odbudowy relacji i że żadne moje zachowanie nie determinowało postępowania drugiego człowieka. W tym temacie chyba dowiedziałem się więcej przy okazji pracy nad sobą niż dociekając źródeł kryzysu.
ODPOWIEDZ