krople rosy pisze: ↑07 mar 2020, 9:46
s zona pisze: ↑07 mar 2020, 9:30
A zgadzajac sie na wspolzycie, jesli wiemy o cudzolostwie wpomalzonka to WTEDY Jest brak szacunku dla samej siebie .. i to mialam na mysli o podawaniu sie na tacy..
To przecież oczywiste. Na czas zdrady i cudzolostwa Chile i jej mąż spali osobno.
Ta...7 lat zdrady...w niedziele czyli 1 marca rozmowa a 4 marca chec łóżka i jak to zrobić...
Chile - ja rozumiem że pragniesz bliskosci i czulosci ze strony męża ale zastanow sie czy to nie jest tak, że chcesz go teraz przekonac i utwierdzic w decyzji o tym, że zostal poprzez połozenie sie w łóżku...
Mnie zastanawiaja i martwia takie cytaty
Moja praca polega też na tym, aby ciągle nie myśleć o niej i nawet w stanie ciężkiego dołka nie robić aluzji na temat przeszłości - to jest mój ogromny problem, ale przynajmniej uświadomiony. Z drugiej strony, po 7 latach kryzysu raczej ciężko o zdradach nie myśleć i trzymać wszystko w sobie. Myślę, że na mojej terapii muszę się na tym mocno skupić.
A dlaczego nie możesz mowic o swoim bólu?
Dbasz o komfort meża w domu - super
A Ty?
Nie możesz mowic?
Boisz sie?
Że odejdzie?
Jestes osoba madra i odroźnisz dreczenie i stale nekanie o przeszlosci od mowienia o swoim bolu
Ja mowilam o swoim bolu zdrady.
Mnie to bolalo i maż o tym slyszal
W niedzielę podczas tej trudnej, ale wierzę, że oczyszczającej rozmowy, mąż dał sobie wreszcie prawo do depresji, zobaczył konieczność terapii własnej i poukładania sobie w głowie, ale wspomniał też, że chciałby przystąpić do spowiedzi (po 4-5 latach). Do lekarza juz się umówił
,
Widzisz?
Twoj maż daje sobie prawo do wszystkiego
A Ty?
Dajesz sobie prawo do depresji? Do mowienia o swoim bolu?
Dlaczego?
Bierz przyklad z meża!
ale w sprawie terapii nie zrobił jeszcze nic. Mam w sobie potrzebę zmotywowania go do kolejnych kroków, ale nie chcę, żeby to było odebrane jako próba nacisku. Wiem, że każdy krok musi wyjść od niego. W sprawie spowiedzi, mam nadzieję, że zbliżająca się Wielkanoc może da mu siłę. Chciałabym też, aby nie trafił do jakiegoś przypadkowiego spowiednika, który sobie z tym wszystkim nie poradzi.
Specjalnie to wytluscilam bo to jest najbardziej niepokojace.
Bedziesz go motywowala do dalszego rozwoju?
A Ty?
Widzisz jeszcze siebie?
I to wszystko Ty sama zalatwisz?
A jak zorganizujesz meżowi dobrego spowiednika?
Masz w planach jakies rekolekcje? Pielgrzymka do Watykanu?
Przepraszam.
Ja wyczytuje, że Ty nawet Bogu nie wierzysz, że spowiednika zapomni wlasciwego podeslac i sama sie wszystkim zajmujesz.
Wedlug mnie przeginasz
I jeszcze jedno - o ile dostepnosc do hasel jest
Ok i jak najbardziej uważam że masz prawo miec wglad po tak przegietym i zawiedzionym zaufaniu, ale czytajac caly post zastanawiam sie nad tym
Dla mnie istotny był sam fakt, że te hasła dostałam. Czy będę z tego korzystać, to już pole do mojej pracy nad sobą. Od niedzieli telefony leżą na biurku, bo do tej pory prywatny był ciągle przy mężu.
Generalnie przejelas kontrole nad calym meżem - jego życiem telefonem rozwojem duchowym...no w każdym polu
I wiesz?
Ja sie nie dziwie
W niedziele mąż powiedział mi, że on się strasznie wstydzi tego co zrobił i uważał, że moje próby przywrócenia bliskości wynikaja z litości. Nigdy nie przyszło mi to do głowy, że tak może myśleć. I zastanawiam się, czy nie powinnam jednak podjąć jakichś kroków w tę stronę, żeby pokazać mu, że to nie litość, ale nad powrotem bliskości musimy popracować razem - czynnie
.
Ja mysle że on sie wstydzi że jest taki osaczony przez Ciebie. No wykastrowany.
Chile...z cala sympatią...zastanow sie
Może sie mylę - oby
Ale żebys go nie osaczyla
Zobacz
Samo się nic nie zrobi, po tych wszystkich zranieniach. Z drugiej strony, mam opór, ponieważ nie chciałabym się narzucać. Myślę, że warto o tym porozmawiać na wspólnej terapii.
Mobilizujesz chlopa do dzialania i dobrze ale uważaj czy nie masz w reku bata i popedzasz go nim jak nie nadaża
Bo Ci zwieje
Nie do kochanki tylko gdzie pieprz rosnie
Łóżko to pikus. To może byc gwoźdź
Niech sie poczuje meżczyzna. Pozwol mu.
Bo na razie ja w nim nie widze nic meskiego.
Ja widze go jako chlopca ktory wrocil a Ty wycierasz mu nos bo jest zalamany i jeszcze planujesz jak jeszcze bardziej mu dogodzic.
Żeby już caly sie rozwinal.
A może on sam to chce zdobyc?
Powysilac sie?
Zobacz..ile musial kombinowac żeby Cie oklamywac. DZIALAL. I jak chce to potrafi dzialac.
Wiem że to niesmaczne ale na jedno chcialam zwrocic uwage - dzialal i napedzalo go to.
A tu? Teraz?
Co ma do roboty jak Ty wszystko pozalatwiasz za niego?
Pozdrawiam