Poważny kryzys małżeński

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: A.zelia »

Mnie osobiście razi zarzut założenia portek. Bo w wielu, bardzo wielu przypadkach to założenie portek w praktyce wygląda tak, że mężczyźni nie rozumieją, że wysłanie kobiet do pracy zawodowej to jest rewolucja totalna, a uznają, że kobieta wykonuje obowiązki jak w podziale tradycyjnym, tyle, że dorzucimy jeszcze etat, bo pieniądze do domu trzeba przynieść. Jak ktoś to ujął - pracuje tak jakby była bazdzietną panną, ale domem się zajmuje jakby była bezrobotna.

To tak nie działa.

znam niestety sporo przypadków, kiedy mąż pracuje, mając w nosie, że żona pracuje na równi z nim, a w kwestii domu i dziecka - potrzebujesz to zrób, ja nie potrzebuję. Czyli jak pisze Wrocka - zrobi ona albo nie będzie zrobione. Z pracy wracają obydwoje, mąż pada przed komputer/tv, żona przeskakuje na drugi etat i jeszcze chandryczy się w roli Cerbera zaganiającego do życia w rodzinie. Skacze wokół męża, motywuje, namawia, i "broni" czasu z rodziną jakby broniła doktoratu - musi szeroko umotywować, że fajnie i warto, a najlepiej "wynagrodzić" to "poświęcenie" adekwatną ilością czasu przed kompem/tv gdy pracująca żona będzie się uwijać w domu. Mężowi w to graj, o ile rodzina w 100% jest podporządkowana meczykowi czy grze, a zarzuty o przejęcie steru pojawiają się dopiero jak jest chęć wymiksowania się ze związku. I serio - znane mi sytuacje to te, gdy żony rozmawiały, słuchały, chciały aktywnosć rodzinną z meżami uzgodnić. ale oni byli zainteresowani tylko tym jw. Tak to często, Nałóg, wygląda.

Na innym forum kobieta w takiej sytuacji po latach starań powiedziała mężowi, ze jest z nim tylko dla dzieci. Nie dotarło. Prośby o ratowanie, rozmowy, terapię były wyśmiewane. dojrzewała 4 lata do odejścia i odeszła. I nagła BUM. chodźmy na terapię, chciałaś, co się mogło zmienić. Szantaż dziećmi, które pan miał wiadomo gdzie itd itp. Skończyło się rozwodem.
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: nałóg »

WrocKa pisze: 03 gru 2019, 10:44 Niestety martwi mnie bardzo ten seksulany aspekt odmóżdźenia. Nie chce mi się wierzyć, że mój mąż naprawdę mógłby tak dać się omotać.
a wiesz że piszę to z pozycji mężczyzny? co nie znaczy że wszystko o czym pisze przeżyłe
WrocKa pisze: 03 gru 2019, 10:44 No i nie karałam go nigdy brakiem seksu. Owszem gderałam, pouczałam, suszyłam głowę, ale pożycie mieliśmy udane. Przynajmniej w moim odczuciu...
ja bym powiedział z naciskiem na :
WrocKa pisze: 03 gru 2019, 10:44 Przynajmniej w moim odczuciu...
nawet jak tak było to jego "przebudzenie" wyszukuje negatywy a nie pozytywy ....wg zasady: kto chce (naprawy, relacji) to szuka sposobu, a kto nie chce (naprawy, relacji) to szuka powodu
Co potwierdza to:
WrocKa pisze: 03 gru 2019, 10:44 Zapytałam nawet: to co nic dobrego Twoim zdaniem nie przeżyliśmy? A on mi na to: nie pamiętam. Może coś było, ale nie za wiele.
WrocKa pisze: 03 gru 2019, 10:44 I wracając do kwestii potencjalnej kowalskiej: jak się dowiedzieć, czy ona jest czy jej nie ma.
jak chcesz się katować to zajmij się szukaniem "kowalskiej".... wtedy staniesz się jej mentalną i emocjonalną "niewolnicą"
Zajmij się sobą, swoim rozwojem, synkiem, wyglądem, pogodą ducha..... tak aby mąż zobaczył co ewentualnie może stracić. Twoja postawa, Twój wygląd, Twoja dbałość o siebie i granice może być antidotum na aktualne "odmóżdżenie".

