zniszczyłam swoje małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Ukasz »

Dla mnie to "unieważnienie" mnie to też odkrywcze, bardzo celne określenie. Chociaż u mnie nie było całkowite, bo byłem jeszcze przydatny do pewnych prostych funkcji jak sprzątanie, opłacanie rachunków, a nawet do tego, żeby czasem się ze mną pokazać. Ja nazywałem to rolą mebla: korzysta wtedy, kiedy ma ochotę i jak ma ochotę, a w pozostałym czasie nie zaprząta sobie nim głowy, niech stoi.Czyli nie było to unieważnienie całkowite, tylko jako osoby, jakieś uprzedmiotowienie. W dodatku nawet jako mebel chyba byłem z czasem się znudziłem i znalazła sobie lepsze sprzęty.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Witam wszystkich.
Od poprzedniego "zdarzenia" minęło półtora miesiąca.
W ciągu tego czasu nie wydarzyło się nic. mąż nie odezwał się słowem. Praktycznie nie daje znaku życia.

Co się podziało ze mną w tym czasie to widzę że powolutku zaczynam kroczyć swoim życiem. Przestałam już tak kurczowo trzymać się tego małżeństwa, przestałam niemal całkowicie myśleć o mężu, przestałam go "sprawdzać" na komunikatorach, wreszcie zasypiam i budzę się z innymi myślami niż on.
To jest chyba to odwieszenie o którym tak mocno się tu pisze ?
W moim przypadku to jest jakby naturalną koleją rzeczy - brak kontaktu powoduje obojętność, zacierają się wspomnienia, myśli, człowiek zajmuje się samym sobą.

To co mnie niepokoi to to - że wciąż jest wiele negatywnych we mnie uczuć do męża, poczucie skrzywdzenia, żal.
Zastanawiam się - gdyby on chciał coś zmienić, jakoś zbliżyć się do mnie, zadeklarować chęć odbudowania tego małżeństwa - myśle że ja już nie byłabym do tego zdolna. Nie mam w sobie przebaczenia że tak postąpił.
Chciałabym czuć inaczej ale nie mogę.
Kochałam tego człowieka bardzo mocno, był taki moment że nawet zdradę mogłabym mu wybaczyć a teraz czuję tylko obojętność i jest mi dobrze z tym że się nie kontaktuje ze mną i nie próbuje już mieszać w moim życiu.

Nasze drogi chyba rozeszły się na zawsze.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Lawendowa »

Triste pisze: 04 gru 2019, 9:32 ... mąż nie odezwał się słowem. Praktycznie nie daje znaku życia.
Może dostosowuje się do Twojego tempa komunikowania się z nim? A może obydwoje jesteście jak ten przysłowiowy żuraw i czapla?
To co mnie niepokoi to to - że wciąż jest wiele negatywnych we mnie uczuć do męża, poczucie skrzywdzenia, żal.
Zastanawiam się - gdyby on chciał coś zmienić, jakoś zbliżyć się do mnie, zadeklarować chęć odbudowania tego małżeństwa - myśle że ja już nie byłabym do tego zdolna. Nie mam w sobie przebaczenia że tak postąpił.
Nieprzebaczenie bardzo niszczy, ale co ważne najbardziej niszczy tę osobę która w tym nieprzebaczeniu tkwi. Warto oddać to Bogu, by nie utknąć w tym miejscu. Bez tego nie bardzo widzę szansę na prawdziwe ruszenie z miejsca. Przebaczenie najbardziej pomaga temu, kto przebacza i bardzo warto zrobić to dla siebie.
W styczniu będą rekolekcje z ks. Dziewieckim dot. przebaczenia w Starym Sączu. Może warto pojechać...
karolina12 pisze: 19 lis 2019, 15:19 Kochani po raz kolejny zapraszamy na Rekolekcje Ogniska Sychar Tarnów[/size][/b]
Rekolekcje poprowadzi: KSIĄDZ MAREK DZIEWIECKI
TERMIN REKOLEKCJI: 10-12 styczeń 2020 r.
TEMAT: Zranienia a przebaczenie i pojednanie
MIEJSCE REKOLEKCJI: Diecezjalne Centrum Pielgrzymowania "OPOKA"
Stary Sącz ul. Papieska 10


ZAPISY: tel. 663-891-704
KOSZT REKOLEKCJI: 230 zł.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY
.

