Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Dziś w liturgii jest czytane tylko jedno z dwóch podanych niżej czytań, ale jest to wyboru celebransa, mogliście słyszeć każde z nich.
Ez 47,1-2.8-9.12
Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie od bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Anioł rzekł do mnie: „Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostaną przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo”.
Ps 46,2-3.5-6.8-9
Bóg jest dla nas ucieczką i siłą: *
najpewniejszą pomocą w trudnościach.
Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia *
i góry spadły w otchłań morza.

Nurty rzeki rozweselają miasto Boże, *
najświętszy przybytek Najwyższego.
Bóg jest w Jego wnętrzu, więc się nie zachwieje, *
Bóg je wspomoże o świcie.

Pan Zastępów jest z nami, *
Bóg Jakuba jest naszą obroną.
Przyjdźcie, zobaczcie dzieła Pana, *
zdumiewające dzieła, których dokonał na ziemi.
1 Kor 3, 9b-11.16-17
Bracia:
Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten - który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.
J 2,13-22
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów.
Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.
Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”.
W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?”.
Jezus dał im taką odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”.
Powiedzieli do Niego Żydzi: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?”. On zaś mówił o świątyni swego ciała.
Gdy zatem zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Przybytek. Świątynia. Fundament. To, co stałe, niezmienne, niewzruszone. Bóg.
Nurt rzeki, ruch, obfitość, żywioł, życie. Bóg.
Tam, gdzie On jest, wszystko staje się zdrowe. Ruina staje na nowo, w chwale. Nikt Go nie powstrzyma, rozlewa się jak rzeka, ogrania wszystko. Kruchy jak ciało człowieka. Zabity zmartwychwstaje w chwale.
Mówi do mnie, mi wydaje się, że coś rozumiem. Wciąż odnoszę to do świata. Do mojego życia, do moich spraw, mojego domu i moich domków z kart. A On mówi o świątyni, o ciele, o Sobie. O świątyni Swego ciała. Fundamencie pełnym życia. Gdy to sobie przypominam, przychodzi wiara Słowu. Przez ten moment staję się uczestnikiem zmartwychwstania.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ewangelia wg św Łukasza 20, 27-38 pisze:
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat pojmie ją za żonę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę i zmarł bezdzietnie. Pojął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę».

Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.

A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzewie, gdy Pana nazywa „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją».
Fragment
«Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.
-
/.../ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom/.../

No tak ukochany Ojcze, tylko że to będzie kiedyś, w przyszłości (I spraw Panie, byśmy wtedy też tam byli :D ).
Gdy tymczasem - póki jeszcze nie jesteśmy jak anioły - to może jakiś masowy powrót naszych ślubnych połówek do nas?
Hę?
Nie nalegam - pytam jeno, bo Ktoś tam kiedyś powiedział, że niedobrze jest człowiekowi być samemu - i nie wiem dokładnie kiedy, ale wiem, że Ktoś tak kiedyś powiedział, a ma On to do Siebie, że jak coś powie - to powie (ojjj - to powie) i nijak tego ominąć... :mrgreen:
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Łk 20,27-38
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: ”Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: »Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu«. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę”.
Jezus im odpowiedział: ”Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa »Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba«. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.
Być uczestnikiem zmartwychwstania – tak odbieram kluczowe zaproszenie, jakie Jezus kieruje do mnie przez tę Ewangelię. Dla naszej wspólnoty istotniejsze mogą się wydawać treści dotyczące małżeństwa. Ta perykopa jest ważnym punktem odniesienia w dyskusji na temat roli tego sakramentu w życiu człowieka, a szczególnie w jego drodze do zbawienia. Dla wielu osób jest to wiadomość, że w niebie nie ma już małżeństwa, nie ma więzi z żoną czy z mężem, że to przymierze między osobami zostaje niejako uchylone. Przynajmniej niektórych napawa to smutkiem. Jednak próba zrozumienia słów Jezusa poza tym głównym przesłaniem jest moim zdaniem ułomna. Ja w każdym razie odbieram ten tekst inaczej.
Jezus nie przekazuje sadyceuszom wiedzy o małżeństwie, lecz o zmartwychwstaniu. To oni próbują nieudolnie zakwestionować podstawową prawdę wiary przez dywagacje na temat zasad małżeńskich w prawie. To jest błąd. Tak nie można. To jest zupełnie odmienna rzeczywistość. Tam nie ma sensu pytanie, czyją będzie żoną ta kobieta. Tak, jak tu jesteśmy dziećmi tego świata i żyjemy w świecie – poruszamy się, oddychamy, pragniemy, kochamy – tak tam będziemy dziećmi Bożymi. W Bogu będziemy się poruszać, pragnąć. Bogiem będziemy „oddychać”. I kochać będziemy Jego miłością, która nie zna granic. Będziemy uczestnikami zmartwychwstania. Nie beneficjentami tego cudu, nie jego świadkami, lecz uczestnikami. Będziemy mieć udział w największej, niewyobrażalnej eksplozji życia i miłości. Wszystkie nasze ziemskie ograniczenia zostaną uchylone.
Chrystus mówi te słowa przed Swoim zmartwychwstaniem. I opowiada o powołaniu Mojżesza. Abraham, Izaak i Jakub wtedy żyli! Po swojej ziemskiej śmierci! To, co dla nas tutaj jest przed albo po, tam po prostu jest. Jezus tłumaczył to dobitnie faryzeuszom: zanim Abraham stał się, JA JESTEM. (J 8, 58)
Ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, już bowiem umrzeć nie mogą. Rewersem sakramentu małżeństwa jest śmierć. Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Przymierze, wyłączność trwająca po kres tej pielgrzymki, zakorzeniona w ograniczeniu naszego ziemskiego ciała i tego świata. Miłość małżonków nie umiera wraz z jednym z nich. Staje się inna. Ukochana osoba, która przeszła na drugą stronę życia, nie potrzebuje już takiej wierności, jak dotąd. Ona jest już tam, w domu Ojca, stoi już przed Nim twarzą w twarz i jest do Niego podobna, jest uczestnikiem zmartwychwstania, dzieckiem Boga. Czy przez to mniej kocha? Czy jej miłość zbudowana na fundamencie Ducha Świętego w sakramencie zostaje wyrzucona na śmietnik jak zużyty, niepotrzebny już przedmiot? Czy może raczej zostaje dopełniona, udoskonalona, uwielbiona, w pełni zrealizowana, nasycona, spełniona? Czy ta najpiękniejsza cząstka człowieka nie uczestniczy w zmartwychwstaniu?
Dla mnie to nie jest opowieść o tym, że małżeństwo to taki tymczasowy układ na dożywocie. Ja widzę tu zapowiedź zmartwychwstania wszystkiego, co we mnie jest Boże. Przestrogę przed przenoszeniem na tamtą stronę moich ułomnych wyobrażeń, przed próbą ograniczania Boga w Jego miłości. Słowa Jezusa nie podważają, lecz umacniają i oczyszczają moją nadzieję na spotkanie mojej żony w niebie. Jak to się dokona – tego nie wiem i tej wiedzy nie potrzebuję.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Mdr 1,1-7
Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy!
Myślcie o Panu właściwie
i szukajcie Go w prostocie serca.
Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę,
objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego.
Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga,
a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych.
Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną,
nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi.
Święty Duch karności ujdzie przed obłudą,
usunie się od niemądrych myśli,
wypłoszy Go nadejście nieprawości.
Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi,
ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary:
ponieważ Bóg świadkiem jego sumienia,
prawdziwym stróżem jego serca,
tym, który słyszy mowę jego języka.
Albowiem Duch Pański wypełnia ziemię,
Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy.
Ps 139,1-3.4-5.7-8.9-10
Przenikasz i znasz mnie, Panie, *
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli, +
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, *
i znasz moje wszystkie drogi.

