Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: nałóg »

lustro pisze: 08 gru 2019, 23:29 Nałóg

Bylam pelna uznania dla Ciebie, nawet jak nie do konca sie z Tobą zgadzalam
I chyba pozostał czas przeszly
Bo zapytałem o to CO JEST KARĄ -bo jest wina? No cóż Lustro...... pewnie dam radę żyć z tym, choć ja jestem dość konserwatywny i lubię nazywać rzeczy/sprawy po imieniu.
Pustelnik pisze: 09 gru 2019, 0:16 Czemu ma służyć Twoje pytanie? Jaką "mądrość" chcesz ogłosić nałogu ?
Pustelniku....wyjaśniam jeszcze raz: jak jest wina to powinna być i kara..... i tu moje pytanie do dyskutantów: co jest karą dla np.zdradzonych za winę (którą tak zdefiniowała Lustro) gdy ja określałem to jako "udział" w kryzysie. Jak nie " załapałeś " sensu tego pytania "jak wina to jaka kara?",tych przenośni .....to trudno.
lustro pisze: 08 gru 2019, 23:36 Nie wydaje mi się, zeby moja dalsza obecnosc w tym wątku miala sens.
Lustro, nie strzelaj focha może...co? jak dla mnie to Ty dość często jesteś swoistym "wyrzutem sumienia" co poniektórych uczestników bo pokazujesz na swoim przykładzie ,że w życiu nic nie bierze się z niczego. Kryzys i często zdrada to reakcja (czasami mocno odłożona) na relacje w małżeństwie.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: renta11 »

nałóg pisze: 09 gru 2019, 12:30
wyjaśniam jeszcze raz: jak jest wina to powinna być i kara..... i tu moje pytanie do dyskutantów
A kto Ci powiedział, że jak jest wina to powinna być kara? Dlaczego kara, dlaczego powinna?
Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma? No i co?
Założenie jest z gruntu nieprawdziwe.
Rozumiem, że Ty chciałbyś, aby była kara w sytuacji gdy ktoś ma winę? Dlaczego?
Kiedyś w KK Bóg był głównie sprawiedliwy, dzisiaj jest bardziej miłosierny. Nie sądzę, aby Bóg koniecznie chciał mnie ukarać za jakąś winę, raczej myślę, że chciałby abym poniosła konsekwencje i wyciągnęła wnioski. Ale to ja tak myślę. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
krople rosy

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: krople rosy »

nałóg pisze: 09 gru 2019, 12:30 Lustro, nie strzelaj focha może...co? jak dla mnie to Ty dość często jesteś swoistym "wyrzutem sumienia" co poniektórych uczestników bo pokazujesz na swoim przykładzie ,że w życiu nic nie bierze się z niczego
Ja nie bardzo rozumiem tej gloryfikacji Lustro , na prawdę. Cieszę się, że się nawróciła i grzebać w jej sumieniu nie zamierzam ani rozliczać bo to nie moja sparwa ale jesli już ktoś w tej sytuacji zasługuje na miano bohatera to raczej jej mąż.
Wyrzutem sumienia dla zdradzajacych może być wg mnie Jacek Sychar bo mimo krzywdy i odrzucenia ze strony żony zachował wierność i uczciwość małżeńską. I inni którzy nie poddają się i szukają winy w sobie by uleczyć to co jeszcze można....
Nikt nie jest wart potepiania i skreslenia ale moim zdaniem trochę się rozmywają wartości i priorytety gdy się akcentuje postawę zdradzajacego który pokazuje jak obojetność i brak miłości zabija, jako coś wartego podziwu. Swaidectwo Lustro jest ważne pod tym względem że odsłania braki miłości każdej ze stron i pokazuje jaką drogą zmierza związek z wygasającym zainteresowaniem, czułością i miłością. Ale przecenianiem wg mnie jest stawianie zdradzającego jako wyrzutu sumienia dla zdradzanych/zdradzonych.

Każdy z nas może pójść tą drogą ( na skróty, szeroką i przestronna) gdy się zaczyna w małzenstwie sypać. Każdy się może usprawiedliwić że to dlatego bo.....ale ja tego nie kupuję. Nie chodzi o to by się smagać biczami do końca życia za popełnione krzywdy ale by umieć wziąć swoją odpwoiedzialność za zdradę. I warto pamiętać że się też współmałżonka naraża na niebezpieczeństwo gdy się szuka szczęścia poza nim. Nikt nie jest z żelaza i skoro żona/mąż popłynęli i pozwolili sobie na niewierność to się ma mocny argument ku temu by i samemu szukać tego czego się nie znajduje u współmałżonka. I jesli ten małżonek mimo wszystko ostał się w wierności, wziął na klatę swoje winy i pozwolił wrócić zdradzajacemu budując z nim dalej małżeńskie szczęście to to jest postawa godna podkreslenia i dowartościowania.


