Co robić, gdzie iść?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Witajcie, jestem jeszcze małżonką mojego męża, 17 lat ,,pożycia'', dwoje dzieci 12 i 16 lat.
Ja jestem z rodziny silnie dysfunkcyjnej, on z bardzo ,,normalnej'', wręcz ,,modelowej'', lecz ma stwierdzony autyzm wysokofunkcjonujący. Polega to na tym, że nie umie empatyzować, nie czuje nic poza tym co dla niego przyjemne i nieprzyjemne, jest chorobliwie oszczędny. Dowiedziałam się o tym jego zaburzeniu niedawno.Musi mieć idealny porządek.

Zażądał, abym się wyprowadziła, mamy 2 mieszkania, ponieważ sytuacja między nami była od wielu lat nie do zniesienia, zrobiłam to 2 tygodnie temu.Dzieci mieszkają u mnie , po 2 tygodniach u niego.

Mąż jest ,,ważnym direchtorem'', jest bardzo inteligentny, poukładany, planujący na 20 lat do przodu:),i jest emocjonalnym cyborgiem, ja, niepoukładana, nie wiedząca czego chce, z drastycznie niskim poczuciem własnej wartości, ale za to świetnie radząca sobie w stworzonej prze siebie małej firmie, absolutnie samodzielna finansowo (do czasu koronawirusa...).
Mąż ma mnie za głupią, poinformował, że nic nie umiem, jestem żadną żoną i matką, nic, również finansowo nie wniosłam do tego małżeństwa, itp.Powiedział, że mnie ,,nawet nie lubi''
Już kilka lat temu poinformował,że jak tylko dzieci dorosną, to odejdzie, tak też się właśnie dzieje.Kocham męża, ale w zasadzie to tak mnie ostatnio upokarzał, że wyprowadziłam się bez słowa.Mam przynajmniej spokój.
Jestem ,,kościołowa'', od wielu lat trzymam się bardzo blisko Boga, jednak nie przypilnowałam, aby w moim małżeństwie był Bóg.Mąż od ok.3 lat nie spowiada się i nie chodzi do kościoła. powiedział, że napewno będzie chciał uregulować formalnie ,,ten'' stan rzeczy, i wniesie - nawet nie wiem o co.Prosił mnie o rozwód , separację chociaż, podział majątku, ja na nic się nie zgadzam, powiedziałam że kocham go, jest mój n zawsze, a to są wyłącznie jego pomysły, jak chce niech sobie je realizuje, ja w tym nie będę uczestniczyć. W moim mieście nie ma ogniska sycharowego. Nie wiem, gdzie mam iść, co mam teraz robić? Odmawiam Nowennę pomp. o potrzebne łaski dla męża:) Trzymajcie się ciepło.Mery.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Al la »

Witaj, merymery, na naszym forum.
Nie wiesz, gdzie iść ze swoim problemem, a jednak trafiłaś na nasze forum.
Twoja historia jest właściwa tylko dla Ciebie, jednak spójna w wielu elementach z sytuacjami naszych forumowiczów.
Zajrzyj, proszę, na wątki pomocowe na naszej stronie http://sychar.org/pomoc/,
zapoznaj się z konferencjami tam dostępnymi z naszych rekolekcji wspólnotowych http://www.rekolekcje.sychar.org/
Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj wsparcie.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Ukasz

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Ukasz »

Wiele ognisk przeniosło spotkania do Internetu
viewforum.php?f=75
a na Skype regularnie odbywają się wspólne modlitwy. Przed i po jest okazja do rozmowy:
viewtopic.php?f=16&t=3088
Twoja historia wydaje mi się w wielu punktach bliska mojej - mimo ważnych różnic między nami. Ja zdecydowałem się na osobne mieszkanie i faktyczną separację.
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Czarek »

Witaj Mery,

zauważyłem, że wiele piszesz o mężu i o sytuacji pomiędzy Wami, a niewiele o tym co czujesz i jaki to co się zadziało/ dzieje ma wpływ na Ciebie.
Pozwalasz sobie na doświadczanie i przeżywanie emocji?
merymery pisze: 29 mar 2020, 10:19 Ja jestem z rodziny silnie dysfunkcyjnej, on z bardzo ,,normalnej'', wręcz ,,modelowej'', lecz ma stwierdzony autyzm wysokofunkcjonujący. Polega to na tym, że nie umie empatyzować, nie czuje nic poza tym co dla niego przyjemne i nieprzyjemne, jest chorobliwie oszczędny. Dowiedziałam się o tym jego zaburzeniu niedawno.Musi mieć idealny porządek.
Masz wiedzę i wgląd dotyczące wpływu wychowania się w dysfunkcyjnym domu na Twoje funkcjonowanie w relacjach?
merymery pisze: 29 mar 2020, 10:19 Mąż jest ,,ważnym direchtorem'', jest bardzo inteligentny, poukładany, planujący na 20 lat do przodu:),i jest emocjonalnym cyborgiem, ja, niepoukładana, nie wiedząca czego chce, z drastycznie niskim poczuciem własnej wartości, ale za to świetnie radząca sobie w stworzonej prze siebie małej firmie, absolutnie samodzielna finansowo (do czasu koronawirusa...).