Zanim słowo znajdzie się na moim języku *
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ze wszystkich stron mnie ogarniasz *
i kładziesz na mnie-swą rękę.

Gdzie ucieknę przed Duchem Twoim? *
Gdzie oddalę się od Twego oblicza?
Jeśli wstąpię do nieba, Ty tam jesteś, *
jesteś przy mnie, gdy położę się w otchłani.

Gdybym wziął skrzydła jutrzenki, *
gdybym zamieszkał na krańcu morza,
tam również będzie mnie wiodła Twa ręka *
i podtrzyma mnie Twoja prawica.
Łk 17,1-6
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”.
Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.
Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.
Mam szukać Pana, dążyć do tego, żeby Go poznać. Jak?
Po pierwsze nie grzeszyć i nie gorszyć moim grzechem. Nie starać się opanować Go swoją wiedzą, zweryfikować.
Przyjąć w prostocie serca. Poznawać pamiętając, że sam jestem poznany w sposób pełny, doskonały. Posługiwać się słowem – ze świadomością, że każde słowo On zna już z góry.
Pouczyć – w imię Chrystusa. Przebaczyć – w Jego imię. Pozwolić Mu działać przeze mnie.
To nie oznacza bierności, wycofania się, bycia nijakim, lecz zaangażowania, roztropności, uczuć. Szukania Go, ale w prostocie serca.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: renta11 »

