Jak przetrwać ?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Pavel pisze: 10 wrz 2019, 10:45 Ja generalnie uważam, że temu co pisze lustro warto się mocno przyjrzeć.
Posty lustro bardzo mi pomogły zarówno w lepszym poznaniu żony oraz próbowaniu empatycznego spojrzenia na nią. Niewątpliwie były jedną z ważnych „cegieł” w procesie ratowania małżeństwa.

Mam tylko jedną uwagę, może to nie tylko moje doświadczenie.

To, że kryzys mnie tak mocno zaskoczył, wcale nie oznaczało że mi było tak dobrze.
Trochę komiczna sytuacja, gdy żona powiedziała „nie kocham” w szoku nadmiernie się ubiczowałem, żonę wyidealizowałem i zacząłem ją „kochać” jak nigdy wcześniej.

A przecież tak naprawdę od wieeeeelu miesięcy miałem jej serdecznie dość. Z wielu racjonalnych i z dzisiejszego punktu widzenia względów (tak jak i wiele z zarzutów żony w stosunku do mnie miało głęboki sens).
Miałem jej dość tak samo jak ona miała dość mnie. Podobnie jak ona szukałem winy z drugiej strony siebie mając za tego „Ok”.
Podobnie jak ona nie budowałem tej relacji.
Podobnie jak ona patrzyłem na koniec własnego nosa, nie próbowałem jej zrozumieć.

Dlaczego mnie to zaskoczyło?
Ja po prostu od prawdy podświadomie uciekałem, zakłamywałem sobie rzeczywistość, No i żona jednak nie była ze mną zbyt szczera (częściowo z powodu mojej nieumiejętnosci poprawnej komunikacji (zdecydowanie nosiła znamiona przemocowej - autorytarna, oceniająca, nieempatyczna), częściowo jej przewrażliwienie i bagaż z domu rodzinnego)
Nie wiedziałem bowiem jak właściwie powinno być, z domu wyniosłem przykład jak małżeństwo nie powinno wyglądać a to za mało. Warto wiedzieć jak powinno.
Cytat z "sąsiedniego" wątku.
Pavle w punkt - miałem bardzo podobnie - i jak Tobie się powiodło tak i ja mam nadzieję i wiarę że i mi się uda odbudować relację małżeńską z żoną.
Ile razy w myślach się rozstawałem mając serdecznie dość, ile razy z domu uciekałem ochłonąć, a i tak mnie to spotkało.

Niestety jestem wręcz podręcznikowym przykładem DDA.
Obudziłem się - oby nie za późno.
I w zasadzie pomimo, że wiem że wina była obopólna,
to jednak ja dopełniłem dzieła zniszczenia i cały czas nie mogę sam sobie wybaczyć ( to chyba najtrudniejsze) .
I w swojej świadomości jako ten zły liczę, czekam, marzę o wybaczeniu.

Ale gdyby zdarzył się ten cud to i tak uważam że bez porządnej terapii nie mogłoby się obyć.

kryzysowa pisze:
Czasem zastanawiam sie jaki to ma sens słuchanie tych konferencji o małżeństwie, o miłości, jeśli życie potoczy się tak, że nie będziemy razem. Raczej ta wiedza nie przyda mi sie w niczym...
Trzeba wierzyć że się przyda , choćby po to aby kiedyś nie żałować i nie pluć sobie w brodę , że nie zrobiło się wszystkiego ze swej strony aby uratować małżeństwo.
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2019, 22:53 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Witam wszystkich. Muszę się trochę "wygadać." Może lżej mi się zrobi. Tym bardziej, że w realu wśród znajomych raczej ze zrozumieniem się nie spotkam.
W weekend dane mi było być na weselu kolegi.
Lekko nie było oczywiście łezka i to nie jedna została uroniona . Człowiek wmawia sobie że jest dobrze , ale nie jest ani trochę. No cóż trzeba żyć dalej i od nowa na nogi stawać.
Dzisiaj na dokładkę dziecko opowiadalo jak fajnie spędził dzień z mamą i jej kolegą. Wyć się chce....
A ja się zbieram żeby się odważyć i powiedzieć, że kocham i czekam... ech....... brak słów. Załamka.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Triste »

somnium pisze: 16 wrz 2019, 16:54 Witam wszystkich. Muszę się trochę "wygadać." Może lżej mi się zrobi. Tym bardziej, że w realu wśród znajomych raczej ze zrozumieniem się nie spotkam.
W weekend dane mi było być na weselu kolegi.
Lekko nie było oczywiście łezka i to nie jedna została uroniona . Człowiek wmawia sobie że jest dobrze , ale nie jest ani trochę. No cóż trzeba żyć dalej i od nowa na nogi stawać.
Dzisiaj na dokładkę dziecko opowiadalo jak fajnie spędził dzień z mamą i jej kolegą. Wyć się chce....
A ja się zbieram żeby się odważyć i powiedzieć, że kocham i czekam... ech....... brak słów. Załamka.
Nie jest łatwo .....
Wiem co czujesz bo ja ciągle nam momenty że wyje z rozpaczy pomimo że staram się normalnie żyć. Uśmiecham się do ludzi, mało kto wie że dzieje się we mnie tragedia.
Na co dzien poker face. A głębi duszy wszystko płacze.
jacek-sychar

