Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Jonasz »

marylka pisze: 29 lis 2019, 12:15 PS.
Jeżeli jednak szykujesz sie do rozmowy z żona to przestrzegam przed kierunkiem - jestem winny - ale ty też.
Pisze o tym bo zauważylam że masz takie podejscie. A to tylko rodzi kolejne napiecia.
Proponuje żebys mowil tylko o sobie i pokazal że bierzesz na klate swoje przewinienia.
No i bądź mimo wszystko ostrożny w otwartości mówienia o sobie.
Miej też cały czas na uwadze pewne dysfunkcje żony o których mimochodem wspomniałeś.

Nie mam całkowitego zaufania i pełnej otwartości do kogoś, kto wobec mnie zastosował przemoc.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: mare1966 »

Rada Marylki .

W tym punkcie ostrożnie mogę się zgodzić .
Powiedzmy sobie szczerze - ty nie masz wyjścia
i jesteś w roli słabszej strony .
Chyba wiec musisz zaryzykować i liczyć ,
że żona zachowa sie tak jak sugeruje Marylka .
Owszem , to nie bedzie dla ciebie łatwe , ale
to jest jednak w sumie niewielki koszt
w porównaniu do eskalacji i finału - rozwodu .


Trudność w tym podstawowa , że nie czujesz aby to było sprawiedliwe , bo wiesz że wina nie tylko twoja . I trudno to bedzie ukryć .

Jakie są niebezpieczeństwa ?
"Przyznanie się do winy" stanie wodą na młyn dla żony .
SAM POTWIERDZA to co ja sama myślę !
A to mnie USPRAWIEDLIWIA i dam mu kopa już z czystym sumieniem .
Może to nawet w sądzie wykorzystać , a ty przytakniesz - TAK BYŁO wysoki sadzie .
Zatem czy odradzam ?
NIE - patrz "góra" .

============================
UWAGA : Z nas tutaj wszystkich ty teoretycznie znasz żonę najlepiej .
Jak może zareagować ?
Jak reagowała w innych , podobnych sytuacjach ?
A może jednak lepiej rozmawiać PRZEZ POŚREDNIKA , bo np. na ciebie ma alergię ?
krople rosy

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: krople rosy »

mare1966 pisze: 29 lis 2019, 12:20 Nie będziemy się licytować ilością dzieci , alae
wiem co piszę .
Ja też wiem, co piszę. Tym bardziej że aktualnie wychowuję dzieci i wiem co ile kosztuje.
mare1966 pisze: 29 lis 2019, 12:20 Ciechy dobre jakościowo ponosi i nasze młodsze dziecko PO STARSZYM .
Jasne, raz , drugi ponosi. Za dziesiatym razeem się zbuntuje ( i słusznie) , że starsze dzieci mają zawsze ,,nówki'' a ono ciagle po kimś. Ono też chce iść do sklepu i kupić sobie to, co jemu się podoba a nie to, co ma z góry narzucone. Wychowanie ma być mądre, empatyczne i sprawiedliwe.
mare1966 pisze: 29 lis 2019, 12:20 Nie potrzeba też 4 biurek a może wystarczą 2 ?
Nikt nie mówi o 4 biurkach, a już na pewno nie ja. Nie mam pokoju dla każdego dziecka.
mare1966 pisze: 29 lis 2019, 12:20 Kino to 25 zł x góra dwa wyjścia w roku .
A skad wiesz? U nas wyjść jest więcej. Do tego są wycieczki jednodniowe a nawet tygodniowe. Przy kilku dzieciach robi się niezła sumka.
mare1966 pisze: 29 lis 2019, 12:20 A o dziecko to można zadbać nie tylko "dbając o jego status materialny" .
No jasne. Sama to przecież napisałam. Nie można a nawet trzeba.
mare1966 pisze: 29 lis 2019, 12:20 To często dzieci z tych biedniejszych domów odnoszą prawdziwe sukcesy .
Znają wartość pieniądza , są dobrze zorganizowani , potrafią współpracować ,
uczą się same gospodarowania kasą , czasem , oszczędzania itd.
Trochę generalizujesz i upraszczasz. Jedne dzieci są wrazliwe i zaradne , drugie upokorzone i z żalem do rodziców , że ich artykułowane potrzeby nie były wysłuchiwane . I ja nie mówię tu o wydumanych potrzebach ale o takich w granicach rozsądku.
Trzeba umieć znleźć zdrowy umiar w zarządzaniu rodziną.
I umieć słuchać. A nie tylko narzucać to, co nam się wydaje.
Aquarius pisze: 29 lis 2019, 11:11 o jakich aspektach wspólnego życia trzeba porozmawiać czy na co położyć nacisk w ustaleniach to będę wdzięczny.
Myślę, że warto by żona usłyszała, że chciałbyś Wasze relacje naprawić, i kontynuować małżeństwo. Bo tak jest ,prawda?
Najlepiej wypowiadać się szczerze, co się w sercu ma, co boli, co złości, co widzisz u siebie i zadbać o spokój serca i psychiki by rozmowa była merytoryczna.
I umieć słuchać drugą stronę. Do końca. Niech się wypowie byś mógł się do jej słów czy zarzutów odnieść.
Jednak to zbliżanie się to jest jak już napisałam, proces. Dużo więc trzeba z obydwóch stron cierpliwości i wytrwałości.
Aquarius
Posty: 14
Rejestracja: 23 lis 2019, 15:25
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Aquarius »

