Kryzys malzenstwa czy choroba?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Angela »

lustro pisze: 07 paź 2019, 7:05 Minęło sporo czasu od lipca.
Jak wygląda wasza sytuacja, pomiędzy Tobą i mężem, na dziś?
Mąż dla dobra dzieci delaruje chęć współpracy ze mną w układzie ,,jak brat z siostrą''.
Gdy przychodzi do konkretnych rozmów, używa sarkazmu i drwiny, bo przecież i tak,, jestem nałogowym kłamcą i zdrada została 2 lata temu udowodniona, zatem jestem toksyczną matką dla swoich dzieci''.
Na koniec rzuci coś raniącego, wywlekając jakiś mój kompleks, że wymiękam.
Przez pięć lat starałam się w myślach go wybielać, tłumacząc stresem, niezawinioną chorobą.
Ale widzę, że nie przestał windować swojego poczucia wartości, deprecjonując mnie jako żony, matki, gospodyni.
Ciężko w takich warunkach odzielić ziarno prawdy o sobie. Prawdy jak lepiej mogłam kochać.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Angelo, dopiero teraz zapoznałam się z Twoim wątkiem. Jak trudne jest to z czym się mierzysz! Mogę tylko zapewnić o modlitwie za Ciebie i cieszę się, że podpowiedziana konferencja okazała się dla Ciebie pomocna.
Dla mnie to dowód na działanie Ducha Świętego w naszym, Twoim życiu. Bóg jest cały czas blisko Ciebie, najbliżej jest wtedy, gdy tak ogromnie cierpisz.

Boję się, że i u mojego męża objawi się jakaś choroba, bo to co wyprawiał przez 2 miesiące wakacyjne było jak z matrixa.
Teraz jest spokój, bo wyniósł się do matki i kompletnie się nie odzywa. Jakbym zniknęła z tego świata. To też jest dziwne, nie ma żadnej kobiety, wyszedł z domu z najpotrzebniejszymi rzeczami, wszystko pozostałe zostawił tak, jakby wyszedł na chwilę do sklepu.
A w ciągu tych 2 miesięcy też nagle wymyślił, że jestem dwulicowa, że od początku go oszukiwałam, że nie kochałam go wychodząc za niego za mąż. Cokolwiek bym nie powiedziała: on nie będzie ze mną rozmawiał, bo jestem osobą uzależnioną. Zdiagnozował, że jestem uzależniona od lęku, kocham się bać i siłą woli, bojąc się porodu, sprawiam, że nie mamy dzieci....
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Pustelnik

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Pustelnik »

Angela pisze: 08 paź 2019, 14:18 Przez pięć lat starałam się w myślach go wybielać, tłumacząc stresem, niezawinioną chorobą.
Ale widzę, że nie przestał windować swojego poczucia wartości, deprecjonując mnie jako żony, matki, gospodyni.
Ciężko w takich warunkach odzielić ziarno prawdy o sobie. Prawdy jak lepiej mogłam kochać.
Witaj !
Czyli trochę "kolorowałaś rzeczywistosc" , pewnie żeby "mniej bolało" (jakiś tam, powszedni (w sensie - nie Ty jedna), mechanizm ... obronny).
Ciągle rozterki sumienia i gra skrupułów, szansa na formowanie bardziej dojrzałego sumienia i przyjęcia faktu że w każdym (we mnie, w Tobie, w Twoim męzù, ...) jest biegun dobra (jasności) oraz biegun zła (ciemności).
Powodzenia !
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Lawendowa »

Angelo, a co sugerują lekarze opiekujący się córkami?
Czy dopuszczasz do świadomości, że dla zdrowia i życia Waszych dzieci może być konieczne fizyczne odseparowanie się od męża?
Bywa tak, że jest to konieczne, bo pomimo miesięcy leczenia powrót do tej samej sytuacji powoduje kolejne nawroty choroby.
Wiem, że to co napisałam jest bardzo trudne i może rodzić bunt, ale myślę, że warto się temu przyjrzeć i nad tym zastanowić.
Oczywiści nikt za Ciebie żadnej decyzji nie podejmie, ale i żadnych konsekwencji tejże decyzji, jakakolwiek by ona nie była, nikt za Ciebie i Twoją rodzinę nie poniesie.
Będę pamietać o Tobie w modlitwie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Angela »