Ukasz pisze: 10 lis 2019, 23:09 https://www.paulus.org.pl/czytania
Łk 20,27-38
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: ”Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: »Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu«. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę”.
Jezus im odpowiedział: ”Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa »Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba«. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.
Być uczestnikiem zmartwychwstania – tak odbieram kluczowe zaproszenie, jakie Jezus kieruje do mnie przez tę Ewangelię. Dla naszej wspólnoty istotniejsze mogą się wydawać treści dotyczące małżeństwa. Ta perykopa jest ważnym punktem odniesienia w dyskusji na temat roli tego sakramentu w życiu człowieka, a szczególnie w jego drodze do zbawienia. Dla wielu osób jest to wiadomość, że w niebie nie ma już małżeństwa, nie ma więzi z żoną czy z mężem, że to przymierze między osobami zostaje niejako uchylone. Przynajmniej niektórych napawa to smutkiem. Jednak próba zrozumienia słów Jezusa poza tym głównym przesłaniem jest moim zdaniem ułomna. Ja w każdym razie odbieram ten tekst inaczej.
Jezus nie przekazuje sadyceuszom wiedzy o małżeństwie, lecz o zmartwychwstaniu. To oni próbują nieudolnie zakwestionować podstawową prawdę wiary przez dywagacje na temat zasad małżeńskich w prawie. To jest błąd. Tak nie można. To jest zupełnie odmienna rzeczywistość. Tam nie ma sensu pytanie, czyją będzie żoną ta kobieta. Tak, jak tu jesteśmy dziećmi tego świata i żyjemy w świecie – poruszamy się, oddychamy, pragniemy, kochamy – tak tam będziemy dziećmi Bożymi. W Bogu będziemy się poruszać, pragnąć. Bogiem będziemy „oddychać”. I kochać będziemy Jego miłością, która nie zna granic. Będziemy uczestnikami zmartwychwstania. Nie beneficjentami tego cudu, nie jego świadkami, lecz uczestnikami. Będziemy mieć udział w największej, niewyobrażalnej eksplozji życia i miłości. Wszystkie nasze ziemskie ograniczenia zostaną uchylone.
Chrystus mówi te słowa przed Swoim zmartwychwstaniem. I opowiada o powołaniu Mojżesza. Abraham, Izaak i Jakub wtedy żyli! Po swojej ziemskiej śmierci! To, co dla nas tutaj jest przed albo po, tam po prostu jest. Jezus tłumaczył to dobitnie faryzeuszom: zanim Abraham stał się, JA JESTEM. (J 8, 58)
Ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, już bowiem umrzeć nie mogą. Rewersem sakramentu małżeństwa jest śmierć. Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Przymierze, wyłączność trwająca po kres tej pielgrzymki, zakorzeniona w ograniczeniu naszego ziemskiego ciała i tego świata. Miłość małżonków nie umiera wraz z jednym z nich. Staje się inna. Ukochana osoba, która przeszła na drugą stronę życia, nie potrzebuje już takiej wierności, jak dotąd. Ona jest już tam, w domu Ojca, stoi już przed Nim twarzą w twarz i jest do Niego podobna, jest uczestnikiem zmartwychwstania, dzieckiem Boga. Czy przez to mniej kocha? Czy jej miłość zbudowana na fundamencie Ducha Świętego w sakramencie zostaje wyrzucona na śmietnik jak zużyty, niepotrzebny już przedmiot? Czy może raczej zostaje dopełniona, udoskonalona, uwielbiona, w pełni zrealizowana, nasycona, spełniona? Czy ta najpiękniejsza cząstka człowieka nie uczestniczy w zmartwychwstaniu?
Dla mnie to nie jest opowieść o tym, że małżeństwo to taki tymczasowy układ na dożywocie. Ja widzę tu zapowiedź zmartwychwstania wszystkiego, co we mnie jest Boże. Przestrogę przed przenoszeniem na tamtą stronę moich ułomnych wyobrażeń, przed próbą ograniczania Boga w Jego miłości. Słowa Jezusa nie podważają, lecz umacniają i oczyszczają moją nadzieję na spotkanie mojej żony w niebie. Jak to się dokona – tego nie wiem i tej wiedzy nie potrzebuję.
No cóż, dla mnie jednak małżeństwo to taki tymczasowy układ na dożywocie. Tak na logikę biorąc. Bo patrząc na powyższe czytania, to która miłość sakramentalna będzie tzw. ważna? Która z 7? Czy żona się rozmnoży do 7? Zdecydowanie z tego czytania przebija, że skoro "ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić" to ani żon, ani mężów nie będzie, ani pewnie i płci. Miłość będzie zupełnie inna, pełna, łącząca wszystko i wszystkich. Bez żadnych wyjątków, które tam staną się nieistotne. Tak więc i małżeństwo stanie się nieistotne, w sensie dodatnim oczywiście. Trudno z tego zrobić autobus, zaiste.
Zresztą z małżeństwem sakramentalnym ja mam problem, no bo w końcu czy Maryja i Józef byli małżeństwem sakramentalnym? Mojżesz dal ludziom (w zasadzie mężom) prawo do rozwodu "w wyniku nierządu", a Jezus dodał, że kiedyś tak nie było a stało się tak (rozwód) w wyniku "zatwardziałości serc Waszych". Więc jest ten wyjątek, czy go nie ma? Skoro Jezus nie przyszedł zmieniać, a jedynie wypełniać? Tutaj także KK czyni wysiłki w interpretacji, co zrobić z tym nierządem? Co to jest ten "nierząd"? Ale w końcu jednak ten wyjątek jest i mi mocno przeszkadza w interpretacji Biblii. Na zdrowy rozum nie da się go usunąć i zrobić z niego autobus. Wg mnie oczywiście.
Więc małżeństwo sakramentalne jest oczywiście ważne, ale na dożywocie. I chyba każdy kolejny mąż po śmierci poprzedniego będzie tak samo ważny. Wiem, że na tym forum to problem, ale cóż, innej interpretacji nie widzę.
Będziesz kochał Ukaszu swoją żonę "tam" tak samo jak innych, ale za to lepszą, pełną miłością. :D :D :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ewangelia (Łk 17, 7-10)
Słudzy nieużyteczni jesteśmy

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział:

«Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź zaraz i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».
Dzięki temu fragmentowi, wiemy co powinniśmy mówić po wykonaniu każdej pracy.
Nawet jeśli będzie towarzyszyła nam satysfakcja/duma/radość - lepiej wypowiedzieć zaleconą formułkę.
I dobrze jest.