Dziękuję za wszystkie podpowiedzi.
Marylka. Nie odebrałem Twojego wpisu jako atak.
Zwyczajnie uważam, że to był atak.
Ale tak, masz rację. Jeśli ktoś przyznał l, że uderzył to zazwyczaj to nie wszystko.
Ciężko pracując nad sobą odkryłem l, że całe moje życie było przepełnione przemocą.
Nawet miejsca w którym się tego nie spodziewałem. W trakcie pracy nad sobą uświadomiłem sobie, że w naszej relacji była nawet przemoc seksualna. Nie jakaś drastyczna. Poprostu po odmowie zbliżenia, zazwyczaj byłem nieprzyjemny dla żony.
Wiele już mi zajęło dni, miesięcy, lat pracowanie nad sobą i w trakcie tego procesu. Przy pomocy tak jak pisałem innych kobiet odkryłem, że nie jestem winny wszystkiemu złu które wydarzyło się w naszej rodzinie. Wszystkie te moje wybuchy wiązały się z bezsilnością wobec zachowania żony.
Co po części jest jakaś okolicznością łagodząca.
Niemniej jednak podkreślić :
JA PONOSZĘ WSZELKĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJE CZYNY I NIC NIE USPRAWIEDLIWIA PEWNYCH ZACHOWAŃ.
NIC NIE USPRAWIEDLIWIA PRZEMOCY WOBEC INNEGO CZŁOWIEKA.
Co do argumentów o pieniądzach, to tak naprawdę pieniądze nie są problemem.
Nie są i już! To jest poprostu jakiś tam argument.
Co do brania na utrzymanie żony to powiem tak.
Czytając różne wpisy to mam wraz nie, że jest to zawoalowana forma łapania chłopa na dziecko.
Bo to czy ja chcę dać to jest 1 a to czy ktoś ma roszczenia bo nigdy sam nie pracował i nie wie o co w tym chodzi to 2.
Tak chce ratować małżeństwo i na tym mi bardzo zależy. Chce abyśmy oboje ustalili jasne i czytelne granice.
Sytuacja gdzie wszystko było uznaniowe i gdzie nie mogę się dowiedzieć czym w tej lub tamtej sytuacji zraniłem żonę mi nie pasuje.
Chciałbym ustalić wspólna mapę drogową i tego się trzymać.
Jonasz

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Jonasz »

Aquarius pisze: 29 lis 2019, 14:10 Chciałbym ustalić wspólna mapę drogową i tego się trzymać.
To pod warunkiem że macie jeden i wspólny ten sam kierunek i cel ;)
A przy obdarzaniu się i przemocą między innymi to szczerze mówiąc coś mi nie bardzo ten tego.
Oczywiście i drogi mogą różne prowadzić do tego samego celu.

