mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: GregAN »

Lustro, mare,
Was to trzeba wysłać na przyspieszony kurs arytmetyki, skoro uważacie ze 30% to większość .

Z tych 30%, niecałe 30% rozwodzi się z powodu zdrady, czyli z powodu zdrady rozwodzi się niecałe 10% zawartych małżeństw .
To tez nie większość .

Do zdrady przyznaje się ok. 50% męższczyzn i ok30% kobiet pozostających w związkach ( biorąc poprawkę na to ze mężczyźni lubią tym chwalić, nawet na wyrost a kobiety raczej ukrywać , to wyjdzie gdzieś prawie po równo ).
Te statystyki odnoszą się do długotrwałych zdrad jak i jednorazowych skoków w bok.
Czyli tu tez większość nie zdradza latami , o czym pisała Krople Rosy.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 12 sty 2018, 17:51 Katalotka ,
za 3 miesiące kolejne święta .
Nie znasz dnia ani godziny .
Chyba zbyt emocjonalnie podeszłaś do sprawy .
Może to dopiero początek .
fakt ,moze to musi sie" przegrysc " ..
a i post bedzie....
i Walentynki wypadaja w Srode Popielcowa ...
same " plusy" ...
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: mare1966 »

GregAN ,
chyba źle coś zinterpretowałeś .
"Większość" nie odnosi się do zdrad czy rozwodów
tylko do niedojrzałości ich zawierania , to tak w skrócie .
Nawiasem , z matematyką u mnie było całkiem dobrze .
W tym co pisała Lustro , też nie wyłapałem tego co ty imputujesz ,
ale głowy nie daję .

Te statystyki znam .
I niestety , skoro zdradza 50 % małżonków ,
to jest gorzej niż się wydaje .
Ja myślę , że to jednak trochę poniżej tych 50 % .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: mare1966 »

Gregan
Jeżeli byłoby tak ( a idziemy w tym kierunku )
że 50% mężów i żon zdradziło ,
to STATYSTYKA mówi iż
ŚREDNIO ,
w KAŻDYM małżeństwie ( 100 % małżeństw ) jest zdrajca .
jacek-sychar

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: jacek-sychar »

Mare

A jeżeli w jakimś małżeństwie zdradzają oboje, to gdzieś tam są osoby nie zdradzające.

Wiesz, jak idę z psem na spacer, to statystycznie mamy po trzy nogi. :lol:
A chodzenie na spacer ze stonogą by tą statystykę poprawiło jeszcze bardziej. ;)
Simon

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: Simon »

GregAN pisze: 12 sty 2018, 18:07
Z tych 30%, niecałe 30% rozwodzi się z powodu zdrady, czyli z powodu zdrady rozwodzi się niecałe 10% zawartych małżeństw .
To tez nie większość .
Jak już jesteśmy tacy statystyczni, to większość rozwodów orzekanych jest z powodu "niezgodności charakterów". Prawie wszystkie bez orzekania o winie (czyli większość) właściwie są wrzucane do tego worka. W tym moje - a przecież żona mnie zdradzała. Dlatego zdrada o wiele częściej ma miejsce i jest przyczyną rozwodu, niż mówią to statystyki.

Spośród znanych mi małżeństw, znam co najmniej 3 pary, w których miała miejsce zdrada, a jedno z małżonków o tym nie wie.

Katalotko - co do Twojego męża - na dziś tak się właśnie czujesz. Wygląda na to, że mąż miał słomiany zapał. Mógł liczyć na szybki i łatwy powrót do stęsknionej żony, a tymczasem spotkał już inną kobietę - niezależną, zdecydowaną. Ale to przecież jeszcze nie koniec historii. Kto wie, co się wydarzy :)
krople rosy

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: krople rosy »

A ja Ci polecam ( jeśli jeszcze nie sluchalas) rekolekcje o. Augustyna Pelanowskiego pt:,,Przebudzenie" składające się z kilku części. Cenię sobie bardzo głębię tego duchownego. Trafia do serca.

Ps. Jego chichot też już zaakceptowalam ;)
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: GosiaH »

Ale się wątek rozrósł ... nie wiem czy wracać do waszych komentarzy moich poprzednich wpisów.

