On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

aniutek
Posty: 3
Rejestracja: 05 wrz 2019, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: aniutek »

Znamy sie 5 lat, poznalismy sie w UK i Jestesmy prawie juz rok malzenstwem (29,30 lat). Do malzenstwa zawsze popychala mnie rodzina, z racji ze jestem bardzo ulegla rodzinie (dopiero to w sobie odkrylam!) posluchalam sie Mamy i sama potem naciskalam meza na slub kiedys. Uzalezniony od narkotykow, Mimo ze jest na terapii juz prawie 2 lata jest czysty, stara sie, ma duzo pasji. Jest fantastycznym czlowiekiem, dobrym lecz skoncentrowanym glownie na sobie, przyjemnosciach i samorozwoju - cecha zdrowienia. Chcialby w UK duzo zarabiac i wykorzystywac te pieniadze. On wiedzial doskonale, ze nie chce wychowywac dzieci w UK (ktorych jeszcze nie mamy), ze chce zjechac do kraju - On sie zawsze wahal, ale przekladal temat. W koncu gdy zaczal sie kryzys (zaraz niedlugo po malzenstwie) nareszcie zaczal ze mna rozmawiac. Doszlismy do wniosku ze nie mozemy miec dzieci w momencie gdy ja chce zjechac, zwyczajnie obawia sie ze zabralabym dziecko do Polski. Nie chce byc w tym kraju juz dluzej, przytlacza mnie Anglia. Zatracane sa tu wartosci ktore sa dla mnie tak wazne. Czuje ze moja dusza tu obumiera, glownie z samotnosci i braku jego obecnosci, przyjaciol oraz zajec, poza tym tesknie za rodzina i polskimi lasami. Mam tu swietna prace i dobrze zarabiam, ale nie dla pieniedzy czlowiek zyje...

Chcialabym z nim byc ale nawet gdybym TERAZ zostala sie dla niego - ciezko byloby mi zyc z faktem, ze on tego samego dla mnie nie zrobi. Nie ma mowy o kompromisie z jego strony... Nawet jesli ja bym z zacisnietymi zebami kilka latek jeszcze wytrzymala - on mi nie potrafi dac gwarancji ze zjedzie kiedys. Boli mnie to, tymbardziej ze oboje chcielibysmy miec dzieci itd...Do tego wszystkiego on chcialby dom na kredyt tu kupic - przeciez to dla mnie juz droga zamknieta. Oboje doszlismy do wniosku ze nie kochamy siebie w taki sposob jak powinno - powinnismy oboje pojsc na kompromis jeden dla drugiego. Zadne nie chce. Jedyne wyjscie to KOMPROMIS Z MOJEJ STRONY - zostac na zawsze w UK.
Sluchajcie, ja umre tu wewnetrznie z samotnosci.......... Wniosek jest taki ze bardzo niedojrzale podjelismy decyzje o slubie. Bardzo spontanicznie i z pospiechem wszystko poszlo, czego bardzo zaluje. Wstydze sie tego bardzo bo pije nawazone piwo. Przegladam oferty w Polsce i chyba chce wyjechac na zime...Mam bardzo duzy metlik w glowie jak nigdy. Prosze skrytykujcie mnie mocno jesli jest taka potrzeba.

Dziekuje za przeczytanie. :!:
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: Pavel »

Witaj na forum aniutek,
Na początek chciałbym prosić o rozwagę przy podawaniu danych mogących spowodować waszą identyfikację. Nie jesteśmy anonimowi w internecie.

Zapraszam również, wiedząc ile mi to dało, do zapoznania się z polecanymi lekturami i konferencjami:
viewtopic.php?f=10&t=383

Po tym co napisałaś mam pewność, że takie studiowanie może pomóc zarówno tobie jak i twemu małżeństwu.
Twego męża tu nie ma, bez sensu więc pisać o nim, zwłaszcza, że bezpośrednio mamy wpływ tylko na zmianę siebie samych.
Zmiana ta może (ale nie musi) spowodować zmianę innych wokół nas, uratować małżeństwo (takie jest moje doświadczenie).

