Jak się zachowywać w kryzysie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Jak w temacie- ostry kryzys, małżonek lada chwila wynajmie inne mieszkanie i będzie odwiedzał synów w naszym. Obecnie jestem miła, wesoła ale pierwsza rozpoczynam organizacyjne rozmowy. Mijać go w milczeniu? Szczerzyć żeby w uśmiechu nutrii? Przesiadywać w swoim pokoju czy na silę w salonie męża aby dostrzegł zmiany? To dość skomplikowane. Jeszcze są momenty gdy pomimo rezygnacji ( mąż jest bardzo trudny dla mnie do komunikacji) chce mi się o ten związek zabiegać. Poproszę o instrukcję- co u was zadziałało a co ściągnęło samo zło ...
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

MaryM, ja Ci już o tym wspomniałam, że mam taką intuicję, iż nasi mężowie są podobni. Chodzi o ten narcystyczny rys...
Kompletnie nie wiem, co Ci radzić, ale mogę napisać - z mojego doświadczenia - co, jakby się sprawdza, ale każda sytuacja jest inna, i my jesteśmy w różnych punktach na drodze procesu...

- Zaniechałam "zaczepiania" go pytaniami o rozwód i jak widzi teraz naszą przyszłość. Uświadomiłam sobie, że - faktycznie - to były zaczepki z mojej strony, a raczej przykrywka na ten maskowany, błagalny ton: "zobacz mnie", "proszę, porozmawiaj ze mną!", itd. Nie wiem jak Ty, ale ja byłam ( i już nie chcę ) tą stroną, która pod płaszczykiem wyciągania ręki ku pojednaniu, błagała/prosiła o litość... Nie wiem jak jest w Twoim przypadku, ale jestem od męża z narcystycznym rysem ( straszna przypadłość ), beznadziejnie uzależniona. Nie potrafię postawić granicy jego milczeniu, które niezmiennie mocno mnie rani. Dopiero zaczynam rozumieć, że to nie chodzi o to, aby on przestał milczeć ( to jego decyzja/reakcja, nie wymuszę na nim innego zachowania), tylko abym ja nie dawała się dłużej przez to jego milczenie ranić, choć nie wiem jak?

Nie jestem pewna, czy chodzi o to, aby być miłą, w obliczu rozpierduchy. Może raczej uprzejmą/kulturalną, jednak nie na wyrost? Taką uprzejmością, kulturą, jaką staramy się mieć wobec człowieka, po prostu.

Idąc dalej... Gdyby mój mąż jeszcze ze mną mieszkał, a byłabym o te trochę mądrzejsza, to:

- na jego oczach zajęłabym się sobą. Nie dla niego i ze względu na niego, ale na jego oczach. Przed laty proponowała mi takie podejście moja bardzo mądra przyjaciółka. Nie rozumiałam, odrzuciłam... teraz czaję, o co jej chodziło i uważam, że miała rację.

Wbrew pozorom ten czas, gdy on jest jeszcze w domu, jest cenny. Potem będzie dużo trudniej, choć może taka Wasza droga?.....

"Samo zło" w moim przypadku ściągnęła, niestety, rozłąka, a następnie wyprowadzenie męża z domu. Teraz jest nieformalna separacja i jest naprawdę kicha... Straciłam jakąkolwiek możliwość oddziaływania na niego. Choćby przez sam fakt, że mnie widzi w ciągu dnia.



Hmm, wesoła... Tak, jeśli naprawdę tak się czujesz. Naprawdę tak jest. Wszelka poza w tym aspekcie zostanie natychmiast zdemaskowana, o czym Ci nie powie, za to będzie się tym karmił, jako Twoją słabością... Śmiem twierdzić, że może nawet uznać, że jesteś... żałosna :( Pisałaś, że jesteś córką Króla. Lepiej pójść w zachowania córki Króla :) Nie być na siłę wesołą, ale też nie być smutną z jego powodu. W ogóle przestać uzależniać swoje emocje i nastroje od męża, który ma nas gdzieś...
Pustelnik

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pustelnik »

Nino pisze: 04 sty 2020, 1:33 (...)Nie jestem pewna, czy chodzi o to, aby być miłą, w obliczu rozpierduchy. Może raczej uprzejmą/kulturalną, jednak nie na wyrost? Taką uprzejmością, kulturą, jaką staramy się mieć wobec człowieka, (...)
A może starać się zachować szacunek w kontakcie (który jest czasami niezbędny) ?
Nie ten szacunek "za" (za zasługi tudzież w ramach "podziwu") ale ten PODSTAWOWY SZACUNEK (należny zresztą każdemu człowiekowi, mylę się ?)