Zmieniaj siebie (a nie otoczenie) a pod wpływem Twoich zmian ma szansę zmienić się też i Twoje otoczenie, a już na pewno zmieni się postrzeganie tego otoczenia.
To zasada w pracy nad sobą przy pomocy 12 Kroków.
PD
WrocKa
Posty: 124
Rejestracja: 28 lis 2019, 15:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: WrocKa »

Wrocka może on ma teraz taki okres w życiu (kryzys wieku średniego) ? Zakładam, że mąż ma około 40- stki? I przepraszam Panowie ale to dla nas kobiet to jakaś wiedza tajemna co wówczas (nie u wszystkich) się z Wami dzieje. Ciężko to udźwignąć i zrozumieć kobiecie. Oprócz tego oczywiście dochodzą kłopoty w relacji i zaczyna być zaprawdę strasznie


Nie inaczej. Mąż jest właśnie w tym wieku. Zaczął ćwiczyć, nagle różne pasje odkrywa i wszystkiego chce spróbować. Typowy kryzys wieku średniego, ale oczywiście jak mu o tym powiedziałam, to zaprzeczył i mnie wyśmiał.

No i teraz to tak wygląda, jakby on miał jeszcze tyle do zrobienia (maratony, wyprawy górskie, gra na instrumencie, nauka nowego języka) a ja ze swoją prozą życia stoję mu na przeszkodzie i podcinam skrzydła.
Jozka
Posty: 66
Rejestracja: 07 wrz 2019, 10:56
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Jozka »

Nie inaczej. Mąż jest właśnie w tym wieku. Zaczął ćwiczyć, nagle różne pasje odkrywa i wszystkiego chce spróbować. Typowy kryzys wieku średniego, ale oczywiście jak mu o tym powiedziałam, to zaprzeczył i mnie wyśmiał.

No i teraz to tak wygląda, jakby on miał jeszcze tyle do zrobienia (maratony, wyprawy górskie, gra na instrumencie, nauka nowego języka) a ja ze swoją prozą życia stoję mu na przeszkodzie i podcinam skrzydła.
Wiesz co ja zrobiłam w tym okresie mojego męża? Zajęłam się sobą. Podnoszeniem swoich kwalifikacji zawodowych dzięki czemu mam teraz wysoką pozycję zawodową i gdy mąż zastosował przemoc finansową to sobie poradziłam bez jego pieniędzy. Zaczęłam poznawać ludzi, robiłam to mnie cieszy... Należę do wspaniałej Wspólnoty w Odnowie i jestem wdzięczna Bogu za każdy dzień.
A mojemu mężowi przeszły już maratony i inne. Teraz ma pasję obwiniania mnie za całe zło. I trudno. Kocham go dalej z daleka.

I teraz u mnie jest tak:
autor: nałóg » 03 gru 2019, 11:56
nawet jak tak było to jego "przebudzenie" wyszukuje negatywy a nie pozytywy ....wg zasady: kto chce (naprawy, relacji) to szuka sposobu, a kto nie chce (naprawy, relacji) to szuka powodu
I uwierz mi Wrocka nie wytłumaczysz mu tego. Jeśli nie zrozumie sam co traci - nie wytłumaczysz.
WrocKa
Posty: 124
Rejestracja: 28 lis 2019, 15:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: WrocKa »

Jozka podziwiam Cię, że znosisz to z takim spokojem i dalej go kochasz.

Ja mojego kocham, ale nie wiem na ile starczy mi tej miłości, bo czasem taki gniew i ból mnie zalewa, że myślę że jak będzie tak dalej to moja miłość będzie wystawiona na dużą próbę.