Wtm Sychar plakat Rekolekcje 2.jpg
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Wiedźmin

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Wiedźmin »

Triste pisze: 04 gru 2019, 9:32 [...] mąż nie odezwał się słowem.
[...] Praktycznie nie daje znaku życia [...]
[...] przestałam niemal całkowicie myśleć o mężu [...]
[...] brak kontaktu powoduje obojętność [...]
[...] wciąż jest wiele negatywnych we mnie uczuć do męża, poczucie skrzywdzenia, żal.
Zastanawiam się - gdyby on chciał coś zmienić, jakoś zbliżyć się do mnie
[...] Kochałam tego człowieka bardzo mocno [...]
[...] mi dobrze z tym że się nie kontaktuje ze mną [...]
Zmieniłem nieco kolejność i to Twoje zdanie dałem na koniec.
Triste pisze: 04 gru 2019, 9:32 To jest chyba to odwieszenie o którym tak mocno się tu pisze ?
W moim rozumieniu... to raczej nie jest.
3/4 posta jak nie więcej o mężu i uczuciach do niego... bądź braku tych uczuć do niego.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Wiedźmin pisze: 04 gru 2019, 11:373/4 posta jak nie więcej o mężu i uczuciach do niego... bądź braku tych uczuć do niego.
To chyba normalne ??
Skoro na tym forum piszę o mnie o nim...o nas w zasadzie ?
:D
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Pavel »

Triste pisze: 04 gru 2019, 11:57
Wiedźmin pisze: 04 gru 2019, 11:373/4 posta jak nie więcej o mężu i uczuciach do niego... bądź braku tych uczuć do niego.
To chyba normalne ??
Skoro na tym forum piszę o mnie o nim...o nas w zasadzie ?
:D
Faktycznie dość typowe, sam też tak miałem ;) ale i moim zdaniem niekoniecznie potwierdzające odwieszenie.

Mogłabyś napisać jednak o sobie - czyli jak i nad czym pracujesz w obrębie swojego obszaru odpowiedzialności - czyli nad sobą.
Przebaczenie o którym pisała Lawendowa to jeden z wartych przepracowania problemów, ale jest masa innych.
Choćby to, że jednak relatywnie szybko podałaś się w sprawie małżeństwa, że w dalszym ciągu relację małżeńską sprowadzasz przede wszystkim do uczuć.
Przeczytaj sobie to:
viewtopic.php?f=10&t=233

Żeby była jasność - nie chodzi mi o krytykowanie ciebie a wskazanie tego co zauważam. W swoim kryzysie poddawałem się milion razy, na szczęście później rozum mi wracał ;)
Także wiem jak to jest. Uczucia które ci towarzyszą są ważne, aczkolwiek raczej jako informacja i drogowskaz tego co się dzieje w tobie a nie kierownictwo twego centrum decyzyjnego.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Pavel pisze: 04 gru 2019, 14:03
Triste pisze: 04 gru 2019, 11:57
Wiedźmin pisze: 04 gru 2019, 11:373/4 posta jak nie więcej o mężu i uczuciach do niego... bądź braku tych uczuć do niego.
To chyba normalne ??
Skoro na tym forum piszę o mnie o nim...o nas w zasadzie ?
:D
Faktycznie dość typowe, sam też tak miałem ;) ale i moim zdaniem niekoniecznie potwierdzające odwieszenie.