Czy wiesz, że podejmując trud pracy nad sobą możesz to zmienić?
merymery pisze: 29 mar 2020, 10:19 Mąż ma mnie za głupią, poinformował, że nic nie umiem, jestem żadną żoną i matką, nic, również finansowo nie wniosłam do tego małżeństwa, itp.
Jak Ty widzisz te przestrzenie? Jak patrzysz na samą siebie?
merymery pisze: 29 mar 2020, 10:19 Już kilka lat temu poinformował,że jak tylko dzieci dorosną, to odejdzie, tak też się właśnie dzieje.Kocham męża, ale w zasadzie to tak mnie ostatnio upokarzał, że wyprowadziłam się bez słowa.Mam przynajmniej spokój.
Mery czy znane są Ci pojęcia stanowczej i twardej miłości oraz pojęcie granic w relacjach?
merymery pisze: 29 mar 2020, 10:19 Jestem ,,kościołowa'', od wielu lat trzymam się bardzo blisko Boga, jednak nie przypilnowałam, aby w moim małżeństwie był Bóg.Mąż od ok.3 lat nie spowiada się i nie chodzi do kościoła. powiedział, że napewno będzie chciał uregulować formalnie ,,ten'' stan rzeczy, i wniesie - nawet nie wiem o co.Prosił mnie o rozwód , separację chociaż, podział majątku, ja na nic się nie zgadzam, powiedziałam że kocham go, jest mój n zawsze, a to są wyłącznie jego pomysły, jak chce niech sobie je realizuje, ja w tym nie będę uczestniczyć. W moim mieście nie ma ogniska sycharowego. Nie wiem, gdzie mam iść, co mam teraz robić? Odmawiam Nowennę pomp. o potrzebne łaski dla męża:)
Może ten czas jest Ci dany po to aby zająć się sobą, poznać siebie, zobaczyć jak funkcjonujesz w relacjach, nauczyć się kochać siebie samą by mądrze kochać innych ludzi?

Mnie na taką drogę spotkania z Bogiem, samym sobą i drugim człowiekiem, drogę nauki miłości "zaprowadził" kryzys w moim małżeństwie. Bardzo pomogło i pomaga mi nadal życie według programu 12 kroków.

Pogody ducha
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Interesuję się psychologią od 25 lat, obleciałam przez ten czas wielu psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów, grupy wsparcia, grupy DDA, i NIC. Ani na jotę się nie czułam lepiej.Aż w końcu Bóg mnie do siebie zawezwał, i od 7 lat jestem bardzo przy Bogu. Oczywistością jest, że od razu ruszyłam do przodu:)

Też jakoś mam przekonanie, że ta cała sytuacja łącznie z czasowym zamknięciem mojej firmy, jest dla mnie prezentem.

Pracowałam w firmie od rana do wieczora, aby zarobić jak najwięcej aby zabezpieczyć potrzeby swoje i dzieci, i aby w końcu przynieść do domu tyle pieniędzy, żeby zyskać uznanie męża (ciągle twierdził, że jestem głupia i nic nie potrafię, nie dawał na nic pieniędzy, jak potrzebowałam na coś, czego nie mogłam kupić z własnej pensji, np na moją operację oka, szłam pożyczyć od rodziców). Potem już nie chciało mi się wracać widząc tylko pogardę dla mnie, to ,,nielubienie'', wieczne ochrzanianie mnie , krytykowanie i zwracanie uwagi. Z uwagi na chroniczne przemęczenie, nie miałam też siły dbać o dom, to jak nie pozmywałam po sobie czy dzieciach, mąż zaczął upychać mi te brudne naczynia do moich szaf...Robił tak przez wiele lat.