Wiesz ja zajmuje się sobą, pracuję, wykształcenie już mam. Jestem też atrakcyjną kobietą dbająca o siebie (mam tego swiadomość, ale też słyszę od innych). Tylko mój mąż jakoś tego niie widzi. Od dawna w sumie nie słyszałam od niego żadnego komplementu.

Jestem szczupła a odkąd on zaczął ćwiczyć cały czas mi dogryza, że mogłabym też zacząć i schudnąć jeszcze trochę...

Nie wiem już jak miałabym się zająć sobą, żeby zwrócił uwagę.
Mam i zawsze miałąm powodzenie u mężczyzn, ale mnie inni nie interesują. Mam zacząć wzbudzać w mężu zazdrość? Chyba nie o to chodzi....

Sama już nie wiem. Czytam teraz "Miłość potrzebuje stanowczosci" i mam mieszane uczucia. Czy naprawdę trzeba olać ukochaną osobę, pokazać że Ci nie zależy i że masz to w nosie, zeby znów zaczęło jej zależeć? To jakaś gra jest i wydaje mi się sztuczna, w stylu pokaż mu że Ci nie zależy to jemu zacznie zależeć, bo facet to łowca itd.
A gdzie w tym wszystkim uczucie, bliskość? Takie podchody to można robić w fazie randkowania. Myślałam, że my po tylku latach jesteśmy już na innym etapie wtajemniczenia....
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Al la »

WrocKa pisze: 03 gru 2019, 10:44
I wracając do kwestii potencjalnej kowalskiej: jak się dowiedzieć, czy ona jest czy jej nie ma. Przecież jak jest to on się nie przyzna. Musiałabym złapać za rękę i to pewnie też by powiedział, że nie jego ręka...Jest sens w ogóle drążyć ten temat?
Czy czekać aż samo wyjdzie?
Wrocka, z mojego doświadczenia wiem, że nie warto, chociaż bardzo kusi chęć dowiedzenia się prawdy.
Ale ( następny slogan): prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa.
Nawet jak nie szukasz, to się dowiesz.
Ja robiłam wszystko, żeby dojść sprawiedliwości i dowiedzieć się kto, gdzie, jak i z kim.
Mam separację, a zebranych dowodów nigdy nie wykorzystałam.
WrocKa pisze: 03 gru 2019, 14:57

Sama już nie wiem. Czytam teraz "Miłość potrzebuje stanowczosci" i mam mieszane uczucia. Czy naprawdę trzeba olać ukochaną osobę, pokazać że Ci nie zależy i że masz to w nosie, zeby znów zaczęło jej zależeć? To jakaś gra jest i wydaje mi się sztuczna, w stylu pokaż mu że Ci nie zależy to jemu zacznie zależeć, bo facet to łowca itd.
A gdzie w tym wszystkim uczucie, bliskość? Takie podchody to można robić w fazie randkowania. Myślałam, że my po tylku latach jesteśmy już na innym etapie wtajemniczenia....
Nie, nie chodzi o to, aby olać, ale żeby postawić granice.
Określić swoje potrzeby.
No właśnie, znasz swoje potrzeby?
Ja nie miałam o tym pojęcia, myślałam, że moimi potrzebami jest dobro męża i dzieci.
Że mam prawo do samorealizacji, własnych pasji, niezgody na ciągłą krytykę, na przemoc w jakiekolwiek formie.
Polecam "Granice w relacjach małżeńskich" Townsend John , Cloud Henry
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Jozka
Posty: 66
Rejestracja: 07 wrz 2019, 10:56
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Jozka »

Wiesz kocham go bo tak mu przysiegalam. To moja decyzja kochać go mimo że on mnie nie kocha. Ale ja ten okres złości, który Ty przechodzisz mam już za sobą. Bardzo mi pomógł. Bo dałam sobie prawo do zauważenia że jestem źle traktowana, że nie jestem wycieraczką. I to był moment postawienia granic sobie. Że więcej mu nie pozwolę siebie krzywdzić.