Mimo wszystko.... Marek, napisałeś :
mare1966 pisze: 12 sty 2018, 0:22 Gosia napisała :
"a! Zapomniałam napisać - naprawdę da się przyjąć współmałżonka, który wracając nie jest nawrócony i jakoś wcale nie widać, by do tego dążył.
Ja żyję w takim małżeństwie i uważam, że nasze małżeństwo obecne, po powrocie, po kryzysie, jest po prostu dobre. Co tam, jest po prostu mega ! "

No to wygląda na to , że Bóg wcale nie jest
w małżeństwie potrzebny , nawet wiara nie ma znaczenia .
przecież jesteś na forum chyba dłużej niż ja, co?
To możesz pamiętać, że mawiamy - do naprawy małżeństwa Pan Jezus wybiera jednego z małżonków, z którym współpracuje.
Widać w moim małżeństwie jestem to ja.
To zaszczyt, ale i, nie ukrywam, wyzwanie.
MI, mi żonie, mi Małgosi, mi kobiecie, potrzebne jest wsparcie Pana Jezusa, wiara Jemu i w Niego, by codzienność małżeństwa pielęgnować i umacniać i rozwijać. Ufam, że to z Jego wsparciem jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Czyli jest dobrze.
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: GosiaH »

Kawka pisze: 11 sty 2018, 23:59
GosiaH pisze: 11 sty 2018, 22:48 ja zaprosiłam męża na nasze spotkania sycharowskie (rekolekcje).
I mogę powiedzieć, że to był błąd.
Dlaczego uważasz, że to byl błąd? Czy możesz rozwinąć myśl?
Kawka, mój mąż nie był gotowy by usłyszeć to, co rekolekcje niosły (przypomnę, mój mąż do dzisiaj jest naprawdę daleko od Kościoła. Pojechał, bo chciał poznać od środka to, w czym ja się udzielałam).
Co więcej, na zakończenie rekolekcji jest część dawania świadectw.
Przyznaję, że trafił na bardzo ... trudne świadectwo (dla mnie też było trudne).
To go mocno ... zniesmaczyło.
Pewnie ja, na jego miejscu, też bym tak to odebrała.

Dzisiaj, gdy bardziej poznałam mojego "nowego" męża (naprawdę, po powrocie do siebie, jesteśmy niby ci sami a jednak tak różni...) wiem, że poczekałabym na inne rekolekcje, na inny temat niż tamten.
Może poczekałabym jednak na odbudowę mocniejszą naszej relacji a dopiero potem zapraszała męża do części, która była raczej moją (czytaj Sychar).
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: sasanka »

Odniosę się do dyskusji "globalnie" . Odpowiedzialność za swoje czyny każdy ponosi sam.Przynajmniej powinien.
Oczywiste , że nikt nie żyje w próżni i jesteśmy wszyscy poddawani wpływom otoczenia , ale każdy nasz czyn jest naszym wyborem.Jesteśmy ludźmi wolnymi.
Mówienie , że ktoś został zepchnięty na tzw. krawędź i musiał poszukać kowalskiego jest marnym alibi.
Po prostu było mu tak wygodnie i do tego trudno się przyznać.
Myślę , że wielu zdradzonych nie miałoby problemu ze znalezieniem tzw.kowalskich , bo jest ich coraz więcej.Są wszędzie i są b.chętni , często b.natarczywi .Ale tego nie robi . Wybierają inne wartości niż własne chwilowe zaspokojenie ......
Może napisałam to zbyt "wyraziście" ,ale piszą o tym także inni w.b.rozwiniętej formie. I tu się zgadzamy.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: mare1966 »

Jacek pisze :
"A jeżeli w jakimś małżeństwie zdradzają oboje, to gdzieś tam są osoby nie zdradzające."

Tak , dlatego jeżeli np. żona zdradza , to też wypada ją zdradzić .
W ten sposób "ratujemy" od zdrady co drugie małżeństwo .
( jedno z dwoma zdrajcami , następne bez zdrajców , statystycznie 50 % )


===========================================================

GosiaH ,
ja postawiłem konkretną tezę
na temat zasadności zawierania małżeństw osób wierzących
z niewierzącymi .
Ty niejako wywołałaś swoim wpisem wilka z lasu ,
choć w sumie ściśle się to wiąże z tematem wątku .
Wspominały też o tym , nie wprost może , Krople rosy .