Kocham go, ale dziś pomyślałam sobie: co by było jak by chciał wrócić?
Co ja od nowa miałabym wnieść w to małżeństwo? Naprawdę niedobrze mi, jak sobie pomyślę, że znowu mój umysł zostałby - sam , bez mojej woli-, wprzęgnięty w żebranie o miłość i uwagę męża. Czuję się często żle, bez wyraźnej przyczyny, żle emocjonalnie, psychicznie, nie jestem pogodna, zadowolona. Nie jestem wsparcie dla męża i dzieci, w takim stopniu jak bym chciała. Czuje się gorsza od męża. W firmie jestem duszą towarzystwa, potarfię się zachować, potrafię prowadzić ,,długofalowe relakcje biznesowe'', a w domu język mi się plącze, sama widzę, że gadam jakieś głupoty, nie potrafię zklecić jednego prostego zdania... Okropnie się z tym czuję, i widzę to, i czuję że mam ,,zabetonowane'' nogi i kompletnie nic ze sobą nie mogę zrobić.
Dziwna sytuacja.Zawsze żle się czułam z mężem i dziećmi.Brzmi to strasznie, ale ja poprostu nie za bardzo wiem jak być żoną i matko. Miałam sama wycofaną matkę, która abdykowała ze swej roli , uciekając najpierw w wódkę i papierosy, potem tylko w papierosy.To ona od kiedy pamiętam siedziała u mnie na kolanach, a nie odwrotnie.Zawsze czułam się bardzo upokorzona i zawstydzona tym,że najzwyczajniej w świecie nie wiem jak być żoną i matką.Rodzina, szczególnie mąż, ewidentnie to widział. Zawsze dziwiłam się, że on tego właśnie nie widzi, i traktuje mnie w miarę normalnie, podczas gdy ja czułam się jak ,,piąte koło u wozu'' w mojej własnej rodzinie.Dopiero jak się nawróciłam, Bóg wlał w moje serce nową miłość i jakieś takie ciepło do serca, które od razu przekazywałam najbliższym, ale mąż już nie chciał mojej miłości.
Od zawsze czułam się trochę jego córką, niż żoną. I nic, do tej pory nie mogę z tym zrobić. U mnie nie działam ,,przepracowywanie'' tematu, przemyślenie, zajęcie się swymi problemami, na mnie działa TYLKO Bóg i modlitwa, w tym głównie słowo Boże.Właśnie dzieci pojechały do ojca na 2 tygodnie, zamierzam spędzić ten czas- wiadomo jak:)
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: nałóg »

merymery pisze: 29 mar 2020, 23:03 Właśnie dzieci pojechały do ojca na 2 tygodnie, zamierzam spędzić ten czas- wiadomo jak:)
Jak? podzielisz się swoimi planami?
merymery pisze: 29 mar 2020, 23:03 Z uwagi na chroniczne przemęczenie, nie miałam też siły dbać o dom, to jak nie pozmywałam po sobie czy dzieciach, mąż zaczął upychać mi te brudne naczynia do moich szaf...Robił tak przez wiele lat.
a po sobie zmywał i sprzątał?
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Mój mąż już dawno pierze po sobie (znalazł dla siebie oddzielny pojemnik na swoje brudne ubrania), sprząta po sobie, już od dłuższego czasu nie je posiłków przeze mnie przygotowanych. Doskonale radził sobie w stanie kawalerskim, wydaje się, że ja mu przeszkadzałam, aby tak żyć dalej.Jak teraz ma ,,spokój'' beze mnie, poprostu wróci do dawnego poukładanego życia. A że jest autystyczny, nic nie czuje, nie ma umiejętności wniknąć we własne serce i emocje,to przychodzi mu to bez zbędnej trudności.
Dziwne, wieczorami od wielu miesięcy otwiera alkohol i sączy kolejne trunki.Nie upija się, po prostu je sączy.
Jeśli chodzi o moje plany, to z Bożą pomocą, będę robić to , na co nie pozwalała mi praca na 1,5 etatu: kupię polecane tu lektury, mam chrapkę szczególnie na tą o ,,Perle'', koronki, nowenny, różańce - to to, co lubię i będę to wszystko trzaskać na ile Bóg pozwoli, adoracja Najświętszego Sakramentu - najlepiej godzinami, Msza Święta. Nie będę napewno robić jednego - użalać się nad sobą, rozpamiętywać ,,dlaczego'', czynić z siebie ofiary, i rozmyślać ja by tu zorganizować powrót męża.
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Tak naprawdę to wynikł jeszcze inny problem: mój mąż ma 2 stałe bardzo wysokie dochody, ja właśnie straciłam wszelkie źródła zarobkowania (firma obecnie nie zarabia).
Mieszkam oddzielnie.Mąż za marzec zabrał 500 + na dwoje dzieci, bo stwierdził, że wydatki na dzieci były duże.Od kwietnia będzie mi przelewał.
Ustaliliśmy,że ja płacę za swoje mieszkanie on za swoje, i składamy się po połowie na ratę kredytu za to mieszkanie w którym mieszkam.Tylko że ja teraz żyję z oszczędności, które starczą mi na jakieś 3 miesiące.A co gdy mi się skończą pieniądze, a koronawirus będzie szalał?
Przez myśl przechodzą mi alimenty na mnie od męża, ale to rozpęta wojnę domową, jest chory na pieniądze i zawsze bał się że będzie mnie musiał alimentować.Czy ja muszę płacić ratę wspólnie wziętego kredytu gdy nie mam pieniędzy, lub czynsz za mieszkanie? Rodzice poinformowali, że nie zostawią mnie samej i mi pomogą, tylko raczej mąż jest zobowiązany do utrzymywania żony, i odwrotnie zresztą, w razie takiej krótkotrwałej konieczności.Biję się myślami.Na odchodnym mąż stwierdził, że kromki chleba mi nie odmówi (dobrze i za to:)), ale nic więcej.Na myśl, że będę musiała prosić męża o kromkę chleba, zielono mi przed oczami...
Znacie uregulowania prawne w tej dziedzinie?
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Czarek »