Tak że na razie skupiłbym się na fakcie mediacji i do nich się solidnie przygotował.
Aquarius
Posty: 14
Rejestracja: 23 lis 2019, 15:25
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Aquarius »

Witaj Jonasz
Co masz na myśl pisząc:
Tak że na razie skupiłbym się na fakcie mediacji i do nich się solidnie przygotował.
Na czym mają polegać przygotowania?
Wiesz od pewnego czasu układam sobie dwa scenariusze i staram się do nich przygotować
Walczymy:jasne granice, co z terapią, jak z moją pracą.......
Rozstajemy się: co z dziećmi, alimenty, podział majątku......
Czy o to Ci chodziło?
Ostatnio zmieniony 29 lis 2019, 15:22 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: nałóg »

Aquarius pisze: 29 lis 2019, 14:10 Wszystkie te moje wybuchy wiązały się z bezsilnością wobec zachowania żony.
Co po części jest jakaś okolicznością łagodząca.
Aquarius, gdybyś był bezsilny wobec zachowań zony to zapewne nie leciałbyś z łapkami. A okoliczności łagodzące???? gdyby był to proces karny to okoliczności łagodzące byłyby pewnie możliwe lecz nie zwalniają od odpowiedzialności -poza obrona konieczną.
Aquarius pisze: 29 lis 2019, 14:10 Wiele już mi zajęło dni, miesięcy, lat pracowanie nad sobą i w trakcie tego procesu.
ile dni, miesięcy i lat zajęło Ci "psucie"? jest taka teoria że ile lat psułeś tyle lat naprawiaj.
A na pocieszenie albo na strapienie powiem Ci że małżeństwo to permanentny kryzys tylko o różnym natężeniu więc masz szansę robić to do końca życia .
Aquarius pisze: 29 lis 2019, 14:10 Czytając różne wpisy to mam wraz nie, że jest to zawoalowana forma łapania chłopa na dziecko.
a ten "chłop" to bezmózgowa osobowość? nie wie że jak kładzie się do łózka z kobietą i współżyje to jest spore prawdopodobieństwo spłodzenia dziecka?
Aquarius pisze: 29 lis 2019, 14:10 Tak chce ratować małżeństwo i na tym mi bardzo zależy. Chce abyśmy oboje ustalili jasne i czytelne granice
to że chcesz pracować nad swoimi postawami i chcesz ratować małżeństwo(wolał bym rodzinę-bo są też dzieci) to Ci chwała. Tylko czy potrafisz????
Aquarius pisze: 29 lis 2019, 14:10 Chciałbym ustalić wspólna mapę drogową i tego się trzymać.
a czy Ty umiesz słuchać ? tego co mówi żona? ze zrozumieniem? z ukierunkowana uwagą? bez przerywania jej? Porozumienie bez przemocy polega głównie na umiejętności słuchania i rozumienia co mówi i co chce przekazać druga strona.
Tak że podczas tego spotkania z mediatorem (pschoterapeutą) może najpierw nastaw się na wysłuchanie wszystkiego co będzie chciał Ci powiedzieć zona. ...... wg zasady BODZIEC-PAUZ-REAKCJA
Aquarius
Posty: 14
Rejestracja: 23 lis 2019, 15:25
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Aquarius »