Nie będę ci za bardzo mędrkował, jeśli zechcesz sama dojdziesz co w twoim myśleniu o małzeństwie jest niewłaściwe a co właściwe. Polecam do tego rozeznania chociażby konferencje Jacka Pulikowskiego - są do pobrania/wysłuchania za darmo.
Wiele tam na liście polecanych lektur jest pozycji, nie chcę polecić od razu za dużo.

Napiszę tylko (na pewno dotyczy to i męża, ale jak wspomniałem na nim się skupiał nie będę), że o ile rozumiem twoje dylematy (moja żona również miewała/miewa podobne, również mieszamy w Uk, mi również się tęsknota czasem włącza), o tyle twój tok myślenia warto moim zdaniem porządnie przeanalizować.
Miejsce męża jest przy żonie (i odwrotnie). Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. W Uk są plusy i minusy, w Polsce również, tak samo gdzie indziej. Nie to jest jednak kluczowe gdzie się buduje. Ważne aby budować, najlepiej mądrze.

Nie bagatelizuję twojej sytuacji, ale w porównaniu do przeciętnego forumowicza jesteście w świetnej sytuacji. Mieszacie razem, nie wisi nad wami widmo rozwodu, nie ma kowalskich.
Nic, tylko zakasać rękawy i budować.
Zaczynając od lepszego poznania i zrozumienia siebie, od tego czym jest małżeństwo i jak powinno wyglądać.

Jak wygląda twoja relacja z Bogiem?

Pozdrawiam
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: Pavel »

Aha, polecam gorąco jeszcze jedną konkretną lekturę:
„Kochaj siebie a niewazne z kim się zwiążesz” Zuhorst.
Jest na podlinkowanej liście.
Trudno się ją czyta, ale zdecydowanie warto moim zdaniem w twojej sytuacji.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: JolantaElżbieta »

Znasz takie powiedzenie: ubi tu Gaius, ibi ego Gaia?(gdzie ty Gajuszu, tam ja Gaja - przypis moderacji)

Za wsze jak słyszę o żonach nie chcących jechać z mężem, myśle o państwu Marcinkiewiczach i o tym co powiedziała jego żona jak znalazł tę Izebel - powinnam była jechać z mężem. To po części moja wina:-(
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2019, 14:44 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Dodano tłumaczenie polskie
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: s zona »

Zgadzam sie z JE ,
zastanawia mnie , czy problem jest zwiazany z mezem ....z miejscem ..czy moze lezy w Tobie ...

Wydaje mi sie , ze ta ksiazka polecana przez Pavla moze byc pomocna .. dla mnie byla ..
tez polecam i trudno sie czyta, ale jest tego warta ..
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/236707/k ... e-zwiazesz
Dbaj o siebie , westchne w modlitwie :)

ps nie wiem jak Ty , ale mnie zdarza sie idealizowac PL jesli jestem poza lub odwrotnie , gdy wracam ...
Zdołowany
Posty: 71
Rejestracja: 21 maja 2019, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: Zdołowany »

JolantaElżbieta pisze: 10 wrz 2019, 12:56 Znasz takie powiedzenie: ubi tu Gaius, ibi ego Gaia?(gdzie ty Gajuszu, tam ja Gaja - przypis moderacji)

Za wsze jak słyszę o żonach nie chcących jechać z mężem, myśle o państwu Marcinkiewiczach i o tym co powiedziała jego żona jak znalazł tę Izebel - powinnam była jechać z mężem. To po części moja wina:-(
Tutaj muszę się nie zgodzić. Ja przed wyjazdem też wraz z żoną podjęliśmy decyzję aby być dobrym małżeństwem musimy wyjechać za granicę razem. Niestety wyszło jak wyszło. Żona z kowalskim.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: mare1966 »

"proszę skrytykujcie mnie mocno"

Prosisz i masz .
( a tak serio - wiem , że to będzie trudne , ale przeczytaj jakby to nie o ciebie chodziło )
Tak po tym jednym poście , co mi się rzuciło w oczy :
( jasne, mało danych , ale ... )