Pozdrawiam
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Masz rację, Pustelniku. Trudno jednak zachować szacunek do mężczyzny, który tak się zachowuje wobec żony... Ale ok. Piszesz o tym podstawowym szacunku, jako do człowieka, który mu się należy bez względu na to, co nam/dzieciom robi?
Zastanawiam się, jak to mogłoby wyglądać w mojej obecnej sytuacji?
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino pisze: 04 sty 2020, 1:33 MaryM, ja Ci już o tym wspomniałam, że mam taką intuicję, iż nasi mężowie są podobni. Chodzi o ten narcystyczny rys...

- Nie wiem jak Ty, ale ja byłam ( i już nie chcę ) tą stroną, która pod płaszczykiem wyciągania ręki ku pojednaniu, błagała/prosiła o litość... Nie wiem jak jest w Twoim przypadku, ale jestem od męża z narcystycznym rysem ( straszna przypadłość ), beznadziejnie uzależniona. Nie potrafię postawić granicy jego milczeniu, które niezmiennie mocno mnie rani. Dopiero zaczynam rozumieć, że to nie chodzi o to, aby on przestał milczeć ( to jego decyzja/reakcja, nie wymuszę na nim innego zachowania), tylko abym ja nie dawała się dłużej przez to jego milczenie ranić
Tak Nino droga, ten sam rys... mój zakrzywiajacy rzeczywistość, wyrywający wszystko z kontekstu, mocno skupiony tylko na sobie, ironizujący. Mam tak samo- jestem mocno uzależniona od męża emocjonalnie, życiowo w sumie tez, bo on zawsze ignorował wspólne formy spędzania czasu ale łączą nas dzieci, mieszkanie w kredycie, wszyscy znajomi itp. Odwiedzam się uparcie ale to dla niego ulga i wygoda. Tez wyciągam rękę a w tle pobrzmiewa:” miej litość”. Dobrze, ze zwróciłaś na to uwagę. Mocno dbam o siebie- chodzę na fitnes, do przyjaciół, zaczynam mowy zawodowy projekt, który był moim marzeniem - ale chyba to dla niego nic nie znaczy... skreślił mnie. Ustaliliśm na czas do wyprowadzki, ze on płaci za nasze M, ogarnia działkę ROD a ja robię zakupy, gotuję piorę i sprzątam. Czy dobrze zrobiłam? Czuję się z tym wszystkim dziwnie.Twierdzi, że nie ma Kowalskiej, ze odchodzi bo nie może mnie znieść. Wesołość towarzyszy mi z dzieckiem- on to obserwuje. Z nim jestem w miarę normalna, aczkolwiek dziś się pożyczałam próbując rozmawiać o tym, że wcale nie wyczekuję jego wyprowadzki😩 wyraził swoje politowanie 😩😩 co to znaczy zmienuac się na jego oczach aby nie myślał, ze to teatrzyk? To taki uparty typ, że nawet jak zatęskni to nie wróci dla zasady bo on chełpi się tym, ze n i g d y nie zmienia zdania. Dziś czuję się tragicznie bo w jego oczach nie ma niczego. Są martwe. Pije codziennie alkohol. Nie odzywa się. Cały czas przy komputerze i telefonie. Wcale nie wyglada na szczęśliwego tylko wiecznie wkurzonego, napiętego. A przecież już załatwił ze mną sprawy, gdzie jego ulga?
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

No to jest w nich zadziwiające właśnie... Mój mąż napisał mi latem w mejlu, że dzieli nas tyle kilometrów ( pracowałam zagranicą ), a on czuje jeszcze większą wściekłość. Dodam, że napisał mi to, zamilknąwszy wcześniej na trzy miesiące...

Nie wiem, co powoduje, że karmią się tą wściekłością. Milczenie mego męża wobec dzieci też podszyte jest złością, której ani one, ani nikt inny nie rozumie... I nie zrozumie, ponieważ on nie chce rozmawiać i nie chce niczego wyjaśniać.

U mnie działa trochę, jak rozmawiam z nim z całkowitym pominięciem problematycznych, w sensie relacyjnych/emocjonalnych tematów i bardzo, bardzo spokojnie.

Temat rozwodu zdechł, odkąd go sama przestałam poruszać...