Mogłabyś napisać jednak o sobie - czyli jak i nad czym pracujesz w obrębie swojego obszaru odpowiedzialności - czyli nad sobą.
Przebaczenie o którym pisała Lawendowa to jeden z wartych przepracowania problemów, ale jest masa innych.
Choćby to, że jednak relatywnie szybko podałaś się w sprawie małżeństwa, że w dalszym ciągu relację małżeńską sprowadzasz przede wszystkim do uczuć.
Przeczytaj sobie to:
viewtopic.php?f=10&t=233

Żeby była jasność - nie chodzi mi o krytykowanie ciebie a wskazanie tego co zauważam. W swoim kryzysie poddawałem się milion razy, na szczęście później rozum mi wracał ;)
Także wiem jak to jest. Uczucia które ci towarzyszą są ważne, aczkolwiek raczej jako informacja i drogowskaz tego co się dzieje w tobie a nie kierownictwo twego centrum decyzyjnego.
Absolutnie tak tego nie odbieram.
Jeżeli chodzi o to czy szybko się poddałam, po 10 miesiącach starań w końcu przyszedł cza,s że tak "fizycznie" to ja już naprawdę nic nie mogę zrobić.
Mój mąż wie jasno i klarownie co ja do niego czuję i zna moje intencje, powiedziałam mu o tym dobitnie podczas ostatniego spotkania.
No nic z tą wiedzą nie zrobił - jedynie zerwał kontakt całkowicie.
Ok, przyjmuję to bo przecież ani go nie zmuszę ani nie zrobię nic innego aby zechciał postąpić inaczej. To jego wybór i decyzja.

Ja się skupiłam na sobie i przede wszystkim uświadomiłam sobie szereg moich cech, słabych stron wymagających poprawy i codziennie z mniejszym lub większym sukcesem staram się powolutku naprawiać siebie.

Na chwilę obecną jesteśmy od siebie tak daleko że nawet nie wiemy co się w naszym życiu dzieje.
Ja do niego przychodziłam wiele razy i prosiłam dobitnie: proszę, przerwijmy tą ciszę, zacznijmy rozmawiać i budować.
Chęci z jego strony były przez jeden dzień. Także widzę tutaj słomiany zapał.

Ja po protu nie potrafiłam już tego udzwignąć sama. Potrzebuję drugiej strony aby to pociągnąć bo inaczej ten wóz się przewróci pod wpływem nierównomiernego ciężaru.

Dlatego jeżeli chodzi o nasze małżeństwo to ja przestałam na niego naciskać, prosić, odzywać się bo to nic nie daje.
Tylko przynosi negatywne skutki a we mnie powoduje pojawienie się coraz większego poczucia odrzucenia.

Poza tym wszystkim - przy braku kontaktu z jego strony ja nie mam pewności, ba! ja tej wiedzy już nie mam nawet w 10 % czy jego chęci ratowania tego małżeństwa były szczere, czy on tego chciał naprawdę czy to były tylko słowa.
A nie mam skąd się tego dowiedzieć. Te pytania zostają bez odpowiedzi.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Jedyne co jeszcze mogę dodać to fakt że naprawdę powierzyłam to wszystko Bogu. Jemu to zostawiłam, niech on się tym zajmie bo moje siły się już wyczerpały i widać za słaba jestem w tej materii.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Pavel »

I do tego zmierzałem - gdy po ludzku wyczerpałem wszystkie znane sobie możliwości, dobrnąłem do końca ślepej uliczki, poszedłem wreszcie po rozum do głowy i zgodnie z forumowymi wskazówkami powierzyłem małżeństwo Bogu.
Sam natomiast zająłem się tym na co mam wpływ - samym sobą.
Nie odrzuciłem natomiast wiary w uratowanie małżeństwa, Po prostu czekałem nie czekając.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Marzena6745
Posty: 26
Rejestracja: 12 gru 2018, 21:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Marzena6745 »