Proszę nie traktować tego wpisu jako wycieczki personalnej do Lustro. Piszę ogólnie o osobach które się zdrady dopuściły , Lustro jest tu tylko repezentantką tych osób i sytuacji małżeńskich dlatego pozwoliłam sobie do niej się odnieść.

Nie chcę nikogo atakować. Po prostu wyrażam swoje zdanie.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: nałóg »

renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 A kto Ci powiedział, że jak jest wina to powinna być kara? Dlaczego kara, dlaczego powinna
Rento, w cytowanym przez Ciebie zdaniu z mojego postu zabrakło słowa "czy " przed "powinna" i "czy" przed 'powinna być" kara.
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma? No i co?

I nic. Czy jak jedziesz samochodem i łamiesz przepisy Kodeksu Drogowego to jesteś winna złamania tych przepisów? W tym samym Kodeksie za ten potencjalnie łamany przepis prawa jest sankcja karna jako kara za bycie winnym/ną złamania prawa.
Podobnie Kodeks Karny....... a to że
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma?
nie ma "kary" wcale nie znaczy ,że delikwent łamiący prawo nie jest winny.
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Założenie jest z gruntu nieprawdziwe.
Czyje założenie? moje? czy Twoje?
Podobnie rzecz się ma w prawie podatkowym: rozliczenie roczne powinno być zgodnie z prawem złożone do US do końca kwietnia a Kodeks Karno-Skarbowy przewiduje określone kary dla bycia winnym złamania tego zawitego przepisu.
Winny nie płacenia alimentów podlega karze z Kodeksu Rodzinnego i Kodeksu karnego i nawet jak unika do czasu kary to wcale nie znaczy że nie jest winny.

Projektant hali w Katowicach, kierownik budowy i inspektor nadzoru mimo upływu lat zostali uznani winnymi zaniedbań i usłyszeli wyroki.
Jeszcze raz postawie zacytuje Twoje twierdzenie:
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma? No i co?
Założenie jest z gruntu nieprawdziwe.
Logika pokazuje że nawet jak jakiś czyn łamiący prawo nie zostaje ukarany (przekraczanie prędkości) to nie znaczy że delikwent nie jest winny złamania prawa.

PD
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: JolantaElżbieta »

Pytanie brzmi - czy to kryzys doprowadził do zdrady, czy zdrada do kryzysu. Moim zdaniem często jest tak, że jak w małżeństwie nie dostaje się tego co chce, to z niedojrzałości idzie się w zdradę - wybór najgorszy z możliwych - odpowiedzialność w stu procentach po stronie zdradzacza. A czasami bywa tak, że w małżeństwie nie dostaje się tego, co się chce - powstaje myśl o zdradzie i celowo doprowadza się do kryzysu, żeby mieć pretekst do zdrady i odejścia. Wina jest w stu procentach po stronie zdradzającego, ale obwinia się małżonka, że to przez kryzys i niemożnośc dogadania się. A wszystko jest przeprowadzone w białych rekawiczkach - ale z premedytacją.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: renta11 »

nałóg pisze: 09 gru 2019, 16:04
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 A kto Ci powiedział, że jak jest wina to powinna być kara? Dlaczego kara, dlaczego powinna
Rento, w cytowanym przez Ciebie zdaniu z mojego postu zabrakło słowa "czy " przed "powinna" i "czy" przed 'powinna być" kara.
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma? No i co?

I nic. Czy jak jedziesz samochodem i łamiesz przepisy Kodeksu Drogowego to jesteś winna złamania tych przepisów? W tym samym Kodeksie za ten potencjalnie łamany przepis prawa jest sankcja karna jako kara za bycie winnym/ną złamania prawa.
Podobnie Kodeks Karny....... a to że
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma?
nie ma "kary" wcale nie znaczy ,że delikwent łamiący prawo nie jest winny.
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Założenie jest z gruntu nieprawdziwe.
Czyje założenie? moje? czy Twoje?
Podobnie rzecz się ma w prawie podatkowym: rozliczenie roczne powinno być zgodnie z prawem złożone do US do końca kwietnia a Kodeks Karno-Skarbowy przewiduje określone kary dla bycia winnym złamania tego zawitego przepisu.
Winny nie płacenia alimentów podlega karze z Kodeksu Rodzinnego i Kodeksu karnego i nawet jak unika do czasu kary to wcale nie znaczy że nie jest winny.