Niestety , masz rację , ślub był przedwczesny .
Spontanicznie to można pójść do kina co najwyżej .
Najważniejsze sprawy powinny być obgadane i przyjęte
przed ślubem ( miejsce zamieszkania , ilość dzieci - tu też często dochodzi do dużego problemu ) .
Nie wiem , co rozumiesz pod pojęciem "znamy się 5 lat" ,
bo ja widzę że chyba nie za bardzo jednak .
Tak coś czuję , że mógł cię wykorzystywać , bo do ślubu jakoś mu pilno nie było .
Rodzina poganiała , bo i fakt kiedyś to i 25 lat "stara panna była" .
Czasy się niby zmieniły , ale biologia nie za bardzo .
A z dzieckiem im później tym trudniej się "starać" .
Może nie mam racji , ale fajnych cech nie zauważyłem u męża .
( pewnie ma , ale ja widzę jednak dużo egoizmu )

Kwestia jednak CO TERAZ ?
Sama piszesz , że masz mętlik , więc może trochę sama musisz ochłonąć ?
Trzeźwo ocenić sytuację BEZ EMOCJI .
On chce tego a tego , tak to widzi i zdania nie zmieni .
Ty tak a tak .
Czasem jednak ludzie zmieniają zdanie .
Jest taka możliwość ?
On komuś ufa , słucha porad ?
aniutek
Posty: 3
Rejestracja: 05 wrz 2019, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: aniutek »

Jejku, dziekuje serdecznie ze zostalam wysluchana... Dziekuje za krytyke i cieple slowa.

Pavel - Dzieki za rekomendacje. Tak, wazne by budowac, ale czuje ze przestalam go kochac... (okropnie sie tego wstydze, wstydze sie patrzec w oczy Maryi lub w strone krzyza, gdy codziennie sie modle, Czuje ze zawiodlam Boga, jego i siebie. Nie pozwala mi to funkcjonowac normalnie.) Dodatkowo odpycha mnie fakt ze on wybiera materialne zycie, zapewnienie 'dobrego' bytu rodzinie anizeli zone... to mnie tylko utwierdza! Od dawna podwazalam jego milosc, brak zazdrosci, brak zainteresowania (co mnie boli, co robie w pracy, z kim rozmawiam, jak moja rodzina sie miewa, jak jego rodzina sie miewa) Przeciez mnie to zabija, jestem bardzo rodzinna osoba.
'Nic, tylko zakasać rękawy i budować.' Tak,z tym ze oboje mamy checi ponizej 20% i widze ze trudno byloby mi sie zabrac za budowanie. Chcemy ale nie czujemy tego. On mowi, ze dobrze sie jemu zyje ze mna i temu on nie chce bym go opuszczala. Ale z drugiej strony,

Tak, dokladnie ja w 2019 roku bardziej poznalam siebie i wstydze sie wszystkich moich grzechow, pochopnosci, pospiechu, braku medytacji nad sama soba.

s zona - ''zastanawia mnie , czy problem jest zwiazany z mezem ....z miejscem ..czy moze lezy w Tobie ...'' Definitywnie we mnie. Tak, Polske idealizuje, jest wspaniala...

mare1966 - Twoj post jest dla mnie bardzo logiczny. Tak zauwazyles egoizm do ktorego on bardzo sie przyznaje. Twierdzi ze jest to zdrowy i dobry egoizm, bo trzeba patrzec na siebie, zyc dla siebie, spelniac siebie. Zycie jest dla ludzi, pieniadze sa po to by wydawac i korzystac. Dlaczego ma jesc psujacy sie chleb gdy sklep ze swiezym jest obok? On ma ludzi w swoim kregu w ktorym sie zwierza, ktorym ufa. Mnie tam nie wpuszcza, wiele informacji mnie omija. Celem jego jest rodzina, miec dzieci i szczesliwe dostatnie zycie (na ktore ma problem by zarobic,bo szasta pieniedzmi) Wiem, ze duzo wad mu wytykalam, ale przestalam, w momencie gdy mi juz nie zalezy od pol roku. Teraz dzieci on nie chce miec bo twierdzi ze jestem manipulantka i zabralabym dziecko do Polski. Chcialby odczekac jakis rok czy cos.. ehh bez sens to wszystko. Pol roku temu malo nie zmienil dla mnie zdania ze moze wkrotce bysmy przeprowadzili sie nawet do jego miejscowosci sie zgodzilam... ale juz twardo stoi za tym ze ABSOLUTNIE. Moze kiedys. moze na starosc..

