Czy da się to jeszcze uratować ..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Koala33
Posty: 1
Rejestracja: 10 sty 2020, 9:31
Płeć: Mężczyzna

Czy da się to jeszcze uratować ..

Post autor: Koala33 »

Witam wszystkich na forum.
Jestem tu nowy więc proszę o wyrozumiałość. Jesteśmy z żoną małżeństwem sakramentalnym i to już od wielu lat. Nigdy nie było między nami idealnie i bardziej negatywne niż pozytywne sprawy nas jednoczyły. Nie mieliśmy za dużo wspólnych tematów a obecnie już praktycznie nie rozmawiamy tzn. bardziej żona mówi do mnie niż ja do niej. Z pewnych różnych względów żona od wielu lat nie pracuje. Od paru ładnych lat próbuje mi powiedzieć, że czuje się niedoceniana, nieszanowana itp. Ma też w tym dużo racji, bo ja nie jestem aniołkiem i wiele razy się na mnie zawiodła. Niestety w wielu rzeczach ją okłamałem. Nie były to wielkie sprawy ale ból pozostał. Mieliśmy od wielu lat różne problemy: finansowe, rodzinne, zdrowotne i inne. Zawsze nas to jednak bardziej łączyło. Mówi się , że nic tak nie łączy ludzi jak kredyt hipoteczny. Ja też nie za bardzo przyczyniałem się do tego żeby te problemy starać się rozwiązywać. Z tego powodu o dużo spraw żona mnie obwinia. Nie umiem zadbać o nasze małżeństwo. Żona na okrągłą rocznicę oczekiwała, że odnowimy przysięgę małżeńską ale widząc że ja do tego nie dążę dała sobie spokój. Nie tak dawno nasze dziecko wyprowadziło się z domu i jest coraz gorzej. Ze sprawami łóżkowymi jest też bardzo źle. Właśnie mi powiedziała że podejmuje zdecydowane kroki żeby coś zrobić . Nie powiedziała jeszcze co konkretnie ale mogę spodziewać się najgorszego. Dodam że żona jest kobietą bardzo religijną , ja też pod jej wpływem przybliżyłem się bardziej do Boga. Ona mówi , że najgorsze jest to że ja z nią nie rozmawiam. Ale jak widzę jak jest do mnie nastawiona i po próbach zaczęcia rozmowy zacinam się w sobie i dalej jest to samo. Mówiłem jej , żebyśmy poszli na terapię ale ona mówi że jej terapii nie potrzeba a że ona mówi mi co mam robić żeby poprawić nasze relacje. Zaczęliśmy chodzić na wspólnotę religijną, wysłuchałem wielu ciekawych ludzi którzy mówią o podobnych problemach, mówiłem że wszystko już rozumiem ale dalej zacinam się w sobie i nie idzie to ku dobremu. Poza tym powiem otwarcie że za bardzo nie jestem skłonny do przykładania się do pracy szczególnie nad sobą. Mimo że teraz jestem na stanowisku, jestem osobą z kompleksami i czasem daję sobą manipulować.
Chciałbym ratować nasze małżeństwo i dążyć do tego aby żona była szczęśliwa ale nie wiem czy jestem w stanie to robić. Bawiłem się też w hazard bo myślałem że nam to może pomóc finansowo, kiedy byliśmy w trudnej sytuacji. Trwało to kilka lat ale już z tym skończyłem. Niestety ukrywałem to przed żoną i ona sobie wyobraziła że przegrałem ogromne sumy. Dlatego pozostała w niej nieufność do mnie. Proszę poradźcie coś.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się to jeszcze uratować ..

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Koala, na forum :-)
Przede wszystkim duży plus, że trafiłeś na wspólnotę. A jeśli to na dokładkę Sychar - to już całkiem super.
Tylko wiesz - problem polega na tym, że bez wzięcia się za siebie, nic się nie zadzieje. Nic dobrego. Co najwyżej jeszcze się bardziej rozleci...
Co przeszkadza Ci iść samodzielnie na terapię? Przecież to Ty się blokujesz w rozmowie, nie żona?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1561
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się to jeszcze uratować ..

Post autor: Niepozorny »

Witaj Koala33!
Koala33 pisze: 10 sty 2020, 15:16 Poza tym powiem otwarcie że za bardzo nie jestem skłonny do przykładania się do pracy szczególnie nad sobą.
Chciałbyś, żeby w twoim małżeństwie było lepiej, bez pracy nad sobą? Myślisz, że tak się da?

Polecam zapoznać się z http://sychar.org/promocja/broszura/bro ... ar-www.pdf - strony 94 i 95.
Koala33 pisze: 10 sty 2020, 15:16 Chciałbym ratować nasze małżeństwo i dążyć do tego aby żona była szczęśliwa ale nie wiem czy jestem w stanie to robić.
Czy znasz język miłości żony?

