Co robić, gdzie iść?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Ta, mąż wielokrotnie próbował ,,namówić'' mnie na podział majątku, lub rozdzielność majątkową. Ja nie wyrażałam do tej pory zgody.Mąż jest bardzo oszczędny, ufam mu w spr.finansowych, zadłużyć się nie zadłuży, dlaczego miałabym się zgadzać na jego pomysły?
Dla mnie nic się nie zmieniło, oprócz tego, że mieszkamy oddzielnie.
Ukasz

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Ukasz »

Dla mnie prawo jest narzędziem, którym się posługuję do porządkowania spraw praktycznych. Wspólnota i rozdzielność majątkowa to właśnie takie narzędzia. Działają dobrze, jeśli są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Przy wspólnym gospodarstwie lepiej działa wspólnota, to jest właściwa rama prawna dla właściwego funkcjonowania małżeństwa, cementuje jego jedność. Kiedy jednak rzeczywistość przestaje odpowiadać temu dobremu stanowi i każdy z małżonków faktycznie sam zarządza swoimi dochodami, to wspólnota staje się tylko szkodliwą fikcją. Uniemożliwia np. wyegzekwowanie od ojca wywiązania się z obowiązku łożenia na żonę i dzieci.
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Nasze dzieci są połowe czasu u mnie, połowę u męża.Koszty są więc dzielone po równo.Ten argument odpada więc. W ulotce Sychar jest jasno napisane, że rozwód nie, separacja - ewentualnie, w szczególnie drastycznych sytuacjach, np.przemoc.U mnie te sytuacje nie występują.Zobaczymy jakie ruchy wykona mąż, narazie, nie wiadomo na jak długo, ma związane ręce, sądy średnio pracują...
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

,,Kiedy jednak rzeczywistość przestaje odpowiadać temu dobremu stanowi i każdy z małżonków faktycznie sam zarządza swoimi dochodami,,,'' - dla mnie rzeczywistość jest taka, że w Bogu, jestem z nim w pełnej jedności, nie ma podziałów, rozdziałów, separacji... Dla mnie, moje mieszkanie jest otwarte dla męża, jest jego gospodarzem i głową naszej rodziny, czekam na niego. Dla mnie, moja rzeczywistość właśnie odpowiada dobrostanowi naszej rodziny, taka, jaka jest w tej chwili. Poprostu.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Al la »

merymery pisze: 01 kwie 2020, 14:39 Nasze dzieci są połowe czasu u mnie, połowę u męża.Koszty są więc dzielone po równo.Ten argument odpada więc. W ulotce Sychar jest jasno napisane, że rozwód nie, separacja - ewentualnie, w szczególnie drastycznych sytuacjach, np.przemoc.U mnie te sytuacje nie występują.Zobaczymy jakie ruchy wykona mąż, narazie, nie wiadomo na jak długo, ma związane ręce, sądy średnio pracują...
Mery, jaką masz definicję przemocy?
Tę wzięłam z pierwszej strony MOPRU, jaka mi się otworzyła
Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie

„Przemoc w rodzinie to jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste członków rodziny, w szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą”

Przemoc w rodzinie to zamierzone i wykorzystujące przewagę sił działanie przeciw członkowi rodziny, naruszające prawa i dobra osobiste, powodujące cierpienie i szkody. Do przemocy ze strony najbliższej osoby może dochodzić w każdej rodzinie, bez względu na jej sytuację materialną, status społeczny.

Przemoc może przybierać formy:

przemocy fizycznej – bicie, policzkowanie, popychanie itp.
przemocy psychicznej – ubliżanie, wyśmiewanie, poniżanie, grożenie, kontrolowanie, izolowanie itp.
przemocy seksualnej – zmuszanie do pożycia seksualnego, molestowanie, wymuszanie zachowań seksualnych przez Ciebie nie akceptowanych itp.
przemocy ekonomicznej – kontrolowanie Twoich własnych pieniędzy, niełożenie na utrzymanie dzieci,
zaniedbywania – niezapewnianie odpowiednich warunków życiowych w sferze zdrowotnej, edukacyjnej, emocjonalnej.


Przemoc w rodzinie może dotknąć każdego, a w szczególności:

Współmałżonka, partnera
Dzieci
Osoby starsze
Osoby niepełnosprawne
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: tata999 »

merymery pisze: 01 kwie 2020, 14:39 (...) sądy średnio pracują...
... i koronawirus tego nie zmienił.
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Nie zagłębiając się w temat, ja ofiarą przemocy się nie czuję (sama wiele lat zawodowo zakładałam niebieskie karty, znam temat), w razie gdyby, przykrości mąż jak najbardziej mi robił, ale ja lepsza nie byłam, oj nie byłam. Tak więc dawaliśmy sobie uważam, naprawdę po równo.
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

merymery pisze: ↑
01 kwie 2020, 14:39
(...) sądy średnio pracują...