JolantaElzbieta - 'gdzie ty Gajuszu, tam ja Gaja' Jejku cudowne haslo, przysiegam. Podoba mi sie i dlatego czuje ze MUSZE zostac i kisic sie tu w samotnosci;( a ja chce sie tez opiekowac moja rodzina.. bo im tez sie to nalezy i ja chce odwiedzac Rodzine na herbate, na obiad, rozmawiac jak mi tego brakuje to nie wyobrazacie.

Czuje sie niesamowicie sfrustrowana i zawstydzona ze szukam tutaj sluchaczy, pomocy. A Wy Jestescie wspaniali WSZYSCY, ze probujecie naprawiac cudze malzenstwa, ktorych nawet nie znacie, ze Wam wogole zalezy.. To taki piekny kwiatek w waszej kwietnej lace serca.
Dzieki Bogu takie forum jest, choc czuje ze i tak sie rozstaniemy, to oby wielu innym pomoglo =(
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: s zona »

aniutek pisze: 17 wrz 2019, 12:15 ... ''zastanawia mnie , czy problem jest zwiazany z mezem ....z miejscem ..czy moze lezy w Tobie ...'' Definitywnie we mnie. Tak, Polske idealizuje, jest wspaniala...
Aniutek , wiec moze warto od tego wyjsc .. bo " od siebie samej nie uciekniesz "
Mnie duzo dala ta wczesniej polecona przez Pavla ksiazka ..Bardzo polecam .

Osobiscie jestem fanka tej https://www.tolle.pl/pozycja/cenniejsza-niz-perly

..."Dzięki książce "Cenniejsza niż perły" możesz odmienić swoje małżeństwo. Staniesz się lepsza dla siebie i dla swojego współmałżonka. Zrozumiesz, że zmieniając na lepsze siebie, uczynisz swoje małżeństwo bardziej szczęśliwym.

Możesz nauczyć się być źródłem inspiracji dla swojego męża, wpływać na niego, zachęcać go i ostatecznie pomóc mu w podążaniu we właściwych kierunku....

Aniutku znasz jezyk milosci Twojego meza i swoj ?

PS piszesz, ze chcialabys zapraszac swoja rodzine do Was na herbate , obiad... ...Rozumiem , ale to akurat mozna obejsc , sa tanie przeloty , rodzina moze podrozowac na wydluzone WE czy dni wolne a Ty latac czesciej .. poza swietami to sa juz jest bardzo tanio..
Wydaje mi sie , ze warto szukac sposobu, jak mowi Nirvana , a nie powodu na nie .. szkoda zycia ...
Ale - wg mnie - razem zyc na emigracji lub w Polsce , inaczej to rownia pochyla Waszego malzenstwa ..
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: mare1966 »

Decyzję o wyborze małżonka uważam za kluczową .
Błąd trudno naprawić .

Dobrze , byłoby sobie wszystko poukładać .
Zacząć od samej siebie - bo jak widzę masz problemy ,
np. ta podatność na cudze naciski .
Trochę póżno zrozumiałaś , że chcesz wracać .
Tutaj trochę pobronię męża .
Jest faktem , że jeszcze na dzisiaj praca tam się opłaca
i część osób zamierza zostać na stałe .
Moim zdaniem ważąc wszystko to się nie opłaca , ale rozumiem
inne podejścia i wybory .
Odkładanie życia na później nie bardzo się sprawdza bo :
- nie mamy pewności , że "później" w ogóle będzie
- pieniądze po 60 to potrzebne już tylko na lekarzy
- sił ubywa już gdzieś nawet od 40 , psuje się wzrok i słuch

Więc jak już pobuduje ten dom i spłaci kredyt ,
to dostanie zawału i w piach .
Dom to "dobre relacje" a nie ściany .
A czas jest bezcenny i nikt go nie zwróci .
Warto sobie obrać jakieś priorytety .
Ja uważam zarobić i wracać ( max te kilka lat ) .
W Polsce sytuacja się zdecydowanie poprawia
i to we wszystkich dziedzinach . A kraj dużo ciekawszy .
Bena to sobie można w wekend obejrzeć ( jak nie będzie lało ) .