Oczywiście że nie byłbym sobą, gdybym nie pokusił się o poniższe zestawienie.
św Jan 15;15 pisze: Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
i
św Łukasz 12;37 pisze:Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał.
W zestawieniu tych trzech fragmentów natykam się na szereg sprzeczności.
Nie chwaląc się - ze sprawnością Alberto Tomby - omijam wszelkie pozorne pułapki związane z kontekstem fragmentów oraz pozornych zaprzeczeń.



Tak i moja analiza

Wpierw wskazówka co mamy mówić po wykonaniu pracy.

Następnie - w drugim fragmencie - Chrystus Pan nazywa nas swymi przyjaciółmi. Zmienia nasz status ze sługi na przyjaciela. Jemu wolno. My (jako my) jednak trzymajmy się póki co formułki z pierwszego fragmentu.

Trzeci fragment - odnoszący się do przyszłości w Królestwie Niebieskim - ukazuje obraz, przy którym wszelka wyobraźnia twórców SF wysiada w przedbiegach do rozgrzewki :mrgreen: :
Gospodarz Domu zaprosi sługi do stołu i będzie im usługiwał
......
Chciałem opisać jedną ze scen ale mi przeszło... to ponad moje siły.


Cóż więc teraz pozostało?
Ano:

- Sługa ja nieużyteczny, wykonuję tylko to co powinienem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

renta11 pisze: 12 lis 2019, 10:22 Będziesz kochał Ukaszu swoją żonę "tam" tak samo jak innych, ale za to lepszą, pełną miłością.
Czy tak samo, to nie wiem, bo każdy jest i będzie inny. Więc jakoś inaczej. Ważne, że lepszą, pełną miłością. Bóg kocha każdego z nas tak samo - miłością pełną - i zarazem inaczej, każdego na jego jedyny i niepowtarzalny sposób. I każdego tak, jakby był dla Niego tą jedyną osobą. Nie potrafię sobie tego wyobrazić i nie muszę. To dla mnie oczywiste, że tam wysiada nasza ziemska logika.
Pantop pisze: 12 lis 2019, 10:47 Oczywiście że nie byłbym sobą, gdybym nie pokusił się o poniższe zestawienie.
To ja dodam swoje, przygotowane jakiś czas temu. Wybrałem głównie teksty autorstwa św. Łukasza. Zastanawiałem się, czy "wykonaliśmy" z dzisiejszej Ewangelii i "wykonało się" z krzyża również w oryginale jest oddane tym samym słowem. Nie. To dwa różne czasowniki. Jest jednak jeden ważny ustęp, gdzie zostają powiązane. I pamiętajmy, że Jezus nie mówił po grecku...
Łk 17, 9-10
9 Czy dziękuje słudze za to, że wykonał (epoiēsen) to, co mu polecono? 10 Tak mówcie i wy, gdy uczynicie (poiēsēte) wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy (pepoiēkamen) to, co powinniśmy wykonać"» (poiēsai).
Łk 12, 35-37
35 Niech będą przepasane biodra7 wasze i zapalone pochodnie! 36 A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. 37 Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał.
J 19, 28-30
28 Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało (tetelestai), aby się wypełniło (teleiōthē) Pismo, rzekł: «Pragnę». 29 Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. 30 A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» (tetelestai) I skłoniwszy głowę oddał ducha.

J 17, 4
Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem (eteleiōsa) dzieło, które Mi dałeś do wykonania (poiēsō).
Łk 12, 48-49
49 Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął 50 Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie (telesthē).
Łk 18, 31
31 Potem wziął Dwunastu i powiedział do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy i spełni (telesthēsetai) się wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym.
Łk 22, 37
37 Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić (telesthēnai) na Mnie:
Dz 13, 29
29 A gdy wykonali (etelesan) wszystko, co było o Nim napisane, zdjęli Go z krzyża i złożyli w grobie.
I wreszcie moje echo dzisiejszego Słowa
https://www.paulus.org.pl/czytania
Mdr 2,23-3,9
Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka,
uczynił go obrazem swej własnej wieczności.
A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła
i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga
i nie dosięgnie ich męka.
Zdało się oczom głupich, że pomarli,
zejście ich poczytano za nieszczęście
i odejście od nas za unicestwienie,
a oni trwają w pokoju.
Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni,
nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności.
Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich,
Bóg ich bowiem doświadczył i uznał ich za godnych siebie.
Doświadczył ich jak złoto w tyglu
i przyjął ich jak całopalną ofiarę.
W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją
i rozbiegną się jak iskry po ściernisku.
Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami,
a Pan królować będzie nad nimi na wieki.
Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę,
wierni w miłości będą przy Nim trwali:
łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
Ps 34,2-3.16-17.18-19
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.

Oczy Pana zwrócone na sprawiedliwych, *
uszy Jego otwarte na ich wołanie.
Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, *
by pamięć o nich wymazać z ziemi.