Ja też Ci polecam książkę Granice w relacjach małżeńskich. Ja stosuję zasady z rozdziału, gdzie druga strona ich nie chce respektować. Niestety..

I fajnie że dbasz o siebie. Rób to teraz dla siebie. Wydaje mi się że Twój mąż musi zauważyć że przemiana nastąpiła na głębszym poziomie. Że możesz żyć bez niego. Ale jednocześnie jeśli będzie chciał być z Tobą to możecie razem naprawiać Waszą relację.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Ruta »

Nie jestem za tym, żeby za wszelką cenę dowiadywać się czy jest kowalska. Tak naprawdę wiem, że ona jest i wiem kim jest, znam mojego męża, widziałam co się dzieje. Ale choć wiem, to nie wiem - bo nigdy tego nie sprawdziłam - dzięki temu nawet jak jest kowalska w życiu mojego męża (nadal w trybie warunkowym - bo nie sprawdziłam), to nie ma jej w moim życiu. Jakoś nie czuję potrzeby zapraszania jej do siebie, potwierdzania. Łatwiej mi też patrzeć na męża. Gdybym wiedziała tak na pewno o kowalskiej to doszłyby bardzo silne emocje. Wyjaśniłam sobie, że to nie mój problem. Nie wpłynę na decyzje męża, a gdybym zaczęła działać w kwestii kowalskiej - szpiegować, sprawdzać, a potem urządzać histerie - raczej nie wypadłoby to na moja korzyść. Nikt nie lubi być szpiegowany i sprawdzany, ani doświadczać czyjejś histerii.
Moja wredna część natury mówi mi też, że nad kowalską mam tą przewagę, że ona o mnie wie. Niech ona urządza histerie o mnie...

Do takiej postawy przywiodła mnie lektura wielu wątków tu na forum - gdy żona raz wpuści kowalską do głowy to ona tam zostaje, nawet gdy małżonkowie wracają do siebie, ona wtedy jest jak cierń. Po co narażać siebie i swoje małżeństwo na taki dramat?

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

Daleko mi do takiego ideału miłości, ale kiedy mam chwile słabości - to się nim wspieram. I nie robię nic by poznać prawdę o kowalskiej. A znajomych gotowych mi uprzejmie donieść informuję, że mnie to nie interesuje: mąż się wyprowadził i nie czuję potrzeby sprawdzania co robi i z kim. Z początku mówiłam tak, by chronić się przed bólem, teraz z pełnym przekonaniem.
WrocKa
Posty: 124
Rejestracja: 28 lis 2019, 15:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: WrocKa »

Moi Drodzy,

Od soboty modlę się o moje małżeństwo Nowenną Pompejańską. Czytałam, że zły bardzo nie lubi różańca a szczególnie tej modlitwy i wiele osób doznało jego wściekłości przy odmawianiu jej.
Muszę przyznać, że i u mnie dzieje się coś dziwnego....
W nocy po tym, jak zaczęłam ją odmawiać budziłam się zlana potem a rano miałam takie dziwne uczucie ciężkości na piersi i strasznego doła, zwątpienie, czy to wszystko ma sens. Chciało mi się płakać i miałam nawet myśli samobójcze, że najlepiej to by było jakbym się w ogóle nie obudziła...
Również mój mąż był tego dnia dla mnie wyjątkowo niemiły, agresywny wręcz. Naskoczył na mnie bez powodu, pomimo że raczej starałam się zejść mu z drogi.
To wszystko sprawiło, że zaczęłam bardzo wątpić czy to wszystko ma sens, czy może nie lepiej po prostu się rozwieść, po co mi ten różaniec itp...

Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia przy Pompejance? Zaczynam się zastanawiać, czy to naprawdę zły chce mnie zniechęcić i odciągnąć od Boga czy ja już może świruję....