Projektant hali w Katowicach, kierownik budowy i inspektor nadzoru mimo upływu lat zostali uznani winnymi zaniedbań i usłyszeli wyroki.
Jeszcze raz postawie zacytuje Twoje twierdzenie:
renta11 pisze: 09 gru 2019, 13:08 Zdecydowanie częściej w życiu występuje sytuacja, że jest wina, a kary ... nie ma? No i co?
Założenie jest z gruntu nieprawdziwe.
Logika pokazuje że nawet jak jakiś czyn łamiący prawo nie zostaje ukarany (przekraczanie prędkości) to nie znaczy że delikwent nie jest winny złamania prawa.

PD
Nie masz racji. Twoje cytaty dokładnie brzmią
Czy jak jest wina to powinna być kara?
i następny
Pustelniku....wyjaśniam jeszcze raz: jak jest wina to powinna być i kara..... i tu moje pytanie do dyskutantów:
A cały Twój wywód na temat przepisów jest nie na temat. Bo akurat za zdradę nie ma żadnych kar, ani w przepisach karnych, cywilnych, czy innych. I wina nie jest nierozerwalnie związana z karą. Skąd taki pomysł?
Więc założenie, że jak piszemy o winie to powinniśmy pisać o karze są absurdalne. Co chciałeś przekazać? Do czego zmierza ta dyskusja? I zamiast odpuścić, to drążysz temat. Odpuść, nie idź tą drogą Sabo :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: lustro »

JolantaElżbieta pisze: 09 gru 2019, 16:41 Pytanie brzmi - czy to kryzys doprowadził do zdrady, czy zdrada do kryzysu. Moim zdaniem często jest tak, że jak w małżeństwie nie dostaje się tego co chce, to z niedojrzałości idzie się w zdradę - wybór najgorszy z możliwych - odpowiedzialność w stu procentach po stronie zdradzacza. A czasami bywa tak, że w małżeństwie nie dostaje się tego, co się chce - powstaje myśl o zdradzie i celowo doprowadza się do kryzysu, żeby mieć pretekst do zdrady i odejścia. Wina jest w stu procentach po stronie zdradzającego, ale obwinia się małżonka, że to przez kryzys i niemożnośc dogadania się. A wszystko jest przeprowadzone w białych rekawiczkach - ale z premedytacją.
JolantaElżbieta

Czy jest roznica wedlug Ciebie pomiedzy
Nie dostaje sie to, co chce
A
Nie dostaje się tego, czego sie potrzebuje
?
Lunaaa
Posty: 15
Rejestracja: 15 wrz 2019, 15:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: Lunaaa »

JolantaElżbieta jakze w samo sedno uderzone!!!! Brak dojrzałości, brak odpowiedzialności za podjęte życiowe decyzje! Dojrzali ludzie ratują wszystko do ostatniego tchu! Niedojrzali z hasłem "mam prawo do swojego szczęścia" z premedytacją, bez skrupułów, po trupach bez względu na ofiary do swojego celu w bialych rękawiczkach!
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: lustro »

white chocolate pisze: 09 gru 2019, 15:37 Ja nie bardzo rozumiem (...)

To prawda, nie rozumiesz.

Tobie sie wydaje, że ja chce siebie usprawiedliwiać.
Siebie i nie tylko siebie.
Nie rozumiesz po co sie tu pojawiam i pisze rzexzy wywolujace takie reakcje jak twoja.
Niepopularne, niemile widziane.


To ja Ci cos pokaże
white chocolate pisze: 09 gru 2019, 15:37 I jesli ten małżonek mimo wszystko ostał się w wierności, wziął na klatę swoje winy i pozwolił wrócić zdradzajacemu budując z nim dalej małżeńskie szczęście to to jest postawa godna podkreslenia i dowartościowania.
To twoje wlasne słowa. I to prawda.

Pisze tu, bo chciala bym, zeby ci, którzy moga, potrafia, którzy maja jeszcze na to sposobność, odzyskali swoje malzenstwa i wspolmalzonkow.
Zeby kazde sakramentalne malzenstwo mialo taką szansę nie tylko w motto, ale naprawde.

Nam sie udalo... Bo mój maz oderwal się od gloszonych teorii twardej milosci itp, a zaczal działać sercem. Bo uznal swoje winy, przeprosil i umial sam powiedziec za co.
Bo przebaczyl po prostu.
Nie domagal sie zadośćuczynienia.
ZROZUMIAL.
I nie pytajcie - a co ty lustro? Przeprosilas? Zadoscuczynilas? Padlas na kolana?
BO TO BEZ ZNACZENIA
Bo tak na prawde sa to pytania o to, co dostaniecie w zamian. Jak się ma zachowac wasz wspolmalzonek.
A powinno pasc pytanie - co JA moge zrobic, zeby moglo sie nam udać.