... i koronawirus tego nie zmienił.

Wydaje się, że zdecydowanie wiesz o czym mówisz:)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: s zona »

merymery pisze: 01 kwie 2020, 15:05 ,,Kiedy jednak rzeczywistość przestaje odpowiadać temu dobremu stanowi i każdy z małżonków faktycznie sam zarządza swoimi dochodami,,,'' - dla mnie rzeczywistość jest taka, że w Bogu, jestem z nim w pełnej jedności, nie ma podziałów, rozdziałów, separacji... Dla mnie, moje mieszkanie jest otwarte dla męża, jest jego gospodarzem i głową naszej rodziny, czekam na niego. Dla mnie, moja rzeczywistość właśnie odpowiada dobrostanowi naszej rodziny, taka, jaka jest w tej chwili. Poprostu.
Merymery pozwolisz ,ze spytam .. masz jakiegos stalego spowiednika , ktory Cie prowadzi ... masz w sobie zgode na jakies zmiany, czy tylko narzekasz i moze to nie jest ten jeszcze ten moment w ktorym sie przelalo .. i moze najwazniejsze, co mogloby zmienic Twoje zycie .. myslalas moze o zapisaniu sie na 12 Krokow ?

To od Ciebie zalezy, co z tym zrobisz .. To ,co opisujesz w jakis sposob jest mi bliskie .. tez potrafilam znalesc "minusy dodatnie", ze jednak nie jest, az tak zle, ze w tym funkcjonuje, ze daje rade itd ..
Tylko teraz widze, ze za pewne rzeczy zaplacilam swoim zdrowiem ..niestety ..

Westchne w modlitwie :)
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Wiesz, s zona, na razie przed momentem wyprowadziłam się od męża, i rozeznaję, co robić, gdzie iść. A może to dobry moment aby się za stałym spowiednikiem rozejrzeć?:)
Ale z tymi 12-stoma krokami to właśnie coś mnie tak trochę kusi. Czy może sama przeszłaś ten program i zechciałabyś się podzielić ,,świadectwem''?:)
Bardzo za wszystko dziękuję:)
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: SAMOA »

Merymery,
tu są świadectwa 12-krokowiczów, poczytaj viewforum.php?f=17
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Fajnie, dziękuję, nie wiedziałam:)
Ukasz

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Ukasz »