Witaj nałóg.
Długo się wachalem czy tu wogole pisać .
Niestety ku mojemu zdziwieniu temat przemocy jest tu nieznany.
W Polsce jak i na tym forum spotykam się z postawą jestes silniejszy fizycznie więc twoja wina.
Przeczytaj raz jeszcze to co napisałem o odpowiedzialności za zachowanie przemocowe.
Następnie wygooglaj jakie mogą być przyczyny agresji.
Wiesz gdybym był w pełni dojrzałym i nie skrzywdzonym człowiekiem to pewnie bym się tu nie znalazł.
Ale nie o to chyba chodzi, jak masz braki to mi ci zaraz.....
Czy umiem słuchać?
Nie, nie umiem.
Uczę się.
Wiem skąd się biorą dzieci.
Niemniej jednak czy uważasz, że cokolwiek żona by nie zrobiła to mam Ja utrzymywać?
Nie usprawiedliwia to mojego zachowania ale wyobraź sobie, że w końcu udało Ci się odłożyć na nowy garnitur chcesz go założyć w niedzielę do kościoła a tu strzępy.
I tak znowu i znowu i znowu.
Aż w końcu zostajesz w jednej parze spodni koszuli i butach.
A to tylko mała część tego co było u nas w domu.
Żona pochodzi z domu przemocowego z praktycznie całym spektrum przemocy i w chwili kryzysu(naturalnie w większości z mojej winy)
Używała wyuczonych form kontroli bardzo sprawnie.
Przez długi czas brałem to wszystko na klatę i o mały włos mnie by to nie zadusilo.
Jestem zdania, że zwyczajnie każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny.
Aquarius
Posty: 14
Rejestracja: 23 lis 2019, 15:25
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Aquarius »

Marylka ostrzegasz przed postawa " ja zawinilem ale...." Ok rozumiem to ale co tak naprawdę w zamian? Mea culpa mea Maxima culpa?
Wiesz, mam jasny cel. Naprawa rodziny.
Ale czy tędy droga? Nie jestem pewny.
Nie chciałbym też abyś odebrała moje wypowiedzi jako "moja racja jest bardziej mojsza niż twoja" pytam i polemizuje bo chce zrozumieć.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: s zona »

Aquarius pisze: 29 lis 2019, 17:16
Wiesz, mam jasny cel. Naprawa rodziny.
Wiec moze warto przebaczysz Sobie i zonie za to zlo ,ktore bylo Waszym udzialem i Razem dla dobra dzieci ratowac Wasze malzenstwo ...

Wydaje mi sie,ze oboje jestescie zmeczeni fizycznie i psychicznie ..
Ty pracujesz po 300h i "nadal za malo" .... a"zona tez czlowiek" i sadze,ze przy 4 dzieci tez sie nie nudzi od rana do wieczora plus WE na maxa, bo dzieci w domu ...

A moze warto rozwazyc cos,co poprawi Wasza komunikacje, moze jakis wspolny wyjazd zaproponuj .. zona zgodzilaby sie np na Spotkania Malzenskie ?
Uratowaly nie jedno malzenstwo przed rozwodem .
Macie z kim zostawic dzieci ?
Bozej Odwagii :)

PS Mowi sie,ze kochanka ma wszystkie wady zony plus jeszcze swoje ;)

Przy okazji, tak z babskiej ciekawosci - mozesz to pominac - co takiego zrobiles,ze zona pociela Twoj garnitur i reszte ?
Ja bym na to nie wpadla, tez bylam zazdrosna i maz mial swoje wyjazdy,ktore wg mnie nie sluzyly malzenstwu :(
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: marylka »

Aquarius pisze: 29 lis 2019, 17:16 Marylka ostrzegasz przed postawa " ja zawinilem ale...." Ok rozumiem to ale co tak naprawdę w zamian? Mea culpa mea Maxima culpa?
Wiesz, mam jasny cel. Naprawa rodziny.
Ale czy tędy droga? Nie jestem pewny.
Nie chciałbym też abyś odebrała moje wypowiedzi jako "moja racja jest bardziej mojsza niż twoja" pytam i polemizuje bo chce zrozumieć.
Aquarius
Ja pisze Ci o swoich doświadczeniach
Moj mąż kiedy już wiedzial że wszystko stracil i odchodze i bede wnioskowala o rozwod poprosil o rozmowę
Wsiadl do mojego samochodu i poprosil żebym go wysluchała
Opowiadal o sobie. O zdradzie - bo u nas to bylo głównym powodem. O swoim nałogu-pornografia/masturbacje. O wszystkim. Wiele rzeczy już wiedziałam ale byly też nowości
Nie potrafię już tak slowo w słowo nie przytocze ale na koniec to bylo cos w tym stylu
" wiem że czesto czulas sie samotna nie wspieralem cie i nie pomagalem. Myslalem żeby tylko zostac sam żeby miec spokoj i usiaśc przed kompem. Nie rozmawialem z toba bo bylo mi wstyd i nie potrafie rozmawiac. Wiem że to ja nawalilem. Widzialem jak plakalaś a nie umialem podejsć
Poszedlem na terapie i wiele zrozumialem. Ucze sie rozmawiac ale to wszystko potrzebuje czasu"
Generalnie prosil o CZAS
Wiesz dlaczego jestem w Twoim wątku?
Ja nie mam zludzen że mąż tak sam z siebie to wszystko powiedzial. On też mial swoja grupe wsparcia i ktos mu doradzał. Nie wierze żeby tak sam z siebie takich słów używal
Wtedy ktos jemu a ostatecznie nam pomógł
Może teraz moj post Ci sie przyda?
On poprosil wtedy żebym nie przekreślala tego wszystkiego. Żebym dala nam CZAS.
Bo on musi sie wiele nauczyć
I takie zdanie ktore zapamietam na zawsze - zobaczysz, że jestem cos wart