Ja bym Pana Jezusa tak do wszystkiego nie mieszał .
To my sami wybieramy sobie małżonka ,
my sami zdradzamy , my sami robimy różne głupoty .
Potem dostajemy po tyłku i nabieramy przez to rozumu .
Czy taki był "plan boży" ?
Czy wojny , ludobójstwo to także plan Boga ,
na wyciąganie z tego jeszcze "większego dobra" ?

I jak argumentowałem .
Dla osoby niewierzącej śmierć jest końcem wszystkiego ,
dla wierzącej początkiem .
Nie widzę tu wspólnych celów .
Gosia , oderwij się na chwilę od osobistej sytuacji
i napisz jak to widzisz , co tych ludzi łączy , a co zupełnie nie .
Nie można być "lewicowy" i "prawicowy" zarazem .
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: lustro »

GregAN pisze: 12 sty 2018, 18:07 Lustro, mare,
Was to trzeba wysłać na przyspieszony kurs arytmetyki, skoro uważacie ze 30% to większość .

Z tych 30%, niecałe 30% rozwodzi się z powodu zdrady, czyli z powodu zdrady rozwodzi się niecałe 10% zawartych małżeństw .
To tez nie większość .

Do zdrady przyznaje się ok. 50% męższczyzn i ok30% kobiet pozostających w związkach ( biorąc poprawkę na to ze mężczyźni lubią tym chwalić, nawet na wyrost a kobiety raczej ukrywać , to wyjdzie gdzieś prawie po równo ).
Te statystyki odnoszą się do długotrwałych zdrad jak i jednorazowych skoków w bok.
Czyli tu tez większość nie zdradza latami , o czym pisała Krople Rosy.
Przyjrzyj się temu co napisałeś.
Do zdrady przyznaje się...
Ty zakladasz, ze mężczyźni przyznają się nawet gdy tego nie zrobią?
A dlaczego?
A Ile % mężczyzn się nigdy nie przyznaje? Że o kobietach nie wspomnę.

Tak piszesz o rozwodach, jak byś nie był na Sycharze, tylko w jakimś kólku szydelkowania.
Niezgodność charakterów...w postaci kowalskich.
Dobrze wszyscy wiemy kiedy najczęściej ludzie się rozwodzą.

Jeżeli 50% zdradza, to nikt nie może powiedzieć, ze większość nie zdradza. Tak samo, ze większość zdradza.
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: Lavenda »

maria luty,
Uważam dokładnie tak samo, przechodziłam w małżeństwie różne chwile... kręcili się wokół mnie wtedy inni mężczyźni, ale ja zawsze wiedziałam że wybrałam i slubowalam właśnie temu jedynemu, choć zawodzil i nie dawał oparcia, dla mnie był tylko on.
Nie oceniam tu nikogo...piszę poprostu o sobie.
agaton
Posty: 35
Rejestracja: 30 lis 2017, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: agaton »