merymery pisze: 29 mar 2020, 10:19 Zażądał, abym się wyprowadziła, mamy 2 mieszkania, ponieważ sytuacja między nami była od wielu lat nie do zniesienia, zrobiłam to 2 tygodnie temu.
[...]
Mąż ma mnie za głupią, poinformował, że nic nie umiem, jestem żadną żoną i matką, nic, również finansowo nie wniosłam do tego małżeństwa, itp.[...] Kocham męża, ale w zasadzie to tak mnie ostatnio upokarzał, że wyprowadziłam się bez słowa.
merymery pisze: 29 mar 2020, 23:03 Pracowałam w firmie od rana do wieczora, aby zarobić jak najwięcej aby zabezpieczyć potrzeby swoje i dzieci, i aby w końcu przynieść do domu tyle pieniędzy, żeby zyskać uznanie męża (ciągle twierdził, że jestem głupia i nic nie potrafię, nie dawał na nic pieniędzy, jak potrzebowałam na coś, czego nie mogłam kupić z własnej pensji, np na moją operację oka, szłam pożyczyć od rodziców). Potem już nie chciało mi się wracać widząc tylko pogardę dla mnie, to ,,nielubienie'', wieczne ochrzanianie mnie , krytykowanie i zwracanie uwagi. Z uwagi na chroniczne przemęczenie, nie miałam też siły dbać o dom, to jak nie pozmywałam po sobie czy dzieciach, mąż zaczął upychać mi te brudne naczynia do moich szaf...Robił tak przez wiele lat.
[...] W firmie jestem duszą towarzystwa, potarfię się zachować, potrafię prowadzić ,,długofalowe relakcje biznesowe'', a w domu język mi się plącze, sama widzę, że gadam jakieś głupoty, nie potrafię zklecić jednego prostego zdania... Okropnie się z tym czuję, i widzę to, i czuję że mam ,,zabetonowane'' nogi i kompletnie nic ze sobą nie mogę zrobić.
merymery pisze: 30 mar 2020, 18:57 Tak naprawdę to wynikł jeszcze inny problem: mój mąż ma 2 stałe bardzo wysokie dochody, ja właśnie straciłam wszelkie źródła zarobkowania (firma obecnie nie zarabia).
Mieszkam oddzielnie.Mąż za marzec zabrał 500 + na dwoje dzieci, bo stwierdził, że wydatki na dzieci były duże.Od kwietnia będzie mi przelewał.
Ustaliliśmy,że ja płacę za swoje mieszkanie on za swoje, i składamy się po połowie na ratę kredytu za to mieszkanie w którym mieszkam.Tylko że ja teraz żyję z oszczędności, które starczą mi na jakieś 3 miesiące.A co gdy mi się skończą pieniądze, a koronawirus będzie szalał?
Przez myśl przechodzą mi alimenty na mnie od męża, ale to rozpęta wojnę domową, jest chory na pieniądze i zawsze bał się że będzie mnie musiał alimentować.Czy ja muszę płacić ratę wspólnie wziętego kredytu gdy nie mam pieniędzy, lub czynsz za mieszkanie? Rodzice poinformowali, że nie zostawią mnie samej i mi pomogą, tylko raczej mąż jest zobowiązany do utrzymywania żony, i odwrotnie zresztą, w razie takiej krótkotrwałej konieczności.Biję się myślami.Na odchodnym mąż stwierdził, że kromki chleba mi nie odmówi (dobrze i za to:)), ale nic więcej.Na myśl, że będę musiała prosić męża o kromkę chleba, zielono mi przed oczami...
merymery pisze: 01 kwie 2020, 15:05 dla mnie rzeczywistość jest taka, że w Bogu, jestem z nim w pełnej jedności, nie ma podziałów, rozdziałów, separacji... Dla mnie, moje mieszkanie jest otwarte dla męża, jest jego gospodarzem i głową naszej rodziny, czekam na niego. Dla mnie, moja rzeczywistość właśnie odpowiada dobrostanowi naszej rodziny, taka, jaka jest w tej chwili. Poprostu.
Dla mnie to, co opisałaś, nie odpowiada dobrostanowi rodziny. Nie odpowiada Bożemu zamysłowi dla Waszego małżeństwa. Myślałem, że właśnie dlatego zwracasz się tu o pomoc. A tak już nie wiem. Skoro Twoim zdaniem to jest dobrostan - dobry stan...
Prawnie wspólnota majątkowa polega na tym, że Ty masz takie samo prawo do każdej złotówki zarobionej przez męża. I tak samo w drugą stronę. Wszystko, co nabyliście z własnych dochodów w czasie trwania wspólnoty majątkowej, jest wspólne.
Z tego, co piszesz, u Was od lat jest inaczej. Zgadzam się z Tobą w pełni, że w małżeństwie powinna być pełna jedność, bez podziałów i rozdziałów. Czasem jednak rzeczywistość jest inna, wbrew naszej woli. Czy lepiej udawać, że jednak jest idealnie, choć ta rzeczywistość skrzeczy, czy może uznać, że jest, jaka jest?
Ponadto od lat praktycznie godzisz się na to, że mąż odmawiając Ci prawa do wspólnego dysponowania majątkiem Cię krzywdzi. W drugą stronę zresztą też: czy mąż ma prawo do dysponowania Twoimi dochodami? Czy Twoje konto również stoi przed nim otworem, jak mieszkanie?
Gdybyś uważała, że to jest jakiś stan przejściowy i nie chcesz go utrwalać przez formalną rozdzielność, to bym to zrozumiał - ale chyba tak nie jest, prawda? To stan trwający od lat, który Ty również praktycznie zaakceptowałaś i również go stosujesz.
merymery pisze: 01 kwie 2020, 17:05 Nie zagłębiając się w temat, ja ofiarą przemocy się nie czuję (sama wiele lat zawodowo zakładałam niebieskie karty, znam temat), w razie gdyby, przykrości mąż jak najbardziej mi robił, ale ja lepsza nie byłam, oj nie byłam. Tak więc dawaliśmy sobie uważam, naprawdę po równo.
Z wcześniejszych postów wyłaniał się, przynajmniej w moim odczuciu, inny obraz. Może uzyskałabyś większą pomoc przybliżając również ten obszar, na który masz wpływ, czyli Twoje funkcjonowanie w małżeństwie.
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Czytałam, że sam jesteś w separacji. Rozumiem,że chcesz ten temat przybliżyć też mnie. Jednak każda droga jest inna, Twoja inna, moja też inna.
Całą sytuację rozeznaję w Bogu.
Zgadzam się z Tobą w zupełności, że być może żyję w ułudzie na temat siebie , męża i naszej rodziny.
Bardzo dziękuję za Twój cenny wpis i poświęcony czas:):):)
Wiele jest tu dla mnie materiału do przemyśleń.
Z serca dziękuję i niech Bóg ci błogosławi:)
Ukasz

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Ukasz »

Jestem w separacji faktycznej - nawet nie wiem, gdzie mieszka moja żona. Formalnie nie mamy jednak nawet rozdzielności majątkowej i kroki w tym kierunku wstrzymałem z powodu pandemii.
Niech i Tobie Bóg błogosławi!
ODPOWIEDZ