Lawendowa pisze: 08 paź 2019, 18:52 Angelo, a co sugerują lekarze opiekujący się córkami?
Czy dopuszczasz do świadomości, że dla zdrowia i życia Waszych dzieci może być konieczne fizyczne odseparowanie się od męża?
Bywa tak, że jest to konieczne, bo pomimo miesięcy leczenia powrót do tej samej sytuacji powoduje kolejne nawroty choroby.
Wiem, że to co napisałam jest bardzo trudne i może rodzić bunt, ale myślę, że warto się temu przyjrzeć i nad tym zastanowić.
Oczywiści nikt za Ciebie żadnej decyzji nie podejmie, ale i żadnych konsekwencji tejże decyzji, jakakolwiek by ona nie była, nikt za Ciebie i Twoją rodzinę nie poniesie.
Będę pamietać o Tobie w modlitwie.
Niestety tak.
Toksyczność zaburzenia Otella jest tak wielka, że teraz się wyjaśniło dlaczego nigdzie w poradach dla partnerów osób tak zaburzonych nie ma opisu jak z nimi żyć. Jest tylko jedna rada- całkowite zerwanie kontaktów.
Nie myślałam, że to napiszę na tym forum :Moja energia poszła nie tam gdzie trzeba: w ratowanie tego co nie nie było do uratowania.
Jednak forum było wspaniałym narzędziem do ratowania siebie i może potrzebny był mi ten czas ponad dwóch lat, aby wzmocnić się do przeprowadzenia całkowitej separacji.
Nigdy sobie nie wybaczę, że niestety w tym wszystkim przegapiłam niektóre potrzeby dzieci.
Myślałam: jakoś przetrwamy trudny czas, aby dać dzieciom to co najlepsze: kochających się rodziców.
Jest to dobry kierunek, ale niestety nie w przypadku zespołu Otella.
Dziękuję za modlitwę i proszę o dalszą.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: s zona »

Angelo,
podziwiam Twoja postawe i otaczam modlitwa .
Bozej Odwagi i Prowadzenia Ducha Sw :)
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Lawendowa »

Angelo, nie obwiniaj siebie. Zrobiłaś to co mogłaś, by dać dzieciom najlepszy dom. Tak jak na ten czas umiałaś, jaką miałaś wiedzę i pomoc z zewnątrz. Nie wszystko można przewidzieć, nie zawsze pomoc jaką otrzymujemy jest odpowiednia. Bardzo często jest tak, że o ile chory jest otoczony opieką, to już jego rodzina, która ponosi bardzo ciężkie konsekwencje tejże choroby, jest pozostawiana sama sobie, bez jakiegokolwiek wsparcia. Czasami tak bywa, że fizyczna separacja do końca życia jest niezbędna i jest to najbardziej Boże rozwiązanie.
Jesteś bardzo dzielną kobietą.
Niech dobry Bóg otoczy Was opieką.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Angelo, dzisiejsza msza w Waszej intencji: całej Twojej rodziny. O całkowite uzdrowienie wszelkich ran.
A w ogóle dla Boga nie ma czasu. To, że dla nas coś jest przeszłością dla Niego jest teraźniejszością. Ostatnio czytałam, że św. O. Pio modlił się o dobrą śmierć dla swojego ojca, który zmarł 50 lat wcześniej. Bo dla Boga jest TERAZ.

Dlatego proś Boga o taką ufność, że dla Niego nie ma straconego i przegapionego czasu. W takim duchu módl się o uzdrowienie dzieci, bo On przychodzi ze swoją łaską do źródła problemu wtedy, w tamtym czasie kiedy problem się zrodził. On jest Bogiem wszechmogącym, który może uzdrowić w każdym czasie, co po ludzku jest niemożliwe. Dla Boga NIE MA rzeczy niemożliwych.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Angela »

Małgorzata Małgosia pisze: 13 paź 2019, 8:54 Angelo, dzisiejsza msza w Waszej intencji: całej Twojej rodziny. O całkowite uzdrowienie wszelkich ran.
A w ogóle dla Boga nie ma czasu. To, że dla nas coś jest przeszłością dla Niego jest teraźniejszością. Ostatnio czytałam, że św. O. Pio modlił się o dobrą śmierć dla swojego ojca, który zmarł 50 lat wcześniej. Bo dla Boga jest TERAZ.