Co do dziecka - w zasadzie mąż ma rację , ten jego argument jest logiczny .
Najpierw WY musicie dojść do jakiegoś rozwiązania .
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: Pavel »

Aniutek pisze: Pavel - Dzieki za rekomendacje. Tak, wazne by budowac, ale czuje ze przestalam go kochac... (okropnie sie tego wstydze, wstydze sie patrzec w oczy Maryi lub w strone krzyza, gdy codziennie sie modle, Czuje ze zawiodlam Boga, jego i siebie. Nie pozwala mi to funkcjonowac normalnie.) Dodatkowo odpycha mnie fakt ze on wybiera materialne zycie, zapewnienie 'dobrego' bytu rodzinie anizeli zone... to mnie tylko utwierdza! Od dawna podwazalam jego milosc, brak zazdrosci, brak zainteresowania (co mnie boli, co robie w pracy, z kim rozmawiam, jak moja rodzina sie miewa, jak jego rodzina sie miewa) Przeciez mnie to zabija, jestem bardzo rodzinna osoba.
'Nic, tylko zakasać rękawy i budować.' Tak,z tym ze oboje mamy checi ponizej 20% i widze ze trudno byloby mi sie zabrac za budowanie. Chcemy ale nie czujemy tego. On mowi, ze dobrze sie jemu zyje ze mna i temu on nie chce bym go opuszczala. Ale z drugiej strony,

Tak, dokladnie ja w 2019 roku bardziej poznalam siebie i wstydze sie wszystkich moich grzechow, pochopnosci, pospiechu, braku medytacji nad sama soba.
Całe szczęście, że miłość to nie tylko uczucia. Oczywiście te uczucia są jej składnikiem i mają wielki wpływ na jakość tej miłości.
Wiem jak ciężko działać na pustych zbiornikach miłości (zachęcam do książki „Pięć języków miłości”, to pozycja z tych „koniecznie przeczytaj”), sam bowiem tego doświadczałem i doświadczam (moja żona mówi głównie językiem miłości którego na „czucie” wcale jako miłości nie odbieram).
Czyli to co opisujesz niekoniecznie znaczy, że nie kochasz męża, po prostu uczucia zostały zaniedbane, w moim subiektywnym spojrzeniu dużą rolę w tym kryzysie mają również obustronne braki wiedzy i dojrzałości.
Dobrą wiadomością jest to, że to da się nadrobić, mnie powyższa nie najmilsza „diagnoza” również dotyczyła. Wymaga jednak to czasu i własnego przede wszystkim wkładu pracy. Nad sobą i relacją.
Dlaczego tak?
Bo męża tu nie ma, jemu napisałbym dokładnie to samo.

Z tego co wybrzmiewa mi nie tylko w powyżej zacytowanym, ale i wcześniej, twoje zarzuty w kierunku męża w bardzo dużym stopniu sprowadzają się do tego, że jest mężczyzną i jak mężczyzna funkcjonuje, oraz do tego co jasno musiało być widoczne i przed ślubem (zwłaszcza niedojrzałość i niewłaściwe priorytety, hierarchia wartości).

Gdy sobie poczytasz o różnicach między kobietą i mężczyzna, dowiesz się jak być powinno, zobaczysz, że część z tych zarzutów jest zasadna, część bezzasadna, a jeszcze inne są kwestią jego braku tejże wiedzy.
Dam przykład wymienionej przez ciebie zazdrości. Wg mnie (też nie byłem zazdrosny) jest to oznaka zaufania, czyli fajnie. Twoja potrzeba tej zazdrości może wynikać natomiast z błędnych przekonań (np. że tak być powinno), z braku jego atencji, z niedoborów w obszarze poczucia własnej wartości.

Twój mąż jest jaki jest i takiego sobie wybrałaś. Na to jaki jest wpłynęło jego dotychczasowe życie, głównie rodzina pierwotna. Przez lata tworzyła się pewna baza danych, która wymaga zapewne wymiany, tyle że on o tym nie wie. A nawet jak się dowie (zwłaszcza od ciebie), to ciężko mu będzie w to uwierzyć.
Watpię, że uwierzyłbym w forumowe mądrości np. pół roku przed wybuchem kryzysu.