merymery pisze: 29 mar 2020, 23:03 Interesuję się psychologią od 25 lat, obleciałam przez ten czas wielu psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów, grupy wsparcia, grupy DDA, i NIC. Ani na jotę się nie czułam lepiej.Aż w końcu Bóg mnie do siebie zawezwał, i od 7 lat jestem bardzo przy Bogu. Oczywistością jest, że od razu ruszyłam do przodu:)
Mery sam jako osoba pochodząca z dysfunkcyjnego domu wiem, że moje dysfunkcyjne zachowania najbardziej widoczne były w bliskich relacjach.
Praca z psychologiem, w grupie wsparcia według programu 12 kroków, praca z lekturami były mi pomocne aby stanąć w bolesnej prawdzie o sobie samym. Wejście w żywą relację z Bogiem dawało siłę do konkretnych zmian, a zmiany te najlepiej widoczne są w relacjach z innymi ludźmi.
Super, że jesteś przy Bogu.
Zapytam jednak czy doświadczasz realnej zmiany swojego życia?
Z własnego podwórka znam, że potrafię wejść w taki rodzaj relacji z Bogiem, którym zdejmuję moją odpowiedzialność za własne życie. Uciekam wtedy w izolację i nie podejmuję tych działań, które należą do mnie, a których Bóg za mnie nie zrobi (dlatego, że mnie kocha i pragnie mojego rozwoju).
merymery pisze: 29 mar 2020, 23:03 Pracowałam w firmie od rana do wieczora, aby zarobić jak najwięcej aby zabezpieczyć potrzeby swoje i dzieci, i aby w końcu przynieść do domu tyle pieniędzy, żeby zyskać uznanie męża (ciągle twierdził, że jestem głupia i nic nie potrafię, nie dawał na nic pieniędzy, jak potrzebowałam na coś, czego nie mogłam kupić z własnej pensji, np na moją operację oka, szłam pożyczyć od rodziców). Potem już nie chciało mi się wracać widząc tylko pogardę dla mnie, to ,,nielubienie'', wieczne ochrzanianie mnie , krytykowanie i zwracanie uwagi. Z uwagi na chroniczne przemęczenie, nie miałam też siły dbać o dom, to jak nie pozmywałam po sobie czy dzieciach, mąż zaczął upychać mi te brudne naczynia do moich szaf...Robił tak przez wiele lat.
Czy uwolniłaś się już od zabiegania o uznanie, zgody na deprecjonowanie Twojej osoby i zgody na przekraczanie własnych granic?
Czy zobaczyłaś swoją odpowiedzialność za takie funkcjonowanie w relacji?
merymery pisze: 29 mar 2020, 23:03 Od zawsze czułam się trochę jego córką, niż żoną. I nic, do tej pory nie mogę z tym zrobić. U mnie nie działam ,,przepracowywanie'' tematu, przemyślenie, zajęcie się swymi problemami, na mnie działa TYLKO Bóg i modlitwa, w tym głównie słowo Boże.Właśnie dzieci pojechały do ojca na 2 tygodnie, zamierzam spędzić ten czas- wiadomo jak:)
Mery podzielisz się jakie masz owoce samej modlitwy w relacjach z innymi ludźmi (zwłaszcza tych trudnych i bliskich relacjach)?
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Główny owoc mojego nawrócenia to miłość do męża i dzieci, przestałam w ogóle wrzeszczeć, jestem najzwyczajniej w świecie spokojna. Poznałam sens i cel życia, wcześniej marzyłam o śmierci.
Wogóle nie uwolniłam się od zabiegania o uznanie, i lęku przed odrzuceniem. Rany z dzieciństwa nie uleczy w moim przypadku drugi człowiek, byłam na wielomiesięcznej prywatnej psychoterapii i nic... Liczę w tym względzie wyłącznie na Stwórcę!
Jeśli chodzi o przekraczanie granic, trzeba wiedzieć najpierw, jaka jest norma, żeby zobaczyć odstępstwo od normy (a ja nie mam bladego pojęcia, jakie są ,,normy'', w większości dziedzin życia).Naprawdę byłam na tylu grupach, socjoterapiach, terapiach, i zupełnie nic...
Ja znam na pamięć te wszystkie psychologiczne zdania, pytania, stwierdzenia, że mogłabym wytykać błędy przeróżnych pomagaczy w ich pracy, niestety...
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: nałóg »