Z góry dzięki za Wasze komentarze i doświadczenia

Z Bogiem!
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: tata999 »

Może z perspektywy czasu będzie łatwiej określić, czy to zły, czy świrowanie.
Ewuryca

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Ewuryca »

Witaj, tak ja odmawiałam 3 razy. Za każdym razem z innymi dreczeniami. Ostatnia trzecia odnawiana niedawno doprowadziła mnie do granic wytrzymałości ale dałam radę. Świadectw o dręczeniu innych podczas odnawiania NP też słyszałam i to z bliskiego otoczenia. Dobrze abyś mogła być w łasce uświęcającej kiedy ją odmawiasz. Pomaga. A NP zawsze daje jakaś łaskę więc nie przestawaj.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Niepozorny »

WrocKa pisze: 04 gru 2019, 10:15 Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia przy Pompejance? Zaczynam się zastanawiać, czy to naprawdę zły chce mnie zniechęcić i odciągnąć od Boga czy ja już może świruję....
Gdy zacząłem nowennę pompejańską, to zachowanie mojej żony w stosunku do mnie było gorsze niż wcześniej. Wręcz denerwowało ją to, że się modliłem. Kilka dni przed zakończeniem części błagalnej odkryłem, że żona mnie zdradza (co podejrzewałem wczęśniej) i wtedy pojawiły sie u mnie wątpliwości, czy jest sens kontynuować pompejankę. Nie zrezygnowałem jednak z części dziękczynnej. Przed końcem nowenny żona się wyprowadziła i choć był to mój najtrudniejszy okres w życiu, to nowena pompejańska pomogła mi przez to przejść. Uważam, że zły na pewno będzie próbował Cię zniechęcić.
Z braku rodzi się lepsze!
Niebajka
Posty: 823
Rejestracja: 06 sie 2019, 2:53
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: Niebajka »

WrocKa pisze: 02 gru 2019, 13:46 Dziekuję A la,

Teraz właśnie mam największy problem, żeby tą wartość zobaczyć. Zawsze wydawało mi się, że jestem przebojowa, pewna siebie a teraz wszystko prysło. Poczucie mojej wartości spadło do zera albo minus coś tam. Cały czas zadaję sobie pytanie jak to możliwe, że on przestał mnie kochać. Przyrzekał do śmierci a teraz co, nagle minęło? Przez to czuję się bezwartościowa i niewarta miłości. Rozumiem, że nie byłam idealną partnerką i mam wiele wad, nad którymi chcę pracować, ale kocha się pomimo wad. Tego nie mogę zrozumieć i jak o tym myślę, to mi serce pęka.
Postaram się wziąć udział w spotkaniu na żywo. Mam nadzieję, że mnie to umocni.
Mam pasje i zainteresowania, ale chwilowo nie mam motywacji do niczego. Nawet w pracy nie mogę się skoncentrować, bo głowa pęka mi od tych wszystkich myśli...
Dziękuję za modlitwę i też modlę się za wszystkich innych w kryzysie.
Hej WrocKa,

I ja w podobnej sytuacji jestem. Mąż twierdzi, że mnie nie kocha.
Ludzka miłość nie jest doskonałą. Ludzka miłość potrafi zawieść. Ludzka miłość nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. Nie zawsze trwa. To się właśnie stało.
Jeżeli Twoje poczucie wartości wisiało na ludzkiej miłości, to... no cóż... moje też.
Ale ja jestem krok dalej i chcę Ci powiedzieć:
Bóg cię kocha. Miłością doskonałą, ta nie przeminie. Tej zaufaj. Bóg cię powołał na ten świat. Miał i ma dla ciebie misję. Jesteś na tym świecie że swoimi zaletami i wadami po coś. Może w tym kryzysie nawet bardziej trzeba szukać, może chodzi o Twoje świadectwo? Głęboko wierzę, że On ma plan dla Ciebie i dla mnie. Chyba teraz jest ta trudna część planu.

