Ostatecznie - tylko rozwód.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: burza »

Tak A.zelia, widzę to bardzo dobrze na swoim przykładzie po czasie. Niestety, czasu nie cofne nie da się z I jestem nad sama przepaścią i czuję, że wpadam w nią, bo po ludzku to niemożliwe już, ale wyciągam rękę do Boga i wierzę. . . Więc, jeszcze raz powtórzę :Sama_mama skup się na dziecku i sobie to przecież, możesz zrobić?
Jonasz

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Jonasz »

Chce pomoc Jacku ale nie poprzez wskazanie tylko zainteresowanie taką forma pomocy.
Jeżeli moja propozycja spotka się z zainteresowaniem oczywiście chętnie dopowiem.
Szkoda czasu na szukanie.
Autor wątek stwierdził że od jakiegoś czasu tu jest.
Być może ten wątek już czytał i nic tam nie znalazł.
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Mąż nie utrzymywał nas sam. Ja miałam swoja działalność także pieniędzy nie brakowało ale miłości i wspolnego czasu. Po jakimś czasie zaczęły sie problemy z działalnością , oczywiście to moja wina ( słowa męża) w miedzy czasie szukałam nowej pracy ale on twierdził ze mam być w domu z dzieckiem.
Mój mąż jest bardzo pewny siebie , jesli chodzi o jego druga prace ( w jednej firmie pracuje juz 10lat a w drugiej rok ) to była nasza wspólna decyzja . Ja go wspieralam do momentu jak usłyszałam , ze jestem glupia bo nie rozumiem o co chodzi w jego pracy , bo ze mną nie może porozmawiać tak jak z kolezankami z pracy z ktorymi rozumie sie bez slow. Od kiedy zaczął prace w korpo przestał nosić obraczke twierdząc ze nie jest juz w związku małżeńskim a taka biżuteria jest mu zbędna.
Juz go nic nie proszę nie błagam... bo wiem że nie wróci. Bo patrzy na mnie z pogardą. Nie dzwonię do niego bo jak to powiedzial " rzygac mu sie chce jak slyszy moj glos ".Wspomnę, ze przez rok spał na kanapie a o jakiejkolwiek czułości z jego strony mogłam tylko pomarzyć... nie pytał co u mnie co u dziecka. Zaczął wracac o 23-24 . Zeby jakoś go odciążyć znalazłam pracę , żeby miał więcej czasu i poczucie ze w razie coś to jestem ja. Wszystko odbierał jako atak. On nie zateskni. Znam go.
Uwierzcie mi pracuje nad sobą i to bardzo... zanim coś robie i mowie- myślę , analizuje . Panuje nad sobą , on na to ze dobrze robie bo ktoś inny będzie miał lepiej ze mną.

Co do mojej rodziny , różne bywało. Gdy miałam 7 lata mama wyjechała za granice, wychowywał mnie tato z babcia . Tato często popijal a ja go krylam przed mama , żeby nie było wojny . Jak byłam nastolatka często jeździłam i szukałam go żeby nic mu się nie stalo. Mąż twierdzi ze nie odciełam pępowiny , ale jak postawił mi ultimatum ,albo wyjeżdżasz ze mną albo z nami koniec ,tego samego dnia byłam spakowana i gotowa na wyjazd z nim...
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Bardzo proszę o link.
jacek-sychar

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: jacek-sychar »

Sama_mama pisze: 30 cze 2019, 12:49 Gdy miałam 7 lata mama wyjechała za granice, wychowywał mnie tato z babcia . Tato często popijal a ja go krylam przed mama , żeby nie było wojny.
Czy to nie zachowanie "Bohatera rodzinnego"?
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Być może , raczej kiepskiego bohatera bo to najwidoczniej mocno się na mnie odbiło. Wszystko bardzo mocno biorę do siebie i na 100%.
jacek-sychar

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: jacek-sychar »

Zajrzyj proszę, do wskazanej wcześniej literatury i zrozumiesz, co to znaczy.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: A.zelia »

Jak z działalnością były problemy i zostałaś z dzieckiem to to był etap gdy pracował tylko on. Ma 2 prace, a jako osoba z działalnością sama wiesz, że dzis pracę często zabiera się do domu.

Jego odzywki -skandaliczne, ale w kontekście Twoich wyzwisk..cóż, akcja-reakcja.

Swoją drogą zastanawiam się czy pomijając groźby rozwodu to jwgo odseparowanie nie było w pewnym sensie postawieniem granicy, o której tak wielu to mówi. Może impulsem była nowa praca-więcej pieniędzy, więc łatwiej logistycznie, nowe środowosko i zajęcie się sobą.