Wtedy powiedzialam mu że jego 5 minut sie dawno skonczyło - bo tyle mu dalam na rozmowę
Ale to dało mi do myslenia
Ja wtedy nie wierzylam w jego przemiane i faktycznie - musiało uplynac 2 lata żebym potrafiła

I on wlasnie nic nie mowil - że go blokowalam czy prowokowalam do róźnych czynow chociaż wczesniej w kłotniach tak - to przeze mnie było. Tak mowił
Zresztą - zraniona kobieta widzi tylko swoja rane bo ona krwawi. I jak jeszcze "dowalisz" jej uświadamiajac jej udzial w tej "ranie" - to nie masz szans. Bo to jest rozdrapywanie broczacej krwia rany.
Ja tak mialam.
I żadne argumenty nie trafilyby a jeszcze bardziej zaognily sytuacje
Może potem...jak najwieksze emocje opadną warto wrocic do tematu. Ale nie jak jest sytuacja - wszystko albo nic.
Bo na przyklad jakby mi powiedzial że odmowilam wspołżycia i dlatego poszedł - to moj udzial wydawal sie bzdurą w konfrontacji z jego zdradą. I jeszcze rozwścieczy to bardziej że takie bzdurne argumenty wyciaga
Dlatego tak bronie tego podejscia - mów tylko o swoich przeżyciach i w swoim imieniu
- bo u nas to zadziałało.
Ktos tu przestrzega przed faktem żeby zbytnio sie nie odslaniac bo może to byc użyte przeciwko w sadzie. Ja takich doswiadczeń nie mam. Malo tego - ten najcieższy kaliber ewentualny do sadu to już wczesniej znałam. I mysle że żona i tak bez Twojego wyznania zna Twoje przewinienia

Tak z innej beczki - ja zawsze powtarzam że kluczem do serca kobiety sa dzieci
I u mnie tak bylo.
Maż przychodzil do dzieci i najpierw zdobyl ich serca. A bylo mu cieżko bo one wiedzialy o zdradzie i widzialy moje cierpienie.
Natomiast zbliżyl sie do nich. Dzwonil odrabial lekcje, gral w gry i jak slyszalam smiech to lagodnialam
Do mnie nie mogl podejsc bo nie bylam w stanie spokojnie z nim rozmawiac i nie chcialam go widzieć

Pisze o tym,, bo Ty masz cztery klucze...