A ja z góry przepraszam za pytanie,nie jest one skierowane do kogokolwiek personalnie; tylko się zastanawiam ile z tych przyjęć niewiernych małżonków tak na prawdą w głębi serca jest spowodowanych zwykłym, jakże ludzkim strachem przed samotnością ?
Często zdradzane kobiety opisują, że mąż był dla niej wszystkim,że oplatała go jak bluszcz. Znamy wszyscy takie panie( pewnie i panowie tacy też są-ale jakoś częściej kojarzy mi się z naszą płcią) które bez silnego ramienia nie radzą sobie w życiu. Często są dzieci,którymi trzeba się zająć, opłacić wszystko; a z alimentami u nas kiepsko.
Gdzieś też przewijał się, szczególnie u młodszych, problem współżycia-nie każdy jest gotów żyć w celibacie- a nie chcąc dopuszczać się cudzołóstwa, przyjmuje się zdradzacza , bez żadnych warunków.
Katalotka daje sobie od lat radę, pozostaje wierna mężowi ale nie jest on jej w sensie zapewnienia egzystencji już potrzebny. Może dlatego jeśli jednak przyjmie męża, takie przyjęcie będzie dla mnie bardzo wiarygodne,że podyktowane jest glęboką chęcią naprawy małżeństwa(coś mi się wydaje że takie przypadki są dużo rzadsze)
Czasami można było przeczytać, że ktoś przymuje męża/ żonę mimo iż ten deklaruje brak chęci i uczuć i właściwie daje do zrozumienia, że wrócił/ został bo mu z kowalskim/kowalską nie wyszło. Czy również wtedy możemy mówić o dojrzałej postawie czy kierowaniem się własnym " interesem" ; jakkolwiek" usprawiedliwiony "by ten interes był (finanse,wakacje.opieka nad dziećmi.kwestie mieszkaniowe, zagospodarowanie intymności) Tylko, to nie ma raczej wiele wspólnego z deklarowanym wybaczeniem i glębokimi zmianami ,skoro wracający wcale tych zmian nie deklaruje albo tylko bardzo powierzchowne, dla uzyskania jakiegoś swojego doraźnego celu. I mam wrażenie,że wówczas powtórka jest bardzo prawdopodobna.
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 12 sty 2018, 22:48
Ja bym Pana Jezusa tak do wszystkiego nie mieszał .
To my sami wybieramy sobie małżonka ,
my sami zdradzamy , my sami robimy różne głupoty .
Potem dostajemy po tyłku i nabieramy przez to rozumu .
Czy taki był "plan boży" ?
Czy wojny , ludobójstwo to także plan Boga ,
na wyciąganie z tego jeszcze "większego dobra" ?

I jak argumentowałem .
Dla osoby niewierzącej śmierć jest końcem wszystkiego ,
dla wierzącej początkiem .
Nie widzę tu wspólnych celów .
Gosia , oderwij się na chwilę od osobistej sytuacji
i napisz jak to widzisz , co tych ludzi łączy , a co zupełnie nie .
Nie można być "lewicowy" i "prawicowy" zarazem .

Nikt nie wie jaki jest plan Boży , nikt też nie wie co jest Jego dziełem , a co nie... tak sobie jednak myślę,że z tych wojen z ludobójstwa , z innego zła na tym świecie wyciągamy jednak ,, większe dobro,, ... nazywa się ono doświadczeniem, z którego uczymy się jak w przyszłości nie postępować.
Wiesz mare ja się naprawdę kiedyś sporo zastanawiałam dlaczego i po co to wszystko działo się ( dzieje ) z moim życiem. Dlaczego i po co doświadczam ,aż tak skrajnie trudnych sytuacji i chwil. Zastanawiałam się też czy Bóg mógłby ułożyć, aż tak drastyczny plan dla mnie ... analizowałam moje całe życie i jednak doszłam do wniosku,że mógłby. Niestety musiałam ostro zderzyć się ze ścianą by otworzyć oczy, by uzdrowić dusze i ciało , by uzdrowić rodzinę. Może to i proste myślenie, ale ludzie są bardzo ślepi i głusi na znaki , które są sygnałem alarmowym. Czasem potrzeba sprowadzić człowieka na samo dno by pozbyć się dumy, pychy by zrozumieć.


Co do drugiej części pytanie jest do Gosi, ale odwracając Twoje pytanie dlaczego by nie mogą żyć ,, lewicowy ,, z ,, prawicowym,, ?
Różnice ? a gdzie one nie są ? nie idąc daleko popatrz na sychar ile jest tu par ukierunkowanych wydawałoby się w jedną i tą samą stronę. Czy aby na pewno ? zaczynali niby ze wspólnymi celami i gdzie teraz są ? czy idą dalej wspólną drogą ?
Nie przyjmuj proszę,że nie da się, że to niemożliwe. Ja też w swojej rodzinie mam taki przypadek i póki co są razem w małżeństwie 53 lata.
Dlaczego Gosia miałaby oderwać się od własnego przykładu skoro pisze na podstawie własnych , osobistych doświadczeń, przeżyć - nie ma lepszego świadectwa na prawdę.
ODPOWIEDZ