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: jacek-sychar »

Somnium

Rozumiem, że przeżywasz żałobę po swoim małżeństwie.
Charyzmatem tego forum jest stwierdzenie, że "Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania". Ale niestety nie każde zostanie uratowane. Często zaleca się tutaj, żeby czekać nie czekając.
Może wyjaśnię, jak to rozumieć.
Czekać należy rozumieć jako trwanie w wierności małżeńskiej. Nie wdawanie się w jakieś związki "partnerskie".
A nie czekając znaczy, że żyjesz tak, jakbyś już teraz wiedział, że żona nigdy do Ciebie nie wróci. Układasz sobie życie samotnie.
Jeżeli będziesz ciągle miał nadzieję, że żona wróci, to ta nadzieja, jak będziesz nią zbyt przesadnie żył, zatruje Ci życie. Będziesz ciągle rozdrapywał informacje o niej (choćby od dziecka). A Ty masz żyć radośnie, choć samotnie. Jest to możliwe. Spróbuj znaleźć sobie nowe pasje lub odśwież stare.
Chrześcijanin powinien być radosny na co dzień.
Jakim Ty będziesz ojcem dla swoich dzieci, jak będziesz ciągle ronił łezki?
Na początek jest to OK, ale później trzeba się ogarnąć.

Ja na początku też ciągle łykałem łezki. Ale nie byłem wtedy dobrym ojcem. Dopiero jak się ogarnąłem, znowu nawiązałem właściwe relacje z moimi dziećmi. I Tobie też tego życie. Oby jak najszybciej.

A czytałeś o etapach żałoby? Polecam ten artykuł:
viewtopic.php?f=10&t=2299
Obyś jak najszybciej doszedł do etapu złości na żonę, bo to jest etap przełomowy i odcięcia się od niej. Oczywiście nie ma to być etap ostatni. :lol:
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Dziękuję Jacku. Teorię coraz bardziej staram się zglebiac ale praktyka pokazuje że nadal bardzo mi ciężko i że jestem nadal bardzo uwieszony przy żonie.
Wiem że jest po wszystkim i nie mogę się z tym pogodzić.
Co zrobić żeby jeszcze podjąć próby ratowania lub aby całkowicie sobie odpuścić. A jest to tym bardziej trudne, że mamy dobre relacje . Doszło do tego że Żona narzędzia pożycza żeby kolega napraw drobnych mógł dokonać u niej w domu. Kosmos, A ja nawet nie wiem czy odmawiać czy pokornie spełniać wszystkie życzenia. Pomóżcie.

Zostaje modlitwa o dobre rozeznanie, nadzieja i oduczenie się tego uwieszenia. Póki co jestem bezsilny wobec samego siebie.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Sam juz nie wiem. Co robic ? Może wygarnac żonie że traktuje mnie może nawet mimowolnie przedmiotowo. Jak wyglądam przy niej i jej "koledze" . ? Szczególnie do Was miłe Panie kieruje zapytanie. Dodam że żona raczej nie odleciała od amorow tylko hm...pragmatyzm nia kieruje i jej zachowaniem. Ale ja raczej jestem spalony. Żona jest bardzo uparta osoba i jak coś sobie postanowi to niemal niemożliwym było ja od tego odwieść.
jacek-sychar

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: jacek-sychar »

somnium pisze: 16 wrz 2019, 21:20 Doszło do tego że Żona narzędzia pożycza żeby kolega napraw drobnych mógł dokonać u niej w domu.
Ja bym tak nie potrafił. Takie próby relacji żony ze mną, gdy wiedziałem, że ma kochanka, spalały mnie całkowicie. Dlatego wybrałem całkowite zerwanie z nią kontaktów.
Ale są zwolennicy innych rozwiązań. Tutaj głównie zdanie zabiera Lustro.
A co Ty byś wolał i chciał? Musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie, który sposób postępowania jest bardziej Twoim, zgodnym z Twoim temperamentem.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Witaj Somnium, jestem od niedawna na forum i w sytuacji kryzysowej.
U mnie sprawa jest bardzo świeża, mąż złożył błyskawicznie pozew o rozwód. Dopiero od 2 miesięcy zaczyna do mnie docierać wiele błędów, które popełniłam, jestem na początku drogi. Zatem jeśli chodzi o takie zdrowe podejście do relacji to jeszcze daleko mi do tego, ale mimo wszystko mam wrażenie, że to pożyczanie narzędzi jest przesadą.
Aktualnie czytam polecaną tu na forum książkę pt. Granice w relacjach małżeńskich i jest ona dla mnie objawieniem. Może i Tobie pomogłaby w zrozumieniu na czym polegają granice i jak je stawiać.
Modlę się za wszystkich uczestników forum, również za Ciebie.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Dzień Aniołów Stróżów, Różaniec, Międzynarodowy dzień bez przemocy
i w tym wszystkim ja ...
Szukający Boga, nawracający się, przewartościowujący życie
ale jednak ....DDA i niestety ale nie ma co się oszukiwać .... przemocowiec.