Doprecyzuję, że nasze rozmowy to raptem dwa krótkie spotkania twarzą w twarz w ciągu ostatnich 10 miesięcy oraz bardzo skąpa wymiana mejli i ze dwa telefony.... I tak jestem zdziwiona, że ostatnio odebrał....

Jak się widzieliśmy, to powiedział, że po trzech latach nieformalnej separacji i kompletnym zaniku więzi (w tym z dziećmi?), rozwód jest już tylko formalnością... Być może to jego strategia....

Mam wrażenie, że Twój małżonek się znieczula. Komputerem, telefonem, alkoholem.... I słabo to mu się udaje...
Może w głębi duszy nie chce się wyprowadzić? Ale nie ułatwiaj i nie utrudniaj mu niczego. Skupiaj się dalej na sobie i synach.

Będę pamiętać o Tobie w modlitwie :)
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: teodora »

Gdyby 'nigdy nie zmieniał zdania' to zostałby w domu i wypełniał przysięgę małżeńską. Ew. szukał pomocy jak wyjść z kryzysu i uratować małżeństwo.
Ja też się daje wciągnąć w te złudzenia, które tworzy teraz mój mąż. Też z racji uzależnienia od niego łykam to czasem jak ulęgałki. Pomaga mi modlitwa i danie sobie czasu i nabranie dystansu do tego co mówi i robi (z list Zerty)

W książce "kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa" jest o tym kiedy mężczyzna wchodzi do swojej 'jaskini', polecam Ci poczytać. Tam jest wytłumaczony ten mechanizm. Teraz kiedy jest cisza, albo mąż się nie odzywa tłumaczę
sobie, że siedzi w jaskini i wolę tam nie wchodzić🙂 tylko się modlę, żeby przetrwać i żeby Bóg wypełnił to moje poczucie opuszczenia.

Wiesz może warto coś w sobie zmienić zewnetrznie🙂 mój teść poradził mi żebym się zdystansowała, nie dała wciągać w gierki, ale nie zapomniała o seksapilu😋 w moim przypadku dieta (ale niezamierzona-stres tak teraz na mnie działa) wymiana bielizny z 'mamuśkowo-sportowej' na bardziej finezyjną, porzucenie wygodnych dresow na rzecz sukienki po domu, zdecydowanie zwróciły uwagę/dały do myślenia że coś się zmienia. Chociaż dowiedziałam się o tym dopiero przed świętami, a zmiany zaczęłam wprowadzać w wakacje. Kiedyś dawno temu czytałam rozmowę z małżeństwem z 60 letnim stażem. Zapadło mi to w pamięć, kiedy mąż powiedział, że jego żona zawsze ładnie z klasą wygląda. Nawet w domu. Ja to na pewno zaniedbałam, a to też jest jakiś rodzaj szacunku dla siebie i drugiej osoby. Nie zrozum mnie źle - nie chodzi o to że teraz spędzam rano godzinę w łazience (przy małych dzieciach, nieprzespanych nockach to słabo) zrobiłam subtelne zmiany na lepsze i sama też super kobieco się z tym czuję i nabrałam pewności siebie (dla siebie samej-np odkryłam, że zmiana bielizny na kobiecą działa cuda z moją samooceną :D)
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: nałóg »

A może to alkohol jest w tym momencie problemem stosowanym jako „tabletka”.Pytasz jaką postawę przyjąć? Wg mnie nie pytać „ co z nami będzie”, nie pytać o przyszłość .I jeszcze jeden „ myk” .... spróbuj traktować męża tak jak byś chciała być traktowana gdybyś była taka jak on teraz.PD
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino pisze:
Mam wrażenie, że Twój małżonek się znieczula. Komputerem, telefonem, alkoholem.... I słabo to mu się udaje...
Może w głębi duszy nie chce się wyprowadzić? Ale nie ułatwiaj i nie utrudniaj mu niczego. Skupiaj się dalej na sobie i synach.