Pan słyszy wołających o pomoc *
i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, *
ocala upadłych na duchu.
Łk 17,7-10
Jezus powiedział do swoich apostołów:
„Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych. Gdy przeczytałem te słowa, zrobiło mi się jakoś ciepło. Jakby ktoś mnie przytulił. Spojrzał na mnie z czułością i nic nie mówiąc powiedział, że w zaufaniu jest zrozumienie, a w wiernej miłości – łaska i miłosierdzie. Jakby powiedział te słowa gdzieś wprost do serca, tak głęboko, że nie musiały wydźwięczeć, by były usłyszane.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, otwiera im usta, aby Go chwalili, rozlewa na nich Swoją radość. Pokorni chlubią się Panem. Choć są tylko nieużytecznymi sługami, którzy wykonują, co mieli wykonać, nie czują się poniżeni, lecz się chlubią. Nie sobą, lecz Bogiem.
Panie, obdarz mnie taką prostotą i pokorą, taką skruchą, taką ciszą w sercu i pokojem. Stworzyłeś mnie do tego. Do nieśmiertelności. Do tego, żebym zaznał ukojenia w Tobie. Na zawsze.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Mdr 6,1-11
Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie,
nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży.
Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie
i chlubicie się mnogością narodów,
bo od Pana otrzymaliście władzę,
od Najwyższego panowanie:
On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi.
Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie
aniście prawa nie przestrzegali,
ani poszli za wolą Boga,
przeto groźnie i rychło natrze On na was,
będzie bowiem sąd surowy nad panującymi.
Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie,
ale mocnych czeka mocna kara.
Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby
ani me będzie zważał na wielkość.
On bowiem stworzył małego i wielkiego
i jednakowo o wszystkich się troszczy,
ale możnym grozi surowe badanie.
Do was więc zwracam się, władcy,
byście się nauczyli mądrości i nie upadli.
Bo ci, co świętości święcie przestrzegają,
dostąpią uświęcenia,
a którzy się tego nauczyli,
ci znajdą słowa obrony.
Pożądajcie więc słów moich,
pragnijcie, a znajdziecie naukę.
Ps 82,3-4.6-7
„Ujmijcie się za sierotą i uciśnionym, *
oddajcie sprawiedliwość ubogim i nieszczęśliwym.
Uwolnijcie uciśnionego i nędzarza, *
wyrwijcie go z rąk występnych”.

Ja rzekłem: „Jesteście bogami, *
jesteście wszyscy synami Najwyższego.
Lecz wy pomrzecie jak ludzie, *
poupadacie wszyscy jak książęta”.
Łk 17,11-19
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.
Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin.
Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.
Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.
Król Aramu wysłał do króla Izraelskiego swego wodza Naamana z listem: „posyłam do ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu. Kiedy przeczytano list królowi izraelskiemu, rozdarł swoje szaty i powiedział: «Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu!” (2 Krl 5, 6-7) Tylko Bóg mógł uwolnić od trądu. A dziesięciu trędowatych prosiło o to Jezusa. Uwierzyli, że On jest Bogiem i ta wiara ich uzdrowiła. Jeden z nich skorzystał jeszcze bardziej, bo wrócił do Jezusa i spotkał się z Nim nie tylko na odległość, ale bezpośrednio, dotknął Go i Jemu dziękował. A chwałę oddawał Bogu i za to pochwalił go Jezus. Chrystus jest tu Bogiem, działa mocą samego Boga, ale nie przyjmuje Jego chwały, jedynie przez Niego jest wielbiony Ojciec.
Do tego samego zachęca pierwsze czytanie. Ciekawe, że nie jest to pomstowanie na władców i możnych skierowane do tych słabszych i poddanych, którzy chętnie przytakują podobnym łajaniom. Nie: autor biblijny zwraca się właśnie do panujących. Uświadamia im, że ich panowanie nie jest ich. Że je otrzymali od Boga i przed Bogiem nie jest to żadna zasługa, raczej szczególna odpowiedzialność. Dlatego, że otrzymali tak wiele, tym bardziej potrzebują pokory, skruchy i miłosierdzia.
Żyję sobie dostatnio, udaje mi się wiele rzeczy, pełnię różne mniej i bardziej ważne funkcje, wierzę, mam swoje miejsce w Kościele. Świetnie. Bylebym tylko nie uznał tego za moje. Im więcej otrzymuję, tym bardziej potrzebuję pokory, skruchy i miłosierdzia. Nie po to, żebym był nikim, prochem. Po to, żebym był synem Najwyższego. Więcej: żebym był Bogiem. Żebym miał udział w Bogu, był uczestnikiem Jego chwały, Jego potęgi, Jego zmartwychwstania.
Paradoks dwóch przypowieści o panu i słudze, który tak ładnie wydobył wczoraj Pantop, jest pozorny. W logice Ewangelii jedno jest nierozerwalnie związane z drugim. Sługą nieużytecznym jestem i dlatego Chrystus przepasuje się i mi usługuje. Jeżeli przestanę być sługą, wszystko się wali. Jeżeli sobie przypiszę cokolwiek, tracę wszystko. Mogę być Bogiem – ale tylko w jedynym Bogu, o ile naprawdę, całym sercem będę nieużytecznym sługą.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ewangelia (Łk 17, 11-19)
Niewdzięczność uzdrowionych z trądu

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.

Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni.

Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».

Kto ma dziś ochotę na zagadkę?
Służę uprzejmie:
Jak to możliwe, że ,,wygrał,, ten, który.. nie posłuchał bezpośredniego zalecenia Jezusa??
:P :P
Życzę owocnych dociekań.


ps by uniknąć niepotrzebnych ,,gdybań,, sugeruję zawężenie poszukiwań ewentualnych odpowiedzi WYŁĄCZNIE do przedstawionego fragmentu Pisma
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Łk 17,20-25
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.
Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.
Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.
Dziś szczególnie wybrzmiewają słowa Jezusa: „Oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was”. Zazwyczaj kojarzymy Królestwo Boże jako rzeczywistość, z którą zetkniemy się po śmierci. Tymczasem ono jest pośród nas, tu i teraz, w naszej codzienności, w najbardziej prozaicznych sytuacjach.
Św. Paweł tłumaczy, że królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Inaczej mówiąc – są to owoce działania Ducha Świętego w naszym życiu.
Na ile my żyjemy tą rzeczywistością Ducha Świętego, która objawia się sprawiedliwością, pokojem i radością? Czy nie pogrążamy się w poczuciu krzywdy, rozpaczy, smutku? Pewnie często tak, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Tymczasem dobra wiadomość jest taka, że sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym oparta jest na relacji z Jezusem i nie ma nic wspólnego z posiadaniem męża czy żony ;) Biblia pokazuje wiele przykładów osób, które potrafiły chwalić Boga i zachować pokój w ekstremalnych sytuacjach (np. trzej młodzieńcy w piecu ognistym czy Paweł i Sylas w więzieniu).
Konsekwencją sprawiedliwości, pokoju i radości w Duchu Świętym jest świętość oraz szczęście. Czyli to, o co chodzi w naszym życiu.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

/.../Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.
Jest całkiem możliwe, że w swym życiu raz (przez moment) doświadczyłem świadomej obecności tego królestwa.
Skąd me przypuszczenie?
Stąd, że gdybym chciał owo doświadczenie/przeżycie (już nie wiadomo jak TO określić) opisać, to nie mógłbym tego zrobić, ponieważ na to nie ma słów i absolutnie nie mieści się to na skali czegokolwiek, czego doświadczyłem w swym życiu.

Czego i wszystkim życzę


Aha
Obecnie wyobraziłem sobie, że jakimś sposobem doświadczają tego wszyscy ludzie.
Od teraz.
I ciągle.
I całkiem być może, że spełniłoby się wówczzas motto przewodnie pontyfikatu JP2:
,, Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli ,,
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Mdr 7,22-8,1
Jest w Mądrości duch rozumny, święty, jedyny, wieloraki, subtelny, rączy, przenikliwy, nieskalany, jasny, niezadający bólu, miłujący dobro, bystry, niepowstrzymany, dobroczynny, miłujący ludzi, mocny, niezawodny, beztroski, wszechmogący i wszystkowidzący, przenikający wszelkie duchy rozumne, czyste i najsubtelniejsze. Mądrość bowiem jest ruchliwsza od wszelkiego ruchu; przez wszystko przechodzi i przenika dzięki czystości.
Jest bowiem tchnieniem mocy Bożej i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego, dlatego nic skażonego do niej nie przylgnie. Jest bowiem odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci.
Jedna jest, a wszystko może, pozostając sobą, wszystko odnawia, a przez pokolenia zstępując w dusze święte, kształtuje przyjaciół Bożych i proroków.
Bóg bowiem miłuje tylko tego, kto przebywa z Mądrością. Bo ona piękniejsza niż słońce i niż wszelki gwiazdozbiór. Porównana ze światłością – uzyska pierwszeństwo, po tamtej bowiem nastaje noc, a Mądrości zło nie przemoże.
Sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią.
Ps 119,89-90. 91.130.135.175
Twoje słowo, Panie, jest wieczne, *
niezmienne jak niebiosa.
Twoja wierność przez pokolenia, *
umocniłeś ziemię, by trwała.

Wszystko trwa do dzisiaj według Twoich wyroków, *
bo wszelkie rzeczy Ci służą.
Poznanie Twoich słów oświeca *
i naucza niedoświadczonych.

