Ukasz pisze: ↑24 cze 2019, 22:42
Trochę mi przeszkadza to, że moja żona ustawiła się w sytuacji zależności ode mnie. Że to ja ją po części utrzymuję, że mieszka w moim domu, a nie wspólnym lub jej, że z troski o ten dom raczej korzysta niż w niej uczestniczy.
Ukaszu
Hm. czy nie sądzisz że masz w tym współudział?
Ja doszedłem do takiego wniosku u siebie.
Oczywiście wina współmałżonka jest -dojrzała osoba powinna tego dopilnować i w pewnych momentach wysyczeć żebyś to zostawił i zajął się swoimi sprawami.
A powinien, bo w pewnym sensie sam siebie niszczy, blikuje i uniemożliwia rozwój.
Ukasz pisze: ↑24 cze 2019, 22:42
Moje wycofanie się z tego układu byłoby dla niej bolesne w każdym wariancie. Trudno. To są konsekwencje jej wyborów.
Dokładnie tak
A jak myślisz czemu w ogóle ma to służyć?
Ale powolutku, małymi krokami.
Mam nadzieję, że wyjeżdżając na delegację nie zostawisz jedzenia na cały tydzień.
Lodówka będzie pusta?
A po powrocie nie będziesz latał ze szmatą i odkurzaczem.
I odpracowywał nieobecność.
Najpierw proponowałbym żeby jakoś wkręciła się powoli w swoje obszary, takie bardziej kobiece.
Jest szansa że odzyskawszy to sama poczuje się lepiej...
Poczuje się sobą, kobietą.
Nie będzie łatwo.
Ukasz pisze: ↑24 cze 2019, 22:42
Zapraszałem ją do tego, zarazem ułatwiając to jak najbardziej. I na razie nic.
Być może sposób i kolejność.
Poza tym dlaczego masz decydować, kierować za Nią.
To kobieta przecież.
Zwolnij i odblokuj.
Niech sama kolejność wybierze po swojemu.
I duuuuużo cierpliwości.
I przygotuj się bo oczywiście na tym etapie wszystko Twoja wina - a czy jest sens dyskutować z nie wiem dzieckiem nastolatką panną w wieku 20-lat.
Sam piszesz że Twoja żona no niedostrzega upływu czasu, czyżby się gdzieś po drodze zatrzymała?
Może trzeba poczekać aż coś nadrobi
Przy Tobie?
Oczywiście są obszary za daleko dla Ciebie.
Bolesne.
Praca, koledzy?
Podobne rzeczy zauważyłem u siebie : z jednej strony żona sama siebie związała sama się musi rozplątać, z drugiej osoby konserwujące blokujące.
Tu prosta sprawa: poza Twoim zasięgiem, bo ani z tamtymi osobami nie ma jak gadać bo nie zrozumieją.
Zostawić Panu Bogu z uśmiechem - to Twoja córeczka to se ją wychowuj.
Ja zrobiłem to w rozpaczy, co okazało się zbawienne w skutkach - kilka dostrzeżonych problemów mniej z głowy.
Bez szczegółów muszę Ci powiedzieć, że czasem nie mogę na to patrzeć - bo się dzieje że hej.
Ale myślę że Tatuś Niebieski wie co robi.
Przepraszam za moje może zbyt głęboko ingerujące słowa, nie chciałbym Cię urazić.
Chyba mamy jednakowy kierunek w naszych relacjach.
Ech orka na ugorze