Niesprawiedliwe jest wymaganie znajomości wiedzy której mu nie wyłożono, zwłaszcza gdy dotyczy to również ciebie.

Dlatego warto zacząć od siebie i ewolucyjnymi metodami zmienić swoje życie.
Mi się udało, udaje, może się więc udać i tobie :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
aniutek
Posty: 3
Rejestracja: 05 wrz 2019, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: aniutek »

Pavel - ' Czyli to co opisujesz niekoniecznie znaczy, że nie kochasz męża, po prostu uczucia zostały zaniedbane, w moim subiektywnym spojrzeniu dużą rolę w tym kryzysie mają również obustronne braki wiedzy i dojrzałości.' - Jak najbardziej tak bardzo zle mi z tym jak oboje okazalismy sie byc niedojrzali. Jak bardoz zignorowalam kiedys jego slowa gdy wspominal ze nie jest gotowy na malzenstwo, jak bardzo sluchalam sie Mamy ktora nas non stop poganiala z reszta rodziny.

Niestety moj maz sie bardzo radykalnie zmienil odkad realizuje program' - a to nastepowalo w momencie przygotowan do slubu. (doslownie ok pol roku przed slubem) Boli mnie ze rowniez ja jemu sie okazuje nigdy nie pasowalam (!!!???) Jestem przepelniona bolem ze jest juz coraz gorzej.

mare1966 - 'Zacząć od samej siebie - bo jak widzę masz problemy ,np. ta podatność na cudze naciski ' - zrozumialam to wlasnie w 2019 roku. Przyznam wstydze sie tego.
'Trochę póżno zrozumiałaś , że chcesz wracać .' - Maz doskonale wiedzial ze chce wracac, nieraz wspominalam ze dzieci chce wychowywac w Polsce i przede wzystkim poslac je do szkol w Polsce. w okresie narzeczenstwa wspomnajac o inwestycjach / dzieciach on przekladal 'tooo na to jest jeszcze czaaaaaaas... nie martw sie o to' niestety. brak dojrzalosci i umiejetnosci prowadzenia rozmow mi bedzie cale zycie przeszkadzac (jesli bysmy mieli byc razem)
'Dom to "dobre relacje" a nie ściany .' pieknie to ujales i caly czas probuje mu wmowic ze nie dla pieniedzy czlowiek zyje, ze ja caly czas potrzebuje jego bliskosci, jego rozmow bycia obok, spedzania czasu razem - bezskutecznie. on mi nie jest w stanie tyle czasu zapewnic - tylk ow weekendy jest w stanie mi dac czas, mimo ze mieszkamy razem. Niestety woli realizowac pasje i hobby w tyg + meetingi. Ja ewidentnie nie jestem na 1 miejscu.

s zona ' Aniutku znasz jezyk milosci Twojego meza i swoj ? ' Najbardziej frustrujaca dla mnie odpowiedzia ludzka jest slowo 'nie wiem' i wiesz, chyba pierwszy raz powiem ze ja kompletnie nie wiem... co to jest jezyk milosci moj i meza. to brzmi dla mnie jakos... kurcze az wsytd mi sie przyznac jakbym 1 raz to slyszala/czytala. Nie moge pozbierac sie w tak wielkim szoku jestem co sie wydarzylo ile prawd wychodzi na jaw. z kazdym dniem nowe wnioski... kubel zimnej wody. Zylam w bance beztrosko, w pospiechu, automatycznie, mechaniczne odczucia etc... Rowniez, odnosnie Twojej wzmianki o tym ze zyjac na emigracji sa tanie loty i ze rodzina moze do nas raz na rok przyleciec na tydzien - Nie, dziekuje. Bedac z mezem ktory nie daje mi wystarczajaco towarzystwa odkad jest niepijacy ja na prawde wewnatrz wariuje z samotnosci. Nie hcce by to zabrzmialo, ze pragne by wrocil do picia - absolutnie, ciesze sie ze nie pije i nie cpa, z tym ze owe meetingi odmienily jego osobowosc koncentrujac sie na 'JA' egoizm przekroczyl wszelkie granice.

na dzien dzisiejszy jestem niesamowicie zagubiona osoba, czuje jakbym byla w pol-pijana. Doslownie. Jeszcze jakis dluzszy czas temu pisalabym bardziej skladnie, optymistycznie, z niesamowita energia.