Będę pamiętać o Tobie w modlitwie :)
Ta nienawiść chyba wynika z tego, ze nasi narcyzm przeglądają się mimo wszystko w naszych oczach i to taka rysa na szkle. Mój mąż nie wybaczył sobie zdrady sprzed lat i uznał, ze lepiej obwiniać mnie. Jak tak popatrzę to on się znieczula od wielu lat- widocznie był bardzo nieszczęśliwy nie tylko ze mną ale i sam ze sobą... dziś nadal jest nieszczęśliwy pomimo nieformalnego rozstania (ostentacyjnie nie nosi obrączki). Kocham go i chciałabym mu pomoc ale nie da się, jeśli ta osoba tego nie chce.... nie wierzę tez w możliwość odbudowania pociągu seksualnego do mnie po takim czasie (wiele lat dawkował mi intymność, co się zgadza z tym, ze nie czuł tego). Tym bardziej jest ciężko bo pokładam ogromną wiarę w Bogu ale to nie jest czekanie na przemyślenie, na refleksję tylko na absolutny cud... dziękuję Ci z serca za modlitwę, to wiele dla mnie znaczy. I ja dołączam Ciebie do swojej
Ostatnio zmieniony 05 sty 2020, 10:15 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

nałóg pisze: 04 sty 2020, 22:56 A może to alkohol jest w tym momencie problemem stosowanym jako „tabletka”.Pytasz jaką postawę przyjąć? Wg mnie nie pytać „ co z nami będzie”, nie pytać o przyszłość .I jeszcze jeden „ myk” .... spróbuj traktować męża tak jak byś chciała być traktowana gdybyś była taka jak on teraz.PD
Masz rację... co do traktowania to ja chciałabym wsparcia, informacji „widzę cię”. Ale czy on chce?
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

nałóg pisze: 04 sty 2020, 22:56 Wiesz może warto coś w sobie zmienić zewnetrznie mój teść poradził mi żebym się zdystansowała, nie dała wciągać w gierki, ale nie zapomniała o seksapilu
Brawo, Teodora! Będąc jeszcze pod jednym dachem z mężem, zaniedbywałam tę sferę i się doigrałam... Teraz niekiedy "kombinuję", jak sprawić, aby mnie widział choć przez chwilę, ale nie zaryczaną i smutną z powodu jego kolejnych ekscesów, tylko piękną i radosną, pomimo, że żyjemy oddzielnie, a on wali w nas swoim milczeniem i odrzuceniem, jak w bęben...

Wskazówki co do zmiany bielizny: bezcenne! Dokładnie tak. Co prawda nie mam się w niej komu zaprezentować, ale własne samopoczucie szybuje w górę :) Też postanowiłam zadbać o siebie, o swój wygląd i zdrowie, bez oglądania się na męża ( którego teraz nie mam przecież przy mnie...). Po raz pierwszy, w tym kryzysie, nie palę fajek. Nie zapijam smutków, nie pakuje się w niepotrzebne znajomości, nie obnoszę się ze swoją rozpaczą. Rodzina w szoku, że w obliczu "takiego nieszczęścia znowu", wyglądam dobrze i promiennie. Staram się, z mniejszym lub większym skutkiem ( obecnie to drugie ), nie rozkminiać mojego małżeństwa na forum rodzinnym i towarzyskim ( są upadki ). Wyję w ukryciu, ryczę w samotności albo przed Najświętszym Sakramentem... Jak idę do ludzi, ubieram się w uśmiech i aby nie ulec pokusie narzekania na swój los, skupiam się na relacji z drugim człowiekiem i nim się interesuję. I ludzie się otwierają, mówią o sobie, albo zaczynamy gadać na różne tematy i okazuje się, że można zapomnieć o swoim obolałym małżeństwie.

Najtrudniej jest jak jestem sama ze sobą, bo wtedy sfory myśli, gonitwa.... Albo gdy budzę się nad ranem... I jeszcze te myśli napadowe. Jest w miarę dobrze cały dzień, aż tu napór, atak, głowę rozsadza.... Na przykład kupuję ładną bieliznę i...: "A może jest teraz kobieta w życiu mega męża, która też kupuje ładną bieliznę, dla niego...." I wtedy to już objawy somatyczne. Ścisk w żołądku, odruch wymiotny. Kusy rozpala wyobraźnię... Pomaga "zdrowaśka", ale muszę chyba nauczyć się jakichś technik, co robić w takich napadach...
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