Okaż Twemu słudze światło swego oblicza *
i naucz mnie Twoich ustaw.
Niech żyje moja dusza i niech Ciebie chwali, *
niech mnie wspierają Twoje wyroki.
Łk 17,20-25
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.
Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.
Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.
Mądrość Boża ze Starego Testamentu jest w teologii wiązana z Jezusem Chrystusem. Mi bardziej kojarzy się z Duchem Świętym – jak choćby w tym czytaniu. I nie jest to dla mnie w sumie ważne. Wolę cieszyć się tym pięknym opisem Bożego tchnienia: rącze, beztroskie, ruchliwsze od wszelkiego ruchu. Przenika wszystko dzięki czystości.
Na czym polega ta mądrość i jej czystość? To nie jest wiedza. To nie jest błyskotliwość. To nie jest żelazna logika myślenia. Nie kreatywność. To chyba jest po prostu jakaś otwartość na Boga. Dlatego czystość jest jej przymiotem. Dlatego bez niej nie można spotkać Boga. A z nią tak. On, Bóg, królestwo Boże, Jezus, jest pośród nas. Blisko.
Pantop pisze: 13 lis 2019, 13:04 Jak to możliwe, że ,,wygrał,, ten, który.. nie posłuchał bezpośredniego zalecenia Jezusa??
Pantopie, długo dręczyła mnie ta zagadka, od lat. Obecnie mam na mój własny użytek takie wytłumaczenie: wszyscy posłuchali nakazu. Tyle, że jeden zrobił to z opóźnieniem. Najpierw zrobił coś więcej, coś szalonego, ryzykując wszystko rzucił się do stóp swojemu wybawcy. A potem na pewno poszedł pokazać się kapłanom - przecież bez tego nawet już czysty i zdrowy nadal nie mógłby żyć jak człowiek.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ukasz pisze: Najpierw zrobił coś więcej, coś szalonego,/.../
Tak.
Nie posłuchał bezpośredniego polecenia Jezusa.

(temat ,,gdybania,, i spekulacji jest wciąż jakże wdzięczny i pozostawia wielkie pole pokus możliwości - przesyłam Ci privem odrzucony [chyba słusznie] przykład ,,gdybania,,)



Do adremu jednak:

Ewangelia (Łk 17, 26-37)
Dzień Syna Człowieczego nadejdzie niespodziewanie

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; a przyszedł potop i wygubił wszystkich.

Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba „deszcz ognia i siarki” i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.

W owym dniu, kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Miejcie w pamięci żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je.

Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą razem mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona».

Pytali Go: «Gdzie, Panie?» On im odpowiedział: «Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy».
Genialne czytanie, które cofając się do obfitych odniesień z przeszłości, pokazuje naukę i możliwe do wyciągnięcia wnioski na przyszłość.
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą razem mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona».
Na kanwie tego stwierdzenia nasi bracia protestanci stworzyli ciekawą teorię.
Ponieważ nie mam jednak zamiaru propagować tu protestantyzmu w jakiejkolwiek formie, zapytam pragmatycznie:
Prawda to czy fałsz?
Oczywiście prawda.
A jeśli prawda, to rzeczywiście nastąpi ,,wzięcie,,.
Pozostaje już tylko domysł, graniczący z pewnością, że wzięci zostaną sprawiedliwi.
Ci którzy pozostaną, będą mieli okazję wziąć udział w niepowtarzalnym, bo oczyszczającym, seansie końca świata.
Słyszałem nawet takie porównanie, że jak kiedyś w Izraelu pan młody porywał swoją małżonkę, tak i Jezus przyjdzie i porwie swoją oblubienicę (czyli Kościół).
Brzmi logicznie i jest spójne.

A jak będzie? - Pażiwjom - uwidim :P
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Mdr 13,1-9
Głupi już z natury są wszyscy ludzie,
którzy nie poznali Boga:
z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,
patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,
lecz ogień, wiatr, powietrze chyże,
gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie
uznali za bóstwa, które rządzą światem.
Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa,
winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca,
stworzył je bowiem Twórca piękności;
a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw,
winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił.
Bo z wielkości i piękna stworzeń
poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę.
Ci jednak na mniejszą zasługują naganę,
bo wprawdzie błądzą,
ale Boga szukają i pragną Go znaleźć.
Obracają się wśród Jego dzieł, badają
i ulegają pozorom, bo piękne to, na co patrzą.
Ale i oni me są bez winy:
jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy,
by móc ogarnąć wszechświat,
jakże nie mogli rychlej znaleźć jego Pana?
Ps 19,2-3.4-5ab
Niebiosa głoszą chwałę Boga, *
dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon.
Dzień opowiada dniowi, *
noc nocy przekazuje wiadomość.