Co najsmieszniejsze! Moj kolega z pracy po 8 latach sie rozwodzi - Krytykowalam go okolo pol roku temu z racji ze jego syn bylby tydzien z ojcem, tydzien u matki mieszkac i tak co tydzien.. Dodawalam otuchy, mowilam by przeczekac, nie rozwodzic, nie rozdzielac sie.. ze nie po to sie slub bralo. Ze da sie naprawic, etc etc. - dzis nie mam slow co mi sie trafia. Moj maz rowniez codizennie jest przy wniosku ze ma odczucie ze kompletnie nie pasujemy do siebie, ze ja go nie pociagam calkowicie. (Kiedys przed malzenstwem podwazalam jego milosc z kilka razy gdyz mialam konkretne powody, ale ten zwyczajnie powiedzial ze tak nie jest) Dzis podwazajac nasza wspolna milosc - przyznaje mi racje.

jestesmy na etapie Przeczekiwania ale juz oboje nie dajemy rady z tym wszystkim. Czuje sie lekko oszukana z racji ze wiedzac ze chce zyc TAM mimo wszystko nie okreslil sie jasno ze nie....

Dziekuje za kazda odpowiedz zwlaszcza te krytykujace, jestescie wspaniali. Oczekuje cierpliwie na znaki od Boga, oczekujac i akceptujac Jego Wole. Niech sie dzieje Wola Twoja Boze...

ciekawostka dla wszystkich (zachecam)
Tydzien przed slubem majac wieczor panienski mialam tylko kilka dziewczyn, w tym jedna z nich ktorej prawie wogole nie znam - mila kolezanka mojej swiadkowej. Wyjela karty anielskie. ja machnelam od razu na to reka bedac po kilku kieliszkach,z racji ze kazde karty to otwarta furtka do szatana. Wiem, bo nasluchalam sie duzo historii. Ona kazala mi usiasc i zadac pytanie - ja nie chcac sprawic jej przykrosci (a wszystko trwalo okolo 5 sekund) zadalam jej pytanie od tak ostrego nie chceniaaaaaaaa i kompletnie byle jakie nie starajac sie ' Dobra! Hmm no nie wiem, czy bede szczesliwa z mezem haha' ona wyciagajac kilka kart bezposrednio powiedziala mi ze NIE. Wtedy zamarlam... Mowiac przy wszystkich ze 'Sluchaj, ja i tak wierze w Boga niz w takie rzeczy gdyz maja zwiazek z ukrytym szatanem, ktory moze dzialac po roku, po kilku latach' Od tamtej pory caly wieczor panienski juz nie byl taki sam. Po pol roku po malzenstwie gdy juz kryzys sie nasilal przypomnialy mi sie owe karty... otoz JA - osoba krytykujaca horoskopy, karty - dalam sie ot tak jak male dziecko...


Boga przeprosilam, ale Pije nawazone piwo. Chociaz moge was przestrzec... Pozdrawiam.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: Lawendowa »

aniutek pisze: 03 paź 2019, 17:00 ciekawostka dla wszystkich (zachecam)
Tydzien przed slubem majac wieczor panienski mialam tylko kilka dziewczyn, w tym jedna z nich ktorej prawie wogole nie znam - mila kolezanka mojej swiadkowej. Wyjela karty anielskie. ja machnelam od razu na to reka bedac po kilku kieliszkach,z racji ze kazde karty to otwarta furtka do szatana. Wiem, bo nasluchalam sie duzo historii. Ona kazala mi usiasc i zadac pytanie - ja nie chcac sprawic jej przykrosci (a wszystko trwalo okolo 5 sekund) zadalam jej pytanie od tak ostrego nie chceniaaaaaaaa i kompletnie byle jakie nie starajac sie ' Dobra! Hmm no nie wiem, czy bede szczesliwa z mezem haha' ona wyciagajac kilka kart bezposrednio powiedziala mi ze NIE. Wtedy zamarlam... Mowiac przy wszystkich ze 'Sluchaj, ja i tak wierze w Boga niz w takie rzeczy gdyz maja zwiazek z ukrytym szatanem, ktory moze dzialac po roku, po kilku latach' Od tamtej pory caly wieczor panienski juz nie byl taki sam. Po pol roku po malzenstwie gdy juz kryzys sie nasilal przypomnialy mi sie owe karty... otoz JA - osoba krytykujaca horoskopy, karty - dalam sie ot tak jak male dziecko...


Boga przeprosilam, ale Pije nawazone piwo. Chociaz moge was przestrzec... Pozdrawiam.
aniutek tutaj trzeba dużo rozwagi. Z jednej strony by nawet w zabawie i żartach nie otwierać furtki szatanowi.
A z drugiej, by nawet mimowolnie nie upatrywać źródła problemu tylko w tym, że z wróżbami czy kartami miałaś styczność, zwalniając siebie i męża z odpowiedzialności za Wasze zachowania, działania, postawy czy niedojrzałość.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: s zona »

Aniutek ,
wydaje mi sie ,ze rozumiem Twoje rozterki, tesknote, niezrozumienie, odleglosc dzielaca od rodziny pierwotnej ....

A moze warto wybrac sie samej do Polski na jakis WE ..
Wygadasz sie, nabierzesz sil, moze jakas rozmowa ze spowiednikiem,przemyslisz na spokojnie ..
Zastanowisz sie czego naprawde chcesz :?:
Co jest wazne i najwazniejsze dla Ciebie /dla Was ...

Odnosnie mitingow i terapii meza .. osobiscie cieszylabym sie, gdyby "moj maz na to wpadl ".. niestety sadzi ,ze to tylko piwo i on to kontroluje .. Ale sadze, ze powinnismy sie wspierac w tym,co dobre dla nich/naszego malzenstwa .. a te mityngi sadze,ze nie dzialaja na szkode, tylko na Plus :idea:

Moze warto w tym czasie znalesc dla siebie jakies zajecie .. nwm jezyk znasz na poziomie C2, czy jeszcze dochodzisz do niego .. mozna doszlifowac .. ev znalesc cos dla przyjemnosci/odkyc w sobie jakas pasje ..
Marylka pisze, ze kobieta z pasja jest inspirujaca dla meza i ja sie z tym zgadzam 8-)
Na ten moment nie macie dzieci, wiec korzystaj i zadbaj prosze o swoj rozwoj, to przyda sie na pozniej, ale i na teraz Cie wzmocni .. nabierzesz dystansu do siebie.. A moze silownia, ja jestem starsza pani a 2 x w tyg " wypacam" zla energie po godzinie 8-)

Niedawno w sasiednim watku Angela pisala, ze najwazniejsza potrzeba meza jest bycie szanowanym i docenianym .. dobrze byloby , gdybysmy to my spelnialy te potrzeby, nie kolezanki w pracy ..
U mnie to byla przyczyna .. potem juz sie potoczylo ..

Osobiscie o jezykach dowiedzialam sie dopiero na Forum i tez bylam zaskoczona, ze to tak oczywiste a tak nieznane ...
Tutaj jezyki najkrocej,jak sie da, ale sa tez inne i ksiazka Chapmana najlepsza :)
pisze: 03 paź 2019, 15:43 .... moze warto zadbac o lepsze relacje ...
https://www.youtube.com/watch?v=dIPA32Ni7ec
https://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/
Pomodle sie za Was o 10h30 :)
ps masz w zasiegu jakis polski kosciol?
Pustelnik

Re: On chce tu - ja chce tam. Rozwod?

Post autor: Pustelnik »

aniutek pisze: 09 wrz 2019, 13:40 Do malzenstwa zawsze popychala mnie rodzina (...)

Dziekuje za przeczytanie. :!:
Witaj aniutek, bardzo Ci współczuję.
Mimo wielu błędów życiowych tudzież innych "nieoptymalnosci" mojego życia, dzięki Bogu (?) nigdy nie pooychałem córek do małżeństwa i ... nawet ... trudno mi to sobie wyobrazić :o :( :evil:

Masakra jakaś ...

Dobrego dnia !
ODPOWIEDZ