MaryM pisze: 05 sty 2020, 9:45 Ta nienawiść chyba wynika z tego, ze nasi narcyzm przeglądają się mimo wszystko w naszych oczach i to taka rysa na szkle. Mój mąż nie wybaczył sobie zdrady sprzed lat i uznał, ze lepiej obwiniać mnie. Jak tak popatrzę to on się znieczula od wielu lat- widocznie był bardzo nieszczęśliwy nie tylko ze mną ale i sam ze sobą... dziś nadal jest nieszczęśliwy pomimo nieformalnego rozstania (ostentacyjnie nie nosi obrączki)
Chyba masz rację, z tym przeglądnięciem się w naszych oczach...Oni widzą siebie takich beznadziejnych, i zaczynają nas za to nienawidzić :( My też mamy nieprzepracowane zdrady. Mój mąż też za każdą kolejną swoją zdradę obwinia życie ze mną, a zdrady nazywa poszukiwaniem odpowiedniej partnerki życiowej... Na dokładkę robi to będąc w małżeństwie, za to porzucając mnie najpierw emocjonalnie, a potem wyprowadzki... Jemu to wystarczy, aby uznać, że nie jest ze mną w żadnym związku...

Coraz mniej chce mi się rozkładać na czynniki pierwsze jego pokręcony charakter. Nic na to nie poradzę, że czuje tak, a nie inaczej. Nie wydrę mu z gardła innej emocji czy uczucia. A jeśli nawet wydrę, to czy o to chodzi?

Wolę pomyśleć nad tym, co sprawia, że widzi w moich oczach; potwora... Co jest w moim spojrzeniu na niego, że widzę go: takim....To jest trudne, ponieważ nakładają się na to konkretne fatalne czyny mojego męża, ale jak daję się ponieść bólowi i rozgoryczeniu to ląduję w ślepym zaułku....

Ból jest, nie da się mu zaprzeczyć. Tylko czy ma mnie boleć bez końca? Ból na coś wskazuje. Na co??? Boże, otwórz mi oczy!!!
Zrozumiałam, że mąż mnie nie uzdrowi, choć jeszcze pozostaję w silnym emocjonalnym uzależnieniu od niego.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Teodoro, Nino - dobre rady! Po jutrze kupię bieliznę. Ale mam paradować przy nim? Czy jak?wzbudzac element zazdrisci? Co co sexapilu to mocno schudłam z nerwów, dbam o dietę, jest fitnes. Myślicie ze to nie musztarda po obiedzie, skoro pamięta mnie w dresach szorującą podłogę? Noszę sukienki, ładnie wyglądam jak załatwiamy coś z rzadka razem... ale jestem przezroczysta. Chyba przez lata zaniedbań i skupiania nie na synach, pięknym urządzeniu mieszkania kojarzę mu się z taką „domową żoną” ech, co ja bym dała aby cofnąć czas...
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: teodora »

Paradowac na pewno nie :) bo to wiesz jak działa..

Ja robię tak:Zrobiłam rewizję garderoby, noszę ładne domowe sukienki zamiast dresów, mam kilka ładnych koszulek nocnych (kobiecych ale wiesz takich żeby dzieci też mogły mnie w nich zobaczyć:D) . Założyłam, że od teraz w mojej garderobie jest tylko kobieca bielizna w której dobrze się czuję (wszystkie inne fatalaszki które nie spełniają moich wymogów poszły do kosza lub Caritas) I nie paraduję przed nim/dla niego, ale po prostu już teraz nie mam innych rzeczy - takich wiesz co noszę jak on jest a inne wtedy gdy go nie ma. Skoro mieszkamy razem to nie ma opcji, zawsze gdzieś tam mnie zobaczy. Wręcz na początku sama żeby nie czuć, że 'paraduję', to po przebraniu się na noc, zarzucałam na siebie kardigan (ale żeby jakaś koronka wystawala:P)

Poczytaj historie Rut, Judyty, Estery. Od nich czerpię inspirację. Tylko zawsze mam w głowie, że chcę walczyć z Bogiem-tak jak one (choć czesto ogarnia mnie zwątpienie)
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

teodora pisze: 05 sty 2020, 13:10 Paradowac na pewno nie :) bo to wiesz jak działa..

Ja robię tak:Zrobiłam rewizję garderoby, noszę ładne domowe sukienki zamiast dresów, mam kilka ładnych koszulek nocnych (kobiecych ale wiesz takich żeby dzieci też mogły mnie w nich zobaczyć:D) .

Poczytaj historie Rut, Judyty, Estery. Od nich czerpię inspirację. Tylko zawsze mam w głowie, że chcę walczyć z Bogiem-tak jak one (choć czesto ogarnia mnie zwątpienie)
Zrobię tak samo, dziękuję! A gdzie znajde wątki Rut Judyty i Estery? Na starym forum? Z ktorego roku? Chętnie skorzystam
ODPOWIEDZ