A na tych terapiach, grupach i psychologach było to COŚ zwane duchowością? Może Tu teraputyzowaś się tylko „ na rozum”?
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

,,Może Tu terapeutyzowaś się tylko „ na rozum”?'' - nie rozumiem zdania, przepraszam;)

Jeszcze wtedy, te 25 lat temu i później, nie wiedziałam że jest Bóg, i przez myśl mi nie przeszło, że należy zadbać o swoją duchowość i korzystać z pomocy ,,pomagaczy'' wierzących. Dopiero od 7 lat mam wiedzę o Bogu i duchowości, owszem, na ostatniej psychoterapii korzystałam z pomocy bardzo wierzącej psychoterapeutki. Sama powiedziała, że nie chce źle mówić o kolegach niewierzących, ale bez Boga poprostu nie można pomóc człowiekowi, ona bynajmniej nie miała by takiej odwagi, to co nieraz wygadują laiccy ,,pomagacze'', jej zdaniem, jest niewyobrażalne dla człowieka wiary.Ta ,,moj''a nieraz otrzymywała słowo Boże na temat danego ,,przypadku'', które pozwalało jej być bezpieczną w swojej pracy, miała pewność, że to Bóg dopomaga właściwie pokierować daną osobą.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: nałóg »

Mery, sama odpowiedziałaś i wyjaśniłaś sobie sens terapeutyzowania "na rozum'.
Sporo terapeutów opiera się na "freudowskiej" teorii psychologii i terapii ....bez "ducha" . Ja znam przypadek , gdy po 4-5 latach terapii dla współuzależnionych ,DDA i innych małżeństwo było tak przeterapeutyzowane , że żyli ze sobą egzekwując wzajemnie bezwzględnie swoje prawa i obowiązki współmałżonków. Skończyło się to skokiem z okna (próba samobójcza). Dopiero gdy najpierw on a potem ona zdecydowali się na popracowanie nad sobą przy pomocy 12 Kroków relacje pomiędzy nimi się zmieniły na lepsze. Bo w tym programie jest spory nacisk na duchowość .PD
merymery
Posty: 21
Rejestracja: 28 mar 2020, 18:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: merymery »

Rozmawiałam dziś z mediatorem, mówił, że warto rozważyć separację ze względu na ochronę moich interesów głównie finansowych.Jakoś nie czuję, że potrzebna mi do czegoś separacja.Mediator poinformował,że być może separacja i rozdzielność finansowa może pomóc ostudzić emocje. Nie jestem do tego wszystkiego przekonana...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co robić, gdzie iść?

Post autor: Monti »

merymery pisze: 31 mar 2020, 11:19 Rozmawiałam dziś z mediatorem, mówił, że warto rozważyć separację ze względu na ochronę moich interesów głównie finansowych.Jakoś nie czuję, że potrzebna mi do czegoś separacja.Mediator poinformował,że być może separacja i rozdzielność finansowa może pomóc ostudzić emocje. Nie jestem do tego wszystkiego przekonana...
W tym momencie raczej Twojemu mężowi powinno bardziej zależeć na rozdzielności, skoro dużo więcej zarabia, a Ty zostałaś "na lodzie". Zresztą, z tego, co piszesz, wynika, że pewnie przygotowuje się do rozwodu, skoro od jakiegoś czasu oddzielnie prał, gotował itp. Dopóki nie ma sprawy rozwodowej albo o separację, nie możesz domagać się alimentów, tylko przyczyniania się męża do zaspokajania potrzeb rodziny (w praktyce wychodzi na to samo). Możliwe, że jak wystąpisz z takim żądaniem, mąż złoży pozew rozwodowy.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