Nie potrafie tego inaczej napisac.
Jasniej.
Traktowanie mnie jak wroga jest bezsensowne
Ja swoje malzenstwo uratowalam, mam.
Dziele sie z wami moze trudnym przepisem na szansę, ale on u nas zadzialal.
Ja nie muszę tu pisac i wystawiac się na nieustajace ataki, pomowienia, obrazanienie... Mnie to nie jest potrzebne.
Pisze tu, bo chciala bym nie byc jednym z nielicznych wyjatkow - porzucajacego i zdradzajacego, ktory wrocil.
Jednym z nielicznych wyjatkow malzenstw uratowanych.

To od kazdego z was zalezy ile szansy sobie i waszemu malzensrwu dacie.
Pustelnik

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: Pustelnik »

Lunaaa pisze: 09 gru 2019, 18:49 JolantaElżbieta jakze w samo sedno uderzone!!!! (...) Dojrzali ludzie ratują wszystko do ostatniego tchu!
(...) Niedojrzali z hasłem "mam prawo do swojego szczęścia" z premedytacją, bez skrupułów, po trupach bez względu na ofiary do swojego celu w bialych rękawiczkach!
Bardzo dziwne ....
Ratowanie "do ostatniego tchu" swojej firmy o określonej działalności gdy rynek się zmienił i brak zapotrzebowania na usługi ?
Ratowanie "do ostatniego tchu" relacji przyjacielskiej lub koleżeńskiej (bez podstekstów) gdy druga osoba nie jest już zainteresowana podtrzymywaniem relacji ?
I masę innych kontrprzykładów (można by podać) ?!?
Pozdro !
jacek-sychar

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: jacek-sychar »

lustro pisze: 09 gru 2019, 19:13 Nam sie udalo... Bo mój maz oderwal się od gloszonych teorii twardej milosci itp, a zaczal działać sercem. Bo uznal swoje winy, przeprosil i umial sam powiedziec za co.
Bo przebaczyl po prostu.
Nie domagal sie zadośćuczynienia.
Droga Lustro

I cześć i chwała Twojemu mężowi, że potrafił tak postąpić.
Również cześć i chwała, że Ty potrafiłaś się wznieść ponad swoje uprzedzenia i dumę i wróciłaś do męża.
Ale jak z tego wynika, żeby nastąpił powrót, musi być działanie z każdej strony.
Niestety, ale większość z nas nie ma możliwości naprawy swojego związku, bo nasi małżonkowie po prostu tego nie chcą.
Wyobraź sobie, że ja przeprosiłem moją żonę za to co zrobiłem i czego nie zrobiłem (tak na wyrost i wszelki wypadek). I jaka była reakcja żony? Że ten list załączyła do pozwu rozwodowego jako JEDYNY swój dowód.
I tak przy okazji, to nie domagałem się zadośćuczynienia, bo nie mając z nią kontaktu, nie miałem jak tego zrobić czy wymagać. ;)
krople rosy

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: krople rosy »

Wybacz Lustro , z całym szacunkiem ale nie urzekła mnie Twoja historia.
Nie będę już doprecyzowywala: dlaczego.
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: Ukojenie »

lustro pisze: 09 gru 2019, 19:13
Ja swoje malzenstwo uratowalam, mam.
Dziele sie z wami moze trudnym przepisem na szansę, ale on u nas zadzialal.
Wydaje mi się, że wyłacznie dzięki Mężowi uratowalaś małżeństwo..
To jego dobra wola.



A ogolnie to zdradzony raczej zawsze szuka winy w sobie. Niepotrzebnie.
Uważam, że niezaspokojone potrzeby w małzenstwie nie są wytłumaczeniem. nawet gdy zdradzony jest "winny" bo byl taki owaki, bo coś robil czy czegoś nie robil -to też nie jest wytlumaczeniem dla zdrady tylko moze byc przyczyna kryzysu. A kryzysy, braki, nieporozumienia, nasze kompleksy i niedowartościowania itp mozna wyleczyć bez uprawiania sexu z kowalskim/kowalska. Sex pozamałzenski to upadek zdradzajacego.

Ale tak to jest gdy toleruje sie sex przedmalzenski a pozniej pozamalzenski, traci na znaczeniu.
krople rosy

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 09 gru 2019, 19:13 Ja nie muszę tu pisac i wystawiac się na nieustajace ataki, pomowienia, obrazanienie..
[/quote
A gdzie te nieustające ataki, pomowienia i obrażanie?
Ja tu widzę zwykłą dyskusję na pewien temat i wyrażenie swojego zdania.
Ewuryca

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

Post autor: Ewuryca »

I podpisuję się pod Jackiem, tak naprawdę tam gdzie chęci naprawy są z dwóch stron tam po wspólnej pracy pewnie uda się wyjść z kryzysu. A tam gdzie ktoś po prostu odchodzi i ucina kontakt, tam nasze starania, czy to twarde granice czy zalewanie miłością na nic się zda.
ODPOWIEDZ