Przytulam,
Niebajka
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
WrocKa
Posty: 124
Rejestracja: 28 lis 2019, 15:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: WrocKa »

Ludzka miłość nie jest doskonałą. Ludzka miłość potrafi zawieść. Ludzka miłość nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. Nie zawsze trwa. To się właśnie stało.
Jeżeli Twoje poczucie wartości wisiało na ludzkiej miłości, to... no cóż... moje też.
Ale ja jestem krok dalej i chcę Ci powiedzieć:
Bóg cię kocha. Miłością doskonałą, ta nie przeminie. Tej zaufaj. Bóg cię powołał na ten świat. Miał i ma dla ciebie misję. Jesteś na tym świecie że swoimi zaletami i wadami po coś. Może w tym kryzysie nawet bardziej trzeba szukać, może chodzi o Twoje świadectwo? Głęboko wierzę, że On ma plan dla Ciebie i dla mnie. Chyba teraz jest ta trudna część planu.

Przytulam,
Niebajka


Dzięki Niebajka.
Niby takie oczywiste, że ludzka miłość jest niedoskonała, ale jakoś nie myślałam, że mnie to spotka...Może za bardzo wierzyłam w moc przysięgi? I że my to na pewno nie. Inni tak, ale nie my...

Tym bardziej, że oboje pochodzumy z pełnych, katolickich rodzin. Więc byłam pewna, że przy takich wzorcach nam to nie grozi.

O ja naiwna....

Chcę wierzyć, że to rzeczywiście ta trudna część boskiego planu a za rogiem czeka ta lepsza. O to się gorąco modlę.

I o to, żebym się odwiesiła emocjonalnie od męża, bo czytając Wasze posty dochodzę do tego, że skoro wpadam w taką panikę na myśl o rozstaniu, to chyba naprawdę wiszę na nim emocjonalnie...
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Poważny kryzys małżeński

Post autor: JolantaElżbieta »

WrocKa pisze: 04 gru 2019, 10:15 Moi Drodzy,

Od soboty modlę się o moje małżeństwo Nowenną Pompejańską. Czytałam, że zły bardzo nie lubi różańca a szczególnie tej modlitwy i wiele osób doznało jego wściekłości przy odmawianiu jej.
Muszę przyznać, że i u mnie dzieje się coś dziwnego....
W nocy po tym, jak zaczęłam ją odmawiać budziłam się zlana potem a rano miałam takie dziwne uczucie ciężkości na piersi i strasznego doła, zwątpienie, czy to wszystko ma sens. Chciało mi się płakać i miałam nawet myśli samobójcze, że najlepiej to by było jakbym się w ogóle nie obudziła...
Również mój mąż był tego dnia dla mnie wyjątkowo niemiły, agresywny wręcz. Naskoczył na mnie bez powodu, pomimo że raczej starałam się zejść mu z drogi.
To wszystko sprawiło, że zaczęłam bardzo wątpić czy to wszystko ma sens, czy może nie lepiej po prostu się rozwieść, po co mi ten różaniec itp...

Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia przy Pompejance? Zaczynam się zastanawiać, czy to naprawdę zły chce mnie zniechęcić i odciągnąć od Boga czy ja już może świruję....

Z góry dzięki za Wasze komentarze i doświadczenia

Z Bogiem!
Ja nikomu o tym nie mówiłam, bo myślałam, że mi się wydawalo, ale podczas odmawiania NP za męża, czułam w pokoju zapach siarki, (tak), miałam wrażenie, ze rózaniec wyrywa mi się z ręki i czułam potworna zlość i gniew. Słyszałam jakby z zewnątrz, ze to nie ma sensu, zeby trzepnąć różańcem o pdłogę. Myślałam, że świruję - zaczęłam czytac i pytać koleżanki - miały podobne doświadczenia. Sama widzisz.
ODPOWIEDZ