Pozdrawiam
Aquarius
Posty: 14
Rejestracja: 23 lis 2019, 15:25
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Aquarius »

Witaj s żona.
Dziękuję Ci za Twój wpis.
Tak, masz rację oboje jesteśmy zmęczeni.
Na pewno zrobiłby na dobrze wyjazd . Z tym, że po ostatnim wyjeździe gdzie było mnóstwo przemocy W strony żony mi już się nie chce nic organizować.
Maj poprostu wrazenie, że im bardziej się staram tym bardziej dostaje późnej łomot
Co do kochanki. Tak wiem i tym. I prawdę mówiąc gdybym wiedział jak to co napisałem zostanie odebrane to bym tego nie pisał.
Nie zamierzam nikogo szukać. Napisałem zwyczajnie co czuje.
Wiesz, nie pamiętam za co to było.
Żona twierdzi, że za przemoc i traktowanie jej jak przedmiot.
Ostatni raz zrobiła mi taki numer w styczniu b.r.
Ja wtedy bez wcześniejszego ustalania z Nią oświadczyłem, że o tej i o tej wychodzę na 2g bo mam umówionego klienta.
Wróciłem po godzinie i już nie miałem ostatniej zimowej kurtki.
No może miałem.
Skórzaną wyjściowa i do kompletu bojówki wojskowe.
To mnie rozzłościło na tyle,że chciałem sprzedać jej telefon i kupić sobie kurtkę.
Żona wezwała policję, policja przyjechała i w sumie to zapytali mnie tylko czy będzie spokój a żonę pouczyli co tak naprawdę zrobiła. Potem było spotkanie z dzielnicową która powiedziala wprost.
"Nie założę panu niebieskiej karty bo jednocześnie musiałabym założyć ja i pańskiej żonie"
Jak się pewnie domyślasz to tylko jakiś tam fragment.
Przebaczyć?
Żonie?
Jasne, że tak.
Sobie?
Staram się.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: mare1966 »

Aquarius ,
niestety nikt na forum nie zna na tyle waszej sytuacji
i was samych
aby dawać precyzyjne instrukcje .

Można dawać tylko jakieś wskazówki i to ostrożnie .
Tylko , albo aż .
W tym sensie ód więc forum może być bardzo pomocne .
Taką pogłębioną analizę musisz wykonać ty sam ,
albo ktoś w realu za ciebie
( musi także spotkać sie i to pewnie nie raz z żoną ) .
Przede wszystkim po obu stronach musi istnieć gotowość
do tego typu działania .ą

--------------------------------

To co teraz napiszę będzie natury ogólnej ,
ale dotyczy uważam także ciebie i was obojga .
Uważam , że zdecydowanie dominuje obecnie
punkt widzenia kobiet .
Jakie mam na to dowody ?
Nie będę przytaczał szczegółowych danych ,
ale zawód psychologa , terapeuty jest mocno sfeminizowany .
Podobnie zawód nauczyciela , a to w szkole kształtują sie w dużej mierze
pewne wzorce zachować , myślenia itd.
Również tutaj na forum poglądy mężczyzn są reprezentowane
w znacznej mniejszości .
My mężczyźni chyba zbyt często przyjmujemy ten kobiecy punkt widzenia .
Oczywiście - niezwykle cenne jest wysłuchanie tego co sądzą , jak myślą
i co czują panie ( choć są czasem duże różnice )
ale błędem jest poddawanie sie jedynie słusznej lini
prezentowanej przez może nawet większość kobiet .

Nie uważam za dobre - DLA NIKOGO ( ani dla żony ani dla męża , ani dla dzieci )
rządzenie w rodzinie kobiety . Najlepiej jak każde ma swoje specjalności .
Jednak kierunek ogólny powinien wytyczać mężczyzna .
W aucie jest tylko jedna kierownica , choć dwa fotele z przodu .
( bywa , że też teściowa ma takie długie ręce , że kieruje z kanapy ) .
Żona może być świetnym pilotem , może czuwać abyś nie zasnął ,
może decydować gdzie i kiedy robicie postój , a nawet cię zmienić chwilowo ,
ale oficjalnie ty "rządzisz" .
( ma to znaczenie zwłaszcza przy dzieciach )
Taki stary , tradycyjny układ , skoro katolickie forum
to dodam Biblijny .
I zapewniam , krzywda nijaka paniom się nie stanie .
Dyrygowanie żony większości panom NIE ODPOWIADA .
Prywatnie , niezwykle cenię takie podejście pań .
Nie są to niestety postawy częste , ale jak już to
albo intuicyjne , albo świadomie przyjęte
( to drugie dotyczy bardzo dobrze wykształcowych i emocjonalnie rozwiniętych ,
aktywnych kobiet ) .