Nie są to słowa, nie jest to mowa, *
których by dźwięku nie usłyszano:
Ich głos się rozchodzi po całej ziemi, *
ich słowa aż po krańce świata.
Łk 17,26-37
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich.
Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.
W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je.
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona”.
Pytali Go: „Gdzie, Panie?”
On im odpowiedział: „Gdzie jest padlina, tam się zgromadzą i sępy”.
Jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły – to wszystko było dobre, od Boga, i do Boga mogło prowadzić. Jednak nie prowadziło: uczynki ludzi były złe. I nie zauważyli, że nadchodzi dzień potopu. Czerpali z darów Boga i zapominali o Dawcy.
Obecnie, przynajmniej w Polsce, rzadko spotykam się z bałwochwalczą czcią oddawaną pięknu lub sile przyrody. To nie znaczy, że bałwochwalstwa jest mniej. Po prostu obiekty czci są subtelniejsze. Chyba jednym z najczęstszych jest pojmowana wyłącznie po ludzku miłość, w tym również małżeńska. Ona jest dobra. Kto kocha tak, Boga szuka i pragnie Go znaleźć, więc na mniejszą zasługuje naganę – ale i oni nie są bez winy. Doszli do tego miejsca i tym się zadowolili. Nie dostrzegli Źródła miłości, zbliżającego się Syna Człowieczego, Jego dnia. A On był przecież i jest tak blisko. Królestwo Boże jest pośród nas. Ten dzień dopiero przyjdzie, a zarazem staje się każdego dnia, tu i teraz.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Mdr 18,14-16;19,6-9
Gdy głęboka cisza zalegała wszystko,
a noc w swoim biegu dosięgała połowy,
wszechmocne Twe Słowo z nieba, z królewskiej stolicy,
jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz,
jak srogi wojownik runęło w pośrodek zatraconej ziemi.
I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią:
nieba sięgało i rozchodziło się po ziemi.
Całe stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze,
powolne Twoim rozkazom,
by dzieci Twe zachować bez szkody.
Obłok ocieniający obóz i suchy ląd ujrzało,
jak się wynurzał z wody poprzednio stojącej:
droga otwarta z Morza Czerwonego
i pole zielone --z burzliwej głębiny. ,
Przeszli tędy wszyscy, których chroniła Twa ręka,
ujrzawszy cuda godne podziwu.
Byli jak konie na pastwisku
i jak baranki brykali,
wielbiąc Ciebie, Panie, któryś ich wybawił.
Ps 105,2-3.36-37.42-43
Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, *
rozsławiajcie wszystkie Jego cuda.
Szczyćcie się Jego świętym imieniem, *
niech się weseli serce szukających Pana.

Pobił wszystkich pierworodnych ich kraju, *
cały kwiat ich potęgi.
A lud swój wyprowadził ze srebrem i złotem *
i nikt nie był słaby w jego pokoleniach.

Pamiętał bowiem o swym świętym słowie *
danym Abrahamowi, swojemu słudze.
I wyprowadził swój lud wśród radości, *
z weselem swoich wybranych.
Łk 18,1-8
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał».
Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.
I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”
Pisuję tu już na tyle długo, że często wracają te same czytania. Zanim zamieszczę coś nowego, zwykle sprawdzam wcześniejsze teksty. Znalazłem swój wpis sprzed roku:
https://www.kryzys.org/viewtopic.php?f ... a#p107043
Rzecz dotyczy pytania, które do mnie bardzo często wraca: dlaczego tak jest? Dlaczego Bóg nie sprawia, że moje małżeństwo się odrodziło? Wiem, że sam mam wiele za uszami, wiele pracy przede mną – i jednocześnie nie mam wątpliwości, że nie jestem takim draniem, z którym nie da się żyć. Sprowadzenie wszystkiego do płaszczyzny duchowej, jak to zrobiłem przed rokiem, wydaje mi się jakoś logicznie spójne i chyba nie jest zupełnie błędne. Dzisiejsze pierwsze czytanie nie pozwala mi jednak zatrzymać się w tym punkcie. Bóg działa nie tylko w ludzkiej duszy. Słowo Boże może runąć z nieba jak ostry miecz niosąc nieodwołalny rozkaz Wszechmogącego. Całe stworzenie, nie tylko wnętrze człowieka, może zostać przekształcone w swej naturze, powolne Bożym rozkazom. Może – ale w tym konkretnym przypadku nie zostaje. Bóg szanuje wolność człowieka, ale to też nie tłumaczy wszystkiego. Szanuje i moją wolność, a jednak dopuszcza trudne doświadczenia, których nie chciałem, żeby mnie prowadzić ku Sobie. Jak to się dzieje, że cudzołożnicy mogą się cieszyć taką pomyślnością – dzieci, dostatek, zdrowie, spokój, trwałość ich cudzołożnej relacji. Przecież mogliby stanąć przed trudnym doświadczeniem, które zburzyłoby tę sielankę i sprzyjało namysłowi nad powrotem do sakramentalnego współmałżonka.
Często słyszę, że moje szczęście zależy ode mnie, a nie od zewnętrznych okoliczności. Jeśli zaufam Bogu i pójdę za Jego Słowem, mogę być już tutaj szczęśliwy jak prosię w kałuży i żadne wydarzenia tego nie zakłócą. Skoro tak, to chyba wszystko jedno, co zrobię drugiemu człowiekowi, i tak nie wyrządzę mu krzywdy, bo jego szczęście zależy tylko od jego wewnętrznej postawy? Czy powinienem w ogóle pracować? Takie pytania mogę mnożyć. Jest dla mnie jasne, że ten zewnętrzny świat ma jednak znaczenie także przed Bogiem. I dla mnie, i dla innych ludzi. Dlaczego więc Bóg nie wkracza w tę rzeczywistość? Czemu ów miecz ostry nie runął? Czemu nie jestem jak koń na pastwisku, jak brykający baranek? Czy mnie nie chroniła Twa ręka, Boże?
To są pytania o sens cierpienia, o teodyceę. Nie będę nawet próbował na nie odpowiedzieć. Czuję, że dzisiejsze czytania przyniosły raczej otwarcie na przestrzeń tajemnicy. Przypominają mi, że tego nie pojmuję. Że mogę tylko ufnie powierzyć się Bogu. Zostać z pytaniem bez odpowiedzi. Z niezaspokojonym głodem zrozumienia.
Zablokowany