Astro a dlaczego chciałbyś się poddać?Astro pisze: ↑10 lis 2019, 17:33 Żona wie że mi zależy. Wie że ja kocham i synow.
powiedziałem to także na ostatniej rozprawie kiedy pytała o to sędzia. Otwarcie . Wie co mnie boli. Wie ze może wykorzyywac moja zla sytuacje finansowa bo ostatnio to rrobi. Nie nawidzi np. Mojego uporu w tym że ciągle jestem w naszym mieszkaniu. Jak przewidywalna wytrzymam pół roku i się poddam.
Z tych ostatnich dni dotarło do mnie w końcu na to naszlem ze traktowalem moja żonę jak nie mąż a ojciec. Nie rozumiałem kiedyś slow psychologów jak mówili do mnie pana zona stwozyla sobie obraz pana w swojej glowie jako swojego ojca. Nie wpadłem na to sam.
Nie wiem czy też czy błędem z mojej strony Nie było to że na początku jak żona się wyprowadzila. To trzymalem się tylko tego jak i kiedy mam chłopców u siebie . Tak przez pierwsze 3 miesiące. W tym okresie rzadko ich brałem nad to. Też między innmi żeby zona się chlopcami opiekowała a nie kochankiem.przy preprowadzce nie pomagalem Nie chciałem ale to chyba zrozumiałe. Inaczej było jak przyszła po rzeczy chłopców z szafka do łazienki. Wtedy powiedziała ludzie widzą że mi nie pomagasz .
To już prawie mijają dwa lata od tej sytucji.
Wczoraj i dziś postaonowilem wrócić do wątku Montiego. Tylko dokładniej. Znowu olśnienia w ostatnich wypowiedziach jest wiele agresji i żalu w stronę mojej rodziny.
teraz znów kończę sa u mnie synowie. Odezwę się po 20.00
Czy Twoja żona ma aż taki wpływ na tą całą sytuację?
Czy to mieszkanie jest tylko Twojej żony ?Z tego co piszesz jest Wasze wspólne.
Napisze Ci tylko coś od siebie ja z mężem miała wspólny dom, niestety manipulacja jaką stosował wobec mnie i mój lęk przed nim doprowadził do tego, że odpuściłam gdzie dzisiaj żałuję tego bo pokazałam mu, że znowu jest górą nie pomyślałam o dzieciach, które miały swój kąt, z drugiej strony wybrałam mniejsze zło , ponieważ chciałam chronić je przed jego agresją i nie myślałam w ogóle o domu, który był również mój.
Ty masz jeszcze na to czas , są dzieci one przecież nie muszą płacić za błędy swoich rodziców. A jesteś dobrym ojcem.