===================================================

O ile żona wychowywała się w określonym środowisku ,
to nasiąkła nim , przejęła schematy zachowań itd.
Przeniosła do małżeństwa ( jako i ty swoje ) .
Owszem - często deklarujemy coś przeciwnego , ale i często nawet nieświadomie
powielamy znane schematy , wierzymy im .
Być może ona albo ty przenieśliście do małżństwa rolę "ofiary" .
To dość wygodna paradoksalnie pozycja .

Dostrzeżenie własnych win jest cenne , ale niebezpieczne jest
branie na siebie odpowiedzialności za całe zło .
To na tyle komfortowa sytuacja dla drugiej osoby ,
że trudno jej będzie zrezygnować z takiej "miejscówki" .
Wiele się o tym pisze ( to np. taka sytuacja jak alkoholik przestaje pić ) .
Żona traci STATUS OFIARY , a tak się przyzwyczaiła ,
ludzie współczuli jej , podbijali poczucie wartości ( na tle męża pijaka ) .

No , późno , ale nik tnie woła .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 30 lis 2019, 0:09
Nie uważam za dobre - DLA NIKOGO ( ani dla żony ani dla męża , ani dla dzieci )
rządzenie w rodzinie kobiety . Najlepiej jak każde ma swoje specjalności .
Jednak kierunek ogólny powinien wytyczać mężczyzna .

W aucie jest tylko jedna kierownica , choć dwa fotele z przodu .
( bywa , że też teściowa ma takie długie ręce , że kieruje z kanapy ) .
Żona może być świetnym pilotem , może czuwać abyś nie zasnął ,
może decydować gdzie i kiedy robicie postój , a nawet cię zmienić chwilowo ,
ale oficjalnie ty "rządzisz" .
( ma to znaczenie zwłaszcza przy dzieciach )
Taki stary , tradycyjny układ , skoro katolickie forum
to dodam Biblijny .
I zapewniam , krzywda nijaka paniom się nie stanie .
Dyrygowanie żony większości panom NIE ODPOWIADA .

I sadze,ze nie jestesmy do tego psychicznie przystosowane ..
Bez sensu jest poprawianie Pana Boga, jesli On postawil nas u boku meza jako Ezer Kenegdo .
Sama jestem prosta kobieta,ale tez w to wsiaklam, jesli byla po temu okazja .. to bylo moze dobre,zeby sie wykazac przez 2 lata,ale na dluzsza mete za bardzo obciazajace psychicznie .
Mnie ulzylo, jesli oddalam mezowi wladze w pelnym wymiarze i to bylo dobre dla nas wszystkich :D
Aquarius, a moze warto spojrzec na siebie z wdziecznosci i dziekowac sobie wzajemnie nawet za te drobne gesty .. zona w koncu robi cos dobrego dla dzieci ...dla Was ?
Cos chyba znajdziesz na plus,zeby sie nie zapetlac w nienawisci ..

U nas przed kryzysem braklo chyba takiego wzajemngo docenienia .. maz u siebie uciekal w prace spoleczna i stad zaczelo sie jego docenianie w oczach kolezanek a ja sama z dwojka dzieci w prace,zeby sie wykazac i sprostac potrzebom rodziny, bo studia starszych dzieci, budowa itp ..I to bylo zgubne dla nas obojga ..

PS kiedys slyszalam takie zdanie - pod rozwage Moderacji,jesli nie na miejscu prosze wyciac - " kobieta, ktora nie krzyczy w sypialni wrzeszczy w kuchni"..
Moze tutaj jest problem ..
Jonasz

Re: Rozpad małżeństwa. I co dalej?

Post autor: Jonasz »

S.zono krzyczaca żona w kuchni i nie tylko w ciągu dnia raczej nie przyciąga w nocy.
Tak że po pewnym czasie śpi się nawet w kasku i że słuchawkami ochronnymi na uszach.
No i nie myśli się o żonie i nie słyszy co mowi ;)
ODPOWIEDZ