Dlatego proś Boga o taką ufność, że dla Niego nie ma straconego i przegapionego czasu. W takim duchu módl się o uzdrowienie dzieci, bo On przychodzi ze swoją łaską do źródła problemu wtedy, w tamtym czasie kiedy problem się zrodził. On jest Bogiem wszechmogącym, który może uzdrowić w każdym czasie, co po ludzku jest niemożliwe. Dla Boga NIE MA rzeczy niemożliwych.
Bardzo dziękuję Małgorzato Małgosiu za te odkrywcze myśli. Szkoda, że zalogowałam się dopiero po roku. Też wspieram mkdlitwą.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Angela »

Kochani,
Wracam po roku.
Wiele się działo. Nie miałam czasu wchodzić na forum.
Szukałam innych dróg naprawy sytuacji. Ale jestem w punkcie wyjścia, bogatsza tylko w wiedzę co nie działa. Częściowo pomogła tylko interwencja prawna.
Do czasu opuszczenia forum byłam przekonana, że najlepsze co mogę zrobić dla dzieci, to pokazać im kochających się rodziców. Zasada słuszna. Oraz to, że naprawę relacji zacząć trzeba od siebie, to złota zasada tego forum. Pomogliście mi wiele zrozumieć i zmienić w sobie. Z tym, że w przypadku narcyza jakim jest mój mąż, wywoływało tylko jego większą złość. Przeszedł do działań przeciwko mnie, aby nie utracić zdobytej nade mną władzy.
Dzieci zostały nieuchronnie wciągnięte w konflikt. Starsi pełnoletni chłopcy lepiej lub gorzej sobie z tym poradzili żyjąc już praktycznie samodzielnie. Natomiast nastoletnie córki straciły grunt pod nogami. Dużo sobie zarzucam, że nie skupiłam się mocniej na nich niż na mężu. Młodsza wtedy 12 lat popadła w anoreksję. Mimo, że zauważyłam problem, w ciągu 3 miesięcy doprowadziła się do stanu, że szpital (odział pedziatryczny potem psychiatryczny) był nie unikniony. Starsza wtedy 15 lat, przejęła się losem siostry, chciała ją wspierać i sama przestała jeść. Czuła się odrzucona, bo uwaga skupiła się na młodszej i po 2 miesiącach podzieliła los młodszej. W szpitalu, jak większość dzieciaków w polskich psychiatrykach, próbowały samookaleczeń, na przepustkach ucieczek i przedawkowania paracetamolu. Wzmogł się niewyobrażalnie nasz konflikt i wzajemne obwinianie się.
Mąż miał własne pomysły na leczenie dziewczyn. Podjął próbę ucieczki z młodszą, odstawiając jej leki, bo ,,sam jest najlepszym lekarzem i wyleczy ją miłością''. Zapożyczyłam się i poszłam do sądu. Już na pierwszej rozprawie uzyskałam czasowe zabezpieczenie jej miejsca pobytu przy matce. Koronawirus zawiesił pracę sądów, więc pierwsze postanowienie nadal działa. Mąż się uspokoił. Na potrzeby terapii rodzinnej zadeklarował współpracę ze mną. Może to pozory z jego strony, ale stabilizują jako tako sytuację.
Starsza córka wróciła do szkoły i powoli odstawia antydepresanty. Skupiła się na nauce. Podkreśla, że chce jak najszybciej usamodzielnić się i być daleko od obojga rodziców. Zamieszkała ze starszym bratem studentem. Boli to matczyne serce. Nie obwiniam jej, podtrzymuję tylko codzienny kontakt przynajmniej telefoniczny, bez pouczania, wykazując zainteresowanie jej sprawami.
Młodsza jest w domu, je ale jest na lekach.
Gdy padła propozycja byśmy zamieszkali z mężem osobno, powiedzała, że właśnie choruje, bo chce mieć nas razem i by tego nie zniosła.
Proszę o modlitwę za moje córki.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Lawendowa »

Angelo, otulam Was wszystkich modlitwą.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Caliope »

Angelo przeczytałam twój wątek i nie mogę sobie poskładać części, bo zespół otella występuje głównie u czynnych alkoholików. Twój mąż nigdy nie pił alkoholu ? przytulam, ciężko tak żyć .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: s zona »

Angelo, bardzo nam/ mnie osobiscie bardzo tu Ciebie brakowalo ..
Jestem z modlitwa...

Ps osobiscie zaczelam dbac tez i o swoje sprawy /zdrowie /odpoczynek ..mysle ,ze warto i to bedzie z pozytkiem nie tylko dla nas..