Nie usprawiedliwiam-ale tak to rozumiem.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Monti »

Jonasz pisze: 30 cze 2019, 11:58
Sama_mama pisze: 30 cze 2019, 10:17 Po co to robiłam ?
Chyba po to żeby zwrócić jego uwagę , że coś bardzo złego dzieje się miedzy nami. Nie odbierajcie mnie jako sadystki i chorej psychicznie, która bije i maltretuje męża. Bo moje " chore dni " nie były codziennością a mimo to zdarzały się.... nie cofne czasu. Do końca swoich dni będę żyć z tą świadomością , że to ja zniszczyłam moje małżeństwo i rodzinę... :(
A czy śledząc forum i wczytując się odnalazłaś wątek pewnej osoby na M. - którego przy okazji serdecznie pozdrawiam?
Lektura może pomóc ;)
Jonaszu, jeśli chodzi Ci o mnie, to dziękuję za pozdrowienia :D

Sama_mama, mój wątek jest tutaj: https://kryzys.org/viewtopic.php?t=962
Jest dość długi, natomiast wspólnym mianownikiem naszych historii jest występowanie agresji ze strony kobiety - tylko u mnie opisane z męskiej perspektywy.

Jest to zjawisko bolesne dla faceta, bardzo uderzające w jego męskość i poczucie wartości. Trochę więc nie dziwię się, że mu się ulało.
Z drugiej strony, Ty (w przeciwieństwie do mojej żony) dostrzegłaś swój błąd, więc mógłby to być punkt wyjścia dla odbudowy tej relacji w bardziej dojrzały sposób.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 30 cze 2019, 15:17 Jonaszu, jeśli chodzi Ci o mnie, to dziękuję za pozdrowienia :D
Monti :D :D :D
Sama_mama pisze: 30 cze 2019, 13:18 Wszystko bardzo mocno biorę do siebie i na 100%.
Stop.
A czemu wszystko?
Na siebie za innych też?

Sama_mamo a jak teściowa, czyli żona męża.
Pytam bo o ile mąż zostawiony przez tatę (czyli nigdy nie skrzywdzę mamy jak mój tata, ale jak to zrobię to za bardzo nie wiem jak bo pozbawiony jestem wzorca co robi mąż) to został z mamą.
A mama może trochę i zepsuć ten poprawny wzorzec....

Hm Ty chyba też za bardzo nie masz wzorca co robi żona w domu...
jacek-sychar

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: jacek-sychar »

Jonasz pisze: 30 cze 2019, 15:52 a jak teściowa, czyli żona męża.
:o :shock:
Obrazek
Jonasz

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Jonasz »

jacek-sychar pisze: 30 cze 2019, 16:21
Jonasz pisze: 30 cze 2019, 15:52 a jak teściowa, czyli żona męża.
:o :shock:
Obrazek
Oczywiście że mama męża... :lol: :lol: :lol:

Chociaż sam czasem zastanawiam się nad tymi moimi literówkami.....
Skąd się biorą.....
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Jeśli chodzi o rodzinę męża do pewnego momentu bardzo mnie wspierali , pomimo tego co robiłam. Z jego mamą mam a raczej miałam bardzo dobry kontakt, bardzo ją szanuje , w pewnych momentach była mi bliższa niż własna matka o czym ona doskonale wie. Jego mama strasznie to przeżyła , była u nas 2 tygodnie , tłumaczyła mężowi ze małżeństwo nie jest proste ,ze są wzloty i upadki ale trzeba trwać. Teściowa mimo zdrady przyjęła teścia ponownie ,wybaczyła ale on drugi raz ją zostawił ( koledzy ,alkohol ) przeżyła to i wie jakie to ciężkie. Może on nie chce popełnić jej błędu ?? Tak mi się wydaje....
Z jego rodzeństwem , no cóż... brat mnie akceptowal , to ja ich pogodzilam a siostry ... od jednej usłyszałam ( [... moderacja] z nią ona i tak nie jest naszą rodziną). Mimo to nigdy od niej się nie odwróciłam ( jest po rozwodzie ) dużo przeszła. Wspierałam ją na każdym kroku , była dla mnie jak siostra... Teraz niestety nikt nie dzwoni , nikt nie pyta ... jakby nic nigdy sie nie stało , jakby mnie / nas nie było.
Moi rodzice traktowali męża bardzo dobrze ! Nigdy nie było klotni miedzy nimi a mój tato wręcz uwielbiał męża... mieli wspólne zainteresowania i tematy... potrafili godzinami przez telefon rozmawiać.

Mam taki defekt , ciężko mi przyjąć krytykę i często zle odbieram to , co ktos mi mówi... a jak juz coś usłyszę to walkuje w głowie dniami i tygodniami...zwłaszcza w obecnej sytuacji . Sumienie mnie zżera...i ciężko mi spojrzeć w lustro ale musze się pogodzić z tym i iść dalej. Staram się nie myśleć co robi i z kim. Czy ma juz kogoś czy nie... i kiedy przyjdzie mi pozew...
Ostatnio zmieniony 01 lip 2019, 0:36 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: wulgaryzmom, nawet niepełnym mówimy zdecydowane NIE
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: A.zelia »

O tym czy ma kogoś nie ma co myśleć bo równie dobrze może nie miec nikogo. 2 praca=więcej kasy do tego duże miasto i po prostu teraz mogło być łatwiej logistycznie ogarnąć wyprowadzkę
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: A.zelia »

Swoją drogą-wiesz coś o tym by mąż okłamywał swoich rodziców nt Waszych relacji?

Bo jeśli nie, a oni zmienili nastawienie do Ciebie to musiały paść mocne argumenty :/
ODPOWIEDZ