Jeśli nie, to może warto zacząć od książki G. Chapmana "5 języków miłości" (streszczenie: https://www.youtube.com/watch?v=dIPA32Ni7ec).
Z braku rodzi się lepsze!
Ewuryca

Re: Czy da się to jeszcze uratować ..

Post autor: Ewuryca »

A czy mógłbyś napisać co najbardziej powoduje w tobie twoje zacięcie się? Milczenie? Napisałeś o swoich przewinieniach i że może nie za bardzo chcesz pracować. Ale napisałeś też że poszliście na wspólnotę i że zaproponowałes terapię czyli nie dokońca znaczy to że nie chcesz pracować. Może chodzi o to że żona chce żebyś pracował ale tak jak ona ci karze? Co żona proponuje aby rozwiązać kryzys?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się to jeszcze uratować ..

Post autor: Pavel »

Witaj Koala,
W teorii masz całkiem fajną sytuację, na realia tego forum ma się rozumieć.
Żona nie ma kowalskiego, nie rozgląda się za takowym, nie wyprowadza siebie ani ciebie z domu. W dodatku jest wierząca i do Kościoła zbliżyła ciebie.
Zaimponowałeś mi tym, że tu trafiłeś, że jesteś otwarty, piszesz o swoich niefajnych zachowaniach i chcesz zrobić coś by poprawić sytuację.
Ja, gdyby żona nie powiedziała "nie kocham...nigdy nie kochałam" itd. może nigdy bym się nie ocknął. Ból daje niezłego kopa do pracy, o ile się zechce naprawiać. Rozumiem więc, że z tą motywacją u ciebie jest trudniej. Za Jackiem Pulikowskim napiszę więc: codzienną pracą nad sobą i relacją, nawet zachowania które aktualnie nie są "twoje", wdrażane w życie mogą się takimi stać i zmienić waszą relację.

Generalnie, na początek gorąco cię zachęcam do słuchania polecanych na forum konferencji i czytania książek.
To wiedza której brakuje właściwie wszystkim. Mi brakowało, chociaż wydawało mi się, że wiem.

Na start, już polecona powyżej książka: "Pięć języków miłości" Chapmana.
Po niej - coś o różnicach między kobietami i mężczyznami. To, że się różnimy - wiedzą wszyscy. Jak się różnimy....już nie bardzo.
Tutaj Pomocny będzie np. Pulikowski, John Grey ("Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus" oraz kontynuacje tej książki).
Polecam również, gdyż są za darmo i od zaraz dostępne, konferencje Jacka Pulikowskiego. Może nie wyjątkowo wyczerpująco, ale dotykają właściwie każdego obszaru relacji małżeńskich. Z nich się dowiesz co ty i żona robiliście dobrze, a co źle i jak to naprawić.

Jako, że przebija się problem z komunikacją, to poza dotarciem do źródeł w niej problemu u ciebie, polecam "Komunikację bez przemocy" Rosenberga i szkolenie się w tym.

Warto też czytać wątki na forum. TO kopalnia wiedzy o kryzysach i sposobach radzenia sobie w nich.

Aha, książki i konferencje o których wspominałem (oraz wiele innych) znajdziesz tu:
viewtopic.php?f=10&t=383

Pozdrawiam!
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Dunia
Posty: 27
Rejestracja: 01 gru 2019, 20:59
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się to jeszcze uratować ..

Post autor: Dunia »

Witaj, dobrze,że tu jesteś.
Wiele wiesz,co u was nie gra i czego brakuje żonie.
Większość kobiet potrzebuje rozmowy by poczuć bliskość,być może tak jak mężczyzna potrzebuje do tego seksu.(może nie każdy:)Być może Twoja żona cierpi głód bliskości.Wiem co to jest, to boli w małżeństwie bardziej niż samotność.Ten głód czasem odbiera rozum,my kobiety jesteśmy bardzo emocjonalne,rozmowa,przytulenie,ciepłe słowa są nam potrzebne jak tlen.Może jest to dobry pomysł aby iść na terapię w pojedynkę? Tam się mówi,mówi o sobie o uczuciach To jest nauka otwierania się na drugiego człowieka.A na początek można po prostu słuchać i przyjmować co żona mówi,tak jak jest.Jeśli mówi,że czuje się niedoceniana,nieszanowana,to znaczy,że tak jest.To jest jej subiektywne odczucie.Co możesz zrobić aby to zmienić? Co chciałbyś zrobić by z twojej strony coś poprawić?
ODPOWIEDZ