Zgadzam się ze stwierdzeniem, a wręcz pragnę wskazać prawdę, że przebaczenie jest pierwszą i bardzo ważną sprawą. Przebaczenie jest decyzją...decyzją niestety niejednokrotnie sprzeczną z naszymi emocjami, odczuciami, stanem ducha... Z doświadczenia wiem, że brak takowej decyzji powoduje uporczywe trwanie w złości, bólu, cierpieniu...nieustannym rozpamiętywaniu i rozdrapywaniu ran. Jestem przekonana, że Pan Bóg błogosławi decyzji przebaczenia, i uwalnia, uzdrawia każdego od negatywnych emocji.
Kiedy mam problem z przebaczeniem swojemu mężowi, wówczas staram się myśleć po Bożemu, wypisać w sercu Słowo Boże, które daje najlepszą radę, a mianowicie, że nawet jeżeli zajdzie taka potrzeba, to dla mojego szczęścia wskazane jest przebaczać 77 razy, czyli zawsze. Wówczas również rozpamiętuję okazane mi miłosierdzie Boże...przecież ile to razy ja zdradziłam Jezusa? Wiele! Ile to razy nie rozmawiałam z Nim? Wiele! Ile razy nie mówiłam Bogu, że Go kocham? Mnóstwo! I mogłabym tak jeszcze wyliczać. Lecz Bóg mi wybacza nieustannie...nie rezygnuje ze mnie, jest wierny swojej obietnicy, miłości.
„(...) i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom (...)”

Panie Boże wyznaję, że jestem grzeszna, słaba...wyznaję, że nie potrafię przebaczyć mojemu mężowi/żonie. Jest we mnie tyle bólu, złości, beznadziei... Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Potrzebuję Boże Ciebie! Twojej łaski, miłości, Twojego Ducha Świętego. Proszę Cię Boże przyjmij moją prośbę, moje wołanie...spójrz na moje łzy, ból, cierpienie, i proszę nie zwlekaj mi z pomocą. Uzdolnij mnie, uzdrów moje zranione serce, obdarz mądrością i męstwem. Boże, Jezu Chryste, Ty powiedziałeś, że mamy nieustannie przebaczać...oto w tej chwili podejmuję decyzję przebaczenia mojemu mężowi/żonie. Przebaczam mu, że się do mnie nie odzywa, że mnie opuścił, że nie ratuje naszego małżeństwa, że jest wobec mnie obojętny, że mnie oszukał...że mnie nie kocha. Panie Jezu, proszę Cię, by Twoja Najświętsza Krew obmyła i uzdrowiła rany mojego serca, jak również rany serca mojego męża/żony. Maryjo, Matko Miłosierdzia módl się za nami, Maryjo, Królowo Niebios, módl się za nami, św. Józefie, nadziejo wątpiących, módl się za nami, wszyscy święci oraz dusze w czyściu cierpiące, módlcie się za nami 🙏😇
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: s zona »

Lawendowa pisze: 04 gru 2019, 10:00
Triste pisze: 04 gru 2019, 9:32
To co mnie niepokoi to to - że wciąż jest wiele negatywnych we mnie uczuć do męża, poczucie skrzywdzenia, żal.
Zastanawiam się - gdyby on chciał coś zmienić, jakoś zbliżyć się do mnie, zadeklarować chęć odbudowania tego małżeństwa - myśle że ja już nie byłabym do tego zdolna. Nie mam w sobie przebaczenia że tak postąpił.
Nieprzebaczenie bardzo niszczy, ale co ważne najbardziej niszczy tę osobę która w tym nieprzebaczeniu tkwi. Warto oddać to Bogu, by nie utknąć w tym miejscu. Bez tego nie bardzo widzę szansę na prawdziwe ruszenie z miejsca. Przebaczenie najbardziej pomaga temu, kto przebacza i bardzo warto zrobić to dla siebie.
W styczniu będą rekolekcje z ks. Dziewieckim dot. przebaczenia w Starym Sączu. Może warto pojechać...
karolina12 pisze: 19 lis 2019, 15:19 Kochani po raz kolejny zapraszamy na Rekolekcje Ogniska Sychar Tarnów[/size][/b]
Rekolekcje poprowadzi: KSIĄDZ MAREK DZIEWIECKI
TERMIN REKOLEKCJI: 10-12 styczeń 2020 r.
TEMAT: Zranienia a przebaczenie i pojednanie
MIEJSCE REKOLEKCJI: Diecezjalne Centrum Pielgrzymowania "OPOKA"
Stary Sącz ul. Papieska 10


ZAPISY: tel. 663-891-704
KOSZT REKOLEKCJI: 230 zł.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY
.