Tak znowu dołuję się ale taka moja natura i nie tylko przez samotność.
Całe życie się dołowałem i uważałem za gorszego - tak już mam (chyba patrz wyżej )

Coraz bardziej docierają do mnie te fakty.
Choć i tak jak na moją formę nie jest najgorzej mimo że zaliczyłem w ostatnich dniach kolejny duży życiowy zjazd.

Jako, że nie znoszę bezczynności.
Jakie są wasze opinie o terapiach DDA i antyprzemocowych" na NFZ o ile coś znajdę ?
Czy są one na jakimś poziomie czy tak jak cała państwowa służba zdrowia, że aby chorować trzeba mieć i pieniądze i zdrowie.
Dodam, że jestem z dużego miasta więc jakiś dostęp do tego typu "usług" jest.
Czy lepiej poszukać prywatnie ( o ile znajdę na to środki ) ?
Ukasz

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Ukasz »

somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

hihihi .....
to co może wdawać się najbardziej oczywiste nie jest zauważane.
Najciemniej pod latarnią....
12 kroków to ta poważny życiowy ... krok.
Muszę do niego dojrzeć ale dziękuję za trafną podpowiedź.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Lawendowa »

somnium pisze: 06 paź 2019, 19:32 hihihi .....
to co może wdawać się najbardziej oczywiste nie jest zauważane.
Najciemniej pod latarnią....
12 kroków to ta poważny życiowy ... krok.
Muszę do niego dojrzeć ale dziękuję za trafną podpowiedź.
Warto zamienić, w tym co się myśli i mówi, słowo muszę na chcę. To mocno zmienia perspektywę -już nie będziesz się czuł zmuszony do czegoś, a będzie to Twój własny wybór.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Jonasz

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Jonasz »

Somnium co u Ciebie.
Zechcesz odswieżyć wątek?
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Witaj Jonaszu.
Dziękuję za zainteresowanie.

Nie odzywałem się w "swoim" wątku ale regularnie zaglądałem na forum.
Co u mnie słychać ?
Nieco napisałem nawet w sąsiednim wątku

Mógłbym narzekać, że nadal słabo, bo przez brak środków po 15 latach wylądowałem w mocno toksycznym domu rodzinnym.
Co prawda nie ma w nim już alkoholu ale są zniszczone stosunki międzyludzkie jak najbardziej. i nie jest łatwo , lekko ani zbyt przyjemnie.

Ale staram się jakoś żyć szukać pozytywów, nie zadręczać się - póki co odpadł duży problem braku pieniędzy na opłacenie mieszkania.
Zawsze głowa nieco lżejsza.
Mam zamiar jakoś wytrzymać w tym domu , nie myśleć za bardzo o odleglejszej przyszłości nie planować za bardzo
ale też dzięki mniejszym wydatkom być coś odłożyć aby może z czasem mieć na wkład własny do swojego malutkiego M.
Życie pokaże.

Zdaję sobie sprawę, że szanse na powrót żony są w granicach błędu statystycznego / cudu .
Choć nie jest łatwo staram się odwieszać od Niej.
Nie narzekać na swój los, czekać nie czekając jak to się tutaj mawia. I pokazywać swoją postawą, że jestem coś wart.
Może to coś da w naszych relacjach - życie pokaże.

I nie obrażać na nią i jej często niezrozumiałe dla mnie zachowania - widocznie Ona tak ma.
Nie jestem tego w stanie zmienić. I Staram się choć może to się wydawać dziwne wspierać gdy tylko mam okazję.

Ogólnie szału nadal nie ma ale nie ma też już tragedii, czas robi swoje.
Życie pokaże co będzie dalej.
Staram się być bliżej Boga, uczestniczyć zdecydowanie częściej niż raz w tygodniu w mszy.
Staram się także a może przede wszystkim cieszyć się każdym spotkaniem z dzieckiem i aktywnie z nim spędzać czas, bo widzę że zarówno dla mnie jak i dla niego to szalenie ważne. "tatusiu kocham ciebie " potrafi wszystkie niedogodności zrekompensować. -)
ODPOWIEDZ