A tak na marginesie .. rok temu nasz forumowy Pantop pisal zalosne peany na Twoja czesc .. obys wrocila . Teraz... gdzies sam sie " zapodzial ".. Ale dobrze ,ze Wrocilas/Jestes :)

Pogody Ducha, mnie Kroczenie pomaga ogarnac wiele trudnych spraw . a ponizszy link .. moze sie usmiechniesz...pomimo
viewtopic.php?f=28&t=812&start=705
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Angela »

Caliope pisze: 14 wrz 2020, 16:07 Angelo przeczytałam twój wątek i nie mogę sobie poskładać części, bo zespół otella występuje głównie u czynnych alkoholików. Twój mąż nigdy nie pił alkoholu ? przytulam, ciężko tak żyć .
Nie, a nawet od kilkunastu lat jest w krucjacie. Ale jako nastolatek brał narkotyki. Przeżył nawrócenie w wieku 20 lat i całkowicie się wyleczył. Nigdy nie dowiem się co wywołało tak silne jego przeświadczenie o zdradzie, bo ja nie miałam nic na sumieniu i zawsze unikałam dwuznacznych sytuacji. Mąż jest pierwszym i jedynym mężczyzną w moim życiu. Gdy wracam pamięcią do ostatnich 7 lat, to dwie rzeczy się zadziały. Mąż był po operacji biodra, nie mógł pracować. Wciągnął się w krótkoterminowe inwestowanie na giełdzie tzw Forex. Początkowo wygrywał, ale po roku wyszedł na zero. Przeszedł rehabilitację biodra i pojechał do pracy za granicę. Znowu spróbował szczęścia na Forexie i od razu przegrał dużą kwotę. Wtedy mogły się uruchomić dawne mechanizmy nałogowe: przerzucanie własnej flustracji, zawodu sobą na inny problem i inną osobę. Ja byłam najbliżej. W tym też czasie zreflektowałam się, że męża nie wspierałam, tylko krytykowałam. Zaczęłam odbudowywać bliskość. Początkowo wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Mocniej zaangażowaliśmy się w formację w Domowym Kościele.
Z finansami było bardzo źle. Zaczęłam szukać pracy. Mąż to odebrał jako atak na jego pozycję głowy domu. Wcześniej nie pracowałam. Mąż stwiedzil, że jest przekonany, że wychodzę z domu na schadzki i flirtuję w pracy, on przedstawi mi dowody. Tak trwało ponad 5 lat. Dopiero gdy w sądzie poruszyłam sprawę tych zaburzeń, mąż zmienił narrację. Od pół roku twierdzi, że się pomylił i przeprasza, że był dla mnie ,,niemiły''.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?

Post autor: Angela »

Mąż też ma marskość wątroby, jak u długoletniego alkoholika. To efekt nierozpoznanego zakażenia HCV żółtaczką typu C. Mógł się nią zarazić ponad 30 lat temu czasie transfuzji po wypadku (wtedy nie był jeszcze ten typ wirusa wykrywany), a może jeszcze wcześniej gdy brał narkotyki. W każdym razie te kilka lat temu zaczął czuć się gorzej. Dopiero 3 lata temu znaleziono przyczynę. 2 lata temu marskość przeszła w raka. Częściowa niewydolność wątroby objawia się silną anemią i niedotlenieniem całego organizmu, w tym też mózgu. Mąż lepiej fukcjonuje ostatnio, gdy zastosowano wsparcie dla wątroby poprzez transfuzje, żelazo dożylne. Poprawiło się myślenie. Ale to półśrodki. Choć wiirus został wyleczony, ale w każdej chwili może być całkowita niewydolność wątroby. Mąż oczekuje na przeszczep wątroby.
Na to wszystko nakłada się narcystyczny rys osobowości męża. Narcyzm to trwałe mechanizmy obronne utrwalone w dzieciństwie. Wychowanie bez ojca, w środowisku, gdzie rację miał silniejszy, sprawiło brak empatii. Ujmujący i dobry dla ludzi użytecznych, narcyz potrafi być bezwzględny dla osoby z nim się niezgadzającej lub obnażającej słabości. Dobrze mu się żyje z osobą pełną kompleksów, niepewną siebie, póki się we wszystkim zgadza. Ja taka byłam. Dla własnej wygody, z lenistwa i strachu przed odpowiedzialnością, żyłam całkowicie życiem męża.
ODPOWIEDZ