Wtm Sychar plakat Rekolekcje 2.jpg
Triste,
to przebaczenie sobie pomaga i uwalnia serce.. nadaje pokoj .. wydaje mi sie ,ze u mnie to nastepuje .. Tylko to trwa troche .. moze warto rozwazyc te Rekolekcje z ks Dziewieckim .. podchodze juz po raz kolejny,zeby to solidnie przerobic ..

Sluchalam dzisiaj audycji o przebaczeniu ..
Malzenstwo, ktore sie z tym zmierzylo potrafi mowic o tym w sposob szczery i taki dajacy nadzieje na to "lepsze wino" na koniec ..
pisze: 04 gru 2019, 16:37
Zdrada! Jak przebaczyć w małżeństwie

https://tv-trwam.pl/vods/vod.29742
Goście: ks. prof. Andrzej Pryba MSF; Izabela i Maciej Organistowie.
Moze komus bedzie to pomocne, szczerze polecam, jestem pod wrazeniem przekazu zdradzonej kobiety, ale i jej meza, ktory walczyl o nia ..o ich malzenstwo ...
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Ponad dwa miesiące ciszy, zero kontaktu, zero jakiegokolwiek określenia się.
Poza życzeniami urodzinowymi (które dostałam o północy) maż nie interesuje się czy żyje.
Jego wola.
Ja sobie układam życie na nowo, mam fajne plany na 2020 :)
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Mija rok odkad mój mąż się wyprowadził.
Przeczytałam swój wątek jeszcze raz.
Dziś, po tak długim czasie inaczej już widzę pewne kwestie.

Na obecną chwilę wiem, że nawet gdyby mój mąż chciał (choć to raczej nigdy nie nastąpi) - nie chciałabym już do niego wrócić.
Po prostu już nie chcę z nim niczego budować i tworzyć z nim żadnej relacji.
Smutne to .... po tak długiej walce czuje w sercu wielką pustkę.

Nie mogę powiedzieć że go już wcale nie kocham. Gdzieś to uczucie jeszcze maleńką iskierką się tli ...

Jego odejście uczyniło wielkie spustoszenie w mojej rodzinie.
Moja mama popadła w depresję i dziś głównie nad tym się skupiam że znowu muszę uzbroić się nowe siły i stanąć do walki o osobę którą kocham - ale tym razem przynajmniej mam pewność że i ona kocha mnie.

Staram się być silna. Mam dziś świadomość swoich wad, wiem z czym sama przed sobą stoję i z tym wszystkim idę dalej - pracując nad sobą nieustannie. Jeżeli ktoś nie chce mnie takiej jaka jestem to ja już nie będę nigdy więcej o to zabiegać i się o to starać - po prostu idę dalej z tym co mam i czekam co to życie przyniesie....

Tak bym chciała żeby w końcu było to coś dobrego.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Ruta »

Triste, domyślam się, że taka pustka po drugiej stronie może spowodować uczucie rezygnacji po twojej stronie. Nieugięta postawa mojego męża który konsekwentnie odmawiał jakichkolwiek prób naprawy relacji i kategorycznie twierdził że żadnych szans powrotu do wspólnego życia nie widzi, powodowały we mnie podobne uczucia.
W sumie pomogło mi to w takim realnym odwieszeniu (choć wciąż jeszcze do pełnego odwieszenia mi daleko). A z pewnością dało przestrzeń na zajęcie się sobą. Mam czasem kryzysy "po co mi to wszystko", ale one mijają. Gdzieś tam najlepiej jednak sama ze sobą czuję się w decyzji o pozostaniu wiernej mojej przysiędze, bez względu na postawę męża. I wciąż mam i wiarę i nadzieję w to, że nasze małżeństwo może zostać uzdrowione. Moja wiara umacnia się, gdy widzę jak ja jestem uzdrawiania, odkąd się prawdziwie na to uzdrowienie otworzyłam. Myślę że można spokojnie zająć się swoją częścią pracy - zostania jak najlepszą żoną. Wierzę, że Bóg szuka drogi do serca mojego męża i gdy tylko mąż wyrazi swoją zgodę, także dostanie pomoc. I o to się modlę.
Natomiast w twoim poście zwróciło moją uwagę co innego. Zaznaczę najpierw, że nie uważam za coś złego pomocy rodzicom. Jednak małżeństwo wymaga abyśmy opuścili matkę i ojca - myślę że jest to głównie o tym, aby mąż był na pierwszym miejscu. W sytuacji kryzysu łatwo może dojść do zmiany. Trzeba także uważać, aby w kryzysie nie zostać z powrotem wejść w relacji z rodzicami w rolę dziecka. Jedna z moich koleżanek po rozwodzie zamieszkała z dzieckiem i z rodzicami i w zasadzie od wielu lat żyje jak starsza nastolatka, a nie dorosła kobieta.
Przykro mi, że twoja mama jest w depresji i myślę że to dobrze, że chcesz ją wesprzeć. Nie wiem jak wygląda twoja sytuacja rodzinna, ale jeśli mama jest w małżeństwie, to warto pomóc rodzicom w tej sytuacji, wesprzeć oboje, aby razem mogli sobie z tą trudną sytuacją poradzić. To była najlepsza rada jaką uzyskałam w odniesieniu do relacji z rodzicami w już dorosłym życiu. Żeby wspierać zawsze oboje. Gdy zaczynamy wspierać jedno, wchodzimy w relację rodziców, zabieramy im przestrzeń, wyręczamy jednego rodzica. Mogę wesprzeć mamę w opiece nad tatą. Ale nie jest moim zadaniem się tatą zajmować, dopóki mama jest do tego zdolna. Nie jest moim mężem, ani ojcem moich dzieci. Co nie oznacza oczywiście, że nie mogę taty wziąć na wakacje, spędzić z nim czasu, pomoc w formalnościach. Ale mam swojego męża, a mama swojego. Inaczej wygląda to, gdy rodzic jest samotny. Ale nawet wtedy warto uważać z pomocą, by rodzic zdolny do samodzielnego życia nie zawisł na nas. Nie mówię o ciężkiej chorobie. Dorosłe dzieci nie są od wypełniania rodzicom pustki i brania odpowiedzialności za problemy rodziców.

Jeśli przyczyną depresji twojej mamy jest odejście twojego męża, warto przyjrzeć się relacji z mamą. Wypuszczamy dzieci w świat, możemy je potem wspierać, cieszyć się ich obecnością, ale odrębność zakłada, że przestajemy żyć ich życiem.

Napisałaś też, że jeśli ktoś cię nie chce takiej jaką jesteś... Im więcej nad sobą pracuję, tym bardziej rozumiem mojego męża. Trudno mi było mierzyć się z brakiem szacunku że strony mojego męża, ale im bardziej się sobie z tego czasu przyglądam, tym bardziej widzę że ja robiłam wiele by na taką postawę pozwolić i utwierdzić męża, że szacunek mi się nie należy. Takich aspektów jest więcej. I tak jak ja nie chcę mojego męża takim jakim jest teraz, tak coraz lepiej rozumiem, że mąż może tak myśleć, a nawet na pewno myśli podobnie o mnie. Z Bożą pomocą i prowadzeniem - pracuję więc nad zmianą, jak najgłębszą i trwałą.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Ruto ja się zajmuję sobą.
Moja mama to moja rodzina i jeżeli potrzebuje pomocy to ja nie będę stać z boku.
W małżeństwie moich rodziców wiele rzeczy nie funkcjonuje dobrze ale już za późno na jakieś uświadamianie ich.
Teraz ważne jest dla mnie jej zdrowie.
Jest przy mnie - więc ja chcę jej pomóc.

Męża nie ma. Nie mam z nim kontaktu więc na mężu skupiać się nie będę.
Wystarczająco uwagi poświęciłam na to a teraz czas pracować nad sobą i swoim życiem.
ODPOWIEDZ