Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Czasem dusza boli tak mocno, że żadne słowa nie mogą trafić...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: jacek-sychar »

Pantop pisze: 19 paź 2019, 8:57 - A do Szczyrku - lapidarnie poinformował Stefan - a gęba mu się tak cieszyła, że bidulek nie mógł jej zamknąć.
- Zapowiadają piękną pogodę - zauważyłem - to sobie wypoczniecie, płucka dotlenicie.
- I to jak! - wtrąciła Hela - Mąż zaplanował również pieszą wycieczkę do Brennej.
- No to szerokiej drogi - pozdrowiłem ich na odjezdnym - Pozdrówcie ode mnie Kotarz!
Ze Szczyrku do Brennej można iść albo przez Skrzyczne, albo przez przełęcz Karkoszczonka. W pierwszym przypadku to 7h30' drogi (no, chyba że wjedziemy na Skrzyczne kolejką ;) ) a w drugim wariancie to prawie 5h drogi.
Ciekawe, ile to zajmie pajączkom, zakładając zgodnie z wola Pantopa, że się nawzajem po drodze nie pozjadają (dokładniej nie powypijają swoich soków, czyli wnętrzności :? ).
No, chyba że wybiorą wariant "na leniucha", na plecaku jakiegoś turysty. :lol:

A Sychar pozdrawiał Kotarz w czasie swoich wycieczek z Brennej w wakacje 2017 roku. Tylko że my szliśmy z Brennej do Brennej.

Do takich klimatów lepszy byłaby jednak moim zdaniem inna piosenka:
https://www.youtube.com/watch?v=NWoGutIfQlk
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Nirwanna »

Uuuu, Jacku, zaraz lawinę wywołasz ;-)

W tych samych klimatach i z tej samej kolekcji "W górach jest wszystko co kocham":
https://www.youtube.com/watch?v=pzJLw9T2aak
Tekst i chwyty tu: https://dom.art.pl/spiewnik/gor-mi-malo

A pajączki mają płucotchawki, którymi się dotleniają - tak gwoli biologicznej ścisłości ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
jacek-sychar

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: jacek-sychar »

Nirwanna pisze: 19 paź 2019, 10:42 Uuuu, Jacku, zaraz lawinę wywołasz
Lawinę? :shock:
To już jest tyle śniegu, żeby lawinę wywołać? :o

Ale oczywiście znikam z tej dyskusji, żeby mnie Szefowa nie wyssała całkiem z Sycharu. :lol:
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Nirwanna »

jacek-sychar pisze: 19 paź 2019, 11:49
Nirwanna pisze: 19 paź 2019, 10:42 Uuuu, Jacku, zaraz lawinę wywołasz
Lawinę? :shock:
To już jest tyle śniegu, żeby lawinę wywołać? :o
Są miejsca, szczyty i granie, gdzie śnieg leży cały rok ;-) choć ja mówiłam o lawinie muzycznej adekwatnej do zapodanego tematu. 8-)
Ale oczywiście znikam z tej dyskusji, żeby mnie Szefowa nie wyssała całkiem z Sycharu. :lol:
A o tym wysysaniu to odnośnie rozmów dotyczących pajączków? ...że mam sobie nicka na "Pajęczyca Tekla" zmienić? :shock: :lol:
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
jacek-sychar

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: jacek-sychar »

Ładna dzisiaj pogoda, więc zapodam jeszcze jedną piosenkę, która idealnie odpowiada mojemu obecnemu nastrojowi
https://www.youtube.com/watch?v=ThgAf5h ... or&index=2
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Al la »

jacek-sychar pisze: 19 paź 2019, 10:32
A Sychar pozdrawiał Kotarz w czasie swoich wycieczek z Brennej w wakacje 2017 roku. Tylko że my szliśmy z Brennej do Brennej.
Pamiętam, jak również wszystkie trasy profesjonalnie i dokładnie przygotowane przez Jacka.
Czułam się zaopiekowania w każdym calu, nawet nieważne było gdzie idę i na jaką górkę, ważne, że nasz przewodnik Jacek wszystko wiedział.
Ech, piękne czasy, mam nadzieje, że nic się nie zmieni 🏔️⛰️😃😁
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
jacek-sychar

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: jacek-sychar »

Al la pisze: 19 paź 2019, 22:59 mam nadzieje, że nic się nie zmieni
Niestety, ale nie mogę dać tego gwarancji. :?

Ale serdecznie pozdrawiam.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Al la »

jacek-sychar pisze: 19 paź 2019, 23:22
Niestety, ale nie mogę dać tego gwarancji. :?
No i nie brzmi Twoja odpowiedź ostatecznie, z czego bardzo się cieszę :D
I również Cię, Jacku, pozdrawiam jeszcze bardziej serdecznie i wspierajaco. :D :D :D
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Pantop »

Wiktor odepchnął się od konsoli sterującej i wraz z fotelem na kółkach odjechał w kierunku kuchni.
Na kuchence postawił patelnię i polewając ją strużką oleju, wziął się raźno do krojenia cebuli w drobniuśkie kosteczki. Materializująca się wizja jajeczniczki z czterech jaj napędzała mu i tak już dobry nastrój.
Pracował od siedmiu godzin rad że udało mu się zakończyć wszelkie procedury inicjujące.
Pozostało czekać na ładunek.
Zmniejszył stopień podgrzewania patelni i wbił kolejno cztery jajka, każdorazowo wyrzucając skorupki do utylizatora.
Dodał trzy szczypty soli kamiennej, lekko posypał maźglatą jeszcze masę pieprzem.
Zakręcił masą trzy razy łyżką potem sięgnął po chrupkie pieczywo i masełko.
Na stoliku dymił kubek zbożowej kawki z mleczkiem.
Jajeczniczka była gotowa.
Wyłączył zasilenie pod patelnią i posypawszy wiórkami żółtego sera żóltobiałą masę, przykrył ją szklaną pokrywką.
W tej samej chwili uzyskał połączenie z centrum.
Nie bez żalu zostawił gotowy posiłek.
Podszedł do sekcji komunikacyjnej i odebrał połączenie:
- Projekt delta5, Wiktor wita bazę.
- Tu baza, doktor Romski, witaj Wiktorze - odezwał się głos z monitora połączeń.
- Hej,hej, hej! - Co tam dobrego u was słychać?
- Mamy opóźnienie około 48 godzin - poinformował doktor
- W porządku, czekam już tylko na ładunek, wszystko przygotowane.
- Poziom? - dopytał doktor
- 92% gotowości - potwierdził Wiktor
- Perfekcyjnie! - entuzjazm doktora wyszedł poza informację - Czekaj zatem na ładunek i.. powodzenia!
Wiktor żachnął się. Chciał jeszcze o coś spytać ale odpuścił. Nie miało to zresztą związku z zadaniem.
- Czekam na ładunek. Bez odbioru.
Monitor połączenia mignął i przeszedł w stan czuwania.
Wiktor patrzył na niego bezmyślnie jeszcze kilkanaście sekund, po czym otrząsnął się i wrócił do cieplutkiej jeszcze jajecznicy.

(tu bi kentynju :P )



Stefan i Hela wstali wcześniej, bo około czwartej nad ranem. Stefan dokładnie rozplanował plan wycieczki i przygotował atrakcję, o której ni Hela ni dzieciaki nie śniły.
Po spakowaniu uprzednio przygotowanego prowiantu do czterech małych plecaczków, obudzili dzieci. Trochę marudziły, ale jak tylko poczuły zapach jajecznicy na podgrzybkach zebranych po wczorajszym przyjeździe - na wyścigi wyskoczyły z łóżek i pognały do łazienki. Stefek przybił żółwika Helci i zapodali dymiące danie swym pociechom na stoliczek w jadalni.
- Piękny domek wynająłeś mój najmilszy - rzekła miękkim głosem Hela wtulając się w ramię męża.
- Sie wie - odparł Stefan tonem maczo - i oboje gruchnęli śmiechem.
Dzieci przytuptały do stoliczka i łapczywie rozpoczęły proces spożywania smakowitości.
Rodzice napawali uszy dłuuugą ciszą - najlepszą zapłatą kucharza.

Wyruszyli jeszcze o piątej, kiedy panował mrok.
Zgodnie z przewidywaniem jacka-sychara wybrali trasę przez Karkoszczonkę - krótszą, za to na piechotę - ambitnie.
- Kochany mężulku - zagadnęła Hela - a ile to godzin będziemy iść?
- Ludzie idą pięć
- A my?
- A my siedem ukochana.
- Tylko siedem??
- Tylko siedem - potwierdził Stefek i odwróciwszy głowę uśmiechnął się szelmowsko.

(także tu bi kentynju :D )



Obudziłem się kiedy było jeszcze ciemno.
Targany treścią przerwanego śnienia a później wyrzutami, skierowałem się na mini toaletę.
Przytwierdzony do drewnianego krzyża w przedpokoju Chrystus miał niewyraźny wyraz twarzy.
Wiedząc o tym z góry, przemknąłem chyłkiem ledwie muskając wzrokiem podstawę pionowej belki.

No! Co było to było - czas wejść w niedzielne światło!
Najsampierw jajeczniczka :D
Ups - zagapiłem się i będzie bez pieczywa - a tak lubię..
Na cebulce i z ćwiartką serka pleśniowego co mi się ostał.
Tym razem bacznie obserwując cebulkę, pokroiłem pleśniowy na w miarę cieniutkie plastry i wbiłem trzy jaja.

Pomknąłem lotem błyskawicy do kompa i wybrałem hit na dziś:

https://youtu.be/2aJ2Vh_e2dQ


..koniecznie trzeba jeszcze napisać komentarz odwiedzającym.
Ale.. moja jajecznica!!!
jacek-sychar

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: jacek-sychar »

Al la pisze: 19 paź 2019, 23:42 No i nie brzmi Twoja odpowiedź ostatecznie, z czego bardzo się cieszę
To może uściślę.
Na pewno nie będę już nigdy ani prowadził, ani współprowadził żadnego turnusu wakacyjnego.
Istnieje tylko szansa, że pojawię się jako uczestnik.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Al la »

jacek-sychar pisze: 20 paź 2019, 8:21
Al la pisze: 19 paź 2019, 23:42 No i nie brzmi Twoja odpowiedź ostatecznie, z czego bardzo się cieszę
To może uściślę.
Na pewno nie będę już nigdy ani prowadził, ani współprowadził żadnego turnusu wakacyjnego.
Istnieje tylko szansa, że pojawię się jako uczestnik.
Przyjmuję i też się cieszę 😄
Pozdrawiam Cię , Jacek, i polecam wszystkie Twoje decyzje Panu Bogu.
Niech Tobie błogosławi, prowadzi i strzeże.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Nirwanna »

Al la pisze: 20 paź 2019, 12:34
jacek-sychar pisze: 20 paź 2019, 8:21
Al la pisze: 19 paź 2019, 23:42 No i nie brzmi Twoja odpowiedź ostatecznie, z czego bardzo się cieszę
To może uściślę.
Na pewno nie będę już nigdy ani prowadził, ani współprowadził żadnego turnusu wakacyjnego.
Istnieje tylko szansa, że pojawię się jako uczestnik.
Przyjmuję i też się cieszę 😄
Pozdrawiam Cię , Jacek, i polecam wszystkie Twoje decyzje Panu Bogu.
Niech Tobie błogosławi, prowadzi i strzeże.
Współbrzmię z powyższymi słowami.
Amen.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Pantop »

Po sześciu godzinach i czterdziestu minutach Stefek z rodziną osiągnęli punkt kontrolny.
Biegli sprintem całą drogę co spowodowało wzmożoną pracę ich płucotchawek.
Byli zmęczeni ale szczęśliwi.
- Co teraz mężu? - zagadnęła zziajana Hela.
- Teraz jeszcze 20 metrów w górę - odpowiedział Stefan uśmiechając się tajemniczo.
Dzieci wlepiały wszystkie oczy badając teren, ale nigdzie nie było wyższego wzniesienia.
- Drużyna! - Za mną - zakomenderował Stefan i puścił się galopem w górę po pniu okazałej sosny.
Na samym szczycie widniał drewniany podest o kształcie prostokąta.
Kpiąc sobie z prawa grawitacji, przetuptali po nim do góry nogami i weszli na jego górną powierzchnię.
Ich oczom ukazała się chatka na kurzej nóżce.
Przez uchylone okno chatki płynęła melodia:

https://youtu.be/ZVF5x-YzUBY


(tu bi kentynju - t b k :P )
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: mare1966 »

Pantop
myślałeś o pisaniu bajek dla dzieci ?

Coś w stylu : "Przygody pająka Stefana"
( przygody Mai cieszyły się wielkim powodzeniem ,
nie tylko wśród dzieci - chyba większość dorosłych oglądała )
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza

Post autor: Pantop »

,,I szczęśliwy dom, gdzie pajączki są,, (ISD GPS) - powieść w odcinkach - odc 7

Stefek wyciągnął z kieszonki plecaka paczkę husteczek higienicznych i wyciągnąwszy dwie sztuki podał paczuszkę Heli.
Hela skopiowała męża i podała paczuszkę dzieciom, które skopiowały rodziców.
Na trzy-cztery wszyscy jednocześnie otarli sobie pot z czół.
- Ta ostatnia prosta, to było coś tatku - pochwaliła córka Iza.
- Chyba pionowa - poprawił syn Marek.
- Tak moi kochani - dotarliśmy - powiedział zauroczony Stefan z przymkniętymi powiekami, dozwalając wiatrowi bezkarnie buszować po gęstej czuprynce.
- Ależ Stefanie! - Hela przerwała okołonirwaniczną kontemplację męża - Gdzież jest obiecany Szczyrk??
Stefan otworzył oczy i uśmiechnął się promiennie.
- Tam - wskazał palcem malutkie domki w dole.
Hela z dziećmi nie zdążyły jeszcze się dobrze zdziwić, gdy Stefanek tanecznym krokiem podpłynął do okienka chatki i kończąc mistrzowskim piruetem z niewidzialną partnerką zapukał perfekcyjnie w drewniane okienko:
Puk, puk, puk, puk puk, ... puk!, puk!
Ze środka słychać było szuranie, potem kroki, wreszcie dźwięk otwieranego zamka i drzwi zostały otwarte.
W drzwiach stanęła..
- Ciocia Tekla!!! - wrzasnęły uradowane dzieciaki i rzuciły się w jej objęcia.
Helę lekko cofnęło z zaskoczenia. Nie spodziewała się teściowej w takim miejscu, lecz pokonawszy element zaskoczenia także wpadła w objęcia wielkiej teściowej.
- Mamo!
- Córko!
- Zapraszam do środka na placek z konfiturami i gorącą herbatkę z miodem i plastrem cytryny!
- HURRAAA!! - okazały entuzjazm dzieciaki.

Stefan natomiast stał rozpromieniony jak pan i władca, na dachu tego beskidzkiego świata, i jeszcze chwilę pozwolił wiatrowi rozchełstywać swą bujną czuprynkę.

Dzieci osaczyły tymczasem starodawnego sidiplejera cioci Tekli i po krótkiej wymianie zdań osiągnęły konsensus co do zapuszczanego utworu:


https://youtu.be/A16VcQdTL80
ODPOWIEDZ