Małżeństwo na skraju rozpadu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Jonasz »

Mam podobne zdanie jak tata999
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Nirwanna »

Uważam podobnie jak panowie. Mechanizm ucieczki jest stary jak świat i grzech pierworodny, tylko u każdego trochę inaczej się objawia - Adam lezie w krzaki, a Ewa wytyka palcem "to nie ja, to ten pełzaty". A każdy z nas wypracowuje własne sposoby uciekania, choć co istoty mechanizmu - to wciąż to samo.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pustelnik

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Pustelnik »

Nirwanna pisze: 12 paź 2019, 8:21 Uważam podobnie jak panowie. Mechanizm ucieczki jest stary jak świat i grzech pierworodny, tylko u każdego trochę inaczej się objawia - Adam lezie w krzaki, a Ewa wytyka palcem "to nie ja, to ten pełzaty". A każdy z nas wypracowuje własne sposoby uciekania, choć co istoty mechanizmu - to wciąż to samo.
Nie mówię, że "mechanizm ucieczki" jest złym pojeciem, jednak (warto zauważyć), że koncentruje się ono (to pojęcie) na ... :( nagatywie. I w najleoszym razie "mówi czego nie robić" ... .
Wolę bardziej konstruktywne podejscie "co robic" , ale takie które nie stawia na aktywizm ani np. na perfekcjonizm (wynikający m.in. z porównywaniem się z innymi lub ttm "jak powinno byx" bo np "ludzki autorytet" XYZ powiedział "tak i siak"). Bo "kalkowanie" nawet czyjegoś życia duchowwgo nie jest dobrą drogą (inspiracia a ... powielanie :shock: )

A więc, jestem "za" np:
- zgoda na własne życie (wiodące do ... ziemskiej śmierci) z jego przyjemnosciami i cierpieniami;
- chęć (chcę chcieć) dobrego (wartościowego) życia;
- starania ku ww życiu.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Nirwanna »

Pustelniku, co do zasady - pełna zgoda. Też wolę przekierowywać na pozytywy.

Jednak skupianie się na pozytywach bez solidnego obrachunku - co dokładnie nie gra, i dlaczego jest to takie fatalne, krzywdzące, syfiaste - prowadzi często do zafałszowanej postawy wieczystego uśmiechu na twarzy, albo (lub w konsekwencji) do ponownego wejścia w stare schematy, tylko inną drogą i w innym wydaniu.

Gdy sypie się małżeństwo, kryzys jest idealnym momentem na taki obrachunek.
Klocki się rozsypały i to jest czas na budowanie na Skale, na obrachunek i na osobisty wybór: "ten klocek jest ok i używam go dalej" lub "ten klocek nie jest dobry, oddaję Ci go Boże, nie chcę go używać".

Skupienie się tylko na pierwszym wyborze jest tylko połową pracy nad sobą.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Chwilę mnie nie było. Mąż zaproponował żebyśmy spróbowali coś naprawić. Przeprosil za zdradę, widzę że wiele przemyslal. Za to ja mam ogromny problem. Dopiero teraz dociera do mnie jak mnie zranił,co swoim zachowaniem zburzyl. Straciłam do niego szacunek, straciłam zaufanie. Nawet nie umiem z nim o tym wszystkim rozmawiać.

Nie chce żeby odszedł, ale nie wierzę mu. Nie chcę żeby znowu mnie zranił.

Da się po czyms takim znowu zaufać? Być szczęśliwym w związku? Czy ci którzy przeżyli zdradę nie myślą że to znowu się zdarzy, skoro już raz było?
Kwiatkowa
Posty: 97
Rejestracja: 20 wrz 2019, 15:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Kwiatkowa »

Teodoro,
Niestety czasami szok przysłania wiele komunikatów, mi też zajęło bardzo wiele czasu zrozumienie tego, że mąż mnie zdradza, że jest wiele krzywd.. nagle mój związek został odarty z jakichkolwiek złudzeń

U mnie to trwało kilka lat kłamstw, o zdradach wiem od dwóch, a od roku jesteśmy znowu razem.. i szczerze nie da się o tym zapomnieć..
wszystko zależy bardziej od tego na jakim miejscu postawisz siebie, od swojej samooceny, poczucia wartości..
Ciekawym odkryciem było też dla mnie to oddzielenie zdrady od mojego męża. Podchodzę do tego tak, bardzo go kocham, ale nienawidze tego co zrobił. Z grubsza oddzielenie czynu od samego człowieka. To wiele daje.. przecież ja tez popełniłam w swoim życiu masę błędów i nadal je będę popełniać, bo jestem tylko człowiekiem..

Zrozumiałam tez że bardzo łatwo zatracić się w tej krzywdzie, nakręcić w żalu.. zrobić z siebie ofiarę, a przy okazji świętą no taaaak ... „bo on mnie zdradził”. A ja jestem ta święta pokrzywdzona. Ale czy mogę oceniać kaliber jego przewinień, hm... chyba nikt nie ma takiego prawa.
Wychodzę z założenia, że są dwa wyjścia albo się poddać temu i popłynąć z prądem... zanurzyć się w depresji, załamaniu nerwowym.. itd
Albo walczyć.. najpierw o siebie samą
Owszem wiele zależy od męża, od jego postawy, czy romans został skończony i czy podejmuje chęć naprawy tego co się popsuło.
Ty staraj się wracać myślami do początków Waszego związku, przypomnij sobie co tak na prawdę Was połączyło, dobrze jest do tego wrócić odkopać to.. zastanów się jakie masz potrzeby na teraz, rozmawiaj o tym z mężem
Teraz jasny przekaz i komunikacja to najważniejsze między Wami, potrzeba wiele rozmów.. czasu, wyjaśnienia wszystkich rzeczy, potrzeb, zaopiekowanie się tym co boli, tym co wygasło.

Teraz u mnie.. jak upłynęło trochę czasu jest sporo fajnych chwil, jest inaczej, nie ma złudzeń, wiemy co możemy stracić i tworzymy inną jakość. Tamto małżeństwo trzeba chyba uznać za zakończone i otworzyć się na nowe małżeństwo, które tworzymy teraz razem i od nowa.
Są też trudne chwile.. upadałam i upadam kilka razy robimy jeden krok do przodu, tylko po to żeby za chwile zrobić kilka do tyłu i tak cały czas..
ale się nie poddaję.. szukam cały czas różnych form terapii i zajęć dla siebie, Bóg, psycholog, dziecko, przyjaciele, rodzina, praca, robię różne kursy, zmieniam właśnie zawód, czytam ogromne ilości książek psychologicznych, poradników, no i pisanie tutaj..
To takie poczucie, że nie jestem z tym sama..

Nie zapomnisz, ale z tą historią można żyć dalej.. można kochać
Daj sobie czas..
Ściskam ciepło
Ukasz

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Ukasz »

teodora pisze: 25 paź 2019, 1:03 Mąż zaproponował żebyśmy spróbowali coś naprawić. Przeprosil za zdradę, widzę że wiele przemyslal.
Chwała Panu!
Skoro wiele przemyślał, to powinien wiedzieć, że czeka go ciężka praca.
Ja się zgodziłem na powrót bez żadnych warunków, na jedno słowo i jedno przytulenie. Nie wiem, czy zrobiłem wtedy dobrze, ale nic z tego nie wyszło. Teraz nie zgodzę się na ponowną próbę bez konkretnych czynów.
Zastanów się, czy Twoja zgoda na jego powrót powinna być natychmiastowa i bezwarunkowa.
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Witajcie, dawno mnie nie było. Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Od 2 miesięcy mozolnie powoli budujemy to co zapsulismy. Mąż do tej pory był szczery wobec mnie, mówił o wszystkim co robi, gdzie jest. Jasno postawił sprawę, że chcę odbudować zaufanie... No aż do świąt. Spędzamy je sami z dziećmi i od dłuższego czasu jesteśmy tak długo razem, w domu.

Teraz to wygląda tak że oboje jesteśmy tak poranieni i obrazowo: stoimy na bardzo cienkim lodzie. Mam wrażenie, że jeden nieostrozny ruch i będzie koniec.

Wspomniałam już tutaj, że mąż ma koleżankę w pracy o której twierdzi że to tylko koleżanka. Wiem jednak ze usuwa smsy od niej. Kiedyś stwierdził że dlatego żebym ich dwuznancznie nie zrozumiała,ze ona pisze osobiste r.zeczy, bo oni mają dość bliska relacje jako kumple.
Do tej pory mi to nie przeszkadzało...

Teraz jednak utacilam zaufanie. Mój mąż też jest bardzo poraniony wieloma moimi zachowaniami. I naprawdę nie wiem czy jasno wprost pytać o te smsy, czy próbować to wyjaśnić. Czy zaufać że mówi prawdę.
A może sam się zgubił...
Z drugiej strony ja też usuwam smsy których nie chce żeby on czytał.

Może to wogole jest nienormalne, że byliśmy tak zależni od siebie, że nawet trudno było prowadzić jakąkolwiek prywatną korespondencję z innymi osobami i teraz to się odbija..
Dodam, że brat męża ma super kontrolującą szwagierkę, która męża wręcz inwigiluje,wiem że mój mąż jest na coś takiego bardzo uczulony.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Pavel »

Ja nie usuwam wiadomości, bo do nikogo nie piszę niczego co musiałbym ukrywać.
No, chyba że byłaby to jakaś niespodzianka, ale to wyjątek potwierdzający regułę.

Samo sprawdzanie, zwłaszcza takie jak na końcu opisałaś, jest z pewnością złe.
Natomiast osoba która nie robi nic złego raczej nie ma się czego obawiać wg mnie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
jacek-sychar

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: jacek-sychar »

Usuwanie wiadomości? :shock:

Gdy zostałem sam z najmłodszym synem (miał wtedy 13 lat), to on właśnie sprawdzał moją komórkę (z kim rozmawiałem i moje smsy) oraz próbował podsłuchiwać moje rozmowy. Nie jest to może grzeczne, ale w tym okresie, gdy bał się, że pójdzie do domu dziecka, to była jego próba osiągnięcia stabilizacji. Chyba się udała, bo po jakimś czasie uwierzył, że można mi wierzyć.
Jak jednak można wierzyć małżonkowi, gdy usuwa swoje wiadomości lub historię połączeń?
I działa to w obie strony! :lol:
Ukasz

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Ukasz »

teodora pisze: 26 gru 2019, 20:25 Teraz jednak utacilam zaufanie. Mój mąż też jest bardzo poraniony wieloma moimi zachowaniami. I naprawdę nie wiem czy jasno wprost pytać o te smsy, czy próbować to wyjaśnić. Czy zaufać że mówi prawdę.
A może sam się zgubił...
Z drugiej strony ja też usuwam smsy których nie chce żeby on czytał.
A dlaczego Ty nie chcesz, żeby on czytał Twoje SMSy? Czy te same przyczyny mogą być po jego stronie?
Czy sądzisz, że zraniłoby go po prostu szczere wyznanie, że Ciebie to boli? Podważa Twoje zaufanie do niego? Przecież on Cię zdradził, sam uznał tu swoją winę i chce zburzone przez siebie zaufanie odbudować. Więc może informacja, że takim działaniem idzie w dokładnie przeciwną stronę, byłaby dla niego cenna?
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Doszło do bardzo szczerej rozmowy. Jednak koleżanka to coś więcej. Choć jeszcze nie ma związku. Mąż stwierdził że wrócił że względu na dzieci, ale nurtuje go pytanie czy z nią nie będzie mu lepiej. Na końcu rozmowy, kiedy wyznał że mówił mi nieszczerze, że mnie kocha puściły mi nerwy uciął rozmowę i stwierdził że dlatego nie da się że mną być. Czy ja to zepsułam? Zraniło mnie to co powiedział😞😞😞
Oliś
Posty: 27
Rejestracja: 25 sie 2019, 20:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Oliś »

Teodoro, niczego nie zepsułaś. Każdemu by puściły nerwy. Po prostu szanowny małżonek standardowo próbuje zrzucić na Ciebie winę że się odurzył koleżanką. To taki klasyk - że z Tobą się nie da wytrzymać. Ileż razy to słyszałam......
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: nałóg »

To mu powiedz że Durczok, Marcinkiewicz i im podobni też tak mówili a ich jazda w kierunku kryminału zaczęła się od szukaniu zieleńszej trawy i wyskakiwania do cudzego wyrka.Jak ci co poniektórzy mężczyźni dają się odmóżdżać tym kowalskim a ich mózgi i zdrowy rozsądek migrują w okolice krocza.Uffffff ..... ulało mi się
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Astro »

Teodoro zachowalas się normalnie. Silna reakcja na słowa męża . Trudno żeby po takim wyznaniu zachować spokój. Jak zwykle . Uslyszalas może ze jesteś nie stabilna emocjonalnie? Bo my wszyscy zdradzeni jesteśmy nie stabilni. Co my chcemy przecierz stoimy na drodze do szczęścia zdradzaczy . Oni tacy biedni nieszczęśliwy. Jak zwykle my jesteśmy wszystkiemu winni . Za wszelkie nieszczęścia tego świata też my odpowiadamy.
Moja zona taka szczęśliwa że w przeciągu trochę więcej niż dwóch lat oficjalni była z6-7 kowalskimi . No w koncu stwierdziła że wszyscy faceci ja zawodzą i aa tacy sami. Szkoda że jeszcze nie dostrzegła że to ona ma problem i to ogromny. Oczywiście swierdzenie nie do mnie.
Nałogu dosadnie opisane. Zgadzam się z twoim stwierdzeniem z tym że dodam iż dotyczy to także kobiet .

Teodoro nie daj sobie wmówić ze za zdradę to Ty odpowiadasz . To wyłącznie decyzja Twojego męża i jego bagienko.
Jak się domyslam też nie zawsze w małżeństwie czulas się kochana, doceniona ,zaopiekowana czy wspierana. Bo ja tak mialem
Jedna różnica . A ni tobie a ni mi przez głowę nie przeszło żeby wtedy poszukać pocieszenia w innych ramionach